Byłem w wypożyczalni DVD, aby wypożyczyć sobie parę odmóżdżających filmów. Właściciel postanowił pójść na całość i oprócz standardowych filmów, ma on również malutki pokoik w których są filmy "różowe" i to dla każdej orientacji.
Stoję sobie więc czekając na swoją kolej, gdy widzę, że córka mężczyzny wybierającego sobie jakieś filmy wojenne, zostawiła za sobą bajki i idzie do tego właśnie pokoiku. Zatrzymałem ją lekko i mówię, że tam nie wolno. Wtem czuję kopnięcie w plecy (kucnąłem do małej) i facet zaczyna się drzeć co ja robię z jego córeczką, że takich pedofilii to za jaja wieszać trzeba, i dalej w ten deseń. W końcu właściciel kazał mu się zamknąć i zajrzeć do pokoju gdzie chciała wejść jego NIEPILNOWANA (podkreślił to słowo) córeczka. Facet wszedł, rozejrzał się i już wychodząc zza zasłonki zaczął mnie przepraszać.
Sytuacja może nie jakoś szczególnie piekielna, ale przykre jest, że cokolwiek człowiek by nie robił, zaraz zostaje posądzony o niecne zamiary.
Wypożyczalnia DVD
Jakieś chore te czasy z całą nagonką na pedofilię... Po tym jak jakaś narwana baba naskoczyła na mojego ojca, że ma MNIE zostawić w spokoju [no kto podchodzi do stojącej dziewczynki i dostaje buziaka?] to jakiś uraz mam. Takie głupie wrażenie, że jak Luby przewinie czy wykąpie dziecko to zaraz cały oddział antyterrorystyczny nam na chatę wlezie.
Odpowiedz@bonsai: Jakbym swojego faceta nazywała lubym to bym się nie dziwiła, że po oddział antyterrorystyczny zadzwonił.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2015 o 21:38
@blaszka: Jeśli twój facet nie poczuwa się do bycia "wybrankiem twego serca" [cyt. ze słownika języka polskiego] to cóż... smutne to...
Odpowiedz@bonsai: Rany, ale się niektórzy obruszyli na komentarz. Mniej sztywniactwa.
Odpowiedz@blaszka: To może wyjaśnij sens tego epokowego dowcipu skoro, ja również, nie dostrzegam go. A też bym się pośmiał, choć sztywniak ze mnie jak się patrzy.
Odpowiedz@sixton: Jasne. Po prostu określenie "luby" nie jest powszechnie lubiane. Nawet na Piekielnych można to zauważyć. Więc prostota żartu polega na tym, że mój facet zadzwoniłby po posiłki gdybym nazywała go tym idiotycznym określeniem. I tyle.
Odpowiedz@blaszka: wiesz, to całkowicie moja sprawa jak mojego faceta na żywo nazywam... I całkowicie mi lata koło ogona co o tym określeniu sądzą wszyscy pozostali ludzie. Swoją drogą chyba się czepiasz - od dawna pisząc o Lubym używam tego właśnie określenia, pierwszy raz ktokolwiek zwrócił na to w ogóle uwagę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2015 o 22:55
@blaszka: Ok. To mów mi Sztywniak bo dalej mnie to nie śmieszy. Nie wiem czy nie jest lubiane powszechnie. Wiem, że bywa tu nadużywanie i stąd ta niechęć na Piekielnych. Natomiast samo słowo, w swojej wymowie, akurat lubię. Tym bardziej żałuję, że często traktowane jest jak "przysłowiowy karpik". W sumie każde słowo czy powiedzenie, jeśli nadużywane, będzie drażnić.
Odpowiedz@sixton: Lepszy "luby" niż jakiś tam TŻ. Mnie osobiście demotywuje jak kobitki na wszelkich portalach TeŻetują niemiłosiernie o swoich chłopakach czy nawet mężach.
Odpowiedz@sapphire101: A co to TŻ oznacza? Bo pierwszy raz się spotykam z takim określeniem.
Odpowiedz@sapphire101: A to ciekawe, jakiś powrót do przeszłości? Swego czasu popularnym było zwracanie się do siebie per Towarzyszu, Towarzyszko. Nie, nigdy bym tak nie nazwał swojej żony. Już wolę: Pieczarko (od jadalnego grzyba, gdyby ktoś miał wątpliwości). A generalnie podobają mi się staromodne określenia. Także np. mój miły, moja miła.
Odpowiedz@dymek91: Towarzysz Życiowy.
Odpowiedz@sixton: "Miły mój" jakąś tak zawsze wygodniej układało mi się na języku ;). To drugie określenie używane przeze mnie w domu po za "Lubym" [tylko na piekielnych raczej mi nie pasowało]. A z różnych określeń to mnie zawsze irytował "Małż", normalnie czekałam aż pojawią się "Ostrygi" zamiast żon... @dymek91: TŻ znaczy Towarzysz Życia.
