Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielność naszej służby zdrowia, a raczej biurokracji z nią związanej. Zajmuję się…

Piekielność naszej służby zdrowia, a raczej biurokracji z nią związanej.

Zajmuję się obróbką metalu i siłą rzeczy trzeba coś od czasu do czasu wyszlifować. Traf chciał, że mimo założonych okularów ochronnych zbłąkany opiłek wbił mi się w oko i nie mogłem go zlokalizować przed lustrem.

Decyzja - idę do okulisty żeby zajrzał i wyciągnął cokolwiek tam siedzi.
U okulisty dowiaduję się że, aby mógł cokolwiek zrobić, potrzebuję skierowania od lekarza rodzinnego. Mogę też jechać na pogotowie okulistyczne do miasta oddalonego o dobre 2 godziny drogi.

Odbyłem więc spacer do przychodni (oko czerwone, boli i ciągle łzawi), odczekałem około 30 minut w kolejce (nikt nie przepuści), po czym już ze skierowaniem wróciłem do okulisty. Opiłek został wyciągnięty w 2 minuty.

I tak sprawa która mogła by trwać 20 minut, trwała 1,5 godziny i wymagała zaangażowania dwóch lekarzy.

Czy tylko ja myślę, że jest tu coś nie tak?

słuzba_zdrowia

by JezdzeUzywanymVolvo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar JezdzeUzywanymVolvo
24 40

Nie życzę Ci niczego wbitego w oko, a jeśli już to życzę żeby na ostrym dyżurze był okulista bo niestety u mnie takowego nie ma.

Odpowiedz
avatar JezdzeUzywanymVolvo
16 24

@Nietoperzyca: Jeśli to była ironia to zwracam honor, dzisiaj nie zauważyłbym jej nawet gdyby dała mi w mordę, taki głupi dzień ;)

Odpowiedz
avatar bonsai
24 30

@Nietoperzyca: Przyznam, że ja też tam ironii nie zauważyłam :(

Odpowiedz
avatar archeoziele
23 29

@Nietoperzyca: Średnio udana ta ironia.

Odpowiedz
avatar MaybeXX
30 36

Urwij jaja ministrowi odpowiedzialnemu za biurokrację w służbie zdrowia. Ładnie proszę. Lekarz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 18

Mojego Mężczyznę okulistka przyjęła bez gadania jako nagły wypadek. Tylko musiał poczekać grzecznie w kolejce jak inni pacjenci. Może to zależy od lekarza?

Odpowiedz
avatar Bastet
1 7

@zielony_szwin: W tym roku?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@zielony_szwin: Od 1.01.2015 do okulisty trzeba mieć skierowanie od lekarza rodzinnego. Wcześniej nie było ono konieczne. Bohater tej historii również zostałby przyjęty jako nagły przypadek, tyle tylko, że potrzeba było skierowania. I o tym właśnie jest ta historia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@marcinn: No ok, spoko, ja za tym nie nadążam.

Odpowiedz
avatar donmaslanoz14
2 2

@zielony_szwin: Zbyt spoko to to nie jest. ;/

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
7 9

Tutaj piekielne jest to że nie ma w pobliżu ostrego dyżuru okulistycznego (nie wiem czy to NFZ, czy raczej miasto powinno o to zadbać). Mnie się parę razy zdarzały problemy z oczami, i to w weekend, ale mam w pobliżu klinikę gdzie mnie w takich wypadkach od razu przyjmą.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 22

