Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z powodów rodzinnych nie skończyłem szkoły ponadgimnazjalnej, alimenty się skończyły to trzeba…

Z powodów rodzinnych nie skończyłem szkoły ponadgimnazjalnej, alimenty się skończyły to trzeba jakoś mamie finansowo ulżyć. Na wsi mieszkałem więc dużo miejsc pracy nie było, nie licząc sezonowej. Największe szanse miałem w miejscowej ubojni kurczaków, więc tam się udałem.

Niestety nie potrzebowali pracowników "na już", ale powiedziano mi bym zostawił numer telefonu bo "tu częsta rotacja" i zadzwonią jak będzie miejsce, czyli nie wiadomo kiedy, może jutro, może za pół roku. Zostawiłem i czekam. Miesiąc, drugi, trzeci, nic. W międzyczasie rozglądam się na czymś innym, ale ciężko znaleźć coś w pobliżu lub gdzie mógłbym dojechać bez samochodu. W końcu w gazecie widzę ogłoszenie z w/w ubojni iż poszukują pracowników na gwałt. "Zadzwonimy". No coś im nie wyszło ale dobra, zadzwonię ja. W trakcie rozmowy usłyszałem zdanie "ale ja nie szukam pracowników przez telefon, musi pan przyjść się pokazać". No to lecę się pokazać, znowu zostawiam numer i myślę że będzie to co wcześniej. Ale nie! Dzwonią! Mam się stawić wieczorem (praca w nocy, ok. 10 godzin).

Stawiam się o ustalonej godzinie w ustalonym miejscu i prawie od razu wio mnie do szatni. Dostałem ciuchy robocze, przebieram się, teraz trzeba kalosze czy gumiaki, jak kto woli. Ale jest problem: wszystkie są podpisane, od kogoś dowiaduję się że czasem jak ktoś nie przychodzi to zostają. Czyli może mi się poszczęści i dostanę po kimś, a może nie i będę pracował chyba boso. Rękawiczki miałem przynieść własne o czym nikt mi nie powiedział, dostałem też po kimś. Do tego gumowy fartuch, tak, po kimś kogo akurat nie ma. Nadal nie wiem co miałbym robić. Oczywiście zanim dostałem buty i rękawice to inni już poszli na stanowiska. Mnie posłali na bodajże "stanowisko poubojowego przygotowania drobiu". Znaczy, wyrywanie flaków, nadal ciepłych i pełnych. Na stanowisku dla "umilenia" pracy disco-polo z głośniczka. Znalazł się też amator takich rytmów który postanowił nam zaśpiewać, wielokrotnie, ale musiał pod prawie każde słowo wstawić jakieś przekleństwo, najlepiej coś związanego z seksem. Z wyglądu pan śpiewak miał 20-30 lat. Ćwiczył też rzucanie flakami do celu, a celem oczywiście był nowy. Znaczy, ja. 4 godziny mi zajęło uświadomienie sobie, że żaden kierownik czy ktoś go nie uciszy. Całe 10 godzin wył. Z czego 7 dodatkowo rzucał.

Dwie z dwóch przerw spędziłem sortując kurze łapki i oczyszczając kurze serducha z jakiejś żółtej błony. Nikt też nie mógł mi powiedzieć na temat zarobków. "To zależy". Ale widziałem tam ciekawego kurczaka. Kolor jak mysz, rozmiar jak mysz, futro jak mysz. No ale w takim miejscu nie może być myszy, no nie? Na kilka minut przed końcem pracy dostałem znowu flakiem, powiedziałem "dość", przebrałem się, a wychodząc powiedziałem, że mam w dupie taki cyrk. Już wiem czemu tam "duża rotacja jest".

Ubojnia kurczaków Targoszyn

by Byczek1995
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
11 29

Fajnie i stanowczo za dlugo dales tam soba pomiatac. Dobrze przynajmniej, ze w koncu opusciles to BARDZO DZIWNE miejsce pracy. Dziwne, ze dales obrzucac sie flakami bez protestu i to tak strasznie dlugo. Jeszcze dziwniejsze, ze nie ustaliles formalnosci pracy PRZED jej rozpoczeciem. Ale trzeba bylo koniecznie wyciagnac jakies konsekwencje prawne n.p. Sanepid, sad pracy, policja i.t.p. A mysz zachowac jako dowod rzeczowy, badz co najmniej poinformowac przelozonego o sytuacji higienicznej firmy, bo moze nie wiedzial, albo nie chcial wiedziec.

