Obecnie pracuję w dużym szpitalu, jest też kilka oddziałów dziennych i poradni specjalistycznych. Dlatego ruch na terenie szpitala i wokół niego jest spory.
Szpital leży przy jednopasmowej ulicy, jednak przed bramą szpitala są wydzielone pasy do skrętu do szpitalnej bramy. Skrzyżowanie jest z sygnalizacją świetlną, która sprawnie się zmienia (nie trzeba wieków czekać na zielone). Przystanek autobusowy dla jadących z centrum miasta jest za przejściem dla pieszych.
Po tym przydługim wprowadzeniu wyobraźcie sobie: godziny porannego szczytu, podjeżdża autobus, a z niego wysypuje się stadko staruszków/staruszek o kulach, pogarbionych, nie w pełni sprawnych. Szkoda się cofać te dziesięć metrów do przejścia dla pieszych? Przecież można na przełaj, między jadącymi samochodami, karetkami, autobusem do poboru krwi. Nawet barierki przy chodniku nie są w stanie ich powstrzymać.
I tak co kilka minut, gdy podjeżdża kolejny autobus.
ulica
AAAj, jakbym widziała skrzyżowanie przez które przechodzę codziennie rano tylko, na szczęście nie ze staruszkami, tylko z tłumem robotników idących do pracy na budowanych osiedlach. 10 m do przejścia dla pieszych, ale po co?
Odpowiedz@mmsskkbb: właśnie, a w razie tragedii to kierowca nie patrzył i on winien! Ludzie nie dość, że głupi, to jeszcze brak instynktu samozachowawczego.
OdpowiedzSkoro tak skaczą przez barierki, to ja proponuję ustawić kamerę, a potem takiemu pacjentowi rzec "skoro zdrowie pozwala panu/pani skakać po barierkach, to stan zdrowia jest bardzo dobry i proszę na koniec kolejki, a nie zabierać miejsce naprawdę chorym" ;)
Odpowiedz@timo: Może w ramach rehabilitacji ktoś staruszkom zalecił aktywność fizyczną, a oni zrozumieli, że mają przez barierki skakać? ;-)
OdpowiedzBielański w Warszawie?
Odpowiedz@Toyota_Hilux: nope, a tam też takie cuda-wianki?
OdpowiedzJak byś opisywała sytuację pod szpitalem w moim mieście - też tak na przełaj zasuwali,jakiś czas temu jedna kobiecina nie zdążyła - przez chęć skrócenia sobie drogi i nieuwagę wpakowała się od auto. Niestety dla niej skończyło się śmiercią. Po tamtej sytuacji postawiono barierki,sygnalizację, sprawa była nagłośniona ale ludziom to do myślenia nie dało
Odpowiedz@adela845: Mam nadzieję, że coś to pomoże u Ciebie, u mnie mimo świateł (z przyciskiem, który szybko reaguje) i barierek dalej można oglądać takie cyrki. Szkoda, że ewolucja wcześniej nie wyeliminowała niektórych puli genów wcześniej. Pomimo, że widok jest często przekomiczny to jednak jest to przerażające.
Odpowiedz@mala_ruda_wredna: No właśnie średnio pomogło,pomimo utrudnień w postaci barierek i wypadkowi ludzie nadal tak robią
Odpowiedzzawiadomić straż miejską. Oni zawsze chętni do podniesienia sobie liczby wystawionych mandatów
OdpowiedzZła organizacja ruchu. Gdyby przejście było dokładnie naprzeciwko wejścia do szpitala to wystarczyłoby przystanek cofnąć o 30-40m. Liczba skracających drastycznie by spadła. Przejście ze światłami a po przeciwnej stronie przystanku barierki trudne czy nawet niemożliwe do pokonania. Niestety ludzie en masse to barany i chodzą stadami więc tak ich trzeba ograniczać.
Odpowiedz@Rak77: No nie bardzo mogę się z Tobą zgodzić, nie ma miejsca przy chodniku, by zrobić zatokę i przystanek. Zatoka jest potrzebna, aby autobus nie blokował ruchu na tej ulicy. Przejście dla pieszych JEST ze światłami i z guzikiem włączającym światło na żądanie.
OdpowiedzŻadne bariery nas nie ograniczą! Jesteśmy wolni i robimy, co chcemy, myślimy co chcemy i mamy wszystko gdzieś. Swoją drogą, to ludzie z komunikacji miejskiej, piesi i rowerzyści powwinni mieć zawsze pierwszeństwo nad tymi samochodowymi, bo są ekologiczniejsi i zajmują mniej miejsca. Czyż nie? Mój Tato mawiał: jak ci się spieszy, to se wsześniej wyjedź. Proste? A jak cię każdy krok boli, to łatwiej przez barierkę przeleźć, niż zasuwać 50 kroków. Niecierpię buców w samochodach, którzy myślą, że pieszy to nic. Szczególnie pod szpitalem, gdzie człowiek może nie ma siĺy na spacerki, bo ON jedzie. Projektantów szlaków komunikacyjnych powinno się obligować do używania swoich projektów np na wózku przez pół roku codziennie conajmniej. I nie, nie mam uszczerbku, zdrowie jak dzwon, tylko wnerwia mnie ignorancja dla mniej szczęśliwych. Lubię się ruszać, ale też wiem jak to jest, kiedy coś boli czasem i potrafię sobie wyobrazić jak może być, kiedy boli non stop. Wierzę również w to, że można zrobić tak, żeby wszyscy byli zadowoleni kompromisem, jednakże ci, co siedzą w wygodnym fotelu wioząc pupę nie powinni być bardziej uprzywilejowani od tych, co noszą się pieszo i ekonomiczniejszą komunikacją zbiorową, bo mają więcej kasy. Czyż komunikacja publicz a nie powinna być bezpłatna opłacana z naszych podatków?! Ile więcej miejsca, ile mniej spalin, ile więcej miłości i mniej frustracji?
OdpowiedzOj, chyba wiem, który to szpital...
Odpowiedz