Znęcanie się nad zwierzętami - temat rzeka. Na fali opowieści o okrucieństwie też tu coś od siebie dodam. Najczęstsze są tematy o bezmyślnym katowaniu czy okrutnym, bezsensownym mordowaniu zwierząt. To co zamierzam opisać różni się od tego, do tego stopnia, że często ludzie nawet sobie nie zdają sprawy z tego, że się nad zwierzęciem znęcają. Ostrzegam - będzie długo.
Historia 1.
Do przychodni weterynaryjnej przychodzą ludzie z psem. Suka rasy olbrzymiej, mocno starsza - lat 9 (im większy pies tym krócej żyje - psy tej konkretnej rasy rzadko kiedy przekraczają wiek 8 lat). Pies wychudzony, mocno odwodniony, słaniający się na nogach, błony śluzowe zażółcone, gorączka (40 stopni*). Wg właścicieli od 2 tygodni wymiotuje, a od jakiegoś miesiąca coraz mniej je. Zgoda na badanie krwi jest. Pies zostaje w lecznicowym szpitalu.
Przychodzą wyniki badania krwi - wątroba w nieciekawym stanie, z kolei nerki w tragicznym (mocznik* ponad 700, kreatinina* na poziomie 19 - lekarze sie dziwili, że ten pies z takimi wynikami wciąż żyje...) Właściciele poinformowani, że jest źle. Rokowanie ostrożne do złego, wszystko miało zależeć od tego, czy w ciągu najbliższych dwóch dni zareaguje na leczenie (czyt: spadną parametry nerkowe).
Minęły te dwa dni, kolejne badanie - wyniki, wprawdzie nieznacznie - ale podwyższyły się. Pies już nie wstaje, zaczynają się pojawiać objawy neurologiczne. USG jamy brzusznej - na wątrobie nowotwór, nerki w zaniku. Z rokowania wykreślone zostaje "ostrożne". Właściciele poinformowani, że sytuacja jest beznadziejna i najlepiej byłoby psa uśpić. Odpowiedź " ABSOLUTNIE NIE - RATUJCIE JĄ".
Dzień 4 - kreatynina 21, mocznik prawie 900. Objawy neurologiczne nasilają się, pojawiają się ataki pseudopadaczkowe co kilka godzin. Poza chwilami z atakami pies jest przytomny, wyje z bólu przy każdym dotknięciu - przeczulica całego ciała. Każde jakiekolwiek dotknięcie sprawia mu potworny ból. Na przemian walczymy z gorączką i hipotermią. Właściciele nie chcą słyszeć o uśpieniu.
Dzień 8 - Pies nie jest w stanie utrzymać pozycji leżąc na mostku, ani przekręcić się na drugi bok. Nie ma nawet siły już wyć z bólu. Gorączki już nie ma - teraz trwa walka o to by nie umarł z wychłodzenia. Jego organizm nie jest w stanie utrzymać temperatury na stałym poziomie. Uśpić? No przecież nie mogą tak po prostu pozwolić ZABIĆ ich UKOCHANEGO pieska...
Nie ma tu happy endu. Ostatnie wyniki badań wskazały mocznik prawie sięgający tysiąca, kreatyninę na poziomie ponad 24 (rzadko które zwierzę dożywa do poziomu powyżej 10... przy 7 - - pojawiają się zazwyczaj już objawy neurologiczne).
UKOCHANY piesek konał w męczarniach w sumie przez dwa tygodnie. Przez ostatnie 4 dni był utrzymywanie w śpiączce farmakologicznej (stan padaczkowy spowodowany zatruciem organizmu). W owej lecznicy pracuje kilkunastu lekarzy - większość próbowała ludziom przetłumaczyć, że nie ma nawet cienia szansy na uratowanie psa - nie dotarło. Egoizm wygrał.
Nie jest to odosobniony przypadek - to zdarza się ciągle. Pies z nowotworem wątroby wyhodowanym do tego stopnia, że psa udusił. Koty z mocznicą (bardzo częste) czy nieuleczalnymi chorobami wirusowymi (fip, fiv felv - kot może być całe lata nosicielem, ale jak już pojawiają się objawy to zostaje tylko jedna możliwość by pomóc) i nie mówię tu o sytuacji, gdy objawy jeszcze nie są nasilone, a o takiej gdzie kotu zostaje maks kilka dni cierpienia (bo życiem, czy wegetacja tego się już nazwać nie da), królik z myskomatozą, czy też jakikolwiek gatunek - z zaawansowanym, nieoperacyjnym nowotworem.
Pseudoargumenty podawane przez właścicieli to tak naprawdę nic innego jak ich egoizm, a spotkałam się również z tym, że to jest wbrew RELIGII - tu udało mi się raz jednych przekonać, że skoro cierpienie to droga do zbawienia, a według ich wierzenia zwierzę nie ma duszy, to jaki cel ma w tym przypadku cierpienie? Często jest tu też tak, że zanim właściciel zareaguje choroba jest ju bardzo zaawansowana - w taki sposób, że gdyby reakcja była szybsza, to MOŻE udałoby się coś zrobić, czy zastosować leczenie paliatywne umożliwiające zwierzakowi w miarę normalną egzystencję.
Walczyć o zwierzaka - jak najbardziej... ale trzeba wiedzieć, kiedy należy odsunąć swój egoizm i pozwolić mu odejść... Czy też zdać sobie sprawę z tego kiedy korzyści są mniejsze od konsekwencji, jednak dla JEGO dobra - lepiej będzie się poddać...
PS. Z racji, że pojawiły się pytania: Norma temperatury u psa to 37,5 - 39 stopni. Przy czym istnieją zależności, że u mniejszych i młodszych psów jest wyższa, u większych/starszych - niższa. Są to wartości orientacyjne, których nie można się sztywno trzymać, bo np. u szczeniaka malej rasy temperatura 39,4 może być nadal podciągnięta pod normę, to u dużego, starego psa - będzie to już gorączka. U psa w opisanej historii prawidłowa temperatura powinna być na poziomie 37 - 38 stopni. Ogólnie - 40 stopni, niezależnie od rasy i wieku - jest już dość wysoką gorączką.
