Chyba zacznę nową serię opowieści z cyklu "piekielności weselne", czy coś w tym stylu, bo zaczyna się robić coraz ciekawiej.
Z racji mojego rychłego zamążpójścia nadszedł jakże radosny czas zapraszania gości na wesele.
Pomijając zbędne rozwijanie tematu zaznaczę tylko, że imiona gości wypisywaliśmy według - najbardziej stosownych według nas - takich oto schematów:
* Jana Kowalskiego z Osobą Towarzyszącą
** Annę i Jana Kowalskich
*** Annę Nowak i Jana Kowalskiego
Dzień po wręczeniu zaproszeń dzwoni do nas [K]umpel ze strony lubego z wielkim żalem i pretensjami. Nie dawało mu spokoju dlaczego na zaproszeniu nie ma imienia jego dziewczyny, i że jego "myszce" jest bardzo przykro, że nie traktujemy ich związku poważnie.
Wytłumaczyłam K. jakimi zasadami kierowaliśmy się przy wypisywaniu zaproszeń i nie sądzę, byśmy popełnili jakiś nietakt w jego przypadku.
Istotnym faktem jest, że tę jego Myszkę poznaliśmy w dniu wręczania zaproszeń, a ich love story trwa około dwóch tygodni.
A tak między nami - kolega to typ kobieciarza zmieniającego dziewczyny jak rękawiczki i choć życzymy mu jak najlepiej, to mamy wątpliwości co do stałości jego uczuć do tej dziewczyny (właściwie to dojrzałej kobiety mocno po 30stce), ale to już nie nasza sprawa.
Na łopatki rozłożyła mnie końcówka naszego dialogu, wyglądająca mniej więcej tak:
K: (...) A nie moglibyście wypisać dla nas nowego zaproszenia?
Ja: Ty tak na serio? [zbaraniałam]
K: No to się walcie, nie to nie. Wsadźcie se te zaproszenia w d*pe.
[biip biip biip]
Coś mam wrażenie, że 10 lat znajomości poszło w p*zdu.
Ciąg dalszy (prawdopodobnie) nastąpi...
* gdy nie znamy partnera osoby zapraszanej, lub gdy zapraszany jest w krótkim, nieformalnym związku, i nie mamy nic wspólnego z jego drugą połową
** gdy zapraszani są małżeństwem - nie wymaga komentarza (chyba).
*** gdy obydwoje zapraszani są naszymi przyjaciółmi, którzy są zaręczeni lub w długoletnim związku i mamy pewność, że na wesele przyjdą razem - nie byliśmy pewni, czy stosuje się tutaj jakieś zasady savoir-vivre'u, czy inne stosowne formułki, w związku z czym zdaliśmy się na intuicję.
Ta sama forma tyczy się małżeństw, gdzie żona pozostała przy panieńskim nazwisku.
weselnie
Co do "nieformalnych związków", to o ile kilka tygodni to przesada, o tyle pisanie "z osobą towarzyszącą" komuś, kto jest w związku od lat, a nie formalizuje go z powodu przekonań na przykład, może już być mocno nie na miejscu.
Odpowiedz@bloodcarver: Sama jestem w nieformalnym związku od kilku lat, ale kuzynka, która zapraszała mnie na swoje wesele, nie miała jeszcze okazji poznać mojego partnera. Nie obrażaliśmy się więc za "smeg z osobą towarzyszącą" ;) Autorka historii sama napisała, że wymienia obie osoby z imienia i nazwiska, jeśli obie zna.
Odpowiedz@bloodcarver: Akurat nie mamy takich gości, więc nie rozważałam tej opcji. Przypadek kolegi był odosobniony. Do całej reszty podeszliśmy raczej indywidualnie, gdyż znamy wszystkich gości i ich stany sercowe i cywilne. Chyba muszę troszkę zmodyfikować przypisy pod historią.
