Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jagababa91! Na mojej byłej już uczelni dzieje się to samo, co opowiadałaś…

jagababa91!

Na mojej byłej już uczelni dzieje się to samo, co opowiadałaś z Hiszpanami! Tyle, że dla odmiany opowiem o obywatelach chińskich.

Akademik jest mały, ale dobrej jakości, po remoncie i ogólnie oblegany. Oczywiście dla Polaków miejsca może zabraknąć, dla obcokrajowców nigdy.

Okazywało się, że we wrześniowej drugiej turze egzaminów wstępnych, na akademię dostał się jeszcze jeden obcokrajowiec, w związku z tym Polacy tracili z dnia na dzień miejsce w akademiku i 1 października był wielki dym na recepcji, płacz itd. Interwencja u dziekana, rektora nic nie dawała - obcokrajowiec przyjeżdżający na studia ma mieć obowiązkowo zapewniony pokój. I kropka.

Poza tym:
Syf w pokojach.
Zamienianie się miejscami, aby w pokojach było koedukacyjnie i hm... miło.
Syf w kuchni, bo po co po sobie posprzątać?
Wlewanie gorącego oleju prosto z patelni do kosza na śmieci.
Nie zamykanie kabin w toalecie przy robieniu wiadomo czego.
Nie zamykanie drzwiczek prysznica podczas kąpieli.
Wystawianie śmieci przed drzwi pokoju na korytarz i nie wynoszenie ich nigdy. Śmieci nie w worku tylko luzem butelki, pudełka po pizzy z resztami tejże pizzy... Wymieniać można w nieskończoność.

I na koniec wisienka:
Osobiście słyszałam na uczelni rozmowę dwóch wykładowców, jak uzgadniali ile dadzą punktów na egzaminie jednej Chince, byleby tylko zaliczyła.

Na moich wydziale od pierwszego roku był z nami Chińczyk. Mówił tylko po chińsku. Nauczyciele zaliczali mu wszystko na najniższą możliwą zaliczającą ocenę. My Polacy musieliśmy się nawkuwać.
Oczywiście na zajęcia nie chodzili, bo nie wiedzieli, że trzeba.
Wszystko tłumacząc barierą językową.

O.o

Uprzedzając pytanie: tak, oni kończą wyższe studia. Zostają absolwentami polskiej uczelni ledwo kalecząc angielski, a co dopiero po polsku. Studiowaliście kiedyś po polsku za granicą?

zagranica w polaczkowie

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar anonimek94
4 10

Odpowiedź to kasa. Polacy nie płacą nic (a przynajmniej nie 'samodzielnie') a zagraniczni studenci płacą bardzo dużo. Uczelniom się to po prostu bardziej opłaca. A akademików też nie mają bezpłatnie, wcale nie zdziwiłabym się gdyby były droższe, ale tego nie wiem, wiem za to, że mniejsza szansa, że taki Chińczyk pójdzie później na stancję (w kolejnym roku) może takie dziwne zabezpieczenie uczelni? A może po prostu kolejny wymóg (tzn, skoro zagraniczni studenci mają trudniej ze znalezieniem mieszkania - uczelnia musi zapewnić pokój w akademiku).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@MeYouBumBumNow: jakieś propozycje?

Odpowiedz
avatar Ara
12 16

@MeYouBumBumNow: O Bogowie, zaraz się zacznie "Gdyby u władzy był xxx taka sytuacja nigdy nie miałaby miejsca" :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Ara: chciałąm tylko nadmienić, że nikt z nas nie wie, jakby się zachowywał będąc u władzy. Chęć władzy i obawa przed jej utratą jest potężna. Przykład: "gra o Tron" ;) Cały czas czekam na propozycje :D

Odpowiedz
avatar MeYouBumBumNow
-4 8

Taaa, brakuje nam tu tylko wojny na temat kandydatów na prezydenta... Niech każdy głosuję na kogo chce

Odpowiedz
avatar Ara
1 3

@sotalajlatan: Chcialem tylko nadmienic, ze robie sobie jaja ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Ara: wiem, ale ja na poważnie zastanawiam się, czy aby każdy z nas także nie chciał się nahapać jak najwięcej, gdyby miał na to tylko 4 lata :P

Odpowiedz
avatar Ara
-1 1

@sotalajlatan: Coś w tym jest, chociaż może warto by było czasem ogarnać rozumem że świat nie kończy się na jednej kadencji i można nahapać się więcej :P