Orientacyjne normy prawidłowych wartości parametrów nerkowych: Kreatynina 1,0-1,7, mocznik 20-45
Wszędzie
Dla mnie niepojęte jest, jak można narzekać na brak zgody na eutanazję niektórych zwierząt, a jednocześnie nie protestować przeciwko zakazowi eutanazji u ludzi. Zwierzę nie może wybrać, czy chce walczyć o życie, czy nie. Człowiek tak. A mimo to człowiekowi nie można pozwolić odejść, nawet jeśli o to błaga.
Odpowiedz@bloodcarver: Jak ktos chce umierac, to niech sobie umiera, nie uwazam jednak za sensownie zobowiazania LEKARZY w jakimkolwiek przypadku do zadawania smierci, bo oni sa do ratowania zycia i leczenia, a nie do ukatrupiania. Eutanazja byla w Niemczech i to nie tak strasznie dawno!
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: W wielu krajach jest nadal. Tak samo jak i aborcja. Tylko w "cywilizowanej" Polsce człowiek o sobie nie może decydować. Eutanazja.. W wielu przypadkach jest to udzielenie ostatniej pomocy, a nie "zadawanie śmierci". Ludzie też konają w męczarniach, nie tylko zwierzęta. Znam przypadek człowieka, który zmarł na raka. Nie było dla niego szans. I sam sobie zafundował eutanazje - odmówił leczenia. I przez pewien okres czasu w mękach powoli umierał. Zakaz eutanazji w katolickim kraju - jakie to "humanitarne".
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: miałam okazję obserwować człowieka który błagał by go zabić, sam już nie umiał się ruszać. Co prawda choroby były trochę inne, ale objawowo można by porównać jego cierpienia do cierpień psa z 1 historii... Tylko u mojego dziadka trwały prawie 2 miesiące. Najsmutniejsze było to, że w momencie jego śmierci wszyscy się ucieszyli - bo w końcu przestał się męczyć.
Odpowiedz@8400111: Nie jest pomoca ZABIJANIE i slusznie (niemiecka) federalna izba lekarska uwaza, ze zadawanie smierci, czyli n.p. podawanie trucizny, bedz przedawkowanie opiatow nie moze byc OBOWIAZKIEM lekarzy! Idiotyczne jest twierdzenie, ze sie zna kogos, kto w n.p. zaawansowanym stadium raka umiera w meczarniach, bo dostarczanie wystarczajacej dawki analgetykow jest i musi byc dalej stosowane, to jasne i rozumie sie prosto, ale eutanazja to jest AKTYWNE ZABIJANIE, a to jest cos zupelnie innego. W Niemczech czesto istnieje "testament pacjenta" w ktorym ten ustala, co on sobie zyczy, zeby z nim zrobic (albo nie robic) w wypadku zaistnienia ciezkiej, nieuleczalnej choroby. Jest on wiazacy, ale nawet tam nie mozna lekarza ZMUSIC ALBO ZOBOWIAZAC do aktywnego usmiercania.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Natomiast lekarze którzy nie widzą problemu w eutanazji powinni mieć prawo do udzielenia pacjentowi pomocy. Bo dla mnie ulżenie w cierpieniu jest pomocą.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: To co to za problem wymyślić nowy zawód który by się tym zajmował. Antylekarz np.
Odpowiedz@abcd1234: kiedyś to się nazywało Kat bodajże ;). A na poważnie to eutanazja na życzenie powinna być dopuszczona... Naprawdę przeraża mnie myśl, że mogłabym na starość cierpieć aż tak jak mój dziadek w imię... w sumie to chyba w imię babcinego "bo ja sama nie dam rady"... Lekarz już wtedy patrząc w sufit mówił jak można "pomylić" dawki, żeby było to skuteczne.
Odpowiedz@bonsai: Też bym się cieszyła, jakby ktoś mi bliski, który cierpiał i nie dałoby rady mu ulżyć, umarł. Cieszyłabym się, że przestał odczuwać ból, że nie widzi już ludzi nad nim ubolewającymi.
OdpowiedzUwielbiam taką "logikę". Zwierzę cierpi, więc trzeba mu ulżyć. Człowiek cierpi, więc trzeba to podtrzymać jak najdłużej - a niech ma. Weterynarz też jest lekarzem i jakoś może "zabijać".
OdpowiedzTeraz zdaj sobie sprawę z tego, że eutanazja w przypadku ludzi jest u nas nielegalna.
OdpowiedzZ ludźmi to trochę inaczej. Eutanazja jako taka jest nielegalna, ale chory może nie wyrazić zgody na przedłużanie życia w sytuacji beznadziejnej (przy czym w praktyce może to też różnie wyglądać, jeżeli rodzina się uprze żeby koniecznie ratować).
OdpowiedzA pies nie może wyrazić takiej chęci. Co jeśli, mimo wszystkich informacji, chce on dalej żyć? Nikt nie zapyta tylko uśpi. Człowieka za to na siłę podtrzymują nawet jak to nie ma sensu...
OdpowiedzNo właśnie i tu pojawia się problem eutanazji, prawa do niej i religijności. Jak ktoś religijny nie pozwala ateiście na eutanazję, bo zakazuje mu to JEGO religia.
OdpowiedzTak patrząc po moich znajomych i rodzinie, głównym powodem takiego przeciągania były nadzieja, że może jednak pies się jakoś wyliże i jeszcze pożyje oraz brak zaufania do weterynarzy bo komuś tam chciał jakiś konował psa usypiać a potem wyszło, że wystarczył antybiotyk.
