Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na fali fascynacji biegami narciarskimi i Justyną Kowalczyk, wraz z rodzicielką zdecydowałyśmy…

Na fali fascynacji biegami narciarskimi i Justyną Kowalczyk, wraz z rodzicielką zdecydowałyśmy się spróbować tej dyscypliny sportu. Spodobało się, więc oczywista myśl: kupić własne narty biegowe. Po dwóch latach udało się, mamy własny sprzęt.

Tato również zaraził się bakcylem, więc od jakiegoś czasu biegamy rodzinnie, głównie w Jakuszycach w Szklarskiej Porębie. Gdzie tu piekielność? Ładne widoki, ruch na świeżym powietrzu, pewnie nie jest tak strasznie, co nie? Otóż problem leży w zachowaniu innych użytkowników tras biegowych i nie chodzi mi o wywracających się narciarzy (wiadomo, ktoś, komu pierwszy raz przyczepi się do nóg prawie dwumetrowe deski i da dłuuugaśne kijki po prostu musi się kilka razy wywrócić - nie ma bata), ale o ludzi spoza tak zwanego światka narciarskiego. Na przykład spacerowicze. No bo po co iść gdzieś daleko na spacer, skoro pod nosem są takie ładne trasy. To nic, że idąc piechotą zniszczę tory - przecież to żaden problem. A skoro już jestem na spacerze, to przydałoby się wyprowadzić pieska, niech się maleństwo wybiega.

Problem leży w tym, gdy to "maleństwo" wybiegnie bez smyczy na skrzyżowanie dwóch często używanych tras biegowych, na dodatek tras dość stromych, więc biegacze osiągają tam znaczne (przynajmniej jak na biegi) prędkości. Wystarczy dodać do tego mało doświadczonych biegaczy, którzy ucząc się "obsługi" nart mają problemy z hamowaniem i kraksa gotowa. No i oczywiście zdarzają się niespodzianki w przypadku żółtego i brązowego śniegu, no ale kto by się tym przejmował? Skoro trasy nie są płatne, to znaczy, że można na nich robić co tylko się chce. Empatia w społeczeństwie leży i kwiczy.

Jakuszyce trasy biegowe

by sajgonka111
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sla
9 15

Jest jakoś wyraźnie oznaczone, że to trasy biegowe, że nie wolno po nich chodzić bo się zniszczą? Jeśli nie to skąd osoby kompletnie niezwiązane z tym sportem mają o tym wiedzieć, rozpoznać, czy to trasa czy to zwykła droga?

Odpowiedz
avatar sajgonka111
4 10

@sla: Na wejściach na trasy biegowe są znaki zabraniające wchodzenia z psami (przynajmniej na większości z nich, sporo wejść jest robionych "na dziko", więc tam znaków nie ma, ale skoro ktoś zna okolicę na tyle dobrze, żeby odnaleźć takie wejście, to pewnie zna podstawowe zasady obowiązujące na trasach). Co do pieszych nie mam pewności. Tory są widoczne (przykład masz tutaj: http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.biegowki.szkolanemo.com/autoinstalator/joomla3/modules/mod_image_show_gk4/cache/trasa22.1gk-is-82.jpg&imgrefurl=http://www.biegowki.szkolanemo.com/&h=300&w=960&tbnid=xEYmdOW1MLU2MM:&zoom=1&docid=GUXIGMlBuOqh9M&ei=NKnrVJHzKoaPPcLsgJgM&tbm=isch&ved=0CCQQMygEMAQ). Idąc łatwo zauważyć, że buty zapadają się w śnieg głębiej niż narty i zostawiają spore dziury. Dodatkową wskazówką, pomagającą rozpoznać, czy idziemy po trasie biegowej, mogą być śmigający obok ciebie narciarze :) Poza trasami praktycznie się nie biega ze względu na możliwość porysowania ślizgu.

Odpowiedz
avatar sla
7 9

@sajgonka111: Z psami rozumiem, powinno się po nich sprzątać i poza trasami. Wejście można znaleźć przypadkiem, pewnie można także przypadkiem znaleźć się na trasie (no chyba, że są szczelnie ogrodzone). Takie ślady i biegających narciarzy widziałam nawet w miejscu, które trasą na pewno nie jest - zwykła, polna droga albo łąka przysypana śniegiem.

Odpowiedz
avatar sajgonka111
-3 5

@sla: Nie mówię, że narciarze biegowi nie wybiegają poza trasy, jednak najczęściej spotkasz ich na takich trasach jak te w Jakuszycach - chodzi tu głównie o wspomniane przeze mnie tory do stylu klasycznego, które znacznie ułatwiają bieganie. A same Jakuszyce są znanym ośrodkiem sportowym - w lecie można tam pojeździć na rowerze, w zimie pobiegać na nartach.

