W wakacje spacerując Krakowskim Przedmieściem naszła mnie ochota na piwo i coś do jedzenie. Akurat mijałem jeden ze znanych mi pubo-restauracji (takie cudo gdzie oprócz piwa był duży wybór jedzenia) więc zaszedłem. Pub miał ogródek letni. Dla wyjaśnienia powiem, że w takich miejscach kelner podchodzi do stolików, zbiera zamówienia, przynosi napój/jedzenie, a na koniec wystawia rachunek. Żeby po prostu nie płacić kilka razy jak się coś domawia, żeby nie robić sztucznego tłoku przy barze i przede wszystkim, żeby kelner wiedział gdzie siedzimy i nie szukał nas po całym lokalu/ogródku.
W ogródku kilka osób plus kelner manewrujący między stolikami. Usiadłem i czekam. Kelner minął parę razy mój stolik, ale jakby mnie nie zauważał. W międzyczasie jakieś dwie kobiety zjadły obiad, więc kelner podszedł, zapytał czy smakowało i czy coś jeszcze potrzeba. Kobiety poprosiły o rachunek więc pobiegł, przyniósł, zapłaciły i poszły. Ja nadal siedziałem. Posiedziałem z 5 minut, nikt nie podszedł więc uznałem, że jednak osobiście pójdę złożyć zamówienie. Wchodzę, zamawiam piwo biorę i chcę iść z powrotem do ogródka gdy nagle słyszę
[barman] - Hola, trzeba zapłacić x złotych.
[ja] - Myślałem, że rachunek jest na koniec, zresztą chciałem potem jeszcze coś zamówić do jedzenia.
[b] - Płaci się od razu.
Zapłaciłem i poszedłem z powrotem do ogródka, z jedzenia już zrezygnowałem. W międzyczasie przy stoliku obok usiadł facet w garniturze. W ciągu 15 sekund pojawił się przy nim kelner z menu i przyjął zamówienie.
Mam prawie 30-ke na karku i byłem ubrany w jeansy i koszulę z krótkim rękawem, twarz nie najgorsza, więc raczej nie wyglądałem na takiego co chce ich orżnąć na browara, ale jednak uznania wśród obsługi nie otrzymałem.
Dodam, że lokal był klasy typu Bazyliszek/Szwejk więc żadna wytworna restauracja. Nie wymagałem jakiegoś specjalnego traktowania, po prostu zastosowałem się do ogólnych zasad tam panujących, ale jak widać są klienci ważni i ważniejsi.
Następnym razem jak mnie najdzie ochota na piwo to założę garnitur... albo najlepiej frak.
krakowskie przedmieście
Nigdy nie widziałam w wakacje ochoty na Krakowskim Przedmieściu. Widocznie spacerowała w innym terminie. I jeszcze ludzi nachodzi, ladaco!
Odpowiedz@kasiunda: Nie zesraj się ze strachu.
Odpowiedz@dracoborg: Inteligentna odzywka...
Odpowiedz@Rammsteinowa: Być może, ale dość mam domorosłych polonistów. Ludzie przyjemność sprawia wam poprawianie innych, czujecie się dowartościowani? Pal licho w komentarzach. Ale Ci ludzie w rozmowie potrafią przerwać Ci, by Cię poprawić. Z takimi ludźmi nie ma co gadać, bo zamiast skupić się na rzeczy, skupiają się na treści.
Odpowiedz@dracoborg: Podzielam Twoje zdanie. Strasznie irytująca rzecz. Szczególnie komentarze typu "historia fajna, ale masz minusa bo w złym miejscu przecinek postawiłeś".
Odpowiedz@dracoborg: Rozbawiło mnie zdanie, które brzmi zabawnie przez błędnie użyty imiesłów. Ale ty masz chyba jakiś spory problem, sądząc z poziomu frustracji. A jeśli tak wielu ludzi cię poprawia, to najwyraźniej mówisz bardzo niepoprawnie.
Odpowiedz@chamnieromantyk: Dokładnie, zazwyczaj zapominam wtedy co chciałem powiedzieć i prowadzenie swobodnej rozmowy robi się niemożliwe. Pomijam fakt, że takie wtrącenia nie wnoszą zupełnie nic do rozmowy. Takie wypominanie odwraca naszą uwagę od tego co autor chciał przekazać. @chamnieromantyk bynajmniej nie popełnił rażącego błędu, zastosował jedynie często stosowany zwrot, być może błędny z punktu widzenia języka polskiego, ale sam go często używam i nie widzę w tym nic złego. Podsumowując zachowałem się zwyczajnie chamsko, tylko po to by pokazać, że wypowiedź @kasiunda, była na tym samym poziomie.
Odpowiedz@dracoborg@kasiunda: nie kończyłem polonistyki tylko budownictwo, ale uważam, że z ojczystym językiem radzę sobie całkiem nieźle. Zresztą to nie jest portal dyskusyjny o języku polskim, mój błąd stylistyczny raczej nie zmienia sensu i przesłania historii.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2015 o 21:44
@dracoborg: Zamiast skupić się na rzeczy, skupia się na treści? Nie wychodzi na to samo? Poza tym chyba dobrze, że ktoś wyłapuje Twoje błędy, to znaczy, że z uwagą Cię słucha. Oczywiście zakładając, że dociera do niego, co poprawia.
