Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będę miała kilka historyjek "pracowych". Jako, że zima w naszej firemce to…

Będę miała kilka historyjek "pracowych".
Jako, że zima w naszej firemce to okres martwy, a przez przypadek natknęłam się na ogłoszenie o pracy w zakresie moich zainteresowań - dlaczego nie? Jesteśmy ogromnymi zwierzolubami, hodowałam większość gatunków dostępnych w popularnych "zoologach", można powiedzieć : byłabym sprzedawcą-pasjonatem.

Historię o "szefowej" zostawię jako wisienkę do następnej historii.

Byłam tam na dwa dni próbne.
W czasie pracy do zoologa zawitał duet tata-syn. Chłopak około 6-7 lat. Każdą rybkę by chciał. Tata wydaje komendę "łowimy". Pytam o gatunki, ilość, płeć, wybór konkretnych osobników.

-Pani łowi co się synowi podoba.

Włażę na stołek, otwieram akwarium i słucham. Chłopak wybiera ryby kompletnie... "z czapy". Gatunki ławicowe - po jednej sztuce. Rybki z różnymi wymaganiami odnośnie wody i z różnych biotopów.
Lekko zaniepokojona próbuję wyjaśnić Panu Ojcu, że to... nie tak działa i próbuję uzyskać jakieś informacje odnośnie parametrów wody i wielkości zbiornika.
Na co słyszę tekst, który sprawił, że zamarłam z siatką w ręku i zapamiętam go na długo.

- Pani łapie to co syn chce, one i tak umrą.
- Aa... ale jak to umrą?
- No umrą. Wszystkie umierają.
- To może ja jakoś pomogę, żeby z tej umieralni zrobić akwarium?
- A po co. Pani wie jaką syn ma frajdę jak przychodzimy po nowe rybki?

Szefowa kazała łowić. Bo... "to dobry klient, co tydzień przychodzi po ryby".

Jednym słowem, ojciec kupuje dziecku ryby, żeby zdechły i syn miał frajdę, bo kupią następne, które też zdechną.

I jak to nowe pokolenie ma być normalne, skoro rodzice wpajają, że śmierć taka fajna?

zoolog

by budyniek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar basso
26 32

@Zeus_Gromowladny: Gwarancji nie ma nigdy, z tym, że tutaj ma pewność, że ryby umrą przedwcześnie, a wina jest całkowicie po stronie człowieka - który na dodatek jest tego w pełni świadomy.

Odpowiedz
avatar Nastia
30 30

@Zeus_Gromowladny: toż ona przecież sprzedała, nikomu kupować nie zakazuje, tylko wyraziła swoją wątpliwość nad nauką jaką dziecko wyniesie z takiego postępowania (potem mamy w "uwagach" i innych "rozmowach w tłoku" jak to grupa wyrostków ciągnęła za samochodem psa aż mu łeb urwali...). poza tym wszystko zdycha, tylko pytanie nad warunkami w jakimi żyje.

Odpowiedz
avatar budyniek
31 35

@Zeus_Gromowladny: jasne, że jest od sprzedaży. Ale nie wiem jak dla Ciebie, dla mnie to nie jest normalne, że człowiek ŚWIADOMIE kupuje zwierzę, po to, żeby JE ZABIĆ. Ba, uczy tego dziecko! Jest stanowcza różnica pomiędzy niewiedzą, która mimo dobrych chęci - doprowadza do padnięcia ryby a świadomym zapewnieniu jej złych warunków, żeby zdechła. W tym wypadku - był to brak jakiejkolwiek filtracji i napowietrzania. Ryba produkuje kupę, kupa zmienia się w związki azotowe, które w dużym skrócie - duszą rybę, bo nie ma w wodzie tlenu, którym ryba oddycha. to tak jakby kupić psa i uwiązać go na łańcuchu bez wody i jedzenia i pokazywać dziecku jaki to fun jak pies stopniowo zdycha a potem zapewnić rozrywkę podczas kupowania nowego pieska. Jeśli to byłby mój sklep - nie sprzedałabym żywego stworzenia takim ludziom.

Odpowiedz
avatar archeoziele
17 23

@Zeus_Gromowladny: To, że ryby głosu nie mają nie oznacza, że nie cierpią. Tę sytuację można w sumie podciągnąć pod znęcanie się nad zwierzęciem.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
4 6

@Zeus_Gromowladny: Udajesz czy naprawdę jesteś głupi? Owszem! Innym ryby też umierają. wyobraź sobie, że mnie też w moim akwarium 200 litrów o które dbam jak mogę. Różnica polega na tym cymbale że pasjonatom ryby nie umierają z powodu zaniedbania.

Odpowiedz
avatar Gregorius
4 6

@Zeus_Gromowladny: Rozumiem że jakbyś pracował w sklepie z bronią i od chętnego kupującego usłyszał byś że z tej broni dobrze by się robiło napad na kogoś to nie miał byś żadnych oporów tej broni sprzedać. No bo przecież nie tobie oceniać kogo ten ktoś napadnie/zabije :]

Odpowiedz
avatar wumisiak
19 23

Co za... No... zło w czystej postaci, bezmyślne, głupie okrucieństwo, i w dodatku wpajane dziecku przez ojca... Ech.

Odpowiedz
avatar Rammaq
24 26

Tacy ludzie to sobie mogą hodować, najwyżej wędzoną makrelę lub śledzia w pomidorach.

