Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historię a propos Dnia Babci sprzedał mi kolega prawnik. Parę lat temu,…

Historię a propos Dnia Babci sprzedał mi kolega prawnik.

Parę lat temu, do ich kancelarii zawitała damulka z tych "ąę-ęą".
Poszło o spadek po starszej pani, która umarła na raka, wcześniej zostawiając testament.
Testament zapisywał jej mieszkanie jednej z córek (miała 3 córki, z czego jedna to powyższa damulka, druga także mająca węża w kieszeni, a trzecia to ta, która dostała mieszkanie, bo miała synka-ulubionego wnuka starszej pani), pozostałym dwóm figę z makiem.

Początkowo, obie siostrzyczki za wszelką cenę starały się pozbawić mieszkania trzecią z dzieckiem, podważając testament, co im się powiodło.
Ale bestia nie przeżyje obok bestii. Same zaczęły się żreć między sobą o mieszkanie i konto starszej pani.
Kiedy wreszcie klientka mojego kolegi wygrała, pozostało gorzkie rozczarowanie.
Starsza pani przewidziała, że z rakiem nie wygra. Zaciągnęła więc kredyt odnawialny i wraz ze swoimi oszczędnościami, całą kwotę wsadziła na polisę dla swojego wnuka (mały jak podrośnie, dostanie całkiem niezłą sumkę).
Ograbiona z mieszkania córka wiedziała o polisie, ale nie o długu.

Tak oto najzachłanniejszej pozostało do zapłaty ćwierć miliona złotych (250 000PLN), do której to kwoty kredyt zdążył urosnąć. Kolega za wszelką cenę starał się powstrzymać od śmiechu, gdy wręczał jej rachunek za swe usługi.
Chytry dwa razy traci, a starsza pani odwaliła numer stulecia.

trollująca babcia

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Anexoza
2 16

a co z zachowkiem? czyli 1/3 wartości spadku, która jest należna spadkobiercom ustawowo? (poza sytuacją wydziedziczenia)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@Anexoza: Nie wiem, ja tylko przekazuję dalej to, co dostałem. Prawdopodobnie wyskubały całkowicie trzecią z dzieckiem.

Odpowiedz
avatar luska
19 19

@Anexoza: cóż, do polisy dwie pierwsze córki nic nie mogły mieć, bo jest to indywidualna "inwestycja" imienna a nie spadek. Testament dobry prawnik łatwo podważy, zwłaszcza w przypadku ciężkiej choroby testatora (depresja, cierpienie, chemia, radioterapia, morfina, itp- można szybko uznać jako środki upośledzające czynności prawne testatora i zdolność rozumnego i świadomego rozporządzenia majątkiem). Jeśli córkom zależało na całym majątku a nie zachowku to sprawę wygrały. O tym, czy przyjmujemy spadek obciążony hipoteką/długiem mogą wiedzieć tylko osoby dokładnie rozeznane w sytuacji życiowej testatora, a to jest bardzo trudne. Jeśli zmarły był alkoholikiem, hazardzistą to raczej istnieje duże prawdopodobieństwo, że wraz ze spadkiem odziedziczymy mniejsze lub większe długi. Jeśli jest to jednak pani w średnim wieku, sympatyczna, ciężko chora babcia to oprócz ewentualnych pustek na koncie oszczędnościowym (leki, wizyty w szpitalach, opłaty pogrzebowe-bo i takie rzeczy załatwiają ludzie śmiertelnie chorzy) nikt nie spodziewa się jakichś zaciągniętych ogromnych kredytów. Podejrzewam, że w powyższej historii kobiecina całkowicie przypadkiem i nieświadomie zamieniła się w piekielną testatorkę, karząc przy okazji dodatkowo swoje pazerne córki. Może zachęcona reklamą, może jakąś poradą bankowca/ubezpieczyciela założyła wnukowi polisę. Mając jako zabezpieczenie dom (może dość wartościowy i/lub w dobrej lokalizacji) mogła wziąć kredyt z myślą, że przecież po jej śmierci i tak nikt nie będzie spłacał długu (takie jest myślenie dużej części starszych ludzi) i dodatkowo zasilić polisę wnuka. No chyba, że babcia rzeczywiście była Machiavellim w spódnicy? Ale to za duże ryzyko, bo w razie wygranej córki trzeciej, to ta ostatnia musiałaby kredyt spłacać. Osobiście stawiam na zupełny przypadek. Ale piekielny jak mało który ;)

Odpowiedz
avatar sla
-3 11

@luska: Niekoniecznie musiałaby spłacać. Przecież wystarczyłoby, jeśli odrzuciłaby spadek (bo raczej musiała wiedzieć o kredycie) i problem z głowy. Nie trzeba go przyjmować. Poza tym, jednego naprawdę nie wiem - nie jest czasem tak, że dostając spadek dowiadujesz się od razu, co się na niego zawiera? Czy to tylko w filmach?