Odpowiedz
avatar Kurka
1 1

@sotalajlatan: Bardziej niż "gra o tron" (fikcja literacka) pasuje tutaj przykład stanfordzkiego eksperymentu więziennego, zwanego też eksperymentem Zimbardo. Innym przykładem jest książka Erica Berne'a "W co grają ludzie". Człowiek w określonych sytuacjach po prostu wchodzi w rolę. Mamy na to wpływ, ale często nie jesteśmy tego świadomi. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 20

Taka sytuacja jest nagminna, w końcu idzie się na Erasmusa nie dla nauki a dla godziwych warunków i banalnego zaliczenia semestru.

Odpowiedz
avatar Shi
6 22

@jagababa91: przestań już pleść głupoty i szukać poklasku, ok? Mam na roku, ba, nawet w grupie, kilku "erasmusów" i mają takie same zadania do zrobienia jak my w tym samym czasie, na tych samych zajęciach i tak samo dostają dwóję jeśli ich nie zrobią. I to na "piekielnej" uczelni którą opisałaś...

Odpowiedz
avatar chiacchierona
7 7

@jagababa91: Ja też byłam takim erasmusem, wymagano ode mnie tyle samo co od miejscowych i nawet nie przyszło mi do głowy kombinować, chyba bym się ze wstydu spaliła. Niektórzy profesorowie, zanim przyjęli mnie na zajęcia, sprawdzali nawet w jakim stopniu znam język żeby potem nie było miauczenia o "specjalne" traktowanie. Moi znajomi przyjechali bez znajomości języka a egzaminy po II semestrze zaliczali po włosku wspomagając się tylko trochę angielskim i byli z tego powodu tak dumni, że aż miło było słuchać jak o tym opowiadali. Co do chińczyków, nie miałam z nimi na uczelni nigdy styczności ale mam w rodzinie osobę, która wykłada na uniwerku i u niej Chińczycy są jednymi z pilniejszych studentów więc też różnie to bywa.

Odpowiedz
avatar wumisiak
5 5

@Shi: Różni są ludzie (i Polacy, i "obcy") i różnie spędzają erasmusowe wyjazdy. Mój kolega, całkiem porządny facet zresztą, pojechał na jeden semestr na Węgry. Zajęcia były po polsku, po powrocie grupa erasmusowiczów miała jeszcze zaliczyć kilka przedmiotów nieuwzględnionych w programie na węgierskiej uczelni - ostatecznie wyszło tak, że cały nasz rok w Polsce miał ciężkie przeprawy z egzaminami, ponieważ semestr był akurat wyjątkowo trudny, natomiast wyjazdowi studenci zwiedzali, integrowali się z Węgrami, pili wino i kilka razy poszli na jakiś wykład, zaś po powrocie od ręki wpisano im piątki z dwóch (najtrudniejszych) egzaminów "na piękne oczy". Zatem niekiedy i dla polskich studentów na obczyźnie Erasmus jest metodą uskuteczniania turystyki.

Odpowiedz
avatar Shi
-3 5

@wumisiak: bardziej mi chodzi o samą użytkowniczkę, która obrobiła tyłek dobrej uczelni tylko po to by mieć historię na głównej. Tak, dobrej uczelni, gdzie erasmusy w cale nie są lepiej traktowani od innych, ba, nawet mają gorzej, bo nie mogą się dogadać z kierowniczkami czy stróżami, bo ci nie znają języków obcych i jak chcą coś załatwić to muszą liczyć na to, ze jakiś student znający i angielski i polski im pomoże. Głupią zmianę żarówki czy jak się przyprowadza gościa (nawet z innego akademika i nawet za dnia) to trzeba poinformować stróża a ten ni w ząb i obcokrajowcy nie raz muszą się nieźle naprodukować by się dogadać. A Polacy nie raz idą i się tylko śmieją zamiast pomóc. Ale wracając o sedna, po prostu nie lubię gdy ktoś kłamie i oczernia kogoś dla poklasku. Strasznie nienawidzę takiego zachowania, szczególnie, że uczelnia której jagababa91 obrobiła tyłek to na prawdę wspaniała uczelnia gdzie się do każdego studenta podchodzi jak do człowieka, a nie jak do maszynki do zbierania kasy. Nie ważne czy to Hiszpan, Polak, Rusek, Niemiec czy inny diabeł. Serio. Ja mogę z ręką na sercu nawet powiedzieć, ze na PO to Polacy mają łatwiej i mogłabym zrobić całą listę dlaczego, ale to nie tutaj.

