Kerownik w wojsku c.d.
Pod koniec służby trafiłem na miesiąc do wyjątkowej jednostki. Koszary bardzo duże, budynki z czasów armii carskiej i bardzo duży park maszynowy pełen sprzętu. Wojska było tylko tyle żeby obsadzić warty, za to zawodowych około 300 – cały sztab jakiejś większej formacji. Widzieliśmy ich tylko rano jak wchodzili do swojego budynku i popołudniu przy opuszczaniu jednostki.
Moja kompania była jedyną formacją bojową w tym miejscu. Mieliśmy za zadanie wyczyścić i zakonserwować cały sprzęt artyleryjski. Dni mijały na spokojnej robocie, nikt się nie wtrącał, jedzenie wyśmienite, a pogoda wręcz nas rozpieszczała. Istna sielanka. Żyć nie umierać.
Pewnej deszczowej nocy obudziła nas strzelanina. Najpierw strzał pojedynczy, a potem już pełne serie z co najmniej dwóch karabinów. Trwało to około minuty. W tak spokojnej jednostce było to niesamowite wydarzenie. Ogłoszono alarm, pobranie broni i obsadzenie stanowisk zgodnie z planem zagrożenia. Po dwóch godzinach alarm odwołano i do rana dospaliśmy spokojnie. Przy śniadaniu poznaliśmy historię nocnej kanonady.
Jeden z parków maszyn miał formę kwadratu o boku około 250 metrów. Na dwóch przeciwnych narożnikach umieszczone były posterunki. Każdy z wartowników miał pod kontrolą swoją część parku w formie trójkąta i zakaz wkraczania na obszar kolegi.
Jeden z wartowników nosił okulary z nieprzeciętnie grubymi szkłami, a drugi miał wadę słuchu w jednym uchu. Oba chłopki-roztropki zostały namaszczone przez WKU kategorią B czy C i wysłani do lekkiej służby, czyli warta co 24 godz.
W trakcie obchodu posterunku okularnikowi skończyły się zapałki i postanowił skorzystać z pomocy przygłuchego. Skorzystał z najkrótszej do niego drogi, czyli przez park między pojazdami. Będąc już prawie u celu, potknął się o jakieś stalowe liny i przy upadku karabin sam wypalił. Przetaczające się między cysternami echo wystrzału wyrwało przygłuchego ze słodkiej drzemki i poczuł się zagrożony. Pomijając wszelkie komendy i procedury odbezpieczył, przycelował z grubsza i puścił serię „na wszelki wypadek”. Okularnik zacisnął zęby, postanowił, że żywcem go nie wezmą i odpowiedział ogniem spod cysterny. I tak strzelali do siebie radośnie, aż do opróżnienia magazynków.
Najlepsze były ich wyjaśnienia przy przesłuchaniu przez oficera dyżurnego.
- Dlaczego strzelałeś?
- Paanie, samo wypaliło!
- A ty?
- Bo do mnie strzelali...
Broń nie może sama wypalić. Musiał sie wartownik poprostu nią bawić, przeładować a potem zapomnieć, że w komorze znajduje się pocisk. Bardzo mnie też dziwi, ze osoba z kategoria B,C otrzymała broń i ostrą amunicję.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2015 o 13:38
@miczulin: Masz rację co do pierwszego i nie było to żadną tajemnicą dla nikogo. Każdy na warcie bawił się bronią. A jeśli chodzi o Twoje zdziwienie odsyłam do komentarzy z mojej pierwszej historii o wojsku. Kilka osób potwierdza spotkanie osób, którym nikt rozsądny nie dałby broni. http://piekielni.pl/64441#comments
Odpowiedz@kerownik: Czytałem, czytałem:-) i komentarz też zostawiłem, tylko że jak ja byłem w wojsku i ktos nie radził sobie z bronią na pierwszym strzelaniu, ten już o warcie mógł zapomnieć i zasuwał na kuchni więc dziwi mnie,że takim osobom powierzono broń. Sam tez nie raz bawiłem się kałachem, ale za kazdym razem po 5 razy sprawdzałem czy wszystko jest ok.
Odpowiedz@kerownik: Kumplowi rak (pm63) w windzie w momencie ruszenia sam się przeładował.
Odpowiedz@miczulin: "ktos nie radził sobie z bronią na pierwszym strzelaniu, ten już o warcie mógł zapomnieć". A Twoim zdaniem który z opisanych orłów spełniał ten warunek? Według mnie obaj radzili sobie całkiem nieźle.
