Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Coś z mojego podwórka, czyli potyczki z uczniem... Uczę plastyki - taki…

Coś z mojego podwórka, czyli potyczki z uczniem...

Uczę plastyki - taki lekki i przyjemny przedmiot. Mam własny system oceniania, który kładzie nacisk na prace praktyczne uczniów jako podstawę oceny. Prawie dwie dekady zbierania doświadczeń pedagogicznych nauczyło mnie, że należy określić krótki termin składania gotowych prac (naprawdę nie pamiętam po 4 miesiącach co uczeń oddał lub nie we wrześniu) i przechowywać je do końca roku szkolnego w swojej szafce (a, bo pani, ja na pewno oddałem).

Kilka lat temu przychodzi do mnie gimnazjalista. Chce mieć wyższą ocenę na koniec roku.
Uczeń plastycznie dobry, ale nie uzdolniony. Typowy rzemieślnik, bez błysku.
Ocena to dobry, tak wynika z cząstkowych. Moglibyśmy się dogadać na piątkę - jakiś bardzo szybko opracowany referat plus dwie dodatkowe prace plastyczne.

Ale nie! On nie ma czasu, bo trzeba papiery do średniej zawieźć, a i przecież klasyfikacja już za dwa dni.
A tak w zasadzie to on nie chce piątki tylko celujący!

O oceno ty moja wybitna, że jak?!?
Zero udziałów w konkursach plastycznych, nawet na etapie szkolnym.
Zero udziału w przygotowaniu dekoracji, gazetek, kroniki... ogólnie zero czegokolwiek dodatkowego.

I jak dla mnie, najgorszy dla sympatyka celujących, lekceważący stosunek do przedmiotu przejawiający się jedynkami za prace plastyczne.

Tutaj muszę uzupełnić, że NIGDY nie postawię jedynki za przyniesioną w terminie pracę plastyczną (chyba, że złapię na oszustwie i podkładaniu czyjejś pracy za swoją). Nieważne w jakim jest stanie, najwyżej będzie dwója.

A mój delikwent ma ponad połowę jedynek, czyli tyle nieoddanych prac.

Ma szczęście, że chcę mu podnieść na pięć, po uprzednim jednak zapracowaniu na to.

Uczeń rzucił jednak argumentem nie do podważenia o takiej sile, że mnie rzuciło na kolana ze śmiechu ;)

Pani musi mu postawić celujący, bo on idzie do renomowanego liceum plastycznego w mieście wojewódzkim i przez panią to on będzie miał mniej punktów za świadectwo. I tak w ogóle to tam przyjmują tylko z szóstkami z plastyki!

Wredna s**a byłam, nie podniosłam. Wstydu mi przynajmniej nie przyniósł.

PS. Przeze mnie ;) wybrał liceum z profilem artystycznym w miasteczku powiatowym; po roku szkoła z niego zrezygnowała.

gimnazjum

by luska
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
5 33

szkoła zrezygnowała, bo nie umiał malować?

Odpowiedz
avatar luska
11 21

@funmilayo: Jakieś dziwne wnioski wyciągasz, bo z mojego tekstu chyba nie wynikało, że nie umie malować? Tak przykładał do nauki a zwłaszcza do obecności na lekcjach; uczeń nieklasyfikowany może zdawać egzamin klasyfikacyjny, ale najpierw trzeba na niego przyjść i zdać.

