Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Poszukiwania niani. Jako, że mam szczęście być mamą całkiem pokaźnej gromadki dzieci,…

Poszukiwania niani.

Jako, że mam szczęście być mamą całkiem pokaźnej gromadki dzieci, nie mam możliwości obejścia się bez niani.

Kilka lat temu, będąc mamą trójki dzieci: 7-latka, 4-latka i 2-latka (kolejny maluch był w drodze), stwierdziłam, że pomoc rodziny nie wystarczy. Rozpoczęły się więc szeroko zakrojone poszukiwania.

Jakieś 40% osób chętnych nie miało do czynienia z dziećmi (nie ma własnych/w najbliższej rodzinie, nie miało wykształcenia ani doświadczenia).

Około 30% to najczęściej starsze panie (najstarsza kandydatka miała 81 lat!), które zajmowały się wnukami i stwierdziły, że dodatkowa trójka dzieci to żadne wyzwanie.

Oto najciekawsze przypadki:

Niania nr 1:

Miła, młoda dziewczyna - dzieciaki bardzo ją polubiły. Niestety, do jej obowiązków należało także odrabianie lekcji z najstarszym synkiem. Była oburzona, że nie pozwalam na to, żeby robiła zadania za dziecko (przecież prościej samemu zrobić niż wytłumaczyć). Po 2 miesiącach wydało się, że zastraszała dziecko i sama robiła zadania w 20 minut (z dzieckiem zajęło to ok. 2 godzin).

Niania nr 2:

Pani w średnim wieku - pracowała bardzo krótko. Po ok. dwóch miesiącach pracy przeryła (dosłownie) wszystkie szafy w moim domu i była obrażona, że zwróciłam jej uwagę. Jak się okazało, tego dnia nawet makijaż zrobiła sobie moimi kosmetykami. :-)

Niania nr 3:

Studentka pedagogiki z dobrej uczelni. Do jej obowiązków należało robienie zakupów i przygotowanie posiłków. Dbam o to, żeby dzieciaki dobrze się odżywiały, więc prosiłam ją o kupowanie w pewnych sklepach dobrych jakościowo produktów. Jakież było zdziwienie mojego partnera, gdy spotkał nianię z naszymi maluchami w znanej sieci hamburgerowo-frytkowej. Raz się może zdarzyć, daliśmy jej szansę. Moja córeczka po miesiącu zupełnie przypadkiem wygadała się z "wielkiej tajemnicy" - zdrowe i pożywne posiłki serwowane były głównie w fast foodach, ewentualnie tzw. dania gotowe kupowane w sklepie z czerwonym owadem. Znalazłam paragon na świeży rosół express w butelce.

Nieudanych niań było dużo, później trafiłam na wspaniałą opiekunkę, która pomaga mi przy dzieciach do dziś.

niania

by natasza
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar archeoziele
28 48

2 godziny zajmuje siedmiolatkowi odrobienie lekcji? Gdzie on się uczy? W podstawówce im. Torquemady?

Odpowiedz
avatar kaede
45 59

@archeoziele: Dokładnie. Nie obraz sie ale jesli ta niania miała jednoczesnie odrabiac z dzieckiem p.domowa przez 2h i pilnować w tym czasie pozostałych drugim okiem, to nie dziwie sie ze wolała to zrobić za niego..

Odpowiedz
avatar bonsai
1 31

@archeoziele: przyznam, że mój własny 7-latek na początku odrabiał lekcje po 2-3 godziny [zwłaszcza literki mu tak opornie szły]. Teraz, po pół roku, to max. pół godzinki... Kaede niania miała zająć się WSZYSTKIMI dziećmi zgodnie z ich potrzebami... Nie wiedzę w tym absolutnie nic niezwykłego - sama wymagałabym od niani pomocy w lekcjach, a nie wyręczania dziecka.

Odpowiedz
avatar archeoziele
21 25

@bonsai: Nie jestem przekonana czy tak długie męczenie dziecka nauką ma jakikolwiek sens. To znaczy, czy ono w ogóle potrafi się skupić na zadaniu przez tyle czasu.

Odpowiedz
avatar natasza
-4 22

@archeoziele: Syn w pierwszym semestrze podstawówki miał problem z nauką, potem wszystko się unormowało. Pomijając fakt, że jak na tak małe dzieci zadań do zrobienia było bardzo dużo.

Odpowiedz
avatar bonsai
6 16

@archeoziele: Dlatego po jakiś 2 tygodniach, po rozmowie z panami w szkole, zmniejszono mu ilość zadań. Jakieś minimum musiał robić, żeby nadążać za pozostałymi, ale było to obcinane. W miarę jak zaczynał dawał radę informowałam nauczycielki, że można ilość zadań zwiększyć... i tak aż do wyrównania z resztą klasy ;). Natasza to częsty problem pierwszoklasistów. Po rozmowie z nauczycielkami dowiedziałam się, że program jest bardzo wymagający, a one go za bardzo pozmieniać nie mogą :(. Do tego dokłada się fakt, że dzieci na początku 1 klasy dopiero uczą się... uczyć. Nie potrafią siąść i zrobić całego ćwiczenia na raz, siedzą i gapią się w okno itp. w efekcie mając w domu dużo zadań, których nie zdążyły zrobić na lekcji.

Odpowiedz
avatar natasza
5 13

@bonsai: Dokładnie, mój syn miał bardzo duży problem, bo nie wiedział jak się uczyć i skupić. Do tego bardzo się przejmował niepowodzeniami i z góry zakładał, ze to wszystko jest za trudne dla niego. Tak to jest z naszymi pociechami:)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 10

A nie próbowałaś poszukać kogoś z polecenia? Popytać wsród znajomych, czy nie mają namiaru na doświadczoną osobę któta sprawdziła się w innej rodzinie?

Odpowiedz
avatar proporczyk
3 11

@Day_Becomes_Night: to tez nie jest do końca pewne. Niania z "polecenia" okazała się pańcią, której przeszkadza nawet za głośne wyłączanie światła i zostawianie butów nie w szafce, ale obok. Takich pierdół była cała lista. Dziękuję bardzo za taką babę, mimo polecenia.

Odpowiedz
avatar Miryoku
59 79

Z historii wychodzi, że nie szukasz niani, a opiekunki, korepetytorki, gosposi i kucharki w jednym (ciekawe, czy na umowę i za jaką stawkę). Nic dziwnego, że tak trudno Ci było znaleźć sensowną osobę, która by się takiej pracy podjęła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
37 51

@Miryoku: niania powinna być tylko od opieki nad dziećmi. O resztę mają dbać rodzice. Może autorka chciała zatrudnić gosposię a niechcąco napisała "niania"?

Odpowiedz
avatar Reira
8 38

@Miryoku: W trakcie studiów pracowałam jako niania i to było normalne, że dla dzieci szykowałam coś do obiadu czy odrabiałam z nimi lekcje. Niania nie jest tylko po to, żeby się bawić z dziećmi. Wydaje mi się, że spora część ludzi błędnie odczytuje stwierdzenie "zrobienie obiadu" - niania nie gotuje dla całej rodziny, tylko dla dzieci, którymi się zajmuje i nie ma w tym nic dziwnego, że rodzice często tego wymagają.

Odpowiedz
avatar natasza
-1 35

Sa dni ze nie ma mnie w domu od rana do wieczora i ktos to wszystko musi ogarnac, wszystkie Panie sie zgodzily, wiedzialy jaki jest zakres obowiazkow, byly na umowe zlecenie i mialy zadowalajaca pensjee

Odpowiedz
avatar bonsai
4 20

@Reira: dodajmy, że jeśli niania sama gotuje obiady dla dzieci, to często ma za to dopłacane... Przynajmniej ja się spotkałam ze zwiększeniem stawki np. o 1 zł/h.

