Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na początku studiów zamarzył mi się rower, taki trochę lepszy niż Wigry…

Na początku studiów zamarzył mi się rower, taki trochę lepszy niż Wigry 3 czy Jubilat, które miałem w dużo wcześniejszej młodości. Udało mi się nazbierać trochę złociszy i kupiłem od znajomego używanego „górala”. Jak na tamte czasy – cudo. Śmigałem nim na uczelnię, jeździłem po lesie i do znajomych, miło, fajnie, przyjemnie. No i dbałem o niego, czyściłem, naciągałem hamulce. Problem był tylko z przechowywaniem moich dwóch kółek. Jedyne miejsce, gdzie mógł stać, to tak zwana „wózkarnia” – zamykane na klucz pomieszczenie w mojej czteropiętrowej klatce.

Pewnego dnia jechałem do kumpla. Droga przez las, potem willowe osiedle. Gdy dotarłem do tegoż osiedla zaczęły się chodniki, krawężniki... Żeby nie pędzić po chodniku, postanowiłem zeskoczyć na praktycznie nieuczęszczany asfalt. Podrywam rower i czas zwalnia jak w grze „Max Payne”. Widzę siebie na lecącym kilkanaście centymetrów nad ziemią rowerze, widzę odpadające przednie koło odbijające się od asfaltu pół metra przede mną, widzę widelce wbijające się w asfalt, potem niewiele widzę, ale słyszę... śmiech...

Pierwsza piekielność: ktoś z mojej klatki poluzował mi śruby w kołach, nie ukradł, nie poprzecinał opon, tyko poluzował... Domyślałem się kto, ale nie złapałem za rękę, zatem sprawy nie było.

Dużo piekielniejsze było to, że gdy wygrzmociłem w asfalt i powoli dochodziłem do siebie, jakieś pięć metrów ode mnie stali ludzie i pękali ze śmiechu. A stali tuż przy wejściu do apteki! Załatwienie kawałka bandaża i trochę spirytusu nie byłoby dla nich żadnym problemem, ale nie! „Bu ha ha ha, ale się wy**bał!”... Na szczęście nic poważnego mi się nie stało. Wybity palec, rozcięta dłoń i niewielkie obtarcie na głowie. I gorycz.

Do kumpla miałem już tylko jakieś sto metrów. Doczłapałem się upokorzony, obolały, z kołem w krwawiącej dłoni, z resztą roweru w drugiej i z cichnącym za moimi plecami, nieustającym śmiechem.

by Shizoid
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Shineoff
21 29

Dlatego lepiej rower wciągnąć nawet kilka pięter do mieszkania (wiem, nie jest to przyjemnie jak się nie ma windy), a nie zostawiać go w pomieszczeniu, do którego dostęp mają wszyscy - przecież klucze mogą także wpaść w nieodpowiednie ręce, a "żart" czy nie wiem jak to określić, który zrobił ktoś z sąsiadów był wybitnie chamski i piekielny!!!

Odpowiedz
avatar quinny
19 23

@Shineoff: Tylko nie zawsze ma się miejsce na trzymanie roweru w mieszkaniu. U mnie taka możliwość odpada ze względu na mały metraż.

Odpowiedz
avatar quinny
31 39

@imhotep: Wysłać Ci zdjęcia mojego mieszkania, czy od razu zaprosić do siebie, żebyś uwierzył(a)? Mieszkanie 36m2, w nim mąż, dziesięciolatek, ja i dziecko w drodze. I maleńki balkon, który mieści akurat suszarkę na pranie. W łazience też nijak nie da rady. Kuchnia? Cholera, nie wejdzie, nawet gdybym powiesiła wieszak zaraz koło lampy. Trzy rowery i sanki muszą stać we wspólnej rowerowni. Może więc mniej mądrowania, a więcej empatii i zrozumienia?

Odpowiedz
avatar Shineoff
14 22

@quinny: Nie zarzucaj mi braku empatii, bardzo mi przykro, że masz tak niewielką powierzchnię mieszkalną na 4 (już niedługo jak mniemam) osoby i szczerze współczuję, bo domyślam się jak niewygodnie może być w takim małym mieszkaniu. Większość ludzi jakich znam mają raczej miejsce w mieszkaniach/domach na rower, a jedynie nie chce im się go wnosić po schodach, czy montować uchwytów na ściany i raczej do nich kierowany jest morał z historii. Niestety, ale takich idiotów jak autor "kawału" oraz zwykłych złodziei jest mnóstwo.

