Pracuję jako dostawca pizzy w sieci, której logo jest klocek z kropkami. O dziwo dawka piekielności zazwyczaj nie przekracza normy, jednak w związku z poprawą pogody nieodłącznym elementem ruchu drogowego stali się... *dramatyczna pauza* rowerzyści.
Nie wiem, czy tymi idiotami kieruje ignorancja w kwestii przepisów, czy może buractwo na drodze, ale tego, że jak się ma czerwone światło, to się czeka, uczą chyba już w przedszkolu.
Wczoraj, w ciągu jednego kursu (około 35 minut) widziałem pięciu debili, którzy wolą zaryzykować spowodowanie wypadku, niż poczekać dwie minuty na możliwość przejechania przez jezdnię. Jednego minąłem o centymetry, kiedy zajechał mi drogę.
Rowerzyści - chcecie być traktowani jak normalni uczestnicy ruchu drogowego? To zacznijcie się tak zachowywać.
przejścia dla pieszych
Historia szkalująca rowerzystów? Oj zlinczują Cię drogi autorze.. Na tym portalu NIE WOLNO krytykować rowerzystów, rowerzyści to święte krowy. A tak do rzeczy to rowerzyści to zmora na drogach dużego miasta. Ścieżka obok, ten jedzie jezdnią. Zjazd na autostradę? On jedzie - autentyki. Dlatego jak słyszę o inicjatywach budowy kolejnych ścieżek czy udogodnień to mnie nerwica ogarnia.
OdpowiedzJa jeżdżę po swoim Opolu na rowerze. Mnie też wkurza niestety ale większość rowerzystów. Jest jak mówisz ścieżka ,a Ci jezdnią. Lub chodnik 1m szerokości ,a oni po tym chodniku -,- wstyd na rower wsiąść
Odpowiedz@YellowCrayon: "Na tym portalu NIE WOLNO krytykować..." Oj, wolno i to bardzo. Swego czasu to było dość popularne, by nie rzec, modne. I w większości zasadne.
Odpowiedz@Toki221: Przywracasz mi wiarę, że jednak są normalni rowerzyści...
OdpowiedzTak samo mógłbym napisać: Dostawcy pizzy chcecie być traktowani jak normalni uczestnicy ruchu drogowego? To zacznijcie się tak zachowywać. Jeśli debil zajeżdża Ci drogę -- to możesz się wściec -- ale dlaczego na rowerzystów? Równie dobrze możesz się złościć np. na blondynów (jeśli debil miał jasne włosy), Polaków (jeśli rzecz dzieje się w Polsce) itd. Nie spotykasz debili w samochodach zajeżdzających drogę? Takie uogólnianie do niczego nie prowadzi -- spotkałeś głupka to wściekaj się na niego a nie na wszystkich, którzy dzielą z nim zupełnie inną cechę: lubią jeździć rowerem.
Odpowiedz@piotrs72: Ja tam rozumiem, że autor ma pretensje do tych rowerzystów, którzy zachowują się jak kretyni, bo przecież prawidłowo jeżdżących historia nie dotyczy. Też miałem ostatnio ciekawy przypadek. Gość chyba świeżo z Anglii przyjechał bo na drodze zachowywał się jak gdyby obowiązywał u nas ruch lewostronny. Czyli po prostu pedałował pod prąd (przeciwnym pasem niż powinien).