Odpowiedz
avatar Armagedon
34 46

@Reira: Wiesz, wydaje mi się, że posiłki, na ogół, przygotowuje się w kuchni. Jakiś czas to musi trwać, szczególnie, gdy dzieci jest trójka, a każde w innym wieku. Więc te dzieci trzeba by było albo zapędzić wszystkie do kuchni, albo spuścić z oczu i liczyć na to, że nic się nie stanie. A zgadnij, kto byłby winien, gdyby się jednak stało? I tłumaczenie "robiłam wówczas posiłek" - nikogo by nie obeszło. Zastanawiam się też nad inną sprawą. Jeśli autorka pisze, że nie radzi sobie z trójką maluchów MIMO TO, że ma pomoc rodziny, to dlaczego oczekuje, że poradzi sobie z nimi JEDNOOSOBOWO obca dziewczyna bez doświadczenia w opiece nad dziećmi? Przecież to jasne jak słońce, że pójdzie na skróty! Znajoma mojej mamy (50+), po pedagogice, z doświadczeniem, pracuje jako pomoc domowa. Z opieką nad dzieckiem lat trzy. Ale... Matka dziecka na stałe jest w domu i ZAJMUJE SIĘ DZIECKIEM. W tym czasie znajoma wykonuje wszystkie potrzebne prace domowe plus gotowanie, a opiekę nad małą przejmuje, gdy matka ma potrzebę załatwienia czegoś na mieście (na przykład zakupów, bo te robi sama). W takich razach znajoma nie robi już nic innego, tylko ma baczenie na dziecko.

Odpowiedz
avatar natasza
-4 28

@bonsai: Moje nianie miały dodatek do pensji za przygotowywanie posiłków + pomoc w lekcjach

Odpowiedz
avatar Reira
2 36

@Armagedon: Logicznym jest, że posiłki przygotowuje się w kuchni to normalne, tak samo jak to, że ogrom ludzi mając w domu dziecko/dzieci robi obiad. Po prostu dzielisz uwagę między dwie rzeczy. Tak samo robiłam jako niania i teraz jako matka ruchliwej dwulatki. Idąc Twoim tokiem myślenia musiałabym nie gotować, bo coś może się jej w tym czasie stać - moim zdaniem opieka nad dzieckiem to multitasking, albo to potrafisz i się nadajesz albo nie. Nie wyobrażam sobie, że nie robię nic innego tylko śledzę wzrokiem każdy krok dziecka. Pilnuję jej, dbam o bezpieczeństwo, bawię się z nią, ale też muszę zapewnić jej inne rzeczy jak obiad i czyste ubrania czy posprzątane mieszkanie. Praca niani nie różni się aż tak bardzo od bycia matką - wiadomo, że masz nieco inne podejście i niani płacą za ten czas, ale zwykle tryb dnia czy obowiązki są takie same. A chyba to normalne, że matka gotuje obiad i jednocześnie zajmuje się dzieckiem, więc dlaczego niania miałaby mieć z tym problem?

Odpowiedz
avatar Armagedon
17 27

@natasza: @Reira: Wszystko jest dobrze - jak jest dobrze. Ale nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę ile wypadków dzieci mają w domach, bo matka "dosłownie na sekundę" spuściła je z oka. Poparzenia, złamania, skaleczenia... i oby tylko. Zdarzały się o wiele gorsze rzeczy. Utopienia, wypadnięcia z okna, zadławienia... Tak, wiem, to niepopularny pogląd. Ale moim zdaniem, pod tym względem, dzieci o wiele bezpieczniejsze są w żłobkach i przedszkolach. Właśnie dlatego, że tam opiekunki zajmują się tylko nimi (przynajmniej powinny!), a nie muszą dodatkowo w tym czasie gotować prać, czy sprzątać.

Odpowiedz
avatar Mei
5 19

@Armagedon: To oczywiste, że małe dziecko może sobie zrobić krzywdę zawsze i wszędzie i pilnując go trzeba mieć oczy dookoła głowy. Ale z drugiej strony wypadki zdarzają się i małym dzieciom i starszym i dorosłym, tak już jest, że nie da się ani siebie ani innych od wszystkiego uchronić. Oczywiście, jak niania się odwróci i niemowlak włoży rękę do wrzątku jest to co innego niż jak dorosły źle chwyci czajnik się wrzątkiem obleje, nie przeczę, że odpowiedzialność za małe dziecko to co innego niż pech i na maluchy trzeba bardzo uważać. Ale nie można też popadać w skrajną paranoję, ostatecznie dzieciaków było kilka, siedmiolatek powinien już mieć na tyle rozwinięte instynkty i logiczne wnioskowanie, żeby wiedzieć co może potencjalnie być niebezpieczne i móc przypilnować młodsze rodzeństwo przez 20 minut kiedy niania robi obiad. Poza tym co z tymi chwilami, kiedy niania musi, gnana ludzką fizjologią, iść do toalety? Oczywiście, że MOŻE się coś zdarzyć. Ale o ile się go nie lekceważy i robi wszystko, żeby minimalizować ryzyko, nie ma co wpadać w drugą skrajność, zdarzają się oczywiście straszne wypadki, ale na porządku dziennym jednak nie są, większość dzieci wychowywanych w domu przez matkę/babcię/nianię żyje i ma się dobrze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2015 o 21:49

avatar Azriael
5 21

@Miryoku: Nic bardziej mylnego! Studiowałam na kierunku Childcare w UK. Wiesz co należało do moich obowiązków w takim "żłobku"? Nauka dzieci, opieka, i jeśli miałam dane kwalifikacje, pomaganie w kuchni. Więc takie wymagania są normalne, ale kiedy pilnuje się jedno dziecko.. Mam 19 lat, skończyłam 3 poziom Childcare (nie ma polskiego odpowiednika), kwalifikacje do przyrządzania jedzenia dla dzieci. W Polsce nie mam szans znaleźć pracy w moim zawodzie, ponieważ tutaj potrzebna jest "psychologia". Mimo wszystko, gdyby pani zaproponowała mi pracę, z 3 dzieci i to z 2, która zbyt samodzielna nie jest, abym zajmowała się głównie jednym lub gotowała, nie wzięłabym jej. Wie pani czemu? Bo to niebezpieczne, tak jak piszą wyżej. Wystarczy sekunda.

Odpowiedz
avatar falka_85
10 20

@Armagedon: czy ty aby nie przesadzasz trochę? Bo z Twojego wywodu wynika, że na jedno dziecko potrzeba 3 osoby do dozoru 24h/dobę (w sumie to może 6, bo co jak taka niania potrzebuje skorzystać z toalety albo wyjdzie do kuchni(!) kawę sobie zrobić? parami trzeba oka nie spuszczać) + ktoś do prania jego ciuchów i gotowania obiadku. Pewnie są ludzie, którym niania myli się z prywatnym niewolnikiem, oczekujący, że niania, w międzyczasie zajmując się dzieckiem, wysprząta dom, wyszoruje fugi, okna pomyje, dywan wytrzepie, pranie zrobi, trawnik skosi, skoczy do marketu na całotygodniowe zakupy, a potem to już będzie czekać z dwudaniowym obiadem i deserem na powrót państwa. Oczywiście wszystko za 8zł/h. Ale jeżeli obowiązki wiążą się bezpośrednio z opieką nad dzieckiem (przygotowanie posiłku dla dziecka, mycie naczyń używanych przez dziecko, pranie jego ubrań, zmycie podłogi gdy dziecko coś wyleje, sprzątanie zabawek itd.) i ich zakres jest jasno określony przed podjęciem współpracy to co w tym zdrożnego? Jedyne czego bym się czepiła w opisywanej historii to robienie zakupów, o ile nie są to drobne rzeczy typu zakup owocu na deser podczas spaceru czy dokupienie śmietany.

