Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Antyszczepionkowcy... Witam wszystkich, to nie jest piekielna historia tylko moje osobiste pytanie.…

Antyszczepionkowcy...

Witam wszystkich, to nie jest piekielna historia tylko moje osobiste pytanie.
Z tego co widzę w ostatnim czasie we wszelkich mediach trwa zagorzała dyskusja, na temat szkodliwości szczepień.
Jestem z rocznika 1990. Wszyscy mieli obowiązkowe szczepienia na "odry,świnki,żółtaczki". Przez 12 lat obowiązkowego szkolenia nie trafiłem na żadne przypadki złego działania szczepionek ...
Tu jest moje pytanie. Skąd nagle większość "szczepionych" rodziców jest przeciw szczepieniom swoich dzieci?

by elprosiako
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Agness92
47 67

Bo edukacja jest coraz gorsza oraz ludzie wierzą we wszystko co ktoś napisze w internecie.

Odpowiedz
avatar qqqqv
21 23

@Massai: Bardziej przez to, że rezygnacja z uodpornienia na groźne choroby, które praktycznie "wyginęły" grozi tym, że powrócą. Coś jak: byłą powódź, zbudowaliśmy wały przeciwpowodziowe, dawno nie było powodzi(bo są wały), więc po co utrzymywać/naprawiać wały?

Odpowiedz
avatar TomX
13 13

@Massai: Bo właśnie 2 miesiące temu zaczęła się epidemia odry w Kaliforni,o której media dość dużo mówiły przy okazji poruszając temat ruchów antyszczepionkowych... aktywnych od kilkudziesięciu lat? Od 1998 roku, czyli daty publikacji niechlubnych, sfałszowanych "badań" Wakefielda nie minęło nawet 20 lat, a wcześniej zorganizowany ruch antyszczepionkowy nie istniał...

Odpowiedz
avatar yannika
14 44

Moja prywatna teoria jest taka, że jakoś muszą jednostki nieprzystosowane eliminować swoje geny z puli gatunku.

Odpowiedz
avatar pamagirly7
29 45

Szkoda tylko, że eliminują też cudze geny zarażając ludzi, którzy nie mogą być zaszczepieni (malutkie dzieci, starsi ludzie), i którzy powinni być chronieni poprzez odporność zbiorową. Niestety wielu z nich myśli, ze to tylko ich sprawa czy szczepią dziecko czy nie...

Odpowiedz
avatar sharpy
45 53

Niestety to nie tak działa. Najpierw było: "Zalewa nas powódź notorycznie. Zbudujmy wały przeciwpowodziowe. Każdy wzdłuż rzeki odda ze swojego pola pasek, zbudujemy solidne wały." Wały wybudowano i... "No od dwudziestu lat ani raz mnie powódź nie zalała nikogo we wsi to na co nam te wały? Pieprzyć, ja ten kawałek wału co zajmuje moje pole rozkopię i zaoram."

Odpowiedz
avatar Jorn
46 48

@zmywarkaBosch: W 1950 r. drwal jako spekulant zarobił 15 lat więzienia i się cieszył, że nie czapę.

Odpowiedz
avatar Rammaq
9 15

@Jorn: Wyborne! +

Odpowiedz
avatar Shemhazai
7 39

@zmywarkaBosch: Nie rozumiem, dlaczego w każdym temacie internetowi ateusze szukają powodów, żeby pojechać po kościele katolickim. Co ma tematyka historii do kościoła, księży i in vitro?

Odpowiedz
avatar mskps
8 36

@Shemhazai: To, że takich przedmiotów jak biologia, chemia, informatyka, geografia, historia w szkołach prawie nie ma. Cztery lata temu to były 2-3 godziny tygodniowo, do rozłożenia na trzy-cztery lata. Te przedmioty są zazwyczaj raz w tygodniu na poziomie podstawowym. Religia jest dwa razy w tygodniu. A potem ludzie się boją GMO, in vitro, prezerwatywy i szczepienia. Bo mają "religię", która zamiast być nauką o religiach jest lekcją stricte o religii katolickiej z dwoma tematami o innych religiach. A osoby, które na religię nie chodzą, bo nie wierzą muszą czekać aż szkoła gdzieś w tygodniu, na koniec zajęć wciśnie etykę. Wszyscy idą do domu, a 2-3 osoby, które nie są wierzące czekają dwie godziny na zajęcia z etyki, żeby w ogóle zaliczyć przedmiot.

Odpowiedz
avatar Ara
10 14

@mskps: Z tym, że akurat ludzie o których mówimy, czyli decydujący o szczepieniu bądź nie swoich pociech to akurat ludzie, którzy wychowywani byli w tym "kiedyś", kiedy biologia i geografia była 2-3 razy w tygodniu.

Odpowiedz
avatar Innaodreszty
13 21

BTW, jako biolchemmat nie mam nawet tej jednej biologii w tygodniu od dłuższego czasu i chociaż jest możliwość dania nam zastępstw z innymi biolożkami to dostajemy je z polonistkami. I w ten sposób religii mam nie dwa razy więcej, a nieoznaczenie wiele razy więcej.

Odpowiedz
avatar niezadowolona
11 11

@mskps: Dla ścisłości religia jest nieobowiązkowa i na etykę też chodzić nie trzeba. A nauka o religiach to religioznawstwo. Miałam coś takiego w mojej szkole i bardzo sobie to chwalę. Fakt było to lata temu.

Odpowiedz
avatar mskps
4 4

@niezadowolona: Jeżeli siedmioro uczniów z całej szkoły odmawia chodzenia na religię miasto ma obowiązek wysłać raz w tygodniu do szkoły nauczyciela etyki i zorganizować tej siódemce dzieci zajęcia z etyki.

Odpowiedz
avatar Shemhazai
6 10

@mskps: Świetnie, tylko nadal nie rozumiem, po co te głupie teksty o lizaniu kolan i wystawianiu dupy. Wszystko, co złe, to te wredne katole i księża? Taki wydźwięk ma komentarz Zmywarki. Historia jest o szczepionkach, a nie o poglądach na temat kościoła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2015 o 0:55

avatar ciotka
3 5

@mskps: Nie ma obowiązku, jeśli ci uczniowie (albo ich rodzice) nie wyrażą chęci chodzenia na etykę. De facto można nie chodzić ani na etykę, ani na religię. Albo chodzić i na jedno, i na drugie.

Odpowiedz
avatar mskps
1 1

@Shemhazai: Rozumiem punkt widzenia Zmywarki. Bo faktycznie, dużo przedmiotów jest traktowanych po macoszemu, a religia od kilku reform jest dalej w tym samym wymiarze godzin. Coraz mniej jest godzin chemii, biologii, fizyki, historii, wosu, informatyki, za to na religię godziny zawsze się znajdują. Historia jest o szczepionkach,a dyskusja o Kościele, bo... No właśnie, dlaczego? Bo o wielu sprawach w szkołach mówi się tylko na religii, jako temat "kontrowersyjny". Bo o in vitro nie miałam żadnej lekcji biologii, cudem biolożka zdążyła powiedzieć nam coś o GMO. Jasne, pewnie jest część, w której na religii się o tym nie mówi albo na biologii też było mówione. Ale patrząc po opiniach Polaków na różne sprawy (vide sprawa z dostępnością pigułki po), to ludzie nie mają wiedzy im potrzebnej do zrozumienia tematu. @ciotka, @niezadowolona - dobrze wiedzieć. Nigdy nie przedstawiono mi tego w sposób inny "Albo religia, albo etyka." O tym chyba nauczyciel powinien również wspomnieć.

Odpowiedz
avatar baka
0 2

@mskps: Ja chyba żyję w jakimś innym kraju, bo przez cała podstawówkę, gimnazjum, technikum miałam religie raz w tygodniu... Powiem więcej każdy rodzic mógł zadecydować czy chce by jego dziecko uczęszczało na te zajęcia, czy nie. Ale pewnie żyje w jakimś urojonym świecie, bo wszyscy księża i nauczyciele to pedofile!

Odpowiedz
avatar Risha
0 0

@Shemhazai: Była akcja że ksiądz kazał dzieciom podchodzić na kolanach i się całować po swoich kolanach.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
42 50

Bo przecież nikt nie choruje na takie choroby, to po co szczepić? A że nie choruje się, bo ludzie szczepieni, to już za duża dawka logiki do ogarnięcia, ot cały sekret. Ludziom się wydaje chyba, że coniektóre choroby zostały całkowicie wyeliminowane. A tego się przecież nie da na sto procent stwierdzić. Nie ma strachu przed takimi chorobami, bo za czasów naszych, naszych dziadków i ileś tam pokoleń wstecz nie było epidemii, która by zmiotła jedną trzecią ludności Europy. A przecież trafiają się jakieś pojedyncze przypadki zachorowań, tylko się nie roznoszą - bo ludzie uodpornieni (zaszczepieni). Ciężko niektórym pojąć, że z jednym chorym sobie medycyna poradzi, ale nie byłoby tak kolorowo, gdyby w ciągu powiedzmy kilku tygodni zachrowało kilkadziesiąt, czy kilkaset tysięcy ludzi. Ludzi, którzy są przeciw szczepieniom, powinno się tłuc "Dżumą" po głowie, aż dotrze. Z drugiej strony - nie chcą szcepień, to nie. Jak wyżej napisano, dobór naturalny. Autorze - sugeruję, żeby "anty szczepinią" zamienić na "przeciw szczepieniom". Dużo lepiej brzmi :)

Odpowiedz
avatar ijabuba
6 6

@Poecilotheria: Była epidemia-grypa hiszpanka. Ale zapomnielismy o niej.

