Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Idę dziś do pracy. Z daleka widzę jak przez mało ruchliwą uliczkę…

Idę dziś do pracy. Z daleka widzę jak przez mało ruchliwą uliczkę przechodzi kulejący kot. Kot jest znany na osiedlu, mieszka w osiedlowym śmietniku już kilka miesięcy.

Tą samą uliczką spokojnie jedzie samochód: Czarne Audi o nr rej. nie z mojego miasta.

Przyspiesza i całą uzyskaną prędkością wjeżdża prosto w bezbronne zwierzę!

Moje serce na chwilę staje ale nr zapamiętane, zgłoszone. Czekaj bydlaku na zasłużoną karę!

:EDIT:

Byłam u naszych kochanych policjantów, dowiedziałam się, że po nr rej. doszli do Pani która sprzedała auto "po znajomości" nie spisała żadnej umowy. Powiedzieli też, że nie opłaca się wszczynać śledztwa, żeby ustalić kto prowadził to auto w tamtej chwili i z braków dowodów umorzyli sprawę.

Kiedy zapytałam czy umorzą sprawę jak następnym razem rozjedzie człowieka to kazali mi nie popadać w paranoje.

I tak w trybie ekspresowym załatwia się "błahe" sprawy :(

kierowca morderca

by gosiak1234
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
4 44

A ja się zastanawiam... jak można ocenić tę historię jako "słabą"?! Nie wiem, nie wierzycie w jej prawdziwość?

Odpowiedz
avatar gosiak1234
7 53

Pewnie nie napisałam stylem, który odpowiadał by czytelnikom piekielnych..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 34

@gosiak1234: Są znaki interpunkcyjne, jest po polsku, jest z sensem, jest na temat. To ja chyba nie znam stylu odpowiadającego czytelnikom piekielnych...

Odpowiedz
avatar gosiak1234
6 24

Jak bym wiedziała co zrobi to specjalnie bym to dla Ciebie nagrała! Wysłać Ci zdjęcie tego biednego kota po spotkaniu z tym czymś? Facet nawet się nie obejrzał czy ktoś przypadkiem nie widzi jego wyczynu!!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 27

@Rak77: O, widzę, że ktoś tu zna myśli każdego kierowcy :D A tak z ciekawości: co w samochodzie niszczy rozjechany kot? Bo na zniszczenie zderzaka chyba jest za mały? Przejechałam kiedyś lisa (oczywiście bez premedytacji), który jest od kota większy, a nic mi nie zniszczył. Odnalazłam tylko później jego łapę, co było obrzydliwe, ale nieszkodliwe dla auta.

Odpowiedz
avatar Rak77
12 22

@chevreuil: Pracowałem w serwisie ciężarówek. Pewnego dnia trafił na kanał ciągnik któremu pod koła wpadł "mały kotecek". Odnalazł się w tunelu wentylatora silnika. Zdziwienie właściciela gdy okazało się że koszt naprawy i czyszczenia wyniósł ponad średnią krajową. Dorosły kot to średnio 4-5 kg. Przy współczesnych samochodach to możliwość zniszczenia całkiem sporego fragmentu przodu samochodu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2015 o 14:16

avatar konto usunięte
-2 16

@Rak77: Ok, dzięki za odpowiedź. Jednak nie znaczy to, że rozjechanie kota zawsze kończy się tak dramatycznie dla samochodu.

Odpowiedz
avatar bonsai
11 13

@Rak77: Na prawdę szanse na zniszczenie samochodu są duże? Z ciekawości pytam, swoim samochodem miałam 2 zderzenia ze zwierzakami. Pierwsze z naprawdę dużym kogutem [mięsnym, bodajże brahma, ok. 5 kg] - samochód kompletnie nieuszkodzony, kogut na szczęście nie trafił na koła i też przeżył. Tylko trochę oszołomiony był przez chwilę, a ja długo bałam się obok domu sąsiada przejeżdżać... I drugie z koziołkiem, na moje oko 3-4 letnim - lekko uszkodzony zderzak w samochodzie, koziołek najprawdopodobniej zmarł w lesie [tam uciekł jak już udało mu się wstać, weterynarz był już w drodze, ale odmówił szukania koziołka po lasach i polach]. Oba zderzenia przy prędkości ok. 50 km/h, fordem z 2007 r [więc niezbyt starym autem, wówczas 4-5 letnim].

