Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historie o nie wydanym grosiku przypomniały mi moje walki z klientami o…

Historie o nie wydanym grosiku przypomniały mi moje walki z klientami o drobne. Pracując w sklepie często spotykałem się z sytuacją gdy klient płacił stówą za jakiś drobiazg. W piątek oddawaliśmy pieniądze tak żeby na weekend dużo nie zostało (względy bezpieczeństwa) tak więc zostawała jedna- dwie 50 zł i cała reszta mniejszych. W sobotę standardem było kupowanie worków do odkurzacza za 8 zł i płacenie stówą dwóch trzech takich klientów i nie ma drobnych. Tak więc któregoś dnia rozmieniłem w banku 200 zł po 1 zł (ceny z reguły kończyły się na 9 np. 999, także były one bardzo potrzebne) i klienta który chciał zapłacić małą kwotę dużym banknotem, pytałem o drobne. Jak twierdził że nie ma (najczęściej nawet nie szukał) mówiłem, że mam bardzo drobne i wyjmowałem pozwijane jednozłotówki, mówiąc że nie będę miał inaczej. I tu cud się stawał, z reguły okazywało się, że klient ma drobne i zapłaci nimi nawet bardzo drobnymi byleby tylko się ich pozbyć, a nowych nie dostać. Może piekielne ale skuteczne.

Ps. Dla ścisłości dodam, że nigdy nie wydałem tak reszty jak klient naprawdę nie miał, wydawałem normalnie mówiąc że zobaczę czy nie mam prywatnie ze swojego portfela rozmienić i wtedy niby pożyczałem swoje pieniądze do kasy żeby było ok.
Ps.2 Jak klient chciał zapłacić drobnymi za telewizor monetami po 5 zł (prawdopodobnie z jednorękich bandytów) bo były takie przypadki, nigdy nie robiłem problemów.

sklepy

by frantz00
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kobra
25 31

"(...)pytałem o drobne jak twierdził że nie ma (najczęściej nawet nie szukał)" - pewnie, że jest mnóstwo leniwych i praktykujących szeroko pojęty tumiwisizm, ale są i tacy, którzy znają stan swojego portfela i od razu wiedzą, że nie ma drobnych. Tak więc moim zdaniem to zbędna docinka z Twojej strony.

Odpowiedz
avatar adela845
14 16

@Kobra: No dokładnie,też mi się zdarza mówić,że nie mam drobnych nie sprawdzając bo to wiem - bo np weszłam do sklepu po wizycie w bankomacie

Odpowiedz
avatar Kumbak
24 28

@krogulec: wypłać z euronetu 90 zł

Odpowiedz
avatar kataryna
15 21

@krogulec: Nie we wszystkich bankomatach można wypłacić kwotę, która nie jest wielokrotnością 50 zł. Tak naprawdę mało znam takich bankomatów i nie będę jeździła wypłacić do centrum bo wiem, że tam jest taki bankomat.

Odpowiedz
avatar kataryna
17 19

@ampH: Nie, nie mieszkam w spokojnej mieścinie, po prostu w mojej okolicy bankomaty nie wypłacają 10 czy 20 zł, pech. W większości są to bankomaty euronetu, które nie mają jeszcze możliwości wypłacania mniej niż 50 zł. Znam takie bankomaty w centrum, gdzieś bliżej pewnie też są, no ale bez przesady, nie będę szła na misję wywiadowczą "bankomat,który wypłaca 20 zł, bankomat, który wypłaca 20 zł".

Odpowiedz
avatar RandomHobo
9 9

@ampH: Bankomaty wypłacające tylko wielokrotności 50 zł to raczej norma. Przykład pierwszy z brzegu: bankomat w jednej z galerii handlowych w Gdańsku. To chyba po prostu problem Euronetowych bankomatów. Mnie to wkurza, jak widzę, że robię problem kasjerkom, bo mam np tylko 50 zł. Albo całą stówę, bankomaty powinny do 100 zł wypłacać rozmienione w moim odczuciu, zwłaszcza bankomaty w okolicach sklepów.

Odpowiedz
avatar Gbursson
1 3

@Kobra: jaka znowu 'docinka'?

