Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zawodowo zajmuję się dręczeniem ludzi, w mrocznej i okrutnej placówce zwanej Poradnią…

Zawodowo zajmuję się dręczeniem ludzi, w mrocznej i okrutnej placówce zwanej Poradnią Leczenia Uzależnień.

Oprócz miłych i współpracujących pacjentów, leczących się dobrowolnie z uzależnienia od różnych rzeczy, mamy rzeszę maltretowanych ofiar - alkoholików kierowanych na leczenie decyzją sądu za np. znęcanie się nad rodziną. Pacjent taki ma zwykle przydzielonego kuratora. Ten ma nadzorować realizowanie postanowienia sądu i w razie oporu pacjenta może wystąpić o umieszczenie go w zamkniętym Oddziale Leczenia Uzależnień lub wystąpić o odwieszenie wyroku więzienia.

Jak możecie się domyślać, skala poczucia krzywdy leczonych przymusowo jest wielka, bo przecież żaden z nich nie jest uzależniony. Ot, padli ofiarą zmowy rodziny, policji, prokuratora, biegłego psychiatry i sędziego. Klasyka gatunku, a praca z nimi to orka na ugorze.

Do koleżanki, kierowniczki Poradni, zadzwonił niedawno kurator pacjenta słynącego z tego, że ma wyjątkowo olewający stosunek do leczenia i w zasadzie balansuje na granicy odesłania go z terapii ambulatoryjnej do leczenia zamkniętego. Kurator miał pretensje, że za dużo wymagamy, jesteśmy za surowi, nie wspieramy i w dodatku dajemy zadania domowe, które zniechęcają jego podopiecznego. A to przecież dobry chłopak, tylko trochę pije i w zasadzie to chciałby się leczyć odwykowo, ale ostatnie zadanie, polegające na napisaniu na kartce listy szkód jakie w jego życiu wyrządził alkohol, zraziło go na amen. W związku kurator prosi w jego imieniu, by odpuścić mu robienie takich zadań domowych i dać więcej wsparcia. Próba wytłumaczenia mu zasad terapii nie spotkała się ze zrozumieniem.

Tym samym po raz pierwszy w życiu miałem okazję usłyszeć o współuzależnionym, czyli uwikłanym emocjonalnie w manipulacje alkoholika, zawodowym kuratorze sądowym. Trzeba będzie zawiadomić sąd, by sprawdził jego dalszą zdolność do wykonywania tej pracy.

by fak_dak
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar lady_nymph
16 16

Nieprawdopodobne... Ironiczne wręcz :).

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
38 40

to na pewno był kurator? a nie telefonicznie podstawiona przez pacjenta osoba, 'konkubina'/kolega?

Odpowiedz
avatar fak_dak
43 43

@PiekielnyDiablik: Celnie. Zupełnie o tym nie pomyślałem. Muszę zapytać koleżankę, czy zna tego kuratora i czy rozpoznała go po głosie. Nie chcę narobić niewinnemu człowiekowi problemów.

Odpowiedz
avatar ee_el
14 14

@PiekielnyDiablik: Taka była też i moja pierwsza myśl. Jestem prawie pewien (tak 99,98% pewności), że to nie był kurator.

Odpowiedz
avatar lynx
9 11

@PiekielnyDiablik: niestety, ale to była pani kurator. Znam ją osobiście. Może po znajomości faktycznie terapię dla współuzależnionych zaproponujemy :)

Odpowiedz
avatar fak_dak
9 11

@misiafaraona: Zastanów się. "Lynx" to konto utworzone 16.01.2015 o 22:43, czyli kilka godzin po napisaniu przeze mnie historii. W dodatku posłużyło do napisania dwóch, całkiem niekontrowersyjnych komentarzy historią. "Lynx" to nie jest żadne moje drugie konto, a po prostu opisana w historii moja koleżanka, którą z tego miejsca witam na Piekielnych.

Odpowiedz
avatar Darrjus
1 3

Czyli powieksza sie nam grono specjalistów na piekielnych. A propo waszej wykonywanej pracy jakie bylo najdziwniejsze uzaleznienie z jakim sie spotkaliscie lub/i jakie leczyliscie?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@lynx: Cóż za ciekawy pseudonim :) To nie ironia ani sarkazm, po prostu mam miłe wspomnienia z tym wyrazem/słowem/nazwą związane :)

Odpowiedz
avatar sharpy
0 0

@GlaNiK: Długie godziny w necie na przeglądarce tekstowej?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@sharpy: Zdarzało się, własciwe była to jedyna opcja :) Zazwyczaj lynx, ale czasem trzeba było użyć linksa.