Odpowiedz
avatar Byczek1995
0 12

Niestety mysz nie dała się złapać jako dowód rzeczowy. Kolega który mnie szkolił próbował ją zdeptać, ale nie trafił, więc machnął ręką i pracujemy dalej. A przełożonego nie widziałem i nawet nie wiedziałem gdzie go szukać.

Odpowiedz
avatar margol86
17 29

Polacy godzą się na pracę w takich warunkach, bo jest duże bezrobocie, a każdy chce jakoś żyć. To przykre, że jest u Nas coraz gorzej.

Odpowiedz
avatar 8400111
11 21

@margol86: Właśnie. Czekam na moment kiedy to zaczną oferowac pracowkikom 1-2 zł na godzine i sześć dzni pracy. Może wtedy wyjdziemy na ulice. Póki co każdy sobie ponarzeka, ale i tak nic z tym nie robi. Potulnie godzimy się na wszystko. Przykre to.

Odpowiedz
avatar margol86
-4 12

@8400111: raczej nie mamy wyjścia. Musiałby cały kraj zaaprotestować to może byłoby lepiej.

Odpowiedz
avatar jyyli
8 14

@8400111: u nas już potrafią proponować 2-3zł za godzinę. Wyjście na ulicę raczej nie spowoduje większego szacunku dla pracownika :(

Odpowiedz
avatar 8400111
-2 8

@jyyli: Nie wiem, ja w Polsce nie mieszkam od dawna. A chciałabym. U nas regularnie co roku protestują w całym kraju. Nie mówię, że jednym protestem wynegocjuje się wszystko, ale krok po kroku i można osiągnąć chociaż troche. Zawsze coś, zawsze warto probować ;)

Odpowiedz
avatar mailme3
3 3

@8400111: Zastanawiam się, gdzie ja mieszkam? Chyba że jestem częścią tej zasranej elyty, co się władzy kurczowo trzyma... Nie, jednak nie to. Więc czemu, dochodząc do obecnego stanu rzeczy własnymi siłami, nie narzekam na sytuację w kraju?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 18

Moment, nie powinno byc tak ze dopoki sie uczysz to masz pieniadze z alimentow? Moi znajomi ktorych rodzice nie sa razem dostaja od rodzica, najczesciej ojca alimenty do 20-ktoregos roku zycoa wlasnke z tytulu podejmowania edukacji! Jesli nick mowi prawde to masz kolo 20 lat. Powinienes studiowac. Mozliwe ze dostalbys stypendium socjalne. Liceum zaoczne a w tygodniu praca? Niekoniecznie w tej ubojni?

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
-3 15

@Marunae: z tego co mi wiadomo, to alimenty przysługują tak długo, aż osoba, której zostały one przyznane, nie jest sama się utrzymać. To o czym ty mówisz, to fundusz alimentacyjny :)

Odpowiedz
avatar 8400111
-2 10

@Marunae: Dobrze mówisz. Jeżeli chłopak nie miał problemów z nauka to liceum zaoczne nie będzie dla niego żadnym problemem. @kissedbyfire: Mój ojciec mi nie płaci, bo skończyłam właśnie szkołe. Mam 22 lata i poszukuje pracy. Nie mieszkam w Polsce, tu gdzie miezkam przysługuje mi zaledwie 100 euro na miesiąc. I nie wiem właśnie jak to z tym jest, jedno jest pewne - sama nie jestem w stanie się utrzymać.