Odpowiedz@bloodcarver: To nie zawsze jest takie łatwe ;) Mieliśmy problem z kuzynem narzeczonego. Od dłuższego czasu miał dziewczynę, więc oczywiście chcieliśmy wypisać zaproszenie dla obojga a nie kuzyna z "osobą towarzyszącą". Ale pojawił się problem. Facet był bardzo tajemniczy i za nic w świecie nie chciał zdradzić jej nazwiska :) Jego rodzice chcieli pomóc, ale znali tylko imię wybranki. Ostatecznie na zaproszeniach widniał Adam Nowak z Kasią. Ale długo zastanawialiśmy się, czy Kasia-bez-nazwiska nie jest przypadkiem formą jeszcze bardziej niestosowną niż "osoba towarzysząca". Z rozmów wywnioskowaliśmy, że nie jest ani gwiazdą, pojawiającą się incognito, ani córką biznesmena z pierwszej setki najbogatszych Polaków, chcącą zachować anonimowość, więc do tej pory nie wiemy, skąd te tajemnice. Na szczęście nasze rodziny są bardzo normalne, nikt się o nic nie obraził. Ja też nie focham, choć już na trzecie wesele zostałam zaproszona jako Inga Mężowa, zamiast pod nazwiskiem panieńskim, przy którym zostałam... Część rodziny chyba po prosu daje mi do zrozumienia, że takiego łamania tradycji nie akceptuje ;)
Odpowiedz@inga: moze miala na nazwisko np pindol? :p
Odpowiedz@drumm: Psikutas bez s.
Odpowiedz@yannika: "Chłopaki nie płaczą" :D
Odpowiedz@smeg: ja rozumiem, ze panna mloda nie musi znac na wyrywki personaliow partnerow wszystkich gosci, ale mi osobiscie zrobilo sie przykro jak po paru latach zwiazku moj byly narzeczony dostal zaproszenie " z osoba towarzyszaca", i taka karteczka widniala przy moim nakryciu... toz istnieja telefony, mozna o takie rzeczy zapytac... a kryterium 'znania sie' odpada przy np. mieszkaniu na drugim koncu kraju...
OdpowiedzZasada "adresowania" zaproszeń jest prosta: - "Osoba towarzysząca" dla wszelkich typów związków nieformalnych, nie trwających za długo, oraz dla osób samotnych i singli (bo singiel to osoba sama z WYBORU taki styl życia). - W przypadku wieloletnich związków i narzeczeństw "drugą osobę" piszę się z jej imienia i nazwiska. - W przypadku małżeństw wpisuje się obie osoby z imienia i najczęściej wspólnego nazwiska... choć nie zawsze. - W przypadku dzieci do 16 roku życia, zaprasza się je razem z rodzicami. od 16 roku życia można dać im oddzielne zaproszenie z dopiskiem - za zgodą ich rodziców - "z osobą towarzyszą". To bardzo miła opcja i pokazuje, że traktujemy takiego nastolatka już poważnie. "Osoba towarzysząca" nie jest zwrotem obraźliwym. To jest udogodnienie dla Młodej Pary przy ogarnianiu zaproszeń i dla samej osoby która jest zapraszana. W przypadku gdyby np. związek Tomka Malinowskiego z Anną Kowalską się rozpadł, a zostali oni by zaproszeni imiennie na ślub do kuzynki Tomka. Głupio przyjść na ślub samemu więc Tomek pewnie zaprosi jakąś koleżankę, albo w chwili ślubu będzie już w związku z nową dziewczyną. I teraz idą na ślub i wesele, a tam wszędzie wpisana jest Anna Kowalska.
Odpowiedz@Draco: z własnego doświadczenia wiem również, że przyjęło się kobietę wymieniać jako pierwszą. Ludzie potrafią być na to bardzo wyczuleni. Chyba, że kobieta jest gościem drugorzędnym, np. partnerka osoby, którą się zna.
Odpowiedz@Pawlo023: Jeśli kobieta jest gościem 'drugorzędnym' to na zaproszeniu pisze się, że zapraszamy pana Jana Kowalskiego z małżonką. Przy czym nie dotyczy to raczej wesel, a na przykład bankietu biznesowego.
Odpowiedz@Pawlo023: A to jest inna sprawa, że jeżeli znamy dane obu osób i podchodzą oni pod opcję wymieniania z imienia i nazwiska to imię (i nazwisko) kobiety pisze się jako pierwsze.