Odpowiedz@dracoborg: Być może są osoby, które poprawiają innych, by się dowartościować, nie wiem. Wiem natomiast, dlaczego ja sama jestem purystką językową. Uważam, że dbałość o poprawność i bogactwo języka jest tak samo ważna, jak troska o zachowanie dóbr kulturalnych i etnicznych. Skoro cenimy polskie tradycje i obyczaje, dlaczego mielibyśmy nie czynić tego samego z językiem?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2015 o 21:51
@dracoborg: W takim razie przyda cię coś na wzmocnienie koncentracji, skoro jest tak licha. @chamnieromantyk: wow, budownictwo, wow, taka nie polonistyka. A ja kończę matematykę i informatykę i zgadzam się z kasiundą, która nie napisała, że minusuje twoją historię. To nie jest portal dyskusyjny o języku polskim, zgadza się, jednak końcówka ".pl" zobowiązuje do poprawnego wysławiania się. Skoro nie potrafisz używać imiesłowów, to tego nie rób. Twój kierunek studiów nie oznacza, że możesz popełniać błędy, bo języka polskiego na tym poziomie uczyłeś się w podstawówce. Trochę wstyd, że kończąc wymagający kierunek studiów, równocześnie nie ogarniasz podstaw.
Odpowiedz@kasiunda: ale tak się mówi ,że "naszła mnie ochota" nie słyszałaś nigdy o tym?
Odpowiedz@chamnieromantyk: większość błędów językowych nie zmienia sensu wypowiedzi, nie znaczy to jednak, że można przestać stosować się do zasad języka. Z twojej wypowiedzi wynika, że tylko poloniści powinni unikać błędów językowych, a inni to już dowolnie? Moim zdaniem każdy powinien dbać o poprawność swoich wypowiedzi, szczególnie, jeśli ma wyższe wykształcenie. Ponadto chyba czujesz się przesadnie dotknięty, większość osób tu dziękuje za poprawienie błędów, bo będą mogli unikać ich w przyszłości. Więcej dystansu do siebie. PS. imiesłowy omawia się w szkole podstawowej, nie na studiach polonistycznych.
Odpowiedz@laastwish: Wychodzi. Pisałem szybko. Pod wpływem impulsu. Myślałem o "formie" napisałem treści. Not big deal!
Odpowiedz@dracoborg: Mnie piekielni poloniści denerwują bo przyczepią się mało istotnego gówienka i zaraz pojawia się tysiąc zaśmiecających historie komentarzy.
Odpowiedz@dracoborg: A co z drugą częścią? Jeśli poprawia, to słucha, a zakładam, że skoro poprawia, to ma na tyle inteligencji, że słuchanie ze zrozumieniem nie sprawia mu trudności. Och, zdarzają się wyjątki, jednak przypuśćmy, że wybierasz sobie na tyle inteligentnych rozmówców, żeby wiedzieli, o czym mówią. :)
Odpowiedz@maar: Może niech w ogóle nie obowiązują żadne zasady, każdy niech pisze i mówi tak, jak ma ochotę. Przecież zostanie zrozumiany. Albo i nie.
Odpowiedz@maar: Mało istotne gówienko: Matka jest tylko jedna. Matka, jest tylko jedna.
Odpowiedz@Monomotapa: Zdefiniuj poprawny. Tak wiem oficjalne słowniki bla bla bla... Ale pamiętaj, że język się rozwija, powstają nowe słowa, zwroty, inne zaś zostają zapomniane. W innym wypadku do tej pory rozmawialibyśmy po staropolsku... w sumie... zacnie:D
Odpowiedz@maar: A propos, jak brzmiał ostatni hit? "Wychodząc z łazienki zaskoczyła mnie kupa leżąca na umywalce..."
Odpowiedz@Mirame: Zgadzam się. Po to mamy nasz polski język, nasze dziedzictwo narodowe, o który walczyli nasi przodkowie, żeby znać jego zasady. A reguły obowiązują po to, aby każdy był zrozumiany i rozumiał innych, jak również dotyczą wszystkich - tak, jak i każde inne prawo.
Odpowiedz@laastwish: Nie, jeśli poprawia to znaczy, że albo nic nie rozumie, a co za tym idzie nie ma nic ciekawego do dodania, albo nie chce zrozumieć, czyli jest skończonym kretynem. Oczywiście, żeby ukryć swoją niekompetencję i ignorancję w jego duszy budzi się mały językowy syn kobiety o obyczajach nieciężkich, który wyszuka najdrobniejszy błąd w twojej wypowiedzi i będzie się mondrzył - uspokój się błąd zamierzony.
Odpowiedz@dracoborg: Nie mierz innych swoją miarą.
