Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3721186,trzyletniego-szymonka-porazil-prad-kierownik-sklepu-stanie-przed-sadem,id,t.html?cookie=1 Historia w skrócie; do marketu budowlanego przyszła matka oraz babcia z…

http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3721186,trzyletniego-szymonka-porazil-prad-kierownik-sklepu-stanie-przed-sadem,id,t.html?cookie=1

Historia w skrócie; do marketu budowlanego przyszła matka oraz babcia z 3-letnim chłopcem. Kiedy robiły zakupy, chłopiec "niepostrzeżenie" oddalił się od nich do innego stoiska. 3-latek zaczął bawić się będącą pod napięciem listwą i poraził go prąd. Skończyło się niegroźnie, mimo to matka Szymonka uznała, że sprawy nie puści płazem i o zajściu powiadomiła śledczych. Policyjne dochodzenie przerodziło się w prokuratorskie zarzuty. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia w tej sprawie. Prokuratura oskarżyła kierownika marketu budowlanego o nieumyślne narażenie chłopca na niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania uszczerbku na zdrowiu.

Powiedzcie mi, co jest najbardziej piekielne w tej sprawie? To, że matka nie upilnowała dziecka, to że chce zwalić cala winę na kierownika marketu, czy prawo?

Zastanawia mnie czy jakby dziecko włożyło sobie do oka np gwóźdź i uszkodziło je sobie, czy to też byłaby wina kierownika sklepu, bo nie zabezpieczył tego gwoździa. Przecież kierownik w sklepie nie jest od tego żeby niańczyć czyjeś dzieci. Pomijając już fakt ze market budowlany to nie jest plac zabaw.

Za niedługo dojdzie do sytuacji, w których to za dziecko będą odpowiedzialni wszyscy tylko nie jego rodzice. Przecież to do rodziców należy odpowiedzialność za bezpieczeństwo dziecka. Zastanawia mnie co by było gdyby ktoś zgłosił matkę do opieki społecznej, że nie potrafi się opiekować dzieckiem...

cudowne prawo

by blair
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar MyCha
47 47

Kierownik sklepu po takiej akcji powinien zabronić wprowadzania dzieci poniżej lat 13 do środka i tyle. Bezpieczeństwo zapewnione i to niskim kosztem i niewielkim nakładem czasu.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
45 49

@MyCha: Dokładnie. Kiedy byłam dzieckiem, w naszym mieście nie było jeszcze takich typowych wielkich supermarketów. Mody na "rodzinne zakupy" też nie było. Było natomiast Makro, które niby było hurtownią i wstęp mieli tylko prowadzący własną działalność ale wiadomo, że te karty klienta ludzie sobie pożyczali i nikt nie sprawdzał czy ktoś kupuje do domu cy do pracy więc sklep był takim odpowiednikiem supermarketu. Tam, przy wejściu, była miarka - które dziecko było za niskie nie miało wstępu. I jakoś, chociaż zakupy robiliśmy tam regularnie, nie zapadły mi w pamięć żadne dzikie awantury niezadowolonych rodziców. Jakoś ludzie potrafili się zorganizować. Teraz, niech ktoś choćby mimochodem wspomniał, że dziecko nie wszędzie trzeba ze sobą wlec to zaczyna się gównobicie bo "dziecko też ma prawo" i "dziecko się musi socjalizować" a "ty nie masz swoich to siedź cicho". Wszystko pięknie tylko jaki jest sens ciągnąć dzieciaka do sklepu "dla zasady" wiedząc, że się tam będzie męczył i wył albo co gorsza wiedząc, że się go nie potrafi upilnować? Bo w to, że wszyscy albo choćby większość tych rodziców naprawdę musi te zakupy robić we dwójkę i nie ma dziecka z kim zostawić, nie uwierzę. Znam człowieka, który zabrnął w to tak daleko, że swoje dzieci ubezpieczył od ewentualnych szkód i puszcza samopas bo wychodzi z założenia, że i tak ubezpieczyciel zapłaci...

Odpowiedz
avatar LubieMuffiny
25 29

Dokładnie, małe dziecko nie jest niezbedne przy wybieraniu cegieł czy gwoździ.

Odpowiedz
avatar luska
19 19

@MyCha: pamiętam jak na studiach wykładowca omawiał przykład z USA. System odszkodowań i nadwyżka adwokatów doprowadziła tam do paranoi w dziedzinie informacji i ostrzeżeń. Wg jego słów, nawet na wózkach dziecięcych umieszczono nalepki z ostrzeżeniami dla rodziców, aby przed złożeniem wyjąć ze środka dziecko. Dla nas była to wtedy (20 lat temu) komiczna informacja, bo jakim trzeba być kretynem, by tak oczywiste rzeczy wymagały dodatkowego instruktarzu? Z drugiej strony, jakim trzeba być sadystą/wyrodnym rodzicem, aby dla pieniędzy z odszkodowania narażać własne dziecko na cierpienie? Na to wygląda, że kretynizm rodziców przywędrował do Polski i jedynym ratunkiem dla kolejnych właścicieli sklepów, kierowników marketów będzie umieszczanie przed wejściem wielkich informacji, że za poczynione szkody i/lub ewentualne wypadki dziecka na terenie sklepu odpowiada jego opiekun, gdyż w sklepie znajdują się niebezpieczne dla dziecka materiały. Wejście na własną odpowiedzialność i tyle. Jak debil nie myśli lub myślenie jest dla niego zbyt trudnym procesem, należy za takiego pomyśleć i wytłumaczyć w systemie obrazkowym.