Odpowiedz@MyCha: pisząc "partnerka" miałem raczej na myśli osoby w nieformalnym związku w przypadku, gdy znajomym jest tylko mężczyzna, ale nie chcemy pisać "z osobą towarzyszącą", ponieważ związek trwa kilka lat. Zdaję sobie sprawę, że taka sytuacja zdarza się bardzo rzadko, bo zwykle druga połówka jest w tym wypadku dobrze znana, ale jednak ;)
Odpowiedz@Draco: nieprawda. napisałam poniżej.
OdpowiedzGrzegorz Jońcca - Tak, to też wzięliśmy pod uwagę, można to podpiąć pod ***. Wiadomo, że jeśli wiemy, że ktoś jest małżeństwem, ale kobieta nie zmieniła nazwiska to jest to sprawa oczywista. Znamy wszystkich swoich gości, a zaproszenia dostosowaliśmy do stanu naszej wiedzy.
Odpowiedz* Jana Kowalskiego z Osobą Towarzyszącą - Jak najbardziej z punktu widzenie Savoir Vivre poprawne sformułowanie. ** Jana i Annę Kowalskich - ANNĘ i JANA Kowalskich. *** Jana Kowalskiego i Annę Nowak - Annę Nowak i Jana Kowalskiego Kobietę na zaproszeniach wymienia się zawsze jako pierwszą! Sformułowanie Jan i Anna Kowalscy to faux pas.
Odpowiedz@MyCha: Ale gafę walnęłam w histori, już poprawiam - dzięki! Zapewniam, że na zaproszeniach jest dokładnie tak jak piszesz.
Odpowiedz@MyCha: Czysta dyskryminacja mężczyzn, a gdzie równouprawnienie? :-D
Odpowiedz@tvh: Osobiście uważam, że największą zdobyczą feminizmu jest niezależność finansowa kobiety. Coś z czego osobiście nie zamierzam nigdy rezygnować. Co do równouprawnienia. Kobietą jestem, więc chcę być traktowana jak kobieta i nie czuję potrzeby udawania mężczyzny. ktoś musi być pierwszy, ktoś inny drugi.
Odpowiedz@MyCha: I tak trzymaj! Nawet bez kota :-) Nie uważam co prawda, żeby niezależność finansową kobiety zawdzięczały ruchom feministycznym, a przynajmniej nie w każdym kraju, no ale to zagadnienie dla socjologów/historyków i ekonomistów i jeszcze kulturoznawców. Co do pierwszeństwa i innych zasad etykiety - kiedyś na zajęciach prowadzący polecił nam książkę "Etykieta biznesu, czyli międzynarodowy język kurtuazji". Przeczytałem i też polecam. Warto. Daje pojęcie jak zachować się w wielu sytuacjach. Z tego co pamiętam to o zaproszeniach też mówi.
Odpowiedz@tvh: Moja wypowiedź się chyba nie spodobała. Tobie zaś dziękuję za polecenie książki. Poszukam jej po księgarniach, ponieważ wydaje się interesująca i warta poznania. PS: Mam kota ale za feministkę się nie uważam. Wolną, niezależna kobietą również nie chciałabym być całe życie.
Odpowiedz@tvh: Wbrew pozorom ruchy feministyczne mają sporo osiągnięć. Niezależność finansowa jest jednym z nich. Tak samo jak nadanie kobietom czynnych i biernych praw wyborczych albo wykreślenie z kodeksów zapisów o podległości kobiety.
OdpowiedzJa mam inny problem z zaproszeniami. A mianowicie z odmianą nazwisk. W języku polskim odmienia się wszystkie nazwiska w liczbie mnogiej i w rodzaju męskim. Ludziom się to jednak nie podoba i niektórzy maja z tym naprawdę problem... Ech...
Odpowiedz@irrssin: Też mieliśmy ten problem. Tutaj poratowała nas znajoma polonistka wyjaśniając, że jeśli nazwisko jest odmienialne, to nalezy je odmieniać. Trafiłam też kiedyś na youtubie na blog o nazwie "Mówiąc inaczej". Podaję linka, może się przydać. https://www.youtube.com/watch?v=EpwQzXPgSRU
Odpowiedz@irrssin: jak słyszę tekst: chciałem pochwalić kolegę Arka Krakowiak, to krzyczę..:) jednakże ludzie nie odmieniają wg zasady tzw. oficjalnej, bo czasami boją się, że nazwisko odmienione ośmieszy - zapraszam Jana Kurę (choć to po polsku), ale to jest dozwolone w formach oficjalnych (zaproszenia, dyplomy, nagrody, zebrania publiczne itp.).
