Tramwaj podjeżdża: na oko średnio pełny, czyli już parę osób stoi, ale jeszcze nie ma armagedonu.
Ładuję się spokojnie do środka i zonk. Wejść się nie da. Okazało się, że w całym wagonie faktycznie ludzi praktycznie nie było, ale przy wejściu już na wstępie był ścisk. Nowi, którzy próbowali wejść przede mną wiszą na schodach, ja wiszę na nich, no cyrk na kółkach i to dosłownie. Pomyślałam o zmianie wejścia, ale jakoś się drzwi za moimi plecami zasunęły i jadę.
Po krótkim rozpoznaniu terenu udało mi się zlokalizować przyczynę anomalii. Babsko. Wielkie jak szafa, morda myślą nieskalana, mina marsowa. Stoi ta Walkiria u wylotu przejścia między siedzeniami i broni go własną, ogromną skądinąd piersią. Za jej plecami oaza spokoju, mnóstwo miejsca. Przed jej, tfu tfu, piersią konają w męczarniach biedni pasażerowie.
Kilka razy zawołałam "przepraszam" w nadziei, że chociaż jedna osoba poza mną z tej absurdalnej aranżacji jakoś się opamięta. Nie podziałało.
I tu nastąpiło coś niesamowitego. Babsko wredne się zdarza, może miała słaby dzień, może to po prostu zła kobieta była. Ale żeby pozostali pasażerowie zaakceptowali ten podział na pustkę i śmiertelny ścisk bez mrugnięcia okiem, żeby na moje wysiłki i próby odrobinę mniej idiotycznego rozlokowania ludzi (czyli zmianę miejsca pobytu chociaż mojej osoby) reagowali tak, jakbym co najmniej wyciągnęła siekierę i zaczęła mordować niemowlęta?
Ile było nienawistnych spojrzeń, ile było "co pani od*******a!", ileż było celowego podkładania nóg... A przecież do jasnej ciasnej, przechodząc sprzed baby za babę, nie tylko samej sobie zapewniłam lepsze warunki podróżowania, ale też tym cielętom oddałam trochę lebensraumu.
Udało się. Jakoś przecisnęłam się przez tę grupę Laokoona, babie przeszłam pod pachą (również nie mrugnęła okiem nawet na wielokrotnie powtarzane i głośne "przepraszam"), dożyłam wysiadki, ale pozostałam z zagwozdką: czy ja jestem bezczelna, że chciałabym jechać w nieprzepełnionym tramwaju jak człowiek i uważam, że sensowne wykorzystywanie przestrzeni nie przerasta intelektualnie grupy dorosłych? Czy może ja jako jedyna jeszcze nie zwariowałam?
ludzie
Dlatego dziewczyny chodźcie w szpilkach. I niekoniecznie dla wrażeń estetycznych. - Żaden słowny argument, nie jest tak przekonujący - jak właściwe ustawienie szpilki na stopie zawalidrogi. ;-)
Odpowiedz@koki: ja to samo załatwiam glanem :)
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Skuteczność może i podobna, ale estetyka nie ta.
Odpowiedz@koki: Ale jak estetyka? Że glany estetyczne nie są? ;)
Odpowiedz@koki: Za to stopy "poobcasowe" są bardzo estetyczne.:D
Odpowiedz@koki: Albo w drewniakach. Równie skuteczne.
Odpowiedz@koki: @KoparkaApokalipsy - zapraszam na juwenalnia w Bydgoszczy, gdzie jest bieg glany kontra szpilki, będzie można wyjaśnić co jest lepsze ;)
Odpowiedz@koki: Każde buty są estetyczne o ile są czyste i zadbane. I nie ma tu znaczenia czy są to galany, klapki "kubota", czy szpilki.
Odpowiedz"Lebensraum", nie "lebenstraum" :)
Odpowiedz@orthia: O rany, dzięki. Przysięgam, że to literówka i nie jestem nieukiem :)
OdpowiedzJak ja nie lubię jak ktoś używa zwrotów w języku obcym, gdy nie jest niemożliwym by wyrazić to samo w języku polskim.
Odpowiedz@Satsu: "Przestrzeń życiowa" nie kojarzy się w języku polskim tak jednoznacznie jak Lebensraum. Sądząc z potoczystego stylu autorki (swoją drogą bardzo mi się on podoba) nie jest to niedostatek polskich określeń, ale jak najbardziej świadomy zabieg mający ubarwić historię. Myślę, że osobiste preferencje to jedno, ale warto odróżniać braki od celowych chwytów, bo są to dokładnie dwa przeciwne końce skali.
OdpowiedzJa mam wrażenie, że w niektórych miastach jest po prostu taka mentalność żeby okupować drzwi autobusowe/trolejbusowe/tramwajowe. W całym pojeździe pusto, ale wsiadanie bywa katorgą, bo wszyscy przy drzwiach stoją. I to wcale nie tak, że wysiadają na następnym...