Odpowiedz
avatar yannika
19 21

@Poecilotheria: Nie "antyszczepionkowcy" a "proepidemicy".

Odpowiedz
avatar komentator555
29 47

Bo autyzm i potem różni znawcy medycyny niekonwencjonalnej, byli jogini z Nepalu muszą leczyć ziołami. Poza tym szczepionki robi się z abortowanych płodów. Szkoda tylko, że na głupocie rodziców cierpią dzieci

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
44 50

@hellolover: Wiem, że to trudna sytuacja, więc moje pytanie może nie na miejscu, ale czy lekarze stwierdzili, co było przyczyną schorzenia u Twojego chrześniaka, czy po prostu wywnioskowaliście? Generalnie dzieci autystyczne się pojawiają, ale czy jest jakiś związek ze szczepieniami, trudno powiedzieć. Czekam na opublikowane, potwierdzone badania. Inna sprawa, że choć to okrutne, szczepienia pomagają całemu społeczeństwu i powikłania raz na wiele przypadków są i tak mniejszym ryzykiem niż epidemia w czasach, gdy nikt nie jest uodporniony, alergików coraz więcej, a ciała coraz wątlejsze... Ciężki temat w każdym razie. Trzeba wybrać mniejsze zło.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2015 o 9:27

avatar ncc1701
50 60

@hellolover: A skąd wiadomo, że autyzm jest wynikiem szczepienia? Bo objawy pojawiły się po szczepieniu? To nie jest dowód na to, że przyczyna jest szczepienie. Objawy niektórych form autyzmu pojawiają się w określonym wieku - jeśli to akurat zbiega się z kalendarzem szczepień ludzie skłonni są wyciagac z tego wniosek, że to właśnie szczepienie jest przyczyną... W Japonii po doniesieniach Wakefielda przeprowadzono badania (od 2000 roku - stosując różne wersje szczepiienia MMR - z rtęcia i bez, rozdzielano składniki szczepionki, z grupami kontrolnymi, które otrzymały tylko pojedyncze szczepy lub nie otrzymały szczepionki wcale). Częstość wykrywanych przypadków autyzmu od 2000 roku rosła stale w każdej z grup. Nikt nie twierdzi, że szczepionki to "cudowne lekarstwo". Ale często to jedyna możliwość ochorny przed niektórymi chorobami. To że choroby wydają sie odległe oznacza dokładnie tylko to - "wydają się". Odra do dzisiaj zabija po kilkadzisiąt tysiecy ludzi rocznie. Trudno zakładać, że nie będzie sie miało z nią kontaktu. Różyczka powoduje poważne wrodzone wady płodu. Poważne powikłania po szczepieniach to ryzyko 1 na milion do 1 na sto tysięcy. Nawet zakładając wysoki standard opieki medycznej w Polsce (khem - załóżmy że jest na poziomie Anglii/Holandii) - to ryzyko że dziecko umrze w wyniku zachorowania na odrę (około 1 na 800 zachorowań) jest i tak od 120 do 1200 razy większe, niż że wystąpią u niego poważne powikłania po szczepieniu... Problem, że ludzie wolą wierzyć w internetowe wypociny nastoletniego ignoranta, niż w oficjalne wyniki badań prowadzonych na całym świecie...

Odpowiedz
avatar zyxxx
37 57

@jaklaudia91: osobiście wolałbym mieć autyzm niż dżumę.

Odpowiedz
avatar SirCastic
38 40

@jaklaudia91: No, skoro sam Benedykt pisał....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 36

@jaklaudia91: Oczywiście klown w dziwnej czapce wie wszystko.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
30 34

@jaklaudia91: Nie twierdzę, że jestem nieomylna, więc proszę o jakieś wiarygodne źródła odnośnie wypowiedzi papieża, aczkolwiek tylko ze względu na moje preferencje religijne. Już tłumaczę, dlaczego pod innym kątem nie jest to dla mnie tak istotne: Tak jak przyszli lekarze wykorzystują zwłoki ludzi, aby uczyć się dla tych żywych, tak jak ludzie oddają swoje chore ciała do eksperymentalnych badań, by zapobiec lub nauczyć się o wpływie i leczeniu ich schorzeń, tak nie oburza mnie myśl o tym, że martwe płody mogą pomóc tym, którym poszczęściło się bardziej. Kwestia bardziej tego, czy to naprawdę niezbędne i z czego wynika taki, nie inny skład. Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam, ale przemknęła mi przed oczami uwaga o tym, że płody, które usunięto ze względu na pewne schorzenia, są bardzo pomocne, jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało. Czy aborcje są słuszne - to zupełnie inny temat.

Odpowiedz
avatar ncc1701
33 35

@the: Zastanawiac sie zawsze warto. Ludzki uklad immunologiczny jest w stanie rozpoznac, oznaczyc i wyprodukowac przeciwciala przeciwko okolo 1000 (!) antygenom jednoczesnie. To czy w szczepionce znajdzie sie jeden antygen, trzy czy siedem nie ma wiec w praktyce wiekszego znaczenia. Czlowiek codziennie styka sie z nowymi antygenami, wirusami, bialkami - codziennie jest to kilkanascie lub kilkadziesiat antygenow, ktore uklad immunologiczny musi rozpoznac i w razie potrzeby na nie zareagowac. Demionizowanie szczepinek skojarzonych nie ma zadnych podstaw naukowych. Zwlaszcza ze - raz oskarza sie timmersal/rtec o wywolywanie autyzmu (rowniez bez podstaw - puszka tunczyka 170g zawiera srednio 3x wiecej rteci (i to niebezpiecznej formy - metylorteci) niz jedna dawka szczepionki). Z drugiej strony - gdy wieksozsc krajow - pomimo braku potwierdzenia - wycofala szczepionki konserwowane rtecią - pojawiają się głosy, że to nie rtęć, a sam fakt skojarzenia białek/antygenów. Nie ma dowodów. A jakos mimo wszystko nie potrafie sobie wyobrazić, żeby przykładowo Merck miał tak długie ręce, że potrafiłby zablokować wszystkie naukowe badania i publikacje na całym świecie. Nie ma potwierdzenia że rtęć/szczepionki wywołuja autyzm. Ale gdyby nawet - gdyby znaleziono takie potwierdzenie - że autyzm jest jednym z poważnych NOP wystepującym z częstością 1 na 100tys do 1 na milion (na pewno nie częście, bo takei związek znaleziono by wtedy już dawno) - i tak uważałbym, że korzyści ze szczepienia są znacząco wyższe niż ryzyko.

Odpowiedz
avatar komentator555
14 20

Przyznała, że w tym celu produkuje? Link poproszę. Hellolover, może jednak nie szczepionka, ale geny słabiutkie?

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
19 23

@misiak1983: Rzeczywiście zgłupiałam po przeczytaniu tego komentarza, ale po długiej analizie zdaje się doszłam do tego, o co Ci chodzi. Jeśli pobije mnie ktoś znajomy, dowody są niezbite, będę głosić, że to on mnie pobił - i tak działałaby np. grypa. Jeśli zostanę zaś zaatakowana przez nieznanego, zamaskowanego sprawcę - powiedzmy, że to będą niezbadane przyczyny autyzmu, o którym naprawdę niewiele wiadomo - wolno mi mówić, że zostałam pobita, czyli zaatakowana przez chorobę, ale gdybanie, kto to sprawił bez udowodnienia winy jest rzucaniem na ślepo oskarżeń. To tyle jeśli chodzi o metafory.

Odpowiedz
avatar ciotka
14 14

@jaklaudia91: Na litość Boską, jak ktoś może być tak głupi, żeby takich argumentów używać...

Odpowiedz
avatar husky65
0 2

@the: tutaj jest już kwestia dyskusji czy lepsze są szczepionki skojarzone czy nie, a nie tego czy w ogóle szczepić.

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 6

@jaklaudia91: Dawno temu synowi znajomych też "wcisnęli" autyzm poszczepienny. Do 7-8 roku życia dzieciak nie mówił i w ogóle był mało kontaktowy. Terapię mu robili jak dla dzieciaka autystycznego, aż w końcu ktoś się w głowę puknął i skojarzył, że objawy wystąpiły w 4 roku życia po wyjątkowo spartaczonym wykonaniu punkcji. Nie autyzm, a rodzaj stresu pourazowego, zmienili terapię, dali inne leki i rozwój dzieciaka ruszył z miejsca. Nie wyzdrowiał, nie wiem co się teraz z nim dzieje, ale pamiętam tą radość w rodzinie, bo dzieciak zaczął mówić.