Odpowiedz
avatar sixton
10 16

@bonsai: Ja miałem raz zdarzenie z lisem (wciągnęło go pod spód i "wypluło" z drugiej strony). Chłodnica i parę innych "dupereli" do wymiany. Koszt: kilka tysięcy...

Odpowiedz
avatar didja
15 15

Jak czytam w Waszych wpisach, kto jaką faunę rozjeżdżał, przypomina mi się stary dowcip: Stan wojenny. Jedzie pociąg, przejeżdża przez las. Nagle zjeżdża z torów i zaczyna kluczyć między drzewami. Jak napisałyby dzisiejsze media - "szok, panika, niedowierzanie". Kierownik pociągu leci do maszynisty i krzyczy: - Chłopie, co ty wyprawiasz? - Bo na torach stał Rusek! - To trzeba go było przejechać w cholerę! - Próbowałem, ale sukinkot uciekał!

Odpowiedz
avatar 8400111
9 11

@Rak77: Jednak istnieją elementy, którym troche w głowie brakuje, bo ja aż dwa razy byłam świadkiem rozjechania zwierzęcia. Widocznie takie osobniki zakładają, ze ich BMW (czy też niekoniecznie BMW) jest niezniszczalne.

Odpowiedz
avatar Kamisha
12 16

@moodlishka: Jakim człowiekiem trzeba być, żeby śmierć kogoś nie ruszała? Ja nie lubię np. dzieci i małp, ale to nie oznacza, że nie rusza mnie to, że umierają :/ Smutne, ze ludzie tracą człowieczeństwo :(

Odpowiedz
avatar tick
1 9

@chevreuil: miałem "bliskie spotkanie" z lisem. Szkody: 1. martwy lis 2. pogięta tablica rejestracyjna 3. połamany zderzak 4. przesunięty pas przedni 5. wyłamana chłodnica Prędkość? Zaledwie 80 km/h

Odpowiedz
avatar Iceman1973
6 6

@Rak77: Kierowca nie zaryzykuje ale kretyn za kierownicą tak. Niejednokrotnie już, widziałem rozjechane zwierzaki i spora część z nich leżała tak, że nawet policjant z połową mózgu zorientowałby się, że to celowe działanie. Niestety ludzie to straszne sku%#$syny, kolego.

Odpowiedz
avatar chwilowy
3 3

@Rak77: mój pies. Stary schorowany. Powolny. Wyszedł na ulicę. jakiś inteligent nie zamknął bramy albo specjalnie go wypuścił. Położył się nie daleko domu przy sklepie na parkingu. Facet go widział. Widział tez ze pies powoli wstaje bo chcial się przesunąć. Specjalnie w niego wjechał i jeszcze ciągnął za samochodem. Była masa świadków ale nikt rejestracji nie spisał. Tak że nie mów ze wszyscy o auta dbają. Bo mój pies nie był malutki żeby go nie widzieć. To był seter irlandzki. Nie dość ze duży to rudy i widoczny z daleka.

Odpowiedz
avatar Kangaroo
-1 9

@chevreuil: Oceniłem jako słabe, tak po prostu. Może policjanci mieli rzucić wszystko, i szukać kogoś kto przejechał kota? Nie bądźcie śmieszni.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
3 19

Nie wiem, mam tylko nadzieję, że to coś bo inaczej tego nazwać nie można dostanie za swoje :-(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 14

@gosiak1234: Też mam taką nadzieję.

