Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym jak na 5 roku studiów potraktowano mnie jak kompletnego debila.…

O tym jak na 5 roku studiów potraktowano mnie jak kompletnego debila.

Ukochaną formą sprawdzania wiedzy na moim uniwersytecie jest test wielokrotnego wyboru. Uważam, że jest to najbardziej idiotyczna forma egzaminu jaką kiedykolwiek ktoś wymyślił.

Mam przedmiot, taka "zapchajdziura". Przerost formy nad treścią. Takie pier... o szopenie rodem z jakiejś socjologii albo politologii (bez urazy dla osób, które studiują te kierunki). Szanowna Pani profesor stworzyła nawet 500 stron podręcznika na ten temat, gdzie w kółko powtarzane jest to samo.

Dziś odbyło się zaliczenie. Pytaniem, które sprawiło, że uznałam, iż ktoś tu traktuje mnie jak idiotę było: "Które z wymienionych zalet globalizacji znalazły się w podręczniku?" W odpowiedziach znajdywały się same zalety globalizacji, jednak żeby zdobyć punkt trzeba było zaznaczyć tylko to co dokładnie było opisane na konkretnej stronie w tabelce.

No ja pierdziele... czy to jest egzamin z wiedzy o przedmiocie czy ze znajomości książki? Poczułam się tak, jakbym była kompletnym debilem i na 5 roku studiów nie potrafiła sama wymienić zalet tego jakże fascynującego i istotnego zagadnienia. Co z tego, że wiem jakie są zalety. Mogę sobie to wsadzić, bo w podręczniku były opisane inne.

Może dla Was nie jest to Piekielne, ale dla mnie bardzo. Cały system edukacji wyższej (Uniwersytety, a mój szczególnie) to jedno wielkie pasmo pomyłek i przerost formy nad treścią. Macie wkuć 500 str podręcznika i zaliczyć, a to, że nikomu nie jest to do niczego potrzebne.. .no cóż... studia kształcą!

Uniwerystet

by rudy_rudzielec
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar reinevan
35 39

To ty będąc na 5 roku studiów jeszcze nie wiesz, że na studiach obowiązują (niezależnie od kierunku i przedmiotu) następujące zasady: 1. Nie to ważne, co ważne tylko to co ważne dla wykładowcy/egzaminatora. 2. Nie jest prawdą to co jest prawdą, lecz to co mówi wykładowca/egzaminator. 3. Jeśli wykładowca/egzaminator popełnił podręcznik do wykładanego przedmiotu jest to biblia każdego studenta i musi być obowiązkowo obkuta na blachę niezależnie od tego, czy tezy w niej zawarte są aktualne czy nie. 4. pkt. 1 Wykładowca/egzaminator ma zawsze rację. pkt 2. Jeśli wykładowca/egzaminator nie ma racji patrz pkt. 1. Jakim cudem, udało ci się w tak błogiej nieświadomości przetrwać pięć lat?

Odpowiedz
avatar rudy_rudzielec
7 17

@reinevan: Wiem wiem, świadomości takiej nabyłam już na 1 roku ale miałam nadzieję, że z czasem zaczną traktować mnie poważnie. I to nie jest do końca tak, że każdy profesor taki jest. Spotkałam wielu w swoim życiu i dużo było przypadków, że poprawialiśmy profesora. Ale to byli Prawdziwi PROFESOROWIE, którzy posiadają ogromną wiedzę (zazwyczaj z przedmiotów związanych z matematyką, liczeniem itp) a nie "profesorowie" od globalizacji :)

Odpowiedz
avatar MrSpook
4 12

@reinevan: Dlatego w tym kraju magistrzy po swoich specjalistycznych studiach nadają się do rozdawania frytek w Macu a nie pracy w tak "wyuczonym" zawodzie, bo niestety rzeczywiste projekty wymagają tworzenia opracowań i korzystania z wielu źródeł informacji. Taką patologię stworzyła profesura, wepchana na stołki profesorskie, za zasługi w machlojach przetargowych i za kapowanie kolegów podczas studiów do ubecji podczas przemian ustrojowych. Na 20 "naukowców" z państwowej uczelni z instytutu, może "5-7" ciągnie prawdziwy rozwój naukowy swojej katedry, reszta to ustawiane kompilacje z artykółów z źródeł zagranicznych, finansowane z grantów fundowanych przez podstawione w tym celu firmy. Układy, układziki, w papierkach ładnie wsio wygląda.