Odpowiedz@piotrs72: No i popatrz kolego jak nie zrozumiałeś tekstu. Autor też nieco pomylił się w nazewnictwie ale to można wybaczyć bo o każdym jadącym na rowerze mówi się potocznie, "rowerzysta" a to są tylko ludzie/osoby, jadące na rowerze. Rowerzysta z prawdziwego zdarzenia wie, jak jeździć i tak też jeździ. Jestem zarówno rowerzystą jak i kierowcą samochodu. Niezależnie czym jadę staram się to robić tak, by nie wkurzać "tych drugich", bo sam wiem co by mnie wkurzyło. A co do przykładów to i ja mogę zapodać niejeden. Jeden z ciekawszych jest taki, że gdy jadę do pracy to w pewnym momencie wśród pustkowia jest taka ładna ulica. Szeroka, z tak szerokim chodnikiem, że podzielili go na chodnik i ścieżkę rowerową. Ścieżka rowerowa jest tak szeroka, że mijający się rowerzyści spokojnie zrobią to, nie zjeżdżając z niej tzn. jeden z nich. Po prostu mieszczą się obaj. Jadę sobie więc pewnego dnia, jest wcześnie ran, jeszcze nieco ciemno i co? Ulicą zasuwa na rowerze pajac, bez oświetlenia a obok ma piękną ładną opisaną już ścieżkę rowerową.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 kwietnia 2015 o 11:54
@sixton: Jak to powiedziała jedna piekielna w jednej z historii dawno, dawno temu: "Bo rowerem się chodzi, a nie jeździ. Czyli lewą stroną." :D
Odpowiedz@piotrs72: Z danych empirycznych: "lubiący jeździć rowerem" (dodajmy - po ulicach/drogach publicznych) to niestety zmora/debile/samobójcy/wariaci/cwaniacy/dopisz brakujące. Więc takie uogólnianie przedstawia jedynie faktyczny obraz sytuacji. "Normalsi rowerowi" są chyba zanikającym gatunkiem... :-P
OdpowiedzPopieram autora, mnie osobiście szybki i wściekły wyjechał prawie na maskę, nie wiedział o co mi chodzi jak popukałam się w czoło. Tak naprawdę mnie nie byłoby szkoda jakby taki rowerzysta wpadł pod samochód z własnej głupoty, ot selekcja naturalna, tylko kierowcy szkoda bo kłopotów od groma przez to. Ponadto jeżdżą po ulicy jak chcą, jakby jezdnia była dla nich, nie dla samochodów. Niejednokrotnie musiałam zjeżdżać na lewy pas, bo kretyn jechał niemalże środkiem "mojego" pasa.
Odpowiedz@agata_92: Przykro jest słuchać o pajacach psujących rowerzystom opinię, muszę tylko jedną rzecz sprostować: pas jest wspólny dla wszystkich, a żaden przepis nie nakazuje obecnie rowerzyście jazdy po prawej stronie. Jeśli jechał wolno to powinien zjechać na bok aby ułatwić wyprzedzanie, druga strona medalu jest niestety taka że sporo kierowców wyprzedza w ramach pasa niemal ocierając się o rowerzystę czy osobę na skuterku (ich ten problem dotyczy tak samo). Uwierz mi, że nie jest przyjemne jak śmignie Tobie w odległości mniejszej niż pół metra samochód.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 kwietnia 2015 o 11:38
Z pasem wspólnym to racja. Ale jestem prawie pewny ze rower tak samo jak motorower (w tym skuter) ma obowiązek jechać możliwie blisko prawej strony pasa.
Odpowiedz@hamsterod: Z tego co się orientuję mandat za taką jazdę można otrzymać - za utrudnianie ruchu (czy jakkolwiek to się oficjalnie nazywa). Tak samo jak samochód wleczący się 20 km/h.
Odpowiedz@MrSZ: no to wyprowadzę Cię z błędu. Od 2011 roku rowerzysta może jeździć środkiem pasa (oczywiście w kilku przypadkach). Natomiast jezdzenie przytulonym skrajnie do krawężnika jest mega niebezpieczne. Jadąc przy samym krawężniku zachęcamy kierowców do wyprzedzania bez zachowania bezpiecznego odstępu, czyli tym samym pasem ruchu. O zahaczenie lusterkiem wtedy nietrudno, nawet gdy rowerzysta i kierowca starają się tego nie zrobić, dlatego lepiej jest jechać nieco dalej od krawężnika i tym samym wymuszać zmianę pasa i zachowanie bezpiecznej odległości. Jadąc przy samej krawędzi jezdni, uniemożliwiamy sobie też możliwość ucieczki w prawo w sytuacji, gdy wyprzedzający nas kierowca popełni jakiś błąd.
Odpowiedz@hamsterod: ..."nie jest przyjemne jak śmignie Tobie(...) samochód." Za to bardzo przyjemnie jest, gdy podczas spaceru z dzieckiem mija Ciebie (dziecko) o włos taki kulturalny rowerzysta, wrzeszcząc do ucha "z drogi pedale!". Ciśnienie podnosi skutecznie.
Odpowiedz@hamsterod: "pas jest wspólny dla wszystkich, a żaden przepis nie nakazuje obecnie rowerzyście jazdy po prawej stronie." Niestety, faktycznie w ostatnich latach KD został bardzo mocno popsuty, jeśli chodzi o rowerzystów, i aktualnie wiele nagannych zachowań nie jest zabronionych (a niektóre wręcz są promowane). No cóż, jakie władze takie prawo...