Jak dla mnie najbardziej piekielne jest to, że pacjenci z mniejszych miejscowości - w stosunku do tych z dużych miast - są z góry na przegranej pozycji. Nie ma SOR, a jak jest - to niepełny (bez okulisty, ginekologa, laryngologa), albo w ogóle nie ma szpitala, tylko jakaś nocna pomoc, a jak wyjątkowa pipidówka - to i nawet tego brak. I, powiedzmy, ktoś doznaje urazu, który nie zagraża życiu, ale jest wyjątkowo bolesny i uciążliwy - właśnie taki opiłek w oku, na przykład. Albo skręcona kostka, praktycznie wykluczająca chodzenie, złamany palec, czy nawet, cholera, ukruszony, bolący ząb. No, bez samochodu z kierowcą - ani rusz. Bo przecież karetka nie przyjedzie. Strach się bać, normalnie. Co do historii - na miejscu autora zrobiłabym dokładnie to samo. A wymóg skierowania do okulisty od rodzinnego - jest kompletnym idiotyzmem. Do dermatologa również. Niedługo wymyślą, że skierowanie jest potrzebne również do dentysty i do pediatry. Od rodzinnego - do którego skierowanie wyda dyżurny internista pierwszego kontaktu, bezpośrednio w placówce NFZ, po zweryfikowaniu ubezpieczenia i danych osobowych pacjenta.

Odpowiedz
avatar glan
20 22

@Armagedon: To prawda, na wsiach są w gorszej pozycji ale co zrobić? Przecież nie można zrobić szpitala z pełną obsadą w co drugiej wiosce. Ludzie mieszkający daleko będą mieli daleko - tak działają prawa geometrii.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 8

@glan: Co zrobić? Może coś, żeby im tę pozycję poprawić? Jakieś ze dwie przewozówki na okolicę? No, chociaż jedna! A może my żyjemy w latach pięćdziesiątych na Białorusi? Aaaa, no tak! KASA!!! Doją wszystkich, a na nic nie wystarcza. Doją po równo - ale jedni maja lepiej, a drudzy gorzej. "Lajf is brutal." I powiem ci coś. OSOBIŚCIE mogę to zlewać. Jestem z Warszawy.

Odpowiedz
avatar moodlishka
2 12

Moja teściowa też ostatnio dźgnęła się czymś w oko. Pojechałam z nią na "dyżur" (tak się u nas mówi, a to po prostu nocny dyżur przychodni, na stanie pediatra i internista, po jednej sztuce). Teściowa dostała dwie opcje do wyboru. Pierwsza to dyżur okulistyczny 70 kilometrów dalej. Druga i wybrana przez nią opcja, to załatwienie wizyty prywatnejprzez lekarkę z dyżuru, na miejscu.

Odpowiedz
avatar Rossellinique
16 28

Podziękuj ludziom, którzy dla jaj chodzili do specjalistów, dzięki nim ministrowie wpadli na taki, a nie inny pomysł by kolejki do nich zmniejszyć.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 21

@Rossellinique: O czym ty gadasz? Dla jakich JAJ? Już mnie zaczyna ostro wkurzać to łykanie rządowej propagandy, że jest źle, bo pacjenci chodzą po lekarzach DLA JAJ. Jasne, najlepiej by było, gdyby W OGÓLE nie chodzili i grzeczniutko umierali sobie w domkach nie zawracając nikomu dupy. Wyjaśnij mi, tylko zwięźle, dla jakich jaj można iść do okulisty? Albo do dermatologa? I jakim cudem miałyby się zmniejszyć kolejki? Bo rodzinny nie da skierowania, jak mu pacjent powie, że go oko boli, lub stwierdzi, że w starych okularach już gorzej widzi i powinien sobie sprawić mocniejsze szkła? Aha, a rodzinny na to "jaja pan sobie robisz, kochany, poszedł do domu, skierowania nie dam!". Albo "no, bez jaj kochaniutka, te plamy na skórze same znikną, a wysypka to nic takiego, skierowanie niepotrzebne jest". Mnóstwo ludzi chodzi do okulistów i dermatologów regularnie. Skierowania w ich przypadku to czysta, biurokratyczna formalność. I blokowanie "numerków" u lekarzy rodzinnych. Co roku! A skierowania do lekarzy specjalistów były OD ZAWSZE. Szło się do internisty, a on dawał skierowanie. Szło się nie po to, żeby w ogóle skierowanie dostać, tylko po to, żeby internista zdecydował DO JAKIEGO specjalisty. Często, żeby o tym zdecydować - rodzinny musi zlecić szereg badań, bo na podstawie samych objawów też nie zawsze zgadnie. Więc jakie badania miałby zlecić rodzinny, chcąc skierować pacjenta do okulisty, czy dermatologa? Albo do ginekologa? Tu nie chodzi o zmniejszenie kolejek (wręcz przeciwnie, podejrzewam, że się one wydłużą), a o to, by coraz więcej pacjentów korzystało z porad prywatnie. BEZ SKIEROWANIA. Bo tak się składa, że do lekarza nie chodzi się dla jaj, tylko, jak coś dolega.