Odpowiedz
avatar alexiell
51 53

Jakim cudem skoro miał ponad połowę jedynek załapał się na ocenę dobrą? Inna sprawa, że od bardzo dawna zastanawiam się na jakiej podstawie wystawia się oceny z przedmiotów artystycznych. Bo o ile z wielu przedmiotów można się nauczyć, wykuć na blachę tak do takiej plastyki czy muzyki (nie mówię to o np referatach czy wiedzy teoretycznej, a o czystej praktyce) niektórzy przedstawiają absolutny antytalent. Jak są oceniane takie osoby? Bo o ile wybitne jednostki na danym poziomie edukacji ocenić jet stosunkowo łatwo, tak osoba która się naprawdę stara, poświęca temu czas ale jej najnormalniej w świecie nie wychodzi jest już w tym momencie problematyczna (żeby nie było nie zrozumienia, nie mam zamiaru atakować czy analizować sensowności istnienia takich przedmiotów po podtawówce, po prostu od dawna takie pytanie mnie nurtuje)

Odpowiedz
avatar Taczer
18 30

@funmilayo: Bez obaw. Nie musisz być utalentowany, żeby zgarniać 5 i 6. Wystarczy odrobina entuzjazmu, chęci i zwykłego ogarnięcia. Ogarnięcie, żeby być na zajęcia przygotowanym - mieć te farby, papier czy strój na wf (ocenianie z przedmiotów artystycznych wygląda podobnie jak z wf). Chęć, żeby się starać pracować od początku do końca lekcji/zadania. Entuzjazm do udziału w konkursie, zrobieniu gazetki, witryny czy jajek na kiermasz wielkanocny. Dla utalentowanych są nie oceny a miejsca w szkołach artystycznych czy konkursach. Oceny są dla wszystkich, także tych mało zdolnych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 26

@Taczer: no gdyby tak było, to byłoby fajnie, ale ja z przyczyn zdrowotnych zawsze byłam słaba z wf-u, nie miałam zwolnienia, bo rodzice się na to nie zgadzali i mimo wzorowej frekwencji, za słab wyniki zawsze miałam 4. Dopiero w liceum trafiłam na ogarniętych wuefistów, którzy potrafili docenić frekwencje, uwzględniali pewne ograniczenia i dawali dodatkowe zadania (teoretyczne) i dzieki temu po raz pierwszy miałam na świadectwi 5 z wf :)

Odpowiedz
avatar luska
-3 55

@alexiell: na początku napisałam, że podstawą są oceny z prac plastycznych (najwięcej), ale nie jedynym kryterium. Dochodzą kratówki, pytanie, sprawdzian z historii sztuki, zeszyt, konkursy. Zaś prace, które oddał, były na bardzo dobry. Czwórkę uzbierał ;) Nie wiem jak ci wytłumaczyć zasady oceny z takich przedmiotów. Postaram się jak najbardziej w skrócie podać moje osobiste kryteria. Zaznaczam, że na spotkaniach z metodykami o tym się dużo dyskutuje, wymieniamy się doświadczeniami, ale np pewne elementy moich zasad z plastyki zostały skrytykowane przez metodyczkę (ja jej metod też nie akceptuję, ale jak rozmawia się na konferencjach, warsztatach czy też z metodykami-wykładowcami, to pojawiają się zasady podobne do moich). Zacznę od muzyki, bo jest krótsza i to propozycja innej pani metodyk; też ją stosuję. Podstawą oceny jest znajomość tekstu piosenki (jak wiersza). Wtedy oceny stawiamy za procentowo opanowany tekst, np. połowa to trója. Jedyna zmiana to celujący, gdzie uczeń ma zaśpiewać solo, poprawnie melodycznie, rytmicznie i dodać swoją interpretację (to zupełnie jak z wierszem). Zresztą talent wokalny się "słyszy" bezbłędnie. Jak dla mnie, świetna rzecz, bo gimnazjaliści nagminnie przechodzą mutacje. Mogą recytować. Szóstki tylko nie będzie. Teraz plastyka. 1- brak pracy lub cudza, czyli oszustwo; 2- nieskończona (wiem, że na lekcji trudno, stąd daję termin 2 tygodni), pogięta, poplamiona, podarta; 3- estetyczna ale niezgodna z tematem i/lub techniką; ocena przyswojenia wiedzy ucznia; jeśli omawiamy walor i zasady techniki akwarelowej a uczeń przynosi pracę w kolorach tęczy i narysowaną kredkami to nie opanował tematu, albo nie uważał na lekcji; 4- estetyczna, zgodna z tematem i techniką ale totalne beztalencie plastyczne (drzewo to kółko z prostokątem, człowiek to zlepek figur geometrycznych); jeśli uczeń miał jakieś nietypowe rozwiązanie, ciekawy pomysł, podwyższam o jeden stopień; 5- to co na cztery, ale osoba ładnie i adekwatnie do wieku malująca/rysująca; ciekawy pomysł- podwyższam o jeden stopień; 6- dla uzdolnionych plastycznie; i to na prawdę widać; sposób prowadzenia kreski, mieszania barw, szukania nietypowych rozwiązań; mało takich; ale jak już się trafi, to bezbłędnie wyłowisz go z całego tłumu bardzo dobrych rzemieślników. Ominęłam dużo szczegółów, bo długo by wyszło; mam nadzieję, że jakoś trochę rozjaśniłam :) Przyznam jednak, że trudno się ocenia plastykę; osobiście mam tendencję do podwyższania czwórkowym, zwłaszcza jeśli widzę jak ogromnym wysiłkiem jest to okupione.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2015 o 1:05

