Dużo teraz o stawkach godzinowych na piekielnych, to opowiem jak mnie przytrafiła się okazja życia.
Rozmowa o pracę na stanowisko kelnerki w jednej z większych restauracji w Krakowie, okolice Błoń.
Pan manager/właściciel zadowolony z siebie przechodzi do konkretów i proponuje... 3 zł na godzinę. W swojej wielkoduszności mówi, że to już na rękę, bo umowy nie będzie. Dodaje jeszcze, że przecież z napiwków dorobimy się na pewno z 10 razy tyle, więc to nam w zupełności wystarczy.
No i fajnie.
kraków kanjpa koło błoń
Przyznam, że mam 1 znajomego który się na taką stawkę zgodzić - jakieś śmieszne 5 zł/h mu wychodziło z umowy [zlecenia oczywiście]. Praca w jakiejś tam super modnej i drogiej restauracji. Za to z napiwków wyciągał "troszeczkę" więcej, jego miesięczny zarobek wynosił ok. 4-5 tys!
Odpowiedz@bonsai: a jego szefem był potwór z Loch Ness
Odpowiedz@Hidekino: pojęcia nie mam kto był jego szefem, restaurację widziałam tylko palcem pokazaną z daleka ;). Ale fakt faktem, że w bardzo turystycznej miejscowości, co na napiwki mogło mieć wpływ. Uroda znajomego też mogła się dołożyć.
Odpowiedz@Hidekino: Zależy od restauracji. Znajoma kiedyś pracowała w dość drogiej knajpie. Knajpa była bardzo popularnym miejscem spotkań lokalnych biznesmenów. I to takich którzy lubili przyszpanować kasą. Więc nie raz nie dwa dostawała napiwki w wysokości 100 czy 200 zł. Raz za obsługę większej imprezy organizator całej ekipie wypłacił po 500 zł na łebka.
OdpowiedzAle faktycznie jeśli restauracja cieszy się popularnością, to kelner z napiwków może uzbierać bardzo dużo. Są restauracje na krakowskim Rynku, gdzie kelnerzy w ogóle nie mają podstawy, a całą pensję mają z napiwków i wcale źle na tym nie wychodzą. Większą piekielnością niż stawka jest tu dla mnie brak umowy.
Odpowiedz@Miryoku: Własnie słyszałem jakiś czas temu o rozwozicielach pizzy w Krakowie, że często nie dostają ani grosza normalnej pensji tylko zarabiają sobie z napiwków. Rozumiem, że można ładnie zarobić, znajoma sama ma drugą pensję z napiwków jako kelnerka w dobrej knajpie, ale do diabła - niech chociaż najniższą dadzą. Co mi po napiwkach jak tak naprawdę muszę pracować bez żadnej umowy, skoro nie dostaję ani grosza.
Odpowiedz@Miryoku: Jak dla mnie pracodawca w ogóle nie powinien ingerować w napiwki kelnera. To co sobie kelner zgarnie z napiwków to jego i tyle. Napiwek nie jest obowiązkowy dlatego nie można zakładać, że faktycznie klienci będą tacy hojni.
Odpowiedz@Miryoku: ...a jeśli chodzi o warunki finansowe, to nie oferujemy żadnego wynagrodzenia, bo napiwki w naszej niezmiernie popularnej i luksusowej restauracji umożliwiają życie na poziomie przeciętnego niemieckiego informatyka z 10letnim stażem. A od napiwków pobieramy jedynie 20% w ramach opłaty za udostępnienie panu tak lukratywnej pracy. ;)
Odpowiedz@ampH: Ciekawe, w jakiej pizzerii. Ja się z tym nie spotkałam, ale może się coś przez lata zmieniło.
Odpowiedz@Miryoku: Znajomy pracuje w restauracji. Nie jakiejś tam znanej czy coś. Ot zwykła restauracja w małym mieście. Wypłatę ma normalną (czyt. najniższa krajowa) umowa o pracę, ale z napiwków wyciąga drugą wypłatę.
OdpowiedzPodlasie. Dostawca pizzy w ogólnopolskiej sieci pizzerii- najtanszej w mieście, niekoniecznie najlepszej. 3 zł na godzine z własnym samochodem i paliwem.
Odpowiedz@olympic: Tylko nadal najbardziej fascynuje mnie to, że jeżeli ktoś przedstawia taką ofertę, to zawsze trafi się przynajmniej kilka osób, które swoim podpisem powiedzą "ok, zgadzam się na to". Skoro więc na ustalone wcześniej warunki zgadzają się dwie dorosłe osoby (szef i pracownik), to w czym problem?
Odpowiedz@Ara: w psuciu rynku pracy.
Odpowiedz@olympic: Tak... Podlasie to chyba w ogóle oddzielny temat. W Białymstoku np nie znam nikogo kto pracuje na stanowisku kelnera i miałby JAKĄKOLWIEK umowę... Wszyscy zatrudniają na czarno.
