Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem katoliczką. Tak, wiem jakie to okropne, w końcu katole to, katole…

Jestem katoliczką. Tak, wiem jakie to okropne, w końcu katole to, katole tamto. Ja jednak nie lubię rozmawiać o wierze, nie nakłaniam też ateistów/ludzi innej wiary/członków sekt do zmiany przekonań i tego samego też wymagam dla swojej osoby. Niestety w życiu nie może być zbyt kolorowo.

Mam koleżankę, gdyby była katolikiem, idealnie wpisałaby się w historie o wyznawczyniach Rydzyka, obrończyń krzyża i moherów mających za sens życia nawracanie niewierzących wszelkimi sposobami. Cóż, koleżanka jest przykładem agresywnego ateisty. Odkąd pamiętam, lubiła wyśmiewać się z Biblii, podawać dowody na jej fikcyjność, podsyłać mi linki do dokumentów obalających wierzenia chrześcijańskie. Drażniło mnie to, jednak starałam się ignorować zaczepki, zmieniałam temat, uznawałam dyskusję za jałową, bo wiedziałam, że ani ona nie zmieni zdania pod moim wpływem, ani tym bardziej ja pod jej wpływem.

Pewnego dnia pochwaliła mi się, że wypisała się z kościoła i nakłoniła do tego czynu młodszego brata. Spytałam czy musiała to robić, bo dla jej rodziców był to jednak cios, tym bardziej że przecież nie zmuszali jej do uczęszczania na msze ani do modlitw. Machnęła ręką, i uznała że ja też jak najszybciej powinnam, bo księża to pedofile i ona nie będzie w żaden sposób powiązana z tą zdradziecką sektą. Od tamtego dnia nakłanianie mnie na podobny krok trwało codziennie, przez MIESIĄC.

Uszanowawszy jej poglądy, nie wysyłałam jej życzeń na święta, nie rozmawiałam z nią także jak je spędziła, mimo to kiedy tylko spotykałam się z nią po tych wydarzeniach, padały pogardliwe pytania o "czczenie fikcyjnego boga, i danie na tacę w tej intencji". Miarka się przebrała gdy spotkałam się z nią prowadząc za rękę moją 4-letnią bratanicę.
Idiotka zaczęła pytać dziecka, czy jest tak samo głupiutkie jak ciocia, i wierzy w bajki o jakimś bożku, który patrzy na nas z góry. Wkurzyło mnie to z dwóch powodów:
1. Jestem katoliczką i bolą mnie takie słowa.
2. Za wychowanie małego dziecka odpowiadają rodzice. Nie mówię, że za 14 lat bratanica nie zmieni zdania i stwierdzi, że jest ateistką. Jednak na tą chwilę tak burackie zachowanie było poniżej wszelkiej krytyki.

Wojująca ateistka dostała porządny opierdziel (chociaż i ręka mi świerzbiła) oraz dożywotni zakaz odzywania się do mnie. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale teraz przynajmniej mam święty spokój.

wojująca ateistka

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
27 35

@PolitischerLeiter14_88: nie była w moim typie :)

Odpowiedz
avatar minutka
30 36

Bardzo dobrze zrobiłaś.

Odpowiedz
avatar livinginloft
16 62

oh również mam takiego kolege, moja rozmowa z nim: KOLEGA: Hej, zobaczy tutaj masz link www i tam jest dowód na to, że Jezus był zwykłym grzesznikiem i miał żone. JA: Ojej, ale ja mam ten dokument, nawet nie wiesz gdzie go sobie zapisałam! KOLEGA: Gdzie? JA: W dupie. Jestem wierząca, ale jakoś się tym nie podniecam publicznie. High5

Odpowiedz
avatar MrSZ
49 61

Fanatyczna wiara w istnienie boga lub jego brak to jedna z najgorszych rzeczy tego świata. To powinny być prywatne sprawy, a ewentualna rozmowa tylko za przyzwoleniem. A takie manipulowanie dzieckiem to szczyt chamstwa.

Odpowiedz
avatar plokijuty
11 49

@MrSZ: Warto dziecko uczyć o różnych religiach a WYBÓR do jakiej chce nalezeć pozostawić dziecku. Nie zmuszać dziecka do przyjęcia religii wyznawanej przez rodziców. Przykład na podstawie kawału. Ksiądz przystępuje do chrztu dziecka, żeby za chwilę zapisać je do religii wyznawanej przez rodziców. Wtem wpada do kościoła lokalny polityk i mówi "stop". On chce dziecko zapisać do partii. Ksiądz, rodzice, chrzestni wyskoczyli na polityka, że tak nie można, że dziecko musi być w pełni świadome swych decyzji... A polityk na to "no właśnie"...

Odpowiedz
avatar orco
5 41

@plokijuty: to nie jest to samo. Kiedy rodzice nieśli mnie do chrztu to przyrzekli, że przekażą mi wiarę (co uczynili). Oczywiście że dorosły człowiek może zmienić poglądy, ale przekazywanie wiary to część wychowania dziecka. Mówienie, że jak dorośnie to samo wybierze to szczyt rodzicielskiego lenistwa, podobnie jak stwierdzenie: "jak dorośnie to wybierze czy chce być kulturalny czy nie, a teraz niech robi co chce" - idea wychowania bezstresowego.

Odpowiedz
avatar orco
7 25

@zmywarkaBosch: jeśli jesteś ateistką, to najwyraźniej nie jest. Dla chrześcijanina - jest. Chrześcijanie oddawali (a gdzieniegdzie nadal oddają) życie za swoją wiarę, więc dla nich (i dla mnie) jest wartością nadrzędną.

Odpowiedz
avatar MrSZ
23 25

@plokijuty: Mam bardzo obiektywne spojrzenie na wiarę. Cała moja rodzina jest wierząca i wiem że kiedy rodzice mówili sobie "tak" w kościele podczas ślubu przyrzekli że wychowają mnie w wierze. Skoro są wierzący to dla nich to coś znaczy i słowa dotrzymali. Ochrzcili mnie i obie moje siostry, ale ja już dziś jestem dorosły i wybrałem swoją drogę. Nie czuje jakiegoś strasznego ciężaru z powodu chrztu, komunii czy nawet bierzmowania. Po prostu w miarę późno zszedłem z ścieżki. Na pewno nie porównywałbym tego z kredytem na 30 lat, bo najnormalniej w świecie mnie to nie dotyczy. Do kościoła nie chodzę, księdza nie przyjmuję, ślub biorę tylko cywilny i nie czuję strasznego ciężaru z powodu tego że moi rodzice starali się żyć tak jak nakazywała im ich wiara.

Odpowiedz
avatar orco
2 18

@zmywarkaBosch: ok, nie zrozumiałam, ale w takim wypadku tym mniej rozumiem Twoją pierwszą wypowiedź. Przecież przekazywanie wiary nie polega na tym, że wmawiamy dzieciom, że istnieje jakiśtam Bóg i de facto nie ma to znaczenia. Przekazanie wiary to przekazanie całego pakietu przekonań co jest dobre, a co złe. Jak należy się zachowywać, a jakich zachowań unikać. Uważasz, że rodzice nie powinni przekazywać dzieciom takich wzorców, tylko czekać aż same sobie wyrobią?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 20

@orco: Przekazywanie dobrych wzorców nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek wiarą. Piszę to już trzeci raz, ale pewnie to też za mało dla zaślepionych wiarą (jakąkolwiek).

Odpowiedz
avatar minutka
0 4

@MrSZ: O, i super. Gdyby tylko ogół ateistów był taki...

Odpowiedz
avatar Patapon
-1 5

plokijuty owszem warto dzieci zaznajomić z innymi religiami aczkolwiek jeśli się jest wierzącym powinno się wychowywać je w duchu swojej religii a nie pierdzielić o tym, że jak dorośnie to sobie wybierze. Czy w takim razie takim samym systemem rodzicie kierują się w stosunku do innych rzeczy i pozwalają dziecku robić to chce? Niech wybierze co chce zjeść, o której godzinie iść spać, czy chce iść do szkoły czy nie a w ogóle to niech samo się wychowuje i o wszystkim samo decyduje. Od tego są rodzicie aby wpoić dziecku jakieś wartości, kulturę a jeśli nie chcę przekazać religia jaką wyznają to znaczy. że nie jest ona dla nich samych ważna.

Odpowiedz
avatar Demolka
3 3

@Patapon: Albo to po prostu znaczy, że dziecko jest dla nich ważniejsze niż religia, co z mojego punktu widzenia jest dość zdrowe dla obu stron. Poza tym podpinanie kultury i wartości z religią jako nieodłącznym elementem jest dla mnie dosyć zabawne, rozumiem, że dla osób wierzących to może faktycznie być nierozłączna całość, ale nawet wtedy trzeba zachować jakąś trzeźwość umysłu. Religia nie jest elementem równym kulturze i wartościom moralnym, może się z nimi pokrywać, ale wcale nie musi i w przeciwieństwie do religii, bez wpojonej kultury i wartości nie da się efektywnie egzystować w społeczeństwie. Innymi słowy - socjalizacja za pomocą religii naszego kręgu kulturowego zwykle jest równoznaczne z wpojeniem zasad kultury europejskiej, ale trzeba pamiętać, że da się to zrobić również w drugą stronę, czyli wpajać zasady kultury i bliskie nam wartości bez mieszania w to religii. (To trochę jak z tym twierdzeniem z kwadratem i prostokątem.)

Odpowiedz
avatar mystery_on
0 0

@zmywarkaBosch: Ma dużo wspólnego z wiarą. Mylisz się. W hinduizmie człowiek człowiekowi nie równy. Podział na kasty. W judaizmie naród wybrany. Reszta to goje. W chrześcijaństwie wszyscy są równi wobec Boga. Wszystkie wzorce z czegoś wypływają. U nas z chrześcijanstwa. Ale stało sie to tak oczywiste że wszyscy o tym zapomieli.

Odpowiedz
avatar sixton
39 47

Wszystkie skrajności są podobnie irytujące i świadczą raczej o miałkości intelektualnej takowych. Nie mówiąc już o często towarzyszącym chamstwie. I ci ateiści czystej krwi uważający się za lepszych. Zabawne.

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
26 70

Czemu poruszyłaś temat jej apostazji, że "jak ona mogła to zrobić rodzicom?". To jest jej sprawa. Nie każdemu odpowiada choćby figurowanie w kościelnych statystykach, a potem niektórzy używają zakłamanych danych, że w Polsce niby 95% katolików jest. Nie pomyślałaś, że krzywdę robią rodzice dzieciom, kiedy te są małe, zamiast poczekać aż dziecko osiągnie pełnoletność i samo zdecyduje. W ten sposób robią tylko krzywdę dorosłemu dziecku, gdyż wielu księży robi problemy z apostazją i wykreśleniem z ksiąg

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 48

@kissedbyfire: ja uważam że dziecko powinno się wychowywać w takiej wierze lub niewierze, jaką wyznają jego rodzice. Dziecko po osiągnięciu pełnoletności samo dokona wyboru, czy chce należeć do wspólnoty kościoła czy nie. Nic nie podnosi mi ciśnienia bardziej niż wypowiedzi osob niewierzących, jaką to katolik krzywdę dziecku wyrządza bo chrzci je i zapisuje na straszne lekcje religii.

