Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po tym jak rozstaliśmy się wraz z moją Lubą, pozostałem w przydużym…

Po tym jak rozstaliśmy się wraz z moją Lubą, pozostałem w przydużym domku, który dotychczas wynajmowaliśmy: zgrabne dwie sypialnie, spory salon, całkiem przyjemny ogródek (z którego to żyjątka lubiły często odwiedzać nas w środku...). Jako że było to zdecydowanie za dużo (i co ważniejsze za drogo) dla mnie samego, postanowiłem poszukać współlokatora - oczywiście najpierw wśród znajomych. I tak to trafił mi się Dylan - 21 letni syn dobrej znajomej, który to również parał się studiowaniem (domek był tuż przy uniwerku, na który to również w owym czasie uczęszczałem jednocześnie pracując).
Warunki omówione - chłopak płaci NZD$100 za tydzień, ja pozostałe NZD$150 +światło i internet. Wszyscy wydają się szczęśliwi.

Dylan był chłopakiem dość nieśmiałym - dziennie zamienialiśmy dosłownie dwa słowa, cały czas siedział w swoim pokoju, raz czy dwa miał jakiś gości, co mi niespecjalnie przeszkadzało.Potem zaczęły się schody - Dylan płacił bowiem czynsz z zasiłku socjalnego dla studentów, a żeby takowy dostawać trzeba... chodzić na studia, a z tym mój sublokator miał problem - jak się gra do szóstej rano (mówię serio, bo nie raz słyszałem odgłosy komputera jak w nocy wstawałem), to ciężko wstać na ósmą na uniwerek. Tak więc Dylan pożegnał się z instytucją oświaty, a tym samym ze źródłem pieniążków. Próba rozmowy z nim o zaległym czynszu przebiegała w ten sposób, że ja kulturalnie pytałem "Kiedy jest w stanie zapłacić" a on (patrząc na ziemię) mamrotał pod nosem coś w stylu "...jutro.. wkrótce... tak, na pewno pojutrze".

Normalnie bym go już wtedy wyrzucił, ale w końcu to syn dobrej znajomej... więc powiedziałem jej o tym problemie - rozwiązała go rejestrując Dylana jako bezrobotnego na zasiłku. Tak, Ona musiała go zarejestrować, bo chłopakowi się nie chciało...

No nic, nie mój cyrk, ważne że chłopak płaci - wszystko wróciło do normy na najbliższe dwa miesiące - Dylan spędzał całe dnie zamknięty w pokoju, nie wychodząc nawet do kibelka, otwierając drzwi jedynie gdy z jakiegoś powodu psuło się Wi-Fi (miałem ciut popsuty router, trzeba było go restartować przynajmniej raz dziennie). Po dwóch miesiącach Dylan znowu przestał płacić: otóż żeby dostać zasiłek dla bezrobotnych, trzeba co jakiś czas stawić się w urzędzie, podpisać listę czy nawet (o zgrozo!) zobaczyć półgodzinną prezentację w stylu "jak pisać CV". Dylan na takowe spotkania (raz na miesiąc) nie uczęszczał, więc zasiłek został obcięty.

O ile dotychczas go jakoś czasem widywałem, teraz kompletnie mnie unikał - potrafił przesiedzieć cały dzień w swoim pokoju, nawet odcięcie internetu nie wywoływało reakcji, próby komunikacji kończyły się na tym, że mówiłem do zamkniętych drzwi... Raz zdarzyło się, że wcześniej wróciłem z pracy - Dylan był w kuchni i żeby dostać się do pokoju musiałby przejść koło mnie - zamiast tego... wyskoczył kuchennym oknem i wszedł ponownie oknem do swojego pokoju.

Matce było chyba wstyd, zaczęła mi płacić z własnej kieszeni, Dylan natomiast zaczął dostawać minimalny zasiłek zdrowotny jako "osoba z problemami emocjonalnymi", co pozwalało mu regularnie zamawiać pizzę na wynos i jakoś unormować jego zachowanie.