Odpowiedz
avatar sla
8 14

@Armagedon: Wiele osób chodzi dla jaj. Bo im się nudzi. Bo chcą z kimś porozmawiać. Nawet na tym portalu było wiele historii o tym. Skierowania w teorii miały ukrócić ten proceder, niestety, przerzuciły jego skutki na lekarzy rodzinnych. Jeżeli ktoś chodzi regularnie do jakiegoś specjalisty to nie potrzebuje każdorazowo skierowania. Wystarczy jedno. Poza tym, argument 'żeby internista zdecydował DO JAKIEGO specjalisty' także jest marny. Mój przykład. Ginekolog (prywatny) podejrzewał niedoczynność tarczycy i jakąś inną bzdurę. Zrobiłam badania. Wyszło, że miał rację. Każdy głupi wie, że w takiej sytuacji powinno iść się do endokrynologa, zresztą takie miałam nawet zalecenia. Czemu więc miałabym dodatkowo kombinować z lekarzem rodzinnym? Zajęłabym mu tylko czas, który mógłby przeznaczyć na faktycznie chorego pacjenta.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 12

@sla: Wiesz co? Bredzisz! Piszesz chyba tylko po to, żeby wyskoczyć z jakąś kontrą, bo nie widzę w twoim poście jednego rozsądnego zdania. Twój PRYWATNY ginekolog podejrzewał niedoczynność tarczycy? I zasugerował wykonanie badań? RÓWNIEŻ PRYWATNIE? Aha! No i jego podejrzenia się potwierdziły. A dalej? -Poszłaś do endokrynologa, ale ZNOWU PRYWATNIE? -Tarczycę zaczął ci leczyć ginekolog? -Czy jednak i tak poszłaś po skierowanie do rodzinnego? A może sugerujesz, że prywatny ginekolog MA PRAWO dać skierowanie do endokrynologa na NFZ, POMIJAJĄC rodzinnego? Jeśli, koleżanko, stać cię na prywatne wizyty u wszystkich specjalistów, to raczej nie powinnaś się tu wypowiadać. Skierowania są ci niepotrzebne. NA RAZIE. Jedźmy dalej. Obawiam się, że z mojego poprzedniego postu nie pojęłaś ani słowa. No to spróbuję w punktach. 1. Do wszystkich specjalistów, prócz okulisty, ginekologa i dermatologa Z-A-W-S-Z-E potrzebne były skierowania. Więc nie rozumiem CO miałoby się "przerzucić" na lekarzy rodzinnych? 2. Skierowanie wypisywał lekarz internista (obecnie rodzinny) na podstawie wykonanych badań, lub/i wywiadu lekarskiego. Bo jak cię bolą plecy - musi zdecydować, czy masz iść do ortopedy, nefrologa, czy onkologa. 3. Zatem do specjalistów nie chodziło się na pogaduchy, bo się chodziło z konkretnym schorzeniem i na pewno nie trzy razy w tygodniu. 4. Lekarz rodzinny NIE ODMÓWI skierowania do okulisty i dermatologa, jeśli pacjent się uprze (chyba, że sam podejmie się leczenia), kolejki się więc nie zmniejszą. 5. Do lekarzy nie chodzą ludzie zdrowi. Tyle w temacie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2015 o 20:01

