Rezurekcja to msza w Niedzielę Wielkanocną, o 6 rano. Zaczyna się procesją, która trzy razy okrąża kościół. Cieszy się dużym powodzeniem, w końcu zdarza się tylko raz w roku :-)
Stąd genialny pomysł naszego proboszcza - ponieważ chodnik wkoło kościoła jest za krótki i koniec procesji zahacza o początek, trzeba wyjść na miasto.
Z orkiestrą, śpiewaniem, dzwonkami. O szóstej rano. Wśród bloków mieszkalnych.
"Obudzimy tych, którzy zaspali, niech wiedzą, że jest Wielkanoc"
Zwłaszcza bardzo obchodzi to ateistów. Także osoby starsze, chore. A już na pewno ucieszą się matki z małymi dziećmi.
Dobrze, że mieszkam daleko od kościoła...
ksieza
Ojej, to prawdziwy dramat...
OdpowiedzIdź stąd, katolu!
OdpowiedzOczywiście nijak nie wpływa to na historię, ale tak dla ścisłości - rezurekcja to nie msza w Wielkanoc rano. To msza z procesją związaną ze Zmartwychwstaniem Pańskim. Często bywa odprawiana w poranek wielkanocny (teoretycznie powinna byc odprawiana najpóźniej o świcie), ale coraz częściej połączona jest z wielkosobotnią Liturgią Ognią.
Odpowiedz@nisza: Mała poprawka: Rezurekcja to naborzeństwo połączone z procesją, które odbywa się na zakończenie Wigili Paschalnej (mszy w wielką sobote) bądź o poranku w niedziele Zmartwychwstania Pańskiego (wielkanoc). Liturgia Ognia (bądź Liturgia Światła) to jedynie jedna z części Wigili Paschalnej.
Odpowiedz@Eander: To na pewno "naborzeństwo"??? Może mniej katechizmu a więcej słownika.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: W katechizmie też można to słowo przeczytać.
Odpowiedz@minutka: Pewna jesteś że to słowo to "naborzeństwo"? Jeśliś pewna to zdecydowanie zalecam słownik orograficzny na chorobę zwaną debilizmem.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: jeszcze więcej religii zamiast polskiego, matematyki, wuefu...
OdpowiedzMsza o 6 rano często rozpoczyna się Liturgią Ognia, tak jak ktoś już wyżej napisał, ale NIGDY procesją! Procesja jest na samym końcu mszy, która trwa nawet około dwóch godzin, czyli wypada około ósmej rano, a nie szóstej...
Odpowiedz@paulapt: Zależy gdzie. U nas zawsze zaczynała się procesją - tak jak w opisanej historii, o godzinie 6.00 rano z dzwonieniem dzwonów
OdpowiedzA u nas była wczoraj procesja na początku mszy.. I co teraz Einsteini?
Odpowiedz@Mavi: Ale wczoraj to mogła być procesja związana z Niedzielą Palmową, a nie z rezurekcją. @paulapt: U Ciebie akurat jest połączona procesja z Liturgią Ognia (i jeśli dobrze pamiętam to tak jest najbardziej poprawnie). W mojej parafii w sobotę jest Liturgia Ognia, a w niedziele o 6 rano rezurekcja - właśnie z procesją na początku mszy.
OdpowiedzTen problem można rozwiązać w bardzo prosty sposób: należy zbudować świątynię na tyle dużą, aby długość chodnika wokół niej była większa od długości procesji. Zatem, drodzy parafianie, otwórzcie wasze serca i portfele, ma się rozumieć.
Odpowiedz@Fomalhaut: Problem? Jaki problem? W dzisiejszych czasach przy zamkniętych oknach? Tak na marginesie. Mi też się może nie podobać koncert czy parada zorganizowana pod moim oknem późno w nocy, ale są to pojedyncze zdarzenia w roku, więc nie widzę tu żadnego problemu. To normalne, że żyjąc w mieście musze się liczyć z ograniczeniami z tym związanymi.
Odpowiedz@Eander: To ktokolwiek organizuje parady w tak nieludzkich porach? Kończą się maksymalnie wieczorem. Koncert to co innego, lecz one także nie kończą się aż tak późno (chociaż to zależy od tego, co kto uważa za 'późno'.
