Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nigdy nie byłam świadkiem żadnej piekielnej historii w komunikacji miejskiej. To, co…

Nigdy nie byłam świadkiem żadnej piekielnej historii w komunikacji miejskiej. To, co przydarzyło mi się dzisiaj nie jest może jakieś szczególnie piekielne, ale na pewno zasługuje na uwagę.

Jadę sobie spokojnie autobusem. Wszystkie miejsca zajęte, więc stoję przy barierce. Po mojej prawej stronie siedzą dwie kobietki w wieku pewnie 25-30, jedna z nich o tuszy młodego hipopotama. A to i tak eufemizm, wierzcie mi. Bo np. Karolina Szostak jest krągła. Dorota Wellman jest przy tuszy. A z tłuszczu na brzuchu tej pasażerki można by ulepić drugą osobę.

I słyszę, mimowolnie, ich głośną dyskusję. Obraca się wokół tematu "kochanego ciałka nigdy za wiele", bycia pewnym siebie i kochania swoich kilogramów. W pewnym momencie zaczynają komentować moją osobę (jestem dość szczupła, ale też nie chuda). Dociera do mnie coś, że "okropne patyki", "nie ma na czym usiąść" i w końcu pada popularne stwierdzenie:
- Facet nie pies, na kości nie leci! - dosadne i wyraźnie w moją stronę. Nie odpowiadałabym, ale odpowiedź nasunęła mi się sama:
- ...Ale też nie sikorka, żeby słoninę wpier...ć
(Wiem - wulgarnie. Ale ile można słuchać bezpodstawnej krytyki od obcych osób w miejscu publicznym?)
Panie prychnęły, zatrzęsły się ich podbródki i na chwilę zamilkły. Gdy wychodziły, rzuciły głośne "PUSTA SZMATA".

Czasem mam wrażenie, że media zaczynają przesadzać w drugą stronę - jak nie anorektyczne modelki, tak wieloryby "dumne ze swojego XXXL".
Wiem, że czasami tusza jest winą choroby. Wiem, że osoby odbiegające od fitnessowego ideału też mogą być atrakcyjne. Ale do jasnej anielki... Czy tylko ja jestem zdania, że chorobliwa otyłość nie powinna być powodem do dumy?

autobus komunikacja_miejska nadwaga

by maryjane42
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
32 50

Swietnie Cie rozumiem! Od malego bylam w szkole nazywana "szkieletem" itp. Nie pojmuje dlaczego gdy powie sie do grubej osoby, ze jest gruba to wszyscy sie oburzaja. Natomiast chudzielcowi powiedziec mozna wszystko. Slysze dosc czesto, ze jestem chuda, ze sama skora i kosci, ze pewnie nic nie jem, a to o wiele lagodniejsze okreslenia od tych, ktore slyszalam w dziecinstwie.

Odpowiedz
avatar Miryoku
56 60

@Shaienne: Wytykanie komuś wagi (i ogólnie wyglądu) nie jest miłe, niezależnie od tego, czy ktoś jest gruby, czy chudy. Teksty o prawdziwych kobietach, które muszą wyglądać tak czy tak, są idiotyczne, bo nie waga czyni kobietę kobietą.

Odpowiedz
avatar nuclear82
21 33

Bo ludzie mają jakieś obsesje na punkcie ekstremów. Albo chorobliwa niedowaga na granicy anoreksji albo otyłość taka że w wieku 40 lat kości i stawy już to pier*olą i idą na emeryturę. Od 15% nadwagi jeszcze nikt nie umarł i wciąż wygląda to w miarę estetycznie, może się niejednej osobie podobać bardziej niż "normalna" waga. Natomiast 100% (i więcej) to proszenie się o szybki zgon. Mam w pracy jedną koleżankę w wieku około 25 lat która już teraz waży jakieś 140 kg (normalna kobieta jej wzrostu waży 55-60), do tego jest strasznie uszczypliwa, próba zwrócenia jej uwagi na cokolwiek (chociażby na gigantyczne porcje sałatek z sutym dressingiem które codziennie wpieprza na lunch) skutkuje awanturą i obrazą majestatu.

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
16 48

@nuclear82: Wiem oczywiście tego, że otyłość jest niezdrowa, ale co komu do tego? Chcę, to palę papierosy, chcę, to się obżeram jak świnia, chcę, to głodzę się niemal na śmierć. Nie na miejscu jest wpieprzanie się komukolwiek do talerza z komentarzami. Pytał ktoś o Twoje zdanie? Nie? To daj mi jeść to co mi się podoba. Nawet jeśli wyglądam jak wieloryb, może tak lubię. Z niedowagą też bywa nielekko i są osoby, które mają problem z utrzymaniem wagi. Nie, komentarze o anoreksji, niepotrzebnych dietach czy wpychanie jedzenia na siłę są nie na miejscu. Żeby tak każdy zajmował się własnym talerzem, ech...

Odpowiedz
avatar SirCastic
23 55

@PaniPatrzalska: Oczywiście że każdy powinien się zająć własnymi sprawami... ... ale w odróżnieniu od anorektyczek, otyli zajmują więcej miejsca w autobusie, kinie, samolocie, na chodniku, bardziej niszczą meble czy nawierzchnię, więcej się pocą, więcej jedzą i więcej produkują zanieczyszczeń. Czyli z ekologicznego punktu widzenia ..... mając na względzie dobro całej ludzkości, ba, planety..ekhem, można mieć coś "do tego".

Odpowiedz
avatar sla
26 42

@PaniPatrzalska: Jedz sobie ile chcesz. Tylko jeśli zajmiesz pół mojego miejsca w autobusie bądź co gorsza - w samolocie to będę wredna.

Odpowiedz
avatar minutka
-3 29

@SirCastic: Tyle że nie każdy otyły jest otyły dlatego, że się obżera. Osoby z cukrzycą czy niewydolnością nerek też czasami wyglądają przerażająco... Sama ważę 103 kg przy wzroście metr siedemdziesiąt z powodu złych nawyków żywieniowych z przeszłości oraz zażywanych leków.

Odpowiedz
avatar sla
15 33

@minutka: Jednak według mnie niezależnie od przyczyny otyłości taka osoba powinna jednak wziąć pod uwagę fakt, że jej tusza może być problematyczna i chociażby wykupić większe miejsca bądź w ostateczności dwa. Wymuszanie by inni ponosili konsekwencje czyjejś wagi jest dość niegrzeczne.

Odpowiedz
avatar Shi
19 37

@minutka: nie, żadna choroba nie powoduje wyglądania jak świnia. U mnie w rodzinie jest dużo osób, które chorują na choroby "powodujące tycie" (Hashimoto, niedoczynność tarczycy, cukrzyca, itd.) i jakoś nikt nie potrzebuje 2 krzeseł do siedzenia.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
24 34

@minutka: Tak, jasne i ci cukrzycy i nerkoniewydolnościowcy pałaszują podwójne zestawy w Mcdonaldzie. Zresztą cukrzyca i inne choroby metaboliczne to raczej skutek, a nie przyczyna nadmiernej tuszy.

