Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w wieżowcu. Ponieważ pogoda zrobiła się wiosenna, postanowiłam przewietrzyć trochę pościel,…

Mieszkam w wieżowcu. Ponieważ pogoda zrobiła się wiosenna, postanowiłam przewietrzyć trochę pościel, zrobić pranie, umyć okna. Pranie wywiesiłam na balkon, a sama szoruję parapety.
Nagle chlust i widzę, że coś cieknie na moje czyściutkie ubrania. Lecę do sąsiadki na górę zapytać co ona wyczynia, że mam cały balkon w błocie i brudzie. Otwiera, cały jej balkon pozastawiany doniczkami, zalany: "to przecież tylko czysta woda z moich kwiatków, bo ja kwiatki przesadzam".

Widocznie inaczej rozumiemy słowo "czysta".

by menevagoriel
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Skarpetka
4 12

Hm, ja zawsze przed myciem balkonu/laniem wody w ogóle pukam do sąsiadów z dołu z ostrzeżeniem - taka uprzejmość. Widać jestem wyjątkiem :P

Odpowiedz
avatar PooH77
2 18

@Skarpetka: To naprawdę trzeba lać szlauchem na balkon, żeby go umyć?!? Nie można normalnie, po ludzku, mopem? Brak kultury, tyle w temacie.

Odpowiedz
avatar Skarpetka
3 9

@PooH77: Jeśli szorujesz balkon (a po zimie i gołębiach trzeba), to nie ma siły, żeby się nie nachlapało. Nawet z mopa może ci nakapać. Nie rozumiem, w czym problem? A chamstwem to by było, gdybym rzeczywiście lała wodę i jeszcze miała w poważaniu ewentualne szkody sąsiadów.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2015 o 15:33

avatar PooH77
1 1

@Skarpetka: Ok, ale jest chyba różnica między kroplami wody przy szorowaniu a laniem (tak się wyraziłaś w pierwszym komentarzu, do niego się więc odniosłem) tejże z wiadra tak, że pranie sąsiada, prawie suche, nadaje się do kolejnego odwirowania :p...

Odpowiedz
avatar Skarpetka
0 2

@PooH77: A znasz takie słowo jak "metafora", względnie "hiperbola"? "Laniem wody" określiłam - wierząc w inteligencję czytelnika - wszelkie podlewanie kwiatków, mycie balkonu, przepierki w misce czy inne rzeczy, które zdarza się robić na balkonie, a wymagają użycia wody. Lanie wiaderkiem pozostawię sobie na Śmigusa-Dyngusa :3

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@Skarpetka: Oczywiście, że znam, tylko że w twoim wpisie absolutnie tego nie da się rozpoznać :). Wystarczyło np.: w cudzysłów wziąć lanie i byłoby jasne, w innym razie nie dziw się, że biorę takie wyrażenie dosłownie. Tak czy inaczej - po wyjaśnieniach z twojej strony - wszystko jest już jasne i zgadzam się z tobą całkowicie :).

Odpowiedz
avatar Fergi
8 8

ludzie wolą, "wolnoć Tomku w swoim domku", niż "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe".Nic nowego niestety.

Odpowiedz
avatar PooH77
9 9

@MeYouBumBumNow: Chyba ci się z lekka temat popierdzielił...

Odpowiedz
avatar wumisiak
8 10

@MeYouBumBumNow: "To nie do tego, piszę ogólnie"? To może napisz gdzie indziej tak "ogólnie", bo to jest miejsce na komentarze dotyczące powyższej historii. A nie na "rozważania ogólne". Wiesz, to odrobinę niekulturalne tak ni z gruszki, ni z pietruszki zaczynać jakąś niezwiązaną z treścią historii dyskusję akurat tutaj; w dodatku dyskusję niepotrzebną i wymuszoną ("bo temat feminizmu, to ktoś coś napisze"). Ot, i masz: zminusowałam i uzasadniłam.

Odpowiedz
avatar wumisiak
4 8

Widocznie kobieta miała jakiś obyczajowy atawizm z czasów, gdy ludzie wylewali zawartość nocników do rynsztoku. ;-)

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 6

Odkąd piętro wyżej wprowadził się jeden buc - nauczyłam się żadnego prania nie wywieszać na balkon. Buc miał zwyczaj szczania ze swojego balkonu prosto na moje parapety. Rozprysk był imponujący. Nie pomagały interwencje policji - wszystkiego się wypierał i jeszcze robił ze mnie wariatkę. Buc miał jakieś 35 lat, zajmował poważne stanowisko w poważnej firmie i jeździł wypasionym audi. Na szczęście szybko się wyniósł, pewnie wolał obszczywać parapety w bloku deweloperskim, ale u mnie opór przed wywieszaniem czegokolwiek na balkon pozostał.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

O, znam to. Sąsiedzi mieszkający bezpośrednio nad moimi rodzicami mieli przez kilka lat zwyczaj wieszania na balkonie nieodwirowanego prania. Efektem był oczywiście wodospad spadający na balkony poniżej, z czego większość na nasz. Nie dawali sobie wytłumaczyć, skończyło się na tym, że rodzice zainwestowali w daszek kierujący spadającą wodę poza balkon. Po kilku latach proceder ustał, ale już nie pamiętam, czy sąsiedzi poszli po rozum do głowy, czy się wyporowadzili.

Odpowiedz
avatar sebastian_krol
1 1

wiem co czujesz jestem w takiej samej sytuacji :)

Odpowiedz
Udostępnij