Odpowiedz@sla: Naprawdę? A mi się wydaje że przeciętny koncert kończy się około północy. Co dla osoby, która musi następnego dnia wstać do dziecka, pracy itp. może być dość problematyczne.
Odpowiedz@Eander: Z tego, co wiem, to koncerty na otwartym powietrzu kończą się szybciej. Jeżeli chodzi o te w klubach czy salach koncertowych to miejsce takie powinno być specjalnie wyciszone na tyle, by hałasy nie przeszkadzały okolicznym mieszkańcom spać i mają oni święte prawo tego wymagać. Poza tym, koncerty kończyły się w okolicach 23 :).
OdpowiedzU moich rodziców w kościele tak jak ktoś wyżej napisał połączona jest z Liturgią Ognia - jest to bardzo fajne rozwiązanie uważam :)
OdpowiedzDaleko mi do czczenia bożków jakichkolwiek, tych żydowskich także. Ale jeśli mogę wybierać to wolę by czciciele bożka robili to raz do roku niż pięć razy dziennie miałbym słuchać "Adhan" [url=http://wyszukiwarkamp3.eu/pobierz/8dLT1P8Fgps/adhaan-fajr]adhaan fajr[/url]
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2015 o 19:10
Nie lepiej żyć bez totalitaryzmów?
Odpowiedz@Rak77: Też wolę żydowskich, nie są tacy nachalni jak mahomet. Ubierać się mogę jak chcę i jeść co chcę, a żydowski bóg, przez swoich wyznawców mi nie zabrania. Mało tego!!! W Wielki Piątek całkiem jawnie jem szynkę!!! I żyję. U kozojebców nie do pomyślenia:))
Odpowiedz@Katka_43: 1. mahomet to prorok 2. Islamski i chrześcijański (judaistyczny jak ktoś woli) to jeden i ten sam bóg. 3. Ale co racja to racja chrześcijaństwo jest mniej upierdliwe ;p
Odpowiedz@mrKabanos: Racja, mea culpa, zapędziłam się:((
OdpowiedzWłaśnie o to chodzi w procesji rezurekcyjnej. Ogłaszanie zwycięstwa Chrystusa nad szatanem, śmiercią i grzechem. Całemu światu.
Odpowiedz@bronksiu: Tylko bez spojlerów!
Odpowiedz@bronksiu: Może wolę innego boga? Może mój zmartwychwstał innego dnia? Może pójdę ponapier*alać w gary pod oknem proboszcza i całej ekipy wierzących o 6 rano po ich powrocie z nocnej zmiany?
OdpowiedzSama jestem głęboko wierząca i praktykująca, ale coś takiego to wyjątkowo zły pomysł...
OdpowiedzTu juz nie chodzi o to czy ktoś wierzy czy nie. Tak jak napisano w historii sa matki z małymi dziećmi i nie tylko np osoby które pracują na nocki/do pozna i chcą sie wyspać czy nawet zwykli mieszkańcy którzy nie chcą w tym uczestniczyć. Kościół tyle mówi o szacunku do innych a sam nie okazuje go np takimi pomysłami. Kto chce ten pójdzie a kto nie chce niech ma troche spokoju i nie mówcie, ze to tylko raz w roku i mozna wytrzymać. Ja często pracuje od 18 do 3-4 kilka dni z rzędu i potrzebuje sie wyspać a taka procesja przeszkadza w spaniu i psuje cały dzien
Odpowiedz@matelmeister: Żadna grupa społeczna nie okazuje. Rowerzyści, biegacze tarasują ruch, bożocielne procesje też. Albo przywyknąć ( mnie jako maniaczce samochodowej trudno) albo wyprowadzić się w Bieszczady. Zresztą śmieszny ten tekst, już po BC były takie i gównoburza opadła, a moim zdaniem autor taką chciał wywołać:))))
Odpowiedz@matelmeister: "Ja często pracuje od 18 do 3-4 kilka dni z rzędu" - A ja przynajmniej 7 razy w miesiącu mam zmianę nocną 19-7 i też musze sie zdrzemnąć jak wrócę ale jakoś nie widzę problemu w procesjach, marszach, wiecach wyborczych, koncertach czy innych "imprezach" masowych które mi się nie podobają i "psują mi dzień" To jest po prostu cena życia w społeczeństwie, jeśli komuś to nie pasuje nikt go nie trzyma w mieście na siłę.