Odpowiedz
avatar Quaraliel
-4 10

@beatrice00: straszne są te skutki uboczne, oj straszne. Miałam zrobiony komplet szczepień jako dziecko + przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego (a to są aż 3 szczepienia!) + przeciwko grypie, praktycznie co roku od 10 lat jak nie dłużej (nie pamiętam, kiedy rodzice zaczęli mnie szczepić przeciwko grypie). Przeżyłam też rożne straszliwe skutki uboczne, nikomu nie polecam. Przykładowo po każdej szczepionce przeciw grypie boli mnie gardło i mam wszelkie objawy przeziębienia, może nie jakiegoś groźnego, ale w skrajnych przypadkach nawet może boleć głowa!

Odpowiedz
avatar ncc1701
46 50

@abcd1234: Bo leczy :) Upusty krwi stosuje sie do dzisiaj, co wiecej jest to naukowo potwierdzona metoda, zgodna z aktualna wiedza medyczna. Roznica jest taka, ze kiedys byla to uniwersalna metoda na kazda chorobe, a obecnie sa scisle okreslone wskazania do jej stosowania.

Odpowiedz
avatar Eander
4 10

@ncc1701: i widzisz w ten sposób właśnie to działa. Taki @abcd1234 zobaczy jakieś zdanie w necie pomyśli że zabłyśnie i powtarza gdzie popadnie, ale żeby sprawdzić dokładniej, doczytać poradzić SPECJALISTY a po co ja przecież jestem alfą i omegą.

Odpowiedz
avatar mailme3
-3 7

@ncc1701: Niszczysz ich :)

Odpowiedz
avatar abcd1234
-5 7

@Eander: Nie zesraj się.

Odpowiedz
avatar Melty
33 43

Bo ludzie wierzą też w "złoty środek" - coś musi być nie tak, z tymi szczepionkami, skoro ktoś twierdzi, że tak jest. A trzeba powiedzieć wprost, że tu nie ma absolutnie żadnej równowagi w argumentacji. Niestety, ale ruchy antyszczepionkowe są wytworem paranoików, którzy wierzą, że państwo na spółę z koncernami farmaceutycznymi chce ich wykończyć. To samo się tyczy ludzi, którzy zamiast do lekarza chodzą do wróżki i znachora. Dzieci nie są własnością tych ludzi, dlatego przy aktualnym stanie wiedzy powinno się szczepić obowiązkowo, bez względu na poglądy rodziców. Bo to wcale nie jest tak, że rodzicom wolno wyprawiać z dziećmi co im się podoba - jak ktoś mówi, że kocha swoje dzieci z całego serca...i dlatego przywiązuje je do kaloryfera, to jednak widzimy, że ktoś tu przegina w swojej miłości.

Odpowiedz
avatar katem
17 27

@Melty: Myślę, że problem tkwi w nadmiarze. Kiedyś było parę groźnych chorób, przeciw którym szczepiono, a teraz szczepi się przeciwko wszystkiemu, co tylko możliwe. Nie jestem pewna, czy to na pewno potrzebne, jakkolwiek odporność u dzieci drastycznie spadła - przez to obłędne dążenie do sterylizacji całego otoczenia. Nadmiar jednak zawsze szkodzi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2015 o 9:44

avatar SirCastic
21 29

@jaklaudia91: bullshit

Odpowiedz
avatar ampH
20 22

@jaklaudia91: Ta, czytałem wypociny doktor Majewskiej, nawet jej list do Zarządu Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. Twierdziła w nim, że każda (dosłownie każda!) rtęć jest szkodliwa i wręcz zabójcza dla ludzkiego organizmu. Łącznie z etylortęcia, która nei akumuluje się w organizmie i jest dużo mniej szkodliwa niż bimetylortęć. Owszem, w skrajnych przypadkach może być metabolizowana do metylortęci, lecz w skrajnych przypadkach to od oddychania można umrzeć. Etylortęć jest wielokrotnie podejrzewana o powodowanie autyzmu, ale nikt nie wie tak naprawde dlaczego. Wszystkie dotychczasowe "dowody" na te powiązania zostały obalone i na razie wciąż jest to niepotwierdzona hipoteza. Ustawianie takich badań jest podobne do jednej, głośnej afery z badaniami nad GMO. Pomijając samą kwestię czy GMO jest spoko czy nie, bo nie jest to teraz ważne, ładnie sfingowali jedne badania. Karmili szczury żywnością GMO, a te co chwilę produkowały guzy nowotworowe. Wniosek? GMO powoduje nowotwór. Niestety "naukowcy" starali się ukryć fakt, że do badania wykorzystali gatunek szczurów, który ma tendencję do zapadania na nowotwory - około 70% populacji złapie tak czy siak jakiś nowotwór. Zresztą o autyzm przez naukowców podejrzewany jest tylko jeden związek szczepionek, a ruch proepidemiczny (ekhm, wybaczcie, antyszczepionkowy oczywiście) się uparł na wszystkie możliwe.

Odpowiedz
avatar Melty
9 11

@katem: Bez przesady, przecież u nas nawet nie ma obowiązkowych, ani refundowanych szczepień na grypę. A czy odporność u dzieci spadła, to też nie jest coś, co mogę zweryfikować, ale jakbyśmy mieli jakiś zauważalny wzrost umieralności młodych, to by się było na alarm, że w Państwie Tuska wykańczają młodzież.

Odpowiedz
avatar katem
-2 12

Przepraszam autora, jeśli poczuje się dotknięty, ale bardzo mnie rozbawił stwierdzeniem, że "rodzice są antyszczepionką" dla swoich dzieci. Ciekawe pojęcie ! Usiłuję sobie wyobrazić ta "antyszczepionkę".

Odpowiedz
avatar SirCastic
38 40

@biotechnologist: 1. Nie wszystkie skutki szczepień da się przewidzieć - to prawda, 2. Da się przewidzieć zdecydowaną większość przerażających skutków braku szczepień. 3. Może współcześni rodzice są za młodzi, żeby pamiętać jak wygląda osobnik który przeżył polio (co nie zdarzało się często) i ilu takich nieszczęśliwców 30-40 lat temu jeszcze żyło. A gdzie tężec, krztusiec, błonica, gruźlica? 4. Laureaci IgNobli też publikują jako profesjonaliści.

Odpowiedz
avatar Meliana
36 40

@biotechnologist: Jako biotechnolog, powinnaś wiedzieć również o ospie czarnej - przypomnij, w wyniku jakich działań uznano ją za eradykowaną bez mała 30 lat temu? Szczepienia na wszystko - od kataru po sraczkę - są złe, bezsensowne i niepotrzebne (grypa np. mutuje kilka razy w sezonie, a szczepienia są komponowane na zasadzie "entliczek-pentliczek"), ale NIEszczepienie dzieci na najgroźniejsze choroby jest po prostu idiotyzmem.

Odpowiedz
avatar alexiell
11 13

@biotechnologist: Co do dawek uzupełniających się zgodzę- mało osób o nich wie, z mojego otoczenia pojedyncze osoby brały jakiekolwiek szczepienia przypominające (sama też brałam tylko do tych do których uznałam, że mam zwiększone ryzyko spotkania się z danym patogenem) Natomiast co do firm farmaceutycznych- zarobić owszem chcą, często jakimś naszym kosztem, ale co do stwierdzenia że __ZAWSZE__ na krzywdzie tych najmniejszych to się nie zgodzę. Co im po tym, że im pacjent zejdzie skoro martwy nie będzie już nigdy nic kupował? A odporne dzieci to inwestycja na wiele lat (bo przeziębienie, grypka, ból brzucha, ucha etc. i interes się kręci :)

Odpowiedz
avatar Meliana
11 15

@biotechnologist: Odpowiedziałaś sama na swoje pytanie - noworodki się szczepi, bo są słabe i nie mają odporności. Bez szczepień, jakie mają szanse na pokonanie gruźlicy/źółtaczki/polio/krztuścia złapanego w pierwszych miesiącach życia? Jaka jest śmiertelność dzieci w wyniku tych (i innych) chorób w krajach trzeciego świata, gdzie szczepień nie ma? Czy te dane również profesor Majewska umieściła w swoich artykułach? Jeśli tak, to chętnie poczytam - w przeciwnym wypadku są warte tyle, co bełkot homeopatów, czy innych ekspertów od leczenia energią kosmiczną, pokroju słynnego znachora z Nowego Sącza. Dla mnie bardziej przekonujące są chodzące przykłady wokół mnie - NIKT nie zachorował na żadną poważniejszą chorobę, bo wszyscy zostaliśmy zaszczepieni. Również w niemowlęctwie i wszyscy przeżyli. Nie znam żadnej rodziny, która straciłaby małe dziecko w wyniku choroby innej niż nowotwór lub wadę genetyczną - bo wszystkie były szczepione. Nie mam złudzeń co do intencji koncernów farmaceutycznych, ale nie mam również zamiaru zacząć żyć w drugiej Somalii, tylko po to, by zrobić im na złość.