Odpowiedz
avatar Byczek1995
-1 9

No właśnie w tym problem że już się nie uczyłem. Powiem tylko że do tego Targoszyna (dolnośląskie) musiałem przeprowadzić się ze śląska (górnego) mniej-więcej rok temu, czyli w trakcie trwania roku szkolnego, w trybie na tyle natychmiastowym że nie mogłem nawet wypisać się ze szkoły do której aktualnie chodziłem, a w "miejscu docelowym" nie było za dużo szkół do których mógłbym się zapisać. Z powodu tego zniknięcia zostałem skreślony z listy uczniów, alimenty poleciał do września i tyle, konto wysycha, szkoły w pobliżu żadnej, a wszelka komunikacja jest prywatna i droga.

Odpowiedz
avatar Byczek1995
-4 6

No właśnie w tym problem że już się nie uczyłem. Powiem tylko że do tego Targoszyna (dolnośląskie) musiałem przeprowadzić się ze śląska (górnego) mniej-więcej rok temu, czyli w trakcie trwania roku szkolnego, w trybie na tyle natychmiastowym że nie mogłem nawet wypisać się ze szkoły do której aktualnie chodziłem, a w "miejscu docelowym" nie było za dużo szkół do których mógłbym się zapisać. Z powodu tego zniknięcia zostałem skreślony z listy uczniów, alimenty poleciał do września i tyle, konto wysycha, szkoły w pobliżu żadnej, a wszelka komunikacja jest prywatna i droga.

Odpowiedz
avatar Byczek1995
-4 6

No właśnie w tym problem że już się nie uczyłem. Powiem tylko że do tego Targoszyna (dolnośląskie) musiałem przeprowadzić się ze śląska (górnego) mniej-więcej rok temu, czyli w trakcie trwania roku szkolnego, w trybie na tyle natychmiastowym że nie mogłem nawet wypisać się ze szkoły do której aktualnie chodziłem, a w "miejscu docelowym" nie było za dużo szkół do których mógłbym się zapisać. Z powodu tego zniknięcia zostałem skreślony z listy uczniów, alimenty poleciał do września i tyle, konto wysycha, szkoły w pobliżu żadnej, a wszelka komunikacja jest prywatna i droga.

Odpowiedz
avatar zendra
3 3

@8400111: Chodzi o to czy jesteś zdolna do samodzielnego utrzymywania się, a nie o to czy masz pracę.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
6 12

ja wiem że dodane o 4:43 , ale proszę podziel na akapity - straszna ściana tekstu; btw. żeby pracować w takich miejscach jak ubojnie czy rozbieralnie mięsa to trzeba mieć zajebiście twardą psychikę, a i tak nie wychodzi się stamtąd bez szwanku. zwłaszcza po paru latach w takim miejscu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2015 o 9:52

avatar Byczek1995
0 10

Niestety spełnić prośby nie mogę. Chwilowo mam dostęp tylko do telefonu który nie lubi się z formularzami na stronach internetowych i na piekielnych pokazuje mi tylko dwie linijki tekstu, przy czym obie mają 4-6 wyrazów długości.

Odpowiedz
avatar Hancia
10 14

"Ale widziałem tam ciekawego kurczaka. Kolor jak mysz, rozmiar jak mysz, futro jak mysz." Mam nadzieję, że ten "kurczak" leżał sobie gdzieś na podłodze, a nie na taśmie/tam, gdzie leżały "zwykłe" kurczaki... Albo że przynajmniej go stamtąd wywaliłeś i nie został zmielony jako indyk :|

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
18 18

@toomex: jak tak, to: "Przychodzi facet do nowo otwartej chińskiej restauracji i chce coś zjeść. - Co by pan polecił? - pyta. - Mozie kurciak po chińsku? - odpowiada Chińczyk. - Dobra, niech będzie kurczak. Gość czeka, czeka, nagle z kuchni dobiegają jakieś hałasy, z zaplecza wybiega szczur, przebiega przez salę i znika za otwartymi drzwiami. Po chwili pojawia się zakłopotany Chińczyk: - Najmoćniej psieprasiam, ale kurciak ucikł!"

Odpowiedz
avatar Byczek1995
6 12

Mysza, znaczy kurczak, był całkiem żywy i biegał sobie po podłodze, mała szansa by trafił komuś do obiadu, mógł co najwyżej jakieś choroby przenosić.