Odpowiedz@Katka_43: Mieszkam w samym centrum Warszawy, więc na własnej skórze odczuwam wszelkie protesty, marsze, biegi, masy krytyczne, mecze. Je akceptuję, bez większych problemów, bywa (no, może poza masą, to jest już chamskie, za często i złe miejsce). Jednak kościoły znacznie przesadzają - akurat tutaj mam względny spokój, lecz w poprzednim domu dzwony nie biły. Dzwony napierd... przez ponad 15 min. Jeden dzień w tygodniu, kiedy człowiek może się wyspać, jest regularnie budzony tak, że zasnąć się później nie da. W dodatku wystawione kolumny za drzwi i w mieszkaniu było słychać jedno wielkie wycie. Raz na jakiś czas - się przeżyje. Lecz ciągle? Wcześnie rano?
Odpowiedz@matelmeister: Nie Kościół, tylko akurat ten konkretny ksiądz. Co do reszty się zgadzam; w tym przypadku naprawdę Panu Bogu chwały to nie ujmie, jeżeli nie zrobi się pobudki dla całej okolicy...
Odpowiedz@matelmeister: Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie. Czy osoby, jak to ująłeś, "zwykli mieszkańcy którzy nie chcą w tym uczestniczyć" idą w poniedziałek do pracy? Czy przypadkiem nie mają przedłużonego weekendu? Więc możesz to traktować jako transakcję wiązaną masz pobudkę w niedziele, ale za to wolny poniedziałek.
Odpowiedz@Eander: Są osoby, które i tak będą pracować w poniedziałek. Są osoby, które chcą się po prostu wyspać, bez zbędnego tłumaczenia się 'dlaczego'.
Odpowiedz@sla: Tylko że mają wolne właśnie z powodu święta katolickiego, więc twoje podejście to: "chce zjeść ciastko i nadal mieć ciastko" Co do osób które będą pracować. Pracuje w systemie 12h 7/24 (praca ciągła) co oznacza że raz na jakiś czas wypadają mi zmiany w święta lub dni wolne. Jest to uciążliwe jednak nie z powodu braku snu, bo mam za to wolne dni w środku tygodnia, a z powodu utrudnienia w wyjściu z przyjaciółmi lub spotkania z rodziną.
OdpowiedzTo od razu można zakazać wszelskuch koncertów na starówce - bo tam też mieszkają ludzie, świętowania Sylwestra - bo fajerwerki straszą dzieci i psy, pochodów i innych tego typu utrudnień na drodze. Zawsze coś komuś nie pasuje i ktoś chciałby sie wyspać.
Odpowiedz@menevagoriel: ogólnie się z Toba zgodzę,tylko że we wszystkim trochę umiaru by się przydało i tak np: świętowanie sylwestra super ,ale rób to 1 noc w roku a nie tydzień przed i tydzień po. koncert na starówce też fajny ale niekoniecznie trzeba do tego użyć najmocniejszego sprzętu żeby dudniło aż się tynk zokolicznych kamienic posypie a procesje w niedzielę można zrobić troszke później niż o 6 rano i nie używać do tego megafonu.
OdpowiedzMieszkam w Holandii. U mnie co roku rozkładaja od rana pod apartamentowcem "pchli targ" i tak kilka dni z rzędu. Niedaleko mam szkołe i słysze dyskoteki do 24. No cóż, musimy się przyzwyczaić, że żyjemy wśród ludzi. Na prawde to taka ujma w Twoim zyciu, że raz ksiądz wyszedł na miasto?
OdpowiedzBłagam... raz w roku można przeżyć. Jeśli ktoś pracuje na nocki i odsypia to zamknięte okna + zatyczki do uszu powinny skutecznie załatwić sprawę. Zresztą takie uroki życia w mieście - mi przeszkadza darcie mordy pod oknami i w budynku (bo inaczej tego nie nazwę) w godzinach późnowieczornych przy okazji wszelkiego rodzaju meczów (a wcale nie mieszkam przy stadionie ani w sąsiedztwie kiboli)a także organizowane przez miasto imprezy społeczne, sportowe itp. itd., przez które ciężko się przez tłum przecisnąć do najbliższego spożywczaka, a jakoś nie pluję jadem na wszystkich kibiców ani na miasto, tylko kulturalnie przyjmuję do wiadomości, że żyjąc w społeczeństwie tak jest. Czasem trzeba przeczekać wydarzenia, które nas nie interesują, ale są ważne dla innych. Myślę, że tu głównym powodem hejtu jest fakt, że tym razem chodzi o Kościół - mam dla takich ludzi propozycję - przeprowadźcie się do np. Arabii Saudyjskiej (podobno bardzo ładny i bogaty kraj). Tam żaden katol nie będzie wam zakłócać codziennej egzystencji.
