Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie o zachowaniu się panów policjantów. Na początku studiów, wraz z paczką…

Będzie o zachowaniu się panów policjantów.

Na początku studiów, wraz z paczką znajomych, mieszkaliśmy po studencku w starej kamienicy w dużym mieście wojewódzkim, znanym ze sporej liczby studentów i malowniczego rynku. W naszym lokum pomieszkiwał kiedyś niejaki Pan Mietek, w bliższym lub dalszym stopniu spokrewniony z właścicielką, od której mieszkanie wynajmowaliśmy. Pana Mietka nigdy nie mieliśmy okazji osobiście poznać (jak się dowiedzieliśmy później, został dawno temu wymeldowany przez właścicielkę i ogólne gdzieś zniknął), ale przychodziła na nasz adres ogromna ilość korespondencji do niego - głównie wezwania do prokuratury, listy z banków itp.

Teraz wyobraźcie sobie spokojny, piątkowy poranek. Wszyscy mają wolne od zajęć, więc o 9:00 na mieszkaniu panuje jeszcze błoga cisza i lenistwo. Nagle rozlega się donośne pukanie do drzwi. Pech - moje łóżko znajdowało się najbliżej drzwi, toteż wstaję, podchodzę i niechętnie naciskam na klamkę. W tym momencie drzwi otwierają się z rozmachem i do środka wparowuje dwóch panów "niebieskich", machając mi przed nosem czymś, co ponoć było nakazem przeszukania mieszkania (nie dane mi było zapoznać się dokładnie z tym dokumentem, dostałem go ledwie na chwilę, po czym został mi wyrwany z rąk).
Otóż policjanci mieli za zadanie znalezienie Pana Mietka i zaprowadzenie go do prokuratury.

Piekielne w tym wszystkim było jednak ich zachowanie - byli agresywni, krzyczeli, grozili (np. że mnie zaraz "zamkną na 24, bo mogą"), pchali się wszędzie i mieli serdecznie gdzieś nasze wyjaśnienia. Szczególnie jeden z funkcjonariuszy zachowywał się jakby dawno nikogo nie uderzył i bardzo miał na to ochotę. Na szczęście wszystko zakończyło się bez zbędnych incydentów, gdyż drugi z "niebieskich" w końcu zaskoczył, że my chyba naprawdę jesteśmy tylko najemcami i pojęcia nie mamy czego od nas chcą (i, co ważne, zaczął uspokajać swojego kolegę). Zadzwoniliśmy do właścicielki, przekazaliśmy drugiemu z policjantów słuchawkę (stwierdziłem, że z pierwszym nie ma już co rozmawiać) i w końcu sprawę wyjaśniliśmy.

Jak reagować w takich sytuacjach? Co można by zrobić, gdyby jednak sytuacja się zaostrzyła? Jak można bronić się przed agresywnymi policjantami, żeby nie zostać oskarżony o napaść na funkcjonariusza na służbie? Wtedy byliśmy zbyt zaaferowani całą sytuacją, ale dziś pewnie zaraz bym myślał o złożeniu skargi na tych panów, tylko czy to miałoby jakikolwiek sens?

policja

by Filozofff
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar MeYouBumBumNow
-4 20

Choć nagranie i tak by znikneło w "dziwnych okolicznościach" na komisariacie :)

Odpowiedz
avatar bronksiu
-1 5

@MeYouBumBumNow: To się niesie od razu do Prokuratury ;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 19

Czemu stawiacie koledze minusy, skoro najszczerszą prawdę gada? Faktycznie policja ma u was tak wysoki kredyt zaufania? No to gratuluję naiwności. Bo moim zdaniem to jedna z bardziej skorumpowanych, nieudolnych i leniwych grup zawodowych w kraju. Zaraz po urzędasach i politykach.

Odpowiedz
avatar MeYouBumBumNow
4 10

Przypomną sobie te komentarze, gdy będą w potrzebie i poznają "sprawność" naszej policji :)

Odpowiedz
avatar Krzysztof
-3 5

@Armagedon: Nie sądzę. Nigdy nie miałem jakichkolwiek problemów z Policją, w tym również z Polską Policją. Do roku 1989 "Pan "Konsul PRL na Hietzinger Hauptstrasse odmawiał wizy, więc MO znam z opracowań Historyków i przekazów. Odkąd podróżuję do Polski, nigdy nic nagannego nie spotkało mnie również od innych Polskich Służb- /SG, SC/ - z innymi nie miałem kontaktu.

Odpowiedz
avatar wwj1
-1 3

Nie mieszkasz, nie komentujesz. Proste.