Odpowiedz@guineaPig: Niestety, znam osobę, która swoje nazwisko odmienia niepoprawnie.I co w takiej sytuacji zrobić?
Odpowiedz@the: W przypadku pana Kury - to już samo nazwisko jest zabawne, a jego nieodmienienie byłby zmienieniem mu nazwiska - zapraszam p. Jana Kura - znaczyłoby, że zapraszam pana nazywającego się Jan Kur, więc nic innego nie pozostaje tylko zaprosić pana Jana Kurę, jeśli on właśnie nazywa się Kura.
Odpowiedz@katem: jesli pan nazywa sie jan kur, to zapraszam pana jana kur.
Odpowiedz@drumm: Nazwiska się odmieniają w języku polskim. Taka znakomicie wykształcona na prywatnej uczelni i urzędniczka państwowa, a takich rzeczy nie wie ;)
Odpowiedz@Draco: ojjj widzisz znam mnooostwo osob ktorych sie nie odmieniaja :) twoja zonka bez ambicji tego pewnie tez nie wie , bo przy garach sie tego nie nauczy
Odpowiedz@Draco: Nie wszystkie nazwiska się odmienia. Mam kolegę o nazwisku wywodzącym się z Francji (chociaż rodzina w Polsce mieszka od czasów Rewolucji Francuskiej). Jego nazwisko nawet ciężko by było odmienić. No i problem jest z nazwiskami dwuczłonowymi z których pierwszy jest herbem bądź przydomkiem, np. Janusz Korwin-Mikke.
OdpowiedzTo ja podrzucę jeszcze na ten temat ciekawy wywiad z Miodkiem. http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100829/REPORTAZ/860225492 Polskie nazwiska odmienia się wszystkie, z obcojęzycznymi jest różnie, choć większość też się powinno odmieniać.
OdpowiedzTo ja dorzucę jeszcze jedno pytanie, czy aby nie powinno się mówić "wieża Eiffela" zamiast "Eiffla"? Z tego co wiem gdyby ktoś nazywał się Kręgiel to powinno się mówić o Panu Kręgielu (śmiesznie to brzmi) a nie Kręglu, z którym to mamy do czynienia gdy mężczyzna nazywa się Kręgl. Zawsze jednak mogę się mylić, więc jeśli kos wie to proszę o korektę.;)
Odpowiedz@Draco: Moje nazwisko kończy się na -ik. Jeżeli w przypadku taty i brata dałoby się odmienić (kogo, czego: -ika) tak w moim przypadku się nie da ;-). Co najwyżej można by dodać końcówkę -ówna, ale nie np. w oficjalnych pismach czy wystąpieniach, bo jakby to zabrzmiało "zapraszamy X. X-ównę"???
Odpowiedz@Pierzasta: W rodzaju żeńskim sporo nazwisk się nie odmienia, właśnie np. takie zakończone na -ik.
OdpowiedzPrzypadek zwykłego Nowaka - Anny Nowak, Jana Nowaka.
Odpowiedz@katem: nie ma zabawnych nazwisk, są jakie są. mimo tego, że może to wprowadzić w błąd - oficjalne pisma itp. na to pozwalają. nie wiem, czy wiesz, ale na bardzo oficjalnych spotkaniach goście są pytania, czy pozwalają na odmianę swoich nazwisk. spora część na to nie zezwala. mają takie prawo.
OdpowiedzKolega buc, a ta jego laska bardzo dziecinna jak na swój wiek. Tyle w temacie..
OdpowiedzTez mialam taki przypadek, bylam z wtedy chlopakiem kilka lat a dostalismy zaproszenie jako dla mnie osoby towarzyszacej. Bylo mi naprawde przykro, dlatego jak bralismy slub i zapraszalismy znajomych a wiedzielismy ze ktos jest w zwiazku, niewazne ile czasu to wypisywalismy imie i nazwisko partnera tej osoby.
Odpowiedz@drumm: No fajnie, a przewidzieliście, że np. w przypadku "młodych stażowo" związków może dość do rozejścia się pary w czasie od doręczenia zaproszenia do Waszego ślubu? Wtedy to dopiero są niezręczne sytuacje, gdy taka osoba przyjdzie z kimś innym, a winietki i spisy gości są na inną osobę.
