Czekając sobie spokojnie w aucie na czerwonym świetle jako drugi samochód w kolejce, usłyszałem, że nadjeżdża karetka.
Opis sytuacji: Ja stałem na lewoskręcie. Po prawej stronie pas do jazdy na wprost zajęty przez auta - i właśnie tym pasem przeciskała się karetka na sygnale. Samochody, które na nim stały, aby zwolnić miejsce ambulansowi, zjechały na mój pas, a ja na pas z naprzeciwka.
OK. Karetka przejechała, wszystko wraca do normy, każdy wraca na swój pas.
Nagle widzę, że niebezpiecznie zbliża się samochód, który stał przede mną (oczywiście kobieta cofa). Ja po klaksonie! Kobieta ani się nie obróciła, cofając, nagle bam! Uderzyła w mój samochód.
Zapaliło się zielone światło światło i kobieta rusza, jakby nigdy nic. To ja za nią!
Zatrzymałem ją na pobliskim przystanku, a pani do mnie z krzykiem, że nie widziała, że czujniki cofania jej nic nie pokazały.
Zaproponowałem 100 zł i po sprawie. Pani się nie zgodziła. Oświadczenie? NIE! Policja.
Po 30 min. przyjechali stróże prawa. Pani obrała już inną linię obrony i mówiła, że to ja jej najechałem na tył. Policjanci stwierdzili jej winę.
Niestety kobieta nie przyjęła mandatu i sprawa trafiła do sądu.
P.S. Policjantom się dostało, że śmiali się z pani cofającej. Nie mogli uwierzyć w jej wersję (zmyśloną), która zaprzecza prawom fizyki.
Czasem trochę sprawiedliwości jest. Jakiś czas temu, facet rabnal na skrzyżowaniu w auto mojego taty. Ojciec się wkurzyl, niby niewiele szkód, no ale... Zatrzymał tamtego kierowcę, żeby spisać oświadczenie. Tamten go olal, ojciec zdjęcia porobiło. Poszedł na policję. Ubezpieczyciel z tamtego wozu odmówił wypłaty odszkodowania, bo sprawa w toku. W końcu trafiła do sądu, kierowca dostał mandat i grzywnę bo bez prawka jeździł. Niby wszyscy mówili ze zdjęcia to nie jest dowód. Cóż, ojcu się udało i w sumie bardzo mnie to zaskoczyło.
OdpowiedzWsiądzie taki głąb (ogólnie jako człowiek, niekoniecznie kobieta) do auta i będzie uważał wszystkie ułatwienia w wyposażeniu za wyrocznię, która nie może się popsuć. Strach pomyśleć co by było, gdyby jechała autostradą samochodem wyposażonym w tempomat i kontrolę utrzymania auta na odpowiednim pasie. Jak się jej z jakiegoś powodu kontrola schrzani to ciekawe czy też by się tłumaczyła, że nie wiedziała, że zaczyna zjeżdżać na drugi pas, w końcu nic jej nie pokazało błędu. Ech, kretyni się kiedyś sami wykończą, ale niestety pociągną za sobą mnóstwo normalnych ludzi.
Odpowiedz@ampH: a poczekaj jeszcze kilka lat, aż automatyczne hamowanie po wykryciu przeszkody będzie normą w nowych samochodach.
Odpowiedz@zyxxx ale minie 25 lat zanim kazdy samochód w polce bedzie mial taki system
Odpowiedz@Nomamah: Czujniki cofania też nie każdy ma, a już ludzie im bezgranicznie ufają.
Odpowiedz@ampH: A ileż to informacji było że ktoś wjechał do jeziora, w budynek czy do metra bo mu GPS tak pokazał. Niedawno przecież automatyczna Tesla przyjechała przechodnia. Ludzie już bezgranicznie ufają technologii.
Odpowiedz@Sharp_one: Nie twórz plotek. Przechodzień wlazł pod auto od boku na tyle późno, że i człowiek nie zdążyłby zahamować.