Odpowiedz
avatar sla
17 21

@Shi: Tarczyca tylko nieleczona powoduje tycie. Jeśli poziom hormonów jest unormowany to waga nie powinna ot tak rosnąć, bez powodu. Mi nawet udało się schudnąć (chociaż proste to nie było). Podobno duże dawki sterydów powodują gwałtowny przyrost wagi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2015 o 21:13

avatar konto usunięte
21 25

Kiedy byłam na granicy otyłości, bez problemu zajmowałam jedno miejsce w autobusie...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2015 o 21:14

avatar eulaliapstryk
-4 24

@zielony_szwin: Ja już od dawna przebywam za tą granicą i też bez problemu się mieszczę. Może tutejsi komentujący nie uwierzą, ale nawet bywam czasami w kinie i też nie muszę nosić tam ze sobą własnego stołka. ;)Buty se umiem sama zawiązać, zrobić pedicure... Tak, tak, szanowne obywatele. Takie to cuda na świecie się dzieją.

Odpowiedz
avatar Katka_43
21 25

@Fomalhaut: Córka ma koleżankę z chorobą tarczycy. Reżim dietetyczny i fitness sprawiają, że może chuda nie jest, ale i tak szczuplejsza od niektórych dziewczyn, które o siebie nie dbają. Ot, zwykła nastolatka. Ale na chorobę jest łatwo zwalić, trudno i ciężko jest pracować nad sobą:(

Odpowiedz
avatar SirCastic
3 11

@minutka: Ja tam się na hormonach nie znam, zakładam jednak że bilans energetyczny działa zawsze i żywię przekonanie, że tycie powodowane jest złą dietą i przyjmowaniem nadmiernej ilości niewskazanych pokarmów w stosunku do aktualnych, osobniczych potrzeb organizmu.

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 7

@minutka: A walczysz ze swoją nadwagą, czy tłumaczysz się chorobą? Bo to jest ważna kwestia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 17

@SirCastic: Bilans energetyczny działa zawsze, oczywiście. U każdego jest inaczej. Problem zaczyna się wtedy, gdy organizm tyje, zanim zdąży przyjąć wszystkie wartości odżywcze. I tutaj jest pies pogrzebany z tymi hormonami. Bo schudnąć można zawsze, przechodząc, dajmy na to, na dietę 1000kcal. Ale nie tędy droga. Niedobór witamin, białka, węglowodanów. I teraz musisz wybierać - szczupła sylwetka czy zdrowe zęby/włosy/kości? Szczupła sylwetka kosztem niedogrzania, braku energii? Zdrowie jest ważniejsze niż sylwetka. Jeśli są z tym problemy, to trzeba się leczyć, nie ma wyjścia. Bo każdy chce być i zdrowy, i dobrze odżywiony, i szczupły, i najedzony ;)

Odpowiedz
avatar sla
15 15

@zielony_szwin: Kiedy jeszcze nie leczyłam tarczycy i próbowałam schudnąć to zeszłam poniżej 1000 kcal. Wcale nie chudłam, wręcz przeciwnie. Zastanawia mnie więc ile musiałabym jeść, by moja waga wówczas zaczęła spadać, nic? Tak, każdy może schudnąć, chociażby przechodząc na dietę woda + powietrze. Tylko nie o to w odchudzaniu chodzi, by się wykończyć...

Odpowiedz
avatar SirCastic
-1 11

@zielony_szwin: Z autopsji stwierdzam że organizm tyje tylko i wyłącznie wskutek gromadzenia nadmiarowych, "nie zużywalnych", ilości "wartości odżywczych". Nie ma innego sposobu. Cokolwiek zjem, a nie zdołam tego spalić pracą, sportem czy ... hmm pocałunkami itp. odkłada mi się pod skórą. To czego nie zjem i to co spalę - u mnie się nie odkłada. To że u każdego działa inaczej to oczywista prawda - dlatego nie ma jednej dziennej wartości kalorycznej dla wszystkich - trzeba to ustalić indywidualnie. Najlepiej metodą "jeśli tyję - jem za dużo i spalam za mało - zmienić bilans" O braku energii i niedogrzaniu możemy porozmawiać przy niedowadze i drakońskiej diecie. A minerały i suplementy możemy spokojnie uzupełniać nie zwiększając kaloryczności. A na koniec - mam BMI 32 i nie szukam ani nie znajduję dla siebie usprawiedliwienia.

Odpowiedz
avatar sla
11 13

@SirCastic: To wyjaśnij mi - jakim cudem ja tyłam skoro jadłam mniej niż 1000 kcal (normalnej żywności, nie śmieci) i w dodatku się ruszałam? Miałam zacząć jeść jeszcze mniej? Ile ma jeść osoba, która zwyczajnie puchnie od sterydów? Nic?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@SirCastic: Będąc na diecie dr Dukana, przy żarciu 2000 i więcej kcal dziennie, schudłam i pozbyłam się połowy włosów, łamały mi się paznokcie, chociaż Skrzypovitę wpieprzałam garściami. Z powodu zasłabnięć miałam zwolnienie z wf. A żarłam jak głupia. I chudłam. Po latach się okazało, że doktor to idiota, bo kazał jeść prawie samo białko. Tłuszcze i cukry weg. W czym mi się zatem miały rozpuścić niektóre witaminy? Bilans energetyczny u człowieka jest tak skomplikowany, że nie do ogarnięcia przez zwykłego obywatela. Trzeba w tym siedzieć od lat, by coś z tego zrozumieć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

@sla: Bo od jedzenia też się chudnie ;) Jedzenie przyspiesza metabolizm, dlatego lekarze każą jeść często, ale małe porcje. I nie wolno chodzić głodnym. Przy 1000 kcal się nie najesz, no ni hu hu, bo próbowałam ;) Przy takiej diecie organizm wariuje, przechodzi w tryb oszczędności. Zamiast spalać tłuszcz, to brakujące elementy pobiera z mięśni i kości. A to, co w tym czasie spożywasz magazynuje. Jako tłuszcz. Samą dietą się nie schudnie, trzeba się ciut ruszyć. No i kalorii ze snickersa człowiek musi się pozbyć. Jakby zjadł tyle samo w warzywach, to by nie przytył. Niby proste, ale takich pułapek jest całe mnóstwo :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 maja 2015 o 14:20

avatar sla
5 9

@zielony_szwin: Ale ale... ja się tym najadałam! Nie czułam w ogóle głodu. Lecz to specyfika mojego organizmu - mogę wyłączyć uczucie głodu. Może nie magicznym przyciskiem, lecz wystarczy dać mi tydzień bym mogła w ogóle przestać jeść bez ssania w żołądku. Jadłam wówczas normalne, zdrowe jedzenie, nie batoniki i czipsy oraz się ruszałam. A waga rosła... Rosła nawet przy diecie od dietetyka oraz regularnych, porządnych ćwiczeniach. Sądzę, że bez leków rosłaby nadal. Więc śmiać mi się chce jak słyszę o 'bilansie energetycznym' i że wystarczy jeść mniej, niż się potrzebuje.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-2 14