Odpowiedz@chiacchierona: Dokładnie, u mnie też tak było, chociaż kocica miała prawie 20 lat. Oczywiście dochodził tutaj czynnik "ona jest członkiem rodziny, boimy się z nią rozstawać". Nakręcał to wszystko mój ojciec, który usilnie chciał, by kotka odeszła "spokojnie w domu, wśród najbliższych". Tyle że w ostatniej fazie trzeba jej było podawać kroplówki co dwa dni, zwierzę po przejściu kilku metrów było wyczerpane i kładło się tam gdzie stało, oślepło, jeśli nikogo nie było w domu (na szczęście bardzo rzadko) kotka potrafiła leżeć godzinami we własnym moczu. Weterynarze tłumaczyli, że to tylko przeciąganie nieuniknionego, jeśli nic innego się nie stanie, to umrze w męczarniach zatruta mocznikiem. Na (nie)szczęście złamała łapę w kilku miejscach (spadła z wersalki prawdopodobnie - pewnie kości też już były w niezłym stanie...) i weterynarz w końcu przekonała do eutanazji - ale z wielkim trudem. Tłumaczyłam ojcu, że to była prawidłowa decyzja. Męczyła się tylko dlatego, bo chcieliśmy ją mieć przy sobie i trzeba było już jakiś czas temu to zrobić. Niestety matka na ojca naskoczyła, że zabił kotkę. Było niezłe piekiełko... :/ Też bym chciała, żeby po prostu pewnego wieczoru się położyła i umarła we śnie, ale nie wszystko wychodzi po człowieka myśli...
Odpowiedz"Wg właścicieli od 2 tygodni wymiotuje, a od jakiegoś miesiąca coraz mniej je." Za przeproszeniem debile nie właściciele. Rozumiem, że nie biegamy bez powodu do weterynarza, ale bez przesady. Psu może się zdarzyć wymiotować, bo najadł się trawy czy zjadł jakiś przedmiot, ale czekać tyle czasu.
Odpowiedzzwierzętom się skraca cierpienie, a człowieka utrzymuje na siłę przy życiu...
OdpowiedzNie chodzi mi o sytuacje, gdzie szanse na przeżycie stoją pod znakiem zapytania, ale o takie, które na wątpliwości nie pozostawiły już miejsca. Gdyby w opisanym przeze mnie przypadku, przy intensywnym leczeniu, w jakikolwiek sposób poprawiły się wyniki, czy stan psa - wtedy rzeczywiście - możnaby mieć nadzieję, bo jakiś cień szansy mogłby istnieć. Sama mialam sytuacje,ktora z poczatku byla niepewna - kot z dnia na dzien zaczal mi marniec, badanie ogolne - bolacy brzuch (czyli zw sumie moglo byc wszystko) we krwi - anemia, jakiestam lekkie odchylenia od normy przy niektorych parametrach - ale wyglądało to bardziej na skutek a nie przyczyne. Rtg - podejrzenie przepukliny przeponowej. Stan kota mimo leczenia sie stale pogarszal, na moment gdy zrobiono przeswietlenie szanse na przezycie operacji stawiano na jakie 10%. Przedostatnie badanie - usg. Brak przepukliny, za to płyn w jamie brzusznej. Pobranie płynu - charakterystyczny dla jednej z tych gdzie nie ma nadziei. Badanie płynu - podejrzenie się potwierdziło - fip. Koniec bajki, nie ma happy endu. Inna sytuacja - 15 letni pies. Dzwoni do mnie matka, że jeden z naszych psów NAGLE zaczął się przewracać, potem już w ogóle przestał wstawać, bez powodu wyć, nie je, nie pije. "dziwnie" przekrzywiona głowa, niekontrolowane odruchy. Możliwości było sporo, możliwości zbadania która to z przyczyn - zero. Leczenie objawowe, głównie sterydy. W tym przypadku elementem decydujacym było czy stan sie nie pogarsza, ewentualnie czy po pewnym czasie się poprawia. Po tygodniu - brak poprawy,brak pogorszenia, po dwoch - lekka poprawa. Po miesiacu z objawow została nieznacznie przekrzywiona głowa - pies żył jeszcze 2 lata. Co do debilizmu właścicieli - niestety bardzo często tacy idą w parze z "ABSOLUTNIE NIE USYPIAC". Gdyby tamci pojawili sie chociażby te dwa tygodnie wcześniej MOŻE udaloby się zmusić nerki psa do ruszenia. Bloodcarver - na temat eutanazji u ludzi nie było ani słowa, więc twój komentarz jest totalnie nietrafiony.
Odpowiedz@Iras: Nietrafiony? Właśnie idealnie oddający hipokryzje ludzi. Zwierzęciu należy pomóc, i jak cierpi, a nie ma dla niego ratunku, to należy uśpić. Człowiek jest natomiast niegodny tego co możemy ofiarować swoim pupilom. Nawet pomimo tego że człowiek może zrobić to świadomie.
Odpowiedz@Rak77: Mylisz się fundamentalnie, bo jest zupełnie odwrotnie. Sprzeciw wobec eutanazji, uśmiercania właśnie tą świadomością człowieka jest spowodowany.
OdpowiedzTylko zwierzę też jest świadome co się dzieje, tylko nie ma możliwości przekazać co chce. Zwierzęta się od ludzi poziomem inteligencji tylko. Odczuwają podobnie, też mają emocje i uczucia.
OdpowiedzEdit: miało być : Zwierzęta się różnią
Odpowiedz@grruby80: Mylisz odczuwanie z samoświadomością.
Odpowiedz@sixton: jeśli uważasz, że psy nie mają osobowości, to chyba nigdy psa nie miałeś.
Odpowiedz@egow: A wiesz czym się różni osobowość/charakter od samoświadomości? Przecież to są zupełnie różne pojęcia.
OdpowiedzOt i "obrońcy życia" w pełnej okazałości. Katolickie miłosierdzie wspomagane katolickim sumieniem i suto okraszone "wartościami", katolickimi ma się rozumieć. Dla jasności dobrze byłoby podać parametry u zdrowego psa. Wiem już, że 40 stopni Celsjusza to u psa gorączka, ale ile wynosi prawidłowa temperatura? Trochę się czepiam, ale nie dla każdego te wartości są tak oczywiste, jak dla weterynarza.