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
15 51

@jagababa91: co do wychowywania, to się zgodzę, niech rodzice pokazują jaksię wierny powinien zachowywać itp. ale mówię o sakramentach. Taką decyzję powinien podejmować każdy za siebie. To jest tak jakbyś miała kilka miesięcy, a rodzice wzięliby na twoją osobę kredyt na 200000 tys. i później jako osoba dorosła musiałabyś ją spłacać @sla wiem i dlatego na końcu o księgach wspomniałam

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2015 o 23:07

avatar kissedbyfire
23 29

@jagababa91: co do młodszego brata, jak rozumiem pełnoletni, więc sam podejmuje za siebie decyzję. Siostra może mu przedstawić swój punkt widzenia, ale chłopak chyba swój rozum ma

Odpowiedz
avatar Agness92
3 45

@sla: jak ktos jest niewierzacy to co mu przeszkadza wazny chrzest?

Odpowiedz
avatar sla
28 42

@Agness92: Teoretycznie w niczym. Jednak obecność w księgach kościelnych może przeszkadzać. Można także zaliczać apostatów do katolików (bo nadal nimi są) w badaniach statystycznych - co już znaczenie ma. Pozostaje najważniejszy argument - chęć życia zgodnie ze swoim sumieniem. Czy mi się to podoba, czy nie, do końca życia pozostanę częścią tej organizacji, zawsze pozostanę katoliczką. Tak samo mogę wziąć ślub kościelny, przecież niczym on mi nie zaszkodzi - lecz dla mnie jest to hipokryzja.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2015 o 23:42

avatar plokijuty
5 19

@sla: Pozostaje pytanie jaki chrzest jest ważny. Według Pisma Świętego Jezus poszedł w pełni władz umysłowych do Jana prosząc o chrzest a nie został tam zaniesiony przez swych rodziców. Kłania się zrozumienie znaczenia chrztu. Według wierzeń większości osób chrzest zmywa grzech pierworodny. Tylko na Jezusie grzech pierworodny nie ciążył.

Odpowiedz
avatar Molo
-1 9

@plokijuty: a Nas zawsze uczyli, że jedyną osobą jaka kiedykolwiek była bez grzechu pierworodnego to Maryja (bez grzechu poczęta czy jakoś tak ;-))

Odpowiedz
avatar sla
3 15

@Massai: Przecież napisałam wyżej, mam się powtórzyć? Poza tym, ja nie lubię być obecna w bazach danych zwłaszcza takich, które są ponad prawem. Nie podoba mi się także fakt, że pozostanę do końca życia katolikiem. Wiem o istnieniu ślubu mieszanego. Jednak pisałam o tym 'normalnym'. Dla wierzącego do świętokradztwo. Dla niewierzącego powinna być to hipokryzja. Tak samo postrzegam ważność chrztu czy przynależność do tej organizacji nawet po apostazji.

Odpowiedz
avatar Eander
4 8

@sla: "Treść wpisu w księdze ochrzczonych na marginesie aktu chrztu odstępcy (zob. kan. 535 § 2) winna brzmieć: „Dnia ........ w Parafii........ w ...... formalnym aktem wystąpił(a) z Kościoła katolickiego”. Adnotacja ta musi być umieszczana na świadectwie chrztu." Nie martw się, nie jesteś brana pod uwagę w statystykach jako katolik. Czemu uważasz że ta "baza danych" jest ponad prawem?

Odpowiedz
avatar sla
4 12

@Eander: Ponieważ nadal będę w księgach parafialnych, niezależnie od tego, co zrobię. Zgodnie z ustawą mogę żądać usunięcia danych osobowych, jednak najwyraźniej KK to nie obowiązuje.

Odpowiedz
avatar Eander
2 10

@sla: Zgodnie z zapisem w ustawie masz prawo do: 6)żądania uzupełnienia, uaktualnienia, sprostowania danych osobowych, czasowego lub stałego wstrzymania ich przetwarzania lub ich usunięcia, jeżeli są one niekompletne, nieaktualne, nieprawdziwe lub zostały zebrane z naruszeniem ustawy albo są już zbędne do realizacji celu, dla którego zostały zebrane; Ponieważ nie są one ani niekompletne, ani nieaktualne, ani nieprawdziwe, ani nie zostały zebrane z naruszeniem ustawy, a są nadal potrzebne w celu traktowania cię jak osobę niewierzącą pomimo chrztu. Nie masz podstaw aby mówić że ta "baza danych osobowych" jest poza prawem.

Odpowiedz
avatar sla
7 11

@Eander: Właśnie, 'są już zbędne do realizacji celu, dla którego zostały zebrane'. Skoro nie chcę już być katoliczką to na co im te dane są potrzebne? By wiedzieli, ile osób od nich odeszło? W ten sposób tłumaczyć się może każda organizacja sprawiając, że przepis byłby martwy. Wypisując się z kościoła powinnam zostać całkowicie usunięta z ich baz danych, podobnie jak nie ma w nich osób, które nigdy nie zostały ochrzczone. Tak powinno to działać.

Odpowiedz
avatar Eander
-1 9

@sla: Widzisz problemem jest właśnie fakt ochrzczenia jest on z punktu widzenia kościoła trwałym, ale rozumiem że dla osoby która przestała wierzyć nie musi być to argumentem dlatego przytoczę inny bardziej formalny. To że ty się wypisałaś nie oznacza, że przestałaś być ochrzczona w przypadku twojego powrotu (różnie w życiu bywa) nie możesz uzyskać drugi raz sakramentu chrztu dlatego musi pozostać ślad, że byłaś już członkiem kościoła.

Odpowiedz
avatar sla
4 8

@Eander: Dlatego mówię - pod to można podciągnąć wszystko, więc przepis jest martwy. Czemu bank ma usuwać moje dane osobowe skoro mogę do niego wrócić? Ja rozumiem, dla kościoła takie podejście jest wygodniejsze, jednak jest to stawianie się ponad prawem. Skoro wypisuję się z danej organizacji to oczekuję, by zgodnie z polskim prawem, wszystkie moje dane zostały bezpowrotnie usunięte. Kościół czy jakakolwiek inna organizacja nie może stawiać swoich własnych zasad w pozycji nadrzędnej do prawa państwowego. Nie powinien się liczyć fakt, dlaczego nie chcę być w konkretnej bazie danych. Skoro nie chcę to proszę mnie usunąć, po prostu. Na moją prośbę, bezpowrotnie, bez szukania świadków czy walki z bardziej upartym księdzem.

Odpowiedz
avatar Eander
-3 9

@sla: Bank musi usunąć twoje dane ponieważ zaciągnięcia kredytu czy otwarcia konta możesz dokonać ile razy chcesz i po wywiązaniu się obu stron z umowy nie ma żadnego powodu by dane pozostały w ich bazie. Podczas gdy w przypadku kościoła wchodząc do wspólnoty otrzymujesz sakramenty których nie tracisz z chwilą odejścia więc sytuacja można porównać do dostania przez ciebie obywatelstwa. Mimo że wyjedziesz z polski (a nawet zrzeczesz się go) nie oznacza że twój pesel zostanie nadany komuś innemu.

Odpowiedz
avatar sla
3 9

@Eander: Z obywatelstwem kiepski przykład - mogę się go zrzec. Katolicyzmu już nie.

Odpowiedz
avatar Eander
3 11

@sla: Obywatelstwo - katolicyzm pesel - dane osobowe Twój pesel nie zostaje przydzielony kolejnej osobie nawet jeśli zrzeczesz się obywatelstwa. Więc twoje dane nadal są z nim powiązane a jedynie pojawia się informacja o tym że zrzekłeś się obywatelstwa. Wskarz błąd w moim porównaniu.

Odpowiedz
avatar ototot
1 1

@sla: Nie wiem czy wiesz, że można dokonać usunięcia z ksiąg, tylko trzeba do tego więcej niż apostazji. Trzeba mianowicie napisać pismo do Generalnego Inspektora Danych Osobowych, że nie zgadzasz się na przechowywanie twoich danych osobowych w księgach parafialnych. Procedura jest czasochłonna, ale możliwa do wykonania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Agness92: dobre pytanie. Chyba jednak ci niewierzący nie są tacy do końca niewierzący. Jeśli jestem naprawdę niewierzący, to uznaję, że ten cały chrzest to zwykłe polanie wodą. Co to komu przeszkadza?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

@sla: "Właśnie, są już zbędne do realizacji celu, dla którego zostały zebrane". - Nie, nie są. "Skoro nie chcę już być katoliczką to na co im te dane są potrzebne? By wiedzieli, ile osób od nich odeszło?" - Nie po to, by wiedzieć, ile osób odeszło, ale by wiedzieć kto katolikiem NIE jest. Załóżmy, że jutro pójdę do kancelarii parafialnej dokonać aktu apostazji i że wszelkie ślady po mojej osobie zostaną wymazane z dokumentów Kościoła. Teraz wyobraźmy sobie, że za x lat, kiedy w parafii zmienią się księża i nikt o mnie-apostacie już nie będzie pamiętać, ponownie zgłoszę się do kancelarii po metrykę chrztu, chociażby po to, żeby wziąć ślub albo zostać ojcem chrzestnym. I co teraz? Wpisu w księgach nie ma. Nie wiadomo, czy byłem "na bieżąco z sakramentami", czy też nie. Idę z zaparte, że byłem ochrzczony w tej właśnie parafii, bierzmowany i jestem osobą wierzącą, praktykującą. Sytuacja robi się kłopotliwa - ksiądz ma mi uwierzyć na słowo? Udzielić warunkowo chrztu jeszcze raz? Właśnie dlatego wpisy w księgach kościelnych zostać powinny, ponieważ nie są zbędne do realizacji celu, dla którego zostały zebrane.

Odpowiedz
avatar Felina
0 2

Marcinn, skoro ktoś się wypisuje z Kościoła, to chyba jednoznacznie daje do zrozumienia, że nie chce brać udziału w chrztach ani ślubach kościelnych. I żadne metryki nigdy nie będą mu potrzebne.