@sla @zielony_szwin - ja nie wiem jakim cudem, (ja mam od obżarstwa i lenistwa) - od tego są LEKARZE DIETETYCY, którzy ustalają ile czego przyjmować, a nie Gala, Twój Styl, internet czy Empik. Nie wiem też, co znaczy puchnąć, wiem co znaczy gromadzić wodę, budować mięśnie i obrastać w tłuszcz. I mam przekonanie graniczące z pewnością, że "zapasy" żywy organizm zwierzęcy gromadzi z nadmiaru przyswojonego pożywienia, a nie z mistycznego światła, energii kosmicznej, prany, eteru czy wody. Osobniczy dokładny bilans energetyczny jest skomplikowany, ale podstawowy jest nieubłagany: cukry*4,białko*4,tłuszcze*9 - żeby spalić kilogram tłuszczu, trzeba wykonać dodatkową pracę 9000kcal - czyli np. przebiec trzy maratony. Albo dwa dni (bez jedzenia) wydobywać węgiel na przodku. A żeby to odzyskać, wystarczą nadmiarowo dwie pizze, kilka batoników i coli. Nadmienię (z autopsji) że po pierwszej wizycie lekarz dietetyk nakazuje założyć zeszycik i zapisywać ABSOLUTNIE WSZYSTKO co się pochłania przez tydzień, dwa, miesiąc. Ja, po lekturze własnych zapisków i prostej kalkulacji sam doszedłem do wniosku, że nie potrzebuję dedykowanej diety, tylko kłódki na lodówkę i karnetu na siłownię. I tyle. Polecam każdemu. I zapiski i wnioski i kłódkę i ćwiczenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@sla: Skurczyłaś żołądek. Chociaż człowiek jak jest czymś zajęty, to też zapomina o jedzeniu. Ale to wcale nie jest dobrze, bo trzeba jeść regularnie. Zależy w które miejsce "te wredne hormony" wyśłą spożytą energię. Mogą w kości, mogą we włosy, mogą w tłuszcz, mogą też (to o czym marzy wiele dziewczyn) w cycki ;) Opcji jest wiele. Kiedy jest źle z hormonami, tłuszczyk zyskuje, a obrywa cała reszta. Zaburzenia, to zaburzenia i trzeba je leczyć, a nie olewać i wciskać na siłę "mondre" diety. Dla jasności - osobiście nie mam problemów z tarczycą. Roztyłam się po antykoncepcji (zwiększa apetyt) i efekcie jojo po Dukanie. Ale już schudłam. Z tym, że u mnie, w porównaniu do ludzi z zaburzeniami, było dość łatwo. O ile chudnięcie w ogóle może być łatwe... Serio, nie chcę wiedzieć co przeżywają ludzie, u których jest coś "nie halo". Nie dość, że muszą się katować jak jasny gwint, to jeszcze słyszą przytyki, że za dużo żrą. Za to u mojego Mężczyzny kalorie znikają w próżni. Czego i naszym dzieciom w przyszłości życzę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

@SirCastic: Ja jednak polecam INDYWIDUALNY plan działania. Z poradami od lekarza, a nie przypadkowego człowieka z Internetu. U Ciebie to było obżarstwo i brak ruchu. U mnie też. Mój Chłopak może mieć to wszystko w dupie. A Sla tyła, mimo że się pilnowała. Każdy człowiek jest inny, trzeba to zrozumieć!

Odpowiedz
avatar sla
9 9

@SirCastic: Nadmiaru... niecałe 1000 kcal dziennie (tak, kontrolowałam to, co jem, zawszę to robię) i nadmiar przyswojonego pożywienia. Dobre :). Byłam u dietetyka i kazała mi jeść... więcej. Więcej nawet, niż byłam w stanie. Także wybacz, lecz twoja diagnoza, że zawsze się tyje od nadmiaru pożywienia jest całkowicie błędna. Może w twoim przypadku tak było, może najczęściej tak właśnie jest, lecz nie zawsze. I wypada to zrozumieć.

Odpowiedz
avatar sla
5 5

@zielony_szwin: Szczerze to ja się prawie załamałam widząc, w jakim tempie zrzucam kilogramy. W końcu zaczęłam mieć to gdzieś, uznałam, że albo schudnę albo poprawię sobie kondycję i dopiero wówczas zauważyłam efekty. Marne, ale były. W końcu wróciłam do starej wagi, nawet niższej, lecz moje tempo chudnięcia wynosi średnio 0,5kg/mc...

Odpowiedz
avatar sla
8 8

@SirCastic: Znowu naginasz rzeczywistość tak, by pasowała do twojej teorii. Żadnej internetowej diety nie było, nie było także żadnego szoku dla organizmu by ten zaczął coś chomikować. Po prostu wyrzuciłam z jadłospisu okazjonalnie spożywane słodycze. To niby jak miałam schudnąć bez pomocy endokrynologa, jeść jeszcze mniej? Znaczy cały dzień na jednej kanapce? Jeszcze więcej się ruszać? Znaczy trening codziennie, bez czasu na regenerację? Jak powiedziałam lekarzowi co się dzieje to ten zamiast wyskakiwać z twoimi złotymi radami (je pani za dużo w stosunku do potrzeb organizmu) zlecił badania.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-2 6

@sla: Nie wiem jak ty miałaś chudnąć, jak ty miałaś jeść i jak ty miałaś ćwiczyć - na szczęście poszłaś do specjalisty zamiast kontynuować INTERNETOWĄ dietę 1000 kcal i użyłaś kłódki na słodycze brawo, moja szkoła - Jednak najwyraźniej nie dojdziemy, znów, do porozumienia, bo ty koniecznie chcesz mi udowodnić że tyje się od czegoś innego niż jedzenie. Czyli magazynuje się energię w postaci tłuszczu pochodzącego z nikąd. Czekam tedy z utęsknieniem na ogłoszenie tego "czegoś" co dodane do jedzenia, powietrza, płynu, powoduje cudowne, nadmierne otłuszczanie ciała. Albo wręcz produkuje tłuszcz z niczego. Jakikolwiek nie byłby to hormon, enzym czy inny związek chemiczny, za jednym zamachem załatwimy problem głodu w afryce i paliw kopalnych. P.S. A ja radziłem wizytę u specjalisty właśnie, co nie zmienia faktu że fizyki nie oszukasz.

Odpowiedz
avatar sla
7 7

@SirCastic: No faktycznie, ty wiesz lepiej że bawiłam się w internetowe diety 1000kcal.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-4 4

@sla: dobra - nie wiem czy z internetu, z gali, z empiku, z głowy, wiem że samodzielne stosowanie tak drakońskiej diety jest niebezpieczne i nieskuteczne ,więc wystarczy że opowiesz jaki lekarz albo choć dietetyk ci to osobiście przepisał -to odszczekam bezsens tej diety

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@SirCastic: No przecież to Ty cały czas prawisz teorie o tym, że ujemny bilans energetyczny to jedyna i słuszna droga do schudnięcia. Jeśli istnieją ludzie, którzy spłycają te sprawy tak jak Ty, to ja się nie dziwię, że powstały takie cyrki jak dieta 1000 kcal.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-3 5

@zielony_szwin: Tak-jedyna. To nie jest spłycanie tylko smutna prawda podstawowa. To, że ktoś interpretuje to niewłaściwie i pisze poradniki i to że ktoś w to wierzy i te badziewia kupuje, tak jak cudowne slimfasty z kofeiną, kapsaicyną itd, to też moja wina? A jak ktoś sobie narzuci chaotyczną dietę 1000 kcal, a organizm w panice ograniczy zużycie do 900 kcal albo zacznie wyniszczać mięśnie i chrząstki, to nadal mamy nadwyżkę i w dodatku zaczynamy się psuć z braku laku, a nie chudnąć. Hashimoto potrafi też spowolnić o 300-400 kcal. Ale bilans jest bilansem. A kończąc - wszak ja też jestem jeno głosem z internetu, pytań do redakcji,akapitem z kolumny gazety ...zawsze można moje teorie zweryfikować u SPECJALISTY DIETETYKA.