Odpowiedz
avatar inmymind
6 10

@sla: Nie dowiadujesz się - pewnie można to zrobić, ale niektórzy są tak pazerni, ze im rozum odbiera i nie sprawdzają, a już na pewno nie biorą części spadku przyznanej wówczas przez sąd do wysokości czegoś tam (wybaczcie, wyleciało mi z głowy) - chodzi o to, ze jeśli jest spadek, ale i dług, to wówczas spadek dostanie się w wysokości pomni9jeszonej o ten dług. Tylko w tym wypadku - i serio jak ktoś może to niech mnie oświeci - nie jest może tak, że dom był obciążony wym długiem? Czy trzecia siostra może przyjęła właśnie w opcji "bez długu"? I jeszcze jedno - czy jeśli kredyt czy jakaś inna pożyczka, zostaje ubezpieczone na wypadek śmierci to się ją dziedziczy czy automatycznie - sorry, banki, wasza strata, a my dostajemy wszystko bez długu?

Odpowiedz
avatar mitzeh
-2 6

@luska, innymind: mi kiedyś powiedziano, że dziedziczy się wysokość długu do wartości spadku, czyli że odziedziczony dług nie może być wyższy niż spadek (np. mieszkanie warte 300 tys. i dług wynoszący 500 tys. - ale na odwrót już jest ok) - ale nie usłyszałam tego od prawnika, więc bardzo możliwe, że nie jest to prawda.

Odpowiedz
avatar Bydle
19 29

@Sharp_one: Wybacz mój francuski, ale pierd olisz niczym potłuczony (inni też bredzą). Spadek można przyjąć w prawidłowy sposób: z dobrodziejstwem inwentarza, w sposób nieprawidłowy, ale celowo ustawiony na pierwszym miejscu przez prawodawcę: wprost oraz - opcja dla ludzi, którym się wydaje, że są mądrzy (i tych 0,8% ludzi wiedących dlaczego to robią): odrzucić. BREDNIĄ jest teza o nieletnich - prawo nie przewiduje żadnego osobnego trybu dla przestępców, a takimi są nieletni. ;>>> Normalni ludzie przyjmują z dobrodziejstwem inwentarza, bo wprawdzie trzeba zapłacić, ale unika się konieczności płacenia za długi z własnej kieszeni (to skrót myślowy - chętnym wyjaśnię), za to wie się doskonale CO się dziedziczy oraz - co bardzo ważne - zamyka się drogę do dziedziczenia innym złego spadku(*). Ludzie, którzy wolą seriale od książek przyjmują spadek wprost i czasami są mocno zdziwieni (tu uwaga do autora rzekomej historii: dobry prawnik nie wpuszcza swojego klienta w maliny, więc historia śmierdzi) faktem, że trzeba dołożyć i to sporo do tego, co się dostało i musiało potem oddać. Ludzie, którym się wydaje, że coś wiedzą, odrzucają złe spadki, obarczając kłopotem następnych w kolejności. MAŁOLETNI dziedziczą z dobrodziejstwem inwentarza, gdyż są małoletni i nie mogą podejmować sami takich decyzji - tu ustawodawca nie miał wyjścia i musiał zadziałać dla dobra (małoleteniego) obywatela. ____________________________________________________________________________ *-Państwo, jako spadkobierca, ZAWSZE dziedziczy z dobrodziejstwem inwentarza, gdyż ustawodawca zadbał o __swój__ interes)

Odpowiedz
avatar butelka
0 6

@Bydle: a czy to nie jest tak ze z nieletnimi to sie niedawbo zmienilo? (w kazdym razie tak jest napisane na stronie gazety prawnej) no i to przyjmowanie z dobrodziejstwem inwentarza wiaze sie z kosztami wiec moze adwokat proponowal, ale damulka byla chytra bo nikt nie podejrzewal ze ten kredyt istnieje?

