Ludzka pomysłowość nie zna granic, a praca w gastronomii najbardziej przyczynia się do obrony tej tezy.
Dzięki swojemu zawodowi poznałem wielu naciągaczy. Słynne tricki takie jak "włos na talerzu" czy "kelner, w tej zupie pływa mucha" odchodzą do lamusa. Stwierdzam tak po dzisiejszym spotkaniu z byłą klientką, piekielną klientką...
Człowiek po przepracowanym weekendzie raczej nie jest skory do głupkowatych rozmów, zwłaszcza jeśli poniedziałkowy poranek także spędza w robocie.
Siedzę zatem w biurze i pilnie "odhaczam" plan obowiązków na dziś.
W zasadzie mam już kończyć, kiedy w drzwiach staje młoda kobieta.
[K] - Kobieta
[J] - Ja
[J] - Dobry :) Mogę w czymś Pani pomóc?
[K] - Generalnie to przyszłam po pieniądze (i chaotycznie zaczyna szukać czegoś w torebce).
[J] - Nie bardzo rozumiem jakie pieniądze.
Dziewczyna szuka, szuka... Nic nie mówi chyba przez trzy minuty, a jak już mówi to raczej klnie coś tam pod nosem.
[J] - Zatem?
[K] - Generalnie to nie mogę znaleźć paragonu i się mega wku***am! Ale chodzi o to, że mam rozwolnienie.
Nawet nie chcę wiedzieć jak głupią minę musiałem zrobić.
[J] - Rozumiem, że ma to związek z naszą restauracją, co Pani zjadła?
[K] - Wie Pan... Byłam tu w środę z chłopakiem. Jedliśmy na spółę Crostini z oliwkami, potem ja wzięłam zupę pieczarkową... No mam gdzieś paragon.
[J] - No dobrze rozumiem ale była Pani u lekarza? Mamy poniedziałek, od środy minęło trochę czasu, a z tak długo postępującą biegunką to nie ma raczej żartów.
[K] - Eee. Generalnie to od wczoraj mnie "czyści", a wie Pan ja nigdy nie miałam sensacji żołądkowych, a to chłopak mnie namawiał żebyśmy tu zjedli, no i masz!
[J] - Od wczoraj? No dobrze, a chłopak zdrów?
[K] - Eee. Temu to nic nigdy nie jest. Zresztą on nie jadł tej zupy, a mi się ona już taka gęsta od samego początku wydawała. No ale wie Pan, romantyczną kolacę postawił, to co będę się skarżyć?
[J] - Gęsta? Dla Pani wiadomości, zupa pieczarkowa to zupa krem. Różni się konsystencją ze względu na proces przygotowania. Warzywa blendujemy, dodajemy gęstą śmietanę...
[K] - Kucharzem to ja może nie jestem ale ewidentnie mi nie podeszła.
[J] - Ok! Porozmawiam z kucharzem, dziękuję za uwagę jednak będę upierał się, że to raczej nie zupa Pani zaszkodziła.
[K] - A ja pozostanę jednak przy swoim i prosiłabym o zwrot gotówki za te zupkę.
Podsumowując: ludzka pomysłowość faktycznie nie zna granic.
Pani wygrała, a raczej to ja się poddałem. Oddałem jej 8, słownie OSIEM złotych za w/w krem z pieczarek...
Restauracja
Ej no, ale asertywności to jej odmówić nie można :)
Odpowiedz@Kropucha: Raczej bezczelności i tupetu - jeśli przyszła wyłudzić kasę, lub bezdennej głupoty - jeśli faktycznie wierzyła w to, co mówi. Osobiście wywaliłabym ją na zbity pysk w obu przypadkach, a 8 zeta zobaczyłaby jak własne ucho bez lustra. Bo ciekawe, drogi autorze, czy równie ochoczo, dla świętego spokoju, oddałbyś panience kasę, gdyby chodziło o stówkę?
Odpowiedz@Armagedon: myślę, że beka z panienki była warta nawet więcej niż 8 zł... ja byłbym w takiej sytuacji w stanie zapłacić nawet 10 zł :-)
OdpowiedzPomijając już oczywisty fakt, że po tylu dniach zupa-krem nie mogła być przyczyną sensacji żołądkowych, to zastanawia mnie zwracanie pieniędzy komuś, kto tego posiłku nie kupował. Dziewczyna nie tylko, że nie miała paragonu, ale wprost przyznała, że chłopak "postawił romantyczną" kolację, a więc to on był nabywcą usługi. W zasadzie, następnego dnia mógłby przyjść do restauracji chłopak i zachować się jak ta dziewczyna, tylko on miałby do tego lepszy tytuł, no i paragon ;)
OdpowiedzA ja myślę, że głupoty nie można jej odmówić, bo z historii wnioskuję, że była przekonana o swojej racji. W niedzielę ta jej zupa, a raczej to, co z niej zostałow w wyniku przemiany materi, już dawno było w miejskiej oczuszczalni ścieków. To jest typ klienta, który o wszystko, co złe wini innych.