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@jagababa91: przepraszam bardzo, ale to nie ja zmyślam niestworzone historie ;)

Odpowiedz
avatar wumisiak
3 3

@Shi: "(...) obrobiła tyłek dobrej uczelni tylko po to by mieć historię na głównej. Tak, dobrej uczelni, gdzie erasmusy w cale nie są lepiej traktowani od innych, ba, nawet mają gorzej". A jakaż to uczelnia, gdzie można tak jednoznacznie stwierdzić, jak kto jest traktowany? Przecież wyjazdy zagraniczne studentów koordynują wybrani wykładowcy z poszczególnych kierunków, ponadto, każdy egzamin przeprowadza inny profesor. To nie od całej uczelni zależy, jak się rozwiązuje sprawę ocen osób wracających zza granicy, tylko od pojedynczych profesorów i od samych studentów. Ja nie widzę w historii nacisku na odpowiedzialność uczelni, tylko krytykę zachowania części studentów i pewnych wykładowców. Moja uczelnia, na przykład, jest na całkiem dobrym poziomie. Ale i studenci, i kadra bywają różni, bo to kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt) wydziałów i paręset kierunków, rozsianych po różnych budynkach i kierowanych przez różne osoby. Znam wiele przypadków studentów ciężko pracujących na Erasmusie, kulturalnych i zaangażowanych - zna też takich, którzy palcem nie kiwnęli, a dostali dobre oceny. Uczyli mnie zarówno wykładowcy sprawiedliwi, życzliwi i kompetentni - jak i niesprawiedliwi, leniwi lub sadystyczni. ;-) Nie uniwersytet prezentuje się w takiej perspektywie źle, tylko l u d z i e. Uczelnia to konglomerat, tylko złą organizację czy koordynację można "jej" w takich przypadkach zarzucić; ale to przecież nie jest tak, że jak się gdzieś dzieją rzeczy godne pochwały, to na te godne potępiania nie należy już zwracać uwagi, żeby nie popsuć krajobrazu. ;-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 kwietnia 2015 o 8:27

avatar Shi
0 0

@wumisiak: bardziej mi chodzi, ze mają gorzej na co dzień - w COS'iu i BOS'ie mało kto mówi w obcym języku, kierowniczki akademików czy ochrona ni w ząb. Bywały sytuacje gdzie ja, albo mój chłopak zlitowaliśmy się nad obcokrajowcami i robiliśmy za tłumaczy. Też mogłabym tamtą historię kwestionować punkt po punkcie i jakie tam bzdury są powypisywane (np. lepsze akademiki dla erasmusów czy brak kaucji. Spadłam z krzesła ze śmiechu na wzmiankę o Polkach stojących w kolejkach do Hiszpanów. Gdzie? Ja chcę to nagrać :D). W historii jagababa91 nie ma nic o ocenach, wiesz? Tylko same bzdury wyssane z palca (większość związane z akademikami). Jak ją pokazałam chłopakowi i innym znajomym to wszyscy się zdrowo pośmiali. Niektórzy wynaleźli nawet takie fajne sformułowanie na osoby szukające "atencji" w internecie.

Odpowiedz
avatar pandora
10 12

Sama kilka historii temu dodawałam komentarz o piekielnych Turkach robiących gigantyczny syf w kuchni i łazience, ale wydaje mi się że w akurat w tej historii jest odrobina przesady... Syf we własnych pokojach - ich sprawa, to oni w tym żyją. Zamienianie się miejscami - sama za zgodą kierowniczki tak kombinowałam, żeby wylądować w jednym pokoju z moim chłopakiem, też nie rozumiem w czym to przeszkadza osobom zamieszkującym inne pokoje (no chyba że mieszkaliście w jednym pokoju, ale raczej nie spotkałam się z mieszaniem erasmusowców z Polakami). Syf w kuchni - tu się zgadzam, mieliśmy ten sam problem. Wlewanie gorącego oleju do kosza na śmieci - no cóż, tu mam drobny dylemat, mnie w domu też uczyli żeby nie daj Boże nie lać do zlewu, tylko właśnie do kosza :P Wystawiać śmieci przed drzwi też mi się zdarzało, w akademickich pokojach raczej nie ma miejsca na nadprogramowy wór stojący gdzieś w przejściu, inna sprawa że zabierałam je ze sobą przy okazji najbliższego wyjścia. I nie rozumiem dlaczego pudełka z resztkami pizzy (notabene zaglądaliście do środka że o tym wiecie?), które za chiny nie mieszczą się do standardowego worka na śmieci też wzbudzały takie negatywne odczucia leżąc koło worka. Najbardziej może bulwersować jedynie fakt przepuszczania erasmusowców na kolejny semestr bez zaliczenia odpowiednich egzaminów, to faktycznie jest piekielne.