Odpowiedz@laastwish: Jeszcze raz powtórzę. Znasz mowę staropolską? Taką z Pana Tadeusza? Oczywiście mówię o płynnym posługiwaniu się nią. To nasze Dziedzictwo. Pradziadowie naszych pradziadów walczyli o to w wielu bitwach, by Polacy nie gęsi, swój język mieli. Jeśli nie znasz to jesteś ignorantką i hipokrytką.
Odpowiedz@dracoborg: "mądrzył" jak już :D
Odpowiedz@Monomotapa: Ot i mamy kolejny przykład ignorancji. Nie wiem co powiedzieć to rzucę cytatem, którego zapewne sama nie rozumiem. W ten sposób uniemożliwiasz mi prowadzenie dyskusji. Ucinasz ją. Znam wielu ludzi, którzy poprawiają innych, wiem jak ciężko się z nimi rozmawia i dlaczego to robią, a że prawda może kogoś zaboleć... Life is brutal, full of zasadzkas i kopas w dupas.
Odpowiedz@dracoborg: twoja argumentacja robi się coraz zabawniejsza.
Odpowiedz@mru: Żeby nie było "a nie mówiłem". Zobaczyłaś błąd i szybciutko popędziłaś mnie poprawić, nie trudząc się nawet doczytaniem do końca. Wiedziałabyś wtedy, że błąd był zamierzony.
OdpowiedzGdybym wiedział, że rozpętam taką burzę jednym błędem językowym to nie wrzucałbym tej historii. Nie będę komentował najazdów na mnie bo to nie gimnazjum. Ludzie, trochę dystansu... http://2.bp.blogspot.com/-Ue74n1HsmAM/U0RIS0FBXbI/AAAAAAAABdw/SeaWdrhpHPg/s1600/ktos-nie-ma-racji-gif.gif
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2015 o 22:26
@kasiunda: Prosiłbym o wyjaśnienie, co Cie bawi w moich argumentacjach. Choć nie ukrywam, nie staram się być poważny.
Odpowiedz@dracoborg: Język ewoluuje, prawda, ale zasady razem z nim i nie oznacza to, że jakiekolwiek reguły przestają obowiązywać. :)
Odpowiedz@chamnieromantyk: no właśnie, trochę dystansu.
Odpowiedz@dracoborg: Chłopie, zwyczajnie nie panujesz nad WSPÓŁCZESNYMI zasadami własnego języka. Dlatego tak się pieniaczysz. A ludzie mają ubaw z buraka. Ot i co. Sam sobie plujesz w twarz. :)
Odpowiedz@laastwish: Oczywiście, że nie. Jednak każda reguła ma swoje wyjątki. Wczoraj mówiliśmy po staropolsku, dziś już nikt nie potrafi, a jutro wasze spory o "tam pisze", a "jest napisane" lub cze wychodzi się "na dwór" czy może jednak "na pole", nie będą miały dla nikogo znaczenia. Słyszałaś kiedyś język biznesowy. Tam ludzie zamiast zadań mają taski, z którymi muszą zdążyć przed dedlajnem, a jeszcze trzeba przeprowadzić risercz rynku i zabukować wejściówki na najbliższą konferencję. Chcesz z tym walczyć don Kichocie?
Odpowiedz@dracoborg: Nie znam mowy staropolskiej. Znam język polski w formie, która aktualnie jest zatwierdzona przez Radę Języka Polskiego. I powtórzę argument kogoś powyżej - spoko, komunikujmy się jak chcemy, bez żadnych zasad, nieważne, że się nie zrozumiemy... Nie łudź się, że tak szybko odejdziemy od odmian czasowników i deklinacji, w wymienionym przypadku własnie tutaj został zrobiony babol. Zdradź mi, którego cytatu nie rozumiem. @chamnieromantyk: Po pierwsze: kto i gdzie cię obraża? Po drugie: pokazujesz, że jesteś tak wyluzowany, a my nie mamy życia, po co w takim razie odpowiadasz? Zgodnie z twoją logiką właśnie, zamiast iść spać, siedzisz i zarzucasz nam sytuację przedstawioną na wstawionym przez ciebie obrazku.