OdpowiedzI tyk sposobem pokazałeś buractwu, że warto pieniaczyć, bo zawsze można wyłudzić jakieś nienależne pieniądze. Gratuluję. Teraz pieniacz pójdzie do kolejnego przedsiębiorcy i zrobi to samo, bo w końcu raz się udało. Albo powie innym pieniaczom (w końcu jednostki patologiczne jakoś tak bardziej stadnie występują), że u Ciebie łatwo wyłudzić kasę i za tydzień/miesiąc takich "zatrutych" będziesz miał 3 dziennie.
Odpowiedz@timo: Masz rację. Mądry głupiemu ustępuje i później tak świat wygląda.
Odpowiedz@timo: Gdyby to rozgłosiła, pewnie wielu by przyszło, zamówiło coś "z górnej półki", a potem zgłosiło się po kasę, bo brzuszek boli. Niektórzy naprawdę źle rozumieją powiedzenie "nasz klient, nasz pan".
OdpowiedzA ja powiem, że więcej niż te 8 zł by stracił, gdyby się upierał. Wystarczy, że namówiona przez swojego superchłopaka, ktoremu nigdy nic nie jest, zadzwoniłaby do sanepidu. Wtedy koszty kontroli, która nawet nic by nie wykryła, wyszłyby większe.
Odpowiedzi w ten sposob utrwala sie naciagactwo w narodzie, teraz laseczka powie kolezankom, ze u was mozna zjesc za darmo i pojawia sie kolejne amarotki lub amatorzy...
OdpowiedzHistoria piekielna, a najbardziej Twoja reakcja. Burakom się nie ustępuje.
OdpowiedzZwykłe wyłudzenie, aż dziwie się, że są ludzie, którzy uginają się w taki sposób jak Ty autorze. Kobieta twierdziła, że się zatruła w Twojej restauracji, ale nie pokazała Ci paragonu, więc nie miała żadnych dowodów. Uwierzyłeś jej na słowo, każdemu będziesz wciskał 8zł do ręki jeśli powie, że coś mu u Ciebie zaszkodziło x czasu temu? Czy może jednak Twoja knajpa ma coś na sumieniu, że tak szybko uległeś?
Odpowiedz@I_need_some_sleep: ciekawe jakby zareagowala na uwage, ze wyludzenie jest karalne do 2 lat pw, i nie ma dolnej granicy kwoty?
OdpowiedzNie mówię, że akurat w tym przypadku klientka miała rację, ale ogólnie to jakbym się strula po wizycie w restauracji (a jednak normalnie jak gotuje to doskonale wiem co jest w środku i jakoś po swoich potrawach się nie struwam) to zwyczajnie bym się wściekła. Inna sprawa, że zwyczajnie nie lubie restauracji, nasluchalam się co się w gastronomii wyprawia-,-
Odpowiedz@ignisvespers: ja również nie lubię restauracji, pracowałam w dwóch jako pomocnik kucharza, i szczerze współczułam osobom, które miały jeść takie dania.
Odpowiedz@I_need_some_sleep: Szczerze, to jakbym miała pewność, że się zatrulam w jakiejś restauracji, to po potwierdzeniu badaniem (muszę się zastanowić nad sposobem udowodnienia tego, pewnie dałoby radę tak jak z grzybami - porównać toksynę lub bakterię z próbka jedzenia) to knajpa miałaby pozew na głowie. Myślę, ze więcej osób mogłoby tak robić, może niektórzy przestaliby tak oszukiwać w tych restauracjach. Oczywiście wiem, że nie wszędzie tak jest :)
Odpowiedz@ignisvespers: "po wizycie" jest mocno względne biorąc pod uwagę, że przyszła 5 dni po...
Odpowiedz@mariamasyna: toteż mówię, że niekoniecznie w tym wypadku :p
Odpowiedz@mariamasyna: Jeśli się naprawdę porządnie zatrujesz to może to niestety trwać. W przypadku mojego cyrku z żołądkiem dopiero po tygodniu mogłam wyjść na chwilę z domu, a po dwóch wróciłam do jakiejś normalniejszej formy. Oczywiście nie miało to miejsca w historii, bo ciężko się porządnie zatruć w niedzielę jedząc w środę...