Odpowiedz
avatar osiecczanka
0 8

@reinevan: Nie generalizujmy. Nie wszyscy wykładowcy tacy są. Ja na przykład nie jestem :)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 9

@reinevan: taaa i jesli wykladowca mowi "tego sie nie uczcie,nie bedzie na egzaminie", tzn., ze tego nalezy sie nauczyc w szczegolnosci...

Odpowiedz
avatar Atropos
-2 6

@reinevan: Nie byłabym tego taka pewna. Miałam wykładowce, któremu zdarzyło się napisać podręcznik. Ba, nawet go aktualizował! Na początku roku opowiedział nam o swoim podręczniku, polecił, zachęcił do czytania. Napisane bardzo nieprzystępnym, ale niektórzy zebrali się w sobie i przeczytali. Po egzaminie okazało się, że nie zaliczyli, zatem poszli do wykładowcy pytać jak to się stało, że nie zaliczyli mimo opierania się na podręczniku wydanym wówczas dwa lata wcześnie. Odpowiedź? Profesor oznajmił, że w podręczniku są powypisywane same bzdury, on od tamtego czasu zmienił zdanie. A to tylko część z rzeczy, które nam, biednym studentom, zrobił :)

Odpowiedz
avatar Atropos
1 5

nieprzystępnym językiem* wcześniej* Człowiek czyta 5 razy a i tak coś przegapi.

Odpowiedz
avatar reinevan
0 0

@osiecczanka: Czyli jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę. :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Atropos: Miał niezłe poczucie humoru xD

Odpowiedz
avatar Atropos
0 0

@fishy222: Ja raczej podejrzewam go o sadyzm :P Uwalał też studentów za zbyt duży stres na egzaminie (bo jesteśmy dorośli, a dorosły ma się nie stresować!), jak ktoś rzucił kiedyś jakiś żart, jak ktoś był w środku lub na końcu kolejki...

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
8 16

Pamiętam pierwszy dzień na pierwszych zajęciach: "Jesteście państwo czołową grupą czołowego wydziału na Śląsku, nie jakiegoś górniczego dlatego też wszyscy na początek macie wylot z laborek do odrobienia na dyżurach a ja idę sobie kupić spodnie. I żeby nie było że jestem skończonym chamem to pan na końcu ma -dst." Takiż jest porządek dziobania na uczelniach w przywiślańskim kraju, dopóki się nie habilitujesz to sam jesteś dziobany, piszesz bzdurne testy, robisz kawę samodzielnym pracownikom naukowym czy też piszesz im artykuły jako murzyn które potem stary dziadek profesor włącza do książki pisanej pod swoim nazwiskiem. Normalnie w jakiejś tam Szwecji możesz mieć i podręcznik na egzaminie, ważne żebyś umiał posłużyć się zagadnieniem, w Polandii natomiast musisz umieć definicję przedmiotu według 50 kolesi, umieć zrobić podziały przedmiotowo-podmiotowe, formalne i materialne i na wstępie nauczyć się różnorakich klasyfikacji-wyliczanek, a co jeden autor to wymyśla sobie inną. I uważaj na teściki wielokrotnego wyboru bo hak tkwi w przecinkach albo w zaprzeczeniu w pytaniu, może to być zaprzeczenie podwójne lub pojedyncze więc nigdy nie wiesz kiedy na kolosie wpadną ujemne punkciki. U nas jak zaliczyłeś kolosa na przykład z PUC-a (Projektowanie Urządzeń Cyfrowych), czy też z PiFE (Pola i Fale Elektromagnetyczne) albo też z CKiUa (Centrale Komutacyjne i Urządzenia Abonenckie) to dopiero dopuszczali cię na ustny ale jak nie zdałeś ustnego to cię cofali z powrotem na kolosa. Jeden koleś od nas zdawał PUCa chyba 40 razy i inni już byli na doktoratach to on dalej chyba na 2 roku, już był z wykładowcami na ty ale dalej go uwalali bo fajnie się z nim kawę piło podczas zaliczenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2015 o 14:45