Odpowiedz@dracoborg: Co mają wyjątki reguł (czyli zasad mowy oficjalnej) do rodzajów mowy (bo chyba do tego pijesz, skoro wymieniasz mowę potoczną, regionalizmy, mowę biznesową)? Ktoś tu się miesza w argumentacji. :)
Odpowiedz@dracoborg: Hmm...ty tak na poważnie? Chyba nie chcesz powiedzieć, że jeśli w trakcie dyskusji (temat nieistotny) poprawi cię ktoś, bo z uporem maniaka mówisz "poszłem" albo "wyłanczam", tudzież "bynajmniej" zamiast "przynajmniej" to jest chamem i palantem, bo śmiał ci zaburzyć porządek myśli?!? Zazwyczaj jest to wtrącenie, szybka uwaga, dzięki której powinieneś w końcu załapać, co robisz źle i to poprawić. Jeśli jednak tego nie robisz, to wybacz - nie jesteś partnerem do jakiejkolwiek rozmowy. Nie wiem, czy akurat takie błędy popełniasz (zakładam, że nie ma popaprańców, którzy zwracają ci uwagę na akcentowanie poprawne wypowiedzi tak, aby wiadomo było, gdzie jest przecinek...), ale mi osobiście tego typu wielbłądy nie pasują. Absolutnie nie ma wtym złośliwości ani chęci wywyższania się! Skąd wam to przychodzi do głów?!?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2015 o 22:36
@chamnieromantyk: To był mały błąd. Przewrażliwienie wynika z nadmiaru niechlujności językowej w necie. Mi akurat drobne błędy nie przeszkadzają. Natomiast razi mnie istnienie buców broniących swoich pseudoracji. Na przykład "bynajmniej" zamiast "przynajmniej", albo "ów kobieta". Od tego aż zęby bolą.:P
Odpowiedz@Monomotapa: Rozumiem, że na bieżąco śledzisz wszystkie zmiany wprowadzane przez rzeczoną radę, a ponadto twoja wiedza znacznie wykracza poza wiedzę słynnego skądinąd prof. Miodka. Nigdzie nie powiedziałem, że powinniśmy się komunikować, czymś na wzór pierdów wydawanych za pomocą ust, ale wskazywanie każdego źle postawionego przecinka jest zwykłym czepialstwem i tyle. Zwłaszcza, że niektóre błędy są typowe dla poszczególnych rejonów polski. Co do cytatu, którego "nie rozumiesz", to podobnie jak ze wskazywaniem błędów. Stworzyłaś nieistniejący problem, a pominęłaś to co napisałem o ucinaniu dyskusji. Brak czytania ze zrozumieniem czy zamierzona zmiana tematu?
OdpowiedzAle gównoburza sie zrobiła.
Odpowiedz@chamnieromantyk: apelujesz o dystans, a sam, zamiast przyznać, że zrobiłeś błąd i skończyć temat, unosisz się, obrażasz, udowadniasz, że absolwentów budownictwa nie obowiązują zasady językowe. Już nie mówiąc o twoich wypowiedziach typu "dlaczego moja historia poszła do archiwum a nie na główną?!". Lepiej wyluzuj.
Odpowiedz@Monomotapa: ja już tu tylko jestem obserwatorem w tej dyskusji. Z początku myslałem, że to po prostu zwykła słowna przepychanka, ale teraz uważam, że gdyby to była rozmowa w realu to mogłoby dojść do rękoczynów:D
Odpowiedz@laastwish: Śpieszę z wytłumaczeniem. Koleżanka napisała, że ewolucja języka nie oznacza, że JAKIEKOLWIEK zasady przestają być, aktualne. Wyjątkiem od tej reguły będą zasady, które w wyniku ewolucji języka przestały być aktualne, ot cała zagadka.
Odpowiedz@dracoborg: Kolego, źle mnie zrozumiałeś (albo usiłujesz to wmówić, bo chyba wszyscy inni zrozumieli mnie poprawnie). " ewolucja języka nie oznacza, że JAKIEKOLWIEK zasady przestają być, aktualne. " - opacznie zrozumiałeś to wytłuszczone jakiekolwiek. Miałam na myśli to, że mimo, iż język ewoluuje, to JAKIEKOLWIEK zasady pozostają. One zmieniają się razem z językiem, na jego potrzeby w końcu powstają. Sorry not to sorry.
Odpowiedz@dracoborg: Istotne zmiany w języku polskim są nagłaśniane w mediach, dotyczy to głównie dopuszczenia pewnych wyrażeń, które były niepoprawne. Tutaj nikt nie czepiał się źle postawionego przecinka, tylko źle użytego imiesłowu - różnica jest spora. I tak, wiem, czym są regionalizmy, umiem je odróżnić. Do jasnej anielki: kto tworzy nieistniejące problemy? Umiesz mi coś zarzucić, ale sprecyzować już nie? Jak mam odnieść się do twojego zarzutu i przyznać/nie przyznać ci racji? To właśnie ty w tym momencie wymyślasz pierdoły, mam wręcz wrażenie, że robisz wszystko, byle nie używać argumentów. Ucięcie dyskusji? Kto dowartościowuje się wmawiając sobie, że każdy, kto dba o poprawność językową "...to znaczy, że albo nic nie rozumie, a co za tym idzie nie ma nic ciekawego do dodania, albo nie chce zrozumieć, czyli jest skończonym kretynem. Oczywiście, żeby ukryć swoją niekompetencję i ignorancję w jego duszy budzi się mały językowy syn kobiety o obyczajach nieciężkich, który wyszuka najdrobniejszy błąd w twojej wypowiedzi i będzie się mondrzył"?
Odpowiedz@dracoborg: Ty natomiast zrozumiałeś, że wszystkie zasady od powstania naszego języka są sztywne i niezmienne. Chyba zgodzę się z komentarzem gdzieś wyżej - marny z Ciebie kandydat na rozmówcę, twierdzisz, że ktoś poprawiając Cię, nie jest na tyle rozumny, by zrozumieć o czym mówisz, a sam średnio orientujesz się w temacie, na który rozmawiamy, ale toczysz zaciekły bój, jakbyś bronił swojej największej pasji.