Odpowiedz
avatar quinny
10 14

@Shineoff: Moja druga odpowiedź skierowana była do @imhotep. Chyba że oba konta należą do Ciebie ;)

Odpowiedz
avatar Shineoff
13 13

@quinny: Nie spojrzałam, przepraszam. Jedno konto mi w zupełności wystarcza :D

Odpowiedz
avatar kitusiek
54 54

A teraz wyobraź sobie, że jedziesz ulicą i wpadasz na dziurę. I lądujesz pod kołami właśnie wymijającego Cię samochodu. I giniesz sobie, bo jakiś idiota za wielce śmieszny żart uznał poluzowanie koła. Co tam jeden trup w jedną czy drugą stronę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
35 35

@kitusiek: Racja.Trzeba sie chyba,,cieszyć,, że skończyło sie w taki sposób.Jakim trzeba być debilem,żeby poluzowanie koło uznać za dobry żart.

Odpowiedz
avatar kitusiek
0 6

@dido0808: Wystarczy być gimbusem, dla nich im coś jest głupsze, tym śmieszniejsze.

Odpowiedz
avatar zirael0
10 22

@k4be: W Polsce

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 18

Dlatego ja trzymam swój rower na zamkniętym korytarzu na moim piętrze :P Nie wiem co za idiota wpadł na taki pomysł... ale idioci, jak to idioci o konsekwencjach nie myślą. Nie mniej piekielni byli ludzi spod apteki, widać należeli do tych ograniczonych typów, którzy myślą, że jak ktoś się na rowerze wygrzmoci, to pewnie ciota i trzeba się pośmiać.

Odpowiedz
avatar nisza
37 39

Przykre bardzo.. Ale z drugiej strony - sa tez ludzie, ktorzy potrafia zareagować. Kiedys widzialam, jak dziewczyna jadaca na rowerze po najechaniu na tory tramwajowe na srodku dosc duzego skrzyzowania zaliczyla dosc "efektowny" upadek. Ulamki sekundy po upadku byl przy niej juz mezczyzna, ktory blyskawicznie przebiegl od grupy oczekujacej na zielone swiatlo dla pieszych i zaczal zbierac z ulicy ją i jej rower, w zasadzie to jeszcze zanim jeszcze osoba z nia jadaca zdazyla sie zatrzymac i tez pomoc. Moze zabrzmi to glupio, ale z daleka naprawde niesamowcie to wygladalo, gdy facet w garniturze w blyskawicznym tempie przeskakiwal pas zieleni, zeby tylko jak najszybciej pomoc tej dziewczynie... No i dowodzi, ze sa jeszcze przyzwoici ludzie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 maja 2015 o 8:18

avatar Ara
13 13

@quisti: Takich skretyniałych kmiotów? Ja bym im prędzej nabluzgał.

Odpowiedz
avatar chwilowy
6 6

@quisti: hm... w takim przypadku wydaje mi się ze trzeba pomóc. No chyba ze jestem głupia i ze zrozumiałam to co tłumaczy się dzieciom juz od czasów podstawówki.

Odpowiedz
avatar Sine
1 1

@quisti: osoba po wypadku może czasem nie ogarniać, co się z nią dzieje. Zostawisz takiego skołowanego człowieka na pastwę losu, bo nie wskazał Cię paluchem i nie wysłał imiennego zapytania o pomoc?

Odpowiedz
avatar ejcia
8 10

Skąd ja to znam. Jako licealistka przewróciłam się na rowerze na środku osiedla, długa chwilę nie mogłam wstać z bólu, nikt nie podszedł

Odpowiedz
avatar tstudent
2 2

To nie wyczułes wcześniej luzów przy skręcaniu czy hamowaniu? Na kole aż tak poluzowanym że samo wypada, na każej nierówności czy zakręcie powinno owadzać się o hamulec.

Odpowiedz
avatar mcogo5
2 4

Co do tego że nikt nie pomógł to mnie dziwi, Wczoraj jak jechałem jakieś dziecko wywaliło się na zakręcie z roweru zaraz pod samą szkołą w jakieś 15 sekund pomagałem mu ja i 3 inne osoby

Odpowiedz
avatar Shineoff
4 4

Cisza przedwyborcza, a komentować można

Odpowiedz
Udostępnij