Odpowiedz
avatar sla
8 10

@luska: Moim zdaniem celowe narażanie dziecka na niebezpieczeństwo zdarza się baaardzo rzadko. Zwykle jest to klasyczna głupota - rodzic nie dopilnował, a, że sam przed sobą nie chce się do tego przyznać i pieniądze czekają, by je sobie wziął - to bawi się w sądy.

Odpowiedz
avatar soraja
-3 7

@MyCha: i stracić klientów - w marketach budowlanych wiszą kartki że dzieci poniżej któregoś tam roku muszą przebywać pod opieką rodziców, jak widać nie pomogło. A rodzic stający przed opcją "wynająć opiekunkę do dziecka i iść po gwoździe, albo iść z dzieckiem do konkurencji" wybierze tę drugą możliwość. Biorąc pod uwagę, że zakupy robi się zwykle po godzinach pracy swojej i po godzinach otwarcia przedszkoli, koszt wcale nie byłby taki mały.

Odpowiedz
avatar soraja
5 7

@chiacchierona: akurat selekcja według wzrostu, a nie np. wieku to idiotyzm - supermarket to nie park liniowy, nie wiem skąd pomysł żenp. 6latek odżywiony na mcdonaldach będzie tam bezpieczniejszy niż niski 9latek.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@soraja: Pamiętam z dzieciństwa te akcje z linijką w Makro. Chyba chodziło o wozki widłowe,

Odpowiedz
avatar luska
9 9

@sla: to jasne, że celowe bardzo rzadko, ale to zas*anym obowiązkiem rodzica jest zapewnienie bezpieczeństwa dziecku. To nie kierownik sklepu ma latać wokół niepilnowanej pociechy, tylko opiekun ma zrobić wszystko, aby potomek był chroniony. To rodzic jest za swoje dziecko odpowiedzialny!!! Takie "myślenie" bezrefleksyjnych opiekunów doprowadzi w końcu do tego, że rzeczywiście w sklepach towary będą umieszczone na półkach dwa metry nad ziemią i zabezpieczone szybą pancerną (a nuż smark przyjdzie z jakimś metalowym prętem i zwykłą szybę rozbije?). Ewentualnie towar będzie zamknięty w magazynie a w pustej hali sklepu, wyłożonej od podłogi po sufit miękkimi materacami, stado sprzedawców będzie przynosić klientom odpowiednią ilość żarówek, gwoździ, pralek, itp... Na pewno podniesie to jakość i szybkość zakupów :] Przecież to powoli zdąża w kierunku paranoi i coraz częściej przypomina nam ten "dziki" amerykański świat półmóżdżków. Są takie miejsca i sytuacje gdzie dziecka nie powinno się brać pod żadnym pozorem lub zwiększyć wtedy czujność i ochronę do maksimum. Idąc tym tokiem myślenia, gdyby każdy kierowca, jadący z przepisową prędkością i zasadami ruchu drogowego, potrącił dziecko, które nagle wbiegło na jezdnię daleko poza pasami, bo w tym czasie jego babcia i mama zajęte były oglądaniem arcyciekawej sukienki i torebki na wystawie sklepowej, byłby winny zaniedbania i narażenia tegoż trzyletniego szkraba na uszczerbek na zdrowiu. Tak to właśnie wygląda jak się spojrzy na problem z innej strony. Życzyłabym sobie na przyszłość, jako nauczyciel, mądrzejszych a przede wszystkim odpowiedzialniejszych rodziców, bo w tej chwili coraz częściej spotykam się z pojęciem rodzicielstwa jako aktu fizycznego, materialnego a nie psychicznego i dydaktycznego. Ja rodzę i zapewniam pieniądze- ty wychowuj i się opiekuj:/

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@luska: mnie przeraza raczej mysl, ze ktos te kretynstwa kiedys popelnil i dlatego nalepka sie pojawila... a potem pretensje do producenta ze nie ostrzegl

Odpowiedz
avatar Pennywise
22 28

@nemo333: To czy listwa byla na wysokosci czy nie jest totalnie bez znaczenia. Nie ma zadnych regulacji, ktore mowia ze przedmiot X ma byc na okreslonej wysokosci w sklepie. Gdyby tak bylo, to wszystkie produkty bylyby wysoko, a dolne polki puste.