Odpowiedz@PooH77: No i właśnie tu pojawia się problem. Bo rozmawiamy bardzo ogólnie. Ok ta sytuacja jest w porządku. Powtórzyłem po raz dziesiąty ten sam błąd. Być może nie wiem, że tak się nie mówi. Można mnie poprawić. Ale są ludzie, którzy z uporem maniaka poprawiają wszystko uniemożliwiając rozmowę. Przykładowo są rejony, gdzie mężczyźni używają błędnych końcówek. Coś w stylu: "Wczoraj z Jankiem byłymy w sklepie i kupiłymy cheb i ser". Jeśli, ktoś tak mówi całe życie, poprawianie go z uporem maniaka nie sprawi, że nagle zacznie mówić poprawną polszczyzną, a skutecznie uniemożliwi rozmowę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2015 o 22:52
@chamnieromantyk: nie, wystarczy jak cywilizowany człowiek przyjąć do wiadomości popełnienie błędu, nie obraza i stwierdzenie, że jako PAN MAGISTER INŻYNIER BUDOWNICTWA nie musisz pisać poprawnie i żalić się, że cię to irytuje. Tak naprawdę to ty, wraz z kolegą drecoborg kręcicie tę gównoburzę.
Odpowiedz@kasiunda: ale ja już dawno wyluzowałem i napisałem, że to był błąd. Ale Wy nadal toczycie tu bitwe na śmierć i życie. Widzę, że chyba była mała lustracja mojej osoby skoro wypominasz mi jakieś zdania ;)
Odpowiedz@dracoborg: Jesteś tym mężczyzną, że tak zaciekle ich bronisz tutaj od początku dyskusji? :) Bo chyba nie powinieneś się troszczyć o to, czy ich ktoś poprawi czy uzna ich regionalizm za prawidłowy, tylko o to, jak Ty mówisz i kto do Ciebie się zwraca.
Odpowiedz@chamnieromantyk: Ciesz się, Twoja historia jest w tej chwili bardzo tłumnie oblegana, czyli popularna :D
Odpowiedz@Monomotapa: Czytaj ze zrozumieniem. Kolega powiedział, że ma wykształcenie techniczne, nie humanistyczne. Uwierz, że język w dokumentacji nie jest taki sam jak w prozie. I może nie wszystko pamiętać ze szkoły. Ale uważa, że dość dobrze zna zasady języka polskiego. Nigdzie nie napisał, że wykształcenie daje mu prawo do robienia błędów.
Odpowiedz@dracoborg: Pytasz, co jest zabawne? Zabawne jest to, że jesteś ignorantem, zaciekle broniącym swojej ignorancji przy użyciu ignoranckich argumentów. Twoje wypowiedzi są nieskalane logiką i konsekwencją. Atakujesz ludzi dbających o poprawność językową argumentem, że aby móc poprawiać błędy, powinni znać staropolski (???). Udowadniasz, że język się rozwija, i z tego powodu nie powinien nas razić błędnie użyty imiesłów. Jasne, może za 50 lat forma "jadąc na rowerze ugryzł mnie pies" będzie poprawna? Przy tym nawiązania do języka biznesowego, regionalizmów, wszystko to, aby udowodnić, że błąd nie jest błędem. Pleciesz trzy po trzy, bez sensu, bez myśli, ale z zaciętością ratlerka. To jest śmieszne.
Odpowiedz@laastwish: Nie tak skrajnie, ale mam swoje błędy, które powtarzam notorycznie. Nie wstydzę się. Nobody is perfect - call me Nobody.
Odpowiedz@dracoborg: To powinieneś potrafić się do nich przyznać, skoro jesteś taki rozumny, jak próbujesz nam udowodnić, a głupi poloniści nie rozumieją o czym do nich mówisz, dlatego Cię poprawiają, żeby się wymądrzyć. Widzisz tą irracjonalność w Twojej postawie, czy to tylko moje wrażenie?
Odpowiedz@dracoborg: Przyznaj się po prostu do tego, że dokładna znajomość języka polskiego zdecydowanie nie jest Twoim atutem, więc możesz popełniać błędy, a w czym innym jesteś lepszy, więc te błędy możesz wytknąć innym, chociaż też nie po to, aby się wymądrzyć, tylko po to, aby rozwijać wiedzę współrozmówcy, dokładnie tak, jak my wszyscy tutaj poprawiając wasze błędy. Troszkę pokory, panie Idealny.
