Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Trafiłam dziś na historię #65420 o żenująco niskich płacach i przypomniała mi…

Trafiłam dziś na historię #65420 o żenująco niskich płacach i przypomniała mi się oferta, jaką dostałam w okolicach lutego.

Kończę studia na pewnym filologicznym kierunku i zajmuję się tłumaczeniem tekstów. Znajomi o tym wiedzą, więc podsyłają mi często innych swoich znajomych, jeśli ktoś ogłasza, że szuka tłumacza.

Dla ścisłości: tłumacze profesjonalni, zatrudnieni lub prowadzący własne biura tłumaczeń, pobierają stawkę od strony. W języku, w którym ja pracuję, owa stawka oscyluje wokół 40zł za stronę. Pobieranie niższych opłat często spotyka się z krytyką środowiska tłumaczy, gdyż jest to poniekąd "psuciem" rynku, choć amatorzy oczywiście mają własne ceny, odpowiednio podyktowane doświadczeniem i jakością warsztatu.

Zgłosiła się do mnie koleżanka, że jej znajoma opublikowała rozpaczliwy post na Facebooku, prosząc o polecenie tłumacza-amatora. Napisałam do niej ze standardowymi pytaniami: dziedzina, rodzaj tekstu, ilość stron etc. Odpowiedź: opracowania i artykuły naukowe z zakresu psychologii, około 120 stron. Do przetłumaczenia w dwa tygodnie. Język dość charakterystyczny, wymagałoby to poświęcenia długiego czasu, pracy ze słownikami etc.

Jako nigdzie niezrzeszony amator zaczęłam kształtować swoją stawkę wokół 25zł, bo jednak niedużo czasu, bo jednak opracowanie akademickie, a nie jakaś tam gazetka, no i okazało się, że to materiały do pracy magisterskiej, czy nawet doktorskiej. Ale dziewczyna nie mówiła nic o cenie, więc ja pierwsza spytałam na jaką stawkę jest przygotowana. Odpowiedziała najpierw wymijająco, że niewiele mają pieniędzy, bo studentki, i tak dalej. Oczywiście rozumiem, pożegnałam się z solidnym zastrzykiem gotówki, pomyślałam - niech mi tam, zrobię to za 10zł (!) od strony, trzeba sobie pomagać.

Naiwność.

Spytałam jeszcze raz - ile możecie zaproponować.

Odpowiedź - Do 300zł. :)

300zł za 120 stron tłumaczenia specjalistycznego języka w celach naukowych.

Pośmiałam się i życzyłam powodzenia, bo za taką cenę nie zrobiłby tego żaden jeleń, a co mówić poważny człowiek który ręczy za jakość swojej pracy.

No cóż...

tłumacze i tłumaczenia

by duzajedza
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Toyota_Hilux
20 22

Mnie ostatnio zaproponowano 80 groszy za stronę (1800 znaków) redakcji+korekty tekstu technicznego. (Próbka tekstu to był hardcore tłumaczony z angielskiego przez wujka gulgota) Też się pośmiałam. Ale jak znam życie znaleźli jelenia.

Odpowiedz
avatar the
14 26

do mnie zadzwoniła studentka z pytaniem, ile bym wzięła za przetłumaczenie 46 stron pracy licencjackiej. zaproponowałam 1500 zł, tłumaczenie w 72 godziny, bo jej zależało. zatkało ją, była przygotowana na 200 zł! :)

Odpowiedz
avatar Kikai
38 38

@XTamaPotter: Rozrysuję Ci: Tłumaczka przewiduje stawkę 25 złotych od strony. Klientka proponuje 25 groszy od strony. Za specjalistyczne tłumaczenie tekstu naukowego. Tłumaczka jest niezadowolona.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 29

@Kikai: 2,5zł, żeby być ścisłym :) Tam było 120 stron, a nie 1200.

Odpowiedz
avatar Kikai
18 18

@innaem: Fakt, mój błąd. Tak czy inaczej - stawka powala. :)

Odpowiedz
avatar nik123
8 22

Dlaczego autorka historii nie może po prostu napisać co to za język? Chyba nikt jej nie pozwie do sądu, a to mocno ułatwi...

Odpowiedz
avatar bizarrotron
13 15

@nik123: Stawiałbym w ciemno że chodzi o angielski, bo za każdy mniej popularny język stawka byłaby wyższa lub dużo wyższa. Zresztą materiały do prac naukowych inne niż polskojęzyczne raczej byłyby po angielsku. Zawsze się znajdą ludzie którym wydaje się że tłumaczenie to sama radość i w zasadzie można to robić za darmo. Mnie na szczęście ostatnimi czasy omijają tacy ludzie. A swoja drogą, autorze historii, gotowy do zrobienia tego za 10 zł za stronę musiałby naprawdę potrzebować pieniędzy, albo robić to dla dobrej koleżanki/przyjaciółki, lub rodziny (tej lubianej). Taka stawka urąga wszelkim standardom.