Odpowiedz
avatar sapphire101
29 31

@nemo333: Idąc tym tokiem rozumowania dojdzie do tego, że wszystkie ostre czy ciężkie przedmioty (w sklepie budowlanym) trzeba ustawiać na konkretnej wysokości, bo przecież musimy przyjąć, iż do marketu przyjdą matki z bobasami i puszczą je samopas. Chroń Boże dzieci przed takimi rodzicami. Ja rozumiem, że dziecko może się komuś wyrwać, wybiec na ulice - zdarza się, ale kiedy matka i o zgrozo babcia we dwie nie potrafią przypilnować dziecka w sklepie (bądź co bądź pełnym wszelakiej maści niebezpieczeństwa dla 3-latka), no to ciężko tu o jakikolwiek komentarz... Mogli producenta listwy oskarżyć, albo lepiej dostawcę prądu, toć według mnie, gdyby nie ta energia elektryczna "do tragedii by nie doszło".

Odpowiedz
avatar blair
18 20

@nemo333: Nie tylko listwa dziecko moglo sobie zrobic krzywde. Moglo sobie jeszcze zrobic krzywde gwozdziem, skaleczyc sie czyms ostrym czy cos zjesc. Twoim zdaniem wszystko to powinno stac wysoko, aby czasem dziecko sobie nie zrobilo tym krzywde?

Odpowiedz
avatar barteknc
20 22

@nemo333: W tym wypadku była to akurat listwa do sprawdzenia czy coś działa. I mówisz o wprowadzeniu minimalnej wysokości, gdzie coś ma leżeć. A co z osobami, które wysokie nie są? Albo z karłami? Wtedy jest to dyskryminacja. A poza tym to np. w Leroy Merlin jest dział z żarówkami które cały czas świecą na każdej wysokości - przecież dziecko moze dotknąć i sie poparzyć. I co? Tez mają byc wyżej? To rodzice są od tego żeby dziecko pilnować. Koniec. A Makro jest akurat specyficznym sklepem - żeby się do niego dostać trzeba prowadzić dzialalność i mieć kartę. A skoro wyrabiasz kartę to zgadzasz się z regulaminem i dlatego dziecka nie wprowadzisz.

Odpowiedz
avatar Pennywise
13 15

@vonKlauS: Zarowno listwa jak i tester do sprawdzania zarowek moga byc na takiej wysokosci jaka sobie zazyczy wlasciciel sklepu. I czy to bedzie 0.5m czy 2m, to bedzie dobrze. Nie popadajmy w paranoje, bo inaczej tak jak pisalem wyzej, wszystko bedzie wysoko w gorze, badz pod kluczem, bo przeciez jakis dzieciak moze sie uszkodzic.

Odpowiedz
avatar inga
18 20

@Pennywise: W zwykłych marketach w zasięgu ręki dziecka są: noże, zgrzewki mineralnej, miliony szklanych słoików, ciężarki, kosmetyki i chemia gospodarcza w najlepszym wypadku nie nadająca sie do spożycia (po niedawnym wypadku przeniesiono kreta na wyższe półki, ace i domestos nadal stoją nisko). Jakby się zastanowić, nawet galaretka w proszku - jako groźna - powinna być na wysokości 1,5 m. Właściwie powinniśmy wrócić do sklepów z obsługą, skoro połowa asortymentu może być w pewnych okolicznościach zagrożeniem dla nieupilnowanych dzieci.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
4 4

@Pennywise: tylko czy takie umieszczenie będzie czemuś służyć? Niczemu. Umieszczenie na odpowiedniej wysokości służy wygodzie klienta. Dlatego żaden właściciel sklepu nie organizuje wyposażenia tak by było niepraktyczne. I zapewne jest to regulowane wewnętrznymi przepisami. I nie chodzi tu o dziecioodporność tylko wygodę normalnego klienta. Ale umieszczenie tego feralnego testera na wygodnej dla dorosłego człowieka wysokości jednocześnie uniemożliwiłoby dosięgnięcie przez dzieciaka. Więc albo tester był niewygodnie za niski (w co wątpię bo nie chciałbym kucać lub ręce nad głowę wyciągać by sobie żarówkę sprawdzić), albo dzieciak się na coś wspiął np. na regały obok.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
2 2

@vonKlauS: ed. cyt.:"Urządzenie było na wyciągnięcie ręki również dla tak małego dziecka." No to jestem niezmiernie ciekaw jak było umieszczone. Bo nie chce mi się wierzyć w tak niski montaż.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@barteknc: w makro chodziło konkretnie o dzieci, ze względu na poruszające się po hali wózki widłowe. Kwestia była w dojrzałości, nie wzroscie. Niskie osoby nie wpakują się pod wózek jak dzieci.