Odpowiedz
avatar psychomachia
4 4

@Kobra: Zgadzam się. Bywa, że nie biorę portfela tylko na przykład samo 20zł i po co mam szukać, jak wiem, że nie mam?

Odpowiedz
avatar ampH
-5 7

@kataryna: to ja naprawdę Wam współczuję. Serio mówię, nie ze złośliwości. Nigdy nie spotkałem się, żeby w promieniu powiedzmy 10 minut spacerkiem od dowolnego miejsca, w którym się znajduje, jeśli jest to miasto o wielkości chociaż 5 000 mieszkańców nie było bankomatu wypłacającego dwudziestki. A w Toruniu Euronet wypłaca też w dwudziestkach. Tym bardziej dla mnie to niepojęte, zwłaszcza że sam pochodzę z malutkiego wygwizdowa, w którym są trzy bankomaty na krzyż, w tym jeden z możliwością wypłaty w dychach. Miał tę możliwość 5 lat temu i wciąż ją ma.

Odpowiedz
avatar Midie
6 6

@ampH: Mieszkam w Krakowie i w promieniu tych 10min spacerkiem nie mam bankomatu, który wydaje 20. Są miejsca, osiedla gdzie takich bankomatów po prostu nie ma. Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego miałabym zaiwaniać te 10-15 minut do innego bankomatu i tracić czas. To nie moja wina, że maszyny wypłacają w takich nominałach a nie innych

Odpowiedz
avatar adela845
0 0

@krogulec: Życzę powodzenia w wybraniu 90zł z bankomatu jak najmniejszym nominałem do wyboru jest 50zł a potem 100zł i tak dalej

Odpowiedz
avatar Shineoff
19 21

Mi się zdarza nie mieć przy sobie ani grosza w gotówce. A drobnych zawsze potrzebuję na parkometry (to jest jakieś wybitne zboczenie, że nie można zapłacić za nie kartą, ani że nie wydają reszty). I często sprzedawcy robią mi wielką łaskę przyjmując kartę przy niewielkich transakcjach.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
16 22

Jak ja "lubię" sklepy, które najpierw ustalają ceny na końcówkę 9 czy .99, a potem płacz że problem z jednogroszówkami czy złotówkami. Jakby nie można było tych cen zostawić na pełnych złotych, dyszkach itd. A jak klient w portfelu ma tylko tą stówę co ją wyjął z bankomatu i kilka monet na np colę z automatu, albo na parkometr, to oczywiste że drobnych nawet nie szuka.

Odpowiedz
avatar NocnaMara
10 22

@bloodcarver: Cen nie ustawiają kasjerzy a to oni mają problem gdy nie ma drobnych a nie "góra". Jest taki schemat myślowy, że 4,99 to jeszcze nie 5, może wydawać to się głupie ale w praktyce działa.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
7 7

@NocnaMara: A to, to jest już problem między kasjerem a jego szefem, mnie (klienta) proszę w to nie mieszać! No chyba, że kasjer od razu na miejscu zawoła gościa co ceny ustala. Jest też taki schemat myślowy, że jak się opierdo%^ kasjera, to człowiekowi odpuszcza wkurzenie na kolejne "nie mam wydać". I też działa. Więc ty mi się tu schematami nie zasłaniaj, chyba że akceptujesz oba końce tego kija.

Odpowiedz
avatar mesing
-4 4

@bloodcarver: Ceny z końcówkami 99 to zagranie psychologiczne. Dla kogoś obeznanego z tym trikiem różnica między 3,99 a 4,00 to jeden grosz, ale dla większości społeczeństwa to 1zł różnicy. Większość ludzi nie zauważa tej "końcówki".

