Losując historie natrafiłam na jedną o oszustach, która skojarzyła mi się z ostatnimi wydarzeniami.
Dla odmiany nie będzie o Polakach, a o Balijczykach.
Starają się oni oszukać turystę na każdym kroku.
Sytuacja pierwsza:
Kantor.
Zaskakujące różnice widać w kursie w kantorach oficjalnych i ulicznych. Skuszona tym bardziej korzystnym, poszłam wymienić pieniądze do tego ulicznego. Jednak jako osoba dość podejrzliwa, banknot który chciałam wymienić trzymałam cały czas w ręku. I to się opłaciło. Sprzedawca starał się kantować na każdy możliwy sposób. (Na Bali nie było denominacji, dzięki czemu turyście łatwiej się pogubić). Przykładowo zamiast 90 tysięcy chciał dać 9 tysięcy. Ostatecznie za trzecim podejściem chciał mnie okantować już tylko o 10 tysięcy, mimo tej świetnej oferty wyszłam i pieniądze bez problemu wymieniłam w oficjalnym kantorze.
Sytuacja druga:
Szokiem dla mnie było, że próby oszustwa zdarzają się też w miejscach takich jak Pizza Hut. Mój błąd polegał na tym, że się spieszyłam i pieniądze przekazałam już przy wyjściu. Po chwili biegnie za mną pracownica i pokazuje, że za mało. Przy mnie przelicza pieniądze i brakuje 50 tysięcy. Głowę bym sobie dała uciąć, że dałam dobrą kwotę, ale obca waluta, może jednak mój błąd, dopłaciłam, bo z ich 'znajomością' angielskiego to nie bardzo szło by się nawet dogadać.
Po powrocie przeliczyłam pieniądze, gdyż miałam ze sobą wyliczoną kwotę. Jak się okazało byłam stratna 50 tysięcy. Od tamtej pory pieniądze liczę dwa razy zanim zapłacę.
Wakacje
Ho ho ho... to aż na indonezyjską wyspę Bali zagnało. 50000 rupii to około 15 złotych. Niby dzicz ale na zapadłej wyspie Karimun Jawa prędkość internetu przekracza 40Mb zarówno przy pobieraniu jak i przy wysyłaniu - to o wiele więcej niż w Polsce.
Odpowiedz@plokijuty: Potwierdzam. Tutaj nawet hotelowy internet szybciej pobiera mi filmy niż w domu c;. 15 zł to wciąż kwota której nie chcę bezsensownie tracić.
OdpowiedzCo oznacza skrót "tyś."?
OdpowiedzTysiace?! Serio nie wiem czy to poprawne czy nie, ale kazdy rozumie, wiec w czym problem?
Odpowiedz@melkos: Jak napiszę "ogulnie" to też każdy zrozumie. :)
Odpowiedz@Kurka: serio, uwazasz, ze te dwa bledy sa porownywalne? To jak porownywac zabojstwo z przeklinaniem. Ale whatever...
OdpowiedzBtw, zaslon sobie kreseczke nad s palcem, co by Cie nie razil ten okrutny blad, hahahahaha... jak ja lubie czytac te komentarze, zeby poprawic sobie humorek przed poniedzialkiem:)
Odpowiedz@melkos: Serio serio.
Odpowiedz@jedrekp: Mój telefon uparcie poprawia mi niektóre słowa, wystarczy, że kiedyś raz je wykorzystałam i zapisało się w słowniku na stałe. Nie chciało mi sie z nim za każdym razem walczyć, tym bardziej, że nie uważam tego za aż tak 'straszny błąd'. Za to Ty mogłaś uwagę zwrócić kulturalniej.
Odpowiedz@Szaaan: Jak ci się nie chce ze słowem "walczyć", to przecież zawsze można je ze słownika telefonu usunąć...
Odpowiedz@Zmora: Wydaje mi się, że w IPhone jest tylko opcja resetu całego słownika. A tego nie zrobię, bo parę miesięcy walczyłam z szowinistycznym przekonaniem jego twórcy, źe czasowniki są tylko w formie męskiej.
Odpowiedz@Szaaan: Aaaaaaa to ja nie wiem, w takim razie. Po prostu normalne telefony taką funkcję mają, ale iPhone to iPhone, więc jak nie ma, to nie ma. Nie pomogę.
OdpowiedzW Tunezji to samo, probuja oszukac na kazdym kroku. W supermarkecie, w kantorze nawet tym w hotelowym! w muzeach, na stacji benzynowej chcieli nam zatankowac 1L zamiast 10L :/ 500 milimow jest łudząco podobne do 1 dinara. Przy wydawaniu reszty wydaja zamiat 1 dinara to 500 milimow, zamiat 2-och dinarow to 2x500 milimow.
Odpowiedz@milia: Gdziekolwiek jedziesz za granicę - Indonezja czy Tunezja - to warto poznać mentalność ludzi. Na przykład w tej Tunezji na bazarach Arabowie bardzo lubią się targować; oni są wręcz na to przygotowani, że klient będzie się z nimi targował. Jeżeli klient się nie targuje to oni takim pogardzają, a cenę można zbić bardzo mocno i jeszcze prezent dorzucą. Przypominam sobie jak byłem na Ukrainie i kupowałem trzy narzuty na kanapę i fotele. Za jedną chcieli 50 hrywien a ja kupiłem trzy za 25 hrywien.
Odpowiedz@plokijuty: Ja chyba w Tunezji zbiłem cenę zbyt mocno, bo nagle sprzedawca przestał być miły, zaczął wymyślać dodatkowe opłaty, a na koniec wyglądał, jakby chciał mnie pobić (na szczęście był mniejszy ode mnie).
Odpowiedz@Jorn: ja zbijałam tak długo że sprzedawca mi powiedział "taniej to nawet w biedronce pani nie kupi" po polsku :D
OdpowiedzCzy tylko ja odnoszę takie wrażenie, że Szaaan napisała słaba historyjkę by pochwalić się pobytem na BALI?
Odpowiedz