Odpowiedz
avatar luska
-2 4

@mitzeh: też się nie orientuję w aktualnych przepisach, bo te zmieniają się częściej niż nasi politycy z przynależnością partyjną :). Kiedyś miałam w dalekiej rodzinie przypadek walki o unieważnienie testamentu, zachowek i tym podobne awantury sądowe. Patrząc jednak na wysokość kredytu zaciągniętego przez testatorkę z historii to mógł on być równy wartości jej majątku. Jeśli nie był, to wysokość odsetek oraz ewentualne kary za niepłacone terminowo raty mogły szybko wyrównać ową wartość. Sprawy sądowe o unieważnienie testamentu toczą się dość wolno a odsetki rosną szybciutko. Stąd spadkobierczynie albo odziedziczyły dług (chociaż to się faktycznie mogło zmienić w ciągu tych 15 lat), albo "odziedziczyły" zero majątku plus straty z tytułu poniesionych kosztów na sąd i adwokata. A to są drogie "zabawki". Czyli jednak chytry dwa razy traci. O długu na prawdę nikt nie musiał wiedzieć. Nie sądzę, że testatorka się chwaliła na prawo i lewo a pomysł na polisę mógł być taką niespodzianką-prezentem dla ukochanego wnuka. Przy okazji przypadkiem "ukarała" dwie łase na mamonę córki. Ktoś tutaj wspomniał, że nie wierzy aby adwokat nie powiedział córce, że spadek jest obciążony długiem. Może nie chciał, może była tak szybka, że nikt tego nie sprawdził dokładnie, bo nie miał czasu/ochoty, może do zaślepionych wizją wielkiego spadku córek nie docierały żadne argumenty, bo nie wierzyły, żeby ich matka wpadała na pomysł zaciągnięcia ogromnego kredytu przed śmiercią? A tak w ogóle to jest możliwość oceny masy spadkowej jeszcze przed jego przyjęciem? Czy po prostu, na zasadzie ruletki: albo czerwone, albo czarne. Czyli, jeśli rzeczywiście zmieniły się zasady obejmowania masy spadkowej, to w najgorszym wypadku można zostać ze starym, rozlatującym się telewizorem marki "Rubin" lub kompletnym zerem plus oczywiście ponieść straty w postaci opłaty adwokata i sądu- jeśli chcemy podważyć testament. Ewentualnie w najgorszym przypadku możemy mieć do spłaty zobowiązania zmarłego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2015 o 19:25

avatar butelka
2 2

@luska: no z tego co doczytalam to wlasnie to dobrodziejstwo polega na tym ze sprawdzaja dokladnie co i jak ale to kosztuje. pytanie tylko ile?

Odpowiedz
avatar luska
1 1

@butelka: pewnie niemało, bo ogólnie adwokat jest dość drogą"zabawką", zwłaszcza w takich sprawach. Być może też ceny usług zależne są od lokalizacji adwokata (droższy w stolicy ale już w prowincjonalnym miasteczku niekoniecznie). Choć nie znam się na tego typu regulacjach. Tak staram się postawić w sytuacji "nabitej w butelkę" córki. Matka to kobieta w średnim(?) wieku, śmiertelnie chora. Wychodzę z założenia, że jedyna rzecz o której w tej chwili myśli to uporządkowanie swoich ziemskich spraw. Spodziewam się, że dom i oszczędności zapisze ukochanemu wnukowi (nie wnikam w przyczyny takiego zapisu, może jestem z nią skłócona?). Ponieważ zależy mi na majątku, robię rozeznanie i ktoś (strony internetowe w ostateczności) informuje mnie, że w przypadku tak ciężkiej choroby testatora co najmniej przez kilka tygodni/miesięcy będzie on poddawany truciu chemią. Potem dojdą silne leki przeciwbólowe i opiaty. Te dwa składniki to aż nadto dla dobrego adwokata, aby unieważnił zapis mojej matki. Po odczytaniu testamentu pędzę do adwokata aby zdążyć przed uprawomocnieniem. Wyszukuję oczywiście renomowaną kancelarię, bo sprawa będzie trudna (wcale nie tanią no ale ten dom...:)). Adwokat oczywiście przedstawia mi możliwości i ostrzega, że spadek może być obciążony długiem, nawet równym jego wartości. Proponuje sprawdzenie tego (skoro jest to możliwe?), ale to kosztuje i to sporo, plus później oczywiście koszty samego procesu, powoływania biegłych, ewentualnych odwołań. Cena takiej przyjemności jest z pewnością dość wysoka. Jednak przepisy zdaje się wymagają od adwokata tylko poinformowania klienta o sposobach przejęcia majątku, ostrzeżenia przed ewentualnymi długami zmarłego i namawianiu do wybrania najlepszej dla niego opcji przejęcia majątku z dobrodziejstwem inwentarza. No właśnie. Kalkuluję. Opłacić dużą sumę za sprawdzenie? Totalna głupota i niepotrzebne marnotrawstwo. Przecież znałam matkę od wielu lat. Nie szalała z zakupami, wycieczkami. Wiem, że na pewno odkładała oszczędności to jakim cudem mogła narobić długów i to takich, które przekroczą wartość domu?!? Jest to kompletnie nielogiczne. Na wszelki wypadek decyduję się na wersję proponowaną przez adwokata, bo a "nóżwidelec" mama przed śmiercią wzięła jakieś łóżko przeciwodleżynowe na raty? Zaczyna się proces, który choć ma bardzo duże szanse na pozytywne dla mnie rozstrzygnięcie, to jednak jest długotrwały, adwokat dobry i swoje kosztuje, no ale ten dom i oszczędności na koncie matki wyrównają z nawiązką:) W końcu wyrok się uprawomocnia, u notariusza widnieję jako spadkobierca majątku i w tym momencie pojawia się komornik, który w imieniu banku zajmuje nieruchomości, bo wcześniej okazało się, że oszczędności na koncie matki też nie ma. A adwokat wręcza mi horrendalny rachunek za swoje usługi. Jedyna ulga to ta, że przyjęło się wersję proponowaną przez adwokata... ............... Nie wiem czy tak było w tym przypadku, ale jest to jedna z prawdopodobnych opcji. Autor historii nie napisał w podsumowaniu, czy pazerna córka dostała sam rachunek za usługi adwokata i zero spadku, czy też do rachunku dołączona była lista rat do spłaty za kredyt matki. Efekt jest taki, że córka nie tylko dostała "zero" spadku, lub jakieś nędzne resztki to jeszcze musiała zapłacić niezłe pieniądze prawnikowi. Nie tylko nie zyskała, ale jeszcze straciła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2015 o 23:15