Odpowiedz
avatar sawner
1 1

@marcinn: Błądzisz. Ustawa o ochronie danych osobowych mówi co następuje: Art. 23. 1. Przetwarzanie danych jest dopuszczalne tylko wtedy, gdy: 1) osoba, której dane dotyczą, wyrazi na to zgodę, chyba że chodzi o usunięcie dotyczących jej danych; 2) jest to niezbędne dla zrealizowania uprawnienia lub spełnienia obowiązku wynikającego z przepisu prawa; 3) jest to konieczne do realizacji umowy, gdy osoba, której dane dotyczą, jest jej stroną lub gdy jest to niezbędne do podjęcia działań przed zawarciem umowy na żądanie osoby, której dane dotyczą; 4) jest niezbędne do wykonania określonych prawem zadań realizowanych dla dobra publicznego; 5) jest to niezbędne dla wypełnienia prawnie usprawiedliwionych celów realizowanych przez administratorów danych albo odbiorców danych, a przetwarzanie nie narusza praw i wolności osoby, której dane dotyczą. Ergo: już sam fakt nie wyrażenia zgody osoby zainteresowanej na figurowanie w tego rodzaju spisie jest wystarczającą przesłanką do wniosku o usunięcie zapisu z księgi chrztu po osiągnięciu przez taką osobę pełnoletności (do tego czasu można domniemywać, że zgoda została wyrażona przez prawnych opiekunów). Dalej: Art. 27. 1. Zabrania się przetwarzania danych ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność wyznaniową, partyjną lub związkową, jak również danych o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach lub życiu seksualnym oraz danych dotyczących skazań, orzeczeń o ukaraniu i mandatów karnych, a także innych orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym lub administracyjnym. Innymi słowy - zapewnienie wolności wyznania. Oczywiście, jest tutaj przepis umożliwiający przetwarzanie danych członków wspólnot religijnych przez ich kościoły: 2. Przetwarzanie danych, o których mowa w ust. 1, jest jednak dopuszczalne, jeżeli: 4) jest to niezbędne do wykonania statutowych zadań kościołów i innych związków wyznaniowych, stowarzyszeń, fundacji lub innych niezarobkowych organizacji lub instytucji o celach politycznych, naukowych, religijnych, filozoficznych lub związkowych, pod warunkiem, że przetwarzanie danych dotyczy wyłącznie członków tych organizacji lub instytucji albo osób utrzymujących z nimi stałe kontakty w związku z ich działalnością i zapewnione są pełne gwarancje ochrony przetwarzanych danych; "Członków tych organizacji" - czyli w przypadku apostatów ten punkt traci ważność. Co za tym idzie: Art. 32. 1. Każdej osobie przysługuje prawo do kontroli przetwarzania danych, które jej dotyczą, zawartych w zbiorach danych, a zwłaszcza prawo do: 6) żądania uzupełnienia, uaktualnienia, sprostowania danych osobowych, czasowego lub stałego wstrzymania ich przetwarzania lub ich usunięcia, jeżeli są one niekompletne, nieaktualne, nieprawdziwe lub zostały zebrane z naruszeniem ustawy albo są już zbędne do realizacji celu, dla którego zostały zebrane; 7) wniesienia, w przypadkach wymienionych w art. 23 ust. 1 pkt 4 i 5, pisemnego, umotywowanego żądania zaprzestania przetwarzania jej danych ze względu na jej szczególną sytuację; 2. W przypadku wniesienia żądania, o którym mowa w ust. 1 pkt 7, administrator danych zaprzestaje przetwarzania kwestionowanych danych osobowych albo bez zbędnej zwłoki przekazuje żądanie Generalnemu Inspektorowi, który wydaje stosowną decyzję. Oraz: Art. 35. 1. W razie wykazania przez osobę, której dane osobowe dotyczą, że są one niekompletne, nieaktualne, nieprawdziwe lub zostały zebrane z naruszeniem ustawy albo są zbędne do realizacji celu, dla którego zostały zebrane, administrator danych jest obowiązany, bez zbędnej zwłoki, do uzupełnienia, uaktualnienia, sprostowania danych, czasowego lub stałego wstrzymania przetwarzania kwestionowanych danych lub ich usunięcia ze zbioru, chyba że dotyczy to danych osobowych, w odniesieniu do których tryb ich uzupełnienia, uaktualnienia lub sprostowania określają odrębne ustawy. Koniec i kropka. Jeżeli dana osoba wypisuje się z KK (i nie musi w tym celu wykonywać

Odpowiedz
avatar elda24
12 40

Ja do wiary mam podejście byle jakie, w coś tam wierzę, ale do końca nie wiem w co, ale strasznie nie lubię ludzi, którzy wiedzą lepiej czy wiara jest prawdziwa czy nie. U ateistów psychopatów strasznie nie lubię brania Biblii w rozumieniu dosłownym, jest to książka powiedzmy że jak każda inna i trzeba ją odpowiednio interpretować, czy podoba się to Katolom i ateistom czy też nie. Indoktrynacja przez którąkolwiek ze stron jest chora, każdy z nas jest wolnym człowiekiem i ma własny rozum (no powiedzmy). ALE pisanie, że koleżanka aktem apostazji zrobia krzywdę rodzicom jest trochę nie na miejscu - piszesz, że nikomu do wiary się nie wtrącasz a koleżankę jednak osądzasz z góry, daleko więc do niej i jej zachowań tak na prawdę nie masz. Dziewczyna zrobiła coś zgodnie ze swoim sumieniem i kij ci do tego. Olałaś dalszą znajomość, bardzo dobrze, ale nie wchodź z butami w wiarę (lub niewiarę) innych, gdy sama ich krytykujesz.

Odpowiedz
avatar elda24
19 37

@jagababa91: "Spytałam czy musiała to robić, bo dla jej rodziców był to jednak cios" no dla mnie to już włażenie z butami. Koleżanka ci mówi, że jest ateistką, że nie lubi (delikatnie mówiąc) kościoła a ty i tak uważasz jej wypisanie się w kościoła za coś niezrozumiałego, bo jej rodzicom jest teraz przykro. Powiedz mi więc gdzie widzisz sens w tym, żeby twoją ateistyczną koleżankę nadal podawano w oficjalnym spisie katolików, jako osobę wierzącą? A tak, bo dla rodziców cios. To ma sens. Tak.

Odpowiedz
avatar sla
17 29

@jagababa91: Tylko potem pojawiają się głosy 'w Polsce jest xy% katolików' co przekłada się później na rzeczywistość. Chociażby jako naciski episkopatu w sprawach ustawodawczych.

Odpowiedz
avatar elda24
15 27

@jagababa91: ty chyba też nie masz większych problemów w życiu, skoro przejmujesz się tym, czy twoja koleżanka podjęła dobrą decyzję wypisując się z kościoła. Moim zdaniem całkiem słuszną, bo jednak skoro jest ateistką, to robi jej różnicę to, czy w takim spisie widnieje czy nie. Chyba nie wiesz do końca co to jest ateizm i mylisz go z jakimś innym pojęciem.

Odpowiedz
avatar elda24
14 28

@jagababa91: co ty w ogóle dziewczyno insynuujesz? Czy ja napisałam gdzieś, że jako katolik jesteś gorsza? Twoja koleżanka wojująca jest jaka jest, po co mam komentować jej postępowanie. Mam napisać, że jest głupia? Lepiej ci będzie? Ja widzę po prostu jakąś niekonsekwencję twojego toku rozumowania. Piszesz niżej "żyj i daj żyć innym" więc co cię to obchodzi, czy koleżanka wypisała się z kościoła i czy przekabaciła brata czy nie. Jeżeli brat się dał przekabacić, to znaczy, że też sam w Boga nie wierzy, tylko co to ciebie w takim razie obchodzi? Koleżanka cię męczyła, to było dawno temu znajomość zakończyć, a nie cierpieć w milczeniu. Ja się tylko doczepiłam tego, że nie powinno cię obchodzić to czy koleżanka jest dalej oficjalnie w kościele czy nie. I tyle. Każdy wierzy w to, w co chce wierzyć. Teraz tylko modne jest wojowanie ateistów i robienie z siebie męczenników przez wielu katolików. Co się martwisz, i tak was wszyscy wojujący muzułmanie nienawidzą. Po równo. A koleżankę to pewnie nawet bardziej.

Odpowiedz
avatar Ara
0 20

@elda24: Och, oczywiście. Pytanie czy musiała to robić i zauważenie konsekwencji to włażenie z butami, ale już prymitywne zaczepki typu "nadal wierzysz w tego fikcyjnego boga" to zachowanie zupełnie w porządku.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
-2 10

@Ara: równi i równiejsi... Aż dziwne, że nikt nie wyskoczył jeszcze z tekstem "twoja wina! Jakbyś przestała wierzyć to koleżanka dałaby ci spokój"

Odpowiedz
avatar elda24
4 4

@Ara: nigdzie nie napisałam, że zachowanie koleżanki jest w porządku. Koleżanka to zwykła kretynka zapewne, która idzie za modą, a teraz modne jest być ateistą. Ja tylko zwróciłam uwagę na niekonsekwencję w słowach autorki, bo najpierw pisze, że ona się nie wtrąca w to, w co kto wierzy a potem ma niejakie pretensje do koleżanki, że się z koscioła wypisuje i jeszcze dorosłego brata do tego namawia. Dobrze, że znajomość się zakończyła, lepiej nie posiadać fanatyków w swoim środowisku, bo do nikąd to nie prowadzi. I nie ważne czy taki fanatyk jest ateistą, homoseksualistą, agnostykiem, pastafarianinem, narodowcem, feministką, katolikiem czy muzułmaninem. Żaden fanatyzm nie jest dobry.

Odpowiedz
avatar minutka
-4 6

@elda24: Nie tyle ma pretensje, co stwierdza fakt, że rodzice koleżanki po pierwsze nie zmuszali swoich dzieci do praktykowania wiary, a po drugie bardzo przeżyli apostazję swoich dzieci.

Odpowiedz
avatar Fithvael
7 7

@jagababa91: Nope, ateista absolutnie nie "powinien lać ciepłym moczem" na obecność w spisach KK. Notorycznie słyszę katolickich publicystów i polityków, broniących forsowania katolickich zmian w prawie, m.in. właśnie poprzez rzekomy fakt znacznej liczbowej przewagi katolików nad niekatolikami w Polsce. Tymczasem z badań przeprowadzanych nawet przez same kościelne instytuty statystyczne wynika, że już znacznie poniżej połowy społeczeństwa popiera światopogląd KK nawet w tak elementarnych dla katolika kwestiach, jak istnienie piekła, czy boska natura Jezusa. Współczynnik dominicantes (o communicantes nie wspominając nawet...) to już obecnie poniżej 40% - i to spośród samych tylko osób zobowiązanych do aktywnego celebrowania niedzieli, nie całego społeczeństwa! Ale na to oczywiście żaden katolicki lobbysta się nie powoła... Także wybacz, ale robi mi dużą różnicę, czy umieszcza się mnie w "statystykach", czy nie, jeśli potem mają wpływać na moje życie jako pretekst to takich, a nie innych decyzji "na górze".

Odpowiedz
avatar Eloe
21 23

Fanatykom wszelkiej maści mówimy zdecydowane wypier...

Odpowiedz
avatar sparxx
23 27

@jagababa91: Uderz w stół, a nożyce się odezwą same... :)

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
12 14

@jagababa91: Myślę, że to nie było do ciebie...

Odpowiedz
avatar Eloe
9 9

@jagababa91: Wiesz, to było w kontekście twojej znajomej, ale skoro się poczuwasz...