Odpowiedz
avatar Kecaw
21 31

Wyobraziłem sobie jak ojczulek wpada pod samochód, łamie nogi i w ogóle wykrwawia się na ulicy i w tym momencie podbiega synek z bananem na ustach i szturcha ledwie trzymającą się rękę ojca i mówi " tato tato! ty się nie martw! ciebie też kupimy nowego"

Odpowiedz
avatar imhotep
26 30

@Kecaw: Lub "Nie martw się tato, mama już mi obiecała nowego tatusia w przyszłym tygodniu" :)

Odpowiedz
avatar butelka
16 18

najbardziej piekielna szefowa. bo facet po prostu glupi. ale szefowa to ile na tych rybkach zarobi? jak bym uslyszala taki tekst to bym wiecej do takiego sklepu nie przyszla.

Odpowiedz
avatar kizych
7 7

No tak, nie będę opiekował się schorowanym ojcem, bo on i tak umrze. A ojciec nie będzie zdawał sobie sprawy z tego, że takie zachowanie syna spowodowane jest tylko i wyłącznie swoim działaniem... Porażka.

Odpowiedz
avatar Wodny_Miecz
-4 4

Prawda, działania ojca jak najbardziej są nie na miejscu. Rozumiem zabić zwierzątko, aby je zjeść. Nie rozumiem zabijania dla przyjemności. A potraficie zrozumieć zjadanie żywych zwierząt w Japonii? Proszę, o to link: https://www.youtube.com/watch?v=aDi-dlgukA0 . Nie radzę klikać w link miłośnikom zwierząt, gdyż najnormalniej w świecie grozi to płaczem i porzyganiem się z nerwów. Tak więc wracając do tematu, historia jak najbardziej piekielna, niestety im świat starszy, tym okrutniejszy. Kwestia upubliczniania sk.rw.enia moralności.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2015 o 10:28

avatar guineaPig
4 4

W zawodzie sprzedawcy "żywego" towaru również powinna obowiązywać klauzula sumienia. Ja na Twoim miejscu rybek bym nie sprzedała. Co więcej zrobiłabym sklepowi taką reklamę, że właścicielka poszłaby z torbami prędzej czy później.

Odpowiedz
avatar smeg
2 4

@guineaPig: Żywe zwierzęta w ogóle nie powinny być traktowane jako towar i sprzedawane w sklepach. Jeśli ktoś chce mieć chomika/świnkę morską/rybkę - niech kupi od hodowcy, oni przynajmniej weryfikują warunki, w jakich planujesz trzymać zwierzaka (przynajmniej Ci odpowiedzialni, a nie pseudorozmnażacze).

Odpowiedz
avatar voytek
0 2

i w świetle prawa nic nie można z tym zrobić... na povieszenie żywot rybek akwariowych i tak jest krótki (z punktu widzenia człowieka ;)

Odpowiedz
avatar natalia
4 4

Za dwadzieścia lat każde dziecko będzie mu umierać, bo robienie nowych to taka frajda...

Odpowiedz
avatar budyniek
5 7

Nie mogę już edytować, więc dopiszę w komentarzu. Nie dość jasno napisałam jak widać - byłam tam tylko na dwóch dniach próbnych. Po poznaniu kulis pracy tego sklepu - przestało mi na tej pracy zależeć. Stwierdziłam, że jeśli kiedykolwiek miałabym pracować w zoologu - to w własnym, gdzie takiego klienta pogoniłabym miotłą. Nie miałabym żadnych problemów, żeby nieodpłatnie i prywatnie pomóc założyć akwarium "działające" zamiast umieralni, dlatego to zaproponowałam. Zgłoszenie gdziekolwiek nic nie da, bo i jak? Przecież sprzedawca tylko sprzedaje. Tak jak hodowca. To co klient potem zrobi - to jest jego sprawa, znaczy jeśli naraża dobro zwierząt to może za to odpowiedzieć, ale za zaniedbania właściciela nie odpowiada już sprzedawca. Działa to w smutny sposób, bo ... ludzie mało wiedzą o zwierzętach a sprzedawcy chcą zarobić. Jeśli jako sprzedawca powiem, że szczury trzeba trzymać minimum w parze i muszą mieć ogromną (drogą) klatkę to... klient nie kupi. A klient jest naszykowany na "tanio". I dopóki po pierwsze nie zacznie obowiązywać kodeks moralny sprzedawców i ludzie nie zaczną nabywać wiedzy i szacunku do zwierząt... nic się nie zmieni... Ale co tu daleko patrzeć... Od wieeelu lat fora akwarystyczne są pełne młodzieży, która butnie prezentuje zbiorniki w których pływa (dosłownie!) zupa rybna i nijak nie da się im wyjaśnić, że mają tam solidne przerybienie. "Przecież ryby pływają!" czy "Ja też mieszkam w małym mieszkaniu!" to wieczne wytłumaczenia. Tylko jakoś młodzieży wypada z głów to, że oni w mieszkaniu nie są szczelnie zamknieci całe życie a ryba w akwarium jest. Na próby wyjaśnienia, że nie można trzymać ryb w takich warunkach - 90% reaguje agresją, krzykiem i zerową checią poprawy. Sądzę, że problem leży znacznie głębiej niż tylko w kwestii sprzedaży zwierząt. Leży w elementarnym braku szacunku do żywych stworzeń, które wynosi się z domu. Moja 1,5 roczna córka uwielbia akwarium i wiecznie chce karmić ryby, pcha się do psów i kotów i tylko prosi o kiełbasę żeby dać "kotowi". Takie rzeczy wynosi się z domu. A jeśli zamiast dokarmiania psa kiełbasą dziecko uczy się kopniaka i krótkiego łańcucha... to uznaje to za normę i mamy społeczeństwo kompletnie niewrażliwe na zwierzęcą krzywdę.

Odpowiedz
avatar mazona
4 6

Jak kot skrzeczy to każdy się wzdrygnie i zasmuci. Ale ryby są ciche. Ruszają tylko tymi swoimi usteczkami, nie błagają o litość. Można je mordować nie zatykając uszu. Brr

Odpowiedz
Udostępnij