Odpowiedz
avatar sla
4 4

@SirCastic: Ale ja taką dietę trzymam od dobrych kilku lat, także i teraz. Więc organizm jest do tego przyzwyczajony, żadnego szoku nie przeżył, może oprócz tych momentów gdy w ogóle przestawałam jeść.

Odpowiedz
avatar InuKimi
1 1

@minutka: Kiedy wysiadły mi nerki i musiałam zażywać świństwa to również nagle zrobiłam się duuża. Ale jest różnica między między otyłością, a "napuchnięciem" przez leki czy chorobę. Mówienie "wiem, że są choroby, blablabla" jakbyśmy się usprawiedliwiali, ilekroć mówi się o osobach otyłych, jest dla mnie ubliżaniem ludziom, którzy rzeczywiście nie są po prostu grubi, a mają to nieszczęście chorować. To naprawdę jest duża różnica - a te przerażające obrazki przelewających się cielsk to nie choroba - chyba że umysłu, który nie radzi sobie z presją i doprowadza ciało do takiego stanu.

Odpowiedz
avatar ananonda
0 0

@sla: Niestety, nie zawsze tak jest i sama jestem tego najlepszym przykładem. Odkąd nie mam tarczycy i jestem na lekach mam hormony w normie, od ponad 2 lat nie zmieniam dawki lewotyroksyny, a jednak metabolizm zwolnił okrutnie. Staram się ćwiczyć, w ogóle wiodę aktywne życie, nie mam siedzącej pracy, cały czas jestem w ruchu, a jednak do dawnej figury mi daleko. Moja endo twierdzi, że tak się zdarza, chociaż większość lekarzy podziela Twoją opinię. Tak czy inaczej, ćwiczę dla dobrego samopoczucia chociaż ;)

Odpowiedz
avatar Sadystka
1 1

@Fomalhaut: Akurat tutaj nie do końca się zgodzę. Owszem, jeśli ktoś odżywia się niezdrowo, to nie lituję się, jesli ma nadwagę. Jednak uwierzcie, ale naprawdę istnieją choroby, które w niektórych przypadkach potrafią całkowicie zablokować chudnięcie. Przykład? Ja. Choruję na insulinooporność, którą zdiagnozowano mi dopiero w zeszłym roku. Do tego czasu, mimo naprawdę niezłego odżywiania, dietetyków, ćwiczenia po 5-6 razy w tygodniu, nie byłam w stanie schudnąć, a nawet powolutku tyłam coraz bardziej. Dopiero, gdy odebrałam wyniki badań, to endokrynolog tylko skwitował je słowami: "Choćby się pani ze*rała, to by nie schudła". Po rozpoczęciu leczenia, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęłam chudnąć, bez najmniejszej zmiany w diecie, czy aktywności. Poza tym, taka ciekawostka, insulinooporność może się rozwinąć wraz z zespołem policystycznych jajników (tak jak u mnie), co jest juz masakrycznym połączeniem, bo PCO napędza IO, co napędza tycie, co napędza jeszcze większe PCO i koło się zamyka. U mnie dopiero po rozwinięciu PCO zaczęło się tycie, dlatego ja osobiście jestem baaardzo ostrożna z rzucaniem oskarżeń, że nadwagę każdy ma tylko na własne życzenie ;)

Odpowiedz
avatar halogen
11 25

Nietolerancja jest chyba jednym z wiekszych problemow naszego globu. Zarowno w jedna jak i druga strone. W sumie dotyczy to kazdych odchylow od "normy", ktore ludzie narzucaja swiatu. Przykre.

Odpowiedz
avatar maryjane42
-1 23

@halogen: "Normy, które ludzie narzucają światu" to w tym przypadku nie tylko wygląd, ale też zdrowie. Jeśli brak tolerancji oznacza brak zgody na chełpienie się otłuszczonym cielskiem zawałowca, to tak- jestem nietolerancyjna ;)

Odpowiedz
avatar halogen
9 17

@maryjane42: majac na mysli "odchylenia od normy", chodzilo mi o to, ze kazdy kto jest "inny" jest czesto obrazany i wysmiewany. Nie tylko ze wzgledu na wage, ale rowniez na to, ze jest rudy, piegowaty, albinos, czarny, bialy, zolty, zielony. Ma za duzy nos, oczy, za male/duze piersi. Czy tez ma zespol Downa, niedowlad konczyn, zeza, nosi okulary itd., itp. Nikt nie jest idealny, ale wszelkie niedoskonalosci widzi najczesciej tylko u nich, probujac sie w ten sposob dowartosciowac. Zastanawiam sie czesto skad male juz dzieci potrafia takich ludzi wytykac palcami. I wiesz co? Tlumaczenie, ze pewnie z przedszkola czy podworka jest raczej blednym tlumaczeniem. Inne dzieci wynosza to z domow od rodzicow, telewizji i tych kretynskich kreskowek, ktore teraz sa produkowane. Bo kazdy uwaza, ze jak ktos jest "inny" to jest to naprawde zabawne. Rzeczywiscie! Peknac ze smiechu mozna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2015 o 20:27

avatar SirCastic
8 12

@halogen: Hola hola - tolerować to jedno, akceptować to drugie a promować to trzecie. Chyba się usiłuje narzucić nową, błędną ale pojemniejszą definicję tolerancji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 26

Taaa,kocham swoje nadprogramowe kilogramy( oszukiwanie samego siebie w przypadku otyłości olbrzymiej) a retuszuję swoje zdjęcia na profilach społecznościowych :) wiesz. Ty nie musisz się nimi przejmować,bo selekcja naturalna sobie z nimi poradzi. Organizm takiego przeciążenia nie wytrzyma. Aby nie było,noszę rozmiar 40. Na szczęście mam pracę fizyczną i przez te 8h jestem w ciągłym ruchu.

Odpowiedz
avatar PablooS
15 27

Niedługo ludzie powiedzą, że limit wagowy w windach to dyskryminacja... :D Ja tam po wyjeździe rok temu z kraju przytyłem troszku i też mi to mówią, ale zlewam to i sam się śmieję mówiąc, że miałem iść na siłownię/po rozum, ale lodówka była bliżej :D Najlepsze, że teraz dla mojego wzrostu mam wagę idealną ;)

Odpowiedz
avatar SirCastic
37 39

@PablooS: Też mam wagę idealną, tylko wzrost za niski :)

Odpowiedz
avatar maryjane42
19 29

Dla jasności- nie szkaluję nikogo, kto ma kilka/kilkanaście kilo więcej. Jak już pisałam- można być atrakcyjnym, zadbanym i wtedy. @PaniPatrzalska, nie zachęcam też do zaglądania nikomu w talerz. Ale co, jeśli tym talerzem dostaję w twarz? Jeśli ktoś, kto waży tyle, co cała ludność Etiopii uważa to za wadę, a mój normalny wygląd wytyka mi jako wadę... To już wymaga interwencji.