Odpowiedz
avatar glan
11 25

Zagorzała ateistka? Nie wierzy w boga i zwalcza? Ciekawe czy tak samo zwalczała inne religie? Np pastafarianizm. Żałuję, że nie trafiłem na taką, niech mi spróbuje udowodnić, że Latający Potwór Spaghetti nie istnieje. ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 31

@glan: Tak pięknie mówi się o tolerancji i szacunku wobec cudzych poglądów i religii;) poza tym o wiele łatwiej zgnoić katolika niż takiego muzułmanina, więc niestety ateiści mogą wykazać się tylko pojazdem na nas (chyba że anonimowo w internecie pojadą soczyście na islamistów);)

Odpowiedz
avatar sla
10 26

@jagababa91: Ciężko, by ateista w Polsce dyskutował z muzułmaninem, bo ich prawie tutaj nie ma... A jak są to mają swój świat i nikogo na siłę nie nawracają, nie próbują wpływać na stanowione dla ogółu prawo. Agresja nie bierze się znikąd, to efekt na próby ograniczania praw osób o innych lub mniej radykalnych poglądach, co niestety w skrajnych przypadkach odbija się na pojedynczych osobach, których jedną 'winą' jest wyznawana wiara.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 21

@sla: może nie ma ich w mniejszych miastach :) u mnie aż roi się od Turków, którzy przyjechali na wymianę studencką. Poza tym co innego dyskutować z kimś kto ma na to ochotę, a co innego wyrażać swoje poglądy osobie niezainteresowanej tematem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2015 o 0:06

avatar sla
11 23

@jagababa91: Niech sobie przyjeżdżają, rozmnażają się, proszę bardzo. Jeżeli jednak zaczną próbować ingerować w moją wolność (chociażby zakaz sprzedaży wieprzowiny) to zacznie się wojna. Właśnie na tym polega konflikt ateiści (i ci, którzy wiarę mają gdzieś) vs katolicy - ci drudzy (jako grupa, nie poszczególne jednostki) roszczą sobie prawo do rządzenia sumieniami innych. Nie dziw się więc reakcjom. Jeżeli wiara jest dla ciebie sprawą prywatną (chociaż dyskusja pod historią oraz reakcja na apostazję koleżanki troszkę burzy ten wizerunek) to gratuluję, tak być powinno. Tyle, że nie jest...

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
6 32

@jagababa91: Przeszkadza ci grupka Turków z wymiany studenckiej (jak liczna, śmiem zapytać, bo sformułowanie "roi się od nich" wygląda na wytwór twojej paranoi). Co takiego ci Turcy robią, że czujesz się zagrożona ich obecnością? Czy postawili kilkanaście meczetów w twoim mieście? Czy wprowadzili nauki islamu do przedszkoli i szkół? Czy porozwieszali swoje znaczki w państwowych urzędach? Czy popełniają przestępstwa, a potem chowają się pod spódnicą oberimama? A może przyssali się do budżetu lokalnego samorządu i doją kasę na szerzenie swoich chorych wierzeń? Koniecznie napisz jakich represji doświadczyłaś z ich strony.

Odpowiedz
avatar Ara
0 24

@sla: A jednak to właśnie w Polsce mówi się o tym, że Muzułmanie muszą miec Meczety i nie można naśmiewać się z ich religii bo mają "prawo do wyznawania własnej religii", ale Katolikom coraz częściej to prawo się już odbiera właśnie szykanami i prymitywnymi docinkami. Wniosek jest prosty - Katolikowi przygadać łatwiej i bezpieczniej. A zwróć uwagę że jeszcze nie tak dawno właśnie na Piekielnych na złe słowo o Muzułmanach ktoś się oburzał że nie wolno generalizować, bo nie wszyscy są tacy. Ale jak się mówi że księża to pedofile, to już nie jest generalizacja. Hipokryzja pełną gębą. @Fomalhaut: Jeżeli przyjąć Twoją teorię, to naprawdę bardzo współczuję Ci represji które spotkały Cię ze strony księży, skoro nazywasz ich pedofilami...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2015 o 7:26

avatar sla
4 14

@Ara: Przecież napisałam z 20x o co w tym wszystkim wchodzi. Problemem nie jest religia, bo ta powinna być sferą prywatną każdego człowieka, lecz fakt, że katolicyzm próbuje narzucać wszystkim swoje zasady. Stąd protest ateistów, agnostyków etc. Tylko dlatego katolicyzm jest postrzegany tak a nie inaczej. Jakby to muzułmanie zachowywali się tak, jak katolicy to cała krytyka spadła by na nich. Jednak ci obecni w Polsce są grzeczni i nikomu nic nie narzucają, dlatego są bardziej tolerowani. Niech budują swoje kościoły, niech się w nich modlą - ale jak zaczną mnie budzić swoim wyciem (co robią katolicy) to zacznę być wredna.

Odpowiedz
avatar Ara
4 14

@sla: Powiem Ci ze dziwi mnie to, co piszesz, bo ja jakos nie czuje sie do niczego przymuszany przez Kosciol Katolicki. Krzywda mi sie z powodu jego obecnosci nie dzieje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

@Fomalhaut: Czy ty nie potrafisz czytać ze zrozumieniem? NIC DO NICH NIE MAM, ba czasem nawet z nimi porozmawiam i nie czuję się zagrożona ich obecnością. Chodzi mi o komentarz sla, że w Polsce ciężko jest znaleźć Muzułmanina aby z nim podyskutowac o wierzę.

Odpowiedz
avatar sla
10 12

@Eander: Chociażby 'klauza sumienia dla farmaceutów / lekarzy'. Wszelkie inne sprawy światopoglądowe.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
5 9

@Ara: "Jeżeli przyjąć Twoją teorię, to naprawdę bardzo współczuję Ci represji które spotkały Cię ze strony księży, skoro nazywasz ich pedofilami..." Jeżeli przyjąć twoją teorię, to nie mogę nazwać funkcjonariuszy NKWD i Gestapo zbrodniarzami. Przecież żaden z nich nie zrobił mi krzywdy.

Odpowiedz
avatar sla
10 14

@Eander: Skutecznie utrudnia. Jeżeli wprowadzą klauzę sumienia dla farmaceutów to kupno głupich tabletek antykoncepcyjnych lub co gorsza - tabletki po zacznie być problematyczne, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie nie ma apteki na każdym kroku. Sprawa aborcji - to dzięki KK w naszym kraju obowiązuje takie, a nie inne prawo. Oczywiście, znowu mogę je ominąć, lecz czy o to chodzi? Efekt jest taki, że lekarz uznaje wyższość swojego sumienia nad moim i każe mi postępować według swoich zasad. Odwracając poprzeczkę - chciałbyś, by muzułmanin odmówił ci sprzedaży wieprzowiny w sklepie 'bo jest nieczysta'? Chciałbyś mieć problem z kupnem alkoholu, bo jest zły? Mieć problemy z kupnem / zamówieniem czegoś mięsnego w piątki? Chciałbyś, by ktoś odmawiał ci sprzedaży mięsa 'bo to zbrodnia'? Przecież oni także chcą postępować ze swoim sumieniem. Jednocześnie ograniczając innych. Zasada powinna być prosta. Jesteś katolikiem i sprawy sumienia są dla ciebie aż tak istotne? Nie bądź ginekologiem czy farmaceutą. Jesteś wojującym wegetarianinem to nie zatrudniaj się w sklepie mięsnym. Uważasz alkohol za zło tego świata to nie pracuj w sklepie monopolowym. I tak dalej. Ja nie chcę, by czyjeś zasady (niebędące prawem państwowym) w jakikolwiek sposób mnie ograniczały.

Odpowiedz
avatar sla
12 16

@Eander: W sklepie muzułmańskim, tak oznaczonym, nie widzę powodu, by ktoś musiał sprzedawać wieprzowinę. W normalnym jednak - proszę sprzedać mi towar, który jest w ofercie albo wezwę policję. Szpital nie jest katolicki a państwowy, więc reguły w nim ustala państwo. Podobnie z przychodniami - jeżeli ktoś w mieście założy sobie katolicki ośrodek zdrowia - ok. Jeżeli jednak ma to miejsce w małej miejscowości, gdzie ośrodek zdrowia jest jeden to jest to już mocno niesprawiedliwe. Analogicznie z aptekami. Poza tym, wypada takie miejsce oznaczyć. Mam płacić 100 zł za wizytę u ginekologa tylko po to, by się dowiedzieć, że tabletek mi nie przepisze, bo jestem młoda i mam rodzić dzieci?! Nie, nie ma prawa kazać mi znaleźć kogoś innego. Ma mi kogoś takiego wskazać. To jest jego prawny obowiązek. Poza tym, często to wcale nie jest takie proste zwłaszcza w czasie leczenia szpitalnego. Poza tym, katolicy próbują narzucić swoje sumienie innym przez prawo. Chociażby głośna ostatnio sprawa invitro czy konwencja do spraw przemocy i naciski episkopatu, by prezydent tej drugiej ustawy nie podpisywał. Protesty przy 'tabletce po' (ktoś zmusza katoliczki, by je kupowały?) Zmiana zasad dot. aborcji w 1993 roku i obecne apele, by całkowicie jej zakazać (umrzesz przez ciążę? razem z płodem? trudno, zdychaj!). Dziwisz się, że osobie niewierzącej to nie odpowiada?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2015 o 18:27

avatar sla
14 20

@Eander: Tabletkami antykoncepcyjnymi nikogo nie zabijam. Zresztą, by pozyskać mięso trzeba zabić istotę żywą... Według mnie żadna klauzula nie powinna istnieć. Chcąc być ginekologiem musisz liczyć się z faktem, że skoro aborcja w jakichś warunkach jest dozwolona, to być może będziesz musiał ją przeprowadzić (jeśli pracujesz w publicznej placówce). Nie podoba się? Zmień zawód, możesz być stomatologiem. Demokracja nie powinna polegać na narzucaniu praw a na poszanowaniu praw mniejszości, zwłaszcza w sprawach światopoglądowych. Nikt przecież katolików nie zmusza do aborcji / eutanazji / antykoncepcji czy innych, zbrodniczych procederów. Nikomu nie zaszkodzą związki jednopłciowe. Zresztą, tu pojawia się kolejne pytanie - duchowni aż tak nie wierzą w sumienie katolików, że chcą zakazać wszystkiego, co im nie odpowiada? Jaką wartością jest dokonanie dobrego wyboru w sytuacji, gdy nie ma żadnej alternatywy?

Odpowiedz
avatar sla
7 9

@Eander: Jego wiarę niech trzyma dla siebie. I dla swoich wiernych. Reszta ma własne sumienie. Wątpię, by był zadowolony gdybym ja zaczęła narzucać mu swoje zasady 'bo nie mogę się zgadzać na coś, co jest z nimi sprzeczne'. Tyle, że obecne prawo aborcyjne to praktycznie zakaz. Co z tego, że w niektórych przypadkach jest ona legalna skoro Kopacz musiała wskazać szpital, który by ją przeprowadził? Teraz trzeba biegać pomiędzy szpitalami, szukać, słuchać kazań... a czas leci. Jakiś czas temu czytałam artykuł o tym, jak 25 letnia kobieta zmarła tylko dlatego, że nie leczono jej bo 'zagroziłoby to ciąży'. Ta ustawa to nie jest poszanowanie poglądów tylko chęć przypodobania się klerowi.