Odpowiedz
avatar natasza
-5 13

@falka_85: te zakupy to przede wszystkim soki dla dzieciaków, coś na podwieczorem, jakieś warzywa, owoce czy wędlina na kolacje dla dzieci

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 21

@falka_85: Nie, nie przesadzam! Mimo, że moja matka siedziała na wychowawczym trzy lata i miała tylko mnie jedną, mimo, że miała uraz, gdyż sama w dzieciństwie poparzyła się wrzątkiem, mimo, że nie miałam w domu wstępu do kuchni - i tak poparzenia nie uniknęłam. W mieszkaniu mojej babci, gdzie zabezpieczeń nie było. W obecności DWÓCH dorosłych osób, które - dosłownie - na moment spuściły mnie z oka. Nie, blizn nie mam. Mama włożyła mnie natychmiast pod zimną wodę. Ale i tak - dwa tygodnie w szpitalu. Trauma i histeryczny strach przed białym fartuchem towarzyszyły mi przez długie lata. Dzieci trzech moich znajomych miały wypadki w domu w obecności matek. Były zajęte szykowaniem obiadu. Moja ciotka w ostatniej (dosłownie) chwili ściągnęła swoją córcię z parapetu otwartego okna (4. piętro). Tak, wiem. Zaraz posypią się oskarżenia o złą opiekę. Słusznie! Bo opieka nie może być dobra, gdy się zajmuje kilkoma rzeczami naraz, a na dziecko tylko zerka od czasu do czasu. Zaznaczam, że te sytuacje dotyczyły matek. Ciekawe, co by było, gdyby owych "zaniedbań" dopuściły się nianie?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2015 o 0:55

avatar Zmora
-1 9

@Armagedon: No dobra, ale za to w żłobku/przedszkolu jest dzieci znacznie więcej, więc też trudniej opiekunom się skupić na jednym, więc też nie można od razu mówić, że tam jest na pewno "bezpieczniej". Zresztą, ja np. do żłobka chodzić nie mogłam, bo byłam masakrycznie chorowita. Poprawiło mi się dopiero jak miałam do przedszkola iść.

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 20

@Zmora: Żłobki/przedszkola z założenia projektowane są tak, żeby były bezpieczne dla dzieci. W salach nie ma kuchenek, ostrych przedmiotów, napełnionych wodą zbiorników, żelazek. Ani "drugich pokoi", balkonów, czy innych pomieszczeń, w których dziecko może "zniknąć" będąc w tym czasie niewidocznym dla opiekuna. Ponadto, przy większej grupie dzieci z reguły jest "pomoc wychowawcy". Wypadki się zdarzają. Ale wtedy bardzo wnikliwie sprawdza się, czy nie doszło w tym czasie do zaniedbań i braku dozoru. W razie czego - wychowawca ponosi odpowiedzialność karną. Ale ja nie do tego zmierzam. Usiłuję po prostu wykazać, że zatrudnianie jednej osoby, bez dostatecznej wyobraźni oraz doświadczenia i powierzanie jej opieki nad TRÓJKĄ dzieci jednocześnie, obciążając ją dodatkowo innymi obowiązkami - nie jest dobrym pomysłem. I wysokość wypłacanych jej poborów nie ma tu nic do rzeczy, bo sobie po prostu ze wszystkim nie poradzi. Jeśli niania jest odpowiedzialna i głównie troszczy się o dzieci - siłą rzeczy zaniedba pozostałe obowiązki, co oczywiście będzie nie w smak pracodawcy. Nie przyjmie on tłumaczenia "nie zdążyłam", mimo, że sam nie wyrabiał się ze wszystkim w czasie. Jeśli coś idzie nie tak - ZAWSZE będzie winna niańka, a nie nadmiar poleceń. Dlatego opiekunki wolą jednak zaniedbać opiekę nad dziećmi (bo tego nie widać), a wywiązać się z pozostałych zadań, bo to widać na pierwszy rzut oka. I to właśnie jest niebezpieczne. A na zakończenie. Jeśli matka będąc w domu nie zdąży wywalić zasranych pieluch, nie ugotuje mężowi obiadu, czy nie zrobi prania - bo nie zdąży, lub będzie zbyt zmęczona - machnie ręką i powie "trudno". Jeśli nie zrobi tego niańka - usłyszy ona kilka cierpkich uwag, na początek. Jeśli sytuacja się powtórzy - wywalą ją z pracy. No więc robi tak, żeby "było dobrze", na przykład nakarmi dzieciaki fast foodem, by oszczędzić czas na gotowaniu i zmywaniu, a móc zabrać je na spacer do parku. Albo odwrotnie. Ugotuje obiad i pozmywa, ale dzieci do parku nie pójdą.

Odpowiedz
avatar the
0 14

@Armagedon: otóż to. gotowanie-1,5 godziny, zabawa-3 godz, posprzątanie-pół godz, lekcje-2 lub więcej, umycie, spacer... polecam robota.

Odpowiedz
avatar natasza
-3 11

@the: Nikt tutaj nie mówił o gotowaniu przez 1,5 godziny - chodziło mi o podgrzanie obiadu czy zrobienie kanapek ;)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 12

@Armagedon: Nie popadasz w paranoję, Ty juz w nią popadłaś. Nie wiem czy masz dzieci. Wydaje mi się, że z małymi dziećmi masz styczność w telewizji i opowieściach. Znam ludzi, którzy opiekują się dziećmi i do tego potrafią przygotować jakiś posiłek (zazwyczaj jest to odgrzane jedzenie, przygotowane dzień wcześniej). A co do otwartego okna na 4 piętrze, to jest to tylko i wyłącznie wina Twojej ciotki, że zostawiła okno na otwarte, okno do którego ma dostęp małe dziecko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2015 o 11:22

avatar Reira
3 9

@Armagedon: Odnoszę wrażenie, że to już lekka paranoja. Czy uważasz, że jako matka mam nie robić w domu zupełnie nic tylko pilnować dziecka? Moja córka praktycznie w dzień nie spała, rzadko kiedy jej się zdarzało, więc nie mam kilku godzin, w których mogłabym posprzątać czy ugotować obiad, więc muszę to wszystko robić razem z nią, albo zatrudnić panią do sprzątania i gotowania, serio? Zawsze wydawało mi się, to całkowicie normalnym, że matka ma na głowie cały dom i dziecko i musi wszystko ogarnąć. Nie oszukujmy się, wszędzie dziecko może sobie coś zrobić, jak to mówią, jak masz pecha to i w drewnianym kościele spadnie ci cegła na głowę. A poza tym, gdy dajesz dziecku nieco swobody uczy się, że są rzeczy bezpieczne i te niebezpieczne, rozwija instynkt samozachowawczy, a do tego często dzieci są ciekawe tego, co robią dorośli i lubią pomagać na swój sposób czy brać udział w codziennych czynnościach. Naprawdę nie wyobrażam sobie, że chodzę za małą krok w krok. Już nie mówię o tym, że konstrukcja żłobka nie różni się zasadniczo od normalnego budynku mieszkalnego, także to już kwestia rodziców czy odpowiednio zabezpieczą szafki, schody, gniazdka czy okna. I wtedy nie musisz dziecka przez 24h obserwować, naprawdę.