avatar luska
0 0

@Vatras: W sumie szkoda, że nie podałeś jaką wersję przyjęcia spadku wybrała chciwa córka. Niektórzy w komentarzach prawie skaczą sobie do oczu, bo jak to coś jest jak czegoś tam nie ma i wzajemnie zarzucają sobie i tobie, jako autorowi, konfabulację. Główne zarzuty dotyczą tego, że niemożliwe aby córka nie została poinformowana o długu lub, że poniosła jakieś duże straty, bo przecież spadek dziedziczy się z dobrodziejstwem inwentarza. Trochę mnie temat zainteresował, bo o pewnych rzeczach nie miałam pojęcia (nasze prawo zmienia się częściej niż politycy na stołkach), to sobie poszukałam informacji w przepisach. Na podstawie podanych przez ciebie faktów wyłonił się mi następujący obraz. Testatorka wzięła kilka miesięcy przed śmiercią kredyt z konkretnym planem zabezpieczenia przyszłości ukochanego wnuka (powiedzmy 200 tys.zł). Bank udzielił go tylko na podstawie zabezpieczenia w postaci działki i domu. Absolutnie nie widzę innej opcji chyba, że ktoś w banku zrobił niezły przekręt w porozumieniu ze starszą panią. Jeśli nie spłacała rat, to kredyt mógł urosnąć do 250 tys., bo po śmierci kredytobiorcy bank nie nalicza już odsetek. Taka kwota spokojnie mogła przekroczyć wartość spadku. Teraz kolejna rzecz. Nikt nie pozna przed podjęciem decyzji o przyjęciu spadku, jaki jest jego stan. Przynajmniej nie dotarłam do takich przepisów. Ktoś w komentarzach zarzucił, że dobry adwokat musiał poinformować spadkobierczynię o kredycie jej matki. A sprawa wygląda następująco- dopiero po uprawomocnieniu się decyzji o tym kto jest spadkobiercą, to SĄD wyznacza rzeczoznawcę (w przepisie nazwany był komornikiem?), który ma oszacować wartość majątku i ewentualne obciążenia. I tutaj pojawia się po raz pierwszy kwota- 10% wartości spadku jako wynagrodzenie dla rzeczoznawcy. Wiedząc o powyższych można sobie mniej więcej wyobrazić jak się "wkopała" córka. I nikt nie wmówi, że mogła się spodziewać takiego kredytu, jeśli w pozwie chciała nie tylko domu ale i oszczędności z konta matki. Czyli znała swoją matkę, wiedziała, że ta oszczędza, nie wydaje głupio pieniędzy, więc dla każdego logicznie myślącego człowieka, testatorka nie miała powodu do zaciągania jakichś kosmicznych kredytów, zwłaszcza tuż przed śmiercią, kiedy praktycznie każdy stara się uporządkować swoje ziemskie sprawy. Adwokat musi przedstawić klientowi 3 możliwości przyjęcia spadku, bo do tego go przepisy zobowiązują. Od razu odrzucam 1 wersję: odmowy przyjęcia spadku, bo nie po to kobieta rozpoczęła batalię sądową o unieważnienie testamentu i wynajęła dobrego (drogiego) adwokata, żeby tylko latać po sądach i napsuć krwi siostrze. Sytuacja pierwsza: Córka wybiera opcję drugą, najgorszą dla niej, czyli przyjęcie spadku wprost, a to oznacza przyjęcie na siebie wszystkich ewentualnych długów zmarłego. Co gorsza, w tym przypadku bank natychmiast odmraża odsetki. Jeśli dom i działka warte były 200 tys., bo tyle kredytu prawdopodobnie udzielił bank, to córka straciła cały spadek a zostało jej jeszcze do spłacenia 50 tys. plus kolejne odsetki. Do tego dodajmy koszty sądowe i honorarium adwokata. Jeśli jednak było jeszcze gorzej i spadek był wart "tylko" 100 tys.? Włos się jeży... I jest to dość prawdopodobna wersja, bo jak napisałam wcześniej, nie było żadnych przesłanek ani najmniejszych podstaw do podejrzewania spadkodawcy o takie wyczyny kredytowe. Sytuacja druga: Adwokat jest na tyle przekonujący a córka zachowała jakieś resztki rozsądku, że wybiera opcję trzecią- przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Wtedy spadkobierca dostaje majątek pomniejszony o dług testatora. W tym przypadku z całego majątku po zmarłej prawdopodobnie nic nie zostało. Ja wiem, że piętrowa kamienica w centrum Warszawy to kilkanaście milionów złotych, ale chyba nie o taki dom chodzi w tym przypadku, bo znajomy adwokat autora historii pominąłby milczeniem taką drobnostkę. 250- 300 tys. złotych, nawet milion to bardzo mała strata i żadna piekielność przy zyskanych kilkunastu, czyż nie? Wydaje się nieź