avatar kaede
2 4

@sla: ''Wiele osób chodzi dla jaj. Bo im się nudzi. Bo chcą z kimś porozmawiać.'' A to z rodzinnym nie pogawędzą? ;) U nas lekarka rodzinna załatwia b.szybko pacjentów którzy przyszli na plotki, tak samo powinnien zrobic to dermatolog, okulista i każdy inny lekarz. Skąd wiadomo że chodzi o wygadanie sie a nie problem zdrowotny? ;) bo siedza takie emerytki przed gabinetem jeszcze 30 min przed swoja wizytą (szuczny tłok rulez) i nawijaja jak na targowisku. W rezultacie: - wizyta 5-10 min u rodzinnego po skierowanie, w ktorej czasie lekarz mogłby przyjac innego pacjenta.. - i tak konieczna wizyta u specjalisty. Zgadzam się, ze wizyta po skierowanie ma sens jeśli pacjent nie wie co mu dolega, ale ja np. mam AZS i potrzebuje alergologa - jak to AZS, czasami nawraca a czasami przebiega bezobjawowo (wiec nie chodze co tydzien, tylko np. pare razy w zime)... i uważam, że chodzenie po skierowanie do rodzinnego jesli stratą jego i mojego czasu. :/

Odpowiedz
avatar sla
2 6

@Armagedon: Skoro już chcesz cała historię to proszę bardzo. Po wykonaniu badań (prywatnie, nie był to duży koszt) wróciłam do ginekologa (znowu prywatnie). Ten zlecił dokładniejsze badania i polecił, by zrobić je na NFZ - bo wyjdzie drogo. Uprzejmością wcisnęli mnie do ginekologa na NFZ (w tej samej przychodni) tylko po to, by przepisał papierki od swojego kolegi i dał mi skierowanie do endokrynologa na NFZ - bym raz na jakiś czas nie musiała płacić za wizytę. Czyli obiektywnie rzecz biorąc to przez zbędną papierkologię ta jedna, konkretna wizyta była zbędna. Argument, że skoro mnie stać to mam siedzieć cicho jest poniżej poziomu. Reszta. Do lekarza także!!!! chodzą ludzie zdrowi. Nawet na tym portalu jest masa historii o starszych ludziach, którzy zwyczajnie chcą z kimś porozmawiać, chcą ruszyć się z domu, a idealną (i darmową) opcją jest lekarz rodzinny. 1) Co miałoby się przerzucić na lekarzy rodzinnych? Założeniem ustawy było zmniejszenie kolejek przez ograniczenie 'odwiedzaczy przychodni' u dermatologów / okulistów. Tylko oni nie zmienią swoich nawyków, po prostu - zmienią lekarza na rodzinnego, powiększając tam kolejki. 2) Rozumiem, że w niektórych przypadkach diagnoza internisty jest niezbędna. Jednak przy dermatologu? Wyjaśnij mi dlaczego chcąc wyleczyć trądzik czy mając podejrzany pieprzyk mam dodatkowo wydłużać kolejkę do rodzinnego. Wizyta będzie polegała przecież na 'dzień dobry, poproszę skierowanie, dziękuję, do widzenia'.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@sla: Od twojej odpowiedzi po prostu mi się mózg zlasował! Wobec tego zacznę od początku. "Podziękuj ludziom, którzy dla jaj chodzili do specjalistów, dzięki nim ministrowie wpadli na taki, a nie inny pomysł by kolejki do nich zmniejszyć." Zdaje się, że od tej wypowiedzi wyszła cała dyskusja. Wypowiedź ta sugeruje, że chodzi o WSZYSTKICH specjalistów, do których ludzie sobie chodzili głównie dla jaj. Dlatego też mądrzy ministrowie wymyślili do nich skierowania. Z tym, że do okulistów i dermatologów wymyślili je dopiero ostatnio, bo do nich ostatnio wydłużyły się kolejki. Wobec tego wyjaśniłam, że do większości specjalistów (oprócz ginekologa, dermatologa i okulisty) skierowania były potrzebne OD ZAWSZE i wyraziłam pogląd, że było to zasadne. Pogląd ten podtrzymuję. Gdyż owe skierowania (kiedyś, kiedyś) wymyślono właśnie po to, żeby pacjent, którego bolą plecy, trafił od razu do odpowiedniego specjalisty (pokierowany przez internistę, czyli lekarza ogólnego), a nie szwendał się od jednego medyka do drugiego, marnując swój i jego czas. Skierowania więc BYŁY PO TO, żeby NIE DOPUŚCIĆ do powstawania kolejek u specjalistów, ale nie dlatego, że tam się zbierali znudzeni, zdrowi ludzie, co by sobie poplotkować przy kawce z termosu. A ponieważ mądrzy ministrowie (jakieś 60 lat temu) uznali, że do pediatry, stomatologa, dermatologa, wenerologa, ginekologa oraz okulisty skierowanie jest zbędne (bo pacjent sam potrafi ocenić do którego z nich ma się wybrać), to i wizyta u internisty, w celu uzyskania takowego, konieczna nie była. Co miało właśnie tę dobrą stronę, że odciążało internistę. W części dalszej swoich powyższych wypowiedzi chyba dość jasno i otwarcie mówię, że nie podoba mi się konieczność uzyskania skierowania do okulisty, czy dermatologa. "Mnóstwo ludzi chodzi do okulistów i dermatologów regularnie. Skierowania w ich przypadku to czysta, biurokratyczna formalność. I blokowanie "numerków" u lekarzy rodzinnych. Co roku!" Tak więc, wziąwszy pod uwagę wszystko powyższe, za cholerę nie kumam o co ci właściwie chodzi, bo wygląda na to, że jesteś za, a nawet przeciw. "Wyjaśnij mi dlaczego chcąc wyleczyć trądzik czy mając podejrzany pieprzyk mam dodatkowo wydłużać kolejkę do rodzinnego. Wizyta będzie polegała przecież na 'dzień dobry, poproszę skierowanie, dziękuję, do widzenia'." JA ci to mam tłumaczyć? Zdaje się, że zrobiłam to już wcześniej. "Lekarz rodzinny NIE ODMÓWI skierowania do okulisty i dermatologa..." Reasumując, naprawdę nie wiem, do czego właściwie zmierzasz. Bo najpierw przyznajesz, że do specjalistów ludzie chodzą dla jaj, (więc skierowania są potrzebne), potem zaś negujesz zasadność tych skierowań (bo to generuje kolejki do lekarzy rodzinnych), a na koniec próbujesz mnie przekonać do tego, o czym wcześniej sama przekonywałam.