Odpowiedz@Fomalhaut: wież że obsesje da się leczyć?
Odpowiedz@Morog: "wież"?.... to juz jakiś podwójny błąd czy coś.
Odpowiedz@Gbursson: Dla niektórych wiedza i wiara to to samo i im się myli, nie mniej i tak błąd ortograficzny.
Odpowiedz@Rak77: ale co ma wiedza z wiarą do budynku ;). Skoro tak już sobie błędy wytykamy :P.
Odpowiedz@Fomalhaut: Zabawne. Często szeroko pojęte poglądy katolickie przez przeciwników nazywa się średniowieczem, ciemnogrodem. Pewnie nie wiesz, ale, o ironio, eutanazja już wtedy istniała. Dalej, panie antykatoliku, na szeroką skalę eutanazja wprowadzona została przez III Rzeszę. Gdyby więc trzymać się Twojego poziomu argumentacji to należałoby zwolenników eutanazji nazwać "spadkobiercami Hitlera". @Gbursson: Rozumiem poprawianie błędów. Ale nie rozumiem gdy zabiera się za to gość, który po pytajniku stawia cztery kropki, po czym zaczyna z małej litery i zapomina polskich znaków ("juz"). Albo... @Rak77: ...który sensownie jednego zdania nie potrafi sklecić. No i trzeci: @bonsai: Skoro tak chętnie przyłączasz się do wytykania, nie zapomnij od dużej litery rozpocząć zdania. (Rym celowy). I tak oto wygląda kolekcja potępiających błąd, skądinąd zresztą oczywisty i zadziwiający.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2015 o 21:41
@sixton: Ciemnogród to wiara w bozie ukazujące się na szybach i krwawiące opłatki. Niepotrzebne przedłużanie agonii psa to zwykłe sk...syństwo. Skoro już sprowadziłeś wymianę zdań do argumentum ad Hitlerum (i zdobyłeś medal Godwina), pozwolę sobie odpowiedzieć w podobnym stylu. W III Rzeszy wprowadzono zorganizowany program budowy autostrad, był to również pierwszy na świecie kraj, którego rząd zwalczał palenie tytoniu. Czy to oznacza, że popierający kampanie antynikotynowe są nazistami? A może autostrady tez są z definicji złe?
Odpowiedz@Fomalhaut: O proszę, zdaje się że w końcu zrozumiałeś na jakim poziomie ulokowałeś dyskusję od samego początku. Bo widzisz, to nie jest żaden mój argument. Czasem po prostu trzeba absurdem pogonić absurd żeby w ogóle dyskusję można było zacząć.
Odpowiedz@sixton: Nie, to ty sprowadziłeś dyskusję na ten poziom wyskakując z Hitlerem. Ja tylko pozwoliłem sobie zauważyć, że tacy gorliwi obrońcy psiego życia (a raczej agonii) muszą być przepełnieni katolicką moralnością. I to, jak widzę, boli cie tak bardzo, że próbujesz żartować o Hitlerze, odwracając uwagę od istoty mojego komentarza.
Odpowiedz@Fomalhaut: Tak, tak. Cierpię z tego powodu.
Odpowiedz@sixton: toż właśnie o oczywistość tego błędu chodzi! Co do ad hitlerum Fomalhaut już ci wyjaśnił o co chodzi.
Odpowiedz@Fomalhaut: Akurat z tym, że na pewno to byli katolicy nie do końca się zgodzę. Ci co ja znam, a znam ich sporo, przesadzają znowu w drugą stronę - pies złamał nogę uśpić, pies leży i nie wstaje, uśpić. Bez żadnej konsultacji z weterynarzem. Dla wielu katolików pies jest tylko zwierzęciem. Jeśli kiedykolwiek spotkałam jakiegoś "psiego świra", to był to ateista z katolicyzmem mający tyle wspólnego, co nic.
Odpowiedz@sixton: "eutanazja wprowadzona została przez III Rzeszę" Prawo Godwina, przegrałeś, do widzenia.
Odpowiedz@yannika: No pewnie, że "przegrałem". A teraz siedzę w kącie i cichutko płaczę. :) Dziękuję Ci bo nieźle się ubawiłem. Może nawet bym się podzielił dlaczego ale jakoś wątpię żeby zrozumiała. Pewnie rzucisz szybko, że pobite gary, żebym pakował się z piaskownicy i że się ze mną nie bawisz bo "przegrałem". :)
Odpowiedz@sixton: Pobite gary? To jakiś regionalizm jak rozumiem? A w piaskownicy sobie posiedź, ale zahacz co jakiś czas o bibliotekę, żeby nadrobić wiedzę. Choćby o tym, że bynajmniej nie III Rzesza wprowadziła eutanazję. III Rzesza jeśli już to wprowadziła masowe morderstwa i sterylizacje osób nie pasujących do jakichś urojonych kryteriów czystości, ale to z eutanazją, która jest, uwaga, trudne słowo - dobrowolna i uwaga, trudniejsze słowo - świadoma nie ma nic wspólnego.