Odpowiedz
avatar luska
0 0

@luska: @Vatras: przepraszam, dodaję resztę tekstu, bo mi ucięło przy zapisywaniu: Wydaje się nieźle... ale, ale... rzeczoznawca che zapłaty za swoją usługę, czyli trzeba wysupłać 20 tys. zł. Dochodzi też honorarium adwokata, koszty rozpraw, biegli, odwołania, wolne w pracy na czas wyjazdu do sądu. Koszty rosną. Autor wspomniał też, że po unieważnieniu testamentu dwie wykluczone wcześniej ze spadku siostry rozpoczęły batalię przeciwko sobie, czyli doszły kolejne koszty. Tak się zastanawiam, czy po skalkulowaniu tych kosztów córka nie doszła jednak do wniosku, że lepiej przyjąć spadek wprost? Wszak żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazywały, że umierająca kobieta miała jakikolwiek powód do zaciągania takiego kosmicznego kredytu. Jeśli możesz dodać informację, jaką wersję przyjęcia spadku wybrała w efekcie córka, to z góry dziękuję.

Odpowiedz
avatar inmymind
-1 1

@Bydle: chętnie poczytam wyjaśnienie :) Bo z "dobrodziejstwem" kojarzy mi się "ze wszystkim" - póki nie mam się nad czym zastanawiać (nie spodziewam się żadnego spadku) to jestem laik jak się patrzy. Od razu pytam, jeśli "pod ręką" masz odpowiedź - ile się płaci za spadek (czy to jest, obite o uszy, 10%)? I na jakiej podstawie oblicza się wartość spadku?

Odpowiedz
avatar Bydle
5 5

@inmymind: Ciężko tłumaczyć proste terminy. :-) WPROST = po prostu, tak jak jest, ze wszystkim, bez kombinowania, drobnego druku, gwiazdek czy „myślałem że”. Z DOBRODZIEJSTWEM INWENTARZA = tylko tyle, ile było, tylko to, co zostało, nie więcej niż pozostawiony majątek. Ponieważ rolą państwa jest nieobarczanie się obowiązkami, czyli zrzucanie wszelkich zobowiązań na obywateli, w przepisach znalazł się zapis o dziedziczeniu wprost, jeśli nie zgłosi się odmiennej woli spadkobiorcy. W ten prosty sposób państwo zapewniło sobie wdzięczność wierzycieli, którzy zyskiwali szansę na odyskanie swoich pieniędzy. Oczywiście, by nie zachowywać się jak skończonę bydlę, państwo zapewniło małoletnim ustawowe dziedziczenie z dobrodziejstwem inwentarza, czyli nieobarczając niepełnoletnich obowiązkiem wypracowywania majątku w celu spłacania długów matki, dziadka, brata itd. Podatek od spadku płaci się zgodnie z ustawą: od zera do 12 OIDP procent. W zależności od tego, kto komu co zostawił i jak. :-)

Odpowiedz
avatar Bydle
3 5

@butelka: „a czy to nie jest tak ze z nieletnimi to sie niedawbo zmienilo?” Nigdy się nie zmieniło, gdyż prawo w ogóle nie zajmuje się w osobny sposób kwestią dziedziczenia przez przestępców. Niepełnoletni, nieletni i małoletni mają swoje osobne znaczenia. Małoletni zawsze dziedziczy z dobrodziejstwem inwentarza. Pełnoletni - jeśli chcą.