Odpowiedz@drumm: I na pół roku przed ślubem dawaliście zaproszenie parze, która miała miesiąc stażu? Ile z takich par przetrwało?
Odpowiedz@Bastet: szczerze? Wszystkie , co prawda jedna para myslala o rozstaniu ale nie mieli z tym problemu bo ON byl naszym kumplem a ona jego dziewczyna, wiec stwierdzili ze najwyzej on przyjdzie sam lub z inna osoba towarzyszaca, jako ze nie jest specjalnie nasza znajoma to sama nie zamierzala sie szykowac, jakkolwiek przyszli razem
Odpowiedz@drumm: A jakie miałaś relacje z młodymi? Czy w sytuacji w której twój chłopak by nie istniał to również zostałabyś przez nich zaproszona? Jeśli nie to twoja reakcja jest nieuzasadniona, a młodzi zachowali się zgodnie z etykietą.
Odpowiedz@MyCha: zgodnie z etykieta powinni pomyslec ze jesli bym sie z jim rozstala to logiczne ze bym nie przyszla.
Odpowiedz@drumm: popieram, bo nie powinien ich interesować czyjś związek. jeśli para młoda nie zna OT, to co jej do tego?
Odpowiedz@Bastet: ktoś pisał o pół roku? zaproszenia daje się wg etykiety maksymalnie do 3 mcy przed ślubem. stosuje się głównie 4-5 tyg. przed. przez pół roku to świat może się rozpaść :)
Odpowiedz@the: wiesz uwazanie kogos za dobrego kumpla a nie wiedziec jak ma chociazby na imie jego dziewczyna, to chyba dobrym kumplem nie jest. Ja jesli naprawde nie wiedzialam sie nazywa partner partnerka osoby ktora zapraszam to poswiecilabym minute zeby sie dowiedziec. Pisanie z osoba towarzyszaca jesli ta osoba ma kogos jest naprawde nie na miejscu i niewazne czy jest to zwiazek tygodniowy czy roczny, bo chyba nie musze mowic ze malzenstwa sie rozstaja a pary wieloletnie rowniez sie rozstaja. Pisanie z osoba towarzyszaca to jak napisanie, przyjdz nawet z kochanka , wisi nam twoja partnerka
Odpowiedz@drumm: Bzdury piszesz. Według twojego toku myślenia autorka ma śledzić poczynania matrymonialne wszystkich swoich gości (bo zakładamy, że każda zaproszona osoba jest bliską osobą lub taką, którą z jakiegoś powodu wypada zaprosić). To jest bardzo indywidualna sprawa kogo i w jaki sposób chce się zaprosić. Gdybym ja zapraszał kumpla, który jest w świeżym czy tam luźnym związku, a nawet nie widziałbym na oczy jego panny to skąd miałbym pewność, że kumpel akurat z nią planuje przyjść na moje wesele. To wygląda tak jakbym sam wybierał, czy też sugerował mu partnerkę, z którą ma przyjść. A to brzmi niedorzecznie.
Odpowiedz@drumm: Nie, nie jest logiczne. Z resztą co jest obraźliwego/uwłaczającego/niestosownego w formie osoba towarzysząca? Dlaczego młodzi mieliby z imienia i nazwiska zapraszać kogoś kogo pewnie widzieli kilka razy w życiu i nie jest dla nich rodziną?
Odpowiedz@MyCha: bo to jest brak szacunku, rownie dobrze mogli napisac, dziewczyne zostaw w domu przyjdz z sasiadka
Odpowiedz@LuckyOne: Do tego dodam przykład mojego kolegi - jego dziewczyna (obecnie żona) nie znosi wesel, a on sam uwielbia tańczyć. Zapraszany na wesele nigdy nie szedł z partnerką, tylko zapraszał jakąś koleżankę - dziewczyna była szczęśliwa, że nie musi łazić na wesela, a chłopak mógł się wybawić spokojnie ;)
Odpowiedz@drumm: Wiesz, ja naprawdę bym się czuł nieswojo, gdybym będąc z kimś w związku od kilku tygodni dostał zaproszenie, gdzie oboje jesteśmy wymienieni z imienia i nazwiska. Bo to by znaczyło, że jesteśmy już oficjalnie traktowani jako para. Najwyraźniej nie rozumiesz, że każdy człowiek jest inny i każdy związek jest inny.
