Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiejsza historia to zbiór spostrzeżeń z uliczek mojego osiedla. Sytuacja nr 1:…

Dzisiejsza historia to zbiór spostrzeżeń z uliczek mojego osiedla.

Sytuacja nr 1: Dwie młode matki, po zmroku idą obok siebie, prowadząc wózki z dziećmi wewnątrz, środkiem uliczki osiedlowej. Wzdłuż uliczki chodnik szeroki na 2 m. Zero reakcji na mruganie światłami, więc trąbie delikatnie i krótko - słyszę stek wyzwisk, że "taki-owaki" obudziłem klaksonem dzieci!

Sytuacja nr 2: Pani z powiatu (trzy literki w rejestracji) parkuje nagle wzdłuż krawężnika i wysiada. To nic, że miejsce ruchliwe jak Marszałkowska w Warszawie. Tworzy się zwężenie do szerokości jednego samochodu osobowego. Na szczęście nie po mojej stronie jezdni. Ale oto jadący z naprzeciwka pan-grzyb*, widząc mnie, mimo wszystko omija powiatowe autko i "wali" na czołówkę. Jadę więc dalej, pasy zapięte, i rozmyślam jak to akurat dobrze będzie na koszt OC pana-grzyba zmienić zderzak i lampy bo autko choć "jare" to stare. Pan-grzyb chyba też kalkuluje, bo nagle hamuje tuż przede mną i zaczyna cofać. Nie używa jednak lusterek, bo i po co, czym wywołuje agresję kierowcy jadącego z tyłu. Nie dziwię się, nikt nie lubi jak mu wjeżdżają w nowiuteńkiego suva.

Sytuacja nr 3: Zaraz za wjazdem w osiedle jest skrzyżowanie, które jest bardzo ruchliwe z racji występowania opodal marketu popularnej sieci. Nie ma kawałka znaku, ani "ustąp pierwszeństwa" ani "skrzyżowanie równorzędne" - zupełna pustynia jeśli chodzi o znaki drogowe. Zapytany onegdaj pan Policjant z drogówki wyjaśnił, że należy tu stosować zasadę "pierwszeństwo ma kierowca nadjeżdżający z prawej" i OK. Jasna ta zasada, nie dla wszystkich jednak, powoduje tak wielkie awantury tudzież "wygibasy" kierowców "wiedzących lepiej", że średnio raz na tydzień dochodzi do rozsypywania kolorowego grysu szklanego z szyb, reflektorów, lamp tylnych i kierunkowskazów po jezdni. Strach jednak wysyłać dzieci po zakupy.

Sytuacja nr 4: Świeża, z wczoraj. Jedna z uliczek, z racji totalnego zwężenia przez zaparkowane samochody, została oznakowana jako JEDNOKIERUNKOWA. Znaki widoczne, czytelne, 3 m-ce po zmianie była jeszcze tablica dla "kojarzących wolniej" z napisem "Zmiana Organizacji Ruchu". I co? Ano dyzio! - ludzie jadą "pod prąd" a standardowe tłumaczenie to: "Panie, ja tu mieszkam", "Ja się do sklepu spieszę, weź pan cofnij to wyjadę", "Jak by Pan tak szeroko (sic!) nie jechał to by my się zmieścili". Ostatnio Pani z Tico tak beztrosko jechała "pod prąd", że uderzyła w moje lusterko swoim. Panowie Policjanci przybyli nader szybko.

Sytuacja nr 5: Grupa czterech panów w wieku, kiedy to od człowieka oczekuje się doświadczenia życiowego, wyciągania wniosków i przewidywania, ale jeszcze nie demencji starczej, w czarnych dresach, czarnych czapeczkach i z czarnymi kijkami uprawiała "nordic walking" na słabo oświetlonej uliczce - oczywiście chodnik biegnie równolegle do jezdni. Wiem, że 50 lat temu nie było kamizelek odblaskowych i lampek diodowych, ale chyba warto iść z duchem czasu?