Odpowiedz
avatar Villenthetenmertch
4 16

@gosiak1234:@chevreuil: Też mam taką nadzieje ale znając realia Polskiego prawa skończy się to upomnieniem lub tzw. "Nu nu nu" (robione palcem małym dzieciom...) za Mniejszą szkodliwość społeczną... Bo co to jest śmierć "Śmietnikowego Sierściucha"

Odpowiedz
avatar gosiak1234
-1 11

Mam nadzieję że chociaż jakiś mandat dostanie za zdarzenie drogowe czy cokolwiek żeby jakąkolwiek karę dostał

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
10 16

@Villenthetenmertch: jeśli, jak twierdzi świadek, działał z premedytacją to ustawa o ochronie zwierząt - traktowanie ze szczególnym okrucieństwem, to ma kwalifikacje przestępstwa zagrożonego karą do 2 lat. To może byc nie w kij dmuchał. Bo dziś rozjedzie tak kota, kurę, psa, to i w końcu ludzi zacznie...

Odpowiedz
avatar bonsai
13 15

@PiekielnyDiablik: szanse na taki wyrok są maleńkie, niestety. Mam sukę zabraną przez policję od pseudohodowcy [razem z resztą jego psów] za znęcanie się... Kudłata była katowana [na podniesienie ręki do góry reagowała u mnie paniką, u innych ludzi - atakiem], podtapiana, ma również przepiękną kolekcję blizn po gaszeniu papierosów na jej łbie [nie wiem co z resztą psów, widziałam je tylko na zdjęciach]. Prowadzona była sprawa, pies przez prawie 2 lata nie był oficjalnie mój, tylko był "dowodem w sprawie" [w każdej chwili istniało ryzyko, że sąd zarządzie oddanie psów poprzedniemu właścicielowi]. Myślicie, że temu sadyście zrobiono cokolwiek po za zabraniem psów? Btw. część psów do niego wróciła - on ich odebrać nie mógł, ale jego kumple już tak... Wiem, że w ten sposób wróciłam do niego mn. matka mojej suki.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
2 4

@bonsai: Zrobiłbym takiemu jak to się mówi "z dupy jesień średniowiecza". Ale tak by on wiedział za co a mi nie mógł tego nikt udowodnić.

Odpowiedz
avatar takatamtala
7 11

A gdzie można zgłosić coś takiego?

Odpowiedz
avatar bonsai
8 8

@takatamtala: na policję chyba... Po za tym najlepiej, jeśli tylko zwierzę jeszcze żyje, zawieźć zwierzaka do weterynarza lub kontaktować się z TOZem/strażą miejską [zależy od miasta, najwyżej przekierują jeśli się źle zadzwoni]. Często takie zwierze dałoby się uratować, gdyby pomoc została udzielona szybko.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
8 12

Ja zadzwoniłam na policję, podałam nr mają ustalić tego kogoś.. Po pracy pójdę na komendę dowiedzieć się czy coś zdziałali

Odpowiedz
avatar Martucha
0 2

@gosiak1234: Wiesz juz cos?

Odpowiedz
avatar Martucha
0 2

@gosiak1234: Sorki, dobiero zauwazylam ze ten komentarz byl chyba dodany przed editem...

Odpowiedz
avatar Rak77
14 32

"Rozjechałem kota? Jakiego kota, gdzie, kiedy? Naprawdę? No cóż, zdarza się, przykro mi ale nie zauważyłem, widocznie wbiegł mi pod koła. Że świadek odniósł wrażenie o celowości? No cóż ale to tylko subiektywne wrażenie tego świadka" Dziękuję za zawiadomienie ale sprawa umorzona na etapie działania policji.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
6 18

Mam nadzieję, że tak to się nie skończy..

Odpowiedz
avatar katem
8 14

@Rak77: Prawdopodobieństwo, że masz rację wynosi wg mojej oceny co najmniej 99,999%

Odpowiedz
avatar bonsai
3 9

@katem: ze smutkiem stwierdzam, że macie rację.

