Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tak sobie przeglądałem piekielnych i pewna historia (http://piekielni.pl/64110) przypomniała mi to, co…

Tak sobie przeglądałem piekielnych i pewna historia (http://piekielni.pl/64110) przypomniała mi to, co działo się przy domu moich rodziców w ciągu ostatnich kilku lat.

Gwoli wprowadzenia - dom rodziców stoi na rogu dwóch małych uliczek. Jedna to taka dojazdówka do domków jednorodzinnych, druga to "wlot" w tę dojazdówkę, szerokości półtora samochodu. Co ważne, jest ona pod dość sporym kątem (nikt chyba nie mierzył, więc dokładnie nie wiem). I ta właśnie wąska, stromawa uliczka była zwyczajną, ugniecioną ziemią.

Rodzice wraz z sąsiadami napisali do odpowiednich władz z prośbą, by tę dróżkę utwardzić, bo problemów z nią było sporo: dziurawa niczym po nalocie, latem strasznie kurząca, a zimą grożąca wpakowaniem się w płot sąsiada. Odpowiedź była przecząca, bo formalnie przez względu na kąt nachylenia nic się z tym zrobić nie da (co ciekawe, przecznicę dalej znajduje się podobna dróżka, dużo bardziej stroma, którą rok wcześniej pokryto świeżą warstwą równego asfaltu).

Komitet sąsiedzki postanowił się jednak nie poddawać i wystosowali kolejne pismo z prośbą. Przyjechał nawet jakiś urzędnik, pooglądał, popatrzył, kamień czy drugi kopnął i pojechał. Pół roku później przyjechała jakaś ekipa, która zasypała dziury ziemią (ot, taką zwyczajną ziemią, bez żadnego utwardzenia). Przyszedł pierwszy deszcz i ziemię wymyło, za to sąsiadowi pod płotem błota narobiło.

Kolejna próba interwencji, kolejny urzędnik, kolejna ekipa i tym razem przyjechali z asfaltem. Ale przecież w uliczce są dziury, na to asfaltu nie położą, a miało być ponoć wyrównane cały kwartał temu. I pojechali, nic nie zrobiwszy.

Następnej zimy, co ciekawe, nie z powodu interwencji komitetu sąsiedzkiego, przyjechała znowu ekipa. Prawie sąsiadowi płot rozjechała, bo po oblodzonej, stromej uliczce duży pojazd zjechał bardzo gwałtownie. Po namysłach i kombinacjach, na uliczkę (która była pokryta lodem i śniegiem, co zapełniło też dziury) wyłożono asfalt (!).

Po tygodniu z asfaltu wiele nie zostało.

Dopiero rok później (czyli w sumie, po jakichś dwóch latach, może dwóch i pół) ktoś normalny się zabrał za przerobienie tej uliczki.

ulica przy domku jednorodzinnym

by Kampo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
3 3

Przyjdzie walec i wyrowna. Wazne, ze kierunek sluszny i swieci wam mysl glowna!

Odpowiedz
avatar NocnaMara
1 1

"Budowa dróg w praktyce" Jestem za tym by każdy był za to odpowiedzialny. Źle zrobiona droga publiczna? Odpowiedzialność ponosi ten (ci) który wynajął ekipę oraz sama ekipa. Według mnie to powinno działać we wszystkich przypadkach ale niestety jak na razie wydaje mi się to straszliwie nierealne.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
0 0

@NocnaMara: a co ma ekipa do tego? Podpisują umowę z gminą/powiatem/województwem, niby poważną instytucją. Są przygotowani do takiej a takiej roboty i ją muszą wykonać jak bezsensowna by nie była.

Odpowiedz
avatar ParanoicznyKomentator
2 2

"Mieciu, rób tą drogę tak, żebyśmy za rok też mieli pracę". Tja..

Odpowiedz
avatar Quaraliel
2 2

Nic nie da się zrobić? A w północnych Włoszech to po Alpach sobie po trawce jeżdżą?

Odpowiedz
Udostępnij