avatar Pomcia
19 21

@alexiell: na 5 i 6 z innych przedmiotów też trzeba mieć zdolności. Nie wszystko da się wykuć na blachę. Nie wystarczą definicje, żeby wyciągnąć wnioski z doświadczenia na chemii, rozwiązać skomplikowane równanie czy napisać bardzo dobre wypracowanie.

Odpowiedz
avatar ewilek
15 17

@Pomcia: Fakt zdolności są ważne, ale przepraszam bardzo, pracą i wytrwałością naprawdę uczniowie mogą osiągnąć bardzo dużo przy przeciętnych zdolnościach. Nie mówię tu oczywiście o uczniach u których poziom inteligencji jest poniżej normy. Z przedmiotów "artystycznych" też powinny być brane pod uwagę głównie zaangażowanie ucznia i jego wiedza. Muzyka to nie tylko śpiewanie piosenek do czego potrzebny jest dobry słuch muzyczny, poczucie rytmu. To też ogrom materiału teoretycznego, który dużo bardziej się przydaje w życiu niż umiejętność śpiewania. To samo z plastyką. Jeżeli uczeń który nie ma za grosz talentu plastycznego ale umie rozróżnić kubizm od impresjonizmu, wie kto to był Rubens i potrafi rozróżnić obrazy Monetta od Picassa to dlaczego ma nie otrzymywać ocen celujących?

Odpowiedz
avatar katzschen
8 14

@ewilek: Tylko chyba celujący jest za osiągnięcia wykraczające poza wymagania, prawda? Za "umie rozróżnić" według mnie należy się po prostu piątka :) Pamiętam jak u mnie w szkole było, szóstki dostawało się za olimpiady i konkursy.

Odpowiedz
avatar Zmora
12 14

@luska: Haha, pamiętam, że u mnie w gimnazjum nauczycielka miała podobny system oceniania, więc ciągle 4 dostawałam z plastyki. Ale pewnego razu zdarzyło jej się zajrzeć do mojego zeszytu i zobaczyć mój charakter pisma. No i tak mi mówi: [N]auczycielka - Zmora, a tobie ręka nie działa, czy co? [J]a - No właśnie nie działa, jak pani widzi. Z moim pismem to tragedia. [N] - A może ty leworęczna jesteś? [J] - Nie sądzę, bo z moją lewą ręką jeszcze gorzej. [N] - Hm. [N] - To nad rysunkami chyba musisz ciężko pracować? [J] - Staram się jak mogę, ale sama pani widzi, że średnio mi to wychodzi. [N] - Hm. I od tamtej pory zaczęłam dostawać piątki, za wysiłek. :DDD Ech, a pomyśleć, że w podstawówce miałam szóstki, bo niby talent miałam i udział w konkursach brałam i nagrody nawet zdobywałam. Szkoda tylko, że mimo prób wszelkich mój talent został w tej podstawówce. Może moja siostra go dostała? Bo ona to ma dar do tego. :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2015 o 14:57