Odpowiedz@yannika: No cóż, musisz w takim razie sprostować historyków, którzy w swoich opracowaniach używają słowa "eutanazja". Niezłe wyzwanie. Owszem, oczywiście w niemieckim wykonaniu przybrała ona formę skrajnego wypaczenia i dlatego często bierze się te słowo w cudzysłów, ale właśnie tak było to przedstawiane w społeczeństwie niemieckim lat II wojny światowej. Natomiast jeśli już tak dobrze się czujesz na gruncie książkowym i słownikowym to chciałbym Cię sprostować i upomnieć, abyś świadomie nie zawężała pojęcia eutanazji do pasującej Tobie definicji. Wziąłem pierwszą z brzegu definicję słownika języka polskiego PWN: eutanazja «spowodowanie śmierci osoby nieuleczalnie chorej wywołane współczuciem» Dodam jeszcze, że w łacinie 'euthanasia' to "bezbolesna śmierć", a z greki 'eu-thanatos' to "dobra śmierć". Ups, i ani słowa o świadomości czy dobrowolności. Nawet odnosząc się do tego co piszesz pojawiają się problemy w ocenie świadomości. I to pomijając rozważania czy pacjent podpisujący deklarację woli (w przypadku każdym z osobna) czyni tak będąc w pełni świadomy swojej decyzji, czy na pewno nie czyni tak pod wpływem presji (może nawet wyimaginowanej). Bo jeżeli już teraz dopuszcza się przypadki poddania eutanazji pacjentów nieprzytomnych - na podstawie ich wcześniejszej deklaracji (czy na pewno kiedy pacjent ten stanąłby już przed ostateczną i nieodwołalną decyzją - czy nie zmieniłby zdania?) to czy nie będzie ona dalej ewoluować? Żywię obawy, że eutanazja jak ją się powszechnie w tej chwili przedstawia i rozumie, może być w przyszłości coraz bardziej narażona na wypaczenia. Ludzkość już wielokrotnie pokazała, że każdą ideę, nawet najbardziej szczytną, można zohydzić i wypaczyć. Na koniec przyznam, że jednak rozumiem Cię. Kiedy nie ma się dylematów można sobie dalej żyć w swoim bezpiecznym świecie, w którym wszystko jest jasne i oczywiste. W końcu tak jest łatwiej i przyjemniej. PS. Współczuję, że masz problemy z jednak dość podstawowymi słowami takimi jak "dobrowolny" czy "świadomy". Trzymam kciuki za to, że jednak w końcu sobie z nimi poradzisz - jak i innymi trudnymi słowami. W końcu nie na darmo mówi się, że "polska język - trudna język". (To tak, jak już koniecznie chcesz być uszczypliwa).
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 kwietnia 2015 o 13:01
@sixton: Hmm... urocze że sam przytaczasz greckie korzenie tego słowa, zapierając się równocześnie że została "wprowdzona w III Rzeszy". A dlaczemuż to, skoro to ichni wynalazek, nie nazywa się z niemieckiego? I nie opieram się na definicji słownikowej a na ujęciu w przepisach prawnych krajów, które uznają prawo człowieka do samostanowienia - łącznie z decyzją kiedy i jak chce życie zakończyć. Proste?
Odpowiedz@yannika: Coś na bakier u Ciebie z rozumieniem tekstu. Nigdzie nie napisałem, że eutanazja została wymyślona przez hitlerowskie Niemcy. Co jeszcze chcesz mi wmówić? Wychodzi, że albo masz mnie za kretyna (spoko, nie obrażę się - Twoja sprawa) albo sama starasz się kretynkę zgrywać. Czy jeśli napiszę, że "eutanazja została wprowadzona w Holandii" to czy będzie to oznaczało, iż Holendrzy ją wymyślili? Naprawdę? Żeby prowadzić jakąkolwiek dyskusję najpierw trzeba ustalić jakiekolwiek wspólne płaszczyzny rozmowy. W tekstach przytaczających definicje często spotykam się z odniesieniami do konkretnego znaczenia, jeśli w danym przypadku może wystąpić niejasność (np. "eutanazja, w rozumieniu przepisów prawa"). Wtedy byłoby proste. Dodałbym jeszcze coś ogólnego, ale i tak już pewnie nikt tego nie przeczyta. No, może poza Tobą.
Odpowiedz@sixton: Dobrze, to skoro uzgodnione że NIE jest to wynalazek III Rzeszy to czemu miał służyć argumentum ad hitlerum? Czasem nie próbie dyskredytacji idei całkiem starej i istniejącej właściwie odkąd ludzkość jako taka uznała prawo do samostanowienia przynajmniej pewnych grup?
Odpowiedz@yannika: Przeczytaj pierwszy z tej serii odpowiedzi, Fomalhauta. Jak z pogardą odnosi się do katolików (wszystkich) i deprecjonuje ich wartości oraz moralność. (W domyśle przeciwstawiając im ludzi "oświeconych", dalekich od religii). Przeczytaj teraz moją odpowiedź do niego, ukrytą jako "poniżej poziomu". (Bo chyba tego wcześniej nie zrobiłaś - w końcu już tam pisałem, że eutanazja jest starym "wynalazkiem"). Jeśli przeciwników eutanazji przedstawia się w sposób tak bezczelny i wypaczony to, ANALOGICZNIE, zwolenników możnaby nazwać "spadkobiercami Hitlera". Tyle i tylko tyle. Jeśli jednak nadal uważasz, że "Hiler" jest dla mnie pałką na zwolenników to dalej nie mamy już o czym rozmawiać.
Odpowiedz@sixton: Od początku nie mieliśmy, zwyczajnie mi się czasem nudzi czekając, aż komputer skończy "mielić" pewne sprawy.
Odpowiedzautor tej opowieści nie ma nawet cienia empatii....
OdpowiedzTak na marginesie- podając parametry mógłbyś w nawiasie podać normę? Bo myślę że większość czytelników nie ma pojęcia o tym, jaki powinien być mocznik u psa.
Odpowiedz@archeoziele: Zgodnie z A. Winnicką, podaję w jednostkach tradycyjnych, bo sądząc z liczb to właśnie je na myśli miała autorka. Kreatynina 1,0-1,7, mocznik 20-45.