Odpowiedz
avatar sla
5 5

@vonKlauS: Przecież taki trzylatek potrafi ściągnąć na siebie garnek z kuchenki, a jest to całkiem wygodna wysokość jak na tester.

Odpowiedz
avatar ewilek
3 3

@Pennywise: nie wypowiem się co do wysokości ale mam wrażenie że z tą listwą nie wszystko było ok skoro dzieciaka poradził prąd. Oczywiście nie zmienia to faktu, że wina opiekunów jak dla mnie bezsprzeczna. To oni mają obowiązek pilnowania dziecka.

Odpowiedz
avatar luska
2 2

@ewilek: hmmm, market budowlany a więc gwoździe, wiertełka, druty, itp. Mój kuzyn (w podobnym wieku) włożył gwóźdź do GNIAZDKA!! Miał szczęście, bo na podłodze było linoleum a on miał dodatkowo gumowe kalosze. W całym domu wysadziło korki, spaliła się instalacja elektryczna i lodówka, telewizor poszedł z dymem i dziadek z wujkiem nie obejrzeli do końca meczu Polaków z kimś tam na MŚ w '78. Dlatego się wydało, że zamiast pilnowaniem wiercipięty, zajmowali się kibicowaniem. W efekcie strata telewizora i nagły koniec kibicowania to nie były najgorsze konsekwencje dla dorosłych, kiedy do akcji wkroczyły ich żony, teściowa i szwagierki.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
3 3

@sla: Dziś pomierzyłem. W Auchan tester z logiem Philipsa (a w komentarzach artykułu jest że zamontował to "przedstawiciel znanego producenta oświetlenia na podstawie umowy w celach reklamowych.") w najniższym miejscu ma gniazdo E27 czyli duży najpopularniejszy gwint. Otwór wręcz zachęcający do wsadzenia weń paluchów umieszczony jest na wysokości ok. 125cm(dokładnie wysokość mojej piersi, a właściwie mostka, bo tak odłożyłem i w domu miarką zmierzyłem. Inne gniazda oczywiście wyżej. Więc bardzo wygodnie się korzysta). Ale obok po prawej stronie stoi paleta z towarem na którą łatwo wejść i wówczas bez trudu można przejść na regał po lewej stronie. A wtedy do tego gniazda jakieś dziecko mogłoby włożyć nawet język. Lecz napięcie w gniazdach pojawi się dopiero gdy wciśniemy jednocześnie dwa przyciski z boku listy. Nie ma więc możliwości by w tym testerze prąd poraził nawet dorosłą osobę jeśli by nie skorzystała z pomocy drugiej. Więc jeśli tamten feralny był cały czas pod prądem, to coś było nie w porządku. Tester umieszczony przy wejściu w alejkę przemysłową a tuż nad nim tabliczka z napisem "Dzieci pod opieką dorosłych". Uchwyt rondelka stojącego na mojej kuchence jest na wysokości 91cm.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 stycznia 2015 o 19:42

avatar Katka_43
21 27

Życie, a zwłaszcza zderzenie faktów a publikacji prasowych nauczyło mnie jednego.Nigdy nie ferować wyroków na podstawie tego co piszą w gazetach.Kiedyś uczestniczyłam w dość głośnym śledztwie i byłam doprawdy zdumiona "ustaleniami" dziennikarzy, które nie miały pokrycia w zebranym przez Policję materiale dowodowym.Dopiero lektura akt sprawy, pozwala w miarę obiektywnie spojrzeć na sprawę z różnych stron.

Odpowiedz
avatar Pennywise
9 9

Z tego co piszesz, to mamy do czynienia z postepowaniem karnym. W takim wypadku prokuratura musi udowodnic 'ponad wszelka watpliwosc' ze kierownik zawinil. O ile nie trafi sie zidiocialy sedzia, to sprawa zostanie szybko oddalona. Jak juz tak bardzo mamusi zalezalo nabruzdzic, to mogla wniesc pozew cywilny o zaniedbanie, przeciwko wlascicielowi sklepu. Sprawy o zaniedbanie sa piekielnie trudne do wygrania ze strony firm, dlatego wiekszosc zostaje zakonczona ugodami zanim sprawa sie w ogole odbedzie.

Odpowiedz
avatar soraja
4 4

@Pennywise: akurat zidiociałych sędziów nie brakuje - jakiś skazał producena udrażniacza do rur, bo jakiś rodzic nie upilnował dziecka w markecie. A przedsiębiorcze cwaniary z historii pewnie zainspirowane tą historią postanowiły wykorzystać sytuację, bo w aż taką głupotę nie wierzę - supermarket budowlany to nie spożywczak, nawet patologia nie puszcza tam dzieci samopas.