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
0 2

@Rossellinique: Chodzenie do specjalistów "dla jaj" to bajki władzuchny mające tłumaczyć zbyt długie oczekiwanie na wizytę u takowego. Jak za starych, dobrych czasów - nigdy nie była winna władza. Zawsze złodzieje, spekulanci i bumelanci a w co ważniejszych sprawach wrogi, kapitalistyczny element celowo niszczący trud ludu pracującego. Fakt, są pacjenci, którzy zapiszą się do kilku specjalistów i nie odwołają wizyt, ale to nie oni generują kolejki. Produkuje je NFZ kontraktując zbyt małą liczbę przyjęć do specjalisty danego dnia. W rezultacie popyt jest większy niż podaż - proste.

Odpowiedz
avatar sla
0 4

@Armagedon: Eh. Dyskusja zaczęła się od 'Bo tak się składa, że do lekarza nie chodzi się dla jaj, tylko, jak coś dolega.'. Napisałam, że się chodzi. Chodzi się do tych, do których można, czyli - bez skierowania. Przed reformą do internisty, dermatologa etc, teraz wszystko skumulowało się u rodzinnego. Dołożono im także dodatkową pracę przy wypisywaniu skierowań do dermatologów czy okulistów. Czyli owszem, ci specjaliści mają mniej pracy, jednak kosztem rodzinnych. Co mi się nie podoba. Według mnie wymóg skierowania nie zawsze jest zasadny (np. w moim przypadku to była strata czasu) lecz nie mam zielonego pojęcia, jak to rozwiązać. Cieszę się tylko, że mam możliwość ominięcia systemu i wizyty prywatne, lecz w ten sposób płacę podwójnie.