Sytuacja nr 6: Pani z dzieckiem w wózku i telefonem wielkości wojskowej saperki przy uchu, peroruje głośno na temat swego życia intymnego z tajemniczym Juraskiem. Jednak stoi z wózkiem za moim autem, do którego wsiadam i muszę wyjechać do tyłu, bo nie ma innej opcji - wymusza to budowa parkingu. Odpalam silnik, odpalam światła, nie chcę przygazowywać, by się dzieciak spalin nie nawdychał, wrzucam kierunek i wsteczny - za autem robi się widno, bo lampa cofania ładnie świeci. I czekam. I co? Nic, zupełnie. Trąbię. raz, drugi, trzeci - pani wychodzi z zza auta o tyle, że wózek wciąż jest z tyłu. Dopiero krótki przekaz w "żołnierskich słowach" daje rezultat. Zastanawiam się, czy jej rodzice nie byli rodzeństwem. To by wiele wyjaśniało.

Na koniec historia o mieszkańcu powiatu, który wprawił mnie swoim pomysłem w osłupienie. Przez moment nie wierzyłem w to, co zobaczyłem!

Otóż do klatek w naszym bloku prowadzą około 5 m długości chodniki, szerokie na 2 m, zwieńczone z obu stron murkiem z balustradą. I tak, zgadliście - facet zaparkował Fiata CC wewnątrz chodnika do klatki, jak w garażu! Na moją sugestię, że może otworzę drugie skrzydło drzwi, to wjedzie sobie do klatki schodowej, nie skorzystał.

I tu rodzi się moje pytanie, a nawet kilka: dlaczego ludzie jeżdżąc/chodząc po osiedlu typu "blokowisko" głupieją i chamieją? Dlaczego po przekroczeniu niewidzialnej granicy osiedla, kierowcy olewają znaki drogowe, nie używają kierunkowskazów, spacerują po ulicy mając chodnik obok?
Parkują na trawnikach, zamiast zaparkować nieco dalej na wolnym miejscu i dojść te 200 m do klatki?

Ktoś zna odpowiedź? Bo mnie nasuwa się jedna, wynikająca z obserwacji - jak nie ma w pobliżu radiowozu to "róbta, co chceta".

*) pan-grzyb - moja definicja gościa w wieku 60+, który popełnia karygodne błędy na jezdni, ale nie daj Boże zwrócić mu uwagę - on wszystko wie lepiej.

osiedlowe uliczki policja kierowcy

by arturion37
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar arturion37
-5 45

Ciekawe kto tak minusuje? Która grupa społeczna przeczytała tu o sobie i poczuła się urażona?

Odpowiedz
avatar Devotchka
-3 33

@arturion37: Podejrzewam, że to przechodnie. Ta grupa, która wszystko wie najlepiej i przecież "ludzie w samochodach to debile, ja nie robię nic źle".

Odpowiedz
avatar proporczyk
10 34

@arturion37: chyba ty, skoro po 15 minutach od opublikowania dyszysz ile masz lajków jaśnie pacanie z "dwoma literami"

Odpowiedz
avatar Tryton
18 32

@arturion37: Podejrzewam, że minusy sypią się z powodu znajomości przepisów ruchu drogowego: "Dwie młode matki, po zmroku idą obok siebie, prowadząc wózki z dziećmi wewnątrz, środkiem uliczki osiedlowej." - Jest tam znak "Strefa zamieszkania" ? Jeżeli tak to maja się prawo nawet czołgać uliczką. Tak czy siak proponuję przypomnieć sobie zasady uzywania klaksonu w terenie zabudowanym "Pani z powiatu (trzy literki w rejestracji) parkuje nagle wzdłuż krawężnika i wysiada. To nic, że miejsce ruchliwe jak Marszałkowska w Warszawie." - Jest znak zakaz zatrzymywania? Jeżeli nie to możesz ją cmoknąć w tylny zderzak. "...Policjant z drogówki wyjaśnił, że należy tu stosować zasadę " pierwszeństwo ma kierowca nadjeżdżający z prawej" - Ja cię bardzo przepraszam ale masz prawo jazdy i nie wiesz, że jak nie ma żadnych znaków to obowiązuje zasada prawej ręki? Musisz dopytywać drogówki? Sytuacja nr 5 - Jest tam znak "Strefa zamieszkania" ? Sytuacja nr 6 - analogicznie do 1 proponuję przypomnieć sobie zasady uzywania klaksonu w terenie zabudowanym

Odpowiedz
avatar arturion37
-3 21

@Tryton: Nie ma znaku strefa zamieszkana, pani ze wsi parkowała pod zakazem - standard. Coś jeszcze mam Ci wyjaśnić? I nie o przepisy mi chodziło "znawco" lecz o zdrowy rozsądek tych matek lub jego brak.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
6 12

