Opowiedziane przez moja siostrę, zamieszczone za jej zgodą. Pracuje przy testowaniu nowego leku. Już po fazie badań wstępnych (nie moja tematyka, więc wybaczcie ew. nieścisłości), wszystko w porządku, teraz testy na ludziach - ochotnikach.
Podczas leczenia kilkakrotnie pobierane są wymazy ze zmian na skórze oraz krew do badań. Tym właśnie zajmuje się Ewka. Któregoś dnia idąc na oddział została poproszona przez koleżankę z sąsiedniego działu, który opracowuje przyniesione przez nią próbki o rozniesienie po szpitalu gotowych wyników. Zdarza się tak czasem i na ogół nie ma problemu, przecież i tak idzie w tamta stronę. Ale w międzyczasie siostrze coś się pokomplikowało z ciążą, zakaz dźwigania, a skrzynia z wynikami dość ciężka. Grzecznie odmówiła podając powód. Współpracownice pomarudziły, pomarudziły, ale poszły same.
I wszystko byłoby dobrze, tylko nagle zaczęły ginąć próbki pobrane przez Ewę.
Przykładowo: pan Kowalski miał mieć pobrane dwa wymazy, a jest tylko jeden, trzy strzykawki krwi, a są tylko dwie itd. Ot, taki Ewy "błąd". Błąd jak błąd, zdarzyć się może każdemu. Ale nie nagle u dobrej dotychczas pracownicy co dwa dni.
Aż nareszcie ktoś źle stąpnął w zemście i usunął próbkę, którą pan Kowalski miał pobieraną jedną jedyną. Można zapomnieć przypadkiem o jednej z wielu, ale nie jedynej. Pacjent potwierdza, że była pobrana, Ewa też da sobie rękę uciąć, sprawa wraz z podejrzeniami trafiła do szefostwa. Ale za rękę nikt nikogo nie złapał.
praca
Wojny wojenki, a tracą pacjenci, bo muszą na dodatkowe pobrania jeździć, a wątpię by ktokolwiek im za to dopłacił.
Odpowiedz@bloodcarver: To szpital, wszyscy sa na miejscu. jedynie wątpliwa przyjemność powtórzenia badań
Odpowiedz@ejcia: Primo, nie wiemy, czy wszyscy są na miejscu. Secundo, nawet dodatkowa porcja wkłuć przyjemna nie jest.
Odpowiedz@bloodcarver: toteż właśnie mówie. poza tym, czy lek może być testowany w warunkach domowych? Wydaje sie to mało prawdopodobne
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2015 o 14:45
@ejcia: Może. Na pewno nie każdy i pewnie nawet nie większość, zapewne nie w pierwszej fazie testów, ale tak, może i tak być. Jedna osoba z mojej rodziny dostawała eksperymentalny lek, bez konieczności hospitalizacji. Jeśli pacjent stawia się w szpitalu na przyjmowanie kolejnych dawek, to w sumie chyba jedyna opcja, by sprawdzić jak lek wpływa na normalne, codzienne życie, a jednocześnie mieć pewność czy, kiedy i ile pacjent go bierze.
OdpowiedzTam gdzie pracują same baby, zaczyna się piekło... bezsensowne giereczki, intrygi, zazdrosneczki, ploteczki... urzędy, dziekanaty, administracje itd...
Odpowiedz@bloodcarver: dokładnie. Jako dzieciak testowałam szczepionkę na, bodajże, odkleszczowe zapalenie opon mózgowych. Co tydzień przychodziłam na konsultacje i zastrzyki, dostawałam dwie stówy za wizytę, a w domu miałam obowiązek robić pomiary temperatury kilka razy dziennie.
Odpowiedz@MrSpook: bo akurat wśród chłopów do żadnych sporów nie dochodzi. Taa...
Odpowiedz@MrSpook, @kalulumpa: Czemu piszecie to jako odpowiedzi do mojego komentarza? Związek z historią widzę, z moim komentarzem tak średnio (może zmęczony jestem).
Odpowiedz@bloodcarver: może mój komentarz faktycznie bardziej pasowałby do odpowiedzi na komentarz @ejcia, jednak ma on związek także z Twoją wypowiedzią - nie pierwszą, ale tą dalszą, o testowaniu leków...;)
Odpowiedz@Xirdus: Spory chłopów... nie osiągają takiego poziomu wyrafinowania przy jednoczesnym absurdzie motywów, takich gierek...
Odpowiedz@kalulumpa: rodzice pozwolili robic z ciebie królika doświadczalnego? sory ale zalatuje mi patologią;/
Odpowiedz@bloodcarver: Sponsor badania zwraca koszty dojazdu. I przewaznie tylko koszty dojazdu. Tylko w I fazie badań klinicznych (na pacjentach zdrowych, bez danej jednostki chorobowej) pacjenci dostają wynagrodzenie za udział w badaniu.
Odpowiedz@ejcia: Może. I przeważnie tak jest. Rzadko zdarza się, że badania kliniczne przeprowadza się w warunkach szpitalnych. Chyba, że taka jest specyfika jednostki chorobowej, na którą lek jest badany, że pacjenci przebywają w szpitalu.
OdpowiedzTesty leków na pacjentach. Na drugim człowieku. Już pomijając głupie złośliwości na poziomie podstawówki, to nie rozumiem, jak można być tak... głupim i małostkowym, żeby narażać Bogu ducha winnych pacjentów na utratę czasu i inne nieprzyjemności związane z koniecznością ponownego pobrania materiałów do badań. I tak jeszcze słowo do Autorki - akapity mile widziane. Historia krótka, to prawda, jednak i tak ciężko się czyta taką jednolitą masę tekstu.
Odpowiedz@Szyszkowa: Nie powinnaś się godzić na pewne zabiegi medyczne, bo przecież zostały też opracowane na podstawie badań w niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych.
Odpowiedz@Szyszkowa: Ludzie poddają się testom klinicznym dobrowolnie i otrzymują za to opłatę. Gdyby nie było przeprowadzonych testów na ludziach, nie wiedziałbyś jakie leki mają potencjalne skutki uboczne (które mogą się pojawić u jednego promila pacjentów) oraz czy w ogóle nie zagrażają twojemu zdrowiu.
Odpowiedz@MrSpook i @helena: chyba nie zrozumieliście komentarza koleżanki. Nie chodziło jej o to, że leki bada się na ludziach (bo to normalne) tylko, że w sytuacji kiedy się je bada, ktoś pozwala sobie na głupie zagrywki narażając tym samym pacjenta.
Odpowiedz