Odpowiedz
avatar ciotka
6 6

@SirCastic: Wszyscy oglądający telewizję / czytający gazety wiedzą "jak wygląda osobnik który przeżył polio" - panią Ochojską ta choroba dotknęła w dziecińsktwie

Odpowiedz
avatar ciotka
3 7

@biotechnologist: Muszę się odnieść do argumentu "apropos szczepienia na WZW zróbcie sobie miano przeciwciał na tego wirusa (koszt badania do 20 zł)... w 90% u was nikt nie znajdzie tych przeciwciał". Oczywiście, że nie nie znajdzie - w końcu nie 100% populacji jest zarażonych wirusem. Nawet nie jedna piąta. Ale czy to znaczy, że mamy się nie zabezpieczać na przyszłość? Żeby w momencie rzeczywistego kontaktu z wirusem, to nie nie był dla organizmu pierwszy kontakt? Żeby mogła mieć miejsce nie pierwotna, a wtórna odpowiedź immunologiczna, która jest bardziej skuteczna?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@biotechnologist: Natomiast ja, jako biotechnolog stwierdzam, że raczej kiepski z ciebie biotechnolog. Skoro jesteś biotechnologiem, to powinieneś wiedzieć, że różne mikroorganizmy mutują z różną szybkością i takie, jak np. ospa wietrzna, czy prawdziwa nie mutują prawie wcale. Poza tym, żeby mogły mutować, najpierw muszą się namnożyć, a żeby sie namnożyć muszą mieć nieuodpornionego nosiciela. Również jako biotechnolog powinieneś wiedzieć co oznaczają skróty LD, PD i tym podobne, a tym bardziej zdawać sobie sprawę, że są różne dla różnych organizmów. Nie mówiąc już o tym, że rtęć i związek rtęci, to nie jedno i to samo, tak jak chlor nie jest równoznaczny chlorkowi sodu (o czym już niejedna osoba tu wspomniała). Podsumowując - jakoś mało wiarygodnie mi wyglądasz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Ech, muszę sam siebie poprawić, nim ktoś z mojego błędu zrobi użytek :). Niechcący zasugerowałem, że wirusy ospy to mikroorganizmy, a tak nie jest. Są takim diabli-wiedzą-nie zalicza się ich do istot żywych.

Odpowiedz
avatar Hancia
24 30

No cóż... Jestem bardzo proszczepionkowa, mimo tego że kiedy byłam małym dziecięciem zostałam zarażona sepsą przez niesterylne naczynie do podawania szczepionek doustnie :P NOP są przecież w procentowej mniejszości, co roku jakiś ułamek procenta ludzi ma powikłania... Poza tym to nie jest miejsce na tego typu pytania - idź na profile w stylu "STOP NOP" czy "Wiedza o szczepieniach" i się pośmiej :D tylko raczej niew chodź w żadną dyskusję, bo cię zjedzą.

Odpowiedz
avatar the
1 21

moda na nieszczepienie - kolejna, która minie. znamienne jest, że pojawiła się po wprowadzeniu szczepionek skojarzonych. białko w nich zawarte nie jest do końca przebadane i wykazano, że powikłania po chorobach są groźniejsze po ich zastosowaniu. zarejestrowano też wiele pobocznych reakcji po ich podaniu - częstsze NOP, problemy skórne, mówi się o autyzmie, bowiem dzieci po nich miewają problemy neurologiczne. szczepienie jest ważne, niezbędne. stare szczepionki górą. śladowe ilości rtęci są mniej szkodliwe od powikłań neurologicznych. od zawsze wiadomo, że przemysł dziecięcy, w tym farmakologiczny, najlepiej zarabia na produktach dla dzieci. dlatego też wybór należy do rodziców, ale jestem anty skojarzonym.

Odpowiedz
avatar komentator555
13 21

To twój kuzyn pisał? Wnioskuję po treści posta

Odpowiedz
avatar sla
16 18

@XWJ: Chcą zaoszczędzić? Leczenie chorób, którym zapobiegają szczepionki, kosztuje o wiele więcej niż zapobieganie im. Tak więc nieopłacalne jest przestrzeganie przed szczepionkami gdyż wskutek tego rząd wydałby jeszcze więcej.

Odpowiedz
avatar ciotka
3 5

@XWJ: A dlaczego miałoby Ci się coś stać? Wziewnie, czy przez dotyk się WZW nie zarazisz. A poza tym wielu osobom (np mnie) dwie dawki (i to sprzed 10 lat) wystarczą do uzyskania odporności. Wiem to na pewno, bo sprawdzałam przed planowaną operacją.

Odpowiedz
avatar Draco
25 31

Nie wchodząc w pyskówki i trzymanie się skrajnych opcji to sprawa wygląda tak: - Szczepienia chronią przed chorobami i na wszystkie poważniejsze choroby trzeba się zaszczepić, - Przy KAŻDEJ szczepionce występuje małe ryzyko, że coś pójdzie nie tak, że pośród milionów "rozbrojonych" zarazków znajdzie się jeden aktywny i zmutowany, że akurat ta dawka szczepionki będzie zawierała więcej jakiegoś składniku i to spowoduje jakieś powikłania, albo zgon. Ryzyko jest podobne jak przy locie samolotem, że spadnie. - Ludzie mają internet i się komunikują. Kiedyś do opinii publicznej nie wychodziły sprawy powikłań poszczepiennych i zgonów. Teraz wystarczy, że na milion osób przydarzy się to jednej osobie - zostanie to opisane w internecie i dowiedzą się o tym miliony. - Szczepienie to dochodowy biznes, dlatego teraz szczepi się ludzi na każde "pierdnięcie", ale mało kto mówi o ewentualnych skutkach ubocznych KAŻDEGO szczepienia. Ja jestem zwolennikiem opcji, żeby szczepić dziecko na choroby naprawdę groźne i śmiertelne. Takie szczepienia to podjęte ryzyko, więc nie ma co ryzykować w przypadku chorób nie śmiertelnych. Najprościej ryzyko można wyjaśnić na kostkach do gry. Przyjmijmy, że każde szczepienie to jest rzut 10 kostkami o kształcie sześcianu. Czyli na każdej może wypaść wynik od 1 do 6. Przyjmijmy, że powikłania lub zgon są w chwili gdy na wszystkich kostkach wypadną 1. Szansa na to jest niewielka, ale zawsze istnieje. Tak samo zresztą jak przy lataniu samolotem, operacjach, jeździe samochodem i innych czynnościach życiowych.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
17 23

ogólne pytanie - odpowiedź ogólna: Lobby firm medycznych i farmaceutycznych przegięło w drugą stronę. Chcieli przymusić/zobowiązać do szczepienia na grypy, pięć rodzajów potencjalnego raka, niewystępujące choroby tropikalne i inne katary. Zatem nastąpiła reakcja lobby przeciwnego(jak je nazwać? medycyny naturalnej). W efekcie zdeprecjonowano szczepienia na poważne choroby, przy których szczepionka jest statystycznie znacząco mniejszym złem.

Odpowiedz
avatar the
6 22

@PiekielnyDiablik: trafiłeś w sedno. w Polsce występuje rotawirus, więc proponuje się szczepionkę płatną trzydawkową, gdzie 5 wirusów występuje głównie w Afryce.. rodzice płacą. a wystarczy ta z dwóch dawek..

Odpowiedz
avatar alexiell
5 11

@PiekielnyDiablik: Dokładnie tak jak mówisz. Osobiście jestem zwolennikiem szczepień na te naprawdę niebezpieczne, mocno zjadliwe choroby (polio, ospa) w celu zachowania odporności populacji (wystarczy spojrzeć na to co sie dzieje w stanach gdzie w niemal połowie kraju dziecko moze nie zostać zaszczepione na życzenie rodziców i gdzie coraz częstsze są przypadki własnie polio czy odry) natomiast do szczepień nadobowiązkowych podchodzę z dużą ostrożnością jeśli nie sceptyzmem. Dobrym przykładem jest szczepienie przeciwko HPV do którego bądź co bądź zostałam przymuszona przez rodziców i dopiero jak natrafiłam na badania o dosyć poważnych skutkach ubocznych (z kilkoma zgonami włacznie) stanowczo odmówiłam przyjęcia trzeciej dawki szczepionki. Co do chorób tropikalnych uważam, że szczepienia na takie powinny być stosowane tylko i wyłącznie w przypadku odwiedzin krajów w których dana choroba występuje, a nie na zasadzie "zaszczepie się bo ktoś mógł to przywieźć" Dodam jeszcze, że lobby przeciwne w dużej mierze bazuje na niewiedzy, braku edukacji społecznej na ten temat, a co za tym idzie- strachu. Chociażby tiomersal- nawet średnio rozgarnięte dziecko wie, że rtęć jest trująca i jak ktoś gdzieś usłyszy, że żądna krwi niewinnych bestialska firma farmaceutyczna chce wstrzykiwać dzieciom rtęć to z miejsca podnosi się larum. Często też są używane zwroty niezrozumiałe dla większości przeciętnego społeczeństwa, które po prostu brzmią groźnie. A tak na koniec- firmom farmaceutycznym nie opłaca się zabijać szczepionkami, nie miałby kto później ich leków kupować :P

Odpowiedz
avatar kala289
2 18

Szczepionek jest po prostu za dużo. Przez całe życie nie dostałam ich tyle, co mój dzieciak przez pierwsze 6 miesięcy życia. Przykładem może być szczepienie na WZW, jedno z pierwszych które dostaje dziecko po narodzinach. W UK szczepione na to są tylko dzieci z grupy ryzyka (np rodzic choruje na WZW). U nas wszystkie noworodki, jak leci. Kiepsko to świadczy o czystości naszych szpitali. Co do niepożądanych odczynów poszczepiennych - moja bliska krewna do dzisiaj ma paskudną narośl na ramieniu, po szczepionce na różyczkę. Lekarz nie przyjął zgłoszenia o NOP, bo "takie rzeczy się zdarzają i nie ma się co przejmować".