Odpowiedz
avatar duzajedza
6 12

Tak, chodzi o angielski, jednak pominęłam tę informację bo jest mało istotna dla historii. Takie kwiatki zdarzają się wszystkim tłumaczom, niezależnie od języka, z którym pracują.

Odpowiedz
avatar kaede
6 12

Myślę, że nie należy się przejmować po prostu dziewczyna nie ma pojęcia ile czasu zajmuje tłumaczenie nawet z pomocą programów jak Trados. Choć fakt, faktem jeśli dostajesz do przetłumaczenia książkę 120 stron to zazwyczaj nie dostajesz 120*40zł/str tylko podajesz wycene za całokształt. Ze mną przed weekendem majowym kontaktowała się kobieta w sprawie tłumaczenia prezentacji z socjologii. Około 50 slajdów, niektóre gęsto zapisane a na innych obrazki. Skopiowałam całość tekstu i wyszło mi 300zł za tłumaczenie, choć powinno być drożej skoro majówka jest wolna od pracy. A sama klientka chciała to pod koniec weekendu, bo ''jeszcze musi się tego nauczyć mówić''. :D Jak usłyszała cene to dopiero była zaskoczona :P Chyba spodziewała się, że przetłumacze 50 slajdów za 50zł albo kratkę piwa. :D

Odpowiedz
avatar czaron
-5 13

Swoją drogą zawsze mnie zastanawiało, czemu stawki za tłumaczenie są takie a nie inne. Sam tłumaczyłem trochę z angielskiego (dla siebie ), i rozumiem że nie jest to praca na wyścigi (strona na godzinę to całkiem dobre tempo), ale z drugiej strony 40 zł za godzinę pracy to jak na nasze warunki *MEGA* dobra stawka. Co więc mi umyka ?

Odpowiedz
avatar Meliana
4 8

@czaron: Lata kucia zasad, wyjątków, gramatyki, kolokwializmów i całej reszty głębi języka, który nie jest twoim ojczystym. Koszt kursów i książek dokształcających i poszerzających twoją wiedzę. Wiesz ile kosztują profesjonalne słowniki? Do tego każdy język żyje - nowe słowa wchodzą, a stare odchodzą i trzeba być na bieżąco, jeśli chcesz za to brać pieniądze. Czas, który pochłaniają wyżej wymienione. To ci umyka. 40zł to nie jest żadna mega stawka, tylko godziwe pieniądze - w przeliczeniu, 7 funtów, trochę ponad 10 dolarów i niecałe 10 euro za godzinę pracy, to żaden cud. Ceny mamy wyższe niż w Stanach, porównywalne do strefy euro i UK, więc pora by i zarobki zaczęły być porównywalne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 marca 2015 o 14:56

avatar duzajedza
4 8

40zł to stawka nie za godzinę, a za stronę. Są teksty, które można przetłumaczyć bez słowników i dodatkowych pomocy w tempie 3str/h, ale są takie, które się tłumaczy 1str/3h, bo trzeba robić dodatkowy research. W przypadku przedziału czasowego, jaki mi podała ta dziewczyna, uwzględniając bardzo optymistyczny scenariusz tłumaczenia 1str w godzinę i poświęcania na to 10h na dobę, stawka godzinowa wynosiłaby ~3zł. :)

Odpowiedz
avatar kadarkaa
0 2

@Meliana: W strefie euro tłumacz ze taką samą stronę rozliczeniową weźmie mimimum 2 razy więcej, więc nawet te 40 zł to jeszcze nie są zarobki porównywalne.

Odpowiedz
avatar Meliana
3 3

@kadarkaa: Ja wiem, ale mimo wszystko 10-12 euro za godzinę sięga już (ogólnych, niekoniecznie branżowych) stawek europejskich - 2 euro nie bardzo. A jest w naszym kraju wielu takich, którzy fuchę za 8-9zł/h nazywają dobrze płatną, skoro na rynku są oferty za połowę tej stawki...

Odpowiedz
avatar czaron
-1 3

Acha, tak przedstawione ma to trochę więcej sensu :) .

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

2,5 zeta od strony? to przepisywanie tekstu w jezyku polskim jest drozsze... za 20 zeta od strony to sie prace magisterska pisze, rowniez po polsku, a nie tlumaczy jezyk branzowy...

Odpowiedz
Udostępnij