Odpowiedz
avatar falka_85
2 8

@Armagedon: idąc twoim tokiem myślenia to może najlepiej od razu po urodzeniu przymusowo odbierać dzieci rodzicom i zamiast w najeżonych niebezpieczeństwem domach trzymać w przystosowanych i bezpiecznych placówkach, gdzie w razie czego wnikliwie sprawdzi się czy nie doszło do zaniedbań i braku dozoru. Ty czytasz czasami to co piszesz? Po drugie to zgadzam się z GlaNIK, że z dziećmi to ty za wiele nie miałaś do czynienia, ale wiesz takimi w realu. Dziecko przez te 9 godzin kiedy jest pod opieką niani potrzebuje zjeść kilka posiłków. Nie wiem jak ty sobie wyobrażasz sprawowanie opieki przez niegotującą nianie, skoro każda wizyta w kuchni celem choćby podgrzania zupy to śmiertelne niebezpieczeństwo? Dziecko na herbatnikach trzymać cały czas czy jak? A sama opiekunka to może coś zjeść czy herbatę wypić (trzeba wyjść do kuchni żeby zaparzyć, jest gorąca dziecko może się poparzyć, szklanka stłuc, a to jak nic popodcinane żyły, a przynajmniej blizny na całe życie) w czasie sprawowania opieki nad dzieckiem czy nie bardzo? ;-) Po trzecie, przecież nikt nie zmusza niani do podjęcia pracy u tej konkretnej rodziny. Jeżeli trójka dzieci to za dużo, albo gotowanie przerasta możliwości, kasa jest za mała jak na ilość obowiązków to przymusu przecież nie ma. W końcu przyjdzie w to miejsce ktoś obrotniejszy, z większym doświadczeniem czy lepiej zorganizowany i tyle.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 12

@GlaNiK: Tak nie do końca rozumiem, o co ci chodzi i co mi chcesz udowodnić? Rozumiem, że siedzisz na wychowawczym i zajmujesz się trójką dzieci, sprzątasz, gotujesz, pierzesz, robisz zakupy, prasujesz i jeszcze pomagasz najstarszemu w lekcjach. A w tak zwanym międzyczasie odkurzysz, wyszorujesz kibel i pozmywasz. Gratulacje. Coś mi się jednak wydaje, że albo sam opiekę nad dziećmi znasz tylko z obserwacji, podczas krótkich wizyt u znajomych, albo należysz do tych ojców, co to powiedzą żonie "A cóż ty masz do roboty? Siedzisz cały dzień w domu, nic nie robisz i taka jesteś zmęczona? Wielki problem dziecko nakarmić, coś tam kupić i wrzucić pranko!"

Odpowiedz
avatar maktalena
3 7

@Armagedon: Moja mama zajmowała się mną moim młodszym rodzeństwem. Przy tym prała, sprzątała, gotowała, odkurzała, robiła zakupy, a czasem nawet szorowała kibel i pomagała nam w lekcjach. Wszyscy żyjemy i żadne z nas nie doznało trwałych uszkodzeń ciała. W taki sam sposób funkcjonuje tysiące matek w tym kraju.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 9

@maktalena: Eee tam, a ileż to roboty? Myślę, że spokojnie mogła wziąć jeszcze jakieś chałupnictwo, bo przecież wieczory na pewno miała wolne! Zresztą Matka Polka - to kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boi. Spokojnie ogarnia swoje potomstwo, ile by go nie było i prace gospodarcze jednocześnie - ile by ich nie było. Do tego regularnie i entuzjastycznie zadowala małżonka (stąd dzieci coraz więcej), bo po północku, jak się już ze wszystkim obrobi, jest świeżutka i rześka jak poranek. A z tym FUNKCJONOWANIEM trafiłaś w dychę. Matka Polka funkcjonuje. Zupełnie jak pralka, odkurzacz, czy zmywarka. Matka Polka to doskonałe, niezniszczalne urządzenie wielofunkcyjne. Klik! Wciskasz guziczek i załącza się odpowiednia funkcja.

Odpowiedz
avatar chwilowy
0 2

@natasza: nie jest się wstanie to się nie rozmnaża jak królik. O antykoncepcji słyszeli ?

Odpowiedz
avatar natasza
-1 13

@funmilayo: Nie jestem jedną z tych mamuś ;-)

Odpowiedz
avatar Zmora
34 44

Ja jeszcze rozumiem przygotowywanie posiłków, bo jak rodziców długo w domu nie ma, to zarówno niania jak i dzieciaki w końcu zjeść muszą, bo głupio by było jakby z głodu wszyscy padli. Ale korepetytora to dzieciak powinien mieć osobnego, bo niania przecież się nie roztroi przez te dwie godziny...

Odpowiedz
avatar wumisiak
-1 27

@Zmora: Sądzę, że w przypadku odrabiania lekcji z siedmiolatkiem trudno nazwać kogoś "korepetytorem". ;-) Sama długo byłam nianią i wiem, że jeśli jest się w miarę zorganizowanym i rozsądnym człowiekiem, to pogodzenie takich czynności jak zabawa, przygotowanie posiłku i pomoc w lekcjach nie jest rzeczą niemożliwą, ani nawet bardzo trudną. Przecież nie chodzi tu o prowadzenie domu w pełnym zakresie, tylko o dwie lub trzy czynności na raz. Owszem, opieka nad dziećmi to odpowiedzialne zajęcie, ale nie demonizujmy - nie wygląda to tak, że niania powinna tylko chodzić za dzieckiem krok w krok i nie może rozdzielić uwagi na nic ponad to. ;-)

Odpowiedz
avatar bonsai
6 12

@natasza: i przeczytanie poleceń, dodam z doświadczenia ;). Ludzi, poważnie - 7 latek może lekcje odrabiać w 75% samodzielnie. Z moim synem też nie odrabiam lekcji stojąc nad nim jak kat nad dobrą duszą... Raczej tłumaczę mu szybko zadanie, upewniam się, że zrozumiał i tylko jestem gdzieś blisko, by w razie problemów mógł mnie szybko zawołać.

Odpowiedz
avatar Zmora
7 9

@bonsai: Zależy od 7-latka. Ja sama w tym wieku w życiu nie poprosiłam rodziców o jakąkolwiek pomoc, sama sobie radziłam, ale np. nad moją siostrą trzeba było stać CAŁY CZAS i trzy godziny, bo ona nie rozumiała (a właściwie to odmawiała zrozumienia), a jak chciało się ją zostawić samą, to była afera, że ona nie rozumie, rzucenie zeszytu w kąt i włączenie telewizji, więc zaraz trzeba było do niej wracać, bo sama by nic nie zrobiła.

Odpowiedz
avatar the
-3 9

@wumisiak: do dziecka trzeba mieć podejście, zapał, cierpliwość, nie robić za niego, ale mądrze tłumaczyć i pokierować, aby było samodzielne w odrabianiu. uważam, że to o wiele cięższe od korepetycji.

Odpowiedz
avatar Jorn
-5 7

@bonsai: W 75%? To chyba jakiś niepełnozdolny.

Odpowiedz
avatar bonsai
3 7

@Jorn: a wiesz, faktycznie... 7-latek, któremu trzeba jeszcze przeczytać polecenia jest chyba niepełnozdolny... To przecież nienormalne, żeby dziecko w tym wieku nie czytało płynnie!

Odpowiedz
avatar Jorn
7 9

@bonsai: Płynnie, jak płynnie, ale przecież zadania w szkole są na ogół dostosowane do poziomu, jaki uczniowie w danej klasie powinni reprezentować. W związku z tym nie widzę najmniejszego powodu, dla którego przeciętnie uzdolniony siedmiolatek nie miał potrafić samodzielnie zrozumieć i wykonać poleceń w zadaniach dla siedmiolatków.