avatar FaceOfInsane
3 3

Plastyka jako przedmiot manualny dla wszystkich zawsze wydawała mi się poronionym pomysłem powyżej poziomu szkoły podstawowej. Chęć tworzenia i predyspozycje do tego rozwijają się zazwyczaj poza murami przybytków edukacji. Zamiast plastyki przydałaby się raczej ogólna historia sztuki, a do tego dopiero dodatkowe zajęcia plastyczne dla chętnych. I piszę to jako osoba na trzecim roku Akademii Sztuk Pięknych, która przez całe życie nie znosiła plastyki w szkole.

Odpowiedz
avatar wanna
1 1

@Taczer: Jaki bullshit :D 1. Od zawsze byłam najgorsza z W.F.u - z nadwagą, najwolniej biegałam, najsłabiej rzucałam piłką itd. Żadnego nauczyciela nie interesowało czy ja się staram, czy mam strój - czy cokolwiek. Miał rozpiskę - za taki i taki czas - 5, za taki - 4, za taki - 3. Chyba z litości nie stawiał mi już dwój. Bo i tak zawsze wypadałam najgorzej. I ZAWSZE, absolutnie ZAWSZE

Odpowiedz
avatar wanna
1 1

@Taczer: (dalszy ciąg bo przypadkiem dodałam w połowie:/) miałam z w.fu trójkę ;) 2. Od dziecka także (co za zbieg okoliczności) nie lubiłam zajęć plastycznych i technicznych. Siedzenie w miejscu, rysowanie, robienie przeklętych drzewek szczęścia (technika) czy czegokolwiek doprowadzało mnie do szału. Taki był ze mnie mały choleryk. I: znów miałam słabe oceny bo wytwory mojej pracy były kiepskie :D A po drugie ktoś kto tego nie lubi, nie będzie się pchał do robienia gazetek bo i po co, skoro już obowiązkowa lekcja była męczarnią? P.S. Żeby było śmiesznie teraz zawód wymaga ode mnie prac plastycznych i o dziwo - nawet je polubiłam :)

Odpowiedz
avatar luska
4 12

@PolitischerLeiter14_88: NIE POSZEDŁ do liceum plastycznego! Dostał się do liceum z klasą o profilu artystycznym w podrzędnym liceum w małym miasteczku powiatowym.

Odpowiedz
avatar kayetanna
4 14

@PolitischerLeiter14_88: W mojej rodzinnej miejscowości do tzw. "Plastyka" chodzą ludzie, którzy nie wykazują się zbytnim talentem, ale po prostu tam się łatwo dostać. Więc chodzi taki "element"...A odsetek nieplanowanych ciąż jest chyba największy z wszystkich szkół ;)

Odpowiedz
avatar jatzo
16 58

NAPRAWDĘ, ZAWIEŹĆ!!!!!!!! Ja pie****le, nauczycielka...

Odpowiedz
avatar ljubomora
7 33

To samo chciałam napisać...

Odpowiedz
avatar ljubomora
10 42

@Taczer: Ooo, to widzę, że jak ktoś uczy plastyki, to już nie musi władać językiem ojczystym...

Odpowiedz
avatar guineaPig
3 39

Są powody, dla których autorka została właśnie nauczycielką sztuki, a nie polonistką. I wybaczcie język, ale już rzygać mi się chce gdy poraz kolejny czytam oburzonych internetowych patriotów i miłośników języka polskiego. Miałam kiedyś auczyciela matematyki, który był fantastycznym matematykiem i fizykiem (i ogólnie człowiekiem) za to byki ortograficzne robił do końca swojej kariery w szkole. Aczkolwiek było to laaaaata temu, kiedy jeszcze nie było internetów, ani wyszczekanej gimbazy. I nikt nie miał wtedy jaj, żeby zwrócić mu uwagę nawet na najbardziej rażący błąd. Tylko że wtedy nauczycieli się szanowało...