Odpowiedz
avatar Ara
4 4

@pandora: Nie wiem jak Erazmus działa w Polsce, ale jak Erasmusowcy z Polski przyjeżdżali na uczelnię w UK, to celowo się ich kwaterowało z Brytyjczykami, żeby dopomóc w integracji. W sumie wcale tak źle to nie wyszło.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 kwietnia 2015 o 7:21

avatar chiacchierona
5 5

@pandora: Teoretycznie, olej powinno się składować i wylewać do odpowiednich pojemników na mieście ale ja takich u nas nie widziałam. Wylewania do śmieci sobie nie wyobrażam, nie cieknie to potem? No i na pewno wylanie takiego gorącego, ledwo zdjętego z ognia, oleju jest kiepskim pomysłem, przecież worek się stopi...

Odpowiedz
avatar chiacchierona
1 1

@Ara: Powiem Ci, że jak przyjechałam do Włoch to miałam taką samą wizję integracji. Za wszelką cenę chciałam mieszkać z Włochami a koniec końców zintegrowałam się ze wszystkimi oprócz moich współlokatorek. Ten sam problem miały co najmniej 4 inne osoby. Tam gdzie byli i Włosi i obcokrajowcy było ok, tam gdzie był jeden obcokrajowiec i reszta Włochów było nieciekawie. Wykorzystywanie bariery językowej i zwalanie winy za wszelkie usterki i inne takie było na porządku dziennym, podobnie jak zachowywanie się jakby się miało pod dachem złodzieja. Tak więc, takie integrowanie na siłę też nie zawsze jest dobrym pomysłem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@chiacchierona: o tym właśnie mówię. A oleju to oni chyba używali butelkę dziennie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@pandora: wystawianie śmieci I NIE WYRZUCANIE ICH NIGDY DO ŚMIETNIKA I JESZCZE PRETENSJA ŻE OBSŁUGA (PANI SPRZĄTAJĄCA) NIE WYRZUCA ICH ZA NICH. NA nic były tłumaczenia, że to w naszej kwestii.

Odpowiedz
avatar Ara
1 1

@chiacchierona: Pewnie zalezy od konkretnych osob, moze tez od pewnych cech narodowych. U nas to zadzialalo, ale rozumiem dlaczego czasem moze nie dzialac.

Odpowiedz
avatar ewunian
2 2

Za moich czasów, kiedy studiowałam (DS 7 Katowice, segment A, pozdrowienia!) dołożono nam do sąsiedniego pokoju dwójkę Turczynek. Jaki one syf robiły... co do nauki też bylu totalnie anty, za to impezy w styczniu i lutym to conocne... Po ich wyprowadzce (a zorientowałysmy sie z kumpeląże coś jest nie tak po 3 dniach, bo nigdzie sie nie tłukły po nocy i nic przez 3 dni nie przypalone było) wszystko zostawiły. Zeszyty, garnki, sztućce, nawet kilka ubrań. Oczywiscie bez pożegnania.

Odpowiedz
avatar elda24
0 0

patrząc na ilośc erasmusów dookoła was to tych kilku chińczyków to kropla w morzu. Ja też studiowałam, też miałam erasmusów i oni musieli 2 razy cięzej pracować od nas, bo wielu nie mówiło po polsku zbyt dobrze a na mojej uczelni nie było możliwości prowadzenia wykładów dla tej garstki chcących studiować chemię w innym języku, niż nasz. Tak samo w ich akademiku (mieli osobny) było tak samo czystko, jak i w tych "naszych". Piszecie tak, jakby nasi rodzimi studenci nie robili pier*olnika totalnego, burd i innych takich historii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

No robią pier*olnik nasi, oj robią...