OdpowiedzGdzie ta Twoja knajpa, hm? Bo coś brzuch chyba mnie zaczyna boleć, a kasa zawsze się przyda...
OdpowiedzNaskoczyliscie na autora, a tymczasem nie znamy wszystkich danych. Kiedy przyszla ta kobieta do restauracji? Byli inni goscie w srodku? Jaki byl ton rozmowy, itp, itd. Byc moze autor po prostu ustapil po to by nie stracic reszty klientow? Przeciez nikt nie bedzie siedzial w restauracji przy akompaniamencie krzykow kobiety. Inna rzecza jest, ze jakby sie owa kobieta uparla, to moglaby porzadnie zaszkodzic restauracji. A tak otrzymala zwrot pieniedzy i sie zadowolila.
Odpowiedz@Pennywise: Autor siedzi pilnie w biurze, podejrzewam, że klienci w biurach knajp nie siedzą.. I jak kobieta miałaby zaszkodzić, skoro nie miała nawet dowodu, że jadła w tej knajpie!
Odpowiedz@galatea: Ano tak, umknela mi informacja o biurze. W takim wypadku autor faktycznie nie wykazal sie asertywnoscia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2015 o 12:25
@Pennywise: Autor nie ma gwarancji, że nie przyjdzie drugi raz, skoro widzi, że trafiła na okazję. I co, zawsze będzie już jej fundował posiłki?
OdpowiedzI tym sposobem pokazałeś że Twoja restauracja przygotowuje jedzenie, które może zaszkodzić, jest przygotowywane z nieświeżych składników itd.. Gratuluję.
OdpowiedzNo dobra, oddałeś jej pieniądze - 8PLN - tylko nikt nie widzi, że to facet postawił "romantyczną kolację" :D więc chyba on zapłacił..
Odpowiedz@Slayer1989: Koleś zapłacił, a ta przezornie ciachnęła rachunek ;)
Odpowiedz@Slayer1989: operatywna babka nie ma co, na randke poszla i jeszcze do przodu jest ;p
OdpowiedzDzięki ze napisałeś słownie "osiem", bo nie wiedziałam co ten: "8" symbol oznacza.
Odpowiedzwczoraj jedliśmy z mężem pierogi w barze. wieczorem oboje mieliśmy mega biegunkę. uważam,że to nie jest zbieg okoliczności. nie umrzemy, na lekarza nie ma czasu ani wielkiej potrzeby, ale rozumiem tę klientkę, ponieważ nie jest to miłe.
Odpowiedz@the: mieliście biegunkę wieczorem TEGO SAMEGO dnia, a nie pięć dni później...
OdpowiedzPrzeczytałam historyjkę i komentarze i śmiać mi się chce. Autor piekielny niby? Dziewczyna wstydu nie ma raczej. Fakt, że fizjologia to coś co każdy ma, ale opowiadać o tym szczegółowo obcej osobie twarzą w twarz? I jeszcze rozwolnionko niemalże tydzień po spożyciu zupy z którą to niby skojarzyła, a skojarzyła bo jak rozumiem z opowieści nie za bardzo jej odpowiadała od początku, co jednak nie przeszkodziło jej w tym żeby całą porcję zeżreć. Autor na wspaniałych bo dał jej na stoperan :)
OdpowiedzPrzepraszam, dlaczego jej oddałeś? Właśnie dostała lekcję, że takie zachowanie popłaca. A potem się dziwisz, że z tego korzysta? Dla samej zasady trzeba było panią wyprosić i wyśmiać, by choć trochę dotarło, że robi z siebie idiotkę. W ten sposób przyłożyłeś rękę do wychowania piekielnej klientki. Jest tylko kwestią czasu, że gdzieś powtórzy numer.
Odpowiedza czemu oddales? taka porzadna firma i bala się sprawy w sądzie? szanowna Pani jesli czuje sie Pani poszkodowana - czekamy na wezwanie do sadu.. jak szanowny Pan adwakot skakuje ja 100 zwta za 15 min standardowej porady prawnej to się nauczy nie zawracac ludziom glowy! ale jesli firma jest tak porzadna ze sie boi kontroli np sanepidu to rzeczywiscie lepiej oddac nawet duzo wiecej forsy aby po prostu nie placic mandatów ;)
Odpowiedz