Odpowiedz
avatar bonsai
-2 6

@Jorn: polecenia niekoniecznie są takie proste... Przynajmniej te w książce od młodego - są wyraźnie dla rodziców/opiekunów, nie dzieci. Dla dzieci są co najwyżej informacje typu "Policz" napisane większą czcionką na początku zadania... to rodzic ma wytłumaczone co liczyć i w jakiej kolejności.

Odpowiedz
avatar chwilowy
0 2

@bonsai: no właśnie nie normalne. 4 latki juz potrafią świetnie czytać. Ale po głupich rodzicach głupie dzieci

Odpowiedz
avatar natasza
-3 33

Nigdzie nie napisalam, ze niania miala sprzatac. Zajmuje sie dziecmi, ale tez pracuje i nie zawsze moge z nimi spedzic caly dzien. Mam piatke dzieci i dla kazdego znajduje czas, ale kazda mama wie, ze ogarniecie tylu pociech samemu jest niemozliwe

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
10 38

@natasza: Może i jestem młoda i nie znam życia, ale po jaką cholerę mieć tyle dzieciaków, dla których nie ma się czasu? Jakby mnie matka zostawiała co rusz z inną babą to nie byłabym zadowolona. Albo dzieci, albo praca, albo złoty środek, którym wg mnie niańki nie są.

Odpowiedz
avatar natasza
2 30

@Rammsteinowa: Z różnych powodów musiałam wtedy pracować, ale spędzałam z dziećmi każdą wolną chwilę. Niania nie była zastępczą matką, ale pomagała mi, kiedy trzeba było odebrać dziecko ze szkoły czy przedszkola i zrobić mu kanapki, albo po prostu posiedzieć 2-3 godziny z dzieciakami do mojeg powrotu. Nie zawsze mogłam zabrać do pracy całą trójkę. Teraz na szczęscie mogę spędzać większość dnia tylko z rodziną.

Odpowiedz
avatar Skarpetka
17 33

@Toyota_Hilux, @Rammsteinowa: Pogięło was? Czy jeśli ktoś ma więcej niż jedno dziecko, to już nie może, nie wiem, pracować, tylko ma w domu siedzieć? 0_o

Odpowiedz
avatar Agness92
14 20

@Toyota_Hilux: a pieniądze się same zarobią...

Odpowiedz
avatar lady0morphine
10 30

@Toyota_Hilux: No, kto to widział, żeby matka piątki dzieci pracowała, zamiast pójść na zasiłek, jak większość rodziców wielodzietnych rodzin. Nienormalna jakaś, sama chciała utrzymać rodzinę, mimo że mogła spokojnie wisieć na naszych podatkach i zajmować się pół dnia chlaniem na przykład. No jak tak można.

Odpowiedz
avatar natasza
12 22

@Toyota_Hilux: Większść ludzi stać na dzieci, wtedy kiedy pracują. Ja ciężko pracowałam na to co mam i stać mnie na wychowanie dzieci.

Odpowiedz
avatar Azriael
-4 22

@lady0morphine: Sądzę, że bardziej chodziło o to, że jeśli nie ma warunków, aby utrzymać 5 i się nimi zajmować/wychować jednocześnie, to nie powinna takiej ilości płodzić..

Odpowiedz
avatar natasza
4 18

@Toyota_Hilux: płace bardzo wysokie podatki (liczba pięciocyfrowa, żeby nie było wątpliwości) i nikomu nie wypominam, ze z nich korzysta :-) a wykształcenie dzieci to dla mnie podstawa @Azriael: jak już pisałam wcześniej jestem już w zasadzie mamą na pełen etat

Odpowiedz
avatar bonsai
15 29

@Azriael: większość matek i z 1 dzieckiem za długo nie siedzi... 6 miesięcy i trzeba wraca do roboty, bo z jednej pensji ciężko rodzinę wykarmić... Toyota_Hilux absolutnie szczerze - jako pracująca matka 2 dzieci, z 3 dzieckiem w drodze [i to planowanym] to mam czystą, szczerą i niczym nie zmąconą ochotę ci w twarz przywalić. Nie tobie oceniać innych ludzi...

Odpowiedz
avatar astrum6
11 17

@Toyota_Hilux: a co cie obchodzi ile ma dzieci?! CO cie obchodzi czy te dzieci studia skończą?! W dzisiejszych czasach nawet studia nie gwarantują dobrze płatnej czy jakiej kolwiek pracy. I na twoim miejscu głowy bym nie dawała bo możesz ja stracić

Odpowiedz
avatar natasza
5 13

@Rammsteinowa: Mam czas dla swoich dzieci i też (jak pisałam wcześniej) przez większośc czasu sama zajmowałam się swoimi dziećmi. Ale będzie patologia jak się kolejny maluch urodzi :)

Odpowiedz
avatar Agness92
6 12

@Toyota_Hilux: zanim kobietę będzie stać na zajmowanie się dzieckiem 24/7 będzie za stara, żeby to dziecko mieć...

Odpowiedz
avatar Katka_43
7 13

@Toyota_Hilux: Jesteś debilem. Z moimi dziećmi siedziałam rok, potem nianie były. Potem przedszkole od trzeciego roku życia. Radzą sobie świetnie. Są kobiety i kobiety. Jednym nie przeszkadza siedzenie w domu i lubią to, inne nienawidzą. Ja musiałam wyjść do ludzi, oszalałabym w domu.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 8

@Toyota_Hilux: Tobie "żal" 4 litery ściska? Miałaś jakieś problemy w młodości z zajściem kolejny raz w ciążę? Strasznie dużo jadu produkujesz. Nie tylko przy okazji tej historii.

Odpowiedz
avatar bonsai
6 10

@Toyota_Hilux: Toś mnie ubawiła, kobieto... Jako swój własny pracodawca natychmiast lecę siebie samą zwolnić :D. Przecież kto to widział mieć w firmie babę w ciąży, prawda? Produkcję to ty masz w robocie, a nie ja w domu ;).

Odpowiedz
avatar natasza
5 9

@bonsai: ja się chyba też sama zwolnię, co to za pracownika z piątkką dzieci i to w ciąży ;-D

Odpowiedz
avatar 8400111
24 24

Pracowałam którko jako niania. Nawet mam małe wykształcenie w tym kierunku. Mniejsza z tym. Zdecydowałaś się na gromadke dzieci. Zapewne wiesz jaki to obowiązek. Niestety najlepiej gdybyś zakupy i jadłospis przygotowywała Ty. Co do jedzenia ja odgrzewałam tylko gotowe. Jedyne co robiłam to na deser papki z owoców i biszkoptów w blenderze. Ale kit z tym. Chodzenie na zakupy to bardziej obowiązek gosposi. Co do odrabiania lekcji - ok. Ale skoro zajmuje to aż dwie godziny może faktycznie trzeba pomyśleć nad pomoca dla dziecka. Musisz się jeszcze liczyć z tym, że nie kazda niania ma tą zdolnośc przekazywania wiedzy którą posiada.

Odpowiedz
avatar natasza
-4 22

@8400111: Zazwyczaj robiłam sama zakupy, ale były dni, że po prostu nie zdążyłam. Niania sama zdeklarowała się, że może przyrządzać posiłki za odpowiedni dodatek do pensji. Mały dwie godziny potrzebował przez pierwszy semestr pierszej klasy, potem już nie było problemu.

Odpowiedz
avatar Agness92
-4 14

@8400111: zakupy można zrobić przy okazji spaceru z dziećmi.

Odpowiedz
avatar bonsai
0 12

@8400111: jaką trzeba mieć zdolność przekazywania wiedzy, żeby zerknąć czy 7-latek dzielnie literki i zdania przepisuje?! Albo posłuchać jak stara się wydukać... tfu, przeczytać tych parę zadanych wyrazów ;)?

