Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiejszy dzień przypomniał mi wydarzenie sprzed kilku lat - trochę zabawne, trochę…

Dzisiejszy dzień przypomniał mi wydarzenie sprzed kilku lat - trochę zabawne, trochę piekielne.

Na pewnym etapie mojej edukacji miałam matematyczkę - postrach szkoły. Kobietę, która nigdy nie chorowała, nie przekładała sprawdzianów i nie zapominała o niczym. Nauczycielkę surową, ale sprawiedliwą - i co najważniejsze, naprawdę potrafiącą uczyć.

Mieliśmy zapowiedziany sprawdzian - duży zakres materiału, moim zdaniem trudnego, a więc spore wyzwanie. Jak zawsze imię, nazwisko, pani nauczycielka pisze na tablicy zadania dla grup A i B... Liczymy.

Pierwsze kilka przykładów, większość uczniów dookoła blednie. Trudne, nawet bardzo trudne. Męczą się, pocą, załamują ręce... A pracy nie ubywa, na tablicy wciąż kolejne i kolejne... Praca trwa, w klasie aż brzęczy od wzmożonych procesów myślowych.

Nagle - dzwonek, koniec lekcji! Patrzę na własną kartkę - zrobiona dopiero połowa zadań! Kiedy to minęło?
Koledzy i koleżanki chyba wcale dalej się nie posunęli, zewsząd przerażone spojrzenia - pała jak w banku.

Na to matematyczka spokojnie wstała i ruszyła do drzwi.
-Proszę pani, a sprawdziany?
Wyrwał się ktoś nieco odważniejszy.
Na to matematyczka odwróciła się twarzą do klasy i z jadowitym uśmieszkiem rzekła:

- Prima Aprilis.

Tego żartu raczej nie zapomnę.

szkoła matematyka sprawdzian prima aprilis nauczycielka nauczyciel

by InuKimi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
2 22

Zabawne? Tak. Piekielne? Nie bardzo.

Odpowiedz
avatar mutant
-1 9

8/10

Odpowiedz
avatar borowik85
-3 15

Fajne bardzo, tylko to raczej na wspaniałych się nadaje :D

Odpowiedz
avatar InuKimi
1 1

@borowik85: No nie wiem, sytuacja była cokolwiek stresująca dla całej klasy... xD

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

Niezłe. :) Nauczycielka z, hm, poczuciem humoru.

Odpowiedz
avatar bazienka
17 17

@I_Human: kto powiedzial, ze wpisywala? pewnie wywalila te kartki albo ich nawet nie zbierala

Odpowiedz
avatar lady0morphine
-4 10

@bazienka: To logiczne, że kartkówek nie sprawdzała. Chodzi o to, co wpisała jako temat lekcji. Nauczyciel musi się rozliczyć z każdej godziny, jest sprawdzany. Na każdy temat lekcji jest określona liczba godzin lekcyjnych. Więc możliwe, że później jakieś zagadnienie na które przeznaczone są 2 godziny, zostało streszczone na jednej lekcji.

Odpowiedz
avatar ranunculus
30 30

@lady0morphine: Równie dobrze mogła nazwać to w dzienniku powtórką materiału.

Odpowiedz
avatar InuKimi
17 19

@I_Human: Mam 20 lat, to było w (5,6 ?) klasie szkoły podstawowej - mama tam pracuje, ma sprawdzić w dziennikach co wpisane? :D Nie no - po prostu było to wpisane jako powtórka, tak sądzę. I nie da się ukryć, że była to naprawdę dobra powtórka. :p

Odpowiedz
avatar grupaorkow
8 8

@lady0morphine: no bardzo jest sprawdzany. Tak sprawdzany, że hoho. U mnie nauczyciele nagminnie wpisywali jakiś temat, a robili coś kompletnie innego i nikt nigdy ich na tym nie złapał.

Odpowiedz
avatar archeoziele
9 9

@grupaorkow: A ilu nauczycieli w ogóle nie wpisywało tematów do dziennika. Tylko później, na koniec semestru, wymyślali jakieś cuda.

Odpowiedz
avatar mim
6 8

@grupaorkow: Mnie się również wydaje, że może wpisać do dziennika co chce. Mój ulubiony przykład: Klasa pierwsza gimnazjum, 10 lat temu. W ostatnie dni przed wakacjami moja polonistka wpisała w dziennik temat: "Pan Tadeusz - epopeja narodowa". Ponieważ było już po radzie pedagogicznej i miała sporo pracy z wypisywaniem świadectw, po prostu włączyła nam kasetę z filmem "Krzyk" i walczyła z dokumentami. Minęły wakacje, wróciliśmy do szkoły i coś przeskrobaliśmy. W celach dyscyplinarnych zostaliśmy przepytani. Nikt nie umiał odpowiedzieć na pytanie "Co to jest <<epopeja>>?", więc solidarnie, całą klasą otrzymaliśmy oceny niedostateczne.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
5 5

@archeoziele: żeby tylko tematy... Miałam w gimbazie nauczyciela, który na lekcjach nie robił nic - dosłownie nic. Gadaliśmy, odrabialiśmy inne lekcje, czasami graliśmy na komputerach (bo często zajęcia były w sali informatycznej). Tylko raz na ruski rok pojawiały się bardzo łatwe sprawdziany. Więc oczywiście pod koniec semestru zawsze brakowało nam ocen. Pan nauczyciel siadał z dziennikiem i cichaczem dostawiał brakujące oceny za prace domowe, odpowiedzi etc., w sposób zgodny ze swoim widzimimię i ogólnym poziomem ucznia - jak ktoś miał piątki z innych przedmiotów, to mu dopisywał piątki, jak ktoś się słabo uczył, to dopisywał tróje. I wszyscy byli zadowoleni :)

Odpowiedz
avatar voytek
6 10

kiedyś to i żartować potrafiono na poziomie!

Odpowiedz
avatar InuKimi
5 5

@voytek: Nie tak dawno. ;)

Odpowiedz
Udostępnij