Odpowiedz
avatar dyndns
16 40

@guineaPig: Często można tu przeczytać historie napisane przez mechaników samochodowych i posługują się oni o wiele lepszą polszczyzną od tych pożal się Boże nauczycieli.

Odpowiedz
avatar ljubomora
3 19

@LuckyOne: Wychodzi na to, że w internetach w ogóle nie obowiązują żadne reguły i można pisać jak ostatni przygłup. A jak się komuś nie daj Boże zwróci uwagę, to od razu jest się bezczelnym bucem i gramatycznym nazistą. Bez przesady. To trzeba piętnować, choćby po to, żebyśmy za kilka lat nie obudzili się w społeczeństwie wtórnych analfabetów. A co do "humanistów od siedmiu boleści" to akurat mnie nie obraziłeś, bo tak się składa, że studiuję filologię słowiańską.

Odpowiedz
avatar Bydle
24 40

@guineaPig: „Są powody, dla których autorka została właśnie nauczycielką sztuki, a nie polonistką.” Pierwsze, co przypomniałaś, to wyjaśnienie pochodzenia wyrazu: „wegetarianin”. Otóż w języku Eskimosów (obecnie: Innuitów) oznacza to: „zbyt głupi, by polować”. Twierdzisz, że autorka uczy plastystyki, bo nie potrafiła opanować podstaw języka polskiego. Zgadzam się, choć mnie przeraża wiekość ok sieci, przez którą filtruje się chętnych do posady nauczyciela, mającego kształtować (m.in.) moje dzieci i moich (przyszłych) architektów, chemików, lekarzy, urzędników i ustawodawców itp. ;>>> „Aczkolwiek było to laaaaata temu, (...) nikt nie miał wtedy jaj, żeby zwrócić mu uwagę nawet na najbardziej rażący błąd. Tylko że wtedy nauczycieli się szanowało...” To prawda. Szanowało się. Za brak popełnianych rażących błędów. Ale to było lata temu. ;>

Odpowiedz
avatar doktorek
3 5

@jatzo: Zawieźć od zawozić! Zawieść od zawodzić! Znajoma polonistka też zawsze to myli, ale we wszystkim innym jest świetna! Taki urok polszczyzny! Coś się źle utrwali i zawsze będzie się mylić, choćbyś profesurę zrobił!

Odpowiedz
avatar Bydle
30 58

„(na prawdę nie pamiętam” To przerażające, że ktoś, kto ma jakieś (przynajmniej) 45 lat na karku, pisze jak przygłup: „na prawdę”. Groza ogarnia człowieka, gdy sobie uświadomi, że ktoś taki ma czelność pracować w szkolnictwie. Jesteś na bakier z językiem polskim, więc musiałaś nabajdurzyć przy egzaminach, ale nabrać komisje (l.mn.). Nabroić w wypracowaniach, ale nabrać nauczycieli. Nabujać podczas rozmów i pewnie nachodzić się czy naganiać za lepszą oceną. Naciskać na wykładowcę, by zaliczył język polski, choć nadaremno uczył i wiedzę przekazywał. Na dobitkę nadobowiązkowych prac nie robić, bo po co? Nadto nadmiernym i nadprogramowym wysiłkiem mózgu nie obciążać. Naprawdę. ;>>>

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2015 o 10:08

avatar dyndns
13 27

"na prawdę"? Wstyd. Nauczycielka, nawet jeśli nie uczy języka polskiego, powinna znać podstawy ortografii.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 24

"Typowy rzemieślnik, bez błysku." - Jeśli plastyka jest obowiązkowa, to akurat ta cecha nie powinna nikogo oddzielać od piątki. OK, rozumiem że 6 jest tylko dla tych z talentem, z dowolnego przedmiotu, ale w tym fragmencie piszesz, jakby pięć należało się tylko tym, co mają ten błysk. A to jak dla mnie podejście karygodne. Nie da się nikogo zmusić do talentu, a wszelkie próby co najwyżej zabiją entuzjazm.