Odpowiedz
avatar Cytokina
18 22

Bardzo zastanawia mnie niania numer 3, a nawet sprawia, że całą historia śmierdzi mi fejkiem. Myślę, że do obowiązków opiekunki należy dopilnowanie żeby zjadło obiad, ewentualnie przygotowanie kanapki czy przekąski jeśli jest głodne, ale robienie zakupów i gotowanie dla trójki dzieci to przesada. Jednak pomijając ten fakt bardzo zastanowiło mnie to, że ktoś przez miesiąc robił ci zakupy/kupował dzieciom posiłki, a ty nie wiedziałaś co kupuje, a tym bardziej za ile. Rozumiem, że niania płaciła z własnej kieszeni? A może miałaś inny sposób rozliczania się z nią typu "pieniądze leżą na stoliku i bierz ile chcesz, a ja uwierzę ci na słowo, że wszystko wydałaś na dzieci"?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2015 o 19:24

avatar Mei
15 15

@natasza: to w sumie nieco wyjaśnia - skoro dawałaś jej, dajmy na to dla przykładu 100zł, z których po zakupieniu zdrowej, dobrej jakości żywności zostałoby dla niej 20zł, ale nijak tego nie kontrolowałaś, to dość oczywiste, że wymyśliła sposób maksymalizowania własnych zysków. Fast foody są tańsze, więc więcej pieniędzy zostało dla niej, a dzieci skoro najedzone, to nie marudziły.

Odpowiedz
avatar natasza
0 14

Dzieciaki były wręcz zadowolone z jedzenia jakie im serwowała, wiec sprawa wyszła dopiero po miesiącu :)

Odpowiedz
avatar Kamisha
0 0

@natasza: I nie przyszło ci do głowy, żeby spytać "co jadłeś?"? :/

Odpowiedz
avatar natasza
0 0

@Kamisha: Pytałam, w historii jest napisane, że córa wygadała się z ich "wielkiej tajemnicy"

Odpowiedz
avatar rzeczony
12 44

Najbardziej piekielni w tej historii są komentujący, którzy chyba w USA w latach 50tych żyją, skoro są pewni, że każda rodzina może utrzymać się z jednej pensji. Autorka informuje kandydatki o zakresie obowiązków. Komuś nie pasuje, nikt nie zmusza do podjęcia pracy. A skoro na chętne nie narzekała, to wnioskuję, że płaca była adekwatna do wymagań. Sam miałem opiekunkę, która przygotowywała obiady, odprowadzała na I odbierała z zajęć pozalekcyjnych, pomagała rozwiązać bardziej problematyczne przykłady, chodziła na spacery, jeździła ze mną na rowerach I tak dalej. Zajmowała się mną, a parę lat później moim młodszym rodzeństwem. Nie była to praca charytatywna, a rodzice mieli wymagające prace o zmiennych godzinach, bo oszczedzali na większe mieszkanie. Rozumiem, że może się to w głowie nie mieścić, ale nie każda rodzina może sobie pozwolić na pracę na pół etatu, lub jednego rodzica zajmującego się pociechami I domem. "zajmij się własnymi dziecmi"? "łatwiej naplodzic, trudniej wychowac"? wyciagnijcie głowy z własnych tyłków.

Odpowiedz
avatar natasza
4 14

@rzeczony: Jestem nauczona doświadczeniem, że za dobrą pracę trzeba dobrze zapłacić i tak płaciłam osobom, które zatrudniałam. Dlatego też wymagałam od nich wszystkich obowiązków. :)

Odpowiedz
avatar wumisiak
12 14

@rzeczony: Też zadziwia mnie liczba komentarzy pt. "Przestań płodzić dzieci albo siedź z nimi przez cały dzień i nie wyręczaj się nianiami". Jak można na podstawie kilku zdań historii wydedukować, że kobieta jest złą matką i potrzebuje miliona dobrych rad od życzliwych-lepiej-wiedzących? Ludzie kochani, przecież wy na oczy tej rodziny nie widzieliście, a od razu zarzucacie, że dzieci są zaniedbywane, a opiekunki drastycznie przeciążane obowiązkami i wszystko to oczywiście wina autorki, która, o zgrozo, chciała jednocześnie pracować i stworzyć rodzinę... A przecież tam ani słowa nie ma o problemach rodziny i dzieci - tylko o nianiach niewywiązujących się z obowiązków, na które się zgodziły i za wypełnianie których im płacono. Czyż nie tak?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2015 o 9:21

avatar GlaNiK
0 10

@wumisiak: Ja odnoszę wrażenie, że najglośniejsi "krzykacze" z dziećmi mają sporadyczny kontakt, a własnych nie mają.

Odpowiedz
avatar katem
17 31

Czemu się dziewczyny czepiacie - stać ją na tyle dzieci, to ma. Po pomoc ręki nie wyciąga a jeszcze daje zatrudnienie innym. Nie sądzę, że dzieci zaniedbuje, a wręcz przeciwnie - dba, aby miały wszystko, co im potrzebne. Skąd te wymagania, że jak matka gromadki dzieci to musi klapki na oczy założyć, o całym świecie zapomnieć i zająć się tylko i wyłącznie dziećmi ? Nie ma innego wzoru, tylko stereotyp matki męczennicy poświęcającej się bezgranicznie dla potomstwa, bo jeśli się nie poświęca bezgranicznie to już wyrodna ?

Odpowiedz
avatar zima
8 18

Nie rozumiem, dlaczego historia ma tyle minusów, ponadto wszystkie komentarze autorki są minusowane. Nie jestem osobą, która chciałaby mieć aż tak dużą rodzinę, ale szanuję ludzi, którzy się na to decydują. Autorka zdecydowała się na piątkę dzieci i chwała jej za to, biorąc pod uwagę nasz przyrost naturalny. Traktowanie jako zbrodnię faktu, że pracuje albo że chciała wyegzewować od zatrudnionych przez siebie osób obowiązki, na które te wcześniej się zgodziły - uważam to za skandaliczne.

Odpowiedz
avatar natasza
7 17

@zima: Otóż to, a pod poprzednią moją historią krytykowane były kobiety, które dzieci mieć nie chcą :)

Odpowiedz
avatar natasza
12 20

@Iceman1973: Jak już wielokrotnie pisałam wyżej niania to była pomoc na kilka godzin a nie całodzienny zastępca mamy. Poza tym określenie robić dzieci jest trochę mało eleganckie

Odpowiedz
avatar bonsai
9 15

@Iceman1973: bo mało kto może pozwolić sobie na siedzenie całe życie w domu... a i mało która kobieta naprawdę chce siedzieć całe życie w kuchni... Pozostałe mają 2-letnie dziecko chcą na przykład już zacząć chociaż trochę pracować, a nie chcą oddawać dziecka do żłobka. Z przedszkola czy ze szkoły też trzeba pociechy o określonych godzinach odbierać - niania to ułatwia. Wyjście z domu, zwłaszcza mając taką dość liczną gromadkę, też jest dość trudne, nawet do głupiego sklepu trzeba wszystkie zabierać [no, rozsądnego 7-latka można zostawić co najwyżej]... A nie daj Boże zechciej się spotkać z kimś znajomym o ludzkiej godzinie [wieczorem odpada, bo dziecię najmłodsze pewnie wstaje jeszcze przed świtem, radosne i wyspane] albo na spokojny spacer w ciszy się wybrać ;). Sama, mając 1 dziecko i nie pracując [ale z 2 strony, zazwyczaj będąc w domu sama z synem], potrafiłam "zamówić" nianię do takich celów jak "godzina spokoju raz w tygodniu"...

Odpowiedz
avatar grupaorkow
9 15

@Iceman1973: a ty wychowasz chociażby jedno dziecko bez pomocy opiekunek, cioć, babć, przedszkola i świetlicy szkolnej? Kto w takim razie rezygnuje z pracy, ty czy twoja partnerka?