avatar I_Human
0 4

@Drill_Sergeant: pozdro dla EiT na AEiI. Teraz podobno po latach się już trochę pozmieniało (mam nadzieję, że na lepsze). A laborki pewnie z PTC?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2015 o 14:58

avatar Drill_Sergeant
0 2

@I_Human: Laborki z PTC u pewnego niespełnionego pastora i jego pieska o ksywce SS-man. Nie wiem co gorsze, to czy PPS z Grabarzem. Chociaż Pułka to też był kawał dziada. W sumie mało kto z nich nie był skończonym ch*jem.

Odpowiedz
avatar pandora
4 4

@Drill_Sergeant: muszę przyznać, że powoli i u nas wprowadzają zasadę z możliwością posiadania notatek / podręczników na egzaminie.

Odpowiedz
avatar Pennywise
-2 6

@pandora: Szczerze to posiadanie notatek/podrecznikow praktycznie nic nie daje. Mialem probke na egzaminach profesjonalnych. Egzaminy otwarte, mozna bylo przyniesc sobie kazda ksiazke czy notatki. Niby fajnie, tylko prawda jest taka ze jest tyle materialu do przerobienia, ze nie ma po prostu czasu aby do czegokolwiek zagladac. Albo wiesz albo nie zdales.

Odpowiedz
avatar sla
6 6

@Pennywise: Tylko ten podręcznik nie jest po to, byś całość z niego spisał, lecz by przypomnieć sobie trudniejsze zagadnienia czy bardziej skomplikowane wzory. Jeśli cały rok pracujesz z książką albo przynosisz na egzamin własne notatki to wówczas nie spędzasz całego czasu przeznaczonego na pisanie na szukaniu.

Odpowiedz
avatar Pennywise
-3 5

@sla: Nie zrozumialas. Podczas tego egzaminu ilosc materialu, ktory nalezy napisac nie pozostawia ani chwili czasu na spogladniecie do ksiazki. Bo kazde oderwanie sie od pisania to strata cennych punktow. A na tym poziomie to juz nie jest jak na studiach gdzie to umiesz 40% i dostajesz zaliczenie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Pennywise: Co to za studia, na których za 40% punktów dostaje się zaliczenie? :D

Odpowiedz
avatar Pennywise
-1 1

@marcinn: Wiekszosc egzaminow pisemnych z jakimi sie spotkalem ma prog zaliczenia 40-50%.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@marcinn: U mnie Uniwerek takie odgórne zasady narzuca, że od 40% zaliczenie i tyle, więc każdy możliwy test ma taki próg.

Odpowiedz
avatar rudy_rudzielec
0 0

@Zmora: 40%? A ja myślałam ze na każdym Uniwerku obowiązują te same progi - 50+1 na zaliczenie.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@rudy_rudzielec: Ja studiuję za granicą, więc rzeczy typu „wszystkie polskie uniwerki robią tak...” mnie specjalnie nie dotyczą. Marcinn się spytał co to za studia, które zaliczają za 40%, więc ja jedynie próbowałam wskazać, że nie jest to takie rzadkie/głupie itp.

Odpowiedz
avatar Kecaw
5 17

Dlatego osoby które to czytają i są jeszcze w liceum/gimnazjum i myślicie nad pójściem na studia to zastanówcie się czy naprawdę chcecie gonić za modą bo w dzisiejszych czasach to w większości uczelni nie jest nauka, jest to trend coś co sprawa że jesteś cool ziomek/ziomica. Fakt są uczelnie w których przekażą ci wiedze potrzebną ale w większości zaczyna się robić cyrk na kółkach, no ale to też wina edukacji. Technika/zawodówki czy profilowane zostały zredukowane do tego że "jak tam idziesz to jesteś debilem/frajerem (tu wstaw coś obrażalskiego)" a studia zostały wywyższone do miana świętego grala bez którego skończysz jako nieudacznik życiowy. Ja na to mówię G... prawda, nie wierzycie? na przykład zerknijcie sobie na to kogo przeważnie szukają do pracy.

