Jak to często na Piekielnych bywa, czytając czyjąś historię (
http://piekielni.pl/64915), przypomniałam sobie własną.
Jakieś dwa lata temu zaczęły mnie boleć plecy. Początkowo myślałam, że coś mnie przewiało. Poleżę, wygrzeję to samo przejdzie. Nie przechodziło, więc wybrałam się do lekarza rodzinnego. To naprawdę złota kobieta, lekarz z powołania. Powiedziała, że z kręgosłupem nie ma żartów i leczenia na własną rękę, trzeba iść do neurologa, on wypisze skierowanie na rezonans i będzie wiedział co dalej.
Kolejki do neurologów jakie są, każdy wie. Poszukałam jednak i znalazłam w jednej przychodni panią neurolog, do której były wolne terminy. Na pierwszej (i ostatniej) wizycie dowiedziałam się dlaczego nie ma do niej kolejek.
W umówiony dzień przyszłam z wynikami badań, jakie zleciła rodzinna i tłumaczę pani neurolog co mnie boli i gdzie. Ta nawet nie spojrzała na skierowanie czy wyniki badań. Popatrzyła na mnie, zmierzyła wzrokiem i stwierdziła, że leczyć nie ma co, bo „jest pani za młoda na bóle pleców”. Uśmiecham się i pytam skąd wie ile mam lat, skoro nawet do karty nie zajrzała, ale dla pani każdy poniżej 60 nie ma prawa skarżyć się na ból pleców. Zapytałam jeszcze raz czy może mnie chociaż zbada, bo naprawdę mnie te plecy bolą. Nie ma takiej potrzeby, pewnie mnie przewiało i panikuję. Poleżeć, samo przejdzie.
Z zasady nie kopię się z końmi, więc pomyślałam, że wrócę do rodzinnej po skierowanie i pójdę do innego lekarza, tym razem specjalisty. Nie zdążyłam, wieczorem byłam już na pogotowiu z diagnozą: przepuklina odcinka lędźwiowego. Oczywiście na pogotowiu pytali mnie czy byłam z bólem u lekarza, więc opowiedziałam im całą historię. Nawet nie musiałam mówić u kogo byłam, pani neurolog była im doskonale znana. Nie ja pierwsza i pewnie nie ostatnia napisałam na nią skargę, a pani nadal pracuje i „przyjmuje”.
zoz
Nadal pracuje, przyjmuje i bierze pensję... A że kolejek do niej nie ma - zawsze znajdzie się naiwny, który skorzysta. Pierwszy i ostatni raz. Ale przecież chorych wielu jest, nie zabraknie ich przecież...
Odpowiedz"chodziarz" cię nie zbada jak trzeba...
Odpowiedz@PooH77: Hehe dobre :) Nie zauważyłam autokorekty. Już poprawione. Dzięki.
Odpowiedz@ototot: Tak myślałem, że autokorekta nabroiła;).
OdpowiedzA ten chodziarz to był na praktykach u pani neurolog, czy jak? W sumie chodziarstwo to fajne hobby, ale to chyba jakiś znany musiał być, skoro rozpoznałaś, nie? A myślałam, że tacy to drugiej roboty już raczej nie biorą...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2015 o 12:51
Mam 18 lat i dwie torbiele w kręgosłupie. Boli jak pieron. Jakby ktoś mi powiedział, że jestem na to za młoda to by chyba oberwał...
Odpowiedz@Rammsteinowa: fakt, jesteś za młoda na taką chorobę, tylko że choroba nie wybiera ani pod względem wieku ani urody :) zdrowia życzę i cierpliwości do konowałów.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: A dziękuję! :) Póki co jest całkiem ok, a trafiłam na bardzo fajnych lekarzy, więc nie mam na co narzekać. Ale jakbym trafiła na taką babę to bym nie zdzierżyła.
Odpowiedz@Rammsteinowa: Gdy jako 30-latka trafiłam do lekarza z przepukliną dwóch dysków usłyszałam, że dziś ludzie po 30. dzielą się na tych ze zdiagnozowanymi chorobami kręgosłupa i tych z jeszcze niezdiagnozowanymi. Kiedyś to była rzadkość, teraz większość z nas prowadzi siedzący tryb życia, ma stresującą pracę, spędza długie godziny przy komputerze. I takie są skutki.
Odpowiedz@inga: Ja akurat miałam równo 30 więc wychodzi, że wpisuję się w statystykę :)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2015 o 21:08
@ototot: 34 lata. W ubiegłym roku przepuklina odcinka lędzwiowego. Prawą nogą nie mogłem kroka zrobić. Było to we wrześniu 2014r. Tabletki, zastrzyki i znowu zastrzyki i nic. Na kasę chorych nie było co liczyć wieć tylko prywatnie z wypłatą 1400zł i miesięcznymi opłatami 900. Neurolog 100zł,prywatny rezonans( bo jak prywatnie neurolog na rezonans kieruje to i trezba za niego zapłacic) 600zł. następna wizyta u neurologa 100zł. Neurolog stwierdził, że to trzeba do neurochirurga i to szybko. Neurochirurg 100zł ale chociaż ten lekarz po tygodniu od wizyty zadzwonił do mnie że mam się zaraz wstawić do szpitala. Operacja, 6 miesięcy chorobowego. Noga nadal boli ale już nie tak, lecz ciężko byc schylonym dłużej niż 1 minutę. Praca fizyczna. Ot uroki Lekarzy Nfz-u. I jesze na wizytę kontrolną po operacji, czyli po 4 tygodniach musiałem iść prywatnie bo mnie nie chcieli zarejestrować bo miejsc nie było:-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2015 o 19:51
Może napisz też do NFZ? Oni "lubią" wizyty, za które ktoś wziął kasę, ale które de facto się nie odbyły, bo mogą walnąć przychodnię po kieszeni. A to skuteczniejszy argument niż jakaś tam skarga.
Odpowiedz@bloodcarver: Tak napisałam. Do przychodni, w której pani pracuje i do NFZ.
OdpowiedzTeż usłyszałam, że jestem za młoda - od gastrologa. Według niego fakt, iż od dziecka mam poważne problemy z jelitem drażliwym oraz genetyczną skłonność do polipów to jeszcze nie powód, żeby wysłać mnie na badania endoskopowe. Wróciłam się do rodzinnego po skierowanie na ww. badania.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2015 o 14:36
Moim zdaniem takie przypadki to dzieci lekarzy, jeszcze z pokolenia "gdzie tata lekarz tam syn też lekarz". Wtedy nikt nie patrzył na to, że syn/córka się nie nadaje i o wiele bardziej woli piec chlebek i babeczki.
OdpowiedzOczywiście, że stwierdzenie "młodzi nie chorują" jest całkowicie głupie z założenia. Dodatkową piekielnością jest to, że jeśli sprawa dotyczy kości, to wręcz błogosławiestwem jest jak najwcześniejsza diagnoza. "Prostowanie" kręgosłupa, ortodoncja, właśnie to najlepiej sprawdza się kiedy człowiek dorasta a nie kiedy jest dorosły i ma już krzywe kości i garba.
Odpowiedzno niestety polscy lekarze...
Odpowiedz