OdpowiedzMoi rodzice dostali zaproszenie od mojej kuzynki (równolatki): "Jan i Janina Kowalscy z dziećmi". Nie wiedziałem czy mam się jeszcze śmiać czy już płakać. Nie wiem czemu, ale czułem liścia na twarzy od tej kuzynki.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: Najwyraźniej chcieli po prostu zaoszczędzić na zaproszeniach:)
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: Również spotkała mnie podobna sytuacja w wieku 24 lat. Tylko, że ta akurat rodzina ogładą i bon tonem nigdy nie grzeszyła. @guineaPig: Wiele zaoszczędzili.... Nie zważając na uczucia swoich gości traktując dorosłą kuzynkę jak małe dziecko.
Odpowiedz@MyCha: napisali tak bo nie chcieli zebys przychodzila z kims, proste
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: A czy nie miałeś wtedy młodszego (niepełnoletniego) rodzeństwa? Ale fakt faktem, powinieneś dostać osobne zaproszenie. Ja znam w rodzinie przypadek, że dziewczyna na wesele nie poszła, bo zaproszenie dostali jej rodzice, a ona nie. A do skończenia 18 lat zostało jej kilka miesięcy.
Odpowiedz@Kumbak: no bo poprostu nie zapraszali jej proste. Ja tez zapraszalam ciotki i wujkow a niektore kuzynki nie, bo nie robilam wesela na 200 osob
Odpowiedz@drumm: Zgadza się, tylko, że potem było wielkie zdziwienie dlaczego się nie pojawiła.
Odpowiedzzasadę przyjęliście dobrą, ale jest jeszcze jedna: jeśli osoba, którą zapraszacie jest bliska jednej ze stron (rodzina, przyjaciel, wieloletni znajomy), to wypada zaprosić jego towarzysza z imienia i nazwiska. warto go o to dopytać, to chwila, a jest wyrazem grzeczności. Twoi goście za bardzo się oburzyli, jednakże ta zasada jest ważna.
Odpowiedz@the: Niby racja, ale tak jak napisałam, do każdego przypadku podeszliśmy indywidualnie. Na przykład mamy dwie takie pary, które są w statusie związku "to skoplikowane", że tak to określę. Ani oni, ani my nie wiemy, czy te związki przetrwają do naszego wesela. Raz są razem, raz nie są, sami nie wiedzą co dalej. I co w zrobić w takim przypadku. Co prawda znamy i lubimy ich wszystkich, ale z drugiej strony jakby to później wyglądało, gdybyśmy podrukowali imienne winietki, a tu parę dni przed weselem coś by się popsuło i zapraszany przyszedłby z kimś innym niż było na zaproszeniu.
Odpowiedz@guineaPig: nie musisz tego wiedzieć. wystarczy zapytać, z kim chce przyjść-i to napisać. poda nazwisko lub pozwoli na OT. nie jest Twoim zmartwieniem, co się dzieje ze związkiem.
Odpowiedz@ @guineaPig: widac ze nie znasz zycia. A co zrobilabys z winietka jakbys zaprosila malzenstwo a przed twoim slubem by sie rozwiedli? Co bys zrobia z winietka jakby ktos zmarl? Jakby narzeczenstwo sie rozstalo? Idac twoim tokiem myslenie powinnas napisac na zaproszeniach osoba towarzszaca z osoba towarzyszaca zeby nie miec problemu z winietkami. Zrobilae gupote, bo skoro to twoj dobry kumpel to trzeba bylo wykazac troche szacunku do jego partnerki :] bo to twoj problem
Odpowiedz@drumm: Jeszcze większe bzdury. A wiesz, że jest jeszcze coś takiego jak zdarzenia losowe? Ludzie nie są głupi i w takich wypadkach rozgarnięci goście okażą wyrozumiałość do niestosownej winietki, czy innej tego typu pierdoły. Zaś tymi nierozgarniętymi (jak np. kumpel w historii) nie należy się przejmować. Ja bym się cieszył, gdyby w ogóle mnie zaproszono, bo to oznacza, że jestem dla kogoś ważny, a nie czepiał się takich głupot.