Odpowiedz
avatar sihaja88
5 19

Jakim fiutem trzeba być, żeby czerpać przyjemność z rozjechania bezbronnego kota? Jaki mi kiedyś wylazł jeden nieodpowiedzialny mały sierściuch pod koła to tak dałam po hamulcach, że kierowca z tyłu prawie mi zaparkował w bagażniku. A kotowaty bezczelnie nie spiesząc się poparadował dalej, widziałam go w lusterku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@sihaja88: I bardzo źle zrobiłaś. Mogłaś spowodować wypadek. Nie powinno się celowo rozjeżdżać kotów, ale jeśli Ci taki wyskoczy na drogę przed autem, to ostatnim co powinnaś zrobić jest szarpnięcie kierownicą czy danie po hamulcach.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-4 10

Pewnie jakaś delegacja Służb Dekotyzacji.

Odpowiedz
avatar biniu10
-2 14

@Zmora: Popieram, zwłaszcza, że nikt z nas nie wie co dokładnie myślał w danej chwili kierowca. Mnie również uczono na kursie prawa jazdy, że jeśli zwierze jest niewielkie i nie ma możliwości uniknięcia zderzenia, należy je (niestety) przejechać, aby nie stworzyć jeszcze większego zagrożenia na drodze. Kierowca z tej historii być może przestraszył się jeżeli kot nagle wtargnął na jezdnię (skoro ulica nieruchliwa i nie widział nikogo to mógł poczuć się zaskoczony). Owszem, brzmi to strasznie, ale dając nagle po hamulcach ryzykujemy życie swoje i wszystkich pasażerów/kierowców/pieszych w zasięgu naszego auta - a nigdy nie wiadomo czy nie przeoczyło się kogoś na chodniku. Owszem, szanse na to, że kierowca jest zwykłym sadystą, co to lubi się znęcać nad małymi zawsze są i mam nadzieję, że odpowie za to karnie (choć szanse na to niestety są niewielkie), po prostu spróbujmy spojrzeć na to zdarzenie z punktu widzenia kierowcy.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
11 15

Tak mam pewność bo było rano na drodze był tylko on jadący naprawdę spokojnie i kot który gdyby gość nie przyspieszył zdążył by przejść

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 16

Przestańcie się czepiać, znam osobiście takich suki***nów, który za kotem potrafią na pobocze zjechać, byleby tylko zabić tego je**nego sierściucha. Za zającem tak samo. Niektórzy to się potrafią w towarzystwie licytować, kto brutalniej zabijał królika, topił kota itp.

Odpowiedz
avatar Zmora
3 11

@zielony_szwin: Co naprawdę nie zmienia faktu, że prawdopodobieństwo, że "premedytacja" się autorce przywidziała ze względu na jej miłość do zwierząt czy coś, jest dość wysokie. Nie twierdzę, że nie było premedytacji, ale ja wiem, jak niektórzy reagują i nawet jak przypadkiem się na coś najedzie to od morderców wyzywają i wmawiają niestworzone rzeczy, nawet nie przyjmując do wiadomości, że ta akurat sytuacja, to mógł być wypadek. Nie twierdzę, że autorka tak robi, a jedynie, że zdarza się to dość często.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Zmora: Ja oceniam historię, a nie snuję hipotez, jakie to wielkie prawdopodobieństwo, że się autorce przywidziało. Nie wiem, nie było mnie tam, autorka pisze, że ktoś specjalnie rozjechał kota - nie mam powodu, żeby nie wierzyć, nic w tej historii nie wydało mi się podejrzane. Ta sytuacja wydaje mi się koszmarnie piekielna, sama widziałam wiele rozjechanych kotów z wnętrznościami na wierzchu i byłam świadkiem jednego potrącenia (przypadkowego - kot nie wymierzył), gdy w środku miasta, na ruchliwej ulucy wyskoczyłam z samochodu, żeby sierściucha ratować. Wiem jak nieprzyjemny jest to widok i nie mam serca nawet hipotetycznie zarzucać autorce kłamstwa, bo to nietakt.

