Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

To może taka historia koleżanki i piekielnego, dajmy na to Grzesia. Wspominałem…

To może taka historia koleżanki i piekielnego, dajmy na to Grzesia. Wspominałem o tym w innej historii.

Koleżanka poznała Grzesia na jakimś spotkaniu w kościele (oaza, czy coś podobnego).

Koleje życia Grzesia były różne: od podobno lubiącego luksusy i szemrane interesy biznesmena, który po wypadku zaczął szukać innej drogi w życiu, przez zafascynowanie islamem, po nagłe nawrócenie. Grześ poczuł na sobie rękę Bożą i dziś udziela się w różnych katolickich kręgach, wygłasza świadectwa nawrócenia po kościołach itp. Wydaje się interesującą osobą: przystojny, obdarzony radiowym głosem, uduchowiony.

Koleżankę, która czuła potrzebę pogłębienia życia duchowego zafascynowała jego osoba i historia nawrócenia. Wielokrotnie rozmawiali telefonicznie i przez Internet na tematy wiary (Grześ przebywa od kilku lat na stałe we Francji, a do Polski rzadko zagląda). Koleżanka zaczęła go traktować jak dobrego znajomego, a nawet przyjaciela. Jak to często jednak w życiu bywa Grześ poczuł coś więcej (nie zbrodnia). Doszedł do przekonania, że Bóg daje mu ją w nagrodę za jego nawrócenie. Zaczął o tym przebąkiwać w różnych rozmowach. Znajomej, jak to rasowej kobiecie, pewnie nawet to się podobało i schlebiało, ale jako, że nie czuła tego samego do niego, zaczęła go stopować. Grześ robił się jednak coraz bardziej nachalny. Zaczął uważać, że ma wobec niej jakieś prawa. Robił jej wyrzuty za sposób prowadzenia się, czy kontakty z innymi facetami. Postanowiła postawić sprawę jasno i wyraźnie powiedziała mu, że nie interesuje jej związek z nim, że nic do niego nie czuje i nie życzy sobie, by jej dyktował co może robić, a czego nie. I zaczęło się!

Gdy do Grzesia dotarło, że koleżanki nie interesuje rola, w której ją widział, dostał szału. Stwierdził, że w takim razie obraził się na Boga, który nie dał mu tego, czego pragnie i teraz będzie sikał na wszystkie świętości, w tym Biblię. Zaczął wydzwaniać, smsować i pisać pełne pretensji komentarze na facebooku. Żadne rozmowy nie przynosiły efektu. Groził zemstą, problemami w pracy. Potem zaczął jej wygrażać kolegami z Legii Cudzoziemskiej. Przy okazji subtelnie zagroził i jej matce, jak również księdzu, który był ich wspólnym znajomym, a który zaniepokoił się jego reakcją na otrzymanego kosza.

Oczywiście wszystko robił tak sprytnie, że nie używał wprost słów, które byłyby groźbą karalną, ale sens jego wypowiedzi był jednoznaczny. Przerażona koleżanka po jednym z jego telefonów, nagrała jego wypowiedź i poprosiła mnie, abym ją zawiózł na policję (była ta już późna wieczorna pora). Mieliśmy pecha. Panowie policjanci oglądali akurat mecz Brazylia-Niemcy i nie byli zadowoleni, że ktoś im przeszkadza. Dyżurny wprost zapowiedział, że sprawy nie przyjmą, jeżeli w rozmowie nie padły słowa typu: zabiję, pobiję itp.. Odmówił nawet przesłuchania nagranych pogróżek celem ich oceny. Pojechaliśmy na inną komendę i tam dopiero trafił się policjant, który sprawę przyjął nie jako groźby karalne, ale nękanie (ale i tak musiała trafić na tą pierwszą komendę, bo to oni się takimi sprawami zajmują dla miejsca zamieszkania koleżanki) i poradził jak postępować.