Odpowiedz
avatar wodkandziala
24 52

Minus za rozpoczęcie pracy bez podpisania umowy i za „międzyczas”. Ale szary kurczak tak mnie rozbawił, że dostajesz plus. :-)

Odpowiedz
avatar Byczek1995
7 11

Uwierz mi, sam wszystkim powtarzam by najpierw umowę podpisać, ale wtedy mnie wzięli z zaskoczenia, a w domu czekała matka której nie podobała się wizja utrzymywania mnie, więc starałem się brać co dają, poza tym to był pierwszy dzień, i jedyny, który uznałem za próbny, zarówno dla nich jak i dla mnie. I cieszę się że to zrobiłem. Nie chcę wyobrażać sobie sytuacji w której każą mi tam wracać "bo pan umowę podpisał, musi pan".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

@Byczek1995: a tak w ogóle, to trzeba oddać rodzicowi wszystko co w ciebie zainwestował :) wiem bo przerabiałam. Z litości pozwalano mi zostawić sobie 100zł

Odpowiedz
avatar Byczek1995
9 11

Słucham? Ja rozumiem, szacunek do rodziców, ale czemu mam oddawać pieniądze za coś co nie było moim wyborem? To tak jakby oddać pieniądze tym co wzięli kredyt we franku. Niby ludzkim odruchem by było oddać "nadpłatę", ale każda decyzja ma konsekwencje. Jeśli mogę to finansowo pomogę, ale zwracać za to że żyję?

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
20 20

Ten szary kurczak był martwy czy żywy? Bo jeśli żywy to może pracował tam jako jakiś koordynator. A szare futro to tylko taki mundur.

Odpowiedz
avatar Byczek1995
10 10

A bardzo możliwe że jakiś koordynator. Jak go widziałem to akurat kręcił się koło sekretariatu/wejścia/działu wszelkich działów który był dosłownie 2 metry od stanowisk, na których niektóre kurczaki leżały na podłodze zanim doczekały się na swoją kolej na obróbkę pośmiertną.

Odpowiedz
avatar kukielka
16 20

Ogólnie start życiowy masz pod górkę, ale trochę z obserwacji, a trochę z doświadczenia wiem, że możesz dać sobie radę. Tak na marginesie: a gdybyś temu "śpiewakowi" oddał albo zatkał otwór gębowy kurzą łapką?;)

Odpowiedz
avatar Byczek1995
15 19

Nie jestem pewien co by się stało. Większy ode mnie, twarzy dyplomaty nie znaleziono, powrót miałem na nogach, ciemną uliczką, wolałem nie ryzykować. No i w szkole się nauczyłem że lepiej takiego olać i nie szukać kłopotów, bo może winę zrzucić na mnie jeśli ma "świadków".

Odpowiedz
avatar Gregorius
9 9

@Byczek1995: Tym bardziej że On był na swoim terenie wśród swoich a ty nowy więc możliwe że nikt by za ciebie nie poręczył wtedy. Dobrze zrobiłeś i w moim odczuciu myślę że warto było ten jeden dzień się przemęczyć, bo przynajmniej teraz wiesz że to nie była praca dla ciebie :D

Odpowiedz
avatar marika_c
2 2

obejrzyjcie "fast food nation" - fabuła, nie dokument, ale bardzo realistyczna, i bardzo podobna do tego, co opisuje Byczek1995

Odpowiedz
avatar asmok
3 3

Pewnie się wymądrzam, ale ... czytając takie historie (to dość częste) nigdy nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie szukają pracy w miejscu gdzie nie ma pracy. Tymczasem jakieś 100 km dalej jakiś pracodawca się zamartwia, że nie wyrobi z produkcją bo za mało chętnych do pracy. Zupełnie jak w kawale: Szuka facet czegoś pod latarnią. Przechodzi drugi, pyta co się stało. Ten pierwszy na to że zgubił klucze. No to szukają we dwóch. Po godzinie drugi pyta: D: "Na pewno tu zgubiłeś?" P: "Nie, tam dalej" D: "To czemu tutaj szukamy?" P: "Bo tu widniej"

Odpowiedz
Udostępnij