Odpowiedz@kirin: Niestety, masz rację. Lobby "amatorów dwóch pedałów" wymusiło kilka kompletnie bzdurnych przepisów. Najwyższy czas, żeby kierowcy "wylobbowali" pierwszeństwo na przejazdach kolejowych - to jest praktycznie analogia, tylko "oczko w górę". Przecież taki pociąg (samochód) jest szalenie niebezpieczny dla samochodu (rowerzysty) - więc to przecież "oczywiste", że to nie samochód (rowerzysta) ma uważać - przecież chronimy słabszych! Zatem apeluję - samochód (rowerzysta) ma być bezpieczny na drodze! Potencjalny morderca w lokomotywie (samochodzie) ma uważać na "świętą krowę" w samochodzie (rowerze)! :-P
OdpowiedzZ doświadczenia wiem ze olewa nie czerwonego światła przez rowerzystów to standard. Co ciekawe, nie przez pana Wiesia co na skladaku do zakładu pracy dojeżdża sporadycznie, tylko ludzie w pełni ubrani na rower ze sprzętem za parę tysięcy. To nie jest tak ze oni się nie znają na przepisach. Oni je łamią świadomie. Najgorsze jest w tym wszystkim to ze pracują oni na opinie o wszystkich rowerzysta, w tym mnie, który jeździ samochodem, motocyklem i rowerem, ale zawsze czerwone światło jest tak samo istotne.
Odpowiedz@MrSZ: Nie chcę tu bronić nikogo, kto przejeżdża na czerwonym, bo dla mnie to proszenie się o śmierć. Po prostu taki szybkojeżdżący na kolarzówce nie chce hamować swojego wehikułu, bo ponowne wprowadzenie go w taką prędkość wymaga bardzo dużego wysiłku.
OdpowiedzHamując i przyspieszając samochodem tracę paliwo. Czyli mogę jeździć jak chce, byle ekonomicznie?
Odpowiedz@MrSZ: Just sayin'. W pierwszym zdaniu powiedziałam, co o tym myślę.
Odpowiedz@MrSZ: O-to-to! Współczesny "Karwowski na składaku" chce dojechać z puntu A do punktu B, a skoro nie stać go na samochód zaś zbiorkom nie oferuje akceptowalnego poziomu usług, pozostaje mu rower. I zazwyczaj z tą formą rowerzystów jest najmniej problemów na drodze. Za to najgorsi są ci w obcisłych oczoj*bnych trykotach, kaskach, spec-mitenkach itp - oni przepisy znają świetnie - niestety baaaardzo wybiórczo. Doskonale wiedzą, do czego mają prawo - niestety na tym ich znajomość kodeksu (a przy okazji zasad fizyki i bon-ton) się kończy. Niestety, ostatnio zaczynają dominować na drogach...
OdpowiedzNiestety rowerzysta może wyjechać na ulicę zupełnie legalnie bez uczenia się przepisów i zdawania żadnego egzaminu. Potem taki bierze udział w ruchu powodując co rusz niebezpieczeństwa. W podstawówkach powinny być zajęcia z przepisów ruchu drogowego i zdawanie karty rowerowej. Dlaczego dzieci uczy się o pantofelkach a nie uczy się tak przydatnej rzeczy jak przepisy ruchu?
Odpowiedz@glan: I bez OC, jak mi jakaś z tych świętych krów uszkodzi samochód, zapłacę z własnej kieszeni. Ogólnie rowerzyści to jak wynika z moich obserwacji, to w tej chwili najbardziej roszczeniowa i nietolerancyjna grupa. Do spraw przestrzegania przepisów podchodzą w ten sposób:"źle zaparkowany samochód, samochód przejechał na czerwonym, fotografie w internecie, nagonka i wyzwiska. Rowerzysta ewidentnie łamiący przepisy "oj tam, oj tam i tak to on się naraża, i tak to on dostanie w dupę, a w ogóle to kierowcy murzynów biją".
