Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niecały rok temu w Świdniku obok Lublina, jedna ze stacji Orlen była…

Niecały rok temu w Świdniku obok Lublina, jedna ze stacji Orlen była obiektem interwencji straży pożarnej. Wozów strażackich różnej wielkości i kształtów krążyło wówczas pełno, a że ognia i dymu nie było widać wcale, to wraz ze znajomymi zachodziliśmy w głowę zastanawiając się co się wydarzyło. Wyjaśnienia doczekałem się dopiero po paru tygodniach, w oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów stacji LPG (widocznie w branży wieści rozchodzą się szybko), gdzie podczas tankowania gazu pracownik stacji opowiedział mi o zajściu.

Na Orlenie dzień jak co dzień. Ruch o tej godzinie raczej niewielki. Podjeżdża [K]lient i prosi [P]racownika o zatankowanie gazu do pełna. Pracownik podpina "kabel" i tankuje. Mija sporo czasu, toteż wzbudza to zaciekawienie ze strony pracownika:
[P]: Jaką ma pan pojemność tej butli?
[K]: A nie wiem, samochód pożyczyłem od kolegi.
Mija jeszcze chwila, w końcu i kierowca zauważa ponadnormatywny upływ czasu i coraz większą cenę na dystrybutorze:
[K]: To może ja zadzwonię i spytam.
I tak też robi:
[K]: No cześć, słuchaj, powiedz mi ile ci do tej butli gazu wchodzi, bo na stacji jestem.
W tym momencie klient wyraźnie blednie, w oczach pojawia się strach. Odkłada telefon.
[P]: Dowiedział się pan?
[K]: ...Mówi że wymontował butlę...
W tym momencie zarówno pracownik jak i cała stacja w dalszej kolejności zdała sobie sprawę, że obok nich stoi samochód z gazem zatankowanym do bagażnika, który pod wpływem jednej iskry całą stację zmiecie z powierzchni ziemi.
Chciałbym wtedy zobaczyć twarze tych ludzi.

Orlen

by Poprostupolski
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Poprostupolski
9 21

Nie mam pewności czy to prawda, ale pożaru to tam nie widziałem, a ilość straży pożarnej raczej wykluczała rutynową kontrolę terminów przydatności gaśnic ;) Nie wykluczam że osoba, która mi to opowiadała nieco ubarwiła fakty, ale samo zatankowanie gazu do wnętrza samochodu, który w sumie jest szczelny na tyle żeby nie od razu dało się wyczuć zapachu gazu wydaje mi się prawdopodobna. Znawcą co prawda nie jestem, ale domniemam że Pan Marecki też nie jest ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2011 o 11:57

avatar danxer
9 17

sytuacja autentyczna tyle,że raczej z Hrubieszowa,faktycznie było tak,że gościu podjechał autem pożyczonym od kolegi i faktycznie nie było w środku butli i została wezwana straż i ewakuowana stacja,ale wóz straży był tylko jeden :) Tutaj link do źródła z naszej lokalnej gazety http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080819/NEWS01/160938326

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2011 o 19:20

avatar Zukuuu
7 13

zwracam honor

Odpowiedz
avatar MalutkaAlutka
0 2

A ja jestem ze Świdnika i to pamiętam :)

Odpowiedz
avatar kats
-3 11

E, ludzie! Przeciez gaz, jakikolwiek by nie byl, jest nawaniany. Czyli po ludzku - smierdzi!!! Poprostupolski, gdyby w tym bagazniku bylo zatankowane kilkadziesiat litrow gazu to po pierwsze primo: smrod poszedlby taki ze porzygalibyscie sie, po drugie primo: caly bagaznik bylby oszroniony ("praw fizyki pan nie zmienisz i nie badz pan głąb!") i po trzecie primo-ultimo "panski gaz napotykajac na otwor, czyli szczeline, wyplywa". A jak wyplywa to dosc szybko zmienia stan z cieklego na gazowy. Rozpreza sie i robi halas. Taki halas powinniscie uslyszec. Całą tą historię uważam za mocno naciąganą i daję minusa.

Odpowiedz
avatar ennorie
0 0

ktos zaplacil za gaz ?

Odpowiedz
avatar maddude
1 1

Haha na szkoleniu ostatnio nam o tym mówili.....

Odpowiedz
avatar smuga50
-1 1

aleś gościu suchara zapodał... myślisz, że ci ktoś w to uwierzy???

Odpowiedz
Udostępnij