Odpowiedz@anna1991z: Odkąd pamiętam muszę to po prostu przeżyć -ot, jak już ktoś napisał - taka cena życia w społeczeństwie. Ale do czego chciałam nawiązać - zatyczki do uszu sa fajne jak nie masz np. chorego dzieciaka, którego oddechu musisz nasłuchiwać. I nie - "nasłuch" matki nie jest tym samym, co przerwany nagłośnionym zawodzeniem sen.
Odpowiedztu gdzie obecnie mieszkam w soboty i niedziele odbywa się targ na którym niektórzy sprzedający zachwalają swoje towary wykrzykując ich walory lub ceny.Mieszkańcy domów przylegających do targu już od kilku lat piszą prośby do lokalnych wladz żeby pokazały panom zamknąć buzie bo się tego słuchać cale 2 dni weekendu nieda.Władze dyplomatyczne rozpatrują sprawe w nieskończoność ,żeby nie musieć podjąć decyzji (wszak darcie "ryjka" na całe gardło na targu to tradycja przecież).I tak panowie wykrzykują ,ludzie ich omijają szerokim łukiem ( że też nie widza że robi sobie świetną antyreklamę)domy w okolicach targu tanieją ( albo stoją puste) i ogólnie problem trwa,a wystarczyłoby tak niewiele.Taka moja konkluzja-jakby tak czy to ksiądz czy przekupka czy ktokolwiek inny pomyślał dalej, niż czubek własnego nosa. eh....Żyj i pozwól żyć innym .
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2015 o 22:18
Szkoda mi tych biednych, zaspanych ludzi. Strach pomyśleć jakie katusze cierpią, kiedy pod ich oknem przejeżdża karetka na sygnale.
Odpowiedz@zielony_szwin: zakazac przejazdow karetek w nocy! ;)
Odpowiedz@berlin: W UK karetki czy policja nie używają syren o ile nie jest to niezbędne. Wyją w zasadzie tylko w dzień i to tylko tam, gdzie zdarzają się korki. W nocy, przy pustych ulicach używają tylko świateł.
Odpowiedz@archeoziele: 6 rano to już nie noc :)
OdpowiedzDokładnie jak ktoś już w komentarzach napisał: Takie wydarzenie ma miejsce raz do roku, wydaje mi się że można na chwilę po prostu zamknąć okno. Jasne, jest to pewnie irytujące, ale nie bardziej niż parady równości i inne marsze szmat, które to w dodatku paraliżują połowę miasta przy okazji. O ile jednak tamte marsze to "prawo do wyrażania własnych przekonań i zwycięstwo demokracji", to nagle procesja na bardzo okrojonym terenie jest już be i piekielna. Ot, lewicowa tolerancja w pełnej krasie.
Odpowiedz@Ara: Chodzi o godzinę, nie o sam fakt. Od kiedy to parada równości jest o 6 rano!?
Odpowiedz@sla: Ja bym juz wolal, zeby byla o 6 rano, bo przynajmniej miasta wtedy nie sparalizuje. Tak jak ktos napisal w komentarzach - generalnie o 6 rano ludzie maja zamkniete okna o tej porze roku, okna z reguly sa szczelne i dzwiekow jesli nie wytlumiaja calkowicie, to przynajmniej wyciszaja dosc powaznie. Te zdobycze demokracji i wyrazy odwagi w oznajmianiu wlasnych racji natomiast to wydarzenia przed ktorymi sie nie uchronisz w zaden sposob. Stad moje porownanie.