Odpowiedz@glan: To w podstawówkach nie ma zajęć z przepisów ruchu drogowego i zdawanie karty rowerowej? Bo zawsze były... O_O
Odpowiedz@Katka_43: "źle zaparkowany samochód" Źle zaparkowany samochód może zablokować wjazd na parking, ulicę, chodnik, wejścia do budynków. Źle zaparkowany rower? Jeśli się bardzo postarasz, to może i owszem, zablokujesz. Ale nie ma porównania. "samochód przejechał na czerwonym" Taka sytuacja: zielone, ruszasz i nagle dostajesz paroma tonami w bok, bo rozpędzony kierowca chciał zdążyć jeszcze na zielonoczerwonym. Inna sytuacja: zielone, ruszasz i nagle dostajesz 100g w bok samochodu. Sama porównaj obrażenia w Twoim aucie. Bonus: kto będzie bardziej 'uszkodzony' za przejazd na czerwonym - rowerzysta czy kierowca? Instant karma. "oj tam, oj tam i tak to on się naraża, i tak to on dostanie w dupę, a w ogóle to kierowcy murzynów biją" No bo tak jest :) Przejedzie na czerwonym, rozjadą go, to się nauczy. Albo umrze. Tak czy siak, z korzyścią dla wszystkich. Peace.
Odpowiedz@czosnek_cebula: W 100% się zgadzam, miałam jedynie na myśli to, że przepisy wszystkich obowiązują jednakowo.I kierowców i pieszych i rowerzystów.
OdpowiedzNajgorsze gdy przy trasie jest ścieżka rowerowa a te święte krowy muszą jechać po asfalcie i tamować ruch, tylko raz w życiu widziałem jak na drodze dwukierunkowej bez pobocza rowerzysta zjechał do zatoczki autobusowej żeby przepuścić sznur aut
Odpowiedz@Aczytowazne: ... za to wielokrotnie doświadczana sytuacja: wąska ulica (bez pobocza oczywiście), ruch całkiem spory, światła w oddali. "Cudem" udaje się wyprzedzić amatora dwóch pedałów, niestety światło zmienia się na czerwone. Zatrzymuję się i czekam na zielone. W tym czasie amator dwóch pedałów dojeżdża do kolejki i pracowicie zaczyna przeciskać się między krawężnikiem a czekającymi samochodami, aby zająć upragnioną "pole position". Zmiana światła - zielone. Amator dwóch pedałów "rączo" zbiera się do jazdy - niestety jest pierwszy, a ruch bicykla w początkowej fazie mocno chybotliwy, za to przyspieszenie nie powala. Podczas zmiany świateł przejeżdża o połowę mniej samochodów niż mogłoby bez naszego "króla szos". Zaś za skrzyżowaniem... znów modlenie się o "cud" i wystarczający odstęp w sznurze samochodów z przeciwka. O! Jest "okazja"! Dajemy "po zaworach", amator dwóch pedałów bezpiecznie wyprzedzony! Nareszcie! W oddali widać następne skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną...
Odpowiedz@Saszka999: Czasami, gdyby miał stanąć na takiej pozycji jak dojeżdża do świateł, to zanim na nich przejedzie miną 3 zmiany świateł (bo zanim się rozpędzi światła zdążą się zmienić).
OdpowiedzOstatnio facet z małym dzieckiem w wózku dopinanym za rowerem, też z ignorował czerwone światło. Nic nie jechało, ale to nie ma znaczenia. Wystarczyło by że inny idiota na motocyklu postanowił by sprawdzić osiągi swojego rumaka i tragedia gotowa. Miałem ochotę zatrzymać się i natrzaskać po pysku, ale tylko zrównałem się i powiedziałem co myślę.
OdpowiedzPrzecież można nawet znaleźć w sieci instrukcje "szybkiego przemieszczania się w miastach". Mój "ulubiony" trik jaki wyczytałem to: 1. Masz czerwone światło? Wjedź na chodnik. 2. Wjedź na jezdnię z drugiej strony, wykonaj łuk (oni mają zielone akurat) i skręć w prawo...
OdpowiedzByłam kiedyś świadkiem jazdy pewnej rowerzystki, która chciała, jak wielu rowerzystów, być traktowana jak normalny użytkownik dróg. Manifestowała to jadąc samym środkiem ruchliwej drogi i to jeszcze tempem spacerkowym. Nie wiem, co zrobiła wcześniej, że kierowcy za nią nie trąbili. Ja obserwowałam to jako piesza.
Odpowiedz