Odpowiedz
avatar Pennywise
1 1

@soraja: Akurat sprawa do ktorej nawiazujesz nie pasuje do mojego komentarza. Jezeli pozwany zostal producent, to mamy do czynienia z tzw 'zaniedbaniem'. Dotyczy to sytuacji w ktorych skarzymy producenta o wadliwy produkt. W tym wypadku wcale nie dziwie sie ze producent przegral, bo w praktyce niemal zawsze tak sie dzieje. Jest to dosc znana luka prawna, z ktora swiat prawniczy nie potrafi sobie poradzic od wielu lat. Dzieje sie tak dlatego, ze to producent jest odpowiedzialny za udowodnienie, ze z jego strony zostalo zrobione wszystko aby nie dopuscic/ostrzec o wadliwosci produktu. A udowodnienie tego graniczy niemal z cudem. W historii natomiast zostal pozwany kierownik sklepu. Nawet nie wlasciciel, tylko kierownik. Wiec rodzina skarzy sie na zachowanie kierownika, ktore (rzekomo) stworzylo zagrozenie zycia/zdrowia dziecka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 37

O mój Boże, jak w markecie budowlanym może się znajdować niestrzeżona listwa pod napięciem! Szok. Uważam, że przy każdym tego typu przedmiocie powiniem stać ochroniarz i do tego pedagog tak dla pewności. Zresztą... takie sklepy nie powinny istnieć. Tyle niebezpiecznych przedmiotów. W imię czego to wszystko? W imię wygody i próżności budujących się ludzi? A co z naszymi dziećmi?! Wstyd.

Odpowiedz
avatar tollat
8 10

powinno być w takich marketach bud. tak jak w makro. do jakiegoś tam wzrostu dzieciom wchodzić nie wolno i już...

Odpowiedz
avatar mamaOli
7 21

Napiszę jako matka. Jaką trzeba być kretynką żeby zabierać kilkulatka do marketu budowlanego. Skoro była z babcią - to trzeba było babcię z wnukiem zostawić i samej iść na zakupy. Nie wyobrażam sobie zabrać kilkulatka do sklepu z cięższym sprzętem niż miśki:) Oczywiście, dzieci powinny się socjalizować, uczyć robić zakupy itd, ale stosownie do wieku i możliwości. Szczerze mówiąc zastanawiam się nawet nad tym, czy do zwykłego hipermarketu warto zabierać dzieci, które nie chodzą jeszcze do szkoły bo tylko utrudniają zakupy. Szlag mnie trafia jak widzę czteroosobową rodzinkę buszującą w hipermarkecie. Zarówno rodzice jak i dzieci tylko umęczą siebie i innych a wystarczyłoby podzielić się obowiązkami. Zabieranie dzieci małych dzieci do dużych sklepów to dla mnie czysta głupota

Odpowiedz
avatar psychomachia
17 17

@zielony_szwin: @mamaOli: nawet pół biedy jak trzeba dziecko zabrać (bo np nie ma z kim zostawić), ale dziecka wtedy (jak i zawsze) trzeba pilnować. Problem zaczyna się kiedy dzieciak robi co chce.

Odpowiedz
avatar Agness92
6 6

@mamaOli: Zawsze jak byliśmy z rodzicami w supermarkecie (bo np. kupowaliśmy też ciuchy dla nas) to szliśmy z bratem "na zabawki" i tam ogladając grzecznie czekaliśmy, aż rodzice dokończą zakupy.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
8 10

@mamaOli: Ciesz się, że masz babcię. Ja nie mamnikogo, (dosłownie nikogo) kto zająłby się Młodym choćby te 5 minut. Z koniecznosci ciągam dwulatka wszedzie a ile mnie zdrowia i nerwów kosztuje upilnowanie tego diablęcia to tylko ja wiem.

Odpowiedz
avatar soraja
2 10

@mamaOli: A ja nie widzę najmniejszego problemu w zabieraniu dziecka do marketu - nie ma nic złego w tym, że dziecko "pomoże" w wyborze płytek do łazienki czy wybierze sobie do pokoju dziecięcego dywan, który mu się podoba. W zwykłym supermarkecie dziecko uczy się robienia zakupów, wybierania towarów, odporności na chwyty marketingowe. Może to sprzecze z obecną ideą wychowywania dzieci na niedojdy życiowe, ale wychowawcze, wystarczy dziecka pilnować.

Odpowiedz
avatar mamaOli
12 14

@psychomachia: to już chyba kwestia wychowania i odpowiedzialności rodziców. Dosłownie przedwczoraj byliśmy z partnerem na zakupach a tu jakiś rąbnięty siedmiolatek ledwo wystający ponad wózek w pełnym rozbiegu walnął mnie wózkiem i przewrócił. Partner nie wytrzymał, wsadził gówniarza do tego wózka i odstawił ochronie. Dopiero po jakichś 5 min. słychać ogłoszenie, że Kubuś szuka mamy. Gnojek darł się dość długo a mi przez myśl przechodziły dwa pytania: Gdzie jest debilna mamusia i co by było gdybym była np. w ciąży

Odpowiedz
avatar mamaOli
2 2

@Agness92: da się? da się:)

Odpowiedz
avatar mamaOli
4 4

@misiafaraona: Cieszę się i doceniam te matki, które ogarniają wszystko i wszystkich. Rozumiem, że są sytuacje bez wyjścia, ale jak opisał autor historii matka była nie tylko z trzylatkiem w hipermarkecie, ale również z babcią tego trzylatka i dlatego matka jest dla mnie kandydatką na "matkę roku". A z dwulatkiem jest chyba jeszcze o tyle dobrze, że od czasu do czasu da się wsadzić do koszyka i powozić:) Współczuję Ci bo zdaję sobie sprawę jak musisz być zmęczona po całym dniu.