Odpowiedz
avatar teleman
2 2

@Kecaw: Jako osoba po szkole zawodowej i student pozwole się z Tobą nie zgodzić w kwestii wymagań pracodawców. Ze względu na prawo podatkowe najczęściej szuka się studentów, poza tym zarabiam o wiele lepiej w branży niezwiązanej z moim zawodem niż zarabiałem w zawodzie (mimo, iż pracy w moim zawodzie jest mnóstwo). Więc to zależy, ale oczywiście pójście do szkoły zawodowej nie świadczy o niskiej inteligencji czy braku ambicji :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@teleman: ale jesteś aktualnym studentem czy już po studiach? Wiesz, do końca życia studentem się nie jest. Gdy skończysz studia, już ta zniżka studencka taka atrakcyjna dla pracodawców,nie będzie ciebie dotyczyła. Z drugiej strony, masz praktycznie dwa zawody, w razie W możesz wrócić do tego wyuczonego w zawodówce wrócić. Choćby "na chwilę"

Odpowiedz
avatar poetka91
-2 2

@Kecaw: studia nie są od nauki tylko od studiowania. uczą cię w szkole. a na studia idziesz po to żeby na bazie tego czego nauczyłeś się w szkole pogłębiać dane zagadnienia (coś na zasadzie: nauczyłeś się że istnieje coś tam więc na studiach to konstruujesz debatujesz o tym porównujesz opinie mądrych ludzi na ten temat itp). a przynajmniej z takiego założenia wychodzi moja uczelnia (z tego co wiem najlepsza w Polsce) i wykładowcy nam cały czas o tym przypominają

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@poetka91: Na mojej byłej uczelni (pierwszej w rankingu w swojej specjalności)też powtarzali, że na studiach się studiuje, a nie uczy! Szkoda tylko, że 5 lat zmarnowałam na wkuwanie wykładów (bo i tak nic innego nie było potrzebne) i 80% treści powtarzało się w kółko przez te 5 lat.

Odpowiedz
avatar poetka91
0 0

@funmilayo: a przynajmniej było to coś co cię interesowało i było pasją czy niekoniecznie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@poetka91: Nie było i nigdy tego nie wykorzystam, popełniłam życiowy błąd. Ale na szczescie mialamm mozliwosc skonczyc kolejne studia, ktore byly trafnym i swiadomym wyborem.

Odpowiedz
avatar Kejt
0 0

@Kecaw: Albo magiczne rozwiązanie - studia poza granicami naszego pięknego kraju ;) gdzie wykładowcę będzie obchodzić twoje zdanie a na uczelni spędzisz tylko kilka godzin w tygodniu. Wykłady dostępne w internecie, żeby móc w każdej chwili zajrzeć między pracą a studiowaniem.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@funmilayo: Nigdy nie zrozumiem, jak możana iść na studia, które cię nie pasjonują, przecież to zupełna głupota. Takie studiowanie dla studiowania. PS. Polskie znaki ci się zjadły w niektórych miejscach.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@Kejt: Jasne, że za granicą wykładowcę obchodzi twoje zdanie i są materiały dostępne w internecie. To jest tak magiczne, że materiały są wstawiane do neta przez wykładowców i jak wykładowca sobie uwidzi wstawić tylko obrazki bez podpisów, to masz obrazki bez podpisów, które i tak są nieużyteczne, a jak wykładowca zainteresuje się twoim zdaniem to poprawi sprawę dla następnego rocznika, więc ty i tak różnicy nie zauważysz, za to twoi potencjalni konkurenci owszem. A do tego wszystko jest tak sformalizowane, że nie ma przesuwania teścików, co jest tak lubiane na polskich uczelniach, nie ma dogadywania się z wykładowcą o jeszcze jedną szansę, nie ma poprawiania 20 razy. Jak za pierwszym razem nie zdasz, to sorry, musisz wyłożyć kasę, żeby móc poprawić. Jak za drugim razem nie zdasz, no to sorry, ale jesteś w d*pie. Jak masz farta, to dadzą ci rok poprawić. Jasne, studia za granicą mają swoje plusy, ale mają też minusy. Więc sugeruję nie gloryfikować bez sensu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Zmora: Można, jak się jest naiwną 19-latką :) Nie odczuwam potrzeby tłumaczenia się z mojego błędnego wyboru, tak się stało i swoją cenę za to zapłaciłam. Aczkolwiek, gdyby kierunek był porządnie prowadzony to nawet z tego kierunku mogłabym wynieść wiedzę przydatną w moim obecnym zawodzie. Niestety, nawet wykładowcy się nie przykładali..