Odpowiedz@giriff: bywa też, że klimatyzacja w autobusie nie wyrabia, a okna podczas jej pracy są pozamykane. Łyk powietrza wpadający podczas postoju na przystanku jest wtedy jedynym ratunkiem dla pasażerów. Bynajmniej nie tłumaczy to głupiego rozlokowania w przypadku, kiedy nie panuje zaduch.
OdpowiedzNo niestety, nie jest to rzadkość... Ja zwykle sie przepycham, jeśli jadę więcej niz kilka przystanków. A jesli widzę wolne miesce siedzace wsrod gromady stojacej? Tym bardziej. Lubie sobie poczytać w trakcie drogi, a znacznie wygodniej to robić w pozycji siedzącej, niz bawic sie w miniakrobacje. Dla mnie najlogiczniejszym jest udanie sie w miejsce, gdzie najwiecej wolnego. Ale niektorzy moze po prostu chca byc blizej innych? :P
OdpowiedzJeżdżę dość często krakowskimi tramwajami. I zawsze jest tak samo - przy drzwiach ludzie ściśnięci jak sardynki w puszce, a trochę dalej wolne siedzenia. Choćby jechali jeden przystanek, ale często stoją przy drzwiach przez nawet pół godziny. Nie wiem, co takimi powoduje, może to zbiorowa klaustrofobia się odzywa i chcą być jak najbliżej świeżego powietrza?
Odpowiedz@Vakme: Jest jeszcze drugi cudowny zwyczaj. Wysiada, nagle dociera do niego, że nie wie, na jakiej planecie jest i skąd się tam wziął, rozgląda się, rozdziawia buzię, drapie się głowie, ewentualnie wyciąga telefon, wiąże buta itp... i nie, nie odejdzie tych 2-3 kroków od drzwi. Musi stać i myśleć dokładnie tam, gdzie go zastało olśnienie, że nie wie, co zrobić ze swoim życiem.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Tak, dokładnie :) Sytuacja z dzisiaj, czyli dlaczego spóźniłam się na autobus: Musiałam podjechać kilka przystanków tramwajem. Wsiadam, multum ludzi przy drzwiach, ale między siedzeniami pusto. Przepchnęłam się, wokół mnie luźno, z 5 dodatkowych osób by weszło, ale tłum trzyma się drzwi uparcie. Przy drzwiach jest fotokomórka, nie zamkną się, dopóki ktoś się o nie opiera. Motorniczy prosi o odsunięcie się od drzwi. Tłum nie drgnie. Wokół mnie luz. Prosi jeszcze raz. To samo. Potem trzeci (już słyszę w jego głosie nerwy). Za nami stoi kolejny tramwaj, czeka na wjazd na przystanek. W końcu ktoś z tłumu się opamiętał i krzyknął, żeby tłum się odsunął (ja byłam za daleko i nie widziało mi się przepychanie). Drzwi się zamknęły, tramwaj pojechał. ...Na następnym przystanku to samo :D
OdpowiedzA ja w takiej sytuacji patrzę konkretnej osobie w oczy i mówię: Proszę się przesunąć do tylu. Dziękuję.
Odpowiedz@jagodowa: Jeśli wyglądasz niepozornie to może to nie zadziałać. Kto posłucha dziewczynki sięgającej ledwo do piersi?
OdpowiedzBo wg kobiet to im nalezy sie i maja w dupie;)
OdpowiedzNie jesteś bezczelna. Bezczelna byłabyś (lecz w pozytywnym znaczeniu tego słowa) jakbyś staranowała babę zmuszając ją do ruszenia tyłka. Przy różnicy masy jest to troszkę trudne, lecz nadal wykonalne, efekt zaskoczenia robi swoje.
Odpowiedzto ja Ci odpowiem na ostatnie pytanie. Jako jedyna nie zwariowałaś :) to co się dzieje w komunikacji miejskiej to jest jakaś masakra i tyle. Resztę pozostawię bez komentarza. Pozdrawiam
OdpowiedzOjtam, ignorantka jesteś ;) Przejście się zastawia, bo jak wstanie ktoś z siedzących to można pognać na miejsce siedzące i nie ma konkurencji, która zdążyłaby się na nim wcześniej uwalić. A tak ma się na widoku cały zestaw siedzeń i gwarancję zajęcia jakiegoś jeśli tylko się zwolni!
Odpowiedzmnie tam do dzis doprowadzaja do bialej goraczki babska ryjace sie do przodu ledwo sie tramwaj czy autobus zatrzyma, prosto na wychodzacych z niego ludzi...
OdpowiedzA nie prościej było na najbliższym przystanku wysiąść i przejść do drugiego wejścia w wolnej strefie? Wtedy nawet i wyraz triumfu na twarzy byłby uzasadniony :-)
Odpowiedz