Odpowiedz
avatar FrancuzNL
4 22

Na razie uspokój się i przestań wymyślać. Przykre w tej historii jest to że śpisz w przedpokoju. Dodatkowo dla wyjaśnienia: "Przeszukanie mieszkania może zostać przeprowadzone w celu wykrycia lub zatrzymania albo przymusowego doprowadzenia osoby podejrzanej, a także w celu znalezienia rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie lub podlegających zajęciu w postępowaniu karnym (art. 219 § 1 kpk) Takie postanowienie sądu lub prokuratora o zatwierdzeniu należy doręczyć osobie, u której dokonano przeszukania, i to w terminie 7 dni od daty czynności na zgłoszone do protokołu żądanie tej osoby. Każdorazowo dana osoba powinna być pouczona o prawie zgłoszenia takiego żądania. Jeżeli w ciągu 7 dni od dnia czynności nie nastąpiło jej zatwierdzenie, zatrzymane rzeczy zwraca się niezwłocznie osobie uprawnionej, chyba że nastąpiło dobrowolne wydanie, a osoba ta nie złożyła wniosku o zwrotne wydanie jej tych rzeczy. Osobie uprawnionej powinny też zostać zwrócone rzeczy niezwłocznie po stwierdzeniu ich zbędności dla postępowania karnego (art. 230 § 1 i 2 KPK). W trakcie przeszukania mieszkania ma prawo być obecna osoba, u której przeszukanie jest przeprowadzane oraz osoba przybrana przez organ prowadzący to przeszukanie. (art. 224 § 3 kpk).Z przeszukania powinien zostać sporządzony protokół."

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
1 11

@FrancuzNL: w przedpokoju? Skąd ci się to wzięło w ogóle? I co ma to, co wstawiłeś do zachowania panów w niebieskim?

Odpowiedz
avatar FrancuzNL
2 12

@NobbyNobbs: proszę " Pech - moje łóżko znajdowało się najbliżej drzwi" @ zachowania - do przeszukania mieszkania nie trzeba nakazu, dodatkowo autor ma wielkie "Ale " że "pchali się wszędzie" - a co mieli przeszukać tylko łazienkę i kuchnię?

Odpowiedz
avatar krecius
6 8

@FrancuzNL: Bardziej mnie zastanawia to, dlaczego policjanci przyszli do tego mieszkania szukać Pana Mietka, skoro - jak czytamy w historii - "(...) został dawno temu wymeldowany przez właścicielkę i ogólne gdzieś zniknął(...)". Skoro nie jest zameldowany pod danych adresem, to z jakiej paki wystosowano nakaz przeszukania tego miejsca?

Odpowiedz
avatar sla
12 12

@krecius: Ostatnie miejsce zameldowania? Podejrzewali, że wymeldowanie jest fikcyjne? Tylko zgaduję, nie mam pojęcia, jak to działa.

Odpowiedz
avatar FrancuzNL
6 6

@krecius: Miejsce zameldowania nie jest równoważne z miejscem zamieszkania. Wymeldowanie z danego adresu nie oznacza że nie można tam mieszkać. Ewentualnie policja udała się na "miejsce ostatniego znanego pobytu"

Odpowiedz
avatar krecius
-1 1

@FrancuzNL: Wiem, że brak zameldowania nie wyklucza możliwości mieszkania pod danym adresem (teoretycznie, bo w praktyce po jakimś czasie powinien być meldunek tymczasowy) :) Chodziło mi bardziej o to, że na podobnej zasadzie można by sobie sprawdzić połowę mieszkań w mieście ;) Jednak nie pomyślałam o tym, że mieszkanie zostało sprawdzone jako "miejsce ostatniego znanego pobytu". :)

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
4 12

@FrancuzNL: to jak czyjeś łóżko jest najbliżej drzwi wejściowych to znaczy, że mieszka w przedpokoju? W domu wszyscy zdrowi? Jak ktoś mieszka w domku jednorodzinnym, ma ganek, przedpokój, korytarz i sypia w pierwszej sypialni z brzegu to wg ciebie śpi w przedpokoju?

Odpowiedz
avatar Filozofff
5 7

@FrancuzNL: Naprawdę muszę to opisywać w stylu "Wyszedłem z mojego pokoju, przeszedłem przez korytarz i skierowałem się do drzwi wejściowych" zamiast zostawić to w domyśle i nie przedłużać niepotrzebnie tekstu? Gdybym wiedział, że wyniknie z tego taka wymiana argumentów, napisałbym inaczej. Nie widziałem, żeby panowie pisali jakikolwiek protokół ani nie dotarło do nas żadne postanowienie. Dlaczego? Sam chciałbym wiedzieć. Z jakiego powodu szukano Pana Mietka u nas? Zapewne z tego samego, dla którego cały czas przychodziły do nas listy polecone do niego, chociaż informowaliśmy listonoszy, że ten pan już tu nie mieszka i żeby je od razu brali do zwrotu.