@Tryton: znać zasadę prawej ręki to jedno, ale dopytać się czy jakieś łebki nie poniszczyły znaków to inna sprawa; albo czy zarządca drogi prawidłowo oznakował skrzyżowanie - może być też jego wina;

Odpowiedz
avatar Tryton
5 5

@PiekielnyDiablik: Oczywiście masz rację, że znaki mogłyby zostać zniszczone lub skrzyżowanie blednie oznakowane. Z drugiej strony w każdym większym mieście są setki skrzyżowań równorzędnych a przy większości z nich nie ma żadnego znaku. Jak jeździć w takiej sytuacji ? ;)

Odpowiedz
avatar Tryton
6 6

@arturion37: Możesz mi wyjaśnić co ma do rzeczy znak "droga bez przejazdu"? Jeżeli nie ma tam znaku "droga wewnętrzna" i powierzchnia spełnia wymagania drogi twardej to jest to normalne skrzyżowanie równorzędne. Jeżeli jest to parking z oznaczeniem "droga wewnętrzna" to nie jest skrzyżowanie równorzędne.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 3

@Tryton: Jasne, tu się zgadzamy. Pisałem normalnie z zasadą prawej ręki, jeśli jednak konstrukcja skrzyżowania nie współgra ze znakami, można mieć wątpliwości i oczywiście zachować szczególną ostrożność; @arturion37: Co do zatrzymania przy drodze, a była tam przypadkiem na środku tzw. podwójna ciągła? @Tryton: jak już zobaczę ten znak "droga wewnętrzna" na prostopadłym skrzyżowaniu(albo wtedy NIEskrzyżowaniu), to będę już dawno na środku. Na prawdę budują czasem takie gnioty, raz widziałem główną która była z szarej kostki betonowej, i kończyła się krawężnikiem 10cm wzdłuż starej prostej asfaltowej. Gdyby nie znaki... , a i tak pewnie starzy lokalni jeździli na pamięć...

Odpowiedz
avatar inga
14 14

@Katka_43: A skąd Ci się wzięli ci rowerzyści? Jako przepisowo jeżdżąca rowerzystka z prawem jazdy od ponad dekady (0 pkt karnych) nie znoszę idiotów na drodze, niezależnie od tego, jakim pojazdem się poruszają i czym ja akurat jadę. @arturion37: Tak, poczułam się urażona. Nie rozumiem, dlaczego w czasach gdy użytkowałam auto z trzema literkami byłam z definicji kierowcą fatalnym, mając dwie literki z automatu awansowałam do elity, znającej na pamięć wszystkie przepisy. Cały czas mieszkając w mieście. Niesłuszność tej teorii sam zresztą udowodniłeś - masz "jedynie słuszną" rejestrację, a przepisów i tak nie znałeś :p

Odpowiedz
avatar barteknc
12 12

@inga: Bo użytkując auto z dwiema literkami jesteś z miasta, a mając trzy to jesteś ze wsi. Tylko i wyłącznie dlatego trzy litery są gorsze - żeby Ci z miasta mogli się dowartościować :P A tak już na poważnie to wszystko zależy od kierowcy, a nie od rejestracji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@arturion37: Ja zminusowałem na dzień dobry. Za brak logiki. Uliczka (ulica) składa się z jezdni, chodnika, poboczy itp. http://sjp.pl/ulica Brak precyzji wysławiania a zatem i logiki.

Odpowiedz
avatar notaras
4 4

@PiekielnyDiablik: "ale dopytać się czy jakieś łebki nie poniszczyły znaków to inna sprawa; albo czy zarządca drogi prawidłowo oznakował skrzyżowanie - może być też jego wina;" Tylko, że zawsze obowiązują znaki takie jakie w danym momencie stoją. Jeśli kibice Legii postanowią zrobić "reorganizację ruchu" zabierając/przestawiając któreś znaki, to cokolwiek było przed ich przejściem nie ma znaczenia. Np. jak ktoś ukradnie znak A-7 na rondzie, to pierwszeństwo mają wjeżdżający i w wypadku kolizji, to kierowca który był na rondzie dostanie mandat.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
2 2