Sprawa po ponad tygodniu trafiła do właściwej komendy. Prowadząca policjantka w pierwszej rozmowie nawet wydawała się w porządku, ale z każdą kolejną rozmową (koleżanka chciała wiedzieć co się dzieje w sprawie i przekazać informacje o nowych pogróżkach i telefonach) stawała się mniej miła. Nie było jej to na rękę. Co prawda Grześ przebywał we Francji, ale w wakacje miał przyjechać na parę dni do Polski, więc koleżanka przekazała policji dokładne informacje, gdzie i kiedy będzie go można zastać (wiedziała o tym, bo jeszcze zanim sprawa się zaczęła mieli się spotkać w Polsce, a nawet on ją gdzieś tam zapraszał). Niestety policja wkrótce umorzyła sprawę z powodu braku możliwości skontaktowania się z Grzesiem. Pytaniem bez odpowiedzi jest, czy w ogóle taką próbę podjęła?

Grześ nie przestał jednak nękać znajomej. Za nic nie mógł zrozumieć, że koleżanka zwyczajnie zaczęła się go bać i o żadnym kontakcie nie mogło być już mowy. Każdego dnia (czasem po kilka razy) próbował dzwonić. Nie odbierała telefonów od niego, musiała zlikwidować konto na facebooku. Zaczął się nagrywać na pocztę głosową. W tych wiadomościach na przemian błagał, prosił, groził, obrażał, wyznawał miłość i manipulował byle tylko skłonić ją do odebrania od niego telefonu i rozmowy. On, człowiek nawrócony, którego ponoć sam Bóg dotknął, groził np. rzuceniem klątwy. Groził, że popełni samobójstwo w urodziny koleżanki, by zawsze ten dzień kojarzył jej się z jego śmiercią, a jego krew miała znaleźć się na jej rękach. Wielokrotnie informował w nagraniach jak przygotowuje się do popełnienia tego samobójstwa, jak wynosi leki ze szpitala, w którym pracuje, że ostatni raz widzi się żywy z rodziną. Wysyłał listy, żeby koleżanka dobrze wiedziała co planuje zrobić i że to jej wina. Znajoma miała nadzieję, że po jej urodzinach (we wrześniu) będzie mu głupio i więcej się nie odezwie, ale cudownie zmarwychwstały dalej próbował do niej dzwonić.

Raz nie wiedząc, że to on (zadzwonił na domowy) przypadkiem odebrała. Wykrzyczała mu wszystko co o tym sądzi, zapowiedziała, że nie życzy sobie z nim kontaktu, że się go boi. Nie podziałało, dalej dzwonił, dalej gdy próbowała reaktywować konto na facebooku, wypisywał pełne pretensji komentarze. Zdarzało się, że wykorzystywał również swoich znajomych, by próbowali ją skłonić do oddzwonienia do niego. Kiedyś zaesemesowała kobieta prosząc, by znajoma skontaktowała się z Grzesiem, bo od tego on uzależnia pozostawienie tej kobiety wśród znajomych na fejsie, a jej na nim zależy. Dacie wiarę? Przecież to totalnie chore! Koleżanka ostatecznie musiała zmienić numer telefonu.

Znajoma dowiedziała się w międzyczasie, że miał on już w swojej przeszłości podobną sprawę we Francji. I ma tam nad sobą ustanowioną z tego powodu jakąś prawną kuratelę, czy zawiasy. Niestety z Polski nic mu nie można zrobić. Wprawdzie koleżanka poodcinała wszystkie drogi kontaktu, którymi mógł ją nękać, ale wciąż się boi. Nie wie co będzie, gdy on przyjedzie do Polski, a zna jej adres. Gdy jeszcze nie wiedziała co to za typ człowieka podała mu go, bo coś religijnego jej tam przysyłał.

A Grześ? A Grześ nadal zgrywa świętoszka i jest wielbiony w sieci przez grono osób zafascynowanych jego nawróceniem. Co jakiś czas próbuje oczerniać koleżankę. Ostrzega przed nią różne osoby, podaje za przykład złego prowadzenia się itp.

by doktorek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar A_W
24 24

"Co prawda Grześ przebywał we Francji, ale w wakacje miał przyjechać na parę dni do Polski..." I przyjechał? Moja koleżanka zachowywała się podobnie jak Grześ (w stosunku do nauczycieli, kolegów, przypadkowo poznanych chłopaków). Potem okazało się, że to objaw choroby psychicznej. Po prostu w jej głowie relacje z nimi były zupełnie inne. Gdy w realu spotykała się z obojętnością lub odrzuceniem z ich strony dochodziło do takich sytuacji jak w historii.

