Przy skrzynkach na listy leżała od wczoraj korespondencja adresowana na inny adres. Inna ulica, inny kod pocztowy. Zgadzało się miasto i kraj. Korespondencja z Poznania, z Niemiec i innych krajów. Parę listów, na które ktoś czekał. Ja ostatnio też czekałam i listy do mnie nie dotarły, w tym jedna bardzo ważna faktura. Nic dziwnego, że jak dzisiaj spotkałam listonosza ucieszyłam się.
- Pomylił się Pan. Nie ta ulica.
Listonosz się nie ucieszył. Przyznał, że przesyłki są objęte "opieką" jego pracodawcy, ale odmówił zabrania ich. Nagadałam, że załatwię to inaczej i miałam zamiar złożyć na niego skargę. W domu usiadłam do komputera. Chciałam wiedzieć jak złożyć reklamację, gdzie zadzwonić i zgłosić, że ludzie jeszcze wysyłają listy i ktoś na nie czeka.
I wiecie co? I nic. Nie mogę złożyć reklamacji, bo nie jestem nadawcą ani adresatem.
Zebrałam kupkę biednych listów i zastąpiłam listonosza. Odniosłam przesyłki pod właściwy adres. Tam też się nikt nie ucieszył.
- Niech Pani powrzuca do skrzynek pocztowych - powiedział stary portier - i po co Pani się fatygowała?
Byłam uparta. Portier niechętnie połączył mnie z jednym z adresatów. O nareszcie ktoś się zainteresował!
Zszedł do mnie i z szeroko otwartymi oczami wysłuchiwał, że to może ważne listy, że może korespondencja z banku, że może jakieś dane osobowe... Trzeba to jakoś wyjaśnić, załatwić, naprawić...
Patrząc w jego szeroko otwarte, jasne oczy straciłam nadzieję. Co prawda, przyznał, że gdyby nie dostał tej faktury miałby kłopot.
Podziękowania przyjęte choć nie były wyrażone werbalnie.
Jak znajdziecie biedne, źle dostarczone listy, to nie omijajcie ich obojętnie na klatce schodowej. Może to list od mojej córki, na który czekałam albo faktura, którą muszę pilnie zapłacić. Albo mój wyciąg z banku.
Czekam na rewanż.
Wsiadając do auta zobaczyłem na ulice kopertę. Ulica się zgadza, miasto tez ale kraj nie. Na kopercie pisze USA a ja mieszkam w UK. Zaniosłem list na pocztę, tez za bardzo nie wzbudził zainteresowania.
Odpowiedz@Dominik: w UK są jaja przy zmianie adresu. Do tej pory podrzucam listy zaadresowane do sądiadki,która była poprzednią lokatorką naszego mieszkania. Ona się zarzeka,że wszędzie gdzie powinna zmianę adresu zgłosiła.
OdpowiedzMożna jeszcze wrzucić taki list z powrotem do skrzynki.Może drugi raz dostarczą pod właściwy adres.
OdpowiedzPisze się na kopercie, że przesyłka źle dostarczona i wrzuca z powrotem do skrzynki. Powinni dostarczyć, może za którymś razem się uda :)
Odpowiedzjeden taki uprzejmy dostarczył wprost do rąk żony kolegi list od jego "przyjaciółki" - jedyny klucz od skrzynki posiada kolega, więc ryzyka nie było, aż listonoz się pomylił i "uprzejmy" oddał list w niepowołane ręce. A swoją drogą czy istnieje jeszcze coś takiego przy pleconym jak dopisek "do rąk własnych"? normalnie odbiera polecony żona, lub inna osoba zameldowana pod tym samym adresem, a przy takim dopisku? I druga sprawa, nowe dowody nie mają adresu zameldowania, to jak odebrać ma żona polecony do mnie?
OdpowiedzZ tymi nowymi dowodami to cyrk się dopiero zacznie, na razie jest to nowość
Odpowiedz@jasiu_z_wsi: Przynajmniej listonosz pofatygował się i dostarczył pod właściwy adres a nie dwa domy dalej. Jakby list trafił do teściowej? Zgroza. To prawdziwie piekielna sprawa.
Odpowiedz"jeden taki uprzejmy dostarczył wprost do rąk żony kolegi list od jego "przyjaciółki" - jedyny klucz od skrzynki posiada kolega, więc ryzyka nie było, aż listonoz się pomylił i "uprzejmy" oddał list w niepowołane ręce" Żona jest skrzynką? Do żony ten klucz znajomy posada? Bo idzie się pogubić? Wrzucił do skrzynki do którego koleś od "przyjaciółki" ma klucz czy dał zonie? Swoją drogą, bardzo tępa "przyjaciółka" - każdy głupi wie, że jak leniwy listonosz zna mniej więcej rodzine to listy zostawia, nawet żonom. Listonosz zaś nie przewiduje czy facet ma jaja czy nie.