Odpowiedz
avatar NocnaMara
2 2

@bloodcarver: Na początek. Nie pracowałam nigdy za kasą, gdyż uważam, że nie wyrobiłabym psychicznie. Uważam, że ustalanie cen z końcówką 99 groszy, jest nieodpowiedzialne i tworzy problemy ale uważam też, że opie,rd,alanie kasjerów jest złe (chamskie itp. itd.) Zdecydowanie nie popieram bezmyślnego zgadzania się na wszystko pracowników (typu wciskanie danych roduktów w aptece) ale czasem kierownictwo ludzkie nie jest, bezrobocie jest duże a innej pracy czy też odpowiedniego wykształcenia jeszcze nie ma. Obecnie mam o tyle dobrą sytuację, że chodzę na praktyki do miejsca które lubię, studiuję a utrzymują mnie rodzice ale zdaję sobie sprawę, że są ludzie którzy z pewnych przyczyn są w pracy która wymaga od nich np. "żebrania o grosika" (wszystkich kasjerów przepraszam jeśli ich to obraża, gdyż zdecydowanie ten zwrot nie jest z założenia obraźliwy a wydaje mi się być najtrafniejszy). Co do akceptacji, mi Panie czy Panowie ze sklepów, idą na rękę jak np. jak mam banknoty a w drobnych brakuje mi dwóch groszy, to daruję. Jeśli nie mam gotówki to w miejscach gdzie mnie znają mogę ją przynieść później(staram się by to się nie zdarzało). Jestem przeciwko awanturowaniu się, wyzwyaniu kasjerek czy kasjerów ale to nie oznacza bym uważała kierownictwo (czy też "szefów, szefów") za szczególnie rozsądnych, miłosiernych i empatycznych.

Odpowiedz
avatar PooH77
7 13

Przecinki znasz?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
17 23

@PooH77: jednego użył, czyli zna. Tylko ich widać, drani, nie lubi.

Odpowiedz
avatar dajkamienia
13 21

@PooH77: Prze ci nki zna, tak sam o jak pis o w nię nie wy danych czy po za wijanych. Ta serio - jest to kolejna historia o tym, że ludzie nie wiedzą, iż to kupujący ma zapłacić cenę, a nie sprzedawca obowiązek mieć resztę. :-)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 10

@dajkamienia: Tyle, że odmowa sprzedaży to wykroczenie. Odmowa z powodu że klient miał pieniądze, które się sprzedawcy nie podobały, nie musi być uznana za uzasadnioną w razie ewentualnego zgłoszenia wykroczenia ze strony klienta... Owszem, prawo nakazuje kupującemu opłacić cenę, ale nakazuje jedynie, by zrobił to środkami płatniczymi obowiązującymi w Polsce. Jak ostatnio patrzyłem, to na dwustuzłotówce też jest napis, że jest to prawny środek płatniczy w Polsce. Więc kwestia kto powinien mieć te drobne jest co najmniej dyskusyjna. Ja ze swej strony zazwyczaj problemów nie robię, jak sprzedawca nie ma wydać, to po prostu zostawiam towar i wychodzę.

Odpowiedz
avatar dajkamienia
9 17

@bloodcarver: O jakiej odmowie piszesz? W tej historii nie ma mowy o odmowie - - obowiązkiem kupującego jest zapłacić cenę - obowiązkiem sprzedającego w jest W TAKIM PRZYPADKU sprzedać. Jeśli kupujący nie będzie miał odliczonej kwoty, to sprzedawca ZGODNIE Z PRAWEM może mu odmówić sprzedania, gdyż... kupujący nie chce uiścić CENY. CENY - nie jakiejś sumy, powodującej problemy u sprzedawcy, a CENY. I nie, sprzedawca nie ma obowiązku wydawania reszty - to, że to robi, to coś zupełenie innego, niż obowiązek - gdyby taki był, to byłby zapisany w kc, tak jak jest tam zapisany obowiązek zapłacenia przez kupującego CENY. I oczywiście świat się toczy nadal i radzi sobie z zakupami, ale jeśli klient zaczyna pyskować (nt. reszty), to nie zrobi zakupów u normalnego sprzedawcy (i będzie to dla sprzedawcy z korzyścią, bo jakiż zysk może mieć z robienia interesów z idiotą?)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2015 o 15:03

avatar inmymind
2 2

Jako dzieciak chciałam kupić w jakimś "zapiekanko-barze" lizaka - za zwrotne (przed denominacją) 2.000 czy 4.000 zł, miałam same banknoty 100zł - sam właściciel powiedział, że nie przyjmie. Miałam może 5-6 lat i od tamtego czasu zawsze przepraszałam jak miałam niemal same drobne... Taki uraz mi został.