Odpowiedz
avatar GoHada
20 22

Może nie jest to dobre rozwiązanie, ale jeśli będzie koniecznie - koleżanka nie ma żadnych bliskich znajomych płci męskiej, trochę większych niż przeciętne gabarytów, którzy mogliby spotkać się z Grzesiem i mu dosadnie, jednak również nie wprost wyjaśnić, co się dzieje z ludźmi, którzy nękają innych?

Odpowiedz
avatar Grav
31 35

Na działania policji można złożyć zażalenie. W jaki sposób ten gość po tak długim nękaniu miał jeszcze możliwość COKOLWIEK zrobić poprzez FB i komórkę? Na FB można, oprócz usunięcia z listy znajomych, uszczelnić to, co ktoś widzi, zablokować dane osoby, wreszcie zgłaszać wiadomości do "władz" portalu z prośbą o zablokowanie delikwenta. W telefonie (przynajmniej z androidem) można dodać numer do czarnej listy w aplikacji telefonicznej i sms, dzięki czemu żadne połączenia i smsy w ogóle do nas nie dotrą. Kurczę, ja rozumiem, że sytuacja przykra, ale można się samemu choć odrobinę odseparować. A co do grupki wyznawców... można sobie zebrać grupkę świadków jego zachowania, zrzuty ekranu, nagrania rozmów, smsy i im to wysłać. Może jak zobaczą, do czego ich święty jest zdolny to się od niego odwrócą. Własną bronią w stalkera :)

Odpowiedz
avatar doktorek
0 8

Jak się okazało nie było to takie proste. Najpierw koleżanka musiała zmienić aparat, by móc cokolwiek zablokować. A i tak okazało się, że nie wszystko da się zablokować, bo aparat i tak informował o zablokowanych połączeniach, a to wywoływało stres u koleżanki.

Odpowiedz
avatar doktorek
1 5

Zresztą i tak nie da się wszystkich numerów zablokować, a facet dzwonił czasem z innych numerów.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@doktorek: ale na fb dana osobe zablokowac sie da

Odpowiedz
avatar inmymind
13 17

Internet to jednak raj dla różnej maści ludzi z odchyłami. Cieszę się, że za moich młodych lat (w sensie burzy hormonalnej i poznawania ogromnej ilości ludzi) nie było internetu.

Odpowiedz
avatar Wafeko
21 25

Tak btw. to czy kolezanka wie, ze na "fejsbuku" istnieje taki przycisk jak "zablokuj"? Zablokuje gada i po problemie. Zrobi nowe konto to znowu zablokuj i tak co raz jak z ktoregos konta napisze. Zalozyc nowe konto zajmuje o wiele wiecej czasu niz zablokowanie kogos bo trzeba nowy e-mail itd. a przycisk zablokuj to 15 sec roboty ;)

Odpowiedz
avatar Toki221
9 11

Do tego można zablokować kontakt ze stron osób 3 wiec robienie nowych kont nic mu nie da :)

Odpowiedz
avatar Nobody
2 10

@Wafeko: Ja na swoim feejsbuku mam tak ustawione, że jak ktoś obcy do mnie pisze (spoza listy znajomych) to automatycznie wrzuca mi się to w folder inne. I po sprawie. A tak odbiegając od fejsa. Ta historia już była, opisana nieco inaczej, krócej. Ale cóż jak się nie przyjęła napiszę nową to może tą zaplusują.

Odpowiedz
avatar Toki221
7 9

Ja widziałem ta historie w jakimś komentarzu. Pewnie autor postanowił jednak ja tu napisać i dobrze bo jak dla mnie zjawisko nękania jest zbyt powszechne i nie skutecznie zwalczanie.