@notaras: doskonale wiem o tym, że obowiązują, choćby nie wiem jak były głupio i sprzecznie ustawione. I nawet za ignorowanie źle ustawionych znaków dostaje się mandat. Co do opisanej przykładowej sytuacji: Wjeżdżający z innych dróg mają D-7 na swoich, na jednej drodze brakuje, to mamy konflikt pierwszeństwa. Za spowodowanie tego zagrożenia i powstałych wypadków, winę ponosi ten kto niszcząc oznakowanie do tego doprowadził, nikt z kierowców mandatu nie dostanie. (nie może być ronda z mieszanymi pierwszeństwami dróg, albo mają ci co są na rondzie albo wjeżdżający na rondo - jest to całe jedno skrzyżowanie; uprzedzając - są konstrukcje wyglądające jak rondo, ale bez znaku C-12, jest to wtedy "wygięta ulica" z wieloma skrzyżowaniami, a pierwszeństwa wtedy zależą od normalnych przepisów i znaków [których wtedy jest często jak nasrał])

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2015 o 9:39

avatar ampH
1 1

@barteknc: A ja własnie nie ogarniam tych trzech literek. Teoretycznie zasada prosta - dwie literki to miasto powiatowe a trzy to wszystko wokół, ale! To jest tylko TEORETYCZNIE. Zobaczylibyście moje auto i byście stwierdzili, że jakiś ktoś z gminy czy okolic, czegoś co nie jest miastem. A tu zonk, moje miasto powiatowe ma też trzy literki. Nie jest kilkudziesięciotysięcznym molochem, ale jednak miasto powiatowe, a trzy literki ma.

Odpowiedz
avatar Grav
-1 5

Pod moją pracą jest uliczka wewnętrzna. Od miejsca zakończenia biurowca są jakieś ruiny. Wzdłuż tych ruin sprawa wygląda tak: Pas zieleni z drzewami, pas w jedną stronę, pas w drugą stronę, pas do parkowania, chodniczek, ruiny. Chodniczek jest często oblodzony - to fakt. Nie chodzi się po nim przesadnie przyjemnie. Ale niezależnie od stanu chodniczka, ludzie praktycznie ZAWSZE olewają jego istnienie i grzeją po pasie do jazdy obok miejsc parkingowych. Czy nadmieniłem, że na rzeczonej uliczce nie ma ANI JEDNEJ LATARNI? :)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-4 8

a to nie wiesz, że prawo obowiązuje tylko w zasięgu kopnięcia Chucka Norrisa

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-1 3

@PiekielnyDiablik: ocb? Przecież autor pytał, gdzie w praktyce obowiązuje prawo. To dostał odpowiedź.

Odpowiedz
avatar inga
1 1

@PiekielnyDiablik: Sam siebie pytasz ocb?...

Odpowiedz
avatar krzysieks
6 8

Dla mnie wszyscy kierowcy co zamiast próbować uniknąć kolizji, szacują swoje zyski z oc drugiego kierowcy to potencjalni mordercy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

I przez dwa lata, które dzielą go od emerytury będzie chodził pieszo do pracy xD Ale racja, takim ludziom może nie powinno się zaraz odbierać prawka, ale przynajmniej kierować na badania lub jakieś dodatkowe kursy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Przemek77: Sobie odbierz. Urzędowo!

Odpowiedz
avatar arturion37
-3 5

@Przemek77: Słuchaj, kilka lat temu walczyłem z plaga parkowania na trawniku - poszło na to 100 (sto!) naklejek "Karny ku..." i co? A no nic? A dlaczego? Bo niedaleko jest przychodnia i wiele osób z gminy (3 literki w rejestracji) parkuje gdzie popadnie. Na koniec kleiłem na lusterkach i tak nie pomagało.

Odpowiedz
avatar krogulec
5 5

A tak, matki z wózkami chodzące tyralierą po jezdni, mimo chodnika, to plaga każdego osiedla. I nieważne czy jest tam strefa zamieszkania czy nie.

Odpowiedz
avatar Kocilla
-1 1

@krogulec: A to banalnie proste, jak kiedyś będziesz ojcem z wózkiem to może zrozumiesz. Chodniki przy osiedlowych uliczkach o ile są, to są raczej wąskie. A wszystkie okoliczne lenie/oszczędni (oszczędzający przede wszystkim na karnetach parkingowych) parkują wzdłuż uliczek, przynajmniej dwoma kołami bocznymi na rzeczonym chodniku. A jak się da, to i wszystkimi czterema, no bo przecież uliczką musi się dać przejechać! A że przejście z wózkiem po 30 cm chodnika jest fizycznie nierealne, to i masz rodziców z wózkami na jezdni.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2015 o 11:07

Udostępnij