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-3 9

@grupaorkow: Wychowałem i to nie jedno. Razem z jak to określasz, partnerką. I oboje pracujemy.

Odpowiedz
avatar the
-1 11

@Iceman1973: czyli jak mam prawo jazdy, nie mam prawa wsiąść do pociągu???

Odpowiedz
avatar grupaorkow
9 11

@Iceman1973: to wyjaśnij mi proszę szczegóły techniczne, bo to jest naprawdę fascynujące. Macie w domu małe dziecko. Powiedzmy, że dwulatka. Ty i żona (za partnerkę walnąłeś foszkiem, więc niech tym razem będzie żona) idziecie do pracy. Razem z dojazdem nie ma was w domu ok. 9 godzin. Opiekunki czy żłobka też nie ma, bo to nie po bożemu. A dziecko w tym czasie... nie wiem, idzie do lodówki i hibernuje do waszego powrotu?

Odpowiedz
avatar bonsai
0 4

@grupaorkow: Wyobraziłam sobie to hibernujące dziecko - poprawiłaś mi humor na całą resztę dnia :D. Iceman to wytłumacz mi jak wyobrażasz sobie samotną opiekę nad dzieckiem [nie masz nikogo z rodziny ani nikogo znajomego na tyle bliskiego, żeby z czystym sumieniem dziecko podrzucić na godzinkę-dwie] BEZ jakiejkolwiek niani...

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-4 10

@bonsai: Wiesz co, dla mnie ta dyskusja tutaj jest już skończona bo jak widzę, znów utworzyła się tu jakaś grupa wzajemnej adoracji i czego bym nie napisał to mam na każdym wpisie tyleż samo minusów. Nie będę się kopał z koniem. Poza tym jak widać czytacie bardzo wybiórczo. Napisałem autorce, że nie doczytałem i mi umknęło, że chodziło o nianię tylko na kilka godzin a nie jak to się symbolicznie oznacza 24/7 (24 godziny i 7 dni w tygodniu). Odniosłem się do takiego właśnie zatrudniania niań. Ale by to dostrzec trzeba nie tylko czytać a czytać i rozumieć to co się układa w literki.

Odpowiedz
avatar bonsai
-2 4

@Iceman1973: Fakt, też zauważyłam to dziwne zjawisko - ocenianie po nicku, a nie po komentarzu... Po za tym nie unoś się tak ;). Ja tylko odpisałam na twój komentarz skierowany bezpośrednio do mnie...

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
12 20

I w przypadkach takich jak ta historia wychodzi piekielność użytkowników portalu i ich brak konsekwencji. Kiedy powstaje historia o kobiecie, która siedzi w domu i wychowuje dzieci będąc na zasiłku, to zaraz się wszyscy burzą, że ciągnie kasę od państwa zamiast się zorganizować i szanowne cztery litery ruszyć do pracy. Jak powstaje historia o tym, że kobieta nie może znaleźć pracy, bo pracodawca obawia się, że będzie brała zbyt wiele wolnego, bo ma małe dzieci, to pracodawca zły, bo w końcu każdy ma prawo do posiadania rodziny i pracy celem zapewnienia tej rodzinie godnego bytu. No i jeszcze pracodawca nie myśli przyszłościowo, bo współczynnik urodzeń niski i niedługo to nie będzie miał kto pracować. No ja tylko jestem ciekawa z kim niby to małe dziecko zostaje, jak mama ma iść do pracy. Hmm... No wychodzi, że pod opieką innych osób - w żłobku, z babcią czy opiekunką właśnie. Babcia najprzyjemniejszą opcją dla wielu, jednak nie każdy ma mieszkających pod nosem rodziców, którzy mogliby się dzieckiem zająć w trakcie nieobecności rodziców. Odezwała się mama, która posiada pokaźną gromadkę dzieci i szuka dla nich opiekunki. Okazuje się nagle, że jest wyrodną matką, bo chce pracować zamiast z dziećmi w domu siedzieć. Prawda jest taka, że w naszym kraju (a może bardziej w naszych czasach) bardzo ciężko utrzymać rodzinę za jedną pensję. Nie widzę nic złego w tym, że kobieta chce pracować i zatrudnia opiekunkę. Nikt nie mówi przecież, że niania ma stać się substytutem matki. Ma być pomocą przez kilka godzin, kiedy matka idzie do pracy. Gorzki śmiech wywołują u mnie teksty "było sobie dzieciaków nie robić, jak nie masz czasu się nimi zajmować/nie masz na nie pieniędzy". Opamiętajcie się mili państwo. Nikt w końcu nie mówi, że matki nie ma od świtu do nocy i nie poświęca czasu na opiekę nad dziećmi i ich wychowanie. Jestem pewna, że poświęca - popołudniami, kiedy wraca do domu. Niania bywa często potrzebna. Nawet w przypadku już tych szkolnych dzieci. Bo te zazwyczaj trzeba odebrać ze szkoły wcześniej, niż po typowym ośmiogodzinnym dniu pracy.

Odpowiedz
avatar Bydle
16 38

Niania? Robienie zakupów, gotowanie, sprzątanie, prasowanie, mycie okien, nauczanie początkowe, zabawa z dziećmi, wynoszenie śmieci, pranie...? Wypisz-wymaluj, obowiązki niani. (ciekawe, czym zajmują się sprzątaczki, kucharki, guwernantki itp.)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-5 13

@Bydle: Nie przesadzasz? Czytanie ze zrozumieniem jest zbyt trudne? Tak, specjalnie napisałem to w takim tonie, w takim samym jak Ty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2015 o 11:49

avatar Bydle
17 25

@natasza: „Nie chce mi się” Ale po co? To, co ważne, już napisałaś w historii - a ja to tylko podkreślam. Jeśli się nie zgadzasz z treścią swojej historii, to nie jest to moją winą. A jeśli chcesz podyskutować na temat tego, co ty, a co uważam za obowiązki niani i dlaczego nie są to wymienione przeze mnie czynności, to jestem gotów. @GlaNiK: „Czytanie ze zrozumieniem jest zbyt trudne?” Dla ciebie? Tak, gdyż masz problemy z odczytywaniem ironii, skarkazmu i jawnych treści. Jeśli nadal nie rozumiesz, to daj znać, napiszę jak dziecku...

Odpowiedz
avatar Bydle
12 20

@GlaNiK: „To zawsze wina kogoś innego, że nie zrozumiał co chciałeś przekazać, prawda?” W tym przypadku tak. (po chwili zastanowienia) Może być też tak, że popełniam błąd nie pisząc prosto, jak dla debila. Spróbuję: Niania to niania. Kucharka to kucharka. Gosposia to gosposia. Sprzątaczka to sprzątaczka. Guwernantka (taka nauczycielka) to guwernantka. Jeśli nadal nie rozumiesz, to wieczorem spróbuję jeszcze prościej napisać, dlaczego napisałem, że niania to niania, a nie kuchta i dlaczego.

Odpowiedz
avatar myosotis95
3 3

Tylko, że zawsze wszystkie wymagania co do niani są jej podawane, przed zawarciem umowy, więc nie rozumiem w czym problem. Może się zgodzić lub zrezygnować.