Odpowiedz
avatar maryjane42
3 7

*uważa to za zaletę

Odpowiedz
avatar leevran
3 33

Ależ o oczywiście, że może być dumna! Każdy powinien kochać swoje ciało, bo jest jego i tylko jego i drugiego nie dostanie. I kobietka która ma nadwagę i ta która ma niedowagę. Co oczywiście nie usprawiedliwia chamskiego zachowania nigdy. Każdy wygląda jak wygląda, niektórzy bo chcą, niektórzy muszą i nikt komentować nie powinien. Obsmarowywaniem dziewczyny na piekielnych dorównujesz jej poziomem zachowania, w identyczny sposób chamsko komentując jej wygląd.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 22

A ja to troszkę nie dowierzam tej historii.

Odpowiedz
avatar minus25
3 13

@Zmora: Brzmi ona jak wklejka z jakiejś amerykańskiej strony z "prawdziwymi opowieściami".

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 13

@minus25: No mniej więcej.

Odpowiedz
avatar Shemhazai
7 15

@Zmora: Tutaj nie ma czego niedowierzać. Sama jestem szczupła i bardzo często słyszę chamskie odzywki z tego powodu. Również planowałam napisać na ten temat na piekielnych. ;) Uwierzcie, nie tylko obrażanie grubszych osób jest powszechne, chudsi również się z tym spotykają.

Odpowiedz
avatar PablooS
2 4

@Shemhazai: To akurat prawda. Moja siostra tak miała (nie, nie opowiadała mi; byłem przy tym), że obrażali ją od kościotrupów czy szkieletorów, a nie wyglądała przy tym jak anorektyczka...

Odpowiedz
avatar Zmora
2 2

@Shemhazai: Nie napisałam, że nie wierzę, że ktokolwiek obraża szczupłych, tylko że nie wierzę konkretnie w tę historię.

Odpowiedz
avatar sla
17 23

Właśnie to według mnie jest najciekawsze. Spora część społeczeństwa ciągle popada w skrajności. Z jednej strony kobiety noszące rozmiar większy niż 36 są przez wielu uznawane za grube (genialny tekst - kobieta się kończy na 50 kg) oraz jednocześnie w dyskusjach o 'kobiecych kształtach' dziewczyny w rozmiarach 34/36 uważane są za anorektyczki, wieszaki i chodzące szkielety. To takie społeczne leczenie własnych kompleksów poprzez obrażanie tych 'po drugiej stronie' czy co? Bo ja tego nie rozumiem...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 21

@sla: Uważać sobie można co się chce, ale od chamskich komentarzy wypadałoby się już powstrzymać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 15

@8400111: Każdy człowiek jest normalny. Bo ludzie są różni. Ot, taki myk. Ale jeśli już jesteśmy przy "normach", to Penelope Cruz, Angelina Jolie, Jennifer Aniston, Kate Bosworth, Ryan Gosling, Orlando Bloom, Margaret, Kesha, Salma Hayek, Robert Pattinson, Julia Roberts, Maciej Zakościelny, Liv Tyler, Anne Hathaway, Jennifer Lopez, Sasha Grey, Ewa Farna, a nawet nieszczęsna Ewelina Lisowska. A Wy i tak zawsze będziecie mieli przed oczami dupę Karadishian.

Odpowiedz
avatar Nyanyan
-1 5

@zielony_szwin: Angeliny Jolie bym nie zaliczyła do "normalnych", wystarczy popatrzeć na najnowsze zdjęcia, co nie zmienia faktu, że jest piękną kobietą!

Odpowiedz
avatar sla
9 9

@8400111: No tak, media promują tylko modelki (które muszą być chude i wysokie, taka specyfika zawodu) i Kim. Nie ma nikogo innego, piosenkarki czy aktorki nie istnieją.

Odpowiedz
avatar mesiaste
4 14

Też znam ból, bycia "szkieletorem", plus uwagi co jem, ile jem, a ile jeść powinnam + zerkanie na talerz i komentowanie ile kęsów mi jeszcze zostało. Cóż, ludziom się nie dogodzi, chociaż jestem też przeciwniczką popadania w skrajności i promowaniem/potępianiem albo chorobliwej wręcz otyłości albo chorobliwej chudości /"anoreksji" gdzie dziewczyna faktycznie wygląda jak śmierć na urlopie, a nie jest to wynik jej genów. Bo na oba stany składa się wiele czynników, o których oceniający czasem może nie wiedzieć, a dwa: gdzieś mnie drażni, że nie promuje się po prostu..."normalnej" figury. Serio nie ma nic pomiędzy, tylko albo szkielety albo osoby otyłe? I serio obie strony muszą sobie dogryzać i się upokarzać? Skoro niektórym tak dobrze w ich skórze, jak twierdzą, niech się odczepią od innych, bo im widocznie też tak dobrze.

Odpowiedz
avatar mysica
11 27

@SillyRabbit: Czyli zamykamy portal, bo prawie pod każdą historią można to napisać

Odpowiedz
avatar Shemhazai
10 22

@SillyRabbit: Obrażanie chudych - jasne, spoko, szkielety zasługują na poniżanie ich! Napisanie, że osoba gruba jest gruba - no jak ty możesz, to chamskie!

Odpowiedz
avatar Shemhazai
9 21

@ninecubes: Dały jej do tego powód. Wobec chamstwa ma być milutka? Nie bez powodu tak je opisała. Jak one ją obrażały, to już było ok?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@Shemhazai: Nie, gdy one ją obrażały nie było ok. Gdy ona je obraża, też nie jest ok.

Odpowiedz
avatar Shemhazai
-1 9

@ninecubes: Nie zawsze można być grzecznym i milutkim wobec chamstwa. Nie dajmy się poniżać i włazić sobie na głowę, jak Kuba Bogu...

Odpowiedz
avatar PablooS
4 6

@ninecubes: Czyli uważasz,że jak ktoś ci napluje na twarz to powiesz, że deszcz pada?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 maja 2015 o 2:34

avatar konto usunięte
-2 2

@PablooS: czemu miałabym mówić coś co byłoby nieprawdą?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 36

Otóż to. Uwielbiam wypowiedzi modelek XXXL, które mówią, że czują się w swoim ciele wspaniale i seksownie. I to całe pieprzenie o wysokiej samoocenie to po prostu... pieprzenie właśnie. Sama grubaskiem nie jestem, ale w najbliższej rodzinie mam taką osobę - i się nie patyczkuję, bo mi na niej zależy i mówię, że ma ruszyć się, bo niedługo nie będzie w stanie chodzić. I słyszę komentarze rodziny, że jak tak można, że jej przykro - a w nosie to mam. Dzięki mojemu opieprzaniu schudła już 10kg, a wcześniej wszyscy jej mówili, że "ma kilka kg więcej, ale to nic, młoda jest, zrzuci szybko" i dochodziło do momentów, gdzie ważyła prawie setkę. A kręgosłup? Otłuszczone narządy? Choroby? I alergicznie reaguję na hasło "jestem otyła, bo jestem chora". Wkurza mnie to, bo sama mam zaburzenia hormonalne i przytyć mogę ot tak, na poczekaniu, ale nie wmawiam ludziom, że jestem gruba bo chora, tylko ruszam tyłek i nie żrę fastfoodów. I 3/4 osób ględzących o domniemanej chorobie jest po prostu leniwa i szuka wymówki. Amen.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 18