Odpowiedz
avatar didja
20 20

No to teraz wiesz, jak czuje się większość polonistów :). Swoją drogą - byłeś naprawdę okrutny: kazać spisać listę uczynków komuś, kto zapewne jedyny kontakt z pisaniem ma, bazgrząc na murze, "JP 100%" ;). Podejrzewam, że oburzenie dręczonego nie tyle dotyczyło rachunku sumienia, ile konieczności stworzenia jakiegoś dłuższego, logicznie spójnego tekstu.

Odpowiedz
avatar lynx
12 12

@didja: otóż nie, żadnych cudów nie wymagamy. Każdy pisze na miarę swoich możliwości. Mamy pełną świadomość z kim pracujemy. Zdarza nam się prowadzić pacjentów na granicy normy intelektualnej, którym odpowiednio dostosowujemy wymagania. Ale jak chcą nad sobą pracować to niejedno zadanie napiszą. Tu ewidentnie problem dotyczył niechęci do jakiejkolwiek autorefleksji. I o wycofanie takich wymagań wobec pacjentów proszą, o zgrozo, kuratorzy zawodowi.

Odpowiedz
avatar Narisa
1 1

@lynx: Popieram przedmówczynię. Miałam kolegę po odwyku i nawet mi kiedyś pokazywał różne kartki, gdzie wypisywał dlaczego brał, dlaczego nie chce, jakie szkody wyrządziło. Specjalistą nie jestem, ale myślę właśnie, że dla chcących to właśnie taka refleksja pod tytułem "co ja ze sobą robię?".

Odpowiedz
avatar Shineoff
3 13

Przecież przymusowe odwyki są bez sensu, jeżeli ktoś nie czuje się uzależniony to nie podejmie walki z uzależnieniem, bo twierdzi, że go nie ma! Szkoda Waszej pracy na ludzi, którzy nie chcą sobie pomóc, bo z pracy nie będzie żadnych efektów, poza rozdrażnieniem uzależnionych i ich poczuciem wszelkiego poszkodowania ze strony terapeutów i bliskich :(

Odpowiedz
avatar CzekoladowyBaron
11 11

@Shineoff: Ale czasem taki pod przymusem może zaskoczyć. Mam w rodzinie przypadek gdzie ciotka latała po sądach by swojemu bratu załatwić chyba trzymiesięczną zamkniętą terapię antyalkoholową. Tak mu się spodobało, że został na kolejne miesiące i od paru lat nie pije. Baaa napije się czasem bo byłej tego świadkiem, ale jest to dla mnie ewenement w skali rodziny, że po terapii całkowicie panuje nad tym.

Odpowiedz
avatar ee_el
-1 15

@CzekoladowyBaron: Gratuluję wujka - jest ewenementem nie tylko w skali twojej rodziny, ale i w skali światowej - podobno po przekroczeniu progu uzależnienia nie ma powrotu do kontrolowanego picia, a twój wujek potrafi. Jeśli to jest prawdziwe, to wielkie brawa dla niego. Ale z drugiej strony, jeśli w ogóle sięgnął po alkohol, to terapia nie nauczyła go niczego. Smutne, ale prawdziwe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 11

@ee_el: Nie, dlaczego? Pić trzeba umieć. Jeśli wiesz, ile możesz wypić, by wciąż się kontrolować, to nie ma w tym nic złego. Też znam jeden przypadek, który po odwyku potrafi się odpowiedzialnie napić.

Odpowiedz
avatar archeoziele
8 12

@Drago: Przez coś takiego można zaprzepaścić całą terapię. Alkoholikiem się jest do końca życia. No i każdy alkoholik zaczynał od "wiem ile mogę wypić, aby się kontrolować". A potem okazywało się, że jednak gó**o wie.

Odpowiedz
avatar katem
3 9

@archeoziele: Istnieje prawdopodobieństwo, jakkolwiek niewielkie, że wygrasz w toto-lotka. Istnieje też prawdopodobieństwo wystąpienia osobnika, który po przejściu kuracji odwykowej nauczył się kontrolować picie - jakkolwiek to prawdopodobieństwo tez jest znikome. W życiu jedyną pewną rzeczą jest to, że umrzemy.