Odpowiedz@kerownik: przynajmniej nie poddali się strachowi a ostrzeliwali.
OdpowiedzWolny dostęp do broni! Wtedy będziemy mieć takie ostrzały na wielu osiedlach, i takie same tłumaczenia tylko że w sądach;)
Odpowiedz@Rumburak: Dlatego tylko świry są za całkowicie wolnym dostępem do broni. Takim jaki możemy zobaczyć w niektórych stanach USA, że karabiny maszynowe można kupić bez problemu w supermarkecie - razem z bułkami i szynką na śniadanie. Zdecydowania większość chce ŁATWIEJSZEGO dostępu do broni dla normalnych obywateli. Czyli nadal badania psychologiczne i egzamin, ale już bez samowolki komendanta policji, który może komuś nie dać pozwolenia tylko przez swoje widzimisie.
Odpowiedz@Draco: http://pl.wikipedia.org/wiki/Polityka_broni_w_Szwajcarii#mediaviewer/File:Caroline-Migros-p1000507.jpg Szwajcaria,nie USA. Wolny dostęp na zasadzie rejestracji i sprawdzenia czy delikwent to wariat a nie jak obecnie rok latania i tysiące wydane. Zanim powiesz coś o dostępie do broni w USA-porównaj stany w których nie można nosić broni w miejscu publicznym z tymi w których urządzano masakry w szkołach i kinach
OdpowiedzKerowniku jeżeli chodzi o kategorię WKU dla tych żołnierzy to to mogła być tylko kategoria C. Kategoria B to zawsze była "czasowa niezdolność", a gdy przyczyna tej niezdolności znikała (np. studia, problemy zdrowotne) to poborowy dostawał A albo C (w LWP to była kategoria oznaczająca, że poborowy jest zdolny do służby, ale w wersji light).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2015 o 10:50
To jest fake. Ani ślepego, ani głuchego nie daliby na wartę. Ewentualnie do mudurówki albo do kuchni, ale nie na wartę. To jakiś dowcip jest albo coś. poza tym po tym wszystkim oboje wraz z dowódca mogliby pójść siedzieć...
Odpowiedz@Ferian: Co Ty wiesz o wojsku synku ?
Odpowiedz@kerownik: Z tego co widzę więcej niż ty, chyba, że przez te parę lat coś się pozmieniało. Ale wątpię. Od razu widać, że to jakiś kawał był.
Odpowiedz@Ferian: No, przynajmniej tak było za moich czasów, jak służba wojskowa była jeszcze obowiązkowa, ale wątpię, żeby się to zmieniło. Nikt nie wpuściłby nigdy ani głuchego, ani ślepego na wartę
Odpowiedz@Ferian: Widocznie służyłeś w idealnej jednostce. Napisz jeszcze, że trepy tam były normalne, jedzenie wyśmienite, a przepustki na każde życzenie. Opisuję fakty, z którymi zetknąłem się osobiście. Nie potrafię zgadywać jak było w Twojej jednostce. Ty - jak widzę nie musisz zgadywać jak było w mojej. Ty wiesz ! Pozostaje mi tylko pogratulować ! Pozdrawiam
Odpowiedz@kerownik: Przechodzisz chłopcze ze skrajności w skrajność. Nic o jedzeniu nie mówiłem, a przepustki, no raz kolega poprosił o przepustkę, żeby się z rodziną zobaczyć. Zapytali go ile ma stacji, powiedział ileś tam, już nie pamiętam... 15? Kazali mu czołgać się pod łóżkami i za każdym łóżkiem udawać lokomotywę. Gdy 15 razy się przeczołgał, to w drugą stronę "No, byłeś już w domu, witamy z powrotem"
Odpowiedz@Ferian: Zapomniałeś się przelogować na drugie konto jak sam sobie odpisywałeś?
Odpowiedz@Provost: Nie dało się już zedytowac
OdpowiedzNie kupuje tego, dokoloryzowali historyjkę, nikt normalny z zawodowych nie dałby na wartę ludzi z C, bo w razie W jest wylot z wojska lub pierdziel.
Odpowiedz@spirit: "nikt normalny z zawodowych" ... a jeśli oni również mieli C ?... Kilka lat później zlikwidowano tam warty, a służbę przejęła firma ochroniarska przysyłając drużynę emerytów z grupami inwalidzkimi. Możesz nie kupować, ale w wojsku logika nie zawsze stała na piedestale. Pozdrawiam.
OdpowiedzNo puenta rozbroiła mnie na całego. :D
Odpowiedz