OdpowiedzBardzo pouczająca historia, droga koleżanko, z wysokimi walorami edukacyjnymi, może ktoś weźmie ją sobie do serca, kiedy na jego pupila przyjdzie pora. Ludzie zapominają, że tzw. dobra śmierć, rzadko jest udziałem zwierząt i nie należy przypatrywać się ich konaniu w imię czegoś tam, jakichś wydumanych intencji. To człowiek stworzył kota i psa takimi jakimi są obecnie, z ich przodków pozostał jedynie materiał genetyczny. Te wszystkie rasy mniej lub bardziej narażone na wiele chorób. To człowiek sprawia, że zwierzęta żyją wiele lat dłużej niż na wolności. Inaczej nie dożyłyby bezzębnej, śmierdzącej mocznikiem starości, natura nie pozwoliłaby na to. Dlatego obowiązkiem człowieka jest ostatnia przysługa. Nie wiem natomiast czemu stała się ona zaczątkiem, dyskusji na temat eutanazji ludzi.
Odpowiedz@Rammaq: Bo człowiek też powinien mieć prawo do godnej śmierci. W śmiertelnej chorobie człowieka jest równie mało godności co w śmiertelnej chorobie psa.
OdpowiedzReligia. Wybaczcie, wierzący katolicy, ale taka w Polsce prawidłowość, że im kto bardziej religijny, tym bardziej torturuje. Czy to konającego psa, czy konającego człowieka. Nie wiem, może to wpływ religii, która oparta jest na kulcie bestialskich tortur i napawania się tymi torturami, sprawia, że do tych ultrasów nie dociera, że katowanie nieludzkim bólem kogoś, kto nie ma szans żyć, to nie jest ratowanie życia, tylko kaźń. To żadne "niesienie krzyża", tylko sadyzm. Notabene - jakże radośnie przerzucają ci ortodoksi niesienie krzyża na kogoś. Ale dokonać zapłodnienia in vitro - o, to zbrodnia!
Odpowiedz@didja: Cóż za idiotyzmy. Z Twoich mądrości jednoznacznie wynika, że jednym z największych draniów musiał być Jan Paweł II, który pewnie po kryjomu torturował sobie małe kociątka na rozgrzewkę. No a III Rzesza była etycznym wzorem dla państw i narodów świata, krajem kierującym się przede wszystkim miłosierdziem dla bliźniego. Mam nadzieję, że zrozumiesz i zaczniesz myśleć zanim coś napiszesz.
Odpowiedz@sixton: No święty o on nie był...
Odpowiedz@archeoziele: Chyba masz z tym problem, bo nie tylko "był", ale i jest świętym.
Odpowiedz@sixton: Ale gdyby na miejsce JPII wstawić Matkę Teresę, która odmawiała chorym leczenia, bo cierpienie zbliża do Boga...
Odpowiedz@inga: Żeby ukrócić dalsze zbędne dyskusje. Żaden człowiek nie jest doskonały i idealny, bez żadnej, choćby najmniejszej skazy. Dotyczy to także wymienionych wcześniej. Jednak tak jednoznaczne negowanie dokonań wybitnych osób, traktowanie przez pryzmat tego co w ich działalności wątpliwe, a co stanowiło tylko ułamek tego co dali od siebie, wygląda jak wyraz złej woli. W ten sposób można zanegować dorobek każdego. Chętnie porozmawiałbym dłużej na ten temat, ale może przy innej okazji...
OdpowiedzTo, jakim Wojtyła był draniem dopiero zaczyna wychodzić na jaw. A że został katolickim świętym? No cóż, w doborowym towarzystwie zbrodniarzy wojennych i różnej maści popaprańców musi czuć się jak u siebie w domu (czyli w Watykanie). A III Rzesza była państwem bardzo etycznym. Współpracując z ultrakatolickim państwem chorwackich ustaszy, z osobistym błogosławieństwem ówczesnego papieża dokonała tysięcy "eutanazji" chorwackich Serbów. Nawet jeden z Chorwatów został w nagrodę wyniesiony na ołtarze przez, cóż za niespodzianka, Wojtyłę.
Odpowiedz@sixton: Ja mam mu za złe 3 rzeczy- to, że nie załatwił sprawy pedofilii w Kościele to raz. To, że chciał aby kobiety zgwałcone podczas wojny Bałkańskiej rodziły dzieci z tych gwałtów to dwa. I to, że kanonizował Alojze Stepinaca który był kanalią jakich mało w historii to trzy.
Odpowiedz@archeoziele: Cieszę się, że zboczyliśmy w kierunku merytorycznej rozmowy. Z przedstawionych przez Ciebie argumentów jeden rzuca się od razu w oczy - drugi, czyli kwestia aborcji. Występuje tu podstawowa różnica światopoglądowa. Po prostu nie mógł głosić inaczej - w przeciwnym razie wyrażałby zgodę na zabijanie niewinnych istot. Sam raczej skłaniam się ku poglądowi, że w przypadku gwałtów aborcja powinna być dopuszczalna, ale w pełni rozumiem zdanie przeciwne - szczególnie wypowiadane przez papieża. I to z dwóch powodów: - reguła wyjątku - jeżeli dopuści się do jakiegokolwiek wyjątku od ogólnie przyjętej zasady, będzie to pierwszym krokiem ku kolejnym zmianom, już dalej posuniętym, (przypadki zagrożenia życia pod to nie podchodzą jako o zupełnie innym charakterze) - zgoda na aborcję to zgoda na zabijanie niewinnego człowieka; nie wątpię że w wielu kwestiach masz inny światopogląd niż papież (np. możesz nie uznawać poczętego dziecka za człowieka), musisz jednak zrozumieć, że gdyby powiedział "tak", czy nawet przemilczał, oznaczałoby to wydanie przyzwolenia na złamanie piątego przykazania. Kwestię pedofilii, moim zdaniem, za bardzo jednostkowo traktujesz. Ewentualny zarzut winien być skierowany przeciw Kościołowi jako instytucji niż w kierunku jednostek, że nie wytępili (np. Jan Paweł II). Również uważam, że Kościół popełnił tutaj błąd - powinien raczej stanowczo odciąć się od tych przypadków niż rozwadniać i uciszać. Bo rozumiem, że poprzez sformułowanie "nie załatwił sprawy pedofilii" masz na myśli właśnie jednoznaczne i twarde stanowisko wobec udowodnionym przypadkom pedofilii. Wyeliminować problemu występowania takich zdarzeń całkowicie w oczywisty sposób się nie da - prawo statystyki. Co do trzeciego zarzutu jest mi najtrudniej i nie wypowiem się, bo nie posiadam odpowiednich informacji. Żeby móc coś sensownego powiedzieć musiałbym się najpierw zapoznać z materiałami (i nie mam tu na myśli Wikipedii).