OdpowiedzNie dalej jak miesiąc temu znalazłam rzucony na posadzkę koło skrzynek list od komornika (który na mój chłopski rozum powinien być polecony) do osoby, która już się wyprowadziła. Nie wiem, jaka mine zrobili na poczcie, bo dopisałam "adresat wyprowadził się" i wrzuciłam do skrzynki nadawczej. Ale co trzeba miec w głowie, żeby w ten sposób postepować z urzędowym listem to nie wiem
OdpowiedzPol biedy, jak na kopercie jest wlasciwy adres... Kiedys dostarczono mojej sasiadce paczke na moj adres. Niestety - zupelnie dla zupelnie obcej osoby. Zadzownilam na infolinie, pogadalam z panem na infolinii, okazalo sie, ze przy wydruku naklejki powstal blad i ucielo jedna cyferke w numerze mieszkania. Blok ten sam, wiec uznalam, ze podrzuce. Pan na infolinii strasznie sie zdziwil, bo ponoc rzadko kto decyduje sie zrobic cos takiego - zwykle ludzie zycza sobie kuriera podeslac, chocby to bylo mieszkanie obok.. Innym razem po rozmowie z dozorczynia udalo mi sie ustalic nr mieszkania adresatow listu, wiec wrzucilam do wlasciwej przegrodki.. Ale od jakiegos czasu na parapecie przy skrzynce pocztowej lezy smutny list, ktorego nikt nie chce; najprawdopodobniej nadawca wpisal zly adres.. I co zrobic z takim listem?
OdpowiedzNie zgłaszaj reklamacji na pocztę tylko do GIODO. Bo co jeśli w tym liście jest wyciąg z banku? Dane medyczne? Cokolwiek zawierającego PESEL? Jak poczta dostanie po doopce to się ogarnie.
OdpowiedzZnam ten ból. W moim bloku oprócz mieszkań są lokale użytkowe. Różnica w adresacji jest mniej więcej pomiędzy "m. X" a "u. X". Nie wiem kto wpadł na taki genialny pomysł, ale jak masz mieszkanie z numerem poniżej 10 to takie "niespodzianki" są na porządku dziennym. Poczta (i generalnie ten sam od wielu lat listonosz) zlewają sprawę równo. Dotyczy to oczywiście przesyłek zaadresowanych poprawnie, bo jakieś 90% jest oczywiście błędnie oznaczone.
Odpowiedzjakas dziwna jestes? nie latwiej bylo odniesc do najblizszej placowki pocztowej? normalnie bez stania w kolejce podejsc do okienka z tekstem pomylkowo wrzucono to do mojej skrzynki i KONIEC
Odpowiedz@voytek: 1. Poczta jest 5 razy dalej niż sąsiednia ulica - właściwy adres. 2. Na podstawie wcześniejszych doświadczeń, zaniesienie listów na pocztę nie przynosi pozytywnych efektów. To nie było pierwszy raz. 3. Zanosząc listy na pocztę nie trafiłabym na Główną. KONIEC
OdpowiedzByło to z 7 lat temu. Dostarczono mi list który nie był dla mnie, oczywiście jak to ja otworzyłem go, bo przeczucie oraz grubość koperty sugerowała mi że coś wartościowego w niej było, prócz jakichś wyciągów z banków był też kupon lotto, kiedy poszedłem do punktu i dałem kupon do sprawdzenia okazało się ze jest wart 2500zł ucieszyłem się, oczywiście zapakowałem jakiś randomowy kupon, zakleiłem list i włożyłem do skrzynki na zwroty. Jak widzicie czasami warto otwierać cudze listy :) Pozdrawiam
Odpowiedzprzyzwyczajaj się, 15 lat temu wprowadziłem się do mieszkania po eksmitowanej za długi rodzinie. W ubiegłym tygodniu znów w skrzynce leżał list do nich. Firmy ubezpieczeniowe, windykacyjne, itd itp. Poczta, która nomen omen leży 20m obok, na zwroty reaguje "ach tak tak zapiszemy sobie" po czym znów przychodzą kolejne listy, i uprzedzając teksty, tak, Pocztą Polską, nie jakimiś inpostami itd.
Odpowiedz