Odpowiedz
avatar soraja
0 8

@kala289: co do szczepień w pierwszej dobie życia - to raczej kwestia warunków sanitarnych, panujących w polskich szpitalach, widocznie łatwiej w nich złapać żółtaczkę niż w szpitalach w UK. Chociaż przyznaję, że nie mam pojęcia, czemu w tym samym czasie szczepi się też na gruźlicę.

Odpowiedz
avatar Balzakowa
12 18

Jestem za, pomimo że jako dziecko odchorowałam bardzo ciężko szczepionkę przeciwko ospie (prawdziwej). Podobno jak na szczepionkę dawała dużo powikłań. Mimo to nie znam nikogo oprócz mnie, kto by po niej chorował. A ja byłam osłabiona po różyczce, wcześniej anginie. Lekarka uznała ze można :) Jako dziecko pamiętam też kilka osób niepełnosprawnych po polio i jedną całkowicie niewidomą, też z powodu jakiejś tego typu choroby. Kiedyś szczepień nie trzeba było uzasadniać, uzasadnienia chodziły po ulicy. Uprzedzając pytania: moje objawy były klasyczne, nieliczne pęcherze miałam na skórze, zwłaszcza we włosach, natomiast liczne (i bolesne jak cholera)na śluzówkach. Rodzina uznała, ze przechodzę ciężko wiatrówkę. U lekarza nie byłam. O tym, ze były to komplikacje poszczepienne zorientowałam się już jako osoba dorosła.

Odpowiedz
avatar rahell
26 28

Powiem z własnego doświadczenia. W wieku 14 lat zachorowałam na krztusiec. Kaszel nnieustający, nie mogłam złapać powietrza, panikowałam i płakałam z braku tlenu. Często zdarzało mi się (przepraszam za wyrażenie, ale nie chce używać eufemizmów) rzygać pod siebie. I o ile nastolatek bądź dorosły będzie w ostateczności w stanie złapać oddech, nie udusić się własnymi wymiocinami, to co się stanie z małym dzieckiem? Jakby zwymiotowało podczas snu - zadławienie murowane. Jak niby uspokoić niemowlaka i wytłumaczyć mu, żeby przestał płakać i oddychał? Między innymi właśnie dlatego uważam, że szczepienie jest potrzebne. Lepiej zapobiec potencjalnej tragedii. A uwierzcie mi, dużo bardziej pprawdopodobne jest, że dziecko zachoruje na coś, na co nie było szczepion, niż to, że właśnie szczepionka spowoduje autyzm. Który swoją drogą nie musi uniemożliwiac normalnego funkcjonowania w dorosłym życiu.

Odpowiedz
avatar rahell
7 11

@the: Ja powtarzam dokładnie to, co słyszę że strony antyszczepionkowcow. Nie mylę, cytuję. Co do ostatniego zdania, nie wstydzę się go. To akurat jest poparte i badaniami i doświadczeniem wielu osób cierpiących na autyzm, które były dobrze leczone. Wolę pocieszać rodzica dziecka z autyzmem, niż musieć tego rodzica przepraszać, że przez moje nieszczepione dziecko, jego pociecha zmarła na np. odrę.

Odpowiedz
avatar soraja
-2 6

@rahell: akurat z krzuścem argument średnio trafiony, bo krztusiec często się pojawia właśnie u tych zaszczepionych dzieci (nie wiem, czy nie częściej niż modna ostatnio odra, ale nie znam statystyk). Kwestia tego, że szczepionka na krztusiec działa dość krótko i nie każde dziecko zdąży zachować odporność do podania kolejnej dawki.

Odpowiedz
avatar xenomii
9 9

@soraja: w UK parę lat temu zrezygnowali że szczepionki na krztusiec, bo "zniknął". Niestety musieli przywrócić, po tym jak kilka maluchów zmarło w wyniku tego paskudzctwa.

Odpowiedz
avatar rahell
15 21

@Rak77: nie jesteś sam na tym świecie. Nie chcesz zapinać pasów - Twoja wola, ale nie narażaj dziecka jadącego z Tobą na wylecenie przez szybę. Nasza wolność kończy się w momencie, gdy narażamy drugiego człowieka na szkodę. Jeśli nie chcesz szczepić swojego dziecka, to już pomińmy fakt, że robisz mu potencjalną krzywdę, ale też narazasz innych ludzi na choroby. Nie wiem ile tych szczepień trzeba by w siebie wlać, żeby prawdopodobieństwo było blisko jedynki. Póki co chyba jest ono porównywalne z trafieniem 6 w lotto.

Odpowiedz
avatar sla
23 25

@Rak77: Narażasz innych w bardzo prosty sposób. W społeczeństwie są osoby, które nie mogą się zaszczepić - ze względów zdrowotnych, są za małe. Korzystają oni z odporności zbiorowej, czyli tego, że całe społeczeństwo jest zaszczepione. Drugim problemem jest możliwość mutacji wirusa. Więcej niezaszczepionych - większe prawdopodobieństwo na mutację, po której zagrożone zostaną osoby także zaszczepione. Po trzecie - szczepionki nie mają tylko ochronić społeczeństwo przed chorobą, mają ją także wyeliminować na dobre. My nie szczepimy już się na ospę prawdziwą, bo istnieje tylko w kilku laboratoriach. Im więcej ruchów antyszczepionkowych, tym wyeliminowanie wirusa na dobre trwa dłużej. Po czwarte - nie zapomnij, że na ewentualne leczenie twojego dziecka zrzucą się wszyscy. Wszyscy więc poniosą konsekwencje twojego wyboru.

Odpowiedz
avatar rahell
15 17

@Rak77: Mówisz, że nie powinno być to narzucane przez prawo. Nie zgodzę się z Tobą. Według mnie są czynności, które powinny być zakazane/nakazane, jeśli nie dotyczą one wyłącznie Ciebie, ale też innych osób. Natomiast jeśli coś, co robisz, może zagrażać tylko i wyłącznie Tobie, nikt nie powinien Ci ich zabraniać. Uczepię się tego zapinania pasów, bo to łatwo wyjaśnić. Jedziesz z innymi pasażerami w aucie. Macie groźny wypadek, a Ty nie masz zapiętych pasów. Twoje bezwładne ciało jest gwałtownie rzucane w przestrzeni auta. W ten sposób krzywda nie dzieje się tylko Tobie, ale innym pasażerom, jeśli na któregoś wpadniesz. Taka sytuacja jest mało prawdopodobna, ale uważam, że zachowanie jednej osoby nie może zagrażać innym. Odwrotna sytuacja, pierwsza rzecz która mi przychodzi do głowy. Jestem kobietą, używam tamponów. Bardzo rzadkim, aczkolwiek możliwym skutkiem ubocznym jest wystąpienie zespołu wstrząsu toksycznego, który może być smiertelny. Ale jeśli mi się on trafi, to zagrożona jestem tylko ja - jest to moje własne, świadome ryzyko. Podobnie jest ze szczepionkami, co już opisała @sla. Każda niezaszczepiona osoba zagraża nie tylko sobie, ale i innym ludziom. Powtórzę się - Twoja wolność kończy się w momencie, gdy narażasz kogoś innego. Co do innych przykładów, które podałeś. Przyznam się, że nie wiem, jak to jest ze stodołami i kaskami. Może mają one jakiś sens, może nie. Ja kieruję się zasadą ogólną, którą opisałam wcześniej.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 10