Odpowiedz@sixton: nie lubię się wypowiadać na tamaty religijne, ale sam prowokujesz... Specjalny Ośrodek Wychowawczy Sióstr Boromeuszek w Zabrzu z siostrą Bernadetą na czele. Późniejsze kontrole wykazały, że to nie jest wyjątek, ale reguła obecna w znacznej większości tego ośrodków prowadzonych przez zakonnice. Ochrona "życia poczętego"? By potem bestialsko się znęcać? Ale... oczywiście, jest to atak na Kościół... ;)
Odpowiedz@sixton: Co do wojny na Bałkanach. Oczywiście nie mógł pochwalić aborcji. Tego od niego nie oczekiwałam. Ale mógł ugryźć się w język i nie dokładać więcej cierpienia tym biednym kobietom. Owszem, pedofilia jest problemem Kościoła. Ale przecież papież jest owego Kościoła przywódcą. Więc jak najbardziej ponosi odpowiedzialność za to, co dzieje się w instytucji przez niego kierowanej. A jeżeli nie wiedział o tym problemie to tym gorzej dla niego, bo to świadczy tylko o tym, że nie panował nad organizacją którą miał zarządzać. O Stepinacu i Ustaszach radzę poczytać. Bardzo pouczająca historia.
Odpowiedz@didja: dalej uważam że człowiek który wykorzystuje KAŻDY temat do ataku na religie ma coś bardzo nie tak z głową
OdpowiedzBzdura! Jak zaufać osobie, która "uspałaby" królika z myksomatozą? Jest to jak najbardziej wyleczalna choroba,ale trzeba umieć ją leczyć, diagnozować i zacząć to wdrażać nie kiedy królik jest już na wykończeniu. Zresztą na żywe przykłady można spojrzeć chociażby na stronie Azylu dla królików. Dlatego właśnie ludzie mają wątpliwości.
Odpowiedz@lethant: Jeśli nie ufasz weterynarzowi to go zmieniasz a nie trzymasz się go wiedząc, że pomóc może tylko cud.
OdpowiedzAkurat ja mam dobrego weta, ale myxo jest chyba najgorszym przykładem za uśpieniem zwierzęcia. To tak jakbyś zachorowała na powiedzmy ostre zapalenie trzustki i nikt nie podjął się leczenia, bo jest męczące (co 3 dni zastrzyk i inne leki aż do ustępienia objawów- u nas to były 2 miesiące), drogie itp.
Odpowiedz@lethant: Myksomatoza poszczepienna jest uleczalna. Mykso u krolika ktory nigdy nie byl szczepiony - nie.
OdpowiedzNie mogę już komentarzza edytować, wieęc uzupełnienie: Myksomatoza poszczepienna jest uleczalna. Mykso u krolika ktory nigdy nie byl szczepiony - nie. W każdym razie tak było jeszcze kilka lat temu. Druga sprawa - już o tym pisałam - często tacy którzy pozwalają zwierzęciu cierpieć w imię swojego widzimisię, bardzo często reagują późno na to, że coś się dzieje. Absolutnie nie mówię, żeby uspiać zwierzaka, nawet nieuleczalnie chorego gdy wciąż jest szansa na to, że można mu zapewnić w imiarę normalne życie
OdpowiedzCóż. W takim razie po pokoju biega mi żywy przykład myxo. Jedynym znakiem jest kropka na nosie. Dlatego też tyle się mówi,by chodzić do specjalistów od zajęczaków,gryzoni i ptaków, bo mało osób dobrze je leczy. Poprzedni wet nie umiał nawet poprawnie odrobaczyć. Nie atakuję, po prostu od lat mam króle i żaden nie umarł od myksomatozy (nie były poszczepienne, a jeden miał 4 tygodnie, więc leczenie było bardzo trudne). Nie atakuję, ale po prostu niektórzy powinni zostać przy psach i k9tach
Odpowiedz@lethant: Mowie - jeszcze pare lat temu, wlasnie przez lekarzy majacych specjalizacje w tzw. "zwierzetach egzotycznych" - w tym gryzoniach i zajeczakach, mykso bylo uwazane za chorobe nieuleczalna, wiec moglo sie tu jak najbardziej cos zmienic. Gwoli wyjasnienia jeszcze - nie jestem lekarzem.
OdpowiedzRozumiem, ale w takim razie wymienianie królików przy pozostałych psach i kotach wydaje się co najmniej dziwne, bo rozumiem, że nie był to wet od zwierząt egzotycznych. SPK lub inne fundacje mają u siebie wbrew pozorom sporo takich królików. Oczywiście o ile właściciel nie jest idiotą. U zajęczaków i gryzoni należy reagować natychmiast przy najmniejszej zmianie, nie wiem jak z innymi pupilami w sumie. Po prostu jeśli to nie jest bardzo późne stadium i królik jeszcze ma jakąś odporność, to moim zdaniem uśpienie byłoby pójściem na łatwiznę "bo to zwierzę". Jest też duża ilość osób, które właśnie chcą uspać zwierzaka, bo się znudził, jest chory i nie chce im się go leczyć itp. Wyszczególnienie mykso jest więc sygnałem, że skoro koniec to koniec i wet, który też nie do końca się zna spełni tę prośbę.
OdpowiedzA nie można było pieska uśpić a debilom powiedzieć, że odszedł naturalnie??
Odpowiedz@moris: A co z etyką zawodową?