Odpowiedz
avatar poincare_duality
5 15

Coś jest nie tak z tą uczelnią jeżeli na 5 roku robią wam egzaminy pisemne, a już tym bardziej w formie testu. Na 5 roku to jest normalnie max. 10 osób na przedmiocie i wykładowca dobrze wie kto umie a kto nie i tylko potwierdza to w czasie przyjemnej pogawędki szumnie zwanej egzaminem ustnym.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
21 25

Studiując na politechnice zauważyłem takią ciekawą zależność. Im mniej związany przedmiot ze studiowanym kierunkiem, tym bardziej absurdalne zasady zaliczenia lub egzaminu.

Odpowiedz
avatar Nobody
3 7

@rodzynek2: Dokładnie tak! Studiowałam kierunek ścisły i miałam kilka "Przedmiotów humanistycznych", problemy były z zaliczeniem i to wielkie. Łatwiej było zaliczyć mechanikę płynów niż ten przedmiot do niczego nie potrzebny.

Odpowiedz
avatar Aniela
1 3

@rodzynek2: Ja na polibudzie miałam zajęcia z księdzem "Etyka w biznesie" i ksiądz mówił o aborcji...

Odpowiedz
avatar pandora
1 1

@Aniela: my mieliśmy Akademickie dobre wychowanie, byłam na pierwszych dwóch wykładach licząc że na coś mi się to przyda. Potem już zwątpiłam, kiedy mieliśmy odstawiać scenki pod tytułem "jak zachować się na randce".

Odpowiedz
avatar zendra
9 11

@welcomeTOmyWORLD111: Zdradź mi tajemnicę : po co chodzisz na religię jeżeli uważasz, że to jest nieważne?

Odpowiedz
avatar MrSpook
-1 3

Oj dzieciaczka jeszcze nie nauczyli czytać ze zrozumieniem, to na co mu ważne przedmioty zawodowe. Gratulacje... przy takich logistykach, nie dziwę się, że kurier dostarcza moją paczkę dwie ulice dalej... :P

Odpowiedz
avatar zendra
4 4

@Day_Becomes_Night: Co ma wspólnego ze studiami dołączenie do rodziców w Holandii?

Odpowiedz
avatar poetka91
0 2

@Painkiler: "ano"? proszę cię nie pisz gwarą

Odpowiedz
avatar poetka91
0 0

@marcinn: a słowa potoczne są czym? gwarą. np. gwarą podwórkową

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 7

Kiedy byłam młoda i głupia to myślałam, że studia mnie czegoś nauczą...Poszłam na kierunek wymarzony, związany z pracą, którą już jakiś czas wykonywałam. Myślałam, że wzbogacę swoją wiedzę, zdobędę więcej doświadczenia i ogólnie będę wykonywać swoją pracę lepiej. No i zderzyłam się z rzeczywistością...W sumie to niczego nowego się nie nauczyłam, a hitem było wciskanie nam informacji sprzed jakichś 15 lat (akurat w związku z pracą byłam na bieżąco). Studiów nie skończyłam z innych powodów, dalej wykonuję swoją pracę, papieru nie mam, ale za to mam spore doświadczenie i jestem dobra w tym co robię.