Odpowiedz
avatar ewilek
1 1

@Bydle: zapomniałeś o drobnostce- oświadczenie o formie przyjęcia spadku lub jego odrzuceniu można złożyć tylko do pół roku od śmierci spadkodawcy. Potem czy się chce czy nie dziedziczy się spadek wprost. Swoją drogą głupotą jest przyjmować spadek z dobrodziejstwem inwentarza i płacić komornikowi za dokonanie spisu majątku gdy ma się pewność że długów zmarły nie zostawił ( a tak jest najczęściej)

Odpowiedz
avatar Bydle
2 2

@ewilek: Mylisz się, nie zapomniałem. Tak samo jak nie zapomniałem o prawidłowej procedurze niezbędnej do tego, by nie zapłacić podatku od spadku w przypadku(*) dziedziczenia w pierwszej grupie. Po prostu nie zajmowałem się tym - zakładam, że każdy NORMALNY człowiek, którego dotknął spadek, po mniej więcej miesiącu przeczyta kodeks cywilny w części traktującej o spadkach. Potem, ci, którzy polegną na tych niezbyt prostych, ale też nie niewiarygodnie skomplikowanych zdaniach, wysupłają stuzłotówkę i pójdą poradzić się adwokata, a ci biedniejsi do urzędu miejskiego, w którym zazwyczaj dyżuruje jaki radca prawny, by pomagać mieszkańcom w ich drobnych problemach z prawem. Być może przeceniam instynkt samozachowawczy ludzkości, ale empiria mówi mi, że naród (narody) nie są takie głupie, gdy im na czymś zależy: - po ubrania chodzą do sklepów z ubraniami lub do krawców - po jedzenie do sklepów z jedzeniem lub na wieś - po samochody do sklepów z samochodami (tzw. salony) lub na giełdę czy do gazet lub internetu - po kosmetyki do sklepów z kosmetykami - do prac hydraulicznych obstalowują hydraulika - do napraw samochodów - mechanika... Więc do porad prawnych muszą wziąć prawnika - inaczej dowiodą rzeczy wyjątkowo dla nich paskudnej. ;> (tak, wiem, w wykazie nie ma naprawiania czy składania komputerów, panuje powszechne przekonanie, że tej czynności nie powinien wykonywać specjalista, a kupienie gotowego komputera to wstyd i obciach. ale to tylko komputerów dotyczy) A co do rzeczonej głupoty z przyjmowaniem w jedyny prawidłowy sposób: tylko wtedy, gdy naprawdę masz pewność. Moi znajomi mieli „pewność”. Tzn. tak się im wydawało, że skoro denatka nic im nie mówiła na temat swoich finansów, to znaczy, że nie żyła na kredyt i to od dawna. Ba! Stosunkowo wysoka stopa, na której żyła denatka była powodem wysnucia przez nich wniosku, że jet bogata. Była. Ale na kredyt(y). Więc tę pewność trzeba mieć na pewno. :-) ______________________________ (*-ale mi się ładnie zrymowało! :-))

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2015 o 9:57

avatar Agness92
-3 7

Pogubiłam się. Trzy córki (C1, C2 i C3). C1 to ta klientka kolegi, a C3 ma syna i przepisane mieszkanie. W końcu która dostała mieszkanie, a która dług?

Odpowiedz
avatar shirley
4 4

@Agness92: C1 dostała mieszkanie, a wraz z nim w spadku dług.

Odpowiedz
avatar ewilek
14 16

@shirley: sorry ale coś mi nie gra. Skoro testament podważony to dziedziczą wszystkie trzy córki. Czyli mieszkanie i dług przypada im po równo. Druga sprawa to jak kredyt odnawialny mógłby urosnąć do takiej kwoty,bo przecież bank nie dałby starszej kobiecie takiego kredytu bez odpowiednich zabezpieczeń.

Odpowiedz
avatar j3sion
1 1

@ewilek: Jest kilka nieścisłości. Opcja taka, że kredyt kobitka mogła dostać, a jako zabezpieczenie mieszkanie. Polisa dla wnuka jeśli zrobiła to jeszcze za życia liczy się jako darowizna. Dziedziczenie z dobrodziejstwem inwentarza więc dług nie przechodzi. Jedynie co to może stracić mieszkanie.

