Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkamy w wieżowcu. Sąsiedzi różni, ale do tej pory większe problemy i…

Mieszkamy w wieżowcu. Sąsiedzi różni, ale do tej pory większe problemy i nieprzyjemności nie występowały.

Niedawno wprowadzili się nowi lokatorzy - studenci, którzy co jakiś czas robią imprezę. Trochę muzyki, trochę śpiewów i śmiechu. Imprezy nie trwają jednak długo, ponieważ później najczęściej wychodzą do klubu. Wg mnie nic piekielnego. Sąsiadka mieszkająca nad nimi uważa jednak inaczej. Rozumiem, starszej Pani zabawa może przeszkadzać, ale... no właśnie.

Piekielna sąsiadka nie podrepcze po schodach poprosić o ciszę (o zaakceptowaniu zabawy już nawet nie mówię), nawet policji nie wzywa, tylko wali czymś niezidentyfikowanym po kaloryferach. Niesie się to w całym pionie, budzi mieszkańców, straszy dzieci (imprezy ich jakoś nie budzą), drażni psy i w ten oto sposób cały blok nie śpi.

Długi czas nie wiedzieliśmy kto jest taki mądry - trudno zlokalizować, z którego mieszkania dochodzi łomot. Jednak wczoraj starsza Pani pochwaliła się sąsiadce, jak to ona "nauczy tych młodych kultury". Sąsiadka w nią próbowała rozmawiać dlaczego nie jest to dobre rozwiązanie, ale niestety nie dotarło.
Trudno, jeśli rozmowy nie pomogą, trzeba będzie starszą Panią nauczyć "kultury"...

blok

by menevagoriel
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sla
13 15

Skąd ja to znam... W bloku, w którym kiedyś mieszkałam (XXI wiek) walenie w rury to był sposób komunikacji pomiędzy sąsiadami. Domofonem już rozmawiać nie można, zejście to przecież taki ogromny wysiłek, telefony kosztują... to rury! Nigdy tego nie zrozumiałam.

Odpowiedz
avatar Ara
9 9

@sla: Tez pamietam uderzanie lyzeczka w rury. Inna sprawa, ze jak sie podnioslo glos, to sasiad z gory i tak mnie slyszal i mozna bylo normalnie rozmawiac.

Odpowiedz
avatar iks
20 20

Dlatego jak znowu będzie walić w rury udaj się do sąsiadki z żądaniem przestania zakłócania ciszy nocnej ;)

Odpowiedz
avatar jass
4 4

@iks: Oj tak, z doświadczenia wiem, że uświadomienie takiej osobie, że swoim działaniem to ona zakłóca ciszę nocną potrafi zdziałać cuda ;) Mam sąsiada, którego ulubionym sposobem komunikacji było uderzanie czymś w moją podłogę. Przez długi czas nawet nie skojarzyłam rozlegającego się co jakiś czas walenia z celowym działaniem, aż jednego wieczora bolał mnie ząb i zaczęłam chodzić po pokoju w oczekiwaniu, aż zacznie działać tabletka przeciwbólowa, aż słyszę: łup łup. Robię kolejny krok, znowu walenie. Niewiele myśląc mocno stuknęłam w podłogę, on odstukał z dołu i tak się przez chwilę bawiliśmy, a następnego dnia przyszedł z awanturą i zaczęło się kilka ciekawych miesięcy sąsiedzkich utarczek ;)

Odpowiedz
avatar chwilowy
1 3

@iks: nie ma czegoś takiego jak cisza nocna chyba że nr regulamin spółdzielni cos takiego zakłada. Jeżeli nie to nawet lepiej bo przesadzanie w ciągu dnia jak i w ciągu nocy jest tak samo wtedy egzekwowane.

Odpowiedz
avatar GythaOgg
10 12

Sposób sobie wybrała zaiste idiotyczny. Nie dziwię się jednak, że imprezy jej przeszkadzały oraz że nie poszła napomnieć sąsiadów. Może się bała. No ale mogła np. skontaktować się z dzielnicowym, żeby poszedł tam i zrobił pogadankę, zamiast stawiać na nogi cały blok.

Odpowiedz
avatar sebastian_krol
5 5

skoro to przeszkadza tylko jednej osobie a reszcie nie to coś jest nie tak.... a skoro bardziej przeszkadza wam to jak ona próbuje zwrócic im uwagę to tym bardziej trzeba coś z tym zrobić...

Odpowiedz
Udostępnij