Odpowiedz@drumm: No to to już chyba problem osoby zapraszanej, żeby państwa młodych poinformować o zmianie, nie?
Odpowiedz@drumm: Ty naprawdę masz problemy z logicznym myśleniem. Osoby które dopiero są parą od niedawna i dopiero co się spotykają są całkowicie osobnymi osobami. Ich rozejście się jest sprawą bardzo łatwą od strony praktycznej. Często zerwanie w takich wypadkach jest wynikiem wzburzenia lub wybuchu emocji. Pary które są ze sobą razem długie lata mają najczęściej wspólny dom i całą masą innych wspólnych rzeczy. Inaczej do siebie podchodzą i decyzja o odejściu to nie jest 5 minut. W przypadku narzeczeństw które planują wspólną przyszłość i ślub to też rozstanie nie jest sprawą łatwą i szybką, którą się podejmuje pod wpływem emocji. Już nie mówiąc o małżeństwach, gdzie rozwód to sprawa w sądzie i to musi być bardzo przemyślana decyzja obu stron. Łapiesz różnice? Takie pary z krótkim stażem szybko i łatwo się rozstają, Te z dłuższym i sformalizowane powoli i trudniej. Dlatego przez około 3 miesiące od zaproszenia do ślubu to taki młody chłopak przykładowo zdąży być w trzech związkach z różnymi dziewczynami, a pani która jest mężatką od 20 lat raczej nie zmieni sobie męża na nowego w tym czasie. ;)
Odpowiedz@the: a po co zapraszać osobę która nie jest bliska żadnej ze stron?
OdpowiedzMąż też dostał zaproszenie "z osobą towarzyszącą" dwa miesiące przed naszym ślubem... Jakoś nie czułam się oburzona...
Odpowiedz@dodolinka: bo sie nie szanujesz wiec o czym mowimY?
OdpowiedzA może po prostu byłam w stanie zrozumieć, że młodzi mają też inne sprawy na głowie i niekoniecznie zrobili to z premedytacją. Nie sądz, nie będziesz sadzony
Odpowiedz@dodolinka: albo brak szacunku do ciebie, widocznie nie zaslugujesz na to by ci poswiecili minute aby dowiedziec sie jak sie nazywasz
Odpowiedz@dodolinka: To było faux pas ze strony młodych. Powinni cię na zaproszeniu wymienić z imienia i nazwiska i to jako pierwszą. Z drugiej zaś strony ty zachowałaś się właściwie udając jakby nic niestosownego się nie wydarzyło. no bo jak słusznie zauważyłaś, krzywda jakaś się tobie nie stała.
OdpowiedzSolomonowym rozwiązaniem byłoby wysłanie każdej osobie zaproszenia "z osobą towarzyszącą". Wiem, niezgodne z zasadami i wyszłoby prawie dwa razy więcej blankietów. A w ogóle to nigdy nie zaprosiłbym osoby, która potrafi strzelić focha z powodu formy zaproszenia. Skoro ktoś potrafi obrazić się o tak błahą sprawę, to potem może być jeszcze gorzej - gdzie go (ją) posadzić, żeby nie urazić, komu przedstawić, z kim zatańczyć, noż kurna skandal dyplomatyczny wisi w powietrzu. Moje wesele, to MOJE wesele i żaden maruda nie ma prawa głosu. Basta!
Odpowiedz@Fomalhaut: Mądrze napisane. Zgadzam się w 100%
Odpowiedz@Fomalhaut: Chyba najbardziej rozsądna wypowiedź. Wiele osób zapomina, że osoba kierująca się w swoim życiu zasadami Savoir Vivre nie obraża się o pierdoły. Z drugiej strony doskonale wie, że zwrot osoba towarzysząca nie jest obraźliwy tylko powszechnie przyjęty jeśli zapraszamy kogoś kto nie jest w związku małżeńskim, zaręczony, długoletnim związku nieformalnym, a dziewczyny/chłopaka tej osoby praktycznie nie znamy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2015 o 15:25
@Fomalhaut: Pewnie wiele osób wychodzi z założenia, że ślub jest dla młodych, a wesele dla gości. Stąd to całe zamieszanie i wszechobecne rozkminianie co wypada, a co nie. Osobiście również się z Tobą zgadzam, bardzo trafny komentarz.
