Jak wychowywać nastoletnią córkę. (historia koleżanki zamieszczona za jej zgodą)
- Noszenie dekoltów głębszych niż 2 palce od szyi jest niemoralne.
- Niemoralne są również torby "na skos", ponieważ eksponują piersi.
- Ślub brata? Masz dopiero piętnaście lat, ale z okazji wielkiej uroczystości możesz umalować paznokcie bezbarwnym lakierem. (Tu wyjaśnienie: obie nie pochwalamy pacykowania się młodych dziewczyn, ale od takiego święta trochę nie zaszkodzi)
- Wiesz cokolwiek na temat porodu? Ach, ta zdeprawowana młodzież.
- Wracasz z roweru z rozpuszczonymi włosami? (pękła gumka). Na pewno byłaś się lumpić nie wiadomo gdzie i z kim. Trzeba ci zrobić aferę przed blokiem (przypadkowe spotkanie w tym miejscu), niech wszyscy widzą, co z ciebie za ziółko.
Powyższe rady (i wiele im podobnych) uchronią Twoją córkę przed złym towarzystwem - trudno w takowe wpaść nie mając przez zahukanie i zdziecinnienie jakiejkolwiek bratniej duszy koło siebie. Rozwiążą również problem przedwczesnego dojrzewania emocjonalnego. Przesuwając go poza 20 rok życia.
Teraz zabronią jej żyć, to później będzie żyła aż zanadto. Zacznie się ćpanie, chlanie i ru*hanie. Dla niektórych widać taki ciąg przyczynowo-skutkowy jest za trudny do ogarnięcia. Współczuję.
Odpowiedz@czosnek_cebula: albo zostanie starą panną, bo w wieku 20paru lat nie będzie miała żadnego doświadczenia w kontaktach międzyludzkich i będzie zbyt nieśmiała, zakompleksiona i "uszkodzona" by to zmienić.
Odpowiedz@czosnek_cebula nie wiem za co obrywasz taką ilością minusów, bo to bardzo prawdopodobny scenariusz. Zawsze będę powtarzał, że wychowywanie dziecka jest jak polerowanie jakiejś powierzchni - zbyt słabe nie da efektów, a zbyt mocne spowoduje wytarcie dziur w lakierze. Finał opisanej historii może pójść trzema drogami. W najlepszym na pozór nie stanie się nic, ale któregoś dnia dziewczyna po prostu spakuje majdan i trzaśnie drzwiami, zapominając że znała własną matkę. W innym będzie jak piszesz - "złe towarzystwo", które chętnie przyjmuje pod skrzydła tych, którzy czują się niekochani, a wraz z takim towarzystwem wymienione rozrywki. Rozrywki, które wydają się wyjątkowo atrakcyjne dla człowieka, którego trzymano "na smyczy". Ponadto pojawia się tu skrywana przez lata podświadoma chęć zemsty na rodzicu i dodatkowa przyjemność ze złamania ustalonych przez niego zasad. Znam taki przypadek - przedstawiać nikomu nie trzeba, bo każdy wie jak taka osoba się prezentuje. Trzecia droga to uwierzenie w te wszystkie dziwne zasady i normy, a w efekcie tego - "zdziczenie". I taki przypadek również znam. Dziewczyna w wieku 26 lat, pełna wszelkich fobii, z fobią społeczną na czele. Zero koleżanek ("wszystkie to dziwki"), zero kolegów ("dziewczyna zadająca się z chłopakami to dziwka"). Miała talent do pewnej dziedziny, skończyła w tym kierunku studia, na których ten talent doceniono. Niestety, nic z tego - rozbudowywanie talentu wymagało częstego przebywania poza domem, a także poza uczelnią. Tego jej matka znieść nie mogła, bo - trochę jak w historii - "jeśli nie jest w szkole, to pewnie się puszcza, dziwka". Talent przez matkę wyśmiany i uznany za bzdury niegodne prawdziwej kobiety, bo takimi rzeczami to się zajmują... no kto? Dziwki! Słowo matki świętością, więc przepadła pasja, korzyści, zostało przebywanie przez prawie 24 godziny na dobę w czterech ścianach. Ciągle z matką. Ciągle słuchając jej wywodów o moralności sąsiadek i ich mężów. Wywodów, po których można byłoby stwierdzić, że jedyną porządną kobietą w tym bloku jest ona. Reszta, łącznie z jej córką - dziwki! Straszna rzecz...
OdpowiedzIle lat miała mamusia jak urodziła córkę? Może patrząc na własne dokonania życiowe,tak młodą tresuje? Albo Twoja koleżanka to katolka ( nie mylić z katolikami!!!)
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Nie wiem, ile miała lat, coś koło 40. A Ewa ma dzisiaj 25 i w sferze emocji, kontaktów społecznych, samooceny jest pokręcona jak włos po trwałej. Dobra, kochana dziewczyna, ale ciężko jej się żyje
Odpowiedz@ejcia: matka mojej koleżanki była jeszcze bardziej porypana. Zabraniała swoim córkom jakichkolwiek kontaktów z rówieśnikami, dziewczyny wyrastały w przedświadczeniu,że wszyscy na około są źli,chcą im zaszkodzić i generalnie one są niewinne a reszta się na nie uwzieła. Efekt? Jedna ma 23 lata,jest na poziomie emocjonalnyn 6latki, nie skończyła szkoły,ma dziecko którego jej matka nie chce na oczy oglądać bo nieślubne. A mieszkają pod jednym dachem.