Odpowiedz
avatar luska
-2 12

@bloodcarver: nie o piątce była mowa tylko o szóstce; typowy rzemieślnik bez błysku to uczeń piątkowy; pod warunkiem, że pracuje;

Odpowiedz
avatar ewilek
9 13

@luska: Tyle tylko, że ten typowy rzemieślnik być może będzie rozumiał sztukę, znał się na niej, tyle tylko, że nie będzie umiał sam jej stworzyć. A ten "z błyskiem" może być totalnym ignorantem w tej dziedzinie, ale za to portrecik czy typowy landszafcik pierdyknie od ręki. Czy na pewno o to powinno chodzić w nauce plastyki? W zniechęcaniu tych mniej zdolnych bo nie potrafią poprowadzić kreski tak jak trzeba a punktowaniu tych którzy nie muszą włożyć rzadnego wysiłku w pracę bo przychodzi im to "samo". A gdzie ocena wkładu pracy, zaangażowania, chęci? Czyli ci rzemieślnicy zawsze będą na straconej pozycji w szkołach tylko dlatego, że natura poskąpiła im talentu.

Odpowiedz
avatar dylala
-1 1

@ewilek: To co, polonista ma zamiast 2 postawić 4, bo ktoś ma problemy z ortografią? Bez przesady. Szóstka to coś ponad program, coś dodatkowego, nie postawi się jej na koniec roku uczniowi, który niby wszystko umie, ale ma to gdzieś. Typowi ucznia, który opisałeś (talent+ignorancja) też nie trafi się szóstka, bo zapewne nawet z ocen nie wyjdzie ;) Ocena celująca to ciężka praca+chęć robienia tego. Nie wiem, czy mnie zrozumiesz, mam nadzieję, ze tak.

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
16 40

Po "na prawdę" w wykonaniu nauczyciela przestałam dalej czytać. Ktoś taki jak autorka ma uczyć dzieci? Żenujące.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 17

Autorka- co tu dużo mówić- zachowała się tak, jak powinna i odesłała roszczeniowego chłopaczka z kwitkiem. Z tym się zgadzam w całej rozciągłości. Pomijam ten paradoks, że chłopaczek chce iść do liceum plastycznego mając już teraz ten przedmiot tam, gdzie światło nie dochodzi lub nie ma talentu. == Tyle że muszę odbiec lekko od tematu i zadać pozornie głupie pytanie: czemu takie lekcje, jak muzyka czy plastyka są obowiązkowe? A skoro już, to czemu część nauczycieli jest na tym punkcie nawiedzona i zachowuje się, jakby od ich przedmiotu zależało to, że jutro nastanie? Przecież to nie jest jakaś wiedza tajemna, że jeden ma do czegoś predyspozycje, a inny nie, nie każdy musi umieć śpiewać, malować i tak dalej. I przez to jeśli się nie ma talentu trzeba kombinować, jak koń pod górkę, albo "przepraszam, widzimy się za rok". Miałem niestety (nie)przyjemność trafić w gimnazjum na coś takiego tak jeśli chodzi o muzykę, jak i o plastykę. Co z tego, że nie potrafię malować jak Van Gogh, ani nie znam się na muzyce jak Mozart? Co to za wciskanie kitu o braku talentu, to tylko kwestia mojego lenistwa i już za to należy mi się pała! I nie było zlituj. Tym sposobem ja i praktycznie cała moja klasa poza jedną, dwiema osobami byliśmy zmuszeni kręcić, jak tylko się dało, byle tylko zaliczyć. Bo mimo, że oddawaliśmy prace takie, jakie potrafiliśmy wykonać- byliśmy śmierdzącą bandą leni. Jednocześnie WF mieliśmy z gościem, który na dzień dobry zaznaczył, że dla niego nie liczy się to, czy na sprawdzianie bijesz rekordy, czy przybiegasz na szarym końcu, byle tylko- jak to WFista określił- "Chcę widzieć, że się starasz. Wyniki mnie nie obchodzą, bo nie każdy może być sportowcem." Da się? Widać się da. No ale do tego trzeba ogarniać najprostsze rzeczy. Czy to o to w tym wszystkim chodzi? O to, żeby zniechęcić młodych ludzi do czegoś, prawdopodobnie na całe życie, a potem robić "badania" i narzekać pod nimi, jak to źle i niedobrze, bo dzieciaki zamiast rozwijać swoje pasje wolą siedzieć przed komputerem? Chyba tak...