Odpowiedz
avatar Bydle
4 14

@myosotis95: „Tylko, że zawsze wszystkie wymagania co do niani są jej podawane” No. I są to rzeczy przynależne do innych zawodów, niż opiekunka dziecka. Przeiceż o tym piszę od początku. „Może się zgodzić lub zrezygnować.” A to nie moja broszka, bo na ten temat w ogóle nie wypowiadałem się. ;>

Odpowiedz
avatar natasza
-4 12

@Bydle: To ja odpowiem prosto, jak dla debila: nie oczekiwałam prania, sprzatania, mycia okien, wynoszenia śmieci i prasowania

Odpowiedz
avatar Bydle
3 11

@natasza: „nie oczekiwałam prania, sprzatania, mycia okien, wynoszenia śmieci i prasowania” Tylko gotowania, robienia zakupów i korepetycji. Reszta to lewar, mający podkreślić. Niestety, doszło do sytuacji typowej dla pewnej grupy ludzi, czasami nawet wykształconej: niezałapanie sensu. A sens jest taki, że obowiązki nie pasują do niani, która była poszukiwana. Zresztą parę godzin po mnie napisano ci to lepiej: http://piekielni.pl/65725#comment_766721 ;> „ To ja odpowiem prosto, jak dla debila” A, to do niego: http://piekielni.pl/user/GlaNiK On też nie rozumie o co chodzi. :-)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@Bydle: Rozumiem doskonale Twój punkt widzenia. Rozumiem skąd wziąłeś te argumenty. Nie są to typowe zadania niani (teoretycznie), są to zadania dla innej grupy ludzi, tak jak napisałeś. Kwestia tego, że Ty się czepiasz słownictwa, jesteś mega dokładny, a potem dokładasz swoje i jeszcze mówisz, że to "lewar, mający podkreślić" (lewar za SJP to: 1. przyrząd służący do podnoszenia ciężkich przedmiotów 2. rurka umożliwiająca odpływ cieczy z naczynia 3. potocznie o osobie słabej fizycznie). Jak napisałem, chcesz być dokładny to bądź. Podkreślanie pewnych elementów jest, moim zdaniem, błędne w momencie gdy się jest tak dokładnym. Próbuję znaleźć definicję niani i jej obowiązki, staram się znaleźć taką, która pasowałaby do Twojej wypowiedzi, ale słabo mi to idzie. Jednym z synonimów niani jest opiekunka (muszę to zaznaczyć, żeby nie było, że linki nie na temat). Co znalazłem natomiast jest: http://pl.wikipedia.org/wiki/Niania Tak więc na Wikipedii (zdaję sobie sprawę z tego, kto tworzy Wikipedię) nie ma w żaden sposób określonych obowiązków niani. Nie ma napisane, że zajmuje się tylko opieką, jak i nie ma napisane, że powinna się zajmować innymi rzeczami niż opieka. http://www.pomocnedlonie.pl/opieka-i-pielegnacja/obowiazki-dobrej-opiekunki-do-dziecka Powyżej pojawiają się informacje o dbaniu o prawidłowe nawyki żywieniowe (już widzę jak jest to interpretowane na różne sposoby) + pare innych rzeczy. http://kobieta.onet.pl/dziecko/male-dziecko/dzien-z-zycia-niani-typowy-dzien-w-pracy/b4088 Powyższy link fajnie to ujmuje. Niania to nie gosposia domowa, jednak wszystko jest kwestią doprecyzowania szczegółów. Tak więc Bydle wierzę, że dostarczysz mi jakąś definicję, którą się posługujesz udowadniając swoje racje. Natasza wyraźnie zaznaczyła czego oczekuje od opiekunki. Nie ma tam nadmiarowego sprzątania, gotowania (poza dziećmi), pomoc w odrabianiu lekcji (nie, nie byłaby guwernantką), spacery, drobne zakupy w czasie spaceru. Może ktoś inny potrafi znaleźć jakąś poprawną definicję niani?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2015 o 13:21

avatar GlaNiK
0 0

@GlaNiK: Niestety, za późno na edycję więc umieszczam komentarz ponownie, uzupełniony o dodatkowe informacje. @Bydle: Rozumiem doskonale Twój punkt widzenia. Rozumiem skąd wziąłeś te argumenty. Nie są to typowe zadania niani (teoretycznie), są to zadania dla innej grupy ludzi, tak jak napisałeś. Kwestia tego, że Ty się czepiasz słownictwa, jesteś mega dokładny, a potem dokładasz swoje i jeszcze mówisz, że to "lewar, mający podkreślić" (lewar za SJP to: 1. przyrząd służący do podnoszenia ciężkich przedmiotów 2. rurka umożliwiająca odpływ cieczy z naczynia 3. potocznie o osobie słabej fizycznie). Jak napisałem, chcesz być dokładny to bądź. Podkreślanie pewnych elementów jest, moim zdaniem, błędne w momencie gdy się jest tak dokładnym. Próbuję znaleźć definicję niani i jej obowiązki, staram się znaleźć taką, która pasowałaby do Twojej wypowiedzi, ale słabo mi to idzie. Jednym z synonimów niani jest opiekunka (muszę to zaznaczyć, żeby nie było, że linki nie na temat). Co znalazłem natomiast jest: http://pl.wikipedia.org/wiki/Niania Tak więc na Wikipedii (zdaję sobie sprawę z tego, kto tworzy Wikipedię) nie ma w żaden sposób określonych obowiązków niani. Nie ma napisane, że zajmuje się tylko opieką, jak i nie ma napisane, że powinna się zajmować innymi rzeczami niż opieka. http://www.pomocnedlonie.pl/opieka-i-pielegnacja/obowiazki-dobrej-opiekunki-do-dziecka Powyżej pojawiają się informacje o dbaniu o prawidłowe nawyki żywieniowe (już widzę jak jest to interpretowane na różne sposoby) + pare innych rzeczy. http://kobieta.onet.pl/dziecko/male-dziecko/dzien-z-zycia-niani-typowy-dzien-w-pracy/b4088 Powyższy link fajnie to ujmuje. Niania to nie gosposia domowa, jednak wszystko jest kwestią doprecyzowania szczegółów. http://www.zawodowe.com/Opiekunka_dziecieca_-_opis_278 Tutaj znajdziesz informacje o przeprowadzaniu zabiegów rehabilitacyjnych pod nieobecność rodziców, a przecież opiekunka (niania) to nie rehabilitanka/rehabilitant. http://www.google.ie/url?url=http://www.koweziu.edu.pl/programy_nauczania/pliki/325905_P.doc&rct=j&q=&esrc=s&sa=U&ei=dksuVYrxDMOv7Ab2-IBI&ved=0CBkQFjAB&usg=AFQjCNFcd3uRSjiEvOYMvQuQTfnq-d_ypg Tak więc Bydle wierzę, że dostarczysz mi jakąś definicję, którą się posługujesz udowadniając swoje racje. Natasza wyraźnie zaznaczyła czego oczekuje od opiekunki. Nie ma tam nadmiarowego sprzątania, gotowania (poza dziećmi), pomoc w odrabianiu lekcji (nie, nie byłaby guwernantką), spacery, drobne zakupy w czasie spaceru. Może ktoś inny potrafi znaleźć jakąś poprawną definicję niani? Bo nawet opis zawodu ma się nijak do tego co zostało wytknięte autorce, która w większości miała rację (wręcz w całości, skoro detale zostały przedstawione).

Odpowiedz
avatar Alschi
-3 17

Uczepili się wszyscy tego określenia "niania" jak rzep psiego ogona. Jeśli Natasza określa warunki pracy na wstępie i płaci godziwie, to może wymagać nawet, żeby niania co wieczór przebierała się za kurczaka i recytowała Treny. Nie wymagała od pracownic niczego kosmicznego, słyszałam o bardziej wymyślnych zadaniach dla niań, za głodowe stawki. A czy to jakaś różnica, czy nazywa to stanowisko "niania" czy np. "pomoc do dzieci"?

Odpowiedz
avatar chwilowy
1 1

Człowiek nie królik

Odpowiedz
Udostępnij