OdpowiedzŚmiesznie to będzie, jak zanim nadejdzie termin wesela gostek zmieni laskę, a tyle miał problemów z głupim papierkiem.
OdpowiedzMoim skromnym zdaniem: jeśli chcę kogoś zaprosić na weselę/ślub i wiem, że ten ktoś ma kogoś, kogo jeszcze nie znam, to pofatygowałabym się dopytać o imię i nazwisko tej osoby. Mogłabym wtedy usłyszeć: wiesz, nie, nie wpisuj imienia i nazwiska, daj OT. Okej. Ja pisałabym na zaproszeniach "z osobą towarzyszącą" tylko ludziom, o których wiem, że z nikim się nie spotykają i na wesele mogą wziąć siostrę, sąsiadkę, koleżankę z pracy czy inną towarzyszkę, której akurat data pasuje itp.
OdpowiedzPrzed weselem mieliśmy podobną sytuację, jednak u nas wyszła, cóż, wpadka. Brat męża miał dziewczynę, długoletnią, jednak udało im się rozstać. Sprawa była przesądzona o tyle, że dziewczyna go... pobiła. Nie wnikajmy. Dostał więc zaproszenie z OT. W dniu wręczania zaproszenia dowiedzieliśmy się, że znowu są razem i planują ślub, bo dziewczyna jest w ciąży. Obrazili się na nas na jakiś miesiąc za tę "Osobę Towarzyszącą: :/
OdpowiedzMy jesteśmy właśnie po zamówieniu zaproszeń, projekt zaakceptowany, lista gości z odmienionymi nazwiskami wysłana, zaproszenia są w trakcie druku, więc już raczej na wszelkie zmiany za późno, za kilka dni mają być do nas dostarczone. Moja przyjaciółka, z którą jestem w codziennym kontakcie internetowym, widujemy się niestety rzadko, od roku była z chłopakiem, byli mocno zaangażowani w związek, szukali mieszkania, żeby wspólnie zamieszkać, w jakiejś tam przyszłości majaczył ślub. Oczywiście dostali zaproszenie imienne dla obojga, bo choć faceta nie poznałam osobiście, widzieliśmy się parę razy na skype i po przyjaciółki opowieściach był dla mnie już bardzo dobrym znajomym. Dziś dowiedziałam się, że się rozstali, bo ją zdradzał na prawo i lewo. Zaproszenie niedługo przyjdzie. I w sumie mam zamiar wyrzucić je do kosza i dodrukować dla niej specjalnie nowe, już nie u "specjalisty" od zaproszeń, tylko sama, własnoręcznie zrobione, bo wiem, że jakby przyszło tamto pierwsze, to by ją dobiło. Także myślę, że nie zna się dnia ani godziny, kiedy jakiś związek - czy długi, czy krótki, może ulec destrukcji. I w sumie nie wiem, co teraz zrobić, czy wysłać z OT, czy samodzielne, ślub pod koniec lipca, jeszcze wszystko się może zdarzyć.
Odpowiedz@Ollie: My mieliśmy w zapasie 10 zaproszeń do wypisania ręcznego. I więsz co jest najlepsze? Że część z nich (jak nie wszystkie..) zostaną najprawdopodobniej zużyte, bo już słyszę pogłoski, że ten jednak nie przyjdzie z tym, a ta z tamtym. Dlatego też bardzo się cieszę, że w większości przypadków użyliśmy OT. Uniknęliśmy zbędnego zamieszania.
Odpowiedz@guineaPig: Zamawialiśmy 30 sztuk w tym dwa puste z wykropkowanym miejscem na nazwiska, tylko już są - że tak powiem, "zamówione" dla kogoś innego, bo podczas zamawiania zaproszeń nie wiedzieliśmy dokładnie ile ostatecznie będzie gości ;)
Odpowiedz@Ollie: Tak to jest, jak się chce podejść indywidualnie do każdego gościa... Mam za to nadzieję, że cała reszta idzie zgodnie z planem! Aczkolwiek zamieszania i piekielności nie da się uniknąć w 100% Pozdrawiam i powodzenia! :)
Odpowiedz