Odpowiedz
avatar luska
0 8

@j3sion: a dlaczego dług nie przechodzi? Zawsze przechodzi, tak jak i ewentualne oszczędności, itp. Jedyny ratunek dla obdarowanego takim "zaśmiardniętym jajkiem z niespodzianką" to odmowa przyjęcia spadku. Tylko konia z rzędem temu, kto przewidzi, że starsza pani zaciągnęła jakiś niebotyczny kredyt. Stąd córka z wnukiem o polisie wiedziała, bo matka musiała ja poinformować, ale o tym, że prawdopodobnie reszta majątku jest obciążona ćwierć milionowym długiem, już nie. Pozostałe siostry musiały reagować od razu, chcąc obalić testament (co prawda jest jakiś tam czas na wniesienie sprawy do sądu, ale jak ktoś łasy na mamonę to prosto znad trumny pędzi do adwokata). Stąd nikt nie zdążył się zorientować o odziedziczeniu "kukułczego jaja". Kilka lat temu w jakimś programie interwencyjnym była historia kilkulatka, który w testamencie od jakiegoś krewnego otrzymał spadek z dużym długiem, o którym nikt ze spadkobierców nie wiedział. Rodzice, jako prawni opiekunowie, podpisali w jego imieniu akt notarialny i dopiero po jakimś czasie okazało się, że tym samym muszą spłacać jakieś horrendalne dla nich sumy. Czas na zrzeczenie się majątku minął i państwo szukali ratunku m.in. poprzez takie programy TV.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 2

@luska: Jest taka fajny zapis w KC "dziedziczenie z dobrodziejstwem inwentarza", w którym dług przejmuje się do wysokości spadku jaki się dostaje.

Odpowiedz
avatar ewilek
1 1

@j3sion: taka opcja mogłaby być, ale z historii wyłania się zupełnie inny obraz który powoduje że nie wierzę w tą bajkę

Odpowiedz
avatar luska
0 0

@ewilek: a skąd wiadomo, że np ta obdarowana testamentem córka dla świętego spokoju nie zrzekła się w końcu swojej części spadku na rzecz owych dwóch sióstr? Ewentualnie miała na tyle rozumu, że kiedy do niej dotarło, iż spadek jest całkowicie lub prawie całkowicie obciążony długiem, to sama zrezygnowała z jego przyjęcia?

Odpowiedz
avatar Jerry_Cornelius
10 10

Starsza pani wiedziała co robi :) Przewidzieć nie jeden ruch, a nawet kilka do przodu. Pogratulować zmysłu strategii

Odpowiedz
avatar korbalodz
1 3

@Jerry_Cornelius: Wygrałaby na pewno z Kasparowem w szachy.

Odpowiedz
avatar inmymind
11 11

@SunnyBaby: o ile ma dzieci, które nie wypięły się na niego.

Odpowiedz
avatar SirCastic
12 12

@SunnyBaby: Każdy ma prawo rozporządzać swoim majątkiem wedle swojego uznania. Mogła dać na jakiś kościół, mogła dać na jakąś partię, schronisko, dom dziecka. Dała na wnuka. Jej sprawa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Czy to jak ktoś wydaje swoją wypłatę też krytykujesz, czy pozwalasz na dowolność dysponowania swoim osobistym majątkiem?

Odpowiedz
avatar wumisiak
5 7

@SunnyBaby: Dobry rodzic powinien dobrze i sprawiedliwie wychowywać dzieci. Sprawiedliwie nie znaczy zawsze "po równo" i "tak samo", a wychowywanie dzieci co prawda nigdy nie kończy się ostatecznie, ale jednak ma jakieś granice. Po pierwsze, nie wiesz, jakie były relacje zmarłej kobiety z pozostałymi córkami. Jeśli złe, to czemu miałaby je uwzględniać w testamencie? Po drugie, to były dorosłe osoby, możliwe, że już całkiem dobrze "ustawione" finansowo. Obowiązek rodzicielski nie musi sięgać tak daleko; najprawdopodobniej w procesie wychowywania wszystkich dzieci testatorka zdążyła już sporo pieniędzy poświęcić każdej z córek. Po trzecie, może ten wnuk był "ulubiony" z jakiegoś słusznego powodu, na przykład dlatego, że jakoś pomagał babci i "zasłużył" na zapis w testamencie bardziej, niż owe dwie córki? I wreszcie: osoba dorosła dysponuje swoim majątkiem wedle własnej woli, a nie jakiejś wydumanej "sprawiedliwości", nakazującej wszystkich obdzielać po równo. Ty uważasz za krzywdzącą wobec dzieci decyzję zmarłej kobiety... a ja sądzę, że krzywdząca jest Twoja opinia w tej sprawie, skoro nie znasz przedstawionych w historii osób, ich stosunków i motywów postępowania...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2015 o 12:07

avatar Innaodreszty
1 5

@wumisiak: Jest jeszcze jedna możliwość: wszystkie córki dorosłe mają własne lokum, wnuczek jeszcze mieszka z mamusią, ale pewnego dnia dorośnie i akurat będzie miał mieszkanie. Skoro jemu się najbardziej przyda, to sprawiedliwe i właściwe jest zapisanie mieszkania jemu.