@sla: jeszcze jedno. Zaszczepiony człowiek osłabiony np grypą czy mononukleozą może stać się bardziej podatny na to, na co został zaszczepiony. To kolejna grupa osób używających odporności zbiorowej. Nie wiem czy nie wręcz liczniejsza od za młodych i tych co z rozmaitych powodów Medycznych naprawdę nie mogli. Co gorsza nigdy się nie wie, tak do końca, czy się akurat do niej nie należy...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2015 o 21:55

avatar zielen1
-4 8

@rahell: Zacytuję tu wypowiedź Rona Paula na temat przymusu szczepień "Gdybym wciąż pracował jako ginekolog i jedna z moich pacjentek powiedziałaby, że nie chce szczepić swojego dziecka, próbowałbym przekonać ją do zmiany zdania. Jeśli te próby byłyby nieudane uszanowałbym jej decyzję. Z pewnością nie lobbowałbym za wprowadzaniem praw zmuszających do szczepienia dzieci w sytuacji gdy rodzice się temu sprzeciwiają. Niestety ostatnio panika spowodowana epidemią różyczki doprowadziła wielu Amerykanów, w tym libertarian, do wzywania, aby wprowadzić przymus szczepień. Ci, którzy są gotowi zrobić wyjątek od zasady, że rodzice powinni podejmować decyzje dotyczące zdrowia ich dzieci, powinni zastanowić się, jak często takie „małe” odstępstwa od naruszeń wolności pozostają małe. Wprowadzając przymus szczepień, zwolennicy tego rozwiązania otwierają rządowi drzwi do kolejnych naruszeń wolności. Jeśli rząd może zmusić dzieci do szczepień, czemu w takim razie nie powinien móc tego samego robić z dorosłymi? I jeśli prawo nakazuje szczepień, to w takim razie dlaczego policja nie powinna używać przemocy wobec wszystkich, którzy sprzeciwiają się zakazowi? Jeśli strach przed byciem zainfekowanym przez niezaszczepionych jest uzasadnieniem do wprowadzenia przymusu, to czemu nie karać ludzi, którzy nie myją rąk, albo nie zasłaniają ust gdy kaszlą? Czemu nie zmuszać ludzi do właściwego odżywiania i spożywania witamin w celu zmniejszenia prawdopodobieństwa złapania i roznoszenia infekcji? Te pomysły mogą wydawać się dziwaczne, ale co do podstaw nie są inne od pomysłu, że rząd powinien móc zmuszać do szczepienia dzieci. Tworząc dla firm szczepionkowych rynek regulowany, zachęca się je do użycia swoich politycznych wpływów i rozszerzenia przymusu szczepionkowego. Przykładem tego, jak polityka potrafi przekrzyczeć głos nauki jest sytuacja z mojego rodzinnego stanu – Teksasu. W 2007 ówczesny gubernator Teksasu podpisał dekret wykonawczy zmuszający jedenasto- i dwunastoletnie dziewczynki do otrzymania szczepionki przeciw HPV, pomimo tego, że większość dziewczynek w tym wieku nie jest narażona na zarażenie tym wirusem. Pod wpływem masowych głosów sprzeciwu napędzanych faktem, iż były szef sztabu gubernatora był głównym lobbystą firmy produkującej wspomnianą szczepionkę, Teksańska legislatura przegłosowała przepis cofający dekret gubernatora. Te same zasady, które chronią antyszczepionkowców, chronią też osoby, które nie chcą mieć z nimi kontaktu. Właściciele prywatnych nieruchomości mają prawo zabronić niezaszczepionym wstępu na swój teren. To prawo obejmuje także właścicieli firm, którzy boją się tego, że niezaszczepieni ludzie mogą zarazić ich klientów albo pracowników. Poszanowanie zasad własności prywatnej, wolności zgromadzeń i indywidualnej odpowiedzialności jest najlepszą drogą do rozwiązania problemu niezaszczepionych zarażających innych ludzi. Danie rządowi prawa do podejmowania za rodziców decyzji o szczepieniu dzieci doprowadzi do dalszego ograniczania wolności. Przecież jeśli damy rządowi prawo do podejmowania za nas decyzji odnośnie naszego zdrowia i zdrowia naszych dzieci, to jaki obszar naszego życia powinien pozostać wolny od rządowej przemocy? Problem obaw o możliwość bycia zarażonym przez niezaszczepionych może być rozwiązany przez stosowanie zasad wolności. Zamiast pozwalać rządowi na coraz większą ingerencję w nasze życia, debata szczepionkowa daje dowód na konieczność przywrócenia szacunku dla własności prywatnej i indywidulanej wolności." Ron Paul Amerykański kongresman i lekarz

Odpowiedz
avatar glan
17 23

Po prostu na głupotę nie było szczepień i niektórzy z tych rodziców na nią zapadli.

Odpowiedz
avatar Rammaq
25 27

Jak wielu użytkowników zauważyło, ludziom znowu odbija. Zarówno hipochondrykom, którzy gdyby mogli zaszczepiliby się na wszystko, jak i zwolennikom powrotu do natury, którzy gotowi twierdzić, że nic tak nie leczy chorób, jak świeże końskie pączki oraz światło i medytacje. Ja nie mogę przytoczyć własnych doświadczeń na temat ludzi,jestem w stanie natomiast powiedzieć coś nie coś o szczepieniach zwierząt. U właścicieli szczeniąt, panują podobne opinie na temat szczepień, jak to widzimy u dzieci. Po co szczepić, przecież tych chorób nie ma(nosówka, parwowiroza, panleukopenia, FIV, FIP, białaczka kotów), przecież szczepienia są potencjalnie niebezpieczne, a przede wszystkim drogie. Niektórzy właśnie tak myślą i nie szczepią. Po czym dostaję telefon, że szczeniaki/kocięta źle się czują wymiotują, niektóre oddają cuchnący, czerwony kał, co mamy robić? Oczywiście natychmiast przyjechać, odpowiadam. Właściciele przyjeżdżają następnego dnia(i do jasnej anielki muszą oczywiście zabrać ryczące dzieci) i okazuje się, że ukochane pieseczki koteczki, są ledwo ciepłe. Niech doktor pomoże, ratuje ale tutaj już nie ma czego zbierać, kroplówki, tlen, antybiotyki na beztlenowce(w międzyczasie test oczywiście parwowiroza lub panleukopenia), co tylko człowiek może wykorzystać i d*pa zbita. Jak są bardzo młode, szanse na przeżycie są znikome, przeżywają te starsze i silniejsze, i to nie zawsze. Szczepienie kosztowałoby jakieś 40zł, leczenie to kilkaset. Czyli jednak choroby zakaźne istnieją, czasem nie spotyka się ich, przez wiele miesięcy, lat, co nie oznacza, że można nie szczepić zwierząt. Firmy farmaceutyczne i ich otoczka, to zło wcielone, to szczera prawda. Wielokrotnie tani bezpieczny preparat weterynaryjny, nie dostawał rejestracji, bo trzeba było wypchnąć, jakiś zagraniczny szajs. Coś znika z obrotu, a zamiennika, zwyczajnie nie ma, podobnież jak powodu, dla którego lek zniknął. Na pewno nie w pełni ogarniamy, długofalowe efekty stosowania szczepień. Popieram także krytyczne podejście do działań i strategii firm farmaceutycznych. Nie znoszę jednak ludzi, którzy niczym nawiedzeni kaznodzieje z sekty rodem, głoszą likwidację wszelkich szczepień. To niebezpieczni szaleńcy i tak należy ich traktować. Niech popatrzą na ofiary polio i powiedzą, że nie należy szczepić dzieci, przeciwko tej strasznej chorobie. Dotyczy to też, lemingów bezkrytycznie wierzących w nieskazitelność intencji producentów i skuteczność ich szczepionek.

Odpowiedz
avatar Rammaq
6 8

@Rak77: Niestety, z jednej strony państwo włazi z butami, w niektóre aspekty życia rodzinnego, aspekt edukacyjny zbywając machnięciem ręki. No bo kto chce to sobie w "googlach" znajdzie. Z drugiej strony mamy świadomych, zaradnych rodziców oraz tych, którzy chcieliby, aby ktoś(przeważnie państwo) rozwiązał wszystkie problemy ich i ich pociechy. Ludzie jak zwykle przechodzą od skrajności w skrajność, tak jest wszędzie. Swobodny przepływ informacji, sprawia, że pewne bardziej radykalne, niebezpieczne pomysły, poglądy, zachowania, łatwiej trafiają na podatny grunt. Ludzie kochają skrajności.

Odpowiedz
avatar the
-4 12

@Rak77: polio właśnie dzięki szczepionkom zostało wyeliminowane, a grypa jeszcze nie.

Odpowiedz
avatar alexiell
8 10

@the: wydaje mi się (ale nie jestem w 100%pewna), że w przypadku grypy dochodzi również jej olbrzymia zmienność i podatność na mutacje...

Odpowiedz
avatar soraja
-1 7

@Rammaq: akurat u mnie z autopsji wyszło odwrotnie - póki kotka dostawała zintegrowaną szczepionkę przeciwko różnym kocim chorobom, często chorowała, odkąd dostaje szczepionkę na samą wściekliznę - zdrowy kot.

Odpowiedz
avatar kayetanna
9 15

Od dobrobytu ludziom się w tyłkach przewraca. Zmniejszenie problemów egzystencjonalnych sprawia, że zaczynają wymyślać problemy.

Odpowiedz
avatar Czomolungma
14 18

Z racji planowanej podróży poza europę zaszczepiłam się ostatnio przeciwko WZW A+B, błonicy, teżcowi, boreliozie, polio, tyfusowi i wsciekliźnie. Żadnych skutków ubocznych na szczęście nie miałam. Wolę dać zarobić firmie farmaceutycznej niż firmie pogrzebowej. Dodam, ze to moja kasa chorych poniosła koszty szczepień a nie ja.