Odpowiedz@kasiunda: Argument ze staropolskim, był wystosowany przeciwko argumentowi o dziedzictwie jakim jest poprawna polszczyzna. Jeśli tak bardzo chcemy dbać o nasze dziedzictwo to dlaczego akceptujemy pewne jego aspekty, a inne odrzucamy. Nigdzie nie napisałem, że kolega nie popełnił błędu (Pokaż mi, gdzie tak napisałem, a kupie ci kwiatek i przeproszę). Cały czas staram się pokazać, że notoryczne poprawianie innych jest czystym chamstwem i czepialstwem. Owszem możemy się zasłaniać wspaniałymi hasłami, o tym jak bardzo potrzebujemy dbać o nasze dziedzictwo jakim jest język polski - spuścizna naszych przodków... ale powiedzmy sobie szczerze, tam w środku, każdy z nas ma świadomość, że żyje tylko po to, by pokazać innym, że jest od nich lepszy. To dla tego pod każdą historią toczy się podobna dyskusja jak ta. I to mnie denerwuje. Przez takich "czepialskich" przekaz autora schodzi na dalszy plan, a ważne jest tylko to, że w 37 linijce na 74 pozycji brakuje przecinka.
OdpowiedzLudzie, ta kłótnia naprawdę zaczyna mnie przerażać. Wy tak na serio z tą złością? Dajcie już na spokój. Dla dobra zdrowia niektórych użytkowników historię można skasować.
Odpowiedz@dracoborg: Dobra, przestałam się łudzić, żeś nie troll. "Uwierz, że język w dokumentacji nie jest taki sam jak w prozie" TAK. Na przykład "Konstrókcja, mostu jezd dobsze wywarzona".
Odpowiedz@Monomotapa: Czytałaś kiedyś instrukcje obsługi pralki, czy masz to po prostu w genach?
Odpowiedz@laastwish: to taka radość pomieszana z przerażeniem:D
Odpowiedz@dracoborg: Dziedzictwo, które się ZMIENIA, ale jest nadal i powinno być zgodnie z obowiązującymi ZASADAMI, czyli jakoby ustalonym PRAWEM, a więc czymś co ogólnie obowiązuje WSZYSTKICH i powinno być PRZESTRZEGANE. Chyba bardziej dobitnie nie da się tego wytłumaczyć i wybić tego głupiego argumentu. A tak poza tym - pół biedy, jak ktoś, kto pokazuje swoją wiedzę, rzeczywiście ją w danej materii posiada. Gorzej, jak ktoś jej nie ma i usiłuje wmówić, że białe jest czarne. Dokładnie tak, jak od początku robisz to Ty.
Odpowiedz@chamnieromantyk: Szczerze mówiąc - nie dziwię się. :D Było od razu przyznać się do błędu. :P
Odpowiedz@laastwish: Bo widzisz rozmawiamy na dwóch różnych poziomach. Ty uważasz, że ja bronie popełnionego błędu (fakt przyznałem, że również go popełniam). A ja próbuję tylko udowodnić, że ludzie popełniają błędy. Czasem zamierzone, czasem nie. Czasem zależne od regionu, w którym ktoś żyje, a czasem z wygody użytkownika. I te błędy czy tego chcesz, czy nie wpływają na rozwój języka polskiego. Sam język jest tylko narzędziem, które ma mi służyć. Ma być wygodne dla mnie. Tylko, że my tak jesteśmy uczeni, od najmłodszych lat, że popełnianie błędów jest czymś złym. Przykładowo ja sam uczyłem się wytrwale języka angielskiego, ze wszystkimi jego zasadami, gramatyką etc... pojechałem do UK i okazało się, że nikt tam po angielsku "nie mówi". Jeśli czujecie się od tego lepsi, dalej toczcie walkę z wiatrakami. Ja stoczyłem pierwszą i ostatnią. Dzięki za rozmowę. Było zabawnie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2015 o 23:28
@dracoborg: Akurat Brytyjczycy to nie jest chlubny przykład. Wykazują się najmniejszym stopniem znajomości swojego języka w Europie (albo jednym z najmniejszych, mogę się mylić). Wystarczyło się po prostu do błędu przyznać, byłby spokój. :) Dzięki również i życzę trochę więcej pokory i mniej ślepego uporu. :)
Odpowiedz@kasiunda: Chyba sama do końca nie wiesz co to jest dystans;] Zamiast skupić się na piekielności tej historii, skomentować ją pod kątem sytuacji, to uczepiłaś się jednego wyrażenia i wyłożyłaś lekcję języka polskiego. I po co to wszystko? Chciałaś pokazać, że jesteś lepsza, a reszta przegapiła lekcję o imiesłowach? Następnym razem jak będziesz chciała z kimś podyskutować na temat błędów językowych, to proponuję to robić na forach poświęconych tej tematyce. Na co komu niepotrzebne spięcia;] Zamiast się czepiać słówek, podziel się lepiej swoją piekielną historią. Chyba na takie historie każdy tutaj liczy;]
Odpowiedz@usmiechsie: ja wyłożyłam lekcję polskiego? Zaśmiałam się z tego, co zabawnie zabrzmiało przez typowy błąd. Zostałam potem wulgarnie zaatakowana, czemu przyklasnął autor historii, który, zamiast poprawić błąd, zaczął udowadniać, że absolwentów budownictwa nie obowiązuje gramatyka. Gdzie ta lekcja polskiego?
Odpowiedz@dracoborg: "Nikt tam po angielsku nie mówi". W Anglii, jak i w Polsce niektórzy używają języka poprawnie, inni nie. Nie można tak uogólniać.