Odpowiedz
avatar Felina
3 3

Zmora, jesteś pewna, że radzą przyśpieszyć? Nie jechać stałym tempem? Różnica jest taka, że przyśpieszając ponad miarę, byle by tylko rozjechać zwierzaka też możesz skończyć na drzewie.

Odpowiedz
avatar bakalia16
3 3

@Zmora: Przyspieszyć? To jakaś bzdura! Po pierwsze wszystko zależy z jaką prędkością jedziemy, jakie są warunki na drodze, w jakim stanie są opony, hamulce i zawieszenie. Jak jadę po autostradzie 140 km/h to oczywiście nie będę szarpać kierownicą, żeby ominąć zawierzaka i nie będę też gwałtownie hamować, bo może mnie obrócić. Ale w mieście, gdzie głównie jedzie się w przedziale 50-80 km/h bez problemu jestem w stanie opanować samochód, oczywiście jeśli nie ma gołoledzi lub śniegu. Zauważ jednak, że w żadnej, ale to w żadnej sytuacji nie ma potrzeby przyspieszania! Jedziesz sobie drogą 50 km/h, 10 m przed Tobą wyskakuje pies, to Ty przyspieszasz, żeby nie stworzyć zagrożenia na drodze? Co to za tok myślenia? Jak widzisz, że nie masz szans go ominąć to po prostu jedziesz z taką samą prędkością! A to, że faktycznie gwałtowne naciśnięcie pedału gazu jak najbardziej może spowodować poślizg w autach tylnonapędowych, to już swoją drogą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

Trzeba było opublikować numer rejestracyjny tego samochodu na Piekielnych.

Odpowiedz
avatar blueeyed
14 16

Mimo, że policjanci zachowali się jak kretyni to dziękuję, że reagowałaś. Może gdyby każdy tak postępował, byłby większy nacisk/presja na stróży prawa, aby coś z tym robić.

Odpowiedz
avatar bazienka
9 9

no to powodzenia im zycze przy przerejestrowaniu samochodu ( jest taki obowiazek) ja bym spisala dane policjantow i uderzyla do jakiejs wyzszej instancji

Odpowiedz
avatar podworkowy_chuligan
1 9

Co to znaczy, że sprzedała samochód bez spisania umowy? Przecież to jakaś bzdura. Auto to nie worek kartofli który można sobie ot tak sprzedać na gębę. Autorka chyba robi z nas debili bo jakoś ciężko mi uwierzyć, że policjanci coś takiego powiedzieli. Ciekawe jak taki nabywca zarejestruje taki samochód albo udowodni, że go nie ukradł jeśli sprzedająca stwierdzi, że można frajera naciągnąć. A Pani sprzedająca ciekawe co zrobi jak jej autko zabije kogoś na pasach i jedyne co będzie wiadomo o sprawcy to numery rejestracyjne auta. Historia to pewnie totalna bzdura obliczona na zbieranie lajków od wzburzonych czytelników bo jakiś burak przejechał kotka. Kulawego do tego aby było jeszcze bardziej przykro. Słabe

Odpowiedz
avatar gosiak1234
-4 4

Policjanci mnie wyraźnie zbyli żeby nie zajmować się " głupotami", życzę Ci żeby ktoś na Twoich oczach zabił niewinne zwierzę albo żebyś zobaczył inne okrucieństwo.