OdpowiedzJak pękła jej gumka no to ma przej...ne. Przepraszam nie mogłem się powstrzymać :)
Odpowiedz@Dedi: jak jej to pół biedy... Prawdziwy problem jest, jak pęka gumka facetowi ;)
Odpowiedz@bonsai: Raczej pęka to obu, bo jakby nie było to oboje na używaniu tego przedmiotu "korzystają". :D
OdpowiedzKocham moją mamę, ale też próbowała mnie kontrolować na wszelkie sposoby. Na przykład obraziła się na mnie na tydzień po tym jak pojechałam za własne pieniądze w odwiedziny do koleżanki na kilka dni, albo oczekiwała nazwiska i numeru telefonu znajomych do których wychodziłam. Miałam wtedy 22 lata, wcześniej było regularne zabieranie komórki, czytanie listów, smsów, niechęć do wszystkich moich znajomych, pretensje o każde wyjście, zatrzymywanie mnie w domu na siłę. No dużo tego było. Nadarzyła się okazja i wyjechałam. Długi czas myślałam źle o mamie, ale po ponad dwóch latach przeszło mi, wybaczyłam i mamy dobre relacje. Ale nigdy nie chce już mieszkać z mamą, za długo walczyłam o swoją niezależność.
Odpowiedz@thalia: u mnie to samo... Dopiero liceum mnie naprostowało.
Odpowiedz@thalia: Ja po dwóch tygodniach od wyprowadzki z domu nagle dostrzegłam, że życie jest jednak piękne, a rodzice przez telefon od czasu do czasu są znacznie lepsi niż na żywo 24/7. W wakacje jadę do domu na 3 tygodnie. Boję się.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2015 o 11:13
@Zmora: Mnie aż tak nie kontrolowano, ale o prywatności (przykładowo zamknięcie drzwi w pokoju" nie było mowy, mama "chce dla nas dobrze",więc musi być tak jak ona chce i do 21 roku życia tak było, nie miałam własnego zdania, nawet bedac na studiach poza domem rodzinnym, każdą decyzję podejmowałam z myślą co mama powie. Zmienił mnie wyjazd za granicę do pracy, po powrocie zaczelam się buntować co zaowocowało złymi kontaktami z mamą. Skończyłam studia, wyemigrowałam na stałe, mamy kontakt telefoniczny i przez skypa i to wystarczy,relacje się poprawiły a na wizyty do domu rodzinnego mnie nie ciągnie.
OdpowiedzTakie dziewczyny chowane pod kloszem są jeszcze bardziej narażone na przypadkowe ciąże, złe towarzystwo i rozmaite niebezpieczeństwa niż dziewczyny mające chociaż trochę wolności... Ale w imię miłości rodzicielskiej często nieświadomie robi się krzywdę dzieciom :(
OdpowiedzJak widzę ta koleżanka traktuje córkę w pewien specyficzny sposób, który może się źle skończyć. Opiszę to na przykładzie. Rodzic trzyma dziecko niczym sprężynę. Jeśli ściska sprężynę za mocno to nie będzie miał siły na dłuższe trzymanie. Spręzyna wyskoczy i poleci niewiadomo dokąd. Jeśli sprężynę trzyma w taki sposób, że delikatnie popuszcza to może mieć siły na dłuższy czas. Dziecku, nastolatkowi należy ufać i powierzać stosownie do wieku coraz więcej obowiązków ale też odpowiednio więcej samodzielności. Bo kiedy będą same obowiązki i brak zaufania to wyskoczy niczym sprężyna ze zbyt mocno zaciśniętej dłoni i poleci daleko co może skutkować bardzo przykrymi konsekwencjami.
OdpowiedzNo ja to sie nie dziwie! Szczególnie z "pękniętą gumką" sam bym opieprzył za nieuwagę!!!
OdpowiedzWspółczuję dziewczynie. Na bycie rodzicem powinny być kursy i zezwolenia. Jedni dają dziecku za dużo i nie uczą empatii spotykamy się z egoistami często pojawiającymi się nq tej stronie
OdpowiedzA drudzy wychowują dzieci pod kloszemi i wtedy to oni są pielnymi. (Przez przypadek dodałem komentarz zanim go dokończyłem pisać)
Odpowiedzprzynajmniej widacze sie INTERSUJE swoim dzieckiem! bardziej na krytyke zasluguja rodzice ktorzy w ogole nie zwracaja uwagi na swoje nastoletnie dzieci
Odpowiedz@voytek: mam wrażenie, że i tak większy procent osób, na które nikt nie zwracał uwagi wyrasta na normalnych ludzi niż tych chowanych przez rodziców typu z tej historii, serio...
Odpowiedz@basshunter: Dokładnie, lepiej samemu nauczyć się życia niż nie mieć go wcale.
OdpowiedzZnałam taki przypadek, przy czym tam rodzice strzelili sobie dziecko w późnej czterdziestce/pięćdziesiątce i po prostu dziecko olali. Karmili, ciuchy kupowali, ale resztę olali, łącznie ze szkołą. Tylko zdrowemu rozsądkowi dziecka można przypisać to, że nie wpadło z złe towarzystwo, nałogi itp. Ale zahukane i "ciemnotawe" było przez dłuuuugie lata.
Odpowiedz