OdpowiedzNo i co z tego? Chciało by się zarabiać 10k 20k? jako kelnerka?
Odpowiedz@nanab: No tak. To przecież skandal że człowiek chce godnie zarobić.
OdpowiedzNapiwki jak napiwki, w dobrej i drogiej knajpie uścibanie 2-3 tysięcy miesięcznie z napiwków nie stanowi bardzo dużego problemu. Tylko że napiwek jest tak naprawdę dobrą wolą klienta i zatrudniając się bez żadnej umowy tudzież podstawy podejmujemy spore ryzyko. Raz że pracodawca może z nami robić co chce, kazać przychodzić po 7 dni w tygodniu po 12h każdy, nie mamy w ogóle płaconych składek ani nic, a dwa - nie ma pewności co do wysokości wypłaty. Niech to będzie nawet ta minimalna, ale jednak masz jakiś gwarantowany próg pensji poniżej którego nie zejdziesz. Mam znajomego który kelneruje w dość drogiej restauracji w Katowicach, rezerwacja stolika kosztuje tam 80 złotych od osoby i masz w tę cenę wliczoną przystawkę oraz dwudaniowy obiad. Nie narzeka na zarobek z napiwków ale ma normalnie umowę i podstawę godzinową.
Odpowiedz@nuclear82: dokladnie, na koniec miesiaca mozesz przeciez od szefa uslyszac, ze widzial, ze masz duzo napiwkow, wiec powinno ci wystarczyc, i godzinowki nie zaplaci...
Odpowiedzza taka stawkę, to chyba nawet wentylator nie pracuje...
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Dokładnie :)
Odpowiedz3/10
OdpowiedzJa pracuję obecnie w sklepie zarabiając (UWAGA juz po podwyżce o całe 62 grosze) dokładnie 4,70 zł na rekę za godzine pracy. Oczywiście na zlecenie. Pracuję po ok. 200 h w miesiącu. Więc nie narzekaj.
Odpowiedz@KejtiM: No niezbyt fajnie... ale ile czasu "sprzedajesz", "sprzątasz", "wykładasz"? a ile to konieczne "bezproduktywne oczekiwanie w gotowości". To się liczy dla tego co płaci, a ciebie w sumie nie męczy. Bardziej czas na prywatne zajęcie np. książkę.
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Co to znaczy "ile czasu"? Przez 8 lub 9 godzin cały czas, codziennie oprócz niedziel. Czasami nawet nie mam tych 15 min, by zjeść kanapkę, ciągle jest coś do zrobienia, a i tak nie wyrabiamy się ze wszystkim na czas.
OdpowiedzNie jest ważne ile jest na godzinę ale ile się w rzeczywistości zarabia. Jeśli właściciel zadbał o dobre imię restauracji i ma duży ruch to jest to jego zasługa.Płaci mało bo wie, że zarobisz co najmniej trzy razy tyle z napiwków a w Krakowie są one ogromne- coś o tym wiem.
Odpowiedz@moniap: no ale gdyby zaproponowano autorowi 8 zł/h bez napiwków to by nie wywęszył takiego wielkiego halo.
Odpowiedz3 zl za powiedzmy 12 godzin pracy dziennie ( realia knajpiane) to 36 zl dziennie, srednio 22 dni w miesiacu, mamy niecale 800 zl. jesli nam sie zepsuje zabek lu zdrowko w inny sposob, to mniej- przeciez ubezpieczenia nie ma i nie marudzcie ze jak dobra knajpa to napiwki wysokie, bo DAWANIE NAPIWKOW NIE JEST OBOWIAZKIEM i nie jest u nas norma jak w zachodnich krajach, rownie dobrze moze to byc 300 zl co 3 zl dziennie ( pracowalam w knajpie, serio czasem bylo 3 zlote, a zdebialam, kiedy pani do pojemniczka na napiwki wrzucila 2 zl i wybrala sobie zlotowke "reszty") no i NIC SZEFOWI DO NAPIWKOW PERSONELU, pracuja? pracuja. wiec za te prace nalezy sie wynagrodzenie, a nie jalmuzna
OdpowiedzTroche racji ma ten pracodawca :)
OdpowiedzTen temat jest świetnie rozwiazany w stanach. Tam kelner ma umowę o pracę na np. 2 dolary, ktorymi opłaca powiedzmy podatki, ale za to każdy klient ma obowiązek zostawić napiwek. Często jest to nawet 18%, 20%. W takim NY kelner jest w stanie na napiwkach zarobić z 5k dolarow mięsiecznie. Wiadomo, jaki region tyle kelner wyciąga. Jeszcze często jest tak, że od razu jest wliczone takie coś jak oplata za serwis do rachunku i z gory placisz napiwek. Tam kelnerzy utrzymuja sie w 100% z napiwków dlatego średnia lubią oni turystów, bo oni nie zawsze wiedzą że tam jest taki Nie pisany obowiązek.
Odpowiedz