Z pamiętnika laborantki.
Czasami mam wrażenie, że niektórzy zatrzymali się jakieś 20 lat temu. Po niedawnej wzmiance o skradzionym długopisie
http://piekielni.pl/66354, opowieści o posmarowanych klejem łapach ciąg dalszy.
Otrzymałam od swojej "góry" trzy książeczki dla dzieci, krótka historyjka o lewku, który musiał przyjść do pobrania krwi, generalnie wyjaśniająca dlaczego czasami trzeba tę "krzywdę" zrobić i że to nie jest aż takie straszne. (Btw bajka jest dobra i jeśli któraś mama chce, mogę na PW podrzucić link).
Ok, fajnie, jedna książeczka wyłożona na stolik przed gabinetem, może ktoś maluchowi poczyta. Zniknęła stamtąd po godzinie.
Po południu położyłam drugą, na okładce napisałam markerem "do czytania na miejscu, proszę nie zabierać". Nazajutrz rano książeczki nie było.
Położyłam trzecią, z trudem powstrzymując się od mocniejszych określeń, napisałam wielkimi literami "Ta bajka ma służyć wszystkim dzieciom. Pozwól im również opanować strach - nie zabieraj".
Jak grochem o ścianę, książeczka zniknęła.
Noż urwał nać, czy naprawdę niektóre bydło musi mieć wszystko przymocowane łańcuchami jak w "Misiu", żeby dotarła polska mowa? Przepraszam za mocne słowa, ale to tylko namiastka panienek jakie padały dziś rano. Człowiek się stara, żeby było ładnie (wśród rzeczy, które swego czasu również skradziono znalazły się moje prywatne ozdoby gwiazdkowo-wielkanocne i pluszaki), miło, sympatycznie, ale naprawdę chyba przestanę. Jak widać nie warto.
słuzba_zdrowia
Było walić flamastrem na okładce: Jeśli czytasz to poza NZOZ ejci, to OKRADŁEŚ CHORE DZIECI. Jak się dzieciaki w domku zaczną pytać co to znaczy, może starych olśni.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2015 o 18:33
Wystawiłam na korytarzowy parapet trzy kwiatki. Chciałam, żeby było ładnie. Wieczorem kwiatków nie było. Następnego dnia wystawiłam znów roślinkę. Po godzinie zniknęła. Kolejny raz wystawiłam kwiatek i napisałam na kartce, że proszę nie kraść kwiatków, tylko sobie kupić. Tym razem przypilnowałam. Tak się składa, że z "judasza" mam widok wprost na okno. Złapałam złodzieja, a właściwie złodziejkę. Tłumaczenie: a po co wystawiać kwiatki i tak ktoś ukradnie? Jeśli ja nie zabiorę to i tak zginą. Podejrzewam też, że tej samej sąsiadce przydała się doniczka, bo kolejny kwiatek wylądował wraz z ziemią na parapecie, natomiast doniczka wyparowała. Zwykła, brązowa, plastikowa. Ciekawe, jak to jest, zrobić z siebie złodzieja za kilka złotych?
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Kwiatki mogą stać u Ciebie w mieszkaniu i Tobie będzie miło. A mi te książeczki nie są do niczego potrzebne. Albo będa leżały u mnie w szufladzie i żaden z nich pożytek, albo przeczyta choć jeden dzieciak zanim zabiorą, tudzież przynajmniej ten, dla którego rodzic ukradł.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: apropo - po kradzieży pierwszej doniczki napisałam na drugiej: "złodzieju, wziąłeś już jedną, tę pozostaw". kwiat rósł kilka lat, a ludzie z innych klatek przychodzili oglądać karteluszek :) oczywiście miałam szczęście, a nie magiczny świstek ;)
Odpowiedz@the: Mnie po tym wszystkim odechciało się stawiać jakichkolwiek kwiatków. Okno na korytarzu przez całe lato jest puste, a od listopada do marca-kwietnia zimują pelargonie i pnące truskawki. Widocznie pani złodziejka nie jest zainteresowana, bo spokojnie czekają na wiosnę.