Odpowiedz
avatar soraja
13 15

@misiak1983: nie szczepili się - owszem, ale z tym "żyli" to bym nie przesadzała - śmiertelność była wtedy dużo wyższa, zwłaszcza wśród dzieci.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
9 19

@misiak1983: i żyli? Historii nie znasz. Epidemie potrafiły wybijać ponad połowę ludzi w mieście. Nie szczepili się... i umierali. Takie fakty.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
13 15

@MamaIngi: może dlatego, że powikłania się zdarzają! (może uczulone na jakiś składnik, może cokolwiek, należałoby dodiagnozować) ale w znikomym odsetku przypadków; to że tysiące dzieci dzięki temu nie choruje to chyba świadczy o tym, że jednak szczepionki mają sens? i nie ma co robić antyreklamy szczepionkom? mattkooo jedyna jaki ten naród ciemny jest... koszmar ;/

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
7 9

@MamaIngi: To i tak dobrze, że lekko to przeszło i pod kontrolą lekarza. (może powinna być jeszcze lepsza, np. z próbną podskórną najpierw) Tak od razu była diagnoza wiadomo było: co poczym i dlaczego. Gdyby zdarzyło się zakażenie w sposób niekontrolowany, mogło by dojść do powikłań, a nawet do zgonu. Ludzie noszą w sobie wiele "utajonych" pułapek, czasem wystarczy pszczoła albo zły antybiotyk. No przepraszam, po prostu okazało się, że jest osobniczo słabsze, wtedy lekarz powinien stwierdzić pod jakim względem, czy i na co można, nie można szczepić, inaczej leczyć, wzmacniać, uważać. Nie należy na podstawie takich przypadków generalizować.

Odpowiedz
avatar soraja
2 12

z bardzo prostego powodu, czy może paru powodów: Po pierwsze - ogólny brak zaufania do lekarzy i polskiej służby zdrowia Po drugie - kiedyś szczepień było po prostu mniej, niemowlaki szczepiło się tym co konieczne, a pozostałe szczepienia były w późniejszym wieku. Ruchy antyszczepionkowe istnieją od dłuższego czasu, ale póki w Polsce można było zaszczepić przeciwko samej odrze, nie stanowiły większego problemu. Problem na większą skalę pojawił się, gdy szczepionkę przeciwko odrze zastąpiono kontrowersyjną MMR, wskutek czego część osób, która się tej konkretnej szczepionki boi, nie szczepi przeciwko odrze wogóle. Imho przywrócenie szczepionki przeciwko samej odrze przynajmniej częściowo rozwiązałoby problem. Po trzecie - ruchy proszczepionkowe, zamiast postawić na wyjaśnianie faktów, postanowiły zwalczać oszołomstwo...własnym oszołomstwem. Żeby przekonań nieprzekonanych, wystarczyłoby publikować proste zestawienia typu (dane zmyślone, wiadomo o co chodzi) "po odrze powikłania w postaci zapalenia płuc były na poziomie 30%, w postaci zapalenia opon mózgowych - 5% zaś w przypadku szczepionki powikłania to alergia u 10% zaszczepionych, jakaś poważna choroba u pół promila zaszczepionych". W efekcie byłoby widać, że powikłania poszczepienne są mniejszym problemem, niż powikłania po chorobach - jakby na to nie patrzeć lepiej mieć alergię, niż polio. A zamiast tego mamy propagandowe artykuły twierdzące, że szczepionki są 100% bezpieczne i nie powodują żadnych skutków ubocznych itd. W efekcie osoba szukająca informacji może co najwyżej trafić na oszołomstwo z jednej i drugiej strony i wybrać tego krzykacza, który akurat będzie miał lepszy marketing. Jedyna nadzieja w pediatrach, którzy rzeczowo wytłumaczą rodzicom wątpliwości - ale jak pediatra nie będzie mieć czasu i rodzic pójdzie do doktora Google, to różnie może się skończyć.

Odpowiedz
avatar sla
11 11

@soraja: Naprawdę w poważnych mediach są artykuły, które mówią, że szczepionki nie mają żadnych powikłań!?

Odpowiedz
avatar soraja
6 10

@sla: powiedziałabym raczej, że w mediach mainstreamowych, typu wybiórcza - jakoś na dniach czytałam ich wywiad z "ekspertem", który pisał takie bzdury. Wątpię, by takie artykuły pojawiały się w poważnych pismach medycznych, ale też przeciętny człowiek poważnych pism medycznych nie czyta.

Odpowiedz
avatar sla
8 8

@soraja: Nawet w tych mainstreamowych nie widziałam takich bzdur. Że są bezpieczne owszem. Ale że nie mają żadnych skutków ubocznych?

Odpowiedz
avatar Aranos
-2 2

@sla: Od kiedy szczepionki sa bezpieczne ? Bezpieczne bylyby gdy najgrozniejszym NOP byloby 2-3 dniowe odchorowanie szczepienia. Ale tak ni e jest. Temu mowienie ze szczepionki sa bezpieczne to jak dla mnie bzdura.

Odpowiedz
avatar Jenota
24 26

Mam wrażenie, że najcięższym powikłaniem poszczepiennym w tym kraju jest debilizm - nie w sensie jednostki chorobowej, tylko tumaństwa, głupoty i kołtuństwa. Im więcej zaszczepionych pokoleń, tym naród ciemniejszy i bardziej podatny na wiarę w czarownice. W imieniu wszystkich ciężarnych dziewczyn zagrożonych zarażeniem różyczką, oraz facetów którzy zachorują na świnkę i stracą możliwość posiadania potomstwa - życzę każdej mamuni mówiącej dumnie "ja nie szczepię" kija w ucho, bądź dowolnego trzyliterowego obiektu w czteroliterowy otwór. P.S. Przepraszam Szanownych Państwa, ale strasznie mnie już te matoły irytują.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
3 9

odpowiedź jest bardzo krótka: to idioci ;-) pozdrawiam ;-)

Odpowiedz
avatar SaszaRozbieraCiagnik
6 14

Czemu szczepieni nie chcą szczepić? Pewnie mają uraz po tym jak ich bili w szczepionkę :P

Odpowiedz
avatar mailme3
3 3

@SaszaRozbieraCiagnik: Mistrzostwo! Czemu Cię minusują pozostaje dla mnie zagadką.

Odpowiedz
avatar manson1205
4 6

Tylko dziwnym zbiegiem okoliczności MMR wprowadzono w 1989 r., wcześniej szczepiono pojedynczo na odrę, świnkę i różyczkę, więc organizm walczył z jedną chorobą, a nie trzema na raz.

Odpowiedz
avatar Meliana
9 11

@IgoArth: Poczytałam - i z całym szacunkiem, ale oba artykuły mają dla mnie taką samą wiarygodność, jak to, co jest publikowane na stronie faktu, onetu, czy innej interii. Ani to poważny, medyczny portal, ani żadne poważne publikacje, nawet żadnego liczbowego zestawienia czy statystyki - z czego się tu dokształcać? Już chyba większą wartość "naukową" ma ta dyskusja na piekielnych...

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
11 15

@IgoArth: Odniosłam wrażenie, że jest wręcz przeciwnie w tej dyskusji. Jeżeli chodzi o dokształcanie, podzielam zdanie Meliany - równie dobrze mogłabym tu wrzucić skrajne z drugiej strony źródła o kompletnie odmiennym zabarwieniu, nic to jednak nie zmieni. Przeszukałam informacje na temat działalności autorki artykułu, pani prof. Marii Doroty Majewskiej, i szczerze mówiąc uważam ją, podobnie jak organizację STOP-NOP, za mistrza manipulacji informacją, szczególnie że niewielu z nas jest lekarzami lub "siedzi" w rynku farmaceutycznym. Oto jedno cudo, na które się natknęłam podczas poszukiwań: https://modnebzdury.wordpress.com/ Zerknęłam również na pozostałe artykuły tych portali i powiem jedno: jako nieobiektywne są dla mnie niewiarygodne. Przypominają mi nieco zakątki maniaków teorii UFO i kryptozoologii - trudno odnaleźć rzeczywiście potwierdzoną informację. Nie dajmy się zwariować, miejmy swój rozum i na wszystko nakładajmy filtr. Szczepienia przeciw wszystkiemu są idiotycznym narażaniem zdrowia, kontynuacją farmaceutycznej akcji "weź pigułkę!" (chyba połowa reklam jest o produktach dostępnych w aptece), natomiast w obecnych czasach, gdy cywilizowany człowiek dzieli przestrzeń życiową z wieloma stłoczonymi sąsiadami nie możemy sobie pozwolić na wybuch epidemii poważnej choroby zakaźnej, która rozprzestrzeni się bardzo szybko, bo zanim zdążymy zareagować, poleci samolotem na inny kontynent, pojedzie Railway Europe czy nawet złapie stopa na drugi koniec świata. I tylko o to tu chodzi. Jeżeli zaś się nawzajem dokształcać, to polecam poczytanie o tym, co dzieje się w krajach trzeciego świata, gdzie szczepionki nie są tak szeroko dostępne jak u nas.