Odpowiedz
avatar wumisiak
2 2

@Innaodreszty: No właśnie. Tak czy inaczej, prawdopodobieństwo, że starsza, umierająca na raka kobieta, mając dwie wspaniałe i kochające córki, uwzględniłaby w swoim testamencie tylko trzecią (i jakiegoś niesprawiedliwie "ulubionego" wnuczka), pomijając resztę swych dzieci z jakiejś wyrodnej rodzicielskiej złośliwości i kierując się chęcią zrobienia im krzywdy, jak to najwyraźniej rozpatruje SunnyBaby.

Odpowiedz
avatar wumisiak
1 3

* "małe jest prawdopodobieństwo" chciałam napisać; przepraszam za zgubienie wywodu. ;-)

Odpowiedz
avatar luska
1 1

@wumisiak: i masz całkowitą rację; nie znamy szczegółów tej historii, bo tylko by ją wydłużyły i ewentualnie zagmatwały. Część czytelników piekielnych bardzo nie lubi historii długich. Z drugiej strony pełno komentarzy, że coś niezrozumiałe jest w opowieściach, czegoś brakuje lub wyciągane są mylne wnioski. Autor tej konkretnej historii też prawdopodobnie szczegółów nie znał lub nie chciał podawać, więc jaki sens we wnikaniu i udowadnianiu, że to bzdety, bo coś tam się nie zgadza lub nie podoba. Może być też tak, że wymieniony wnuczek był jedynym wnukiem testatorki? Może pozostałe córki, dobrze sytuowane, nie miały ochoty na dziecko? Może rzeczywiście dzięki pomocy wcześniejszej od rodziców były "ustawione" a ta trzecia była np. samotną matką bez dobrej pracy i mieszkania? To był majątek zmarłej i mogła z nim zrobić co chciała. Mój kolega też miał problemy przez pazernych krewnych. Jego matka zmarła gdy był w podstawówce a ojciec rok po jego maturze. Jako jedynak dziedziczył majątek po matce, a w zasadzie po dziadkach ze strony matki, bo nie zdążyli przed śmiercią przepisać gospodarstwa na córkę. Matka mojego kolegi miała dwie siostry, które w tzw. posagu otrzymały od rodziców po kilka hektarów ziemi, czyli każda miała jakieś "finansowe" wsparcie na nową drogę życia. Spokój trwał do śmierci ojca chłopaka, może bały się, że dorosły facet nie da się ogłupić? Mniej więcej miesiąc później chłopak otrzymał wezwanie do sądu w sprawie podziału majątku. Ciotki żądały dla siebie po 1/3 części. Nie pomogło tłumaczenie, że kiedyś dziadkowie już przepisali część majątku na swoje córki. Testamentu nikt nie zrobił lub chłopak nie miał pojęcia o istnieniu takiego. Czasy były takie, że na wsi ludzie pisali testament przy świadkach a nie u notariusza i jeśli nikt tego nie potwierdził u prawnika to zdarzały się różne cuda w postaci znikania dokumentu i amnezji świadków. Kolega był zbyt mały gdy zmarła matka a ojciec, jeśli coś wiedział, to opary alkoholu zdecydowanie wszystko rozpuściły w odmętach niepamięci. Chłopak był młody, nieświadomy, załamany po śmierci ojca, osamotniony i siły na walkę nie miał. Pojęcia raczej też jak i do kogo się zwrócić. Ciotki dostały po raz drugi tzw. "majątek". Ludzka bezczelność i obłuda nie znają granic.

Odpowiedz
avatar TheCuteLittleDeadGirl
5 7

@SunnyBaby: Moja praprababcia tak podzieliła kamienicę, której była właścicielką - piątka jej dzieci została współwłaścicielami. Później, ta piątka przepisała na swoje dzieci - właścicieli zrobiło się 13. W tej chwili jest ich 27. W większości ci ludzie już się nie znają, są rozrzuceni po całej Polsce, część siedzi za granicą. Odkąd pamiętam tylko 2 razy się zdarzyło, żeby całe to grono mówiło jednym głosem i chciało tego samego w tym samym czasie. Kamienica niszczeje, bo o każdy remont jest wielka awantura, ale przynajmniej jest "równo podzielona" :P

Odpowiedz
avatar voytek
-1 1

a ile wyniósł rachunek kolegi?

Odpowiedz
Udostępnij