Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, co dzieje się w domach dziecka. Kiedyś, nie pamiętam kiedy,…

O tym, co dzieje się w domach dziecka.

Kiedyś, nie pamiętam kiedy, ale dość dawno temu, wraz z grupą pewnej akcji postanowiliśmy jakoś umilić życie dzieciakom z domów dziecka.
Przygotowaliśmy dla nich warsztaty artystyczne, mini konkursy i losowanie pluszaków. Chociaż to będą mieć dla siebie i może na chwilę zapomną, gdzie są :)

Godzina zero, wchodzimy do środka, wita nas spora gromadka strasznie fajnych dzieci. Mordki uśmiechnięte od ucha do ucha, wesołe wrzaski i ogólna radość. I się zaczyna. [O]piekunka w wrzask:
- Dzieci! Spokój! Siadać na miejsca i zamknąć gęby! Jak można tak gości traktować?! Już, dupska na krzesła i spokój!!!
Oczywiście dzieci z ogromną niechęcią i przestrachem(?) w oczach robią co im każe [O]. My nieco zdezorientowani, ale staramy się wyglądać miło.

No nic... Kolega wyciąga z torby kartki i jakieś kredki, dzieci zainteresowane podchodzą i się przyglądają. Rozsadziliśmy je do stolików, każdy dostał co trzeba. Tematem pracy było "moje marzenie". Jedni rysują zwierzątka, inni domy, drudzy mamusię czy tatusia.
Wtedy jeden chłopczyk mówi, że rysunek jego koleżanki jest brzydki, że nie umie rysować.

[Ja] - Wiesz, nie każdy umie rysować tak pięknie, w końcu każdy jest inny, ale nie można tak mówić, OK?

Chłopiec wtedy podchodzi do dziewczynki i ją przeprasza, a [O] z niebywałą złością w oczach się przygląda tej scence.

[O] - Tak nie można! Inni rysują paskudnie i mają o tym wiedzieć! - wydziera się oczywiście na całą salę.

Krew mnie zalewa, ale milczę, bo gotowa nas jeszcze wywalić.

Potem zrobiliśmy konkurs na najładniejszy wierszyk o pogodzie, tylko że nie było miejsc I, II, III. Każdy dostawał nagrodę, którą była babeczka i batonik. Jednej dziewczynce coś się pomyliło, trochę się zestresowała, ale dokończyła i dostała oczywiście swoje słodycze. Uśmiechnięta usiadła sobie na krześle, i już się za nie zabierała, ale [O] je jej wyrwała.

[O] - Nie zasługujesz na żadną nagrodę! Nie umiesz ładnie powiedzieć prostej rymowanki!

Dziecko ma już łzy w oczach, widać że boi się tej baby. Na szczęście mój kolega w kilku bardzo prostych słowach powiedział jej, że ma oddać dziecku słodycze, a potem powiedział jej, że ma nam nie przeszkadzać w pracy. No i fajnie.

Następnie nadszedł czas na losowanie maskotek. Widać było, że [O] już się pcha, ale ten sam kolega co wcześniej posłał jej tak mordercze spojrzenie, że nawet ja się przestraszyłam... A warto wspomnieć, że nie jest to jakiś tam suchoklates, a całkiem spory facet, który mimo wszystko dzieci uwielbia.

Gdyby nie ta opiekunka, byłby to prawdopodobnie jeden z najlepszych dni, jakie miałam. Nie pojmuję tylko, jak można być tak złośliwym i nieczułym? Naprawdę, ludzie... Tylko dzieci szkoda.

Babkę zgłosiliśmy komu trzeba.

dom _dziecka opiekunka_idiotka bardzo_fajne_dzieci

by Aevara
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar glan
48 50

Nie można tak traktować dzieci. Na waszym miejscu zrobiłbym jeszcze raz akcję w tym domu dziecka ale zabrał ukryte kamery i dyktafony. A potem do kuratorium.

Odpowiedz
avatar sixton
18 28

@glan: Problem taki, że nawet gdyby ją wyrzucili nie jest powiedziane, że następczyni byłaby lepsza... Zawsze mnie to fascynowało jak to jest że do pracy z dziećmi pchają się osoby nie mające ku temu żadnych predyspozycji. Szczególnie martwi w takich trudnych przecież przypadkach jak domy dziecka.