Odpowiedz
avatar agathos87
6 8

Jestem rocznikiem 87 i też pamietam obowiązkowe szczepienia. Nic mi nigdy złego nie było. A czemu się dziś ludzie buntują? Najprostsza odpowiedź to z głupoty. Albo dla zasady. Bo taka moda, żeby nie szczepić. A ile tych "inteligentnych" rodziców się dowie, że jednak warto, bo potem ich dzieci będą miały komplikacje z powodu nie szczepienia, ja wiedzieć nie chcę i nie życzę.

Odpowiedz
avatar Bastet
-2 2

@agathos87: Sprawdź sobie na co cię szczepili i porównaj z tym co dziś w dzieci wciskają. I ile jeszcze chcą, reklamują, polecają aby wciskać.

Odpowiedz
avatar Balzakowa
7 15

Jednego jestem ciekawa. Te osoby które tak się boją zaburzeń neurologicznych - ile oni i ich ich dzieci siedzą przy kompie, przed telewizorem, rozmawiają przez telefony komórkowe? Ryzyko ataku padaczki po dwóch godzinach na kompie jest licznie udokumentowane.

Odpowiedz
avatar jogibaboo
-1 13

to najgłupsza rzecz jaką przeczytałem w internetach. Tu nie pomoże edukacja, tu trzeba mocnych restrykcji bo idiotów którzy wierzą w dna poronnych płodów w szczepionkach nie przekonają żadne logiczne argumenty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Dużo osób chyba nie jest tyle przeciwko szczepieniu dzieci "w ogóle", tylko przeciwko pewnemu rodzajowi szczepień dodatkowych, których skuteczność czasem bywa wątpliwa, które są dodatkowo płatne i wcale niemało kosztują, które czasem wiążą się ze skutkami ubocznymi niewspółmiernymi do efektu ochrony. Inna rzecz, że są oczywiście takie szczepionki, które są po prostu konieczne. Problem w tym, że teraz jeszcze taka głupota nie będzie miała zbyt wielkich konsekwencji - szczepionkowa moc tępienia chorób polega na tym, że choroby nie mają szans się przenieść. Przez to, że i tak szczepi się większość dzieci (przynajmniej w krajach zachodnich), te nieszczepione mają niewielką szansę zachorować na pewne choroby. Więc "po co szczepić, koleżanka nie szczepiła dziecka i nie zachorowało".

Odpowiedz
avatar Natas
1 7

Autyzm? Pie*dolnijcie się w łeb. Macie gorzej zryte berety niż te dzieci z autyzmem.

Odpowiedz
avatar Perzyn
6 6

Cała afera z ruchami antyszczepionkowymi zaczęła się od badań niejakiego Andre Wakefielda z 1998 roku, które były wątpliwe metodologicznie i jak się okazało sfałszowane. Lance wycofał je w 2010 roku. Od czasu publikacji Wakefielda przeprowadzonych zostało dużo badań w zakresie bezpieczeństwa szczepionek oraz ich związku z autyzmem, które nie wykazały związku przyczynowego, ale idea chwyciła. U nas jest stosunkowo nowym trendem, ale na zachodzie, zwłaszcza w USA jest już w pewnych środowiskach ugruntowana. Przede wszystkim wśród zwolenników medycyny alternatywnej i wszystkiego co naturalne. W miejscach gdzie zwolennicy ruchu są skoncentrowani powstają "enklawy" nieszczepionych dzieci. Stąd na przykład epidemia ospy ze źródłem w Disneylandzie.

Odpowiedz
avatar asmok
5 9

"Skąd nagle większość "szczepionych" rodziców jest przeciw szczepieniom swoich dzieci? " Z kampanii medialnej. To tak proste i oczywiste, że aż głupio że pytasz. Po pierwsze żadna tam większość. Większość tych antyszczepionkowców to są hipotetyczne zmyślone postaci, stworzone właśnie na rzecz kampanii. Sporo proszczepionkowców też. A dalej już się samo toczy. Część ludzi uwierzy jednym argumentom, część drugim i kampania zaczyna żyć własnym życiem. Jeśli tych głupich jest za mało, to nadal się pisze artykuły w których się twierdzi że jest ich pełno i przywołuje mityczne nienamierzalne panie Halinki które nie zaszczepiły dzieci. A później ty się naczytasz. I myślisz że "większość". Tymczasem statystyki, nawet te podawane przez proszczepionkowców, twierdzą coś przeciwnego. Odsetek dzieci zaszczepionych na groźne choroby z roku na rok rośnie. Liczba zachorowań z roku na rok spada. Taka jest rzeczywistość. To, że istnieje masowa akcja sprzeciwu wobec szczepień, to już wyłącznie rzeczywistość medialna, zwykła manipulacja. Tacy prawdziwi przeciwnicy szczepionek, to zazwyczaj protestują przeciwko konkretnym szczepionkom, często konkretnych firm, lub nawet konkretnej serii. No i co z takimi zrobić, jeśli nagłaśniają np. zakup za państwowe środki wadliwej serii szczepionek, albo wypuszczenie do obiegu serii która miała badania krótsze niż przewidują przepisy? Przecież z takimi argumentami nie da się walczyć. No to trzeba zrobić kampanię antyszczepionkową, sprowadzić sprawę do absurdu, wrzucić wszystkich do jednego wora, przedstawić jako oszołomów. Kto później uwierzy takiemu co wykaże nieprawidłowości? Przecież już wszyscy wiedzą że przeciwnicy szczepionek to oszołomy, więc ten co tu przeciw kolejnej protestuje na pewno też. Przypominam, że cała ta kampania zaczęła się od sprzeciwu przeciwko szczepionkom na grypę. Jak zresztą się później okazało, faktycznie całkiem bezużytecznym a częściowo też wycofanym z różnych powodów. A później media, na początku wyłącznie media, zaczęły twierdzić że ludzie odmawiają szczepień. Pominęli ten drobny fakt że chodziło konkretnie o szczepienia przeciwko grypie. Pisali ogólnie - odmawiają szczepień. Więc doszło do kuriozalnej sytuacji. Ktoś postawił zarzuty konkretnej szczepionce przeciwko grypie - że złe szczepy, że zbyt krótki okres badań, że zastosowano nieprzebadane substancje dodatkowe. A w odpowiedzi media pieją - ty zły człowieku - przecież odra jest niebezpieczna, nie wolno być przeciwnikiem szczepionek bo dzieci umrą na odrę. A jak tak ciągle gdzieś trąbią w kółko o jednym temacie, to ludzie w końcu podejmują dyskusję. I sprawia to wrażenie że dyskusja jest żywa, że obie strony mają wielu zwolenników i są zaangażowane w tą dyskusję. Tyle że ... tak nie jest.

Odpowiedz
avatar Rafikk222
2 4

Wiesz czemu? Bo ludziom się nudzi po prostu i sobie wymyślają różne pierdoły którymi to potem zalewają nas media chcą też mieć swoje 5 minut, a najlepiej to podejść i pier... w łeb takiego każdego "rodzica"

Odpowiedz
avatar Bastet
1 1

Rocznik 1990 nie miał obowiązkowego szczepienia przeciw żółtaczce ani śwince. Szczepienie MMR (odra-świnka-różyczka) wprowadzono do programu szczepień jako szczepionki ZALECANE (nierefundowane) więc NIEOBOWIĄZKOWE (nierefundowane). Jako obowiązkowa i refundowana weszła dopiero w 2004 roku. A przeciw żółtaczce obowiązek wszedł w 1995 lub 1996 roku. Więc jak dla mnie wpis bez sensu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2015 o 17:31

avatar tasartiv
2 2

Witam, jestem rocznikiem '94, zostałam zaszczepiona z tego co wiem tylko na tężec, odrę i chyba coś jeszcze, zaraz po urodzeniu. Od tego czasu nigdy nie chorowałam poważniej niż na przeziębienie z własnej głupoty (poza ospą w przedszkolu, którą przeszłam jak cała reszta instytucji z tym, że z jedną krostką na ciele).

Odpowiedz
avatar karacek21
4 4

To wszystko przez szczepionki przeciw grypom

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
0 2

Żaden koncern farmaceutyczny nie udostępni badań klinicznych nt. śmiertelności po szczepieniach.

Odpowiedz
avatar InuKimi
4 4

Ja jestem ofiarą powikłań poszczepiennych. Tadam! Dostanę brawa? :) Nie oznacza to jednak, że jestem przeciwniczką szczepień. Ludzie mają różne organizmy, immunologii nigdy na 100% nie da się przewidzieć - trudno, zdarzyło się, ja byłam tą słabszą sztuką. Gdybym żyła przed wiekami, byłabym pewnie tą, która odpadała, ginęła. Teraz mamy medycynę, która ratuje dzieci niegdyś nie mające większych szans. Takie jest życie - nie zawsze jest się tym szczęśliwcem. Ale porównując to, ile osób na szczepionkach skorzystało i ile ucierpiało... No ludzie, nie ma co porównywać. ;) A zupełnie inna sprawa to rodzice szczepiący dzieci "oj, to tylko mały katarek... Nic mu nie będzie...". Pozdrawiam, Żywy Okaz Powikłań ; )

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
1 1

@InuKimi: witamy w klubie poczytaj mój post na fb

Odpowiedz
avatar mutant
-1 1

5/10

Odpowiedz
Udostępnij