Chyba odwet za to, że ostatnio opisałam historyjkę o "kochanej" cioci i moim niedyskretnym (i piekielnym także) pytaniu o prezenty :)
Jechałam sobie w sobotę kolejką podmiejską, tłoku nie było, więc usiadłam. Na następnym przystanku naprzeciwko mnie usiadła mama z synkiem, dziecko na oko 8-10 lat. Chłopak szybko przykleił się wzrokiem do mojej prawej ręki, na której noszę ostatnio ortezę. Dodam, że nie jest to taki mały stabilizator tylko na nadgarstek, ale mierząca ok. 30 cm orteza wzmocniona trzema metalowymi płytkami.
Dzieciak pogapił się i nagle wypalił na cały wagon:
- Ty, mama, ma łapę jak Ironman!
Cóż, śmiać mi się zachciało, bo ów superbohater miał jednak trochę poręczniejsze rękawice. Ale chęć śmiechu szybko wyparowała, kiedy dzieciak zerwał się z siedzenia i przyskoczył do mnie do tekstem:
- Daj przymierzyć! Daj mi!
Ja rozumiem, gdyby spytał, co to jest, ale od razu z grubej rury "daj"? Powiedziałam:
- Uspokój się - i wróciłam do wyglądania przez okno.
Chłopaczyna się rozkręcał. Wplątał do boju mamę, i to wcale nie z typu matek "jestem piękna, platynowa, a rozum mam wielkości fistaszka".
- Mamo, bo ona mi nie dała!
Mamusia spojrzała na mnie ciężkim wzrokiem i rzekła:
- Żesz daj mu, co ci szkodzi?!
Dzieciak na to:
- Daj, słyszysz?!? Moja mama powiedziała: daaaaaj!
Widać było, że innym współpasażerom puszczały nerwy, bo jazgot małego był coraz wyższy i bardziej upierdliwy. Sprawa dotyczyła mnie, więc wysmażyłam taki oto monolog do pani matki:
- Po pierwsze, czy może go pani uspokoić? Po drugie, jakim prawem pani rozporządza cudzymi rzeczami? I to nie tanimi, bo taka orteza też swoje kosztuje. A skąd ja mam wiedzieć, że pani synusiowi nie strzeli do głowy walnąć kogoś, jak już tą ortezę założy? A po trzecie - "na tyczki z panią nie chodziłam", cytując mojego ojca, żeby do mnie pani na "ty" mówiła. I syna też by warto tego nauczyć.
Ostatnia uwaga już wybitnie złośliwa, wiem, ale do jasnej ciasnej, ileż można?
ajronmen
Dobrze zrobilas, ze uzsadzilas gowniarza i jego mamusie, ale "salatki byloby szkoda", a on nie "Terkowski". Jakby sobie szczeniak zlamal "lape" to moze dostalby wlasna orteze i obyloby sie bez bezczelnych zadan przymierzania twojej.
OdpowiedzPrzeraża mnie współczesne wychowanie dzieci w takiej roszczeniowej postawie i tego, że rodzice sobie nic nie robią z zachowania swoich dzieci. Dla mnie nie do pomyślenia byłoby coś takiego, a nawet jeśli zachowywałbym się tak jak on to zaraz zostałbym uspokojony przez rodziców w krótkich, żołnierskich słowach.
Odpowiedz"...nie rozległy się trąby, a maszynista nie zaczął klaskać..." A to, akurat, dziwne jest, bo powinien... Pasażerowie też powinni. Widocznie miałaś pecha i trafiłaś na jakiś niewychowany zestaw.
OdpowiedzNajsilniejszym argumentem chyba powinno być to, że nie bez powodu to nosisz i nie możesz tego bez powodu zdejmować? A dzieciak pewnie widział ortezę pierwszy raz w życiu i myślał, że na bal przebierańców jedziesz... Co nie zmienia oczywiście faktu, że dzieciak wychowany tak sobie.
Odpowiedz@Garrett: Właśnie ten argument ten wydał mi się najważniejszy. Chyba autorka nie nosi ortezy dla ozdoby ?
Odpowiedz@Garrett: Jasne, chociaż w takiej sytuacji nie powinno być potrzeby podawania żadnych argumentów. Gnój chce coś, co nie jest jego? Nie. Nawet jeśli "nie, bo nie". Koniec dyskusji.
Odpowiedz@Ara: Amen
Odpowiedz@Garrett: ale autorka nie musi nikogo przekonywać ani się tłumaczyć. Mówi nie i tyle. Bez względu na wagę jej widzi-mi-się.
OdpowiedzJak bardzo trzeba być nie...ebanym mózgowo,aby wyskoczyć z takim tekstem jak ta typa do autorki?
OdpowiedzTakie właśnie paniusie-mamusie wraz z pomiotem należy tępić słowem rozsądnym, a konkretnym.
OdpowiedzNo jak tak można? Żesz dałabyś dziecku, co ci szkodzi? Bogata jesteś to stać cię!
OdpowiedzOstatnia uwaga nie była złośliwa, nikt nieznajomy nie powinien zwracać się per "ty". W komentarzach to zrozumiałe, ale w pociągu?
OdpowiedzWłaśnie to ostanie najbardziej potrzebne było. Mnie zawsze krew zalewa kiedy do mnie ktoś na ty mówi, a dziecko szczególnie.
Odpowiedz@Themist: Dla mnie tzw. panianie sie, jest strasznie sztuczne. Jestem osoba wiec zwrot "ty" wcale mnie nie poniza. Moze dlatego, ze mieszkam poza Polska. P.S. nie mam polskich znakow, dlatego komentarze typu "kup slownik" uwazam za zbedne.
Odpowiedz