Odpowiedz
avatar Kurka
36 38

@sixton: To następne też wywalać, do skutku. A może jakby jedna wyleciała z takiego powodu, to następna by się już bała? Nie należy zaniechać pomocy w myśl zasady, że lepszy diabeł znany niż nieznany.

Odpowiedz
avatar sixton
9 13

@Kurka: Oczywiście że tak. Pisałem jedynie o swoich obawach, bo co do tego jak powinna wyglądać jej przyszłość w pracy z dziećmi mam jedno zdanie: nie powinno być dla niej takiej możliwości 5

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
6 26

Opiekun w Domu Dziecka to posługa ważka i piękna zastępująca sierotom rodzicieli. Mająca wpływ na przyszłość narodów gdyż "takie będą rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie". Przeto źle się dzieje że do głupiej policji jest trudniejsza selekcja niż na wychowawców po bidulach. A kryteria powinny być następujące: 1. Długoletni staż w oświacie (nauczyciel dyplomowany, profesor oświaty, metodyk nauczania). Jedynie wyrobiony i doświadczony pedagog jest w stanie wniknąć w tajniki duszy dziecięcej, połączyć życiowe doświadczenie z profesorską łagodnością ale i stanowczością. 2. Warunek konieczny - ukończone studia najlepiej doktoranckie i wyżej z zakresu psychologii rozwojowej. Nie chciałbym w najczarniejszych koszmarach aby moje dziecko wychowywał ktoś kto obudzony w środku nocy nie potrafi wyrecytować z marszu faz rozwoju społecznego według Piageta i Eriksona i który nie jest na bieżąco ze stanem nauki światowej, nie publikuje w czołowych periodykach poświęconym problemom wychowawczo - społecznym. 3. Nieposzlakowana opinia i nienaganne zdrowie - rękojmia wójta/burmistrza/prezydenta miasta wydawana na podstawie badań psychiatryczno-psychologicznych, EEG mózgu, rezonansu, testu multiselect, testu IQ. 4. Ukończony kurs profesjonalnych technik negocjacji (niezbędny w przypadku pojawienia się sytuacji konfliktowych w grupie), kurs ratownictwa medycznego (jakby ktoś się dławić czymś zaczął albo miał atak padaczki ,żeby baba wiedziała co zrobić), kurs kroju i szycia (żeby nie wywalać ciuchów które dobrzy ludzie dadzą do domu dziecka tylko umieć je naprawić i nie zmarnować!). 5. Dodatkowym atutem będzie legitymowanie się Orderem Uśmiechu za wybitne osiągnięcia w branży dziecięcej. 6. Znajomość literatury motywacyjnej (Covey, Hill, Murphy, Peale). 7. Każdy wychowawca miałby nad sobą Komisję Nadzorującą która prowadziłaby Kartę Wychowawcy. Dzieci mogłyby wszelkie wnioski i zażalenia wnosić na forum Komisji podczas cykliczych zebrań sprawozdawczych.

Odpowiedz
avatar tajniak4
-4 10

@Drill_Sergeant: To jakiś żart ma być czy to tak na poważnie? Bo przecież nikt zdrowy na umyśle z takimi kwalifikacjami nie pójdzie do pracy w bidulu.

Odpowiedz
avatar PaniTwardowska
2 2

@Drill_Sergeant: I tacy ludzie na pewno by się tym zajmowali, gdyby zarobki były proporcjonalne do pracy i czasu poświęconego na zdobycie kwalifikacji. ;)

Odpowiedz
avatar jkniepremier
-5 5

@tajniak4: + Drill cośtam Nadajecie się do sejmu, do utworzenia nowej, bardziej po3,14erdolonej ustawy o Domach Dziecka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@jkniepremier: "I najważniejsze - profil to parodia trolli internetowych z polskich portali typu Onet." Sierżant to chyba jeden z najbardziej znanych ludzi tutaj :D

Odpowiedz
avatar mystery_on
-1 1

@Drill_Sergeant: Przestań się mądrzyć mądralo

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
-4 20

@Fomalhaut: wg mnie gorsze jest to, że pokazali tym dzieciom, że można mieć opiekunów głęboko gdzieć

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 23

Jeżeli to prawda, opiekunce należały się niezłe baty. Ale jako że ostatnio na topie są niesławne historie z nauczycielką, która zaklejała dzieciom usta taśmą oraz o opiekunce przedszkolnej, która też się nad dziećmi znęcała, uważam, że historia na 99% zmyślona.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
10 16

@piekielnakunegunda: fajnie by było gdybyś miała rację.