Pewnej niedzieli, udało mi się go jakimś cudem zobaczyć stojącego w kuchni - tutaj trzeba zaznaczyć, że Dylan nie był czyścioszkiem - gdy przechodził koło mnie lepiej było wstrzymać oddech - zapytałem więc czy może by tak wyrzucił coś z tego jedzenia, które to powoli się psuje w lodówce, nim rozwijające się na nim życie utworzy cywilizacje. Odparł że wyrzuci jak będzie robić porządek, bo on się wyprowadza. Kiedy? Wkrótce.

Noooo dobra... Jeden problem z głowy, choć to sprawia że znowu będę mieć problemy finansowe. Wyszedłem na parę godzin, gdy wróciłem już go nie było, została tylko kolekcja brudnych talerzy w jego pokoju, spora porcja pizzy "brie" w lodówce i plastikowy miecz świetlny.

Dobra, mam dość sublokatorów: wynoszę się na mniejsze. Doprowadziłem mieszkanie do połysku i powiadomiłem właściciela że za 3 tygodnie (tyle wypowiedzenia miałem dać zgodnie z umową) się wyprowadzę. Teraz problem zaczął sprawiać właściciel - że jak to, że brudno, że kaucji nie odda, że jak wynajmowałem to w ogródku były zielone liście na drzewach a teraz jakieś brązowe (była kurde bele jesień!), że krzaki się rozrosły itp. No to dawaj, biegam z grabiami i łopatą, przycinam kopię, wywożę...
W międzyczasie znalazłem fajne, małe mieszkanko blisko mojego miejsca pracy.

Wreszcie nadchodzi dzień oddania starego mieszkanka - właściciel się krzywi, biega z paluchem po parapetach, zagląda pod piec - czysto psiakrew! Wreszcie z tryumfem gdzieś, na najwyższej, nigdy nie używanej półce dopatrzył się śladów kurzu i z tryumfem w oczach pokazuje mi maleńki kłaczek - będąc na to przygotowanym wyciągnąłem z kieszeni paczkę chusteczek antybakteryjnych i wytarłem to siedlisko brudu i zarazy.
Właściciel się skrzywił, kaucję zwrócił i zapytał się wrednie "ciekawe gdzie ja teraz tak dobre mieszkanie znajdę?" Odparłem że już od tygodnia mieszkam w całkiem ładnym miejscu, dziękuję bardzo. Po tym nawet się nie pożegnał, po prostu wziął klucze i wyszedł.

Później dowiedziałem się, że gdy moja obecna landlady dzwoniła do niego po moje referencje, opowiedział jej niestworzone historie o moim niedbalstwie, pijaństwie, burdach i że generalnie to nawet w chlewie mieszkać nie powinienem.
Na szczęście nie uwierzyła.

zagranica współlokator mieszkanie

by Mirmil
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kecaw
22 28

Podobnych do Dylana jest sporo osób no ale najśmieszniejsze jest to że on wcale taki piekielny nie był (tzn. dla ciebie, dla swego życia i rodziny to już inna beczka). Piekielnym to tutaj był raczej właściciel, kawał starego knura który wszystkimi możliwymi sposobami na koniec chciał cię udupić i pokazać swą wyższość, jak dla mnie był to człowiek z większymi kompleksami niż Dylan.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

A z jakiej racji przycinałeś te krzaki i ścierałeś kurze...?

Odpowiedz
avatar Mirmil
5 5

@mietekforce: żeby dostać z powrotem kaucję, bo według umowy "dom musi być pozostawiony w stanie zbliżonym do pierwotnego, koszt poprawy różnicy właściciel może pokryć z kaucji". Więc jakbym tego nie zrobił landlord mógłby np napisać że przycianie ogrodu kosztowało go $1000.

Odpowiedz
avatar katarzyna
1 1

@mietekforce: poza umową to zwykła przyzwoitość.

Odpowiedz
avatar egow
-1 3

Po tym jak rozstaliśmy się wraz z moją Lubą.... -_-

Odpowiedz
Udostępnij