Odpowiedz
avatar doktorek
1 5

Nie, nieprawda. Nie było tej historii. Być może takich historii jest znacznie więcej. Co do fejsa może i jest jak piszecie, ale jak ktoś chce coś komuś napisać to i tak znajdzie sposób. A koleżanka była w takim stresie, że pewnie pierwsze co jej przyszło do głowy to usunięcie konta, a nie jakieś blokady.

Odpowiedz
avatar nemo333
0 0

@doktorek: Było na 100% coś gdzieś wspominane bo sam kojarzę panów oglądających mecz.

Odpowiedz
avatar Draco
20 20

Po przeczytaniu tekstu do momentu w którym dziewczyna dała Grzesiowi "kosza" wiedziałem już co się pewnie będzie działo dalej. Moje przypuszczenia były słuszne. Poznałem taki typ człowieka. To są świry. Ich nawrócenie jest gówno warte bo opiera się na "magicznym myśleniu" - jestem dobry, więc Bóg będzie dawał mi prezenty, a jak ja mu coś dam (modlitwę, większą sumę na Kościół, spali kadzidło), to on MUSI mi też coś dać. Facet jest poza tym dość dziwny. Skoro droga jego nawrócenia przeszła z niewiary i szemranych interesów, przez islam do chrześcijaństwa. Jeżeli ateista od urodzenia, albo były chrześcijanin zaczyna wchodzić w islam, to coś jest nie tak. Zwłaszcza, że to pewnie była ta najgorsza fanatyczna odmiana obecna w zachodniej Europie. To jest tak jakby ktoś z wolności i własnych wyborów chciał dobrowolnie przejść do całkowitego poddaństwa. Tacy neofici islamscy bywają najczęściej skrajnie niebezpieczni, bo ich wiara jest ślepa i fanatyczna. Mężczyźni jadą walczyć z "niewiernymi", albo bez mrugnięcia okiem idą dokonać samobójczego zamachu, a kobiety dobrowolnie zostają żonami i rodzą dzieci fanatykom. Koleżanka powinna całą sprawę zgłaszać księżom nadzorującym wspólnoty w których Grześ występuje. Facet jest niestabilny psychicznie, deklarował chęć popełnienia samobójstwa i twierdzi, że spełnia "Boży plan". Najprawdopodobniej facet niedługo założy sektę. To jest prawie książkowy przykład jak zostać guru. Zgromadzi sobie więcej wyznawców i będzie wykorzystywał i ślepe oddanie.

Odpowiedz
avatar Przemek77
17 17

Daj jakieś namiary sieciowe na "Grzesia". Pomyślimy jak to wykorzystać... ;)

Odpowiedz
avatar laastwish
10 12

To jest choroba psychiczna. Na pewno. Ten człowiek jest niebezpieczny dla otoczenia, zwłaszcza, że to nie pierwsza ofiara stalkera.

Odpowiedz
avatar Draco
14 14

@laastwish: Dręczenie innych to dopiero początek. Może mu się w każdej chwili ubzdurać, że Bóg chce aby np. zaczął gwałcić wszystkie dziewczyny które będzie uważał za puszczalskie. Skoro ubzdurał sobie, że Bóg dał mu koleżankę autora jako przyszłą żonę, w zamian za to, że się nawrócił, to może mu się ubzdurać wszystko.

Odpowiedz
avatar laastwish
4 4

@Draco: Dokładnie tak, nigdy nie wiadomo co i kiedy strzeli mu do głowy.

Odpowiedz
avatar frems
12 14

Skoro w internecie ma swoich fanów to dlaczego koleżanka nie opublikuje pięknych słów grzesia? Niektórzy ludzie z internetu kochają jak takim swietoszkom potyka się noga i to jego zaczną nekac. W tej sytuacja trzeba zwalczać ogień, ogniem.

Odpowiedz
avatar doktorek
5 9

Koleżanka się go zwyczajnie boi. Wiele razy jej proponowałem, że ja sobie z nim pogadam, że opiszę jego działania jego znajomym albo spróbuje podziałać przez konsulat francuski, żeby mu tam narobić problemów. Koleżanka się nie zgadzała, bo boi się co zrobi Grześ w takiej sytuacji. Jak pewnie zauważyliście nie jest całkiem normalny psychicznie. A jak wpadnie w szał i zrobi jej krzywdę? Na polską policję wszak nie ma co liczyć.