OdpowiedzBardziej etyczne według mnie jest skrócenie zwierzaków cierpień niż bycie uczciwym wobec rodziny sadystów tudzież bezmozgów
Odpowiedz@moris: Nawet zakładając, że jest to bardziej etyczne (co jest kwestią dyskusyjną) to pozostaje jeszcze jedna rzecz. W gabinecie zwierze nigdy nie zostaje samo. Zawsze jest przy nim właściciel.
Odpowiedz@archeoziele: całą dobę? Odwiedzają raz dziennie i tyle.
Odpowiedz@katarzyna: W niewielu lecznicach zwierzęta przebywają całą dobę. Zazwyczaj nawet po operacjach właściciel bierze zwierza do domu.
OdpowiedzDla mnie niepojęte, że takie samo bezsensowne i coraz większe cierpienie człowieka, które i tak po kilku dniach doprowadzi do śmierci jest nazywane humanitarnym. Gdybym przez ostatnie dni życia miała cierpieć bez sensu tak jak ten biedny pies to wolałabym żeby mnie wykończono. Właściciele kompletnie bez wyobraźni, czasem tylko w ten sposób można pomóc.
OdpowiedzDoskonale rozumiem autorkę. Na bieżąco śledzę wszelkie fundacje i organizacje zajmujące się adopcją psów typu buldog, mops. Wielokrotnie trafiają do nich bardzo chore i umęczone pieski. To niesamowite, jak walczą o każdego z nich, ale czasem przybiera to wręcz formę jakiegoś obłędu... Jakby zwierzę miało przeżyć za wszelką cenę. Nieważne, że cierpi. Dla mnie jest to bezsensowne przedłużanie życia. Mówię tu o wadach i chorobach znacząco utrudniających funkcjonowanie zwierzęcia i wymagających kilkukrotnych zabiegów, operacji. Często te psy i tak umierają po paru miesiącach.
OdpowiedzNie wspominając o tym, że na operowanie i podtrzymywanie życia zgadza się 1/10 weterynarzy. Po prostu, chodzą od jednego do drugiego, aż któryś się zgodzi. Sami o tym mówią, jakby to był powód do dumy. A mnie tylko ściska w dołku, jak to czytam.
Odpowiedzi tak właśnie będziecie umierać, jak nie będzie ustanowionego prawa o eutanazji.
OdpowiedzCzy weterynarz naprawdę nie ma takiej władzy, żeby móc jakoś prawnie psa uśpić bez zgody właściciela, gdy ten jest w takim stanie? Albo chociaż trochę oszukać, uśpić i powiedzieć, że zdechł?
OdpowiedzRok temu uśpiłem naszego rudzielca - setera irlandzkiego (13lat). Ogólnie poza guzami na brzuchu(nieszkodliwymi) trzymał się całkiem nieźle, jak na swój wiek. Ale przyszedł moment, że psiak zaczął mieć problemy z oddychaniem. Wizyta w przychodni, prześwietlenia, badania - potężnie przerośnięte serce, które przesuwało płuca i uciskało tchawicę, stąd problemy z oddychaniem. Zastrzyki rozszerzające oskrzela, leki wzmacniające serce. Bo żal... Bo jak..? To już?! NIE! Nie wyobrażałem sobie, że wrócę do domu bez niego. Żona, dzieciaki, co im powiem? Dwa tygodnie, kolejne pogorszenie. Międzyczasie trafiłem w sieci na bardzo mądry tekst Ewy Walkowicz - Śmierć Psa. Wujek GOOGLE od razu Wam go znajdzie. Po lekturze zrozumiałem swoje błędne postrzeganie problemu, dałem bliskim do przeczytania. Wszyscy ryczeli jak bobry przy lekturze. Po jeszcze jednej wizycie i porcji leków podjąłem decyzję. Pojechaliśmy, łzy w oczach, ale wiedziałem, że to była najlepsza dla niego decyzja. Wszystkim, którzy mają problem z taką decyzją zapraszam do lektury tego tekstu. Mnie bardzo pomógł.
OdpowiedzAz sie zarejestrowalam by to skomentowac. Poszlam pewnego dnia z zaatakowanym przez pewnego pasozyta krolikiem do weterynarza. Wet spojrzal, pociumkal, nie ma co ratowac do uspienia, krolik ma uszkodzony uklad nerwowy, tylko sie meczy (pomijam fakt ze sama mu powiedzialam co podejrzewam po wczesniejszych przeszpiegach w internecie). Nie zgodzilam sie na uspienie, kazalam go ratowac. Do domu pojechalam z bateria lekarstw za mala fortune i krolikiem podobno juz martwym. Wystarczylo kilka dni troskliwej opieki, krolik zyje, ma sie dobrze i nie zbiera mu sie na umieranie do dzisiaj. Piekielni to sa weterynarze, ktorzy braki w edukacji od razu na dzien dobry 'usypiaja'. Mlodszego krolika w podobny sposob ratowalam od pierwszych dni jak go adoptowalam (maly za wczesnie byl odstawiony od matki). Weterynarz - nie ma co ratowac, jelita nie pracuja ble ble ble. Wykupilam baterie odzywek dla krolikow, karmilam go strzykawka soczkami dla niemowlakow itp itd. Krolik zyje. Podobno jako jedyny z miotu bo reszta za wskazowkami weta maluchy uspila.
OdpowiedzNie rozumiem takiego okrucieństwa. Ja też uśpiłam w życiu zwierzaka, mojego ukochanego, najmądrzejszego szczura jakiego w życiu miałam. Walczyliśmy o niego razem z wetem, świetnym specjalistą więc nie miałam wątpliwości co do jego diagnozy. Ale kiedy okazało się, że mimo leków zwierzę w zaawansowanym wieku (Zostaw miał 2 i pół roku) nie daje poprawy, zdecydowałam o uśpieniu go za poradą weta. Wolałam to niż śmierć z głodu i w bólu.
OdpowiedzPoniekąd przylozyliscie do tego rękę. Trzeba było uśpić i powiedzieć ze nie udało się uratować. Tylko rachunek wtedy byłby niższy...
Odpowiedz