Odpowiedz
avatar Eander
-5 7

@sla: Jedno pytanie, więc według ciebie tobie wolno mieć własne zdanie na jakiś temat i dążyć do jego legalizacji ale księdzu już tego niewolno? A czy ja zabraniam ci starać się o jego zmianę? Jeśli uważasz że jest ono złe rób co w twojej mocy żeby je zmienić. Według mnie jest ono wystarczająco liberalne i to moje prawo tak samo jak twoim jest uważać odwrotnie. "Jakiś czas temu czytałam artykuł" - chętnie przeczytam możesz podać jakieś namiary?

Odpowiedz
avatar BananUst
2 4

@Eander: Kwestia jest taka, że kler ma olbrzymia siłe wpływu na polityków, coś jak imamowie w krajach muzułmańskich z prawem szaria. Polecam poczytać sobie wypowiedzi księży z 2009 roku, jak rząd miał głosować nad ustawą o finansowaniu in vitro z budżetu państwa - tam groźby anatem latały. Poza tym, pokaż mi w Polsce inna religię, której święta są ustawowo wolne od pracy? Ja żeby uczcić Ostarę albo Midsommer muszę brać urlop, a katolik ma wolne ustawowo. A spróbuj żyć ze swoją kobietą bez slubu, to zobaczysz miłość bliźniego i stosowanie się do nauk Jezusa z Nazaretu w wykonaniu jego kapłanów. Nie mówię, że wszyscy, są wyjątki. Ale jak zwykle one potwierdzają regułę.

Odpowiedz
avatar Eander
-1 1

@BananUst: "Kwestia jest taka, że kler ma olbrzymia siłe wpływu na polityków" - Ponieważ sami politycy do tego dążą "jadąc" na głosach zdobytych dzięki hasłom, że "są katolikami", jeżeli ktoś próbuje zdobyć moje poparcie w ten sposób mam prawo wymagać od niego by bronił zasad mojej wiary. Co do kwestii rzucania z ambony hasłami, na kogo głosować. Osobiście również mi się to nie podoba, ale wychodzę z założenia, że chyba każdy własny rozum ma. "Poza tym, pokaż mi w Polsce inna religię, której święta są ustawowo wolne od pracy?" - Nie ma takiej, a teraz ty, jeśli możesz pokarz mi kraj, w którym religia dominująca nie ma wpływu na dni wolne. Polska o ile mi wiadomo to kraj katolicki, jeżeli to się zmieni i zostanie krajem wikańskim, muzułmańskim, czy jakimkolwiek innym na pewno również dni wolne ulegną zmianie i jest to całkiem naturalne zjawisko, dlatego nie rozumiem twojego oburzenia? "A spróbuj żyć ze swoją kobietą bez slubu, to zobaczysz miłość bliźniego" Naprawdę? W dzisiejszych czasach? Znam parę, która blisko 5 lat żyła bez ślubu i jakoś nie słyszałem żeby czuli się jakoś szykanowani? @Felina: Pierwszy artykuł pokazuje wady obecnego systemu i z tym się nie spieram, lecz zwróć uwagę, że wskazane w nim przykłady to nie błędy w prawie a zaniedbania bądź jawne łamanie prawa przez lekarzy. Dlatego uważam, że obecne prawo jest wystarczająco liberalne, a należy pracować nad jego egzekwowaniem. Co do drugiego artykułu czy sytuacja nie miała przypadkiem miejsca na Dominikanie a nie w Polsce?

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
10 50

Tak to już jest z wierzącymi w bożki. Piekielność związaną z agresywnym wciskaniem światopoglądu dostrzegają tylko wtedy, gdy to innowiercy (albo, o zgrozo, ateusze) wciskają im swoje heretyckie, albo bluźniercze przekonania. W drugą stronę to się tak ładnie nazywa - EWANGELIZACJA, niesienie dobrej nowiny, nawracanie.

Odpowiedz
avatar glan
17 25

@Fomalhaut: Nie wszystkie religie są prymitywne i mają bożków. Jestem wierzący i praktykujący. Co piątek jem spaghetti i piję piwo zgodnie z zaleceniami mojej wiary. Dlaczego wrzucasz wszystkich do jednego worka? Idź się lepiej napij piwa (tak, właśnie Cię ewangelizuję). ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 22

@glan: Ja wyznaję Dobrego Jeża Anaszpana, a On po prostu mówi: "Bądź dobrym człowiekiem... i od czasu do czasu nakarm jeża." :D Nie muszę nic robić rytualnie regularnie, co tydzień, jeść mogę, co chcę, płacić nikomu nie muszę... tylko być dobrym człowiekiem :) A w zeszłym roku miałam 3 jeże w ogródku, to chyba błogosławieństwo :D Aaaa... i z Anaszpanem zawsze mogę się skontaktować za pomocą facebooka. To jest to, czego brakuje innym wiarom ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2015 o 8:43

avatar Ara
-2 26

@jagababa91: Nie przejmuj się. Teraz plucie na wszystko co ma choć trochę wspólnego z Katolikami lub Chrześcijanami ogólnie jest na propsie i ludzie czują wewnętrzną potrzebę pokazania, jak postępowi są. Gdybyś w historii zamieniła religie i opisała to samo, tylko dotyczące muzułmańskiej rodziny, to ci sami "ateiści" by Ci przyklasnęli i oburzali się, jak koleżanka mogła tak destrukcyjnie wpływać na tradycję rodzinną. Bo tak wypada. Ja uważam, że dobrze się zachowałaś a koleżanka to zwykła antyteistka, a nie ateistka. I pewnie też do czasu, bo jak z większością tego typu ludzi jak trwoga, to do Boga.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 18

Nie mam nic do Katolików. Sama do niedawna byłam jedną z nich. Co sprawiło, że odeszłam? Krew. Za dużo jej na kartach historii Kościoła. Co jeszcze? Seks. Według Kościoła nie mam prawa tego robić z ukochaną Osobą - potrzebny jest ślub. Wzięlibyśmy ślub, ale nie mamy tyle pieniędzy, a ksiądz za 50 zł nie chce nam go dać. Czyli od pojednania z Bogiem dzieli nas jakieś kilka stów. Innego księdza szukać nie będę, bo nie na tym polega wiara, by nie ufać powołanym przez Pana duszpasterzon. W końcu oni są bliżej Boga i oni mają rację. Każdy wyświęcony. Stwierdziłam, że mogę żyć w zgodzie z Bogiem bez pośredników. Kościoła nie uznaję. Podsumowując... seks jest zły, nawet ten z miłości, antykoncepcja jest zła, bo to prawie morderstwo... Ale Watykan swoją gwardię ma, w razie, jakby trzeba było kogoś zabić. W razie czego napiszą, że "Bóg tak chciał". To moje zdanie, nie neguję istnienia Boga. Po prostu nie ufam Biblii. W końcu nie pisał jej Bóg, tylko człowiek. A Bóg, gdziekolwiek i czymkolwiek jest - jest dobry. Nie zabiłby swojego syna, co dyskwalifikuje u mnie chrześcijanizm ostatecznie.

Odpowiedz
avatar Ara
-5 15

@zielony_szwin: Wszedzie tam, gdzie tworzy cos czlowiek, bedzie to w jakis sposob niedoskonale. Ja nigdy nie bylem Katolikiem, wychowany zostalem jako Protestant, z czym teraz tez za wiele wspolnego nie mam, ale zawsze wiecej niz z Katolicyzmem. Jednak akurat w kwestii krwi na kartach historii Kosciola, to bym sie nie wychylal, bo na kartach historii ateizmu jest jej o niebo wiecej i to w o wiele mniej odleglych czasach ;)

Odpowiedz
avatar livinginloft
-1 11

@zielony_szwin: Tak czy siak opowiadania z życia Jezusa sa ponadczasowe. Nie mówie tutaj o antykoncepcji, seksie itp. Po protu zadziwiają mnie pod tym wzgledem, że można je dopasować do sytuacji z dzisiajszych czasów. Zadzwisia mnie jesztcze 10 przykazań, bo gdyby każdy przestrzegał tych zaledwie 10 zdań, żylibyśmy jak w raju. Też żyje z chłopakiem bez ślubu. Nasz ksiądz o dziwo to rozumie. Mysle, że rozumie nas sam Bóg. Na wesele, na suknie ślubna, na obrączki nie mamy pieniędzy. Jesteśmy ludzmi wierzącymi i się kochamy. Postawa naszego proboszcza nam sie bardzo podoba.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 19

@Ara: Z tym, że krew, przelana za miłosiernego Boga, to jak uprawianie seksu ku chwale dziewictwa. Dlatego to boli bardziej. Jak rozwiązły ksiądz, jak nieuczciwy stróż prawa, jak strażak - podpalacz. @livinginloft: Oczywiście, każda opowieść z morałem jest ponadczasowa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 16

@livinginloft: To co piszesz i jak się zachowujesz to jest dopiero hipokryzja do kwadratu. Nazywam się katolikiem i wybieram sobie z wiary tylko te przykazania, które mi odpowiadają resztę mając głęboko w dupie. I "mój" ksiądz mnie rozumie w tym co sobie umyśliłam. W ruchu drogowym też uważasz, że nie obowiązują cię ograniczenia prędkości np. a obowiązują zakazy zatrzymywania?

Odpowiedz
avatar Ara
0 12

@zielony_szwin: Mnie na przyklad bardziej boli przelewanie krwi w imie "walki z zabobonami i ciemnota". Uwierz mi, nie ma sensu sie licytowac na zbrodnie, bo jest to naprawde wyrownana w niegodziwosci i bestialstwie walka miedzy religia, a jej brakiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

@Ara: Nie sposób nie przyznać Ci racji.

Odpowiedz
avatar popcornpop
3 3

@zielony_szwin: Jako historyk z wykształcenia i zamiłowania pragnę sprostować, że to historia człowieka (nie tylko KK) jest splamiona krwią. Wydaje mi się, że religia była tylko pretekstem do zabijania a nie powodem. Co oczywiście nie znaczy, że nie było wyjątków od tego co powyżej napisałem.

Odpowiedz
avatar plokijuty
0 2

@zielony_szwin: Wiedza o Biblii większości podających się za wierzących w Boga jest taka https://www.youtube.com/watch?v=3Dsbo_-lEMQ Z drugiej strony we wstępie do trzeciego wydania Biblii Tysiąclecia sam Episkpat Polski przyznał się do zamiany imienia Jahwe na Bóg, Pan Bóg, czyli do zmiany tekstu. Co o takim ujmowaniu i dodawaniu słów mówi sama Biblia można przeczytać w Księdze Objawienia (Apokalipsie) 22:18,19.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 11

Dajcie mi spokój z Biblią. To najbardziej seksistowska książka, jaką czytałam. W dodatku koszmarnie brutalna. I mam w nosie to, czy jest dosłowna czy metaforyczna. Dla mnie jest niesmacza i niestrawna. Nie chce mi się wierzyć, że jakikolwiek Bóg maczał palce w pisaniu czegoś takiego. @popcornpop: Tak, ale to, że inni się tłuką, nie usprawiedliwia Kościoła. Gdzie się podziało to miłosierdzie, którym się tak szczycą? Byłam w szoku, czytając o tym, jakie wymyślne tortury stosowali ludzie, którzy podawali się za prawych. W imię Boga. Szlag mnie trafił. Nie mam zamiaru się z tym utożsamiać, nie należę do tych ludzi. Ja chcę być po prostu dobra. Cholera, poniosło mnie.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
8 8

@jagababa91: Doprawdy jezusowska postawa.:))))

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

@jagababa91: Jestem tylko szwiniem, czegóż zatem ode mnie wymagasz, cna Niewiasto?