Odpowiedz@sla i @bonsai: Dziękuję
Odpowiedz@dymek91: TŻ jest popularne na wizażu
Odpowiedz@bonsai: Wybrankiem serca to może się poczuwa ale już niekoniecznie LUBYM. To wyrażenie, słowo, określenie zostało na tym portalu już tak mocno wykorzystane i nadwerężone, że jedyne co powoduje to qrwica. :)
Odpowiedz@sixton: Zamieńmy towarzysza i towarzyszkę na obywatela i obywatelkę. Zabawnie będzie w co drugiej opowieści przeczytać "obywatel dzielący ze mną życie" lub "obywatelka zajmująca wraz ze mną pokój z kuchnią"... :):):)
Odpowiedz@blaszka: "Po prostu określenie "luby" nie jest powszechnie lubiane." @Iceman1973: "ale już niekoniecznie LUBYM. To wyrażenie, słowo, określenie zostało na tym portalu już tak mocno wykorzystane i nadwerężone" Chodzą słuchy, że imć Klara, dziewczę nadobne, miała to głęboko w d.pie, gdy prosiła o pewien zielony, zębaty podarek*. ------------ *"Zemsta", Fredro, A.
Odpowiedz@blaszka: Po posiłki? Znaczy co, ani miłego słowa ani jedzenia się w domu nie może doprosić? Ajajaj... nie znam człowieka, a już mi go żal. ;)
Odpowiedz@mailme3: I co w związku z tym?
Odpowiedz@sixton: Juz myslalam, ze tylko mi okreslenie "Towarzysz zycia" kojarzy sie w ten sposob.
Odpowiedz@Iceman1973: "I co w związku z tym?" Dopowiedz sobie.
Odpowiedz@dymek91: TŻ = Ta Żaba
Odpowiedzi znowu polowa dyskusji to gownoburza o pierdo.e, niemajaca NIC wspolnego z tematem i historia... brawo Piekielni
Odpowiedz@Kecaw: Fajniej brzmi jak towarzysz życia, brawa:)
Odpowiedz@blaszka: "Luby" jej się nie podoba. Ręce opadają. Ten kraj zniknie jeśli młodzi nie będą znali poprawnej polszczyzny. "Luby" to nie jest żaden slang. To słowo funkcjonujące w naszym języku od "set" lat. Może i mało popularne w mowie potocznej, ale przecież to normalne że mowa potoczna jest zawsze bardziej "niechlujna" niż formy literackie. Trzeba być chyba analfabetą, żeby czytać tak mało, że aż ten zwrot wydaje się czymś nietypowym.
Odpowiedz@Iceman1973: Współspacz.
Odpowiedz"Sytuacja może nie jakoś szczególnie piekielna" - ale oczywiście, że jest! W biały dzień, w miejscu publicznym ktoś cię kopie tylko dlatego, że rozmawiasz z jego dzieckiem... to przerażająco piekielne. Zrozumiała jest troska o dzieci i świetnie, że rodzice są świadomi zagrożeń, ale to nie znaczy, że można z góry założyć, że człowiek patrzący na malucha jest pedofilem, a do tego obrażać go, albo jeszcze uciekać się do przemocy! Dobrze, że przynajmniej właściciel wypożyczalni był rozsądnym człowiekiem i wyjaśnił sprawę.
OdpowiedzNikomu źle nie życzę, ale nie byłabym zmartwiona, gdyby taka sytuacja przydarzyła się komuś beztrosko szastającemu oskarżeniami o pedofilię na prawo i lewo...chociażby tatusiowi z opowieści. Może by to ich czegoś nauczyło.
OdpowiedzGdzieś Ty wypożyczalnie DVD znalazł? Myślałam że one już podzieliły los dinozaurów. Tylko zamiast meteoru było upowszechnienie internetu i torrenty.
Odpowiedz@archeoziele: Nie mieszkam w jakimś dużym mieście tylko na wsi niedaleko takiej nieco większej pipidówki więc jeden taki przybytek się jeszcze ostał. Chociaż pewnie i tak długo nie pociągnie jak sam właściciel niedawno mi powiedział.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2015 o 4:57
Parę lat temu byłam z siostrzenicą w parku. Niedziela, full luda, środek lata. Mała sobie rysowała kredą, kiedy nagle koło niej zatrzymał się jakiś dziad, wiek późno średni. I od razu zagaduje, komentuje itp. Ja stałam 2 m od dziecka, więc zaraz podeszłam, dziadu jakoś się ulotnił. Potem zmieniłyśmy miejscówkę, mała chodzi po kamieniach koło wodospadu, ja siedziałam na ławeczce, dosłownie kilka metrów od niej. I co? I znów pojawia się znany już dziadu, od razu gadka szmatka do dziecka. Na mój widok (od razu poderwałam dupę i podeszłam) spieprzał w podskokach. Zbieg okoliczności? Szczerze mówiąc, miałam ochotę wrzasnąć "sp***laj, pedofilu!", ale co by to dało? Potencjalną sprawę w sądzie za znieważenie. Co prawda sytuacja inna niż opisana, ale ten facet musiał mieć jakieś złe zamiary.
OdpowiedzNie jestem zwolennikiem przemocy, ale gdyby za ROZMOWĘ z dzieckiem ktoś mnie kopnął w kręgosłup, wybił bym zęby. W obronie własnej oczywiście. Zostałem zaatakowany, od tyłu, napaść jak nic.
OdpowiedzGdzie jest wypożyczalnia DVD jeszcze? W zeszłym roku szukałam, ale nie znalazłam. Na szczęście znalazłam bardzo dobrze zaopatrzona bibliotekę.
Odpowiedz