Trochę nawiążę do swojej ostatniej historii
http://piekielni.pl/65234, w skrócie do problemu zagadywania pielęgniarki przez osoby, które "chcą tylko o coś zapytać", kiedy ta wyraźnie i kilkakrotnie prosi, żeby sekundę zaczekać, ponieważ w danej chwili dawkuje komuś lek lub wypełnia dokumenty dotyczące badań. Czyli chwili, gdzie na skutek rozproszenia uwagi pomylić się łatwo, a może mieć to złe skutki.
Wiele rzeczy można zrozumieć: ktoś może nie zdawać sobie sprawy, że w tym momencie naprawdę lepiej te pół minuty zaczekać. Ale czy trzeba być geniuszem, żeby domyślić się, że odkluczenie drzwi opisanych "WC" i wejście za pielęgniarką "tylko zapytać" raczej nie będzie mile przyjęte?
słuzba_zdrowia
Wyobraź sobie kolejkę w aptece, pierwsza osoba kupuje, druga i trzecia osoba głośno plotkują, a czwarta osoba rozmawia przez telefon. Ja szykuję leki na recepty pierwszej osoby (zwykle 10-15 preparatów). Numery 2, 3 i 4 wyraźnie oburzone prośbą o zachowanie ciszy.
Odpowiedz@macaaron: Gadanie "w tle" już powijam, bo tego sie wyeliminować nie da. Chociaż ja akurat mam ten luksus, że w razie czego mogę zamknąć drzwi, co w aptece jest raczej niemożliwe
Odpowiedz...jasne, bo drzwi do toalety wcale kluczy nie mają, a nawet jeśli, to zamykane z zewnątrz. Niezła bajeczka, było jeszcze dopisać, że 'zapytać' chciał o numerek.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2015 o 21:43
@Shakkaho: Ale wiesz, że są takie na pokrętło, które równie dobrze można przekręcić po drugiej stronie? To, że autorka użyła słowa "odkluczyć" nie znaczy, że użyła klucza.:P
Odpowiedz@Rammsteinowa: a ty wiesz, że mam takie pokrętła w domu i bez wsuwki/monety/czegoś podobnego się tego nie ruszy? I wiesz, ja nie dałabym korytarzowi na którym mogą przebywać chorzy drzwi, które ci chorzy mogą otworzyć. Choćby dlatego, że chorzy psychicznie też istnieją. Ale skoro pozwalają, to ich sprawa.
Odpowiedz@Shakkaho: Klucz istnieje, natomiast zwyczajem przychodni jest zostawianie go na zewnątrz w drzwiach jako sygnał dla pozostałego personelu posiadającego swoją kopie rzeczonego klucza
Odpowiedz@ejcia: Czyli się sami prosicie o kłopoty (a jak traci się debil i ktoś kogoś w kiblu zamknie?! albo zwinie klucz? albo zwyczajnie go złamie w zamku?!) i narzekacie? No świetnie, zróbcie też schody bez poręczy i się dziwcie, że się po nich źle schodzi.
Odpowiedz@ejcia: Jak zamknąć zamek od środka skoro na zewnątrz znajduje się włożony i przekręcony klucz?
Odpowiedz@Shakkaho: Przyznam, że zawsze mnie kusiło takie przekręcenie klucza od zewnątrz... Teraz to już dorosła jestem i z głupimi pomysłami umiem się powstrzymać, ale za dzieciaka to była katorga - wiedziałam, że to złe i że tak zrobić nie można... ale JAK JA O TYM MARZYŁAM! Naprawdę, zlitujcie się nad dzieciakami z głupimi pomysłami i zabierajcie kluczyki do środka.
Odpowiedz@bonsai: Wydaje mi się że w szpitalu w którym pracuje autorka jest zwyczaj zostawiania kluczyka w drzwiach żeby reszta personelu wiedziała że ktoś jest w środku i nie otwierała sobie drzwi własnym kluczem gdy korzysta ktoś inny. Wydaje mi się to jednak głupim rozwiązaniem, ponieważ wystarczy po prostu zapukać, bo sama autorka widzi, jacy potrafią być ludzie.
Odpowiedz@Shakkaho: A przypadkiem nie chodzi o takie wc, że jest niezamykalne wejście do pomieszczenia z umywalką/ami i dalej kabina/y?
Odpowiedz@bonsai: ha ha hahaha ha haha hahaha... (straszliwy demoniczny śmiech) ha hah hahahahaha haha hhahaha.
Odpowiedz@mailme3: ty się nie śmiej... do dzisiaj mnie kusi i to właśnie z takim śmiechem. Ech, dorosła baba... podobno poważna... a takie rzeczy w głowie siedzą, aż mi wstyd.
Odpowiedz@Shakkaho: U mnie w domu można bez problemu dwoma palcami przekręcić.:P Przydatne jak młode kuzynostwo postanowi sobie urządzić party hard w kiblu.:D
Odpowiedz@ejcia: odkluczenie? czy tak trudno napisac poprawnie? @Rammsteinowa: odKLUCZyc.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2015 o 2:56
Przypomniałaś mi pewną scenę. Środek zimy stulecia, za oknami śnieżyca. Czekam przed gabinetem lekarskim, spokojnie bo do początku przyjmowania jeszcze ponad pół godziny. Pojawia się pani doktor. Ciężka zimowa kurtka oblepiona śniegiem, to samo buty. Twarzy ledwo widoczna zza szalika. Ludzki bałwanek z wysiłkiem otwiera drzwi gabinetu. Natychmiast podrywa się siedząca obok mnie starsza pani. Wpada za lekarką do gabinetu i nie zamykając drzwi sadowi się na taboreciku rzucając w powietrze zdawkowe "Już można?".
Odpowiedz@Nietoperzyca: Codzienność :D
OdpowiedzZnam jedną jedyną przychodnię, gdzie nie ma tego problemu. Jest okienko "informacja", i dość dużo osób tam obsługuje, by nie było kolejki. No i faktycznie mają informacje. Można. I pacjent zadowolony, i pielęgniarka ma spokój... Nie muszę chyba nadmieniać, że przybytek bez kontraktu z NFZ?
Odpowiedz