Odpowiedz@ejcia: Generalnie powinno się wyprodukować w ilościach hurtowych tematyczne ulotki-bajeczki dla dzieci i ich rodziców. I wtedy niech biorą do woli. Ale jak znam życie, nikt o tym nie pomyślał, albo zwyczajnie nie ma kasy.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Nie ma pewności, że by nie wzięli. Ktoś tu dawno pisał, że przyłapał pańcie jak zaraz po napełnieniu zasobnika, wybierała papierowe torebki na psie kupy w ilościach hurtowych. Zapytana czy ma tyle psów, wyjaśniła, że to do pakowania śniadania, dla jej starego. A bierze dużo bo darmo. W ten sam sposób moja sąsiadka zwija wszystkie gazetki promocyjne w bloku: pod buty, na opał oraz na ch*j cię to obchodzi, biorę bo byłam pierwsza.
OdpowiedzA ja poproszę o link w imieniu wszystkich :) Zapewnie niejedna osoba będzie się wstydziła napisać. Mam już w sumie dużą córkę, ale to co się nacierpiała kiedyś, tak dziś ma duży uraz do wszelakich igieł. A jak nie, to poroszę o linka na pw :) A nawiązując do historii, nie którzy ludzie to zwyczajne świnie. I nic z tego nie będzie miał a i tak zabierze.
Odpowiedz@TakaTamJa: Książeczka opracowana jest przez konkretną firmę labo, więc nie chcę, żeby admin uznał to za reklamę:)
Odpowiedz@ejcia: co prawda dzieci nie mam (jeszcze) ale od niedawna jest wśród nas moja mała chrześnica więc jeśli tez mogę to ładnie proszę o link :)
Odpowiedz@TakaTamJa: Nie rozumiem... dlaczego miałby sie ktoś wstydzić zapytać..?
OdpowiedzJa też proszę o link. Tak z ciekawości :D
Odpowiedznie warto. ja pracowałam w szatni, wszędzie rozwieszałam kartki, prośby, wskazówki. nie czytał nikt, ciągle pytali, a po odpowiedzi nagminnie robili odwrotnie. jestem przekonana, że to narodowa mentalność albo choroba. masz chyba charakter jak ja - chciałabyś ładnie, czysto, skutecznie i dla ludzi. ale wśród wielu jedna, dwie sztuki bydła zepsują całą robotę. podoba mi się pierwszy komentarz, napisałabym np. "poczytaj i odłóż", ale wątpię w skuteczność.
Odpowiedz@the: Chyba faktycznie to jakaś nasza mentalność, ja mam manię czytania, więc na uczelni zawsze czytałam wszelkie plakaty, ogłoszenia, a nudząc się w kolejce u lekarza, to wszystkie ulotki plus karteluszki czytam. a znajomi na uczelni nieraz się zdziwili, "skąd to wiesz?". Jak odpowiadałam,że z ogłoszenia to oni na to, "aha ja ogłoszeń nie czytam". Może uraz do słowa pisanego..
Odpowiedza i zapomniałam dodać, że jak na naszej uczelnianej grupie na facebooku dodano ogłoszenie, to wywiązywała się dyskusja z której wynikało, że każdy rozumiał coś innego..
Odpowiedz@funmilayo: Witam w klubie czytających wszystko :).
Odpowiedz@didja: Ta, jak się człowiekowi czas dłuży, to i naklejkę na domestosie przeczyta dokładnie. Trzeba po prostu zawsze mieć ze sobą coś do czytania.
OdpowiedzEjcia, to jest ta sama bajka, która w wersji animowanej leci razem z reklamą laboratorium w telewizorku w poczekalni? Ta z pielęgniarką żyrafą i doktorem słoniem?
Odpowiedz@didja: dokładnie, tylko u mnie nie ma telewizorka na poczekalni:)
OdpowiedzJak znam życie to rodzice o lepkich łapkach czytając Twoją prośbę na okładce pomyśleli "Dla swoich dzieciaków to już pewnie wzięły a mojemu Brajankowi to żałują, skąpiradła jedne! Od jednej nie zbiednieją! I tak pewnie mają tego na kopy schowane gdzieś w kanciapie i dołują dla koleżaneczek!". Każdy sądzi według własnej miary.