Odpowiedz
avatar BananUst
2 2

@Ara: za to miłość bliźniego u katolików jest na samej górze. Szkoda tylko, że tak wysoko, aż jej większość katolików nie widzi. Hail Odyn!

Odpowiedz
avatar Leafonthewind
0 0

@livinginloft: Mujeju mujeju! Boy-Żeleński taki dzieciak niedojrzały! A Kościuszko z nich wszystkich najgorszy!

Odpowiedz
avatar Varg
3 3

@Ara: Chyba ktoś tu chyba przespał wszystkie lekcje historii. Najwięcej ludzi zginęło z powodu religijnych przekonań ( nie tylko tych kościelnych), ale mówić że ateiści mordowali więcej to jak porównywać Kubę Rozpruwacza (ateiści) do Hitlera (nie-ateiści). Wystarczy przywołać czasy kiedy to kościół rządił. "Dziesięć ciemnych wieków"tylu ludzi wtedy zginęło przez wiarę że ateistom naprawdę ciężko będzie to nadgonić :)

Odpowiedz
avatar gomez
0 8

@plokijuty: Jeśli już mówimy o ZSRR, to przecież niejaki Włodzimierz Ilicz Uljanow (lepiej znany, jako Lenin) określił siebie mianem "największego wroga Pana Boga". A chyba nie można być wrogiem kogoś, kogo nie ma (a w każdym razie kogoś, w kogo istnienie się nie wierzy).

Odpowiedz
avatar sla
12 18

@plokijuty: Ateiści nie walczą z Bogiem (bo jak). Ateiści walczą z wpływami jego przedstawicieli na tym świecie.

Odpowiedz
avatar Ara
-4 10

@sla: Wedlug tej definicji 99% spotykanych na codzien mlodych gniewnych to nie sa wlasnie ateisci, tylko antyteisci. Byle opluc, byle wysmiac, bo jest to teraz modne i "takie fajne". Oczywiscie hipokryzja zabrania im reagowac tak samo na inne religie, bo to juz zakrawa (o ironio!) o brak tolerancji. A moze maja po prostu pelne portki, ze ktos nie nadstawi drugiego policzka, tylko oderznie im glowe. Tacy to sa odwazni krzewiciele postepu ;)

Odpowiedz
avatar sla
11 13

@Ara: Napisałam to wielokrotnie... Antyteiści nie walczą z katolicyzmem jako takim, walczą tylko z jego wpływami. Jakby to muzułmanie próbowali wpływać na stanowione prawo to cała 'nienawiść' obróciłaby się w ich kierunku. Tu nie chodzi o 'wierzysz - jesteś głupi' tylko 'wierz, ale nie próbuj narzucać mi swoich zasad' (pomijając nastoletnich idiotów oczywiście).

Odpowiedz
avatar plokijuty
5 7

@sla: Pewien rozumny człowiek z I wieku, Gamaliel, faryzeusz, najbardziej poważany członek najwyższej rady sądowniczej systemu żydowskiego Sanhedrynu powiedział, udzielił pozostałym faryzeuszom i saduceuszom pewnej rady zapisanej w Księdze Dziejów Apostolskich 5:34-40. Dotyczyła ona Piotra i Jana na co wskazuje kontekst wypowiedzi. W skrócie ta rada brzmi: "Zostawcie tych ludzi. Jeśli to dzieło pochodzi od ludzi zostanie obalone. Jeśli to dzieło pochodzi od Boga, nie zdołacie ich obalić; w przeciwnym razie mogłoby się okazać, że walczycie z Bogiem"

Odpowiedz
avatar Zmora
18 24

"Jestem katoliczką. Tak, wiem jakie to okropne, w końcu katole to, katole tamto." Na podstawie tego zdania i twoich komentarzy stwierdzam, że masz poważne kompleksy na tym punkcie. Eloe jasno mówi o twj koleżance ateistce, a ty się rzucasz, myśląc, że on tobie dogryza, bez żadnych podstaw. Mam wrażenie, że ty uważasz, że cały świat jest przeciwko tobie tylko dlatego, że jesteś "katolem", a to jest po prostu głupia postawa. Co do Biblii: Nie wiem jak u ciebie, ale mnie na lekcjach religii w liceum uczyli, że Biblia nie jest dziełem podającym fakty, a w większości skupia się na symbolice i moralizowaniu czytelników. Jej zawartość dosłowną można bez problemu obalić, co twa koleżanka zrobiła (i nie ma co się o to rzucać), ale to przecież nie powinno być dla nikogo problemem, bo liczy się przesłanie. Znam sporo katolików, którzy doskonale wiedzą, że Biblia faktologicznie po prostu się kupy nie trzyma i nie robią z tego problemu. Ba, tego typu dyskusje były głównym tematem na lekcjach religii u mnie w gimnazjum (ksiądz je prowadził) i w liceum (tu już katecheta). Jasne, samo to, że koleżanka naśmiewa się z Biblii jakoby na siłę i cie podsyła te wszystkie rzeczy wbrew twej woli jest absolutnie piekielne, ale nie mów mi, że naprawdę zaliczasz się do tych, którzy rzeczywiście wierzą, że Bóg stworzył świat w 7 dni (w sensie dosłownym) jakieś 6000 lat temu... Co do jej apostazji: Jej sprawa. Nie jej rodziców, nie twoja (więc nie rozumiem dlaczego się jej czepiasz). Jej nakłanianie brata to też nie twoja sprawa. Mówienie jej, że robi źle, sprawia, że nie jesteś lepsza od niej. Naprawdę, nakłanianie kogoś do apostazji, to jak nakłanianie kogoś do kupna motocykla: Można nakłaniać, ale to nie znaczy, że masz się godzić. A rodzice już na pewno nie zaakceptują, ale to nie ich sprawa, bo to w końcu twój motocykl lub jego brak. Koniec problemu. "Uszanowawszy jej poglądy, nie wysyłałam jej życzeń na święta, nie rozmawiałam z nią także jak je spędziła, mimo to kiedy tylko spotykałam się z nią po tych wydarzeniach". Moim zdaniem to jest nieprawidłowa postawa. Święta są obecnie nie tylko elementem wiary katolickiej, ale także tradycji naszego kraju i zdziwiłabym się, gdyby nawet najbardziej zagorzały ateista nie spędził ich miło z rodziną. To nie jest tak, jak ktoś jest niewierzący, to pracuje 365 dni w roku i w ogóle nie jada uroczystych obiadów z rodziną i nie daje sobie prezentów... A skoro jednak to robi, to rozmowa na takie tematy w okolicy świąt jest na miejscu, niezależnie od wyznania. Mam wrażenie, że po prostu bardzo usilnie próbowałaś się na koleżance zemścić. Żeby nie było: Nie rozgrzeszam twej (byłej) koleżanki, bo jest definitywnie piekielna tym włażeniem ci na głowę i narzucaniem poglądów. Ale ty święta to też nie jesteś. "Na mszę chodzę od wielkiego dzwonu," -> Hahaha, no to pozdro. Tzw. "wierząca, nie praktykująca", czyli "pic na wodę, fotomontaż". Jasne, nie twierdzę, żeś niewierząca, ale katolicy mają przykazane chodzenie do kościoła co tydzień, więc może i chrześcijanką jesteś, ale czy katoliczką?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2015 o 12:06

avatar Zmora
3 9

@jagababa91: Co do 4 (i odrobinę całej reszty): Czekaj, czekaj. Czyli ja ci nie mogę wytykać, że źle robisz, bo to nie moja sprawa, ale ty możesz (ex)koleżance wytykać, że źle robi, mimo że to też nie twoja sprawa, bo ona cię drażniła, więc czujesz się usprawiedliwiona? Hipokryzja? Ktoś? Cokolwiek? Może tam i twoja sprawa, choć mnie postawa "wierzących, niepraktykujących" katolików wybitnie śmieszy. Naprawdę, zgodnie z katolickim wyznaniem grzeszysz co niedzielę i znając życie jeszcze się z tego nie spowiadasz (A to normalnie grzech ciężki, tak na moją głowę, bo to przykazanie łamie. Łooo.), więc w tym tempie to katolik by portkami już dawno trząsł, że do piekła pójdzie jak go samochód rozjedzie (bo taka wiara katolicka), bo tyle nagrzeszył. Jak nie trzęsiesz, to znaczy, że nie wierzysz w to co katolicy, a jedynie w coś, co się częściowo pokrywa (jakaś tam odmiana chrześcijaństwa, twoja prywatna, zapewne). Bo naprawdę, składanie ludziom życzeń na gwiazdkę i chodzenie do kościoła raz w roku, bo na Wielkanoc, to nie jest wszystko, z czego wiara katolicka się składa. Tak więc ty przede wszystkim wierzysz w to, że jesteś katoliczką. Ale jasne, rób co ci się żywnie podoba, wierz w co ci się żywnie podoba, to twoja sprawa. Tylko pozwól, że ja będę też wierzyła i robiła co mi się żywnie podoba, nawet jeśli moja opinia się komuś nie podoba. :P 3. A w jaki to sposób go szykanowała, że się zapytam. Groziła mu? To już pod spaczenie mentalne podchodzi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2015 o 22:58

avatar Zmora
6 6

@jagababa91: "Ty to robisz chcąc poczuć się wybitnym ekspertem, zresztą nie pierwszy raz." Co robię? Wypowiadam się? To teraz to zbrodnia? "Mało który prof. doktor hab. z 20 letnim stażem ma taką wiedzę na każdy temat" Mam wrażenie, że chciałaś mi ubliżyć, tylko coś nie wyszło, więc podziękowałabym za pochlebstwo, gdyby nie to, że mam drugie wrażenie, że koniec końców ubliżyłaś większości prof. doktorom hab. z 20 letnim stażem. :P Nooo i każesz mi wierzyć, że jesteś katoliczką i oceniasz mnie za to, że wypunktowuję co robisz niezgodnie z doktryną katolicką. To tak. Nie twierdzę, że mnie do katolicyzmu namawiasz. Zresztą ty nawet nie wiesz, może ja jestem bogobojną katoliczką i co wtedy? Dalej mi nie powiedziałaś, w jaki sposób go szykanowała. Bo serio jestem ciekawa. Bo jeszcze nie miałam okazji spotkać wojującej ateistki, więc się zastanawiam, co one tam wyczyniają.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2015 o 16:12

avatar Fithvael
6 6

4. Nienienie, to nie jest tak, że Ty nie chodząc co niedzielę do kościoła "nie jesteś idealnym katolikiem". Nie chodząc co niedzielę do kościoła jesteś w permanentnym stanie grzechu ciężkiego, który - w przypadku śmierci - skutkuje prościuteńką drogą do piekła. Co dość komicznie wygląda w kontekście Twojego oburzenia na atakowanie Twojej wiary.