Odpowiedz
avatar frems
5 5

@doktorek: skoro go się boi niech zacznie się bronić bo grzesiu widzi że że strony twojej koleżanki nie czeka go żaden odwet trasie może robić co chce.

Odpowiedz
avatar doktorek
1 1

Znaczy co proponujesz? Koleżanka podjęła próbę obrony zgłaszając sprawę na policję. Celem działania stalkera jest utrzymanie kontaktu z ofiarą. Każda odpowiedź, każdy odebrany telefon napędzałby kolejne. Jedyną opcją było ignorowanie gościa, aby nie wiedział, czy jego działania mają jakikolwiek skutek i trafiają w czuły punkt. Facet ma zdrowo namieszane pod sufitem. Trudno byłoby przewidzieć jego reakcję w przypadku gdyby poczuł się zagrożony. Tym bardziej, że znał adres koleżanki. To policja doradziła koleżance opcję zero kontaktu.

Odpowiedz
avatar frems
2 2

@doktorek: owszem ale może po próbie ataku by się zamknął bo chyba mu zależy na tym jak go ludzie postrzegają

Odpowiedz
avatar doktorek
1 3

@frems: Może i tak, ale koleżanka wolała nie ryzykować.

Odpowiedz
avatar Bydle
15 25

Z czystej ciekawości: czy ta „koleżanka” zrozumiała już, w którym momencie popełniła błąd?

Odpowiedz
avatar doktorek
7 9

Myślę, że nie do końca. Kobiety często nie czują, że mężczyźni inaczej odczytują pewne sygnały.

Odpowiedz
avatar Draco
7 9

@doktorek: Koleżanka popełniła błąd na samym początku. "Koleżankę, która czuła potrzebę pogłębienia życia duchowego zafascynowała jego osoba i historia nawrócenia." Ona zafascynowała się CZŁOWIEKIEM. Rozumiesz o co chodzi? To nie był jakiś charyzmatyczny duchowny, który przedstawiał ewangelię w sposób porywający i zrozumiały, który świadczył o swojej wierze swoim życiem. To nie był też ktoś kto posiadł dużą wiedzę z zakresu teologii i w ciekawy sposób wyjaśniał fragmenty Biblii. Koleżanka zafascynowała się zwykłym gościem który dawał świadectwo nawrócenia. Nie zafascynowała się jego świadectwem, a nim. Takich ludzi dających świadectwo nawrócenia są setki, jeżeli nie tysiące. Takiego świadectwa się słucha, gratuluje powrócenia na łono Kościoła i zapamiętuje się jakie błędy ta osoba popełniła i co spowodowało jej powrót. Zafascynowanie się takim gościem jako osobom to już jest początek problemu.

Odpowiedz
avatar tollat
-3 5

ostatecznością było zmienienie numeru? bicz plis skoro się bała to czemu nie zrobiła tego od razu?

Odpowiedz
avatar doktorek
5 7

Ponieważ od pewnego czasu szukała pracy i numer ten podała w setkach rozniesionych i wysłanych cv. Nie chciała robić tego od początku. Liczyła też na to, że w końcu gość się znudzi. Zmieniła go, gdy już pracę znalazła.

Odpowiedz
avatar CzekoladowyBaron
0 0

1. Niech złoży zażalenie na dany posterunek policji. 2. Niech zgłasza prześladowanie przez Grzesia na komendę aż do skutku.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
1 1

"Niestety policja wkrótce umorzyła sprawę z powodu braku możliwości skontaktowania się z Grzesiem. Pytaniem bez odpowiedzi jest, czy w ogóle taką próbę podjęła?" Pewnie, że podjęła próbę - czekali, aż Grześ sam do nich napisze :)

Odpowiedz
avatar Trepcio
0 0

Niezła fikcja, ode mnie plus za jakość.

Odpowiedz
Udostępnij