Odpowiedz
avatar Bydle
11 17

„Piekielność naszej służby zdrowia, a raczej biurokracji z nią związanej.” Dobrze, że dodałeś. Służba zdrowia nie ma z tym nic wspólnego - pretensje do rządzących, którzy tak umiejętnie układają budżet, że zawsze mnóstwo pieniędzy wydają w nim na siebie i na jakieś sekty, a pozyskiwanie pieniędzy widzą tylko w podnoszeniu podatków. To możnaby trochę uregulować podczas wyborów, ale ci sami ludzie, którzy psy wieszają na systemie skierowań do specjalistów (m.in.), głosują na oszustów, kłamców, złodziei itd. (wiem, że w tłumie świń prących do koryta ciężko znaleźć uczciwych (o ile są!), ale wybory to jedyna cywilizowana metoda...) ;(

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2015 o 10:01

avatar Armagedon
5 9

@Bydle: Ale coraz bardziej "swędzi ręka", żeby przejść do metod nieco mniej cywilizowanych.

Odpowiedz
avatar katem
0 6

@Bydle: ale niestety i nasz "służba zdrowia" jest piekielna, bo olewająca pacjenta. Nawet jeśli w ząbkach im pieniądze przynosi i paragonu nie żąda. Nie pisałabym tego, gdybym nie zapłaciła za wątpliwą przyjemność rozmów za własne pieniądze z aroganckim lekarzem.

Odpowiedz
avatar ncc1701
1 7

Hmm... Ja bym powiedzial tak - zgodnie z programem specjalizacji medycyny rodzinnej - wzorowanym (w duzej czesci) na rozwiazaniach skandywnawskich - takei rzeczy jak usuniecie opilka z oka w 99% powinno sie zalatwic u lekarza rodzinnego. I nie jest to zadna abstrakcja - pracujac jako lekarz rodzinny w Szwecji takie przypadki zdarzaja sie kilka razy w miesiacu i naprawde niewielki odsetek wymaga kontroli u specialisty a juz zupelnie pojedyncze przypadki interwencji na ostrym dyzurze okulistycznym. Lekarze rodzinni w Polsce sa (lub powinni byc zgodnie z programem) szkoleni, aby poradzic sobie z usunieciem ciala obcego z oka - nie wymaga to w wieksozsci przypadkow ani specjalnych umiejetnosci, ani specjalistycznego sprzetu. Przychodnia znajduje sie w kazdej niemal wiosce wiec mozna by to zalatwic niemal od reki, zamiast szukac ostrego dyzuru. okulistycznego. Jak zwykle tylko w Polsce sa 2 problemy: -pacjenci - ktorzy w wiekszosci przypadkow uwazaja ze "specjalista zrobi to lepiej" bo "co tam rodzinny moze wiedziec" -sami lekarze rodzinni - zwlaszcza w wiekszych miastach - ktorzy wola skierowac pacjenta do specjalisty "na wszelki wypadek" (albo po prostu po to zeby nie musiec robic tego samemu)...

Odpowiedz
avatar agathos87
3 5

Dla mnie nowe przepisy przewidujące, ze do okulisty tzreba skierowanie są bez sensu i stanowią zbędną biurokrację, zwłąszcza dla lekarzy. Od kilku lat chodzę regularnie (mniej więcej raz do roku) do okulisty, który mnie zna. Zawsze było ok i co? W tym roku, nagle muszę przynieść skierowanie. Co z tego, że chodzę od lat, że znają moja historię choroby... MZ najwyraźniej nie widzi potzrebniejszych rzeczy do roboty tylko zwiększanie biurokracji...

Odpowiedz
avatar piterkatalog7
1 3

Mi też kiedyś kobita wpadła w oko.... do dziś boliii XD

Odpowiedz
avatar tobias
-1 1

mojej koleżance kiedyś soczewka zginęła w oku (tak, to możliwe) i okulistka jej od razu ją wyciągnęła, bez żadnych skierowań. także to chyba zależy też od dobrej woli lekarza.

Odpowiedz
avatar aga2525
-2 2

Najbardziej mi się podoba jak, żeby do specjalisty trafić to idze się najpierw na 5 innych wizyt;/

Odpowiedz
avatar borubar
-1 1

A to wszystko w ramach właśnie ogłoszonych spełnionych obietnic rządu! Wprowadzono skierowania do okulistów i dermatologów nawet dla przewlekle się tam leczących - raz do roku trzeba mieć skierowanie od rodzinnego, to napewno skróci kolejki.

Odpowiedz
Udostępnij