Odpowiedz@chamnieromantyk: Strasznie denerwujące jest, kiedy podobno dorosły człowiek robi trzy błędy w dwóch pierwszych zdaniach swojej wypowiedzi i jeszcze się oburza, gdy ktoś mu je wytknie.
Odpowiedz@chamnieromantyk: Po co to wstawiłeś? Przez Ciebie się na całą kopare roześmiałem na zajęciach.
Odpowiedz@dracoborg: "Sam język jest tylko narzędziem, które ma mi służyć. Ma być wygodne dla mnie." Gówno prawda. Język jest narzędziem, służącym do komunikacji MIĘDZYLUDZKIEJ. Skoro uważasz, że ma być wygodnie dla ciebie - gadaj do siebie. "Tylko, że my tak jesteśmy uczeni, od najmłodszych lat, że popełnianie błędów jest czymś złym." Popełnianie błędów, świadome ich powielanie, mimo zwracanej uwagi - to po prostu ignorancja. Generalnie - na świecie, w społeczeństwie, istnieje mnóstwo zasad, przepisów, których - jeśli chcesz być akceptowany - MUSISZ przestrzegać. Za ich łamanie są adekwatne, mniej lub bardziej, kary. Za morderstwo prawo przewiduje karę więzienia, a za notoryczne popełnianie błędów w szkole podstawowej - pała z języka polskiego (a w dorosłym życiu, jeśli nadal takie błędy robisz, to jesteś poprawiany przez rozmówcę. Krótko mówiąc - popełnisz przestępstwo - musisz być resocjalizowany; chcesz funkcjonować w jakiejś grupie - musisz się poddać procesowi socjalizacji, nauczyć się zasad panujących w tej grupie. Tyle.
OdpowiedzNie chce mi się tego czytać całego, jak odpuściłam to było coś o „mondrzeniu". Zabierzcie się do pisania jakiejś powieści, stworzycie wielkie, nudne dzieło, którego nikt nie będzie chciał czytać. Takie jak „Krzyżacy" xDDD W historii jest źle użyty imiesłów, imiesłowy są teraz w gimnazjum, nie podstawówce. Błąd niewielki, ale zabawny. Skoro jest śmieszny, to ludzie się śmieją. Jak komuś się to nie podoba, to jest taki czerwony prostokąt z białym krzyżykiem, w prawym, górnym rogu ekranu. Jeśli tą osobą jest autor, to niech poprawi, wtedy nikt nie będzie mógł żartować z ochoty.
Odpowiedz@Innaodreszty: Niestety lub stety nie było mi dane skończyć gimnazjum. Za moich czasów imiesłowy były w podstawówce :-)
Odpowiedz@Innaodreszty: Ja Krzyżaków czytałem z przyjemnością
Odpowiedz@dracoborg: 'No big deal', jak już rozmawiamy o poprawności językowej.
Odpowiedz@kasiunda: slyszalas moze przyslowie, ze "nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu?" dokladnie takie odczucie mam w stosunku do twoich komentarzy.
OdpowiedzJa pierdzielę. Czy to jeszcze Piekielni czy już Onet? Przewinąłem 2/3 komentarzy i jedyne co widać to fala flame'u, chyba nawet bez jednego zająknięcia w temacie historii...
OdpowiedzMoże kelner czekał aż wyciagnies
OdpowiedzPrzepraszam, nie mogę edytować. Może kelner czekał, aż wyciągniesz wypchany portfel i w ten sposób zaznaczysz swoją obecność.
Odpowiedz@thalia: Wystarczy odświeżyć stronę :).
Odpowiedzkomentarzy 38, a tylko dwa nie czepiają się błędu... Co tu się dzieje?!
Odpowiedz@wonka0: klasyczne przejście z historii o wizycie w pubie do kłótni o mowę staropolską. Komentarze są fajniejsze niż historie na głównej.
Odpowiedz@wonka0: Szczerze, to miałam ochotę o to samo zapytać xD.
Odpowiedz@wonka0: Historyjka sama w sobie jest dość nijaka, więc nie bardzo jest w niej co komentować. Za to błędy w niej popełnione są dla autora kompromitujące, a jego oburzenie byłoby śmieszne, gdyby nie było takie żałosne.
Odpowiedz@Jorn: wystarczyłoby uważnie czytać, żeby zauważyć, że ten pieniacz i burak, który tak się wykłóca o mowę staropolską NIE JEST autorem tej historii.
Odpowiedz@CatGirl: Pieniaczy jest dwóch, a jeden z nich jest autorem historii. Gdybyś uważniej czytała komentarze, zauważyłabyś to.
OdpowiedzCałą dyskusję ucięłoby jedno zdanie autora - OK, dzięki, zaraz poprawię błąd.
Odpowiedz@kertesz_haz: Nie, nie ucięłoby. Historia byłaby poprawiona a kłótnia i tak trwałaby w najlepsze.
Odpowiedz@chamnieromantyk: owszem, ucięłoby. Takie sytuacje zdarzają się tu często, gdy ktoś po prostu poprawi, nie ma żadnych dyskusji.