Odpowiedz
avatar MeYouBumBumNow
5 29

Zakończyłem czytanie na słowach opiekunki, po tym jak chłopiec zaczął przepraszać dziewczynę...Taki fejk, że hej ! Serio...jak wy możecie w to wierzyć.

Odpowiedz
avatar zima
7 19

Historia sama w sobie piekielna ale, jak to się mówi, kupy się nie trzyma. Wydarzyła się kiedyś, dawno, nie pamiętasz już kiedy, za to potrafisz szczegółowo przytoczyć wypowiedzi bohaterów czy kolejność wydarzeń...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 26

Czytając historię cały czas zastanawiałam się czy chodzi o dom małego dziecka? jaką grupę wiekową? chyba jakieś maluchy. Bo chyba autorka nie miała styczności z dziećmi/nastolatkami z domu dziecka. Takie dzieci wcale nie są miłe, wystraszone i pokorne, ale agresywne i walczące o przetrwanie. Historia zmyślona.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

@funmilayo: co do autentyczności historii się nie wypowiem, ale byłam wolontariuszką w dwóch domach dziecka i nie tak całkowicie przyznam ci rację: część dzieciaków, choć głównie tych mniejszych, naprawdę ma radochę, gdy ktoś przyjdzie, nie są jeszcze tak bardzo agresywne, wystraszone ale w miarę "posłuszne". Ale fakt, przerażające jest to, że część z nich mając 7 lat zna więcej przekleństw niż ja, nie ma oporów, by strzelić koledze w twarz czy wyrwać drożdżówkę. Ale zależy to też od miejsca, pierwszy "mój" DD był malutkim ośrodkiem, w małym miasteczku, ja się zajmowałam grupą I i II i dzieci nie było tam dużo, nie były też tak wyrachowane. Natomiast drugi DD to wielki moloch w dużym mieście, jakaś tam liczba dzieci, duże pomieszczenia i przyznam, że nigdzie indziej nie trenowałam swojej silnej woli bardziej niż tam. Jak mi dzieciak próbował komórkę zarąbać, inny rzucił mi w twarz jedzeniem a jeszcze inny lał po twarzy mniejsze dzieciaki (a wtedy pomagałam przy takich podstawówkowych dzieciakach) to stwierdzam, że takiej obłudy, wyrachowania i chytrości nawet u dorosłych nie widziałam. Ale są miejsca lepsze i gorsze i dzieciaki taki i inne. Nie ma co generalizować.

Odpowiedz
avatar archeoziele
14 16

Gdzie ten dom dziecka jest? Bo ja mam zgoła inne doświadczenia. Też kiedyś jeździłam do domów dziecka z moją grupą rekonstrukcji historycznej. Dawaliśmy tam pokazy przy okazji różnych świąt. I szczerze mówiąc takiego nagromadzenia patologii nigdzie nie widziałam. Pomijając już fakt że chore było ulokowanie w jednym miejscu siedemnastoletnich wyrostków i dzieci tak małych, że jeszcze ledwo chodziły.

Odpowiedz
avatar niezadowolona
5 5

Również w czasach studenckich bywałam jako wolontariusz w jednym domu małego dziecka. Opiekunek niewiele. Dzieci lgnęły głównie do chłopaków, którzy również byli wolontariuszami. Najgorzej miały najmniejsze dzieci, przyciemniony pokój rzadko odwiedzany przez opiekunki bo te maluszki takie cichutkie. Opiekunki zaglądały tam tylko w porze karmienia. Piekielne najbardziej to były "mamuśki" wpadające w odwiedziny do swojego dziecka raz na rok, ale praw rodzicielskich to się nie zrzekną bo to przecież jej dziecko.

Odpowiedz
avatar basshunter
-1 1

Nie dość że fejk, to napisany beznadziejnym stylem.

Odpowiedz
avatar GniewkoSynRybaka
0 0

Jestem ciekaw gdzie została zgłoszona sprawa tejże opiekunki, ponieważ od stycznia 2014 roku opiekunowie z domów dziecka nie podlegają pod MEN oraz KN, czyli nadzór kuratoryjny? Pieczę nad nimi ma resort pracy, co w konsekwencjo prowadzi do tego, że na stanowiska opiekunów zatrudniani są ludzie bez odpowiedniego doświadczenia i przeszkolenia.

Odpowiedz
Udostępnij