Odpowiedz
avatar inmymind
1 1

@Filozofff: jak to "przychodziły listy polecone"? Ktoś z Was je odbierał?

Odpowiedz
avatar vonKlauS
6 6

@inmymind: może na zasadzie: -Dzieńdobrypoczta. List polecony do pana Mietka. -Pan Mietek tu nie mieszka. Tłumaczyliśmy to już wiele razy. -A no tak. To kto podpisze odbiór? -Nikt. Nie znamy tego pana. -Acha. To ja zostawię awizo. -A zostawiaj se pan.

Odpowiedz
avatar Filozofff
5 5

@vonKlauS: Zgadza się, tylko zapętl to jeszcze X razy.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

wylegitymowac panow poprosic o numer i adres komendy i napisac skarde oczko wyzej w kilku egzemplarzach- jeden dla ciebie, z nim idziesz na komende np. okregowa i egzekwujesz podpis swiadczacy, ze skarge tozsama przyjeli i podejma odpowiednie kroki, do wiadomosci wysylasz skarge do tego konkretnego komisariatu z wymienionym z nazwiska policjantem oraz informacja, ze analogiczna skarga jest juz u ich przelozonych

Odpowiedz
avatar inmymind
-2 2

@bazienka: czekaj, autor cofnie się w czasie i wtedy będzie mógł wykorzystać Twoje "rady"... poza tym nigdzie nikt nie powie, że "podejmie odpowiednie kroki", mogą ewentualnie powiedzieć, że "zajmą się sprawą"...

Odpowiedz
avatar asmok
1 1

@bazienka: Nie wiem czy tak próbowałaś, ale w praktyce to nie działa. Sprawdzałem osobiście. Prośba o wylegitymowanie kończy się użyciem siły (czyli po prostu uderzył) wyzwiskami i pogróżkami. Jeśli nie ma świadków ani monitoringu, to lepiej już się dać nawet pobić ale absolutnie nic nie robić i nie upominać o żadne prawa. Chyba że naprawdę robi się niebezpiecznie, no to skoro nie ma świadków i monitoringu, to trzeba najzwyczajniej w świecie uciec. Ale we własnym mieszkaniu ... przerąbane. Nie ma co zrobić.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@asmok: pracuje w mundurowce, uwierz mi, dziala jesli funkcjonariusz odmawia wylegitymowania piszesz skarge opisowo- osoba pelniaca sluzbe tego dnia, o tej godzinie, miejsce zdarzenia, plus opis z zastrzezeniem, z eodmowila wylegitymowania no i powinien byc gdzies dostepny protokol z przeszukania a z tym daniem sie pobic to w sumie smutne

Odpowiedz
avatar MamaSeby
0 0

@bazienka: Sprawdzone - nie działa :) - w przypadku koleżanki Policjanci się dobijali do drzwi, ona otworzyła z dzieckiem na ręce, dostała drzwiami - przeszukali mieszkanie, wywalili wszystkie szuflady, dom w stanie tragicznym - po powrocie męża poszła skarga, odpowiedź po kilku dniach brzmiała iż funkcjonariusze w jej mieszkaniu szukali pana x sąsiada z piętra wyżej który jest podejrzany o popełnienie przestępstwa - co się okazało pan x nie jest znany nikomu z bramy ani nawet z bram sąsiadujących. Osobiście mam wrażenie że niektórzy funkcjonariusze czują się bezkarni.

Odpowiedz
avatar Marcinm88
1 1

U nas w mieście był sobie policjant chłopak w naszym wieku, zanim został policjantem lubiał wszelakie używki ( z tego co wiem później też szczególnie A) , raz zgarnął kumpla lekko pijanego po bójce, najpierw już na dołku dał mu gazem po oczach jak już miał prowadzic go do celi bez powodu dał mu w twarz , tego kumplowi było za wiele oddał , efekt = 9 msc w więzieniu.... nie ma bata na tych skur**** , choc niektórzy są ok.

Odpowiedz
avatar chwilowy
0 0

@Marcinm88: lubiał? Serio? Nie czepiam się błędów. To akurat jest po prostu dziwne słowo.

Odpowiedz
Udostępnij