Odpowiedz@Nietoperzyca: I co najlepsze takie osoby nie uwazaja sie za zlodziei a za porzadnych ludzi, bo przeciez ze sklepu albo komus z domu nigdy nic nie ukradli a taka ksiazeczka, dlugopisik, pluszaczek czy jeszcze inna ,,drobnostka''? Lezy i jest niczyje to mozna sobie zabrac, niech dziecko sie cieszy i tego juz kradzieza nie nazwa ..
OdpowiedzWstyd mi za takie osoby, moze Polska nie jest cudownym krajem ale jednak wielu ludzi tutaj stara sie polepszyc szara codziennosc a i tak znajda sie takie mendy z mentalnoscia iscie peerelowska bo jak wspolne, to mozna skopac, zniszczyc albo zabrac sobie do domu. Chcemy jako narod byc szanowani wsrod nacji lepiej rozwinietych ekonomicznie, miec cos do powiedzenia na scenie miedzynarodowej a tymczasem niektorzy z nas rownaja do poziomu marokancow albo innych wyznawcow islamu, ktorzy to kradna na potege.
OdpowiedzO tak, ludzie mają manię dotykania/zabierania rzeczy. Swego czasu, podczas pracy w sklepie, szefo wywiesił na półkach ze szkłem i porcelaną kartki (i to drukowanymi literami, na czerwono, z wykrzyknikiem, sztuk 5), że towar podaje sprzedawca. I prawie każdy, zamiast powiedzieć, czy podam coś (a stała obok i pytałam, czy coś zdjąć i pokazać konkretnego) najpierw mówił: "nie, nie, ja tylko patrzę" i sekundę później z rękami wyskakiwał. A cały sęk w tym, że był mały metraż i pod półkami leżały też ustawione w górki zestawy tanie, samo szkło było ustawione w piramidki, więc ktoś, kto tego nie układał nie wiedział, jak to zdjąć. I wtedy tragedia, bo baba albo wlazła w coś albo upuściła i płacz, bo trzeba płacić. Z lepkimi rękami też była zabawa: czasem mieliśmy jakiś promocje typu: "kup x za 10 zł to y dostaniesz gratis" - i towary na gratisy leżały przy ladzie, żeby kasjer mógł sięgnąć/klient wybrać kolor. Wszędzie wokół lady kartki z zasadami. I przychodziły osoby, które gratisy kradły, no bo przecież jak to - jak za darmo to za darmo! I to nic, że promocja nie na ten towar, że 10 zł to 10 zł, nie 1,50zł. Szybki ruch łapką, a jak ktoś z nas przyuważył - no jak to, przecież za darmo! Na Twoim miejscu, autorko, zrobiłabym tak, jak w "misiu" i faktycznie przypięła to czymś, ewentualnie podzieliła kartki, jeśli się da i na taśmie przykleiła na ścianę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2015 o 9:43
Zminusowali Cię chyba tacy z lepkimi rączkami.
OdpowiedzLudzie kradną wszystko co popadnie. Nie raz u mnie w szpitalu były sytuacje że z WC magicznie znikały baterie czy spłuczki. Niektórzy leżąc na oddziale potrafili okradać innych pacjentów. Do tego nagminnie trafiają się sytuacje że pacjenci na siłę próbują wejść do pomieszczeń czy budynków do których dostęp jest tylko dla pracowników. Już kilku zbulwersowanych mi się trafiło jak ich pogoniłem gdy próbowali mi wleźć do serwerowni, bo oni tylko chcieli zobaczyć...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2015 o 10:07
@ptj: Zapomniałam o hicie. W mojej poprzedniej przychodni ktoś ukradł (nie wiem jak to sie nazywa) tę rurę, którą odpływa woda z umywalki w toalecie. Ani nie widzieliśmy, kiedy odkręcił i wyniósł. Dopiero jakiś pacjent nam zglosił jak mu po butach pociekło :D
Odpowiedz@ptj: U nas w Ośrodku nagminnie ginęły kostki toaletowe. Rano kobitka zakładała, koło 10 zazwyczaj już nie było.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 maja 2015 o 14:07
Eh... naprawdę? czy w dzisiejszych czasach nic sobie nie może leżeć "dla ludzi" ? tylko trzeba wszystko cementować do posadzki albo ściany by to nie znikło szybciej niż danina u Rydzyka? Chociaż jak się zastanowić to nawet przy cementowaną książkę ktoś by oskubał kartka po kartce byle by "mieć" a po co? na co? kto ci to wie i tak wyląduje po dniu do kosza albo do spalenia.