Odpowiedz
avatar Zmora
9 17

@sajgonka111: No i co z tego, że ośrodek sportowy? To jak ośrodek sportowy to nagle wszyscy są oświeceni wiedzą sportową? Prawda jest dokładnie taka, jak sla mówi. Ja np. pierwsze słyszę, że się "trasa niszczy". Do tego nam się bardzo często z naszym psem zdarza chodzić po okolicy i znajdować takie "wejścia" przypadkiem zupełnie. Zwłaszcza, jeśli jesteśmy gdzieś na wyjeździe, co chyba nie byłoby dziwne w "znanym ośrodku sportowym". Jeśli bym na taką trasę wlazła z psem (jeszcze mi się nie zdarzyło, ale na jakieś kiepsko oznaczone leśne ścieżki rowerowe mi się zdarzyło), to jasne, zlazłabym szybciutko, co by ruchu nie rozwalać. Ale, ale. Gdybym wlazła na taką ścieżkę "na dziko", nie oznaczoną, to bym zlazła dopiero w momencie, gdy poczułabym, że mój pies lub ja jesteśmy zagrożeni (czyli zależy od natężenia ruchu, bo jakby był mały, to pewnie nawet bym się nie zorientowała, że komuś po trasie łażę). I w przypadku "dzikiej" ścieżki naprawdę jakość waszej trasy i czy ją wam rozdepczę, to mnie akurat wyjątkowo mało obchodzi, bo skoro wy na dziko robicie trasę, to ja na dziko mogę robić ścieżkę do spacerowania dokładnie w tym samym miejscu, na tej samej zasadzie. Tak, jestem nieempatyczną egoistką.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2015 o 1:23

avatar bonsai
6 12

Szczerze? Gdybym zobaczyła taki widok jak na przedstawionym zdjęciu to w życiu bym się nie domyśliła, że na jakiejś trasie jestem... Głęboki śnieg też by mnie nie ruszył, przyzwyczajona do takiego jestem i pewnie bym uwagi nie zwracała. A skoro tak sobie marudzicie na ludzi z psami... To wiecie jak ja klęłam [a raz nawet pogoniłam z psami] na ludzi robiących sobie "dzikie" trasy do biegów narciarskich PRZEZ MÓJ OGRÓDEK? Albo pędzących sobie przez las, widzących mnie z psem przed sobą, a później awanturujących, że psa przy nodze nie miałam... A wystarczyłoby krzyknąć/gwizdnąć, bo naprawdę mam prawo nie zauważyć kogoś za plecami - zabrałabym psa bez mrugnięcia okiem. Ps. Z psami pogoniłam gościa, który po raz kolejny się awanturował, że on mi przez ogródek jeździć będzie bo on tak chce... A że psy duże i usłuchane to... u siebie w końcu byłam ;).

Odpowiedz
avatar hanika
2 4

@Zmora: popieram w 100%...no bo jak to zimą ,pieszo po górach...jakim prawem...wtedy góry są dla narciarzy a nie dla pieszych....a my bezczelnie łazimy...

Odpowiedz
avatar kayetanna
5 7

Jak jest wspólne to znaczy niczyje i nikt o to nie dba. A potem taki Janusz z Halyno marudzą, że brzydko w okolicy i nie ma co robić.

Odpowiedz
avatar sajgonka111
3 3

Nie pisałam o dzikich trasach, ale o dzikich wejściach na trasę, używanych głównie przez mieszkańców pobliskich domów. Same trasy są wyraźnie oznaczone, na trasach znajdują się mapy, które w sposób wyraźny wyznaczają ich przebieg. I zapewniam, że empatii u mnie nie brakuje, jednak nic nie usprawiedliwia stwarzania sytuacji niebezpiecznych dla innych użytkowników (czyli narciarzy, dla których te trasy w okresie zimowym są przeznaczone).

Odpowiedz
avatar hanika
2 2

Wróciłam właśnie ze Szklarskiej... idziemy sobie szlakiem wytyczonym milion lat temu a tu nagle szlak przecina trasa narciarska...zeby iść dalej trzeba przemknąć między narciarzami bo innego wyjścia nie ma. I taka sytuacja jest w 3 miejscach...Oczywiście wszyscy zjazdowcy patrzą jak na intruzów...tylko jedno "ale" szanowni deskowcy...szlaki były tam wcześniej. trasy pojawily się później i to one stały się zawalidrogami. Szanujmy się nawzajem i żyjmy w symbiozie bo to ,że ktoś woli jeździć niż chodzić, że wydał dużo większę pieniądze na sprzęt niż my na buty i kurtki nie czyni go panem gór. Bardzo przyjemnie jest slalomem usiłować dostać się na drugą stronę trasy...doprawdy...a tak wyznaczony jest szlak. dokładnie w połowie zjazdu.

Odpowiedz
Udostępnij