Piekielni Klienci.
Swego czasu pracowałam w sklepie spożywczym, którego główną klientelą była lokalna żulia.
Pewnego dnia rano przychodzi klientka w wieku ok 50 lat, prosi o kaszkę mleczno-ryżową dla dzieci i tanie wino. Liczę monety które wysypała na ladę, brakuje. Na to Klientka:
- To odłóż Pani tą kaszkę, dzieciak się obejdzie, a ja wypić muszę...
Takiej praw do opieki nie zabiorą tylko zasiłek w nagrodę dadzą.
Odpowiedz@NobbyNobbs: A jak ojciec normalny to opieki nad dzieckiem nie przyznają.
OdpowiedzA ja myślałam, że widziałam ekstremalnego tatusia, bo kupował w Aldiku płatki kukurydziane, mleko i butelkę taniego wina (była 8 rano), ale ta mamuśka wygrywa w przedbiegach...
OdpowiedzOch już nie płaczcie. Czasem też tak robiłem. brałem butelkę alkoholu i jakiś artykuł dla niemowlaka. Podchodziłem do kasy i wtedy "okazywało się", że mi brakuje kilkudziesięciu groszy. Wtedy rezygnowałem z zakupu tego produktu dla dziecka. Miny i wzrok kasjerek to była bajka, niemniej żadna się ani słowem nie odezwała. Na koniec taki żarcik: mówi ojciec do dzieci - mam dla was złą wiadomość, wódka podrożała - czy to znaczy, że będziesz mniej pił? - nie, to znaczy, że wy będziecie mniej jeść
OdpowiedzKiedyś stałem w kolejce w markecie i widziałem pana z kilkuletnim synkiem. Tatuś wyłożył na ladę kasową 3 piwa i jakiś pospolity produkt spożywczy (nie pamiętam dokładnie co to było). Synek postanowił dołożyć do zakupów jakiegoś batonika, co spotkało się z naganą taty: "Odłóż to, nie ma na to pieniędzy!"
OdpowiedzJak mus, to mus...
Odpowiedz