OdpowiedzTo chyba wynika z takiego toku myślenia, że jak ktoś jest tak głupi, by zostawiać coś do kradzieży (niepilnowana książeczka), to niech płaci za swoją głupotę. Sam się prosił o to, by go okraść.
OdpowiedzPolska to kraj na dorobku, ludzie patrzą coby tu ukraść, żeby mieć choć trochę lepiej. Dodatkowo ciągle funkcjonuje mentalność "wspólne czyli niczyje" i to, co ktoś napisał w komentarzu poniżej "nie ukradnę ja, to ukradnie ktoś inny".
Odpowiedz@Fomalhaut: Ja nie wiem czy to kwestia narodowości. Włosi ani nie są krajem na dorobku ani wspomnianego przez kogoś wcześniej PRL-u nie doświadczyli a są dokładnie tacy sami pod tym względem. Wyprowadzą co tylko się da i jeszcze się potem będą chwalić...
Odpowiedz@chiacchierona: Czynnikiem wspólnym dla Włochów i Polaków jest wysoki odsetek katolików w społeczeństwie.
OdpowiedzA ja myślałam że na ludzi można liczyć... Guzik prawda. Kulfa mać. A tak z innej beczki... Jak chcecie bym umieściła tu trochę opowieści o osobach jeżdżących autobusami z piekła rodem to klikniijci plusik;)
OdpowiedzAle dlaczego "zatrzymali się 20 lat temu" - ja wtedy też nie kradłam i nie wydaje mi się, aby to było jakoś moralnie usprawiedliwione w jakichkolwiek czasach. Nie mówię o potrzebie przeżycia czy ratunku, ale książka do takich się nie zalicza.
Odpowiedzejcia czy mogłabym poprosić Cię o link do bajki na PW?
Odpowiedz@farbige: ja tez :)
Odpowiedzbo jak lezy, to niczyje... a mozeby tak w interesie dzieci ksiazeczke pokserowac i pojedyncze obrazki umiescic na scianie w takiej 'historyjce'?? przymocowane ;)
OdpowiedzRodzicielka wraz z paroma znajomymi prowadzi prywatny gabinet medyczny (od dentystów po kardiologów i innych - logów). Też ludzie kradli, aż nie dotarło do nich, że a) ich dane są w kartotece b)ktoś nie zaczął zasiadać cały czas w rejestracji która ma wgląd na cały korytarz i wejście. Od ostatniej kradzieży minęło 8lat. Od ostatniej próby kradzieży: 5lat. Ludzie wyjdą z komuny, komuna z ludzi już nie. Co nie przykręcone to "moje".
OdpowiedzJa raz złapałem starszą kobietę kradnącą ręczniki papierowe (szare, najzwyklejsze i najtańsze jakie można sobie wyobrazić) w łazience męskiej szpitala klinicznego. Na zapytanie co właściwie robi odpowiedziała 'spierd*'. No cóż, jak "wspólne" to niczyje i można sobie wziąć. ;) Rozwiązało mi to też zagwozdkę dlaczego przez 4 lata papier w łazience widziałem może trzy razy.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2015 o 11:21
Trzeba było dać jej w zęby i szybko uciec. Pomoc niedaleko, a może się babsko nauczy na stare lata.
OdpowiedzNigdy, przenigdy nie zrozumiem mentalności złodziei. Ja bym się spalił ze wstydu, gdybym miał coś ukraść. Podobnie moi rodzice... Na drugim biegunie są koledzy z pracy mojego ojca, którzy kradną, co się da, zaś przed ich dzieciakami trzeba zamykać na noc samochody we wsi, bo radia zwiną... Wygląda na to, że złodziejstwo jest dziedziczne.
OdpowiedzNie można przed gabinetem zamontować kamery? Choćby atrapę, ale jako odstraszacz na amatora dziecięcych powiastek powinno pomóc :)
OdpowiedzZapewne ksiazeczke o tym, ze nie mozna krasc, tez pewnie by ukradli. Ironia czy debilizm naszego narodu?
Odpowiedz