Odpowiedz
avatar sla
12 12

@Bryanka: Wciskanie informacji sprzed 15 lat to nie jest jeszcze taki problem - gorzej, gdy np. prawo od tego czasu zmieniło się o 180 stopni. Jeden z moich wykładowców miał w swoich (udostępnionych) materiałach coś w stylu 'azbest jest bardzo dobrym ogniotrwałym (?) materiałem budowlanym'. Bez słowa o tym, że od '93 jest w Polsce zakazany.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 5

@sla: Dlatego napisałam "wciskanie". U mnie akurat wykładowczyni mówiła o pewnej zwierzęcej chorobie, ale dane sprzed jakichś 10-15 lat przedstawiała jako obecne - że nie ma lekarstwa, diagnostyki i w ogóle nie wiadomo skąd toto się wzięło.

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 4

@poetka91: A dziękuję nie narzekam, właściwie jest to praca, o której marzyłam od małego. I Tobie również życzę, żeby Twoja praca była jednocześnie Twoją pasją :)

Odpowiedz
avatar laastwish
6 14

Znam ten ból. ;) Mam panią od angielskiego, która robi sprawdziany ze słówek z tabelki i chociaż rozumiem, że chodzi o znajomość tego właśnie słówka, to sądzę, że za synonimy powinno być choćby pół punktu, za samą znajomość słówka, które ma TO SAMO znaczenie (u innych nauczycieli tak właśnie jest). Natomiast tu mogłabym wypisać 10 słówek, które po przetłumaczeniu dają to samo (mówię poważnie, zawsze wypisuję wszystkie, które przyjdą mi do głowy, w nadziei, że trafię ;) ), ale zabraknie tego jednego, który był w tabeli i oczywiście ładne zero "bo nie było w tabelce" . :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

Mnie na szczęście takie piekielności ominęły. Bodaj najbardziej bzdurnym pytaniem, jakie mi się zdarzyło było: w którym roku za dane odkrycie była przyznana Nagroda Nobla. Ja rozumiem, że w środowisku naukowym po prostu wypada wiedzieć takie rzeczy, ale dla studenta szaraczka najważniejsze powinno być zrozumienie zachodzących procesów, a nie znajomość kalendarium.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 4

ciesz się że to studia, a nie to że kapralowi pomieszało się: 90st. wrzenie wody i 100st. kąt prosty i cała drużyna musiała to przełknąć

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
-1 7

Słodkie te komentarze o braku pracy po - chyba przysłowiowych już - politologii i socjologii. Dziwne, ale wśród moich znajomych są osoby, które skończyły niby fajne, przyszłościowe kierunki na politechnice i nie mogą znaleźć pracy. Są też tacy, którzy po ogólniejszym kierunku typu historia i europeistyka znalazły dosyć szybko pracę. To nie jest tak, że teraz spojrzy się na rubryki ogłoszeń o pracę i za 5 lat będą takie same. A może osoby, które wybrały nietypowe studia, wstrzelą się w niszę i będzie boom na pracowników z takimi studiami? Co do historii: u mnie czegoś takiego nie było, ale w innych instytutach owszem. Na jednej z politechnik wykładowca życzy sobie napisania na kolokwium literka w literkę jego wykład - co niestety wiąże się ze ściąganiem, bo nikt nie wkuje na pamięć iluś stron wykładu. A z tymi testami wyboru... Oj, zdziwiłabyś się, jak trudny może być taki test :) Ostatnio zrobiłam taki test w ramach powtórzenia rozdziału - ale mieli zdziwione miny :)

Odpowiedz
avatar I_Human
1 5

@Notorious_Cat: Takie słodkie, że aż ani jednego komentarza nie zauważyłem w tym temacie. Nie wywołuj hejtu na "politologie i socjologie" bo wszyscy normalni mają już tego powyżej uszu.