Odpowiedz
avatar mamaOli
6 8

@soraja: Skoro sugerujesz ( a przynajmniej tak to odbieram, że zamierzam wychować dziecko na życiową niedojdę bo uważam, że małe dzieci nie nadają się do hipermarketów, że należy zabierać dziecko na takie zakupy dopiero jak nauczy się przestrzegać określonych zasad w mniejszych sklepach to po prostu winszuję Ci zrozumienia o co mi chodzi. Niedojdy życiowe to dla mnie właśnie tacy debilni rodzice, którzy nie umieją poradzić sobie z własnymi latoroślami. Rzeczywiście wychowawcze jest narażanie dziecka na hektolitry zarazków, zgubienie czy wpakowanie łapy do listwy z prądem. Jak sobie wydłubie oko śrubokrętem to nauczy się nie brać go do rąk. Z jednej strony oczywiście dziecka trzeba pilnować, ale trzeba też pamiętać, że małe dziecko jest równie nieprzewidywalne jak zwierzę. Zwłaszcza przedszkolak lub ktoś młodszy

Odpowiedz
avatar sla
9 9

@soraja: Do podstawówki nie chodziłam z rodzicami ani do większych sklepów, ani tym bardziej hipermarketów. Po prostu wówczas prawie ich nie było. Oznacza to, że automatycznie jestem niedojdą życiową?

Odpowiedz
avatar misiafaraona
2 4

@mamaOli: Jakoś sobie musze radzić. Za to a propos Twojej antyzarazkowej fobii, to mam rozumieć, że swoje dziecko dziecko dotykasz tylko i wyłącznie w jednorazowych rekawiczkach i nigdy nie całujesz? Zdajesz sobie sprawę ile bakterii wirusów i grzybów jest na Twojej własnej skórze, nawet umytej?

Odpowiedz
avatar mamaOli
2 2

@misiafaraona: masa, ale z tymi styka się od zawsze:) i styczność z innymi ludźmi i zwierzętami dziecko mieć musi bo inaczej będzie alergikiem. Ale bez przesady, mam znajomą, która mimo, że miała z kim zostawić dziecko wybrała się późną jesienią/wczesną zimą (czytaj w okresie przeziębień) do hipermarketu z dwumiesięcznym bobasem w nosidełku - zbędne ryzyko czy głupota - oceniaj sama

Odpowiedz
avatar misiafaraona
-3 3

@mamaOli: Brak logiki albo obłuda

Odpowiedz
avatar inmymind
1 1

@mamaOli: Czasem z mężem musieliśmy jechać razem - żeby ustalić dokładnie co kupujemy, braliśmy wtedy młodego na ręce i cały czas tam siedział - może i niewygodnie, ale skoro już się zdecydowaliśmy to musi być bezpiecznie, gdyby były odpowiednie wózki, w które można zapakować dzieciaka to bym go posadziła, ale to w końcu do końskiej witki sklep budowlany! No i w ogóle nie przyszłoby mi do głowy mieć pretensje do sklepu, że moje puszczone samopas dziecko coś sobie zrobiło!

Odpowiedz
avatar mamaOli
1 1

@inmymind: a no widzisz. Jak się chce to można. Z moim dzieckiem to nie wyjdzie bo jeszcze zbyt małe. Jeśli nie możemy skorzystać z pomocy to po prostu takie uzgadniane zakupy odbywają się przez telefon lub na raty - najpierw ja potem partner. A propos telefonu - wiem, rozumiem, że nie wszystko się tak da, ale my w ten sposób wybieraliśmy kolor kafelków do łazienki i też wyszło:)

Odpowiedz
avatar thalia
13 13

Najlepiej złożyć na innych odpowiedzialność za swoją nieodpowiedzialność. Ostatnio jest to bardzo modne.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
8 10

Nie bierzecie pod uwage, ze brzdace sa ciekawe swiata i inteligentne co najmniej jak szympans i (jesli postawi sie niebezpieczenstwo wyzej), to znajda sobie drabinke, czy inna mozliwosc zblizenia i uszkodzenia wlasnego zdrowia, a pieprzony nieuwazny opiekun moze kogos zaskarzyc i starac sie wyciagnac odszkodowanie, mimo iz on zawinil, puszczajac malucha samopas.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
11 11