Odpowiedz
avatar nieboniebonie
0 0

Ps.2 - nie miał byś nawet prawa.

Odpowiedz
avatar Kamisha
0 0

Tak samo robię :D Tzn. wydaję najdrobniejszymi, jakich tylko mogę się pozbyć. Najczęściej, jak zobaczą, co dostają, drobniaki magicznie się znajdują...

Odpowiedz
avatar InnaIna90
0 0

Pracowałam w jednym z największych marketów w pewnym mieście wojewódzkim. Każdego dnia, kiedy przychodziłam do pracy, miałam w kasetce ok 300 zł- kilka banknotów 10 i 20 zł, reszta w monetach w każdym możliwym nominale. Normą było, kiedy przychodziłam na zmianę na godzinę 7, a o 7:15 nie miałam jak wydawać, bo każdy płacił banknotami 100-złotowymi. Wtedy była oczywiście awantura, kiedy trzeba było czekać na rozmianę pieniędzy (dokonywaną przez pracowników liniowych). Kiedyś usłyszałam od klienta, że mam być przygotowana na takie sytuacje- jakby nie widział, że dopiero zaczynam pracę, a kilku klientów przede mną płaciło "grubymi" nominałami. Niestety, nie mamy tajemniczego kanaliku, którym skarbiec przesyłałby nam drobne, więc czasem trzeba poczekać. Ludzie często przychodzili rozmieniać pieniądze, a kiedy odmawiałam (odgórny zakaz, gdy kierownik zobaczy na monitoringu kasjera rozmieniającego pieniądze, kończy się to upomnieniem/naganą), taki delikwent ustawiał się w kolejce z gumą do żucia lub lizakiem. Nie byłoby to uciążliwe, gdyby nie to, że zaledwie kilka metrów dalej był punkt obsługi klienta, gdzie bez kolejki można było rozmienić pieniądze, o czym każdemu petentowi mówiłam. Ale nie, kasjerka wyda lepiej, bo drobne są jej przecież niepotrzebne. Kiedyś, kiedy kolejna osoba z kolejki płaciła stówką, nie miałam wyjścia i uprzedziłam, że albo trzeba będzie chwilę poczekać na resztę, albo wydam samymi monetami (około 25 zł). Osoba ta głośno i wyraźnie powiedziała, że czekać nie zamierza- wydałam drobnymi. Następnie klient rzucił we mnie tymi drobnymi, powiedział, że takich pieniędzy nie przyjmie i mam mu dać normalne. Na co po raz kolejny powiedziałam, żeby poczekał, na co dalej się awanturował, że na nic czekać nie będzie. Po kilkuminutowej przepychance słownej dostałam od liniowych rozmienione pieniądze, przyjęłam monety (nie ukrywam, że wydałam je w ostateczności, bo przydają się bardzo) i wydałam banknot, klient... zaczął domagać się przeprosin. Oczywiście, nie przeprosiłam go, bo nie miałam za co- wydałam mu resztę prawnym środkiem płatniczym honorowanym w Polsce i nie miałam obowiązku nawet wymienić mu tego na banknot, to była jedynie moja dobra wola. Skończyło się nic nie znaczącą skargą- kierownik jej w zasadzie nie przyjął, bo uznał, że miałam rację. Daj palec, a odgryzą Ci rękę... Dobrze, że mam teraz inną pracę, praca kasjera potrafi wykończyć psychicznie...

Odpowiedz
avatar koperek1205
0 0

Mnie najbardziej denerwuję sytuacji, gdy kasjer ma mi wydać np. 31 groszy a wydaję z premedytacją 30 groszy bez słowa odzewu, że przeprasza, że nie ma grosika czy coś w tym stylu, zazwyczaj nie czekam na tego grosika tym bardziej jeśli mi ktoś powie, że go nie ma, ok. Ale takie coś wkurza mnie strasznie i notorycznie zdarza to się w obu sieciach bliźniaczych sklepów (jeden w swym logo posiada zieloną istotę) ;)

Odpowiedz
Udostępnij