Odpowiedz
avatar InuKimi
1 1

U mnie był jeden profesor który oczekiwał definicji ściśle według jego własnej książki... Standard. Ale skarg było tyle, że w tym roku już go na uczelni nie ma. :P

Odpowiedz
avatar archeoziele
7 9

Koleżanka kiedyś musiała zdawać egzamin we wcześniejszym terminie (normalny termin kolidował jej z jakimś bardzo pilnym wyjazdem). Pani profesor z łaską się zgodziła. Dziewczyna stawiła się na egzamin obryta na blachę. Znała odpowiedzi na wszystkie pytania. A było ich wiele- po pewnym czasie dziewczyna zorientowała się, że egzaminatorka szuka tylko pretekstu żeby ją oblać. No i oblała. Bo nie znała odpowiedzi na jedno pytanie. A brzmiało ono- w którym roku wydałam moją książkę taką a taką.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
1 5

Pamiętam pewien egzamin, na który nie dość, że trzeba było kuć na pamięć, to jeszcze w takiej kolejności, w jakiej podano w podręczniku. Zatem nie wystarczyło wymienić np. wszystkich zalet czegoś. Trzeba było to zrobić wg kolejności autora podręcznika. Inaczej był punkt mniej. Ale jest druga strona medalu. Mam do czynienia z młodzieżą studencką. Wpadają czasami na "dopytanie". Zadaję pytanie, nad którym trzeba chwilkę pomyśleć, ale w gruncie rzeczy proste i słyszę: ale tego nie było w notatkach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@Grejfrutowa: czyli można uznać,że dzisiejsze studiowanie to to samo co w liceum,tylko trudniejsze. Obryć temat na pamięć,zero praktyki i heja ho

Odpowiedz
avatar poetka91
-5 7

piszesz że traktują cię jak kompletnego debila... a jak mają cię traktować skoro nawet wysłowić się nie potrafisz? nie jestem "strażnikiem poprawnej polszczyzny" ale ZNAJDYWAĆ??? i to na 5 roku studiów?

Odpowiedz
avatar Kosiciel
5 5

@poetka91: Lepiej znajdywać niż kupywać.

Odpowiedz
avatar poetka91
-1 3

@Grejfrutowa: wiesz dlaczego jest "poprawne"? bo tak duży odsetek społeczeństwa mówi niepoprawnie że w końcu uznano tę formę. na tej samej zasadzie na której zarówno "gyros" jak i "giros" jest poprawnie a tylko dlatego że tak dużo osób mówiło źle że w końcu do słowników wszedł też ten nieszczęsny giros. podobno są też pertraktacje żeby "poszłem" weszło do słowników jako "rzadsza mniej spotykana forma" co nie oznacza że inteligentny człowiek ma jej używać!!!

Odpowiedz
avatar poetka91
1 3

@Kosiciel: kupywać psowi i kotowi :P

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
0 2

@poetka91: Język jest tworem żywym i ma to do siebie, że ewoluuje. Mam nadzieje, że "poszłem" nigdy nie trafi do słowników jako poprawna forma. Niemniej jednak "znajdywać" (niepodkreślone na czerwono :)) nie przyprawia mnie o palpitacje serca.

Odpowiedz
avatar tomekprusik
0 0

dokładnie wykładowca ma zawsze racje

Odpowiedz
avatar Vendere
1 1

Ja mam w tym roku wspaniałego profesora :) Jest autorem "jedynego i słusznego" podręcznika, wymaga dokładnych cytatów ( dokładnych również pod względem np. przecinków w odpowiednich miejscach), odpowiedzi na tych samych zmiennych, podawania stron na których zostały dane formułki opisane. Jedną z najbardziej dziwnych rzeczy, jest niezaliczanie pewnego typu zadania, jeżeli w tabelce (jest wymagana do rozwiązania), odkreśli się jej składniki kreską za bardzo do nich zbliżoną.. A robi to już od tylu lat, iż była to pierwsza informacja jaką nam prowadzący na ćwiczeniach podał..

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 2

A dla mnie piekielne jest takie generalizowanie. To, że Ty wybrałaś sobie ch*wy wydział, który nie dba o jakość kształcenia jeszcze nie znaczy, że cały "system" (cokolwiek to znaczy) jest do d*.

Odpowiedz
avatar voytek
1 1

ale chyba bez jednej poprawej odpowiedzi tez mozna dostac 5 ??? jakas granica bledu musi istniec...

Odpowiedz
Udostępnij