Nie ma najważniejszej informacji - czy listwa była uszkodzona i niebezpieczna, czy tylko potencjalnie łatwa do uszkodzenia i dzieciak spowodował jej uszkodzenie. Niezależnie od tego pierwszego matce też należy się proces za brak opieki. Przykro mi sklepy typu Łobi, Ramacasto, Liroj Werlin, Rpaktiker, Selgrosz, Mirko, Iula itp. Właściwie, to chyba nie sklepy tylko pół-hurtownie - inne przepisy ekspozycji towarów i organizacji sklepów. Żeby nie było, te co wymieniłem - nie znam ich faktycznego stanu wg. kodeksu handlowego i rozporządzeń, wnioskuję po obserwacjach zorganizowania hali sprzedażowych. Faktem jest, że na stronach w regulaminach nie chwalą się takimi niemarketingowymi zastrzeżeniami, kogo to nie wolno wprowadzać. A faktem jest że: nie nadają się dla dzieci poniżej 12 roku życia i osób poniżej 150cm (nie widać ich po prostu z widlaka) Tak samo nie są z bazy przystosowane dla niepełnosprawnych, pies przewodnik może się tam łatwo pogubić, a osobom na wózkach ciężko wjechać lub coś sięgnąć. Przykro mi że tak wygląda "pełna kolców rzeczywistość", ale oni jak nie chcą, to nie muszą tych obiektów dostosowywać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2015 o 19:11

avatar sla
8 8

@PiekielnyDiablik: Z wzrostem, moim zdaniem, lekko przesadzasz. Sama mam niewiele więcej więc co, zakaz wchodzenia do tego typu sklepów? Na zawsze? Zresztą i wysoka osoba może kucnąć, chociażby by zawiązać buta czy sięgnąć coś z niskiej półki, jej też nie będzie widać. Więc zakaz kucania? Jeśli ktoś myśli to niezależnie od tego, czy jest mały, czy nie - nie wejdzie pod coś dużego, kiedy kierowca nie ma szans go zauważyć. Jeśli zaś wejdzie - jednego kretyna na świecie mniej.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
2 2

@sla: zabronić to w sumie nie mogę, ale uwolnić się od odpowiedzialności to i owszem. Nie będę się kłócił o każde 10cm ale: "Karłowatość - niedobór wzrostu, nanosomia, u kobiet wzrost poniżej 140 cm, u mężczyzn poniżej 150 cm" Nie daje to uprawnień rentowych, ale zamyka cześć zawodów i od służby wojskowej zwalnia. a sprawa nie dotyczy tylko widlaków i widoczności, ale też wysokości półek, widoczności na kamerach, czujnikach ruchu, 'zmieszczenia się pod barierkami', wysokości stopni schodowych, Market budowlany, to nie jest plac budowy gdzie wszyscy mają mieć kaski i kamizelki, ale poziom bezpieczeństwa ma inne granice.

Odpowiedz
avatar sla
3 3

@PiekielnyDiablik: Wysokości półek? Przecież ja nie sięgam do tych w normalnych hipermarketach, nie wspominając już o Makro. A nie jestem karłem.

Odpowiedz
avatar sla
19 21

@Darrjus: Jeśli podłączę żarówkę tak, jak powinno się to robić - sklepu bo sprzęt nie nadaje się użytkowania. Jeśli jednak wsadzę paluchy prosto do gniazdka - moja, bo jestem idiotką.

Odpowiedz
avatar katem
5 5

No to mamy, ......, Amerykę !

Odpowiedz
avatar kayetanna
6 6

Jakoś tak mi absurdem USA zajechało: "Caution, hot contains"

Odpowiedz
avatar Shineoff
7 7

Głupota tej matki jest porażająca jak listwa pod napięciem. Mam nadzieję że odpowie za niedopilnowanie.

Odpowiedz
avatar soraja
1 5

Najbardziej piekielne w tej sprawie jest polskie prawo - gdyby sędziowie nie mieli zwyczaju obarczać producentów czy sklepów winą za to, że jakiś rodzic nie upilnuje dziecka, nie byłoby cwaniaków narażających własne dzieci dla odszkodowania.

Odpowiedz
avatar notaras
2 2

@soraja: " gdyby sędziowie nie mieli zwyczaju obarczać producentów czy sklepów winą" Mogę prosić o jakieś przykładowe sygnatury tych spraw? B skoro "mają w zwyczaju", to na pewno nie będzie problemem znaleźć przynajmniej kilkanaście przykładów.