Odpowiedz
avatar podworkowy_chuligan
1 1

@gosiak1234: Już pomijając fakt, ze życzysz innym ludziom źle, to jeśli wymyślasz historię to staraj się przynajmniej zachować jakieś pozory autentyczności. Policjanci nie mogli by Cię zbyć bo rozjechanie kotka (umyślne) jest przestępstwem zagrożonym do 2 lat paki. I skoro już zaczęli szukać typa po numerach to znaczy, że wszczęli sprawę bo sprawdzenie numerów to nie sprawdzenie statusu znajomego na fejsbuczku. To w końcu Cię zbyli czy zajęli się sprawą? Jeśli się zajęli sprawą to nie odpuściliby bo "Baba sprzedała brykę ne gębę znajomemu". A jeśli by Cie zbyli, nikt nie sprawdzał by numerów rejestracyjnych. Więc przeczysz sama sobie.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
-3 3

A jak mam niby im udowodnić że w ogóle sprawdzili te nr? Może tylko mi tak powiedzieli, a Tobie nie życzę źle życzę Ci tylko takich przykrych widoków.

Odpowiedz
avatar bakalia16
0 0

@podworkowy_chuligan: Widać, że życia nie znasz. Mnóstwo osób, zwłaszcza w województwach wschodnich sprzedaje samochód "na gębę". Z reguły sprzedają je komuś z rodziny lub znajomych. Po co? Żeby nie płacić podatku, albo na przykład ktoś z dobrych znajomych ma długi, więc żeby komornik nie wziął auta, to się go nigdzie nie zgłasza. Obowiązek przerejestrowania w ciągu 30 dni też jest, ale w żaden sposób nie jest to egzekwowane. Osobiście znam mnóstwo osób, które jeżdżą nieprzerejestrowanymi samochodami i nigdy za to nie dostali mandatu, ba nawet nikt się tego nie czepiał na kontrolach. Odnośnie umorzenia sprawy ciężko stwierdzić, bo autorka nie ma żadnych dowodów na to, kto kotka przejechał i taka sprawa ciągnęła by się latami. Można to ewentualnie zgłosić do Rzecznika Praw Zwierząt i dowiedzieć się, jak to prawnie rozstrzygnąć.

Odpowiedz
avatar podworkowy_chuligan
0 0

@gosiak1234: A od kiedy to Ty jesteś od tego żeby policji coś udowadniać? Widzę, ze Ty w ogóle nie wiesz jak pracuje policja i jak się zgłasza przestępstwo. Przesłuchano Cię jako światka? Bo to nie jest tak, że Ty mówisz, że ktoś rozjechał kotka a potem ewentualnie się "dowiesz" co ze sprawą. Dostałaś pismo, że sprawa umorzona? Prawda jest taka, że nie możesz se tak po prostu wejść i se spytać jak tam sprawa z kotkiem. Nie jesteś stroną, jesteś tylko świadkiem i nic Ci nie muszą mówić, a już na pewno do kogo należą dane numery rejestracyjne. Historie wymyśliłaś i w końcu się przyznaj zamiast brnąc dalej. A jeśli już nawet nie wymyśliłaś rozjechania kotka to prawda jest taka, że gówno w tej sprawie zrobiłaś bo nawet nie wiesz jak to wszystko naprawdę wygląda.

Odpowiedz
avatar podworkowy_chuligan
0 0

@bakalia16: To 16 w nicku to wiek prawda? Tłumaczyło by to Twoją naiwność, która karze Ci sądzić, że sprzedanie auta "na gębę" chroni przed komornikiem albo podatkami. Wystarczy jeden życzliwy donos i zapłacisz nie tylko podatek ale i sowita karę. Tak samo komornik może zając rzecz nie należącą do dłużnika jeśli ta rzecz jest w jego władaniu. Czyli może zająć samochód który dłużnik stale użytkuje. Do tego oczywiście taki właściciel sprzedanego na "gębę" auta chętnie płaci wszelkie mandaty i ubezpieczenie. Bo jeśli kupujący nie zapłaci ubezpieczenia to firma se ściągnie z właściciela auta. Do tego przy ewentualnym wypadku jeśli z kierującym coś będzie nie tak(pijany, brak prawka, brak przeglądu). Właściciel auta będzie miał spore sumki do zapłaty bo ubezpieczyciel albo się wypnie albo zapłaci odszkodowania a potem sumkę wraz z odsetkami ściągnie z właścieciela auta które zawiniło.