Odpowiedz
avatar guineaPig
1 5

@mongol13: Niby o gustach się nie dyskutuje, ale co do tego, czy Van Gogh miał talent, nie jestem przekonana :)

Odpowiedz
avatar Bydle
13 17

@mongol13: „Tyle że muszę odbiec lekko od tematu i zadać pozornie głupie pytanie: czemu takie lekcje, jak muzyka czy plastyka są obowiązkowe?” Doskonałe pytanie, pozwól, że przeredaguję: „Tyle że muszę odbiec lekko od tematu i zadać pozornie głupie pytanie: czemu wykształcenie podstawowe obejmuje takie lekcje, jak muzyka czy plastyka?” Ano dlatego, że to wykształcenie podstawowe. Czyli trzeba umieć się podpisać. I wypracowanie napisać. I liczby do siebie dodać, odjąć, przemnożyć czy podzielić. Wiedzieć, że węgiel to i koks, i atom, i antracyt, i powstaje z tego samego produktu, z którego powstaje mleko. ;-) Umieć fikołka uczynić. Hymn zaśpiewać czy jaką inną pieśń patriotyczną. Kanapkę zrobić lub obrus uszyć czy ścierkę. Wiedzieć ilu sąsiadów ma kraj ojczysty i dlaczego nie potrzeba 150 różnych kolorów, by pomalować mapę. Skąd się biorą dzieci i dlaczego reformy wprowadzone przez Ulianowa były pozorne mimo ciekawej nazwy. Skąd przyszedł Czech, skąd Lech i dokąd Rus. W obcym języku dzień dobry powiedzieć. Wiersz powiedzieć. Namalować, rozumiejąc perspektywę, górę, las, łąkę, krowę, dłoń. A nawet człowieka. Po prostu rzeczy podstawowe. Elementarne. Natomiast jest pomyłką żądanie, by taki uczeń umiał napisać poemat dygresyjny, superrealistycznie narysować wózek z supermarketu z jeżem i rowerem, na tle szarego betonu, wykonać potrójne salto w tył z miejsca, napisać i rozpisać na orkiestrę symfonię, a następnie wykonać ja z orkiestrą, przeprowadzić dowód na istnienie rozwiązań zadań rachunku wariacyjnego z określonymi warunkami brzegowymi czy wyjaśnić na 4 stronach A4 załamanie funkcji falowej kota. Po podstawówce jest gimnazjum, w którym następuje proce kretynizacji ucznia, którey to proces powinien zostać odwrócony w liceum - czasem się udaje i mamy wtedy człowieka wykształconego ogólnie. Taki człowiek nadaje się już do tego, by studiować jedną z dróg, którą podąża nauka. Potem można się doktoryzować, habilitować itd. Ale na początku jest słowo, Tfu! Podstawowe wykształcenie. Podstawy. Nie perfekcja - podstawy. Różnych przedmiotów, ale podstawy. :-)

Odpowiedz
avatar dzien_dobry
-3 7

Słusznie, nigdy nie rozumiałam czemu nauczyciele stawiają 6 za to, że przynosi się coś w terminie i jest na temat. Jedyny talent jaki mam to własnie talent plastyczny... W konkursach udział brałam, plakaty robiłam na szkolne "gazetki" ale co z mojej 6 jak i tak pół klasy miało tę ocenę za nic.