Odpowiedz
avatar elda24
1 1

@sotalajlatan: Wiec po co te podjazdy na Erasmusów skoro Polacy zachowują się tak samo a nieraz gorzej?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@elda24: prześlizgiwanie się przez studia to cecha niezależna od narodowości. Opisałam jedną z nich, która akurat dominuje na mojej uczelni. W czym problem? Chętnie opowiem też o Polakach, jeśli ta historia się spodoba :)

Odpowiedz
avatar Ara
4 4

@elda24: Odpowiem Ci z moich obserwacji, chociaż komentarz długo się nie utrzyma, zanim nie zostanie ukryty. Wszystko bierze się z tego, że polskich studentów nauczono, że polska edukacja to w ogóle cuda, elita, nie to co reszta świata gdzie Amerykanie to z automatu idioci, Brytyjczycy tak samo, Niemcy są ignorantami, i tak dalej, i tak dalej... Tymczasem prawda jest taka, że z roku na rok poziom polskiej edukacji jest coraz niższy, uczelnie spoczęły na laurach i jadą na renomie, studentom wydaje się że są elitą bo studiują w "renomowanej, państwowej uczelni" a w rzeczywistości jeśli porównać poziom wiedzy i umiejętność jej zastosowania w praktyce, to nagle i "tępi" Amerykanie i "głupi" Brytyjczycy radzą sobie o wiele lepiej. No to trzeba jechać po nich, bo jak to tak, przecież polskie renomowane uczelnie! ;) Polacy i owszem, zachowują się jak bydło za granicą, czasem nawet gorzej niż Erasmusowcy opisani tutaj, ale przecież "to jest coś innego".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 kwietnia 2015 o 14:14

avatar konto usunięte
0 0

@Ara: że z roku na rok poziom polskiej edukacji jest coraz niższy, uczelnie spoczęły na laurach i jadą na renomie, studentom wydaje się że są elitą bo studiują w "renomowanej, państwowej uczelni" a w rzeczywistości jeśli porównać poziom wiedzy i umiejętność jej zastosowania w praktyce, to nagle i "tępi" Amerykanie i "głupi" Brytyjczycy radzą sobie o wiele lepiej. NO :(

Odpowiedz
avatar jonaszewski
2 2

Niestety, ja również na studiach miałem Chinkę, a moja Żona - Wietnamczyka. Oboje nie znali języka polskiego. Przeciwnie niż w historii, oboje byli też mili, sympatyczni i układni. Cóż z tego, skoro widziało się wyraźnie, że nie rozumieją materiału, nie znają nawet warunków zaliczenia, a mimo to choć my z jakiegoś przedmiotu oblewaliśmy albo pół roku szło na warunek - Chinka zawsze zdawała. Zawsze ustnie w drugim terminie, ale zdawała. Później, kiedy sam stanąłem z drugiej strony katedry, dowiedziałem się, że na studia cudzoziemca idzie wielokrotnie większa (chyba z 10 razy) kasa niż na studia Polaka. Oczywiste jest więc, że cudzoziemca się nie oblewa. Niby to nam rybka, Chinka wróci do siebie i tam będzie z "wykształcenia" korzystać, a uczelnia zarabia... ale studentów Polaków demotywuje to straszliwie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@jonaszewski: Dokładnie o to mi chodzi. Niestety remont mojej uczelni został pokryty prawie w całości z chińskiej kasy :/

Odpowiedz
avatar Mirame
2 2

Co do studiowania samego w sobie się nie orientuję, ale na pierwszym roku studiów miałam dwia Chinki za współlokatorki w akademiku (UK). Nigdy. Więcej.

Odpowiedz
avatar MsciwyFrustrat
0 0

Śmieci zostawiają na korytarzu i nie zamykają drzwi? Wrzucić śmieci do pokoju.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Drzwi od toalety były otwarte, nie od pokoju :)

Odpowiedz
avatar Pelococta
0 0

"zagranica w polaczkowie".... mogłabyś to sobie darować. Na mojej uczelni też jest mnóstwo obcokrajowców, którzy zachowują się różnie, ale przynajmniej władze się z nimi nie cackają. Zagraniczny się nie uczy - zagraniczny nie dostaje zaliczenia. W razie dużej niesubordynacji - skreślenie z listy studentów. W razie nie płacenia za studia przez dłuższy czas - nawet deportacja. I wszyscy szczęśliwi... Ale Wy i tak powiecie że prywatne uczelnie są największym złem tego świata ;)

Odpowiedz
Udostępnij