Odpowiedz
avatar Anastazja83
8 8

@CzekoladowyBaron: Jeśli jest alkoholikiem, tak jak ja, powinien wiedzieć doskonale, że nie ma powrotu do kontrolowanego picia. Jak to mówią na AA "Kiszony ogórek nigdy nie będzie już świeży". Nie można się oszukiwać jeśli chce się prawdziwie trzeźwieć. To prawda, że przez miesiące, a nawet lata (w skrajnych przypadkach), może udawać przed wszystkimi, a przede wszystkim przed sobą, że nad tym panuje, a nagle wpadnie w samobójczy ciąg. W końcu nie trafił na terapię z łapanki, coś musiało skłonić ciotkę do latania po sądach. Poza tym jak to został na kolejne miesiące? Terapia trwa osiem tygodni, nie można tego przedłużyć. No chyba że po zapiciu wrócić na następną... Pozdrawiam wszystkich trzeźwiejących, którzy rozumieją czym naprawdę jest porządne dbanie o siebie. I @katem choroba alkoholowa to nie totolotek, wszyscy są tacy sami i to jest właśnie najgorsze dla tych, którzy nie umieją się z tym pogodzić i próbują znaleźć furtkę. Nie ma wyjątków i to trzeba wbić sobie do głowy.

Odpowiedz
avatar archeoziele
6 6

@katem: Tyle że grając w totolotka możesz co prawda stracić 2 zł (czy ile tam los teraz kosztuje) lub wygrać więcej lub mniej. A pijący alkoholik po terapii nic nie wygra, za to istnieje ogromna szansa, że straci wszystko, co osiągnął.

Odpowiedz
avatar laastwish
1 1

@archeoziele: Teoretycznie może coś wygrać, jeśli nie będzie pił - szczęście rodziny, bliskich i spokój na co dzień, po prostu normalne życie. :)

Odpowiedz
avatar sharpy
0 0

@archeoziele: Podejrzewam, że wujek był na granicy choroby alkoholowej, ale jeszcze nie pojawiło się u niego uzależnienie fizyczne.

Odpowiedz
avatar CzekoladowyBaron
0 0

@Anastazja83: Niestety nie znam szczegółów aby móc Ci odpowiedzieć na Twoje pytanie. Wiem tylko, że spędził tam 6 miesięcy. Być może ciotka sytuację wybieliła... Więc i ona może być uwikłana w jego alkoholizm w końcu to rodzeństwo.

Odpowiedz
avatar ee_el
6 8

@Zeus_Gromowladny: A za co byś chciał tych ludzi karać? I to jeszcze karą śmierci. Pomijając to, że alkoholizm to choroba, a eliminacja ludzi ze względu na chorobę/niepełnosprawność źle mi się kojarzy, to alkohol jest przecież w Polsce legalny. Chcesz ludzi zabijać za to, że piją?

Odpowiedz
avatar konto
-5 9

@ee_el: Za to, że chleją na umór krzywdząc innych a zwłaszcza bliskich.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2015 o 10:35

avatar ampH
1 3

@ee_el: zabijać, nie zabijać. Zeus podał jedno z "rozwiązań", które nie będzie kosztowało ani trochę rodziny i - tym bardziej - podatników, a które na 100% zagwarantuje, że aspołeczna, nieprzystosowana do życia i niebezpieczna dla całego społeczeństwa jednostka zostanie trwale z tego społeczeństwa usunięta i nie będzie już więcej zagrażać nikomu. Osobiście z chęcią bym usłyszał propozycje, co zrobić z takimi jednostkami, żeby nikt na to nie wyłożył ani grosza z własnej kieszeni i żeby się ich kompletnie pozbyć tak, by nikogo innego nie krzywdziły i nikomu nie sprawiały problemu. Siebie mogą. Absolutnie nie jestem za zabijaniem ich, ale patrząc czysto hipotetycznie to jest chyba jedyne znane ludzkości na tę chwilę rozwiązanie problemu takich aspołecznych jednostek.

Odpowiedz
avatar sharpy
2 2

@Zeus_Gromowladny: Jest coś takiego, jak Esperal. Lek stosowany w leczeniu alkoholizmu - wszywa się specjalną "wszywkę" pod skórę. W efekcie, alkohol metabolizuje się do trucizny. Po "setce" czujesz się jak na kacu po miesięcznym ciągu. Po "półlitrze" umierasz. W takim wypadku alkoholik może karę śmierci za naruszenie zakazu wykonać na sobie sam.

Odpowiedz
avatar Rukasu
-1 3

Nie każdy, kto ma problem z alkoholem i komu alkohol niszczy życie jest alkoholikiem - niektórzy po prostu nie ogarniają. Taka osoba, jeżeli uświadomi sobie co się dzieje, może nad tym zapanować i wrócić do 'kontrolowanego' picia, aczkolwiek ryzyko popadnięcia w nałóg jest w takiej sytuacji bardzo wysokie.

Odpowiedz
avatar archeoziele
-2 2

@Rukasu: Nie ma czegoś takiego jak kontrolowane picie po chorobie alkoholowej. Raz alkoholik, zawsze alkoholik. No i każdy kto ma problem z alkoholem jest alkoholikiem. To przecież jest wyznacznik alkoholizmu.

Odpowiedz
Udostępnij