@zegarka: okropnie się okłamują. Nawet nie pomoże photoshop. Obżarstwo jest tak samo niebezpieczną chorobą jak anoreksja czy bulimia. Są chore a nie chcą się leczyć

Odpowiedz
avatar Tiramisu
7 17

Widziałam kiedyś wywiad (chyba w dzień dobry TVN czy innej telewizji śniadaniowej) z modelką XXXL. Właściwie z byłą modelką XXXL, bo schudła ileś tam kilo i wyglądała teraz jak przeciętna kobieta. I sama mówiła, że te x lat temu może i twierdziła, że kocha swoje ciało i wagę i nie czuje potrzeb zmiany to tak naprawdę wracała do domu i ryczała i poczuła się szczęśliwa i kobieco dopiero jak zrzuciła nadwagę. Może ciało im się podoba, ale idę o zakład, że ciężko im się chodzi, szybko zadyszki dostają a i wykonywanie prostych codziennych czynności, jak chociażby schylanie się, jest dla nich wyzwaniem.

Odpowiedz
avatar calodniowysen
23 29

@zegarka: Mój były chłopak miał taki problem - lubił zjeść, słodkie napoje, wiecznie jakieś przekąski, czipsy i siedzenie pół dnia przed komputerem. Przy wzroście 1,78 ważył ponad 100 kg. Poszedł do lekarza - problem z cukrem, z hormonami. Dostał nie dietę, a wytyczne - żadnego słodkiego, słodkie napoje kategorycznie zabronione i inne rzeczy. A do tego miał zacząć biegać. Powoli, po trochę. Na początku biegałam z nim, zachęcałam, prosiłam, pilnowałam. To przez 2 miesiące trzymał i dietę i ćwiczenia, a później wrócił do starych nawyków z tekstem "nie mów mi, ja wiem!". Po pół roku zamiast spać z wagą, przytył prawie 15 kg. Ostatnio jak go minęłam miał już trzeci podbródek. A wytłumaczenie? "On jest chory!"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 24

@Tiramisu: dlaczego minus? Dziewczyna prawdę pisze. Może te XXXXl akceptują swoje ciało,ale ich narządy wewnętrzne,stawy i kręgosłup takiego obciążenia nie wytrzymają. Niech żyją, ale propagowanie otyłości powinno być tak samo piętnowane jak propagowanie anoreksji. To już zakrawa na patologię!!!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 24

@Day_Becomes_Night: spoko, spoko, minusują wszystkie "duże i piękne".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 19

@zegarka: Większość moich większych koleżanek jest tak sympatyczna, że nawet mi do głowy nie przychodzą żadne uszczypliwości. Po prostu są fajne, miłe, spontaniczne, mają świetne poczucie humoru... A jak wyglądają? To ich sprawa! Nie moje narządy się niszczą, nie ja będę miała problemy. Jak odczują potrzebę schudnięcia, niech schudną. Jak nie, to nie. Ja je lubię tak czy siak. Jak zgłoszą potrzebę - zabiorę na kije. Ale nie będę nikomu narzucać jakichś norm. To, jak ktoś wygląda, to jego osobista sprawa. I to dlaczego tak wygląda. Plucie jadem i sranie ogniem nikogo jeszcze nie odchudziło. Wręcz przeciwnie, bo jak mnie ktoś zwyzywał, to z nerwów żarłam. Ja Wam dziękuję za takie naprawianie świata. A takich zadufanych w sobie po uszy kobiet, jak Ty, Zegarka, nie lubię najbardziej. Bo najwięcej przez takie wycierpiałam. Daruj sobie takie bohaterstwo - uszczęśliwisz wielu ludzi. A schudłam dzięki mojemu Chłopakowi. Bez grama przytyku. Po prostu raz niechcący kupił mi piekielnie drogą, za małą sukienkę. I to był właśnie ten bodziec. Nie jakieś tam "rusz dupę" ze strony wrednych dziuń. Bo przez takie tylko płakałam.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
19 19

@zielony_szwin: O to to to! Jeszcze obcych ludzi zrozumiem bo im czyjeś dobro i zdrowie zwisa więc wyzłośliwiają się i jeszcze są przekonani, że wyświadczyli przysługę bo może grubas nie wiedział, że jest grubasem a teraz wie od nich. Od bliskich można spodziewać się jednak sensowniejszego wsparcia. Jak potrzebowałam schudnąć, moja mama zapisała się ze mną na fitness i twardo chodziła nie dla własnej przyjemności tylko dla mnie. Potem zrzuciła parę kilo i była zadowolona ale jej to do szczęścia nie było potrzebne. Można kogoś wyciągnąć po prostu na długi spacer albo na rower te dwa razy w tygodniu bo dla człowieka, który nie rusza się wcale to już będzie coś. I można robić to z wyczuciem a nie na zasadzie "Chodź tłuściochu, wyświadczę Ci mega przysługę i przegonię po parku."...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@zielony_szwin: a powiedz mi, gdzie ja mówię o obcych mi osobach? Mój komentarz był o bardzo bliskiej osobie, na którą słowa miłe nie działają, a ja martwię się o jej zdrowie. Naprawdę sądzisz, że gdybyśmy się nie znały, ba! nawet były koleżankami, to powiedziałabym ci prosto w twarz, że masz ruszyć grubą dupę? Tego nawet jej nie mówię, bo jak wyżej: ma się ruszyć, bo nie będzie chodzić. Nie jestem wtedy ani złośliwa ani wredna. I to nie jest czcze gadanie, tylko wyciągam ją na rolki/rower/bieganie i jak w restauracji chce zamówić coś tłustego, to dyskretnie ją napominam, bo to ktoś BLISKI. W swoim otoczeniu mam znajomych, nawet koleżanki bliskie, które mają nadwagę. I jeśli coś ze sobą robią to fajnie, jeszcze im pogratuluję, ale jeśli są jakie są i nie zrzędzą - spoko, jak dla mnie się okłamują, ale nie będę nad nimi stać i się wydzierać, bo guzik mnie to obchodzi, ale mam własne zdanie, że się okłamują. Ale jeśli wpieprzają czwartego hamburgera i jęczą, że są grube, bo hormony i ojej, jak bardzo kręgosłup boli - to się irytuję. Kultura osobista wymaga, by jeśli nawet coś nas wkurzało, należy wyrażać się kulturalnie - dlatego powiem, że ktoś się oszukuje i wcale nie wygląda dobrze, ale nie rzucę w twarz, że jest spaślakiem. Nie miałam zamiaru obrażać ludzi grubych - tylko tych głupich i grubych. Bo głupotą dla mnie jest zaniedbanie się do takiego stanu, który zagraża zdrowiu. I tak, znów to podkreślę, takie osoby sobie szkodzą, okłamują się, że są super sexy, kiedy nie mieszczą się w drzwiach. Ale jest jeszcze różnica między "mam parę kg więcej, w sumie mi to nie szkodzi" a "jestem monstrualna, nie mogę wstać i mam zadyszkę przy myciu zębów, jestem taka hot". Łapiesz różnicę?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

@pawel78: Mam to gdzies czy sie podobam czy nie. Przytyc nie potrafie, chocbym nie wiem ile jadla. Moge sie komus nie podobac (kwestia gustu), ale mam juz dosc sluchania, jaka to chuda nie jestem i ze prawdziwa kobieta powinna miec kraglosci.