OdpowiedzPo przeczytaniu tych tekstów żałuję, że nie doszło do wezwania policji, kiedy kontroler zablokował mi dostęp do kasownika. Wydaje się, że jednak policja normalnieje, czego o wielu innych powiedzieć nie można.
Odpowiedz@onnika: Drogówka już od dłuższego czasu normalnieje, za to prewencja wraca do starych zomowskich tradycji.
OdpowiedzTrochę powkurzam ludzi swoim podejściem do tematu ale co tam. Samochód się zużywa i najrozsądniej byłoby wliczyć w to drobne, nieszkodliwe dla zdrowia i życia ludzi stłuczki. Jest rysa? Trudno. Jedziemy dalej, świat się nie kończy.A nie pościgi, policja, nerwy, czas... (Już widzę jak się ludziom bebechy wywracają jak to czytają;) I nie kupować samochodu za oszczędności połowy zycia to nie będziecie musieli traktować samochodu jak własnej duszy:)))
Odpowiedz@sevenwishes: ogólnie zgadzam się z przesłaniem (sam kupiłem 8letni samochód za 2-miesięczną pensję i mi wystarcza), ale jeśli mogę usunąć rysę na koszt sprawcy, to po co mam ją zostawiać i obniżać wartość samochodu przy odsprzedaży? ;)
Odpowiedz@sevenwishes: Ja tam uważam, że kobiecie należy się tego typu nauczka. Następnym razem się rozejrzy przy cofaniu. Jakby uderzyła np. pieszego, bo czujnik cofania nie zadziałał, to w co byśmy to wliczyli?:)
OdpowiedzOk., pani po prostu durna... Ale dla jasności sytuacji: "Nie mogli uwierzyć w jej wersję (zmyśloną), która zaprzecza prawom fizyki." - w którym momencie jej zeznanie zaprzeczało prawom fizyki i dlaczego policja tobie uwierzyła, a nie jej?
Odpowiedz@ForMudBloodBeer: Faktycznie jest to bardzo słabo opisane, no ale myślę, że ucieczka z miejsca zdarzenia była dobrą wskazówką, kto tutaj ściemnia (chociaż nie ma nic wspólnego z fizyką).
Odpowiedz@ForMudBloodBeer: Wjechanie komuś przodem w kuper zostawia inne ślady, niż kuprem w czyjś przód.
Odpowiedz@whateva: O ile uważałem na lekcjach fizyki to to ta sama siła, ten sam kierunek, tylko zwrot przeciwny, więc dlaczego miałaby zostawić inne ślady? Czasem po miejscu uszkodzenia można się domyślić kto gdzie jechał, a przez to kto zawinił, ale jak zderzenie jest na wprost to nie sądzę.
Odpowiedz@MarcinMo: Samochód inaczej "układa się" przy jeździe w danym kierunku, do tego dochodzi kwestia rozpędzania się bądź hamowania (lub stania).
Odpowiedz@whateva: To prawda, ale przy takich małych prędkościach te różnice są dość trudne do wychwycenia na oko.
Odpowiedz@ForMudBloodBeer: Tak se myślę, że może jak jedziesz i najedziesz na zadek, to chwilę przed masz hamowanie i przód idzie w dół. W przypadku cofania może jest to samo. I może właśnie chodzi o ślady pod/nad zderzakami?
OdpowiedzNie mylmy pojęć. To byłą baba a nie kobieta. Kobieta za kółkiem jeździ bardzo dobrze.
OdpowiedzNa jakiej podstawie policjanci uwierzyli w Twoją wersję?
Odpowiedz@mietekforce: Zastanawiam się skąd minusy. Naprawdę chciałbym uzyskać odpowiedź autora, który jak widać nabrał wody w usta, co sugeruje nieprawdziwość historii.
Odpowiedz@ witold kobus - Ale to nie jest fizyka.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2018 o 8:23
@ witold kobus O awarii czujnika mówiła do autora, a do policji inaczej. Zgodnie z twoją teorią mamy kolejny punkt, w którym policja wierzy autorowi, a my nadal nie wiemy dlaczego właśnie jemu... No i z fizyką to nie ma nic wspólnego.
Odpowiedz