Odpowiedz
avatar bakalia16
0 0

@podworkowy_chuligan: Doskonale wiem jak to wygląda, wiem, że w razie nieprzyjemności właściciel samochodu ma problem ale wierz mi, że taki proceder istnieje. Dlatego też Twoje oskarżenia względem wiarygodności historii nie do końca mają podstawę. To, że Ty nie spotkałeś się ze zjawiskiem sprzedaży auta "na gębę", nie znaczy, że nikt tak nie robi. Pochodzę ze wsi z krańców wschodnich i zdziwiłbyś się jak ludzie tutaj kombinują.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
-1 1

Na "światka" nigdy mnie mnie wzywano..

Odpowiedz
avatar podworkowy_chuligan
-1 1

@bakalia16: Mam dziadków na mazurach. Prawie kresy wschodnie. Wieś zabita dechami i jakoś nikt tam w ten sposób nie kombinuje. Bo zysk żaden a problemy mogą być ogromne.

Odpowiedz
avatar podworkowy_chuligan
-1 1

@gosiak1234: Literówka to wszystko co potrafisz wytknąć? Nie byłaś przesłuchana jako świadek to znaczy tyle, że nie zgłaszałaś niczego na policję. Ani w tej historii ani pewnie nigdy wcześniej. Bo nie masz pojęcia jak to wygląda. Koniec tematu.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
0 0

Czy Twoim zdaniem powinnam opisać wszystko krok po kroku jak wyglądała moja wizyta u przemiłych panów policjantów? Czy miało by to jakiś większy sens? Tłumaczyć się przed nikim nie muszę bo każdy, jak również Ty wie jak wygląda taka wizyta. Tak spisano moje zeznania, tak przyjęto zgłoszenie tak pan" nieoficjalnie" powiedział mi że raczej nikłe szansę że coś z tym zrobią. Napisałam tylko istotę tej sprawy bo nie widziałam sensu opisywania wszystkich szczegółów zbędnych dla tej historii

Odpowiedz
avatar expsorek
-3 9

Sierściuchy są dobre, gdyby nie sierść zostająca później między zębami

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@expsorek: Rozumiem, że kurczaka też wcinasz razem z piórami?

Odpowiedz
avatar expsorek
-1 1

@zielony_szwin: Dobre to..udał Ci się dowcip ;-))

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@nanab: Takiego jak ty traktowałbym gorzej.

Odpowiedz
avatar katma
6 6

Ależ oczywiście, że "opłaca" się znaleźć obecnego właściciela auta - za niezapłacony podatek od czynności cywilnych można dowalić karę.

Odpowiedz
avatar inmymind
-1 1

@katma: obstawiam, że to jakiś pociotek jakiegoś policjanta czy innego "wójta"

Odpowiedz
avatar kasiunda
1 5

To jest jakaś mega bzdura. Nie da się sprzedać auta bez umowy! Inaczej nie da się go przerejestrować w urzędzie, nie da się ubezpieczyć itp. W tym przypadku wszelkie wykroczenia szłyby na konto danej pani, podobnie jak obowiązek płacenia OC. Policjanci musieliby o tym wiedzieć. Więc wieje tu kitem na kilometr.

Odpowiedz
avatar mcogo5
0 4

@sihaja88: Typowa kobieta "Biedny kotecek nie mogę go rozjechać" I daje po heblach stanowiąc zagrożenie dla innych kierowców

Odpowiedz
avatar sharpy
3 3

"Pani która sprzedała auto "po znajomości" nie spisała żadnej umowy." - O jak mi miło, Urząd Skarbowy będzie bardzo zainteresowany!

Odpowiedz
Udostępnij