Odpowiedz
avatar Shemhazai
5 13

@pawel78: Tak, wyglądam jak szkielet i jestem ładna i godna uwagi. Żaden przypadkowy komentator w internecie nie wmówi mi, że tak nie jest. Zwłaszcza, że nigdy się nie odchudzałam, a jem za trzech - taka przemiana materii. Anoreksja nie ma nic do chudego wyglądu, bo to choroba psychiczną. Bardzo dużo anorektyczek ma normalną wagę, albo nawet nadwagę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 maja 2015 o 10:53

avatar grupaorkow
7 9

@pawel78: rozbawiłeś mnie trochę :) Ja jestem naprawdę szczupła, mam figurę w stylu Twiggy Lawson (ten sam wzrost, waga, bardzo zbliżone wymiary). I wziąwszy pod uwagę, że od chłopów mogę się kijem opędzać, to myślę, że jestem nawet bardzo godna uwagi :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@Shemhazai: @grupaorkow: "Ladna", czy "godna uwagi" to sa pojecia wzgledne. Dla jednych mozecie byc pieknosciami, dla innych wrecz przeciwnie, ale nie o to tutaj chodzi. To, ze sie komus nie podobaja szczuple kobiety jest jak najbardziej w porzadku, przeciez kazdy ma inny gust! Za to nie w porzadku jest glosne komentowanie czyjejs wagi, czy w ogole wygladu. Niech grubi beda sobie dalej grubi (ich sprawa), tylko niech dadza spokoj chudym i odwrotnie.

Odpowiedz
avatar Shemhazai
7 7

@Shaienne: Zgadzam się. Po prostu pawel78 z góry założył, że kobiety chude są brzydkie i nie interesują nikogo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 32

Jesteście siebie warte. Ty ją nazwałaś hipopotamem i wielorybem, ona Ciebie patykiem i pustą szmatą. Macie remis, po cholerę drążyć temat?

Odpowiedz
avatar sla
8 22

@zielony_szwin: Ale tamta zaczęła, wywołała taką a nie inną reakcję :).

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
16 22

Siedziałem kiedyś w autobusie na podwójnym siedzeniu, zająłem miejsce przy oknie. Obok dosiadła się młoda, bardzo obszerna kobieta. Pomimo, że docisnęła mnie do okna zdecydowanie naruszając moją prywatną przestrzeń, spora jej część wisiała po drugiej stronie jej siedzenia. Kiedy poruszyłem się, by wziąć głębszy wdech ona powiedziała, żebym się nie rozpychał. Myślałem, że żartuje i zaśmiałem się jej prosto w twarz. Obrażona wstała i poszła zgniatać kogoś innego. A poza tym grube kobiety są w porządku, w zimie dają dużo ciepła, a w lecie dużo cienia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 9

@Fomalhaut: coś w tym jest... Jestem gruba i baardzo ciepła. Nawet w najgorszy mróz nie muszę nosić rękawiczek. Wystarczy,że potrzymam chwilę ręce w kieszeniach kurtki i już się nagrzewają. U mojej siostry jest na odwrót. Wiecznie lodowate ręce i stopy.

Odpowiedz
avatar halogen
1 9

Tak sobie jeszcze dodam. Mi to naprawde nie przeszkadza jak kto wyglada. Nie obrazam nikogo ze wzgledu na wyglad. Jedyne co mnie ogarnia widzac otyle, wazace po 100 i wiecej kg nastolatki, to przerazenie, ze w tak mlodym wieku dac zaprzepascic cale zdrowie a niewiele lat pozniej moze nawet i zycie. Jak ktos juz wspomnial nadwage i otylosc mozna leczyc jesli jej przyczyna jest choroba. Jednak smiem stwierdzic, ze juz sama OTYLOSC JEST CHOROBA! Co nie zmienia faktu, ze jakos ludzie nie potrafia byc na jakakolwiek "innosc" tolerancyjni.

Odpowiedz
avatar Loin
13 17

Jak dla mnie, to w Polsce za rzadko mówi się o otyłości jako chorobie. I to całkiem poważnej, bo problemy z krążeniem i stawami to nie wszystko.Mamy publiczną służbę zdrowia, tak więc za to, że ktoś nie potrafi mniej żreć, płacimy wszyscy. Dodatkowo, z moich obserwacji wynika, że złe nawyki żywieniowe rodziców często przechodzą na dzieci, a na efekty długo nie trzeba czekać..

Odpowiedz
avatar Agness92
0 8

ja mam wrażenie, że modna waga wraca na zasadzie sinusoidy. Za czasów Rubensa były modne grube, potem coraz chudsze, anoreksja, a teraz z powrotem wracają grube. Niedługo znowu się będziemy wszyscy odchudzać.

Odpowiedz
avatar GoHada
10 10

@Agness92: Mnie się natomiast wydaje, że właśnie powoli nastaje u nas moda na wysportowane ciało. Coraz więcej osób zapisuje się na siłownię, dołącza do sportowych wydarzeń na facebooku, gdzie nawzajem motywują się do ćwiczeń w domu. Nawet kijki do nordic walkingu, choć dla mnie same w sobie bez sensu, jednak ruszyły pewną część społeczeństwa z kanapy. Ludzie zaczynają interesować się tym co jedzą. Zmiany może nie są jakieś wielkie, ale to zawsze jakiś krok do przodu.

Odpowiedz
avatar tove
11 17

Huh. Znalazłam jakieś tam komentarze, że historia raczej prawdziwa nie jest. Ja tam nie wiem, nie moim zadaniem jest ocena wiarygodności historii, ale coś ze swojego doświadczenia opowiem. Nie wiem, czy jestem gruba czy nie, ale myślę, że przy wzroście 152cm (wiem, jestem krasnalem) waga 54kg nie jest jakąś olbrzymią. Uwielbiam jeść jogurty z musli i tamtego dnia również takowy jogurcik miałam. Wsiadłam ze znajomym do tramwaju, pojemnik z jogurtem w połowie opróżniony trzymałam w rękach. Usiedliśmy tak, że zarówno obok niego jak i obok mnie były wolne miejsca. Kilka przystanków później wsiadł pan, na oko coś koło 50 lat, z brzuchem porównywalnym do ciąży bliźniaczej. Usiadł oczywiście koło mnie. Popatrzył na mnie, na kolegę, na mnie, na niego... I powiedział: 'hehe, pani taka za pulchna, koledze by ten jogurcik oddała, bo on taki chudy, hehe'. Owszem, kolega jest strasznie szczupły. Ale choćby nie był i choćbym ja była trzy razy grubsza, nie powinien jednak się wtrącać w nieswoje sprawy. Zwłaszcza sam wyglądając tak, jakby miał się w drzwiach nie zmieścić... Podsumowując: ja wierzę w tę historię. Niezależnie, czy zdarzyła się gdzieś w Polsce czy gdzieś za granicą i została tu skopiowana, moim zdaniem mogło mieć to miejsce. :P