Odpowiedz
avatar proporczyk
2 4

Dlaczego okropne? Normalne, jak wyznawanie każdej innej wiary lub nie wyznawanie żadnej. Nie ma się co biczować, pajaców znajdziesz niezależnie od wiary czy nie-wiary.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 16

Aż dziwne, że w pewnym momencie Twoja koleżanka nie zmieniła się w lwa, które rozszarpuje Ciebie, uciśnioną przez przymusowe kontakty towarzyskie, Katoliczkę. Bo trochę ku temu zmierzała ta cała tyrada o toczącej pianę z ust ateistce, która zmusza Cię do kolegowania się z nią. Zrób jak ja: nie utrzymuj kontaktów z fanatykami. Ja musiałam wywalić ze 30% znajomych z fejsbuka, żeby pozbyć się codziennych afirmacji o różańcu, Smoleńsku, Polsce dla Polaków i ochronie życia napoczętego. Uwierz mi, to naprawdę działa!

Odpowiedz
avatar Ara
-4 10

@SillyRabbit: A jednak czasem nie dziala, jesli taki antyreligijny polmozg postawi sobie za cel nawracanie calego swiata. Pomijam juz arogancje takiej osoby (naprawde uwazasz sie za tak madrego by powiedziec z cala pewnoscia ze Boga nie ma?), ale istotne jest ze jesli dla kogos cos jest wazne, a nieustannie slyszy z tego szyderstwa i na to plucie, to nawet bardzo dobrze, jesli stanie w obronie swoich przekonan. Zadziwia mnie, ze antyteisci tak wybiorczo chca stosowac to prawo (bo tylko do siebie).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 12

@SillyRabbit: Oczywiście mogłam wcześniej zakończyć tą znajomość, więc zapewne uniknęłabym kilku nieprzyjemności. I tak nie jestem idealnym katolikiem , i nie wiem skąd przypuszczenie, że robię z siebie jakąś męczennicę. Męczennikami to byli ludzie przybijani na żywca do krzyża czy rzucani dzikim zwierzętom na pożarcie. Ja starałam się opisać w sposób bezstronny?neutralny? historię która mnie spotkała. Skoro nie udało mi się, no to trudno. Nie będę już odpowiadała na zaczepki, bo widzę że to bezcelowe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@jagababa91: Nie zaczepiam Cię:) Co to w ogóle za słowo w tym kontekście... Przedstawiłam argumenty i alternatywne rozwiązanie. Niestety, ale fabuła Twojej opowieści przypomina bajkę z Kopciuszkiem i złą macochą, a życie nigdy nie jest aż tak czarno-białe, stąd moje wnioski.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Dobrze zrobiłaś. Fanatyzm, w obojętnie jakim kierunku, należy tępić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

Koleżanka nie jest ateistką. Jest ignorantką, egoistką i hipokrytką narzucającą wszystkim innym swoją wolę. Nawet 4-letniemu dziecku, no do ch*ja! Ciekawe ile ona sama ma lat, bo po tym myśleniu stwierdziłbym że 16. No i właśnie, sam jestem ateistą, dlatego tym bardziej jej podejście do tematu potępiam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@WawaDriver: ona w tym roku będzie miała 30stkę na karku.

Odpowiedz
avatar wumisiak
0 2

@jagababa91: W takim razie ma jakieś zaburzenia psychiczne, jest paranoicznie zafiksowana na jednym temacie i nie potrafi utrzymywać właściwych relacji społecznych. Brr, aż strach spotkać taką osobę na swojej drodze.

Odpowiedz
avatar wumisiak
2 4

Nie sądziłam, że istnieją tak nawiedzeni ateiści...

Odpowiedz
avatar Vakme
2 2

@wumisiak: Uwierz, istnieją. Chociaż moim zdaniem powinno nazywać się ich "antyteistami" :) A wytrzymać z takim gorzej niż z fanatycznym wierzącym.

Odpowiedz
avatar wumisiak
1 3

@Vakme: Ale jakoś trudno wytłumaczyć, dlaczego komuś może tak zależeć na przekonaniu otoczenia do ateizmu. W przypadku nawracania niewiernych chodzi przecież o to, by dać ludziom szansę na zbawienie i powiększać wspólnotę. A jaki cel ma ateista? Co wierzący tracą z jego punktu widzenia, nie przyłączając się do jego ateizmu i co zyskują, podzielając jego poglądy, że jest to warte osaczania, nagabywania i wyśmiewania znajomych, a w konsekwencji ich utraty? Naprawdę łatwiej mi przychodzi zrozumieć fanatycznego wierzącego (choć żadnego fanatyzmu nie pochwalam i w ogóle naprzykrzania się ludziom), niż fanatycznego ateistę. ;-)

Odpowiedz
avatar Vakme
-1 1

@wumisiak: Podzielam twoje zdanie. I sama zadaję sobie to pytanie. Cóż, mam pewne wyjaśnienie, komu może zależeć na tym, aby wierzących było jak najmniej ;) Ale to na PW, jak coś, bo nie chcę tu rozpętać burzy antyteologicznej :D

Odpowiedz
avatar Vakme
1 5

Gratuluję spacyfikowania fanatyczki ;) Moim zdaniem zalicza się do tej grupy niewierzących, która, z jakichś osobistych (bądź "bo modnie") powodów nienawidzi KK. Jestem wierząca i tę grupę staram się omijać z daleka, bo zdarzało mi się z takimi kłócić nawet, dopóki się nie nauczyłam, że w taki sposób nic nie ugram. Znam też drugą grupę ateistów, tych którzy dosłownie "nie wierzą". Można z nimi pogadać, oni szanują twoją wiarę, pod warunkiem, że nie atakujesz ich za poglądy. Znam takich ludzi, jednym z nich jest moja bliska przyjaciółka, a drugim... mój chłopak. W kościele ostatni raz był w podstawówce i "nie ogarnia" zasad religii katolickiej. Za to, gdy mu powiedziałam, że nie jem mięsa w piątki, od tej pory sam mi niekiedy przypomina :D

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
-3 9

I właśnie dlatego moja kumpela twierdI, że nie jest ateistką, bo "ateiści są pie****ci, a ona po prostu nie wierzy"

Odpowiedz
avatar Irasiad
-2 10

@NobbyNobbs: ile ma lat twoja kumpela? 15? Bo jeśli jest dorosła, to wypadałoby pomimo swoich kompleksów wykazać się logiką i nazywać rzeczy po imieniu.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
-3 7

@Irasiad: kompleksy to niechęć do buraków, robiących z danej grupy bandę idiotów?

Odpowiedz
avatar Irasiad
3 3

@NobbyNobbs: nie, nie. To jakiś dziwna obawa przed przyznaniem się do własnego światopoglądu, nazwaniem tego po imieniu. Równie dobrze mogłaby powiedzieć, że nie jest pacyfistką, bo oni są po******leni Ona tylko potępia wojny i dąży do pokoju. :D Analogicznie, jeśli nie wierzy, to jest ateistką, nie "po prostu nie wierzy". To ma swoją nazwę. :) Tak samo; skoro jeździsz wozem strażackim i gasić pożary, jesteś strażakiem. Nie "po prostu gasić pożary". No chyba, że twoja koleżanka chce być tak strasznie alternatywna i pokazać, jak głęboko gdzieś ma ateistów, bo przeczytała w kilku komentarzach, że ateizm jest już passe. Nie zmienia to faktu, że jeśli będzie wypowiadała się w ten sposób, każdy szybko domyśli się nie tylko kim jest ale i z kim tak strasznie nie chce być utożsamiana, co wzbudzi pewnie więcej ciekawości niż powinno. Serdeczności!

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
-1 5

@Irasiad: moja koleżanka zna głównie niedorobionych ateistów, dla których sensem życia jest obrażanie wierzących i nawracanie ich, oraz dyskusje "jak to Boga dzisiaj nie ma bardziej niż wczoraj" - taki obraz ateisty wyniosła ze środowiska, w któryn się wychowała i nie chce być brana za jedną z nich, bo ona po prostu nie wierzy i ma gdzieś wiarę innych.

Odpowiedz
avatar Irasiad
0 16

Dożywotni zakaz odzywania się do kogoś dlatego, że zagadał do dziecka nie w taki sposób, jakby opiekun sobie tego życzył? Zabawne. :) Rozumiem, że gdyby zamiast koleżanki ateistki podeszła do autorki koleżanka z Zielonoświątkowców i zaczęła nawijać do dziecka w podobny sposób, ale o bliskich dla siebie tematach, reakcja autorki byłaby identyczna? Pomijam już starszych ludzi, pytających dzieciaki czy chodzą do kościoła i klepią paciorek przed snem - to jest normalne. Ateistka jest zła, bo sprawia przykrość rodzicom, opowiada bratu bzdury i nie kryje swojego światopoglądu. ;) Każdą skrajność trzeba tępić, ale nie w taki sposób. Wystarczyłoby stanowczo powiedzieć, że nie życzysz sobie takich tekstów do dziecka,ale nie, lepiej śmiertelnie się obrazić. :D

Odpowiedz
avatar Irasiad
4 8

@jagababa91: nie szkodzi, kiedyś na pewno się z tym pogodzę.

Odpowiedz
avatar Irasiad
6 8

@Ara: Skarbie, skoro wg ciebie piszę głupoty, to może udowodnisz, że jesteś mądrzejszy i po chrześcijańsku wyprowadzisz mnie z błędu? Tylko konkretnie, jeśli mogę prosić.

Odpowiedz
avatar wumisiak
2 6

@Irasiad: Ja cię bardzo chętnie po chrześcijańsku oświecę. Kontakt ze znajomą ateistką został przez autorkę historii zerwany nie dlatego, że ta "zagadała do dziecka nie w taki sposób, jakby opiekun sobie tego życzył". To jest bardzo niemądre uproszczenie, w dodatku nafaszerowane ironią. ;-) Jak dowiadujemy się z wcześniejszych fragmentów tekstu, owa znajoma już wcześniej wielokrotnie i natrętnie poruszała (mimo jawnej niechęci autorki do takich dyskusji i jasnych, acz taktownych sugestii) temat wiary i braku wiary, starając się koniecznie zmusić rozmówczynię do swoich poglądów w tej kwestii. Okazywała przy tym ewidentny brak szacunku (dodajmy, że wobec osoby, która nie "odwdzięczała się" jej nachalnymi próbami nawracania), co już samo w sobie jest wystarczającym powodem do ograniczenia kontaktów, ponieważ nikt nie lubi i nie musi tolerować ataków na własną wolność i godność. Prawda? Ostatecznie "kroplą, która przepełniła kielich goryczy" była sytuacja wspomniana przez ciebie, to znaczy spotkanie z dzieckiem i wciągnięcie go w taką samą, nierówną potyczkę ideologiczną, jaką do tej pory kobieta wszczynała z autorką. Z czteroletnim dzieckiem. Czterolatki, nie odnosząc się już nawet do spraw religii, nie są gotowe na takie ataki i rozwiązywanie zagwozdek wiary czy niewiary. Czterolatki nie mają poglądów, z którymi by można czy trzeba dyskutować. Czterolatkom zazwyczaj dobrze jest z wiarą w różne rzeczy, niekiedy także z wiarą w Boga, i żadna obca dorosła osoba nie ma prawa, szczególnie wbrew woli opiekuna takiego dziecka, wciągać go w takie spory między dorosłymi. Tym bardziej, że forma wspomnianego zagadania także pozostawia wiele do życzenia - jest złośliwa i szydercza ("zaczęła pytać dziecka, czy jest tak samo głupiutkie jak ciocia, i wierzy w bajki o jakimś bożku, który patrzy na nas z góry"). Wszystkie zachowania opisanej ateistki czy antyteistki były po prostu nie w porządku, mówiąc krótko i prosto. Nikt nie ma obowiązku pielęgnować znajomości, w ramach których osoba znajoma nie pozostawia nam miejsca na własne wybory i nie okazuje nam szacunku. Mam nadzieję, że moje kaznodziejskie wyjaśnienia będą dla ciebie przydatne i że weźmiesz pod uwagę ich potencjalną słuszność. ;-)