Odpowiedz@Ara: Przy zamkniętych, stosunkowo szczelnych i nowych oknach słyszę ryk kibiców przechodzących mi przed domem. Słyszę wycie z pobliskiego stadionu. Wyobraź sobie kościelne dzwony. O 6-7 rano zaczyna się poranny szczyt, więc korki i tak to spowoduje - chyba lepiej spóźnić się do domu niż do pracy. Zresztą, można protest zorganizować w południe, w weekend. Jak już muszą rano - bez darcia pyska i bez megafonów. Naprawdę toleruje protesty, akcje i inne dziwne rzeczy - ale jeśli ktoś mi przez nie nie pozwala spać to robię się wściekła. Można przecież oznajmiać własne racje bez wkur... wszystkich okolicznych mieszkańców.
Odpowiedz@sla: Mieszkalem dwa lata kolo kosciola, a zeby bylo ciekawiej, przed domem mialem figurke, przy ktorej takie procesje sie zatrzymywaly. Jasne, ze nie jest to mega komfortowe, zwlaszcza jak tlumy Ci stoja przed oknem (chociaz nie powiem, podbudowalo to moje ego), ale bez przesady. O ile ta procesja nie ma kilku tysiecy ludzi i naglosnienia 5.1 to nikogo spiacego po calonocnej pracy nawet nie wyrwie ze snu.
Odpowiedz@Ara: Mnie budziło zwykłe nawalanie dzwonami. A potem msza nagłośniona na zewnątrz (a jak, by całe osiedle słyszało).
Odpowiedz@sla: Gdzie to takie cuda (nomen omen) się dzieją?
Odpowiedz@Ara: Mała, podmiejska miejscowość w kujawsko - pomorskim. Adresu przecież nie podam :). Każdej niedzieli przypominałam sobie nowe przekleństwa. Podobno identyczna sytuacja ma miejsce na warszawskich Bielanach.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2015 o 18:20
@sla: Wbrew pozorom to dość częsta sytuacja. Mój mężczyzna mieszkał kiedyś w Jaworznie. Dwie ulice dalej stał kościół którego proboszcz zamówił sobie super-duper zestaw nagłaśniający wybijający codziennie od 6 do 22 pieśni kościelne. Sprawa trafiła do sądu.
Odpowiedz@archeoziele, @sla: Sprawa z dzwonami czy nagłośnieniem to całkiem inna kwestia właśnie z racji tego, że nie jest okazjonalną, a regularna i tu macie moje pełne poparcie. Procesje Rezurekcyjną zaś macie raz do roku, a do tego dodatkowy dzień wolny na odespanie (poniedziałek).
Odpowiedz@Eander: Ale i tak to jest czysta złośliwość. Można procesję przesunąć na późniejszą godzinę i nie będzie tak problematyczna. Trzeba chcieć, trzeba myśleć o innych (przykazanie miłości, a jak) a nie wyskakiwać z założeniem 'bo mi się należy'.
Odpowiedz@sla: Zwłaszcza jak parafia stoi na środku blokowiska.
OdpowiedzSpoko Maroko drogi autorze. Już niedługo muezzin, będzie ci wył 5 razy dziennie przez okrągły rok. Wtedy zatęsknisz za rezurekcją. A i spróbuj wtedy się oburzyć, że ci za głośno.
OdpowiedzTak, pytanie za sto punktów: Skąd wiem o tym pomyśle? Ano stałam na kościelnym podwórzu i usiłowałam rozdwoić uwagę (msza/dziecko).
OdpowiedzJestem chrześcijanką. Chodziłam na rezurekcję wiele razy, ostatnio nie, bo Natalka za mała. W pełni popieram głoszenie chwały Bożej przez śpiewy, procesje, pielgrzymki. ALE nie w środku miasta, wczesnym rankiem. Nie tak, żeby utrudniało to życie innym. Dla mnie to tak jak np. z paleniem papierosów - pal sobie, proszę. Ale nie przy mnie.
OdpowiedzU mnie w mieście rodzinnym rezurekcja jest połączona z mszą sobotnią, kończy się tym, że ok. 2 w nocy wszyscy wychodzą z kościoła, ze śpiewem na ustach okrążają go kilka razy, do tego bicie dzwonów i strzelanie petardami (nie wiem czy to się tak nazywa, chodzi o te co robią tylko huk, bez efektów świetlnych). Ja się budzę mimo zamkniętych okien a mieszkam kawałek od kościoła, współczuję tym co mieszkają bliżej. Wiem, że to raz w roku, że dwa kolejne dni wolne od pracy, ale jednak trochę zrozumienia i szacunku dla innych by się przydało.
Odpowiedz