Odpowiedz@kasiunda: Może i masz rację. Tyle tylko, że to tylko internet. Każdy mógł sobie odpuścić kłótnie. Trochę to dziecinne było. Następnym razem jak ktoś popełni błąd ortograficzny to zrobicie ustawkę w lesie na noże?
Odpowiedz@chamnieromantyk: najśmieszniejsze jest to,że poprawiają zazwyczaj te osoby które same są często poprawiane :D A tacy ludzie to są buraki zakompleksione nie mające swojego życia więc patrzą jak się przypier...:)
OdpowiedzZnam taką sytuację doskonale. Mam 20 lat, wyglądam na mocne 16. Kilka razy wybraliśmy się z chłopakiem z okazji np. urodzin bądź rocznicy do drogiej restauracji (w eleganckich strojach!) i muszę powiedzieć że milsza obsługa spotykała mnie w tanich barach z fastfoodem. Po prostu kelnerki uznały, że skoro wyglądamy młodo, to nie należy nam się szacunek- o ich uwagę trzeba się było prosić (dosłownie!), najpierw nie mogły odebrać zamówienia przez prawie dwadzieścia minut, potem nie mogły przyjść z rachunkiem, w końcu chłopak sam poszedł i zapłacił przy barze, bo ile można. A wcale nie było dużo ludzi, więc to nie tak, że mogłyby być zabiegane. Oczywiście napiwku nie zostawiliśmy (a zapewniam, że gdyby obsłużono nas normalnie, to napiwek by był). Oczywiście każdemu znajomemu odpowiednio "poleciliśmy" ten lokal. W skrócie: Najwidoczniej w "wytwornych restauracjach" jest jeszcze gorzej.
Odpowiedz@lady0morphine: Najlepiej przyjąć zasadę, że jeśli kelner nie podchodzi przez x minut, a do innych podchodzi, to po prostu odpuszczacie ten lokal i wychodzicie. Lepiej miło zjeść w tańszej restauracji, niż w wytwornej czuć się potraktowanym jak śmieć.
Odpowiedz@lady0morphine: Nie rozumiem dlaczego kilka razy poszliście do restauracji, w której nie czuliście się dobrze.
Odpowiedz@lady0morphine: w sumie ja też mimo prawie 30 lat wyglądam młodziej. W tamtym roku miałem 2-3 sytuacje gdzie musiałem pokazywać dowód przy zakupie alkoholu/papierosów.
Odpowiedz@kertesz_haz: Ponieważ raz już tam byłam, z rodziną (dużo osób, duży rachunek, to i traktowali nas świetnie- myślałam że tak traktują każdego klienta). Kiedy poszłam tam z chłopakiem i za pierwszym razem zostałam olana, uznałam, że może kelnerka miała zły dzień, za drugim zaś przekonałam się, że to po prostu stała praktyka- wyglądającym zamożnie, dorosłym ludziom wchodzimy w tyłek aż do gardła, zaś resztę olewamy ciepłym moczem, bo to pewnie plebs. Więcej tam nie bywałam, mimo, że jedzenie było naprawdę świetne.
OdpowiedzMozna wiedziec o jaki konkretnie blad (cytat) toczy sie ta wojna? Bo to, ze autor jest chamem, prostakiec i cwierc inteligentem pi budownictwie przeczytalam kilka razy, a cytat z hisorii gdzies zaginal... serio ludzie idzcie w realu do jakiegos baru, napijcie sie i dajcie sobie po mordzie. Nie widze w tej historii tak razacych bledow zeby nie mozna bylo odczytac, wbrew temu co pisala jedna z uzytkowniczek, zdanie typu: gura jest rurzowa.
Odpowiedz@melkos: "spacerując Krakowskim Przedmieściem naszła mnie ochota". jeśli Cię zadowala poprawność w minimalnym stopniu, good for you, ale komuś to może przeszkadzać i wskazuje błąd - wojna rozpętała się nie z powodu osoby wskazującej błąd (i to humorystycznie), ale przez użytkownika, który miał z tym niewyjaśniony problem.
Odpowiedz@jedendwatrzy: Trzeba mieć nasrane żeby doszukiwać się błędu, ja się skupiłam na historii a nie na przecinkach oO Jedyne błędy które mnie wkurzają to pisanie zamiast kobietOM w liczbie mnogiej, to niektórzy piszą kobietĄ, to jest dopiero masakra!!
Odpowiedz@drumm: w takim razie uważasz, że masz nasrane, że się doszukujesz błędów w końcowkach? :) Tobie przeszkadza to, a innym użytkownikom co innego. to nie jest celowe doszukiwanie się, inteligentnego czytelnika razi w oczy.
Odpowiedz@jedendwatrzy: jenteligecyja samozwancza sie odezwala. zalisz sie czy chwalisz?
Odpowiedz@achaacha: zdecydowanie chwalę, nie jest mi żal własnej inteligencji :)
Odpowiedz1. Co do kelnera - nie można go było po prostu zawołać do stolika? "