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 10

Juz nawet Tuwim wiedzial, ze "w trzecim siedzą same grubasy, siedzą i jedzą tłuste kiełbasy". Czyli otylosc, a glownie ogromna otylosc nie powstaje sama tak sobie, bez powodu, tylko jest (prawie zawsze) rezultatem obzarstwa, oraz za slabej woli. I nikt niech nie wmawia innym i sobie, ze grubasom dobrze z ich ogromnym brzuszyskiem, bo (prawie kazdy) chcialby schudnac, ale to wcale nie latwe, ALE MOZLIWE, SENSOWNE I OSIAGALNE. KAZDY BEZ WYJATKU TO POTRAFI, MUSI TYLKO WYSTARCZAJACO CHCIEC !!!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

@ZaglobaOnufry: chcieć i być odpowiednio prowadzony pod tym kierunkiem. Żadne diety z kolorowych gazetek czy cudowne środki na odchudzanie!!!! Kiedyś,gdy byłam jeszcze w gimbazie, przez parę dni jadłam tylko ze dwie kromki chleba na dzień. Organizm dostał takiego szoku,że w końcu nie miałam siły wstać z łóżka( chyba wpadłam w jskieś niedocukrzenie,bo normalnie mną tlepało i o mało co nie zemdlałam, przeszło jak zjadłam ciastko :\)

Odpowiedz
avatar Marlyn
2 14

Czytam Wasze wypowiedzi o tolerancji, że każdy może wyglądać jak chce, czy to szkielet, czy świnka. Uświadamiam wam, że leczenie osób otyłych w szpitalach idzie m.in. z naszych pieniędzy, a tacy ludzie sami (zazwyczaj) doprowadzają się do takiego stanu. Dlaczego mam leczyć kogoś kto nie potrafi się opamiętać, kiedy wygląda już bardzo źle?

Odpowiedz
avatar chiacchierona
13 15

@Marlyn: Niby racja tylko tutaj można trzasnąć całą listę dodając do niej palaczy, alkoholików, ćpunów, kierowców rajdowców, ludzi uprawiających sporty ekstremalne, tych co lubią przypadkowy seks bez zabezpieczeń, tych co chodzą bez szalika zimą, idiotów doznających uszkodzeń wszelakich na skutek własnej głupoty i pewnie jeszcze wielu wielu innych. Zaraz by się okazało, że połowa społeczeństwa jak nie lepiej ciągnie z ubezpieczenia tych "normalnych"...

Odpowiedz
avatar sutsirhc
10 12

Jak najlepiej zrzucić wagę? Z 10 piętra. Mając 21 kat ważyłem 56/170cm, ojczyzna wezwala na półtorej roku i waga skoczyla do 100kg. Teraz utrzymuje cos koło 87kg. Lekarz mi chcial zlecić wiecej ruchu, spasowal jak sie dowiedzial jak pracuje. Dziennie 4 do 17km po pochylniach, upadowych, przy zmniejszonej zawartości tlenu w powietrzu, nosząc średnio po 20kg sprzętu i do tego jakieś elementy stalowe. Ale póki widze jeszcze pod prysznicem "małego" bez lustra to s***am na to co mowia inni.

Odpowiedz
avatar Ara
4 10

Jedyne, co mi do końca nie zagrało, to ostatni akapit, bo jakoś tak w dzisiejszym społeczeństwie zawsze znajdzie się "ten jeden wielki zły". Nie mam pracy takiej, jaką bym chciał - rząd winny. Ludzie są chamscy - wina telewizji. Młodzież niewychowana - okropne gry komputerowe. A może to po prostu niektórzy ludzie są leniwymi idiotami i gdyby sami wzięli się za siebie to ani rząd, ani media ani gr komputerowe nie zrobiłyby z nich wulgarnych buraków?

Odpowiedz
avatar ptj
1 11

Patrząc na historię i komentarze pod nią stwierdzam że z częścią kobiet jest coś nie tak. Zianie jadem w stosunku do przedstawicielek grupy wagowo przeciwnej itd. Facet jak mu ktoś wypomni że jest za chudy/ za gruby weźmie się za siebie, albo zwyczajnie na to wyłoży. Kobieta (generalizuje tylko na podstawie komentarzy) odpowie złośliwością i wróci do domu płakać w trakcie wyżerania zawartości lodówki.

Odpowiedz
avatar proporczyk
13 13

Nie tylko media zaczynają przesadzać, choć mają w tym swój piekielny udział. Nie ma różnicy czy ktoś obraża osobę 5XL czy wieszak na ubrania. Obrażanie to obrażanie i świadczy wyłącznie o tym, który to robi.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
8 14

Uwielbiam rodzinne wymówki - młoda jest, schudnie szybko, pochodzi trochę - schudnie. Moje życie to w 80 procentach była walka z dupskiem. Moja babcia (która mnie w dużym stopniu wychowała) ważyła 110 - 140 kilo przy 159 cm wzrostu. Wiecznie się odchudzała. Jako trzyletnie dziecko wiedziałam, że jest jakaś dieta Diamondów (czy jakkolwiek się to zwało), że jest Herbalife, że tysiąc kalorii (nie mając pojęcia, co to kaloria). Przestrzegała tych diet cały dzień, wieczorem żrąc (nie, nie jedząc) wszystko, co jej wpadło w ręce. Czekolady, słodkości, jak już nic innego nie było, to cukier z cukiernicy też. Mnie odżywiała podobnie, jako wymówkę dla siebie: Chodź Madziulku, napijemy się herbatki i zjemy cukiereczka. Więc Madziulek żarł te cholerne cukiereczki i ważył 70 kilo w wieku 11 lat. Wtedy przyjechał mój Tata z zagranicy i zarządził odchudzanie. Nie studiował dietetyki, wiedział jednak, że bilans energetyczny i ruch. Madziulek schudł 20 kilo, ojciec wrócił za granicę, stare nawyki wróciły do domu. Ale ja już wiedziałam, że grube jest fuj, niesprawne i wyśmiewane. Nie chciałam tych cholernych cukiereczków i dwóch podwójnych tostów na kolację (takie zapiekane coś w takim opiekaczu, ser w środku, szynka). Ale babcia nie dawała za wygraną. Chodziłam na treningi siatkówki i piłki ręcznej, wieczorem było żarcie, bo przecież tyle energii spaliłam. Dzięki takiemu dzieciństwu i wczesnej młodości moje życie to jedna wielka sinusoida - chude, pulchne, normalne. Teraz jestem normalna, ale to zasługa terapii (trzeba było stosunek do jedzenia wyprostowac). Więc nie, nie są mi tłuści ludzie obojętni. Bo nie ma opcji, że ktoś waży 140 kilo przy 159 cm tylko dlatego, że tarczyca. Jeśli tarczyca, to proszę odwiedzić właściwego lekarza, ustawi hormony i OK. Trzeba oczywiście patrzeć na to, co się je. Nikt nie waży 140 kilo, bo choroba. Człowiek ma na to wpływ. Nie trzeba być chudym, ale zdrowym. Ale jeśli mi taki wieloryb jeszcze opowiada, że to jest OK i wywiera tym samym wpływ (być może na swoje dzieci i chrzani im życie), to ja się robię bardzo nieprzyjemna.

Odpowiedz
Udostępnij