Odpowiedz
avatar Narin
6 6

Psa można wyszkolić żeby leżącej przed nim kiełbasy nie ruszył. Dziwi mnie więc trochę, że rodzice nie uczulają od najmłodszych lat swoich pociech na różne czyhające niebezpieczeństwa. Przecież już najmłodsze dzieci to osoby myślące. Wystarczy w odpowiedni sposób nakreślać sprawy związane z niebezpieczeństwem, nawet jeśli wzbudzi to strach, to boi się= nie ruszy. Przy moim maluchu mogły sobie leżeć różnej maści tabletki i wiedziałam, że nie ruszy (choć oczywiście, mimo, że mogły nie leżały). Do kontaktów nie zbliżał się odkąd zaczął się poruszać. Wystarczyło powtarzać na jego rozum wtedy "gaga!!!! nie!!! boli!!! i zastosować odpowiednią mimikę i gestykulacje. Dało się? dało? teraz ma 5 lat i wszystko ma tłumaczone po dorosłemu i dociera, problemu nie było w domu z niebezpieczeństwami a tym bardziej na ulicy czy też w sklepie, sam się chłopak pilnuje, jak coś chce to pyta, nawet w sklepie o cukierka dla klienta przy kasie a chłopak jest naprawdę żywotny, na tyle że podejrzewano u niego adhd.Trzeba tłumaczyć po stokroć. Ale rozumiem, że różne dzieci są, i mimo, że rodzice tłumaczą to dziecko i tak swoje, ale każdy rodzic najlepiej powinien znać swoje dziecko, skoro widzi, że nie da się zapanować nad maluchem, to nie spuszczać z oka na sekundę, trzymać za rękę, czy też skorzystać z powszechnych już szelek dla dzieci. Nie wyobrażam sobie żebym ja była na jednym dziale a a moje trzyletnie dziecko na innym! Kiedy się mamusia zorientowała, że synek "niepostrzeżenie" się oddalił? Jak usłyszała wrzask dziecka po porażeniu? Pewnych sytuacji się nie uniknie i przewidzieć się nie da ,ale niektóre można i nawet dużo wyobraźni użyć nie potrzeba.

Odpowiedz
avatar inmymind
3 3

@Narin: no, czasem mimo najszczerszych chęci, powtarzania i tłumaczenia, dziecko coś zrobi. Mój syn, niecałe 3,5 roku wówczas, psiknął sobie jakimś sprayem do odświeżania powietrza w twarz (i oczy). Dopiero wtedy zrozumiał. Nauka na błędach. Tak, wiem - powinnam trzymać go "na smyczy", ale kto ma dziecko ten wie - to są sekundy i najgorsze wypadki po prostu się zdarzają. Mi było wstyd, że jednak nie upilnowałam, babki machnęły ręką jak chciałam zapłacić za opakowanie tego sprayu, dzieciak płakał, ale koniec końców poza krótkotrwałym podrażnieniem (mieliśmy szczęście, ze tylko na czymś takim się skończyło) i nauczką dla młodego (no i dla mnie, ok) nic się nie stało. I absolutnie nie tłumaczę tu niedopilnowania dziecka przez tą kobietę, żeby było jasne. Ja się najadłam wstydu i strachu.

Odpowiedz
avatar Emiatko
4 4

Przypomniala mi sie wlasna historia, U nas w przedszkolu, jedna z dziewczynek z mojej klasy tez porazil prad. Nauczycielka postawila ja do kata, bo byla po prostu niegrzeczna. Niestety, gdzies pod sciana znalazla gwozdz, i wlozyla go do kontaktu. Wiadomo, w wieku 5 lat dziecko nie bylo az tak dobrze poinformowane jak powinno, ale dla nas w tak mlodym wieku bylo oczywiste ze z pradem sie nie zaczyna, bo odda i to mocniej. Lapki w pecherzach, w przedszkolu nie bylo jej przez dlugi czas (nie pamietam juz ile, ale wtedy mialam wrazenie ze to wieki), nauczycielka ledwo uniknela pojscia do wiezienia (nie jest latwo upilnowac takiej gromadki), a po tym jak kolezanka wrocila, mielismy specjalne lekcje na temat bezpieczenstwa :) Zanim ktos skomentuje ze w salach dla dzieci takie cos powinno byc zabezpieczone, bylo zabezpieczone. Czas wtedy spedzalismy w innej sali, na ktorej odbywaly sie wspolne zabawy i przedstawienia, do kontaktu byla podlaczona listwa, w ktora wlozony byl gwozdz. Nadal uwazam, ze to byla najlepsza nauczycielka jaka mialam, pozniej uczyla mnie jeszcze w podstawowce. Ostatnio ja widzialam jak pracowala z przedszkolakami, tez bardzo ja lubily. Nawet rodzice dziewczynki nie winily jej za to ze dziecko porazil prad, dzieci robia rozne glupoty, nawet pozwolili dziewczynce wrocic do tej samej grupy.

Odpowiedz
avatar Kosiciel
1 1

Brawa dla mamusi. Nie ma to jak nie dopełnić obowiązków rodzica, a potem zwalić na innych i jeszcze wyłudzić kasę. Powinna za to dostać wyrok (w zawiasach).

Odpowiedz
Udostępnij