Odpowiedz
avatar Lil25
9 9

@funmilayo: A czemu miałaby nie mieć tej 6? Skoro włada perfekcyjnym niemiecki, to oznacza, że włożyła w to dużo pracy. Jakieś parę lat wcześniej, kiedy to uczyła się tego języka. To trochę jakby powiedzieć, że Polacy nie powinni mieć 6 z polskiego, bo przecież to ich ojczysty język, więc jego znajomość nie wynika z cięzkiej pracy. A chyba wszyscy wiemy, że tak nie jest...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 8

@Lil25: Jeśli tam się wychowała, to nie, nie włożyła w to wiele pracy. Jest różnica między lekcjami polskiego i niemieckiego u nas. Niemiecki to nauka języka, polski to nauka O języku. Między innymi. Więc 6 z tego przedmiotu to coś zupełnie innego (aczkolwiek wcale nie uważam, że osoba niemiecojęzyczna nie może mieć u nas 6 z tego przedmiotu, po prostu różnica jest znaczna).

Odpowiedz
avatar doktorek
1 5

Czegoś tu nie rozumiem: delikwent ma ponad połowę jedynek, a Ty mu dajesz czwórkę? I nawet skłonna byłaś dać mu szansę na piątkę? Sorry, ale też uczę w szkole i wiem, że ocena końcowa powinna mieć jednak jakiś związek z ocenami cząstkowymi, a przy takiej ilości jedynek to i dostateczny to chyba za wiele?

Odpowiedz
avatar Pclav
0 0

@doktorek: Zgadzam sie. Ja niestety mialem ciezkie zderzenie z rzeczywistoscia wlasnie przez nauke w polskich szkolach. Nie chodzi mi o poziom [ktory jest wysoki], czy o material, ale wlasnie o ocenianie. W Polsce w szkolach srednich zawsze mozna "poprawic" ocene albo na koniec roku zrobic cos dodatkowego i nauczyciel podciagnie ja. W szkolach wyzszych ludzie potrafia olewac kolokwia i isc na drugi termin egzaminu i zdac go tam. Suma sumarum ich ocena z drugiego terminu nie rozni sie niczym od oceny z pierwszego lub zerowego terminu. W USA to jest nie do pomyslenia. Kazde kolokwium jest czescia koncowej oceny, a egzamin koncowy jest tylko "dodatkiem". Co prawda to on wyznacza glowna czesc koncowej oceny, ale jest to tylko okolo 40% punktow na ktore sie ona sklada [zaleznie od profesora]. Regularna praca przez caly semestr jest niezwykle wazna. Uczy to odpowiedzialnosci, systematyki, umiejetnosci zarzadzania czasem i dotrzymywania terminow.

Odpowiedz
avatar niezadowolona
1 3

luska miała rację bo teraz przeważa podejście do życia "bo mi się należy chociaż nic nie robię" A plastyka w życiu bardzo potrzebna. Ale rzadko, który rodzic kupi swojemu dziecku kredki, farbki, plastelinę bo od tego można się pobrudzić i w domu bałagan. I rosną dzieci tworzące w głowonogi w wieku lat nastu, mające problemy z pisaniem i wykonywaniem precyzyjnych czynności.

Odpowiedz
avatar jatzo
-1 7

Czcigodni! Żeby była jasność: ja nie jestem językowym nazistą. Ale jeżeli ktoś jest nauczycielem, to MUSI poprawnie w ojczystym języku mówić i pisać. Bez względu czy to polonista, matematyk, czy plastyk. Pozdrawiam.

Odpowiedz
Udostępnij