Odpowiedz
avatar Irasiad
1 5

@wumisiak: zgadzam się z Tobą. Zachowana koleżanki były bardzo naiwne i irytujące. A wiadomo, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Śmieszy mnie jednak buńczuczność autorki, która była w stanie kulturalnie dać sobie na wstrzymanie przy wcześniejszych "akcjach" koleżanki, które w moim przekonaniu były znacznie gorsze. Ciągła krytyka jej religii i poddawanie w sens wiarę w ogóle jest do przyjęcia przez miesiąc, ale jakieś bzdury rzucone do dziecka, którymi pewnie nawet się nie przejęło są już nie do przeskoczenia. :) Tego typu znajomości najczęściej kończy się w momencie, kiedy jedna ze stron zaczyna przeginać i już wiadomo, że jej wyskoki nie będą jednorazowe. Nie czeka się tak długo, ani na tzw. punkt zapalny, który skutkuje "dożywotnim zakazem" czegokolwiek. Pozdrawiam! :)

Odpowiedz
avatar wumisiak
1 3

@Irasiad: Różni ludzie mają różne limity cierpliwości. Nie zgodzę się z tobą, że owych "bzdur rzuconych do dziecka" nie należy traktować poważnie. To był równie dobry moment na zerwanie relacji, jak każdy inny, jeżeli właśnie to zdarzenie wykroczyło poza granice tolerancji autorki historii; akurat te granice każdy może mieć według własnego "widzimisię" (o ile sprawy dotyczą tylko jego osoby) i trudno tu potępiać moment, w którym dziewczyna zdecydowała się na tak radykalne zakończenie znajomości. Akurat wtedy stwierdziła, że już nie zniesie naprzykrzań znajomej, więc dobrze, że od razu sprawę ucięła. Nie ma się co oburzać, że dopiero wtedy. ;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 15

@jagababa91: Po tej wypowiedzi wyraźnie widać, jakie spustoszenie porobił kk w głowach młodych ludzi.

Odpowiedz
avatar Vakme
-2 8

@zmywarkaBosch: Takie samo spustoszenie jak ateizm, nihilizm, potworospagettyzm i wszystkie -zmy, które się "wyznaje". //----Irony mode off---- Poważnie: opowiedz mi, jakie spustoszenie tu widzisz?

Odpowiedz
avatar elda24
3 13

@jagababa91: uuu uuu dziewczynka się obruszyła, bo nikt nie zrobił z niej męczennicy, tylko niektórzy wytknęli jej hipokryzję. No przepraszam, tak mi przykro. Płaczesz już? Pogłaskać? Przełknij to, że nie każdy będzie ubolewał nad tym, że jakaś wariatka próbuje cię indoktrynować przeciw twojej religii.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
8 8

@jagababa91: Wytykają ci niekonsekwencję. Każdy ma stwierdzić, że tamta kobieta jest idiotką/kretynką/debilką/etc.? Będzie ci lepiej? Przecież to jest OCZYWISTE i nie ma potrzeby tego pisać i skupiać się na niej. Nikt jej nie pochwalił. Jedyne co to komentujemy(w sumie od tego są komentarze, nie?) twoje czyny, które wskazują na jawną hipokryzję. Nikt się nie doczepia do tego czy wierzysz czy nie. Mnie samą mało to obchodzi.

Odpowiedz
avatar wumisiak
6 8

@jagababa91: Wiesz, za historię bez zastanowienia kliknęłam plusa, dopisałam kilka komentarzy na temat, popierających nawet twoją postawę... ale jak zobaczyłam tę wypowiedź, równie chętnie ją zminusowałam. Jeżeli wystawiasz historię do publicznej oceny z możliwością dodawania przez czytelników komentarzy, musisz liczyć się z tym, że ludzie mają różne poglądy i opinie, i dopóki nie obrażają cię poprzez ich wyrażanie, a jedynie krytykują, to niemądre i nawet niesprawiedliwe są pretensje o taki stan rzeczy. Nie można wymagać od ludzi, by wszyscy się z tobą grzecznie i bezkrytycznie zgadzali i żalić się, że ktoś mający inne spojrzenie na daną sprawę "jest piekielny i przez niego ten portal ginie". Przecież nie stałaś się obiektem linczu; po prostu nie każdy widzi tę sytuację dokładnie tak, jak ty. Trzeba się z tym pogodzić i (po chrześcijańsku!) uszanować te różne opinie, zamiast od razu oskarżać ich o upadek Internetu.

Odpowiedz
avatar Fithvael
1 5

@jagababa91: Łaaał, czyli gdy Ty zamieszczasz historię, to jesteś biedna i uciśniona, a gdy ludzie się z Tobą nie zgadzają i komentują Twoją opowieść - to są "piekielni"? Rzeczywiście, aż bije z Ciebie ta neutralność, którą tak się chwalisz.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
4 6

Zachowam tę historię dla potomnych, będę mieć przepiękny przykład na wytłumaczenie frazy: "gra w szachy z gołębiem". :D

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
5 7

@Monomotapa: ja słyszałem ze świnią: "figury zjedzone, szachownica zasrana, a ta siedzi i ryja cieszy, że wygrała"

Odpowiedz
avatar inmymind
9 9

Wszyscy wojujący to oszołomy - katolicy, ateiści, wegetarianie itd. Jestem ateistką, ale potrafię na spokojnie porozmawiać z wierzącym. Rozwaliła mnie jednak rozmów z kolegą, który odszedł z seminarium dla kobiety, ale fanatykiem pozostał pewnie po dzisiaj. Otóż: brałam ślub cywilny, o kościelnym w ogóle nie ma i nie będzie mowy, nawet gdyby rodzina bardzo nalegała. Koleś twierdzi, że przecież co mi szkodzi wziąć kościelny ślub? To odpowiadam, że po pierwsze nie będę robiła nic wbrew sobie, nic, w co nie wierzę i chyba - i to powinien być największy argument - biorąc ślub kościelny dla innych i nie wierząc w nic z niego przecież pokazuję brak szacunku dla tych, dla których taka forma ślubu ma znaczenie. nie zrozumiał. Pewien, wydawać by się mogło, całkiem ogarnięty ksiądz chciał mi wmówić, że ja się obraziłam na boga i w niego wierzę tak naprawdę. Nie potrafił zrozumieć, że dla mnie żaden bóg nie istnieje. Ja potrafię zrozumieć wiarę i jej potrzeby jakoś...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Ona nie jest Ateistką ona jest co najwyżej niedojrzałą dziewczynką, która probuje walczyć piaskowym mieczykiem. Katole może to i tamto, ale takie nawiedzone istoty są równie szkodliwe. Ateistką jestem ja a co za moim ateizmem idzie - mogę rozmawiać z kimś o wierze, przedstawiając rozmówcy swoje poglądy przy jednoczesnym uszanowaniu jego wiary, jego spojrzenia na dane sprawy. Co więcej jestem nawet pełna podziwu, dla osob wierzących. Mają do tego prawo, a ja nie mam prawa odbierać nikomu punktu zaczepienia wiary, pozbawiać go duchowego spokoju czy obrażać nazywając głupim, bo wierzy. Jesli ktoś w swojej wierze znajduje to co jest mu potrzebne w życiu - to dobrze. Byleby jego wiara nie naurszała mojej wolności i mojego prawa do życia ( moich bliskich też) jesli obie strony się szanują i szanują swoje poglądy i inteligencje - to Ateista i Katolik moga być nawet najlepszymi przyjaciółmi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 kwietnia 2015 o 14:59

avatar CoaldPlay
0 0

Myślę, że powinnaś zacząć czytać Biblię. Większość katolików tego nie robi. Jeżeli ty tak - zwracam honor:). Myślę też, że jak zejdziesz z tego świata to Bóg zapyta "Czy mnie znałaś?" i "Kogo przyprowadziłaś?". Nie mniej rozumiem cię, na twoim miejscu też miałbym jej dosyć. Może postąpiłbym inaczej, ale skutek byłby podobny. Powodzenia, bo spodziewam się, że niestety nie popuści ci tego. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar bazienka
1 7

ja tam za sapkowskim powtorze- poglady sa jak dupa, kazdy jakas ma, ale nikoniecznie trzeba to innym nachalnie pokazywac i podobnie z religia moze tylko nie wpychajmy tego na sile dzieciom

Odpowiedz
avatar atlantis
4 6

Czytając takie wpisy doskonale rozumiem twoją koleżankę. Ty masz prawo traktować ją protekcjonalnie, robić jej wyrzuty i krytykować jej poglądy, ale ona nie ma prawa powiedzieć Ci, że to w ci wierzysz nie ma najmniejszego sensu? Wolne żarty... Poza tym nie oczekuj, że ateista, który w dzieciństwie był zmuszany do wyznawania religii będzie się zachowywał grzecznie i spokojnie. To dla niego sprawa osobista. Myślisz, że tak łatwo przejść do porządku z faktem, że manipulowano Tobą jako bezbronnym dzieckiem, że próbowano wywołać u Ciebie potężne poczucie winy za rzeczy, z którymi albo nie miałeś nic wspólnego (ukrzyżowanie Jezusa) albo które są naturalnym porządkiem rzeczy (burza hormonów w okresie dojrzewania, zainteresowanie płcią przeciwną). Nie mówiąc już o tramie spowodowanej przez fakt, że przez lat było się przymuszanym do wyjawiania najbardziej intymnych szczegółów swojego życia jakiemuś staremu człowiekowi w sutannie. To pozostawia trwały ślad. Nie miej pretensji do swojej koleżanki, że mówi prawdę. Was nie obchodziło jej samopoczucie, gdy ją indoktrynowaliście przez długie lata. Dlaczego teraz ona ma być miła dla was?

Odpowiedz
avatar wwj1
3 3

Jestem ateistą od jakiś 30 lat, więc nie jest to kwestia mody. I przyznam, że "Twoja" ateistka już dużo wcześniej usłyszałaby ode mnie krótkie idź, byle dalej ode mnie :-) Radykalizm w jakimkolwiek temacie, czy to wiary, czy niewiary, bądź odchudzania, makijażu, masy mięśniowej, joggingu i innego ingu w każdym, ale to w KAŻDYM przypadku jest niebezpieczny. Najpierw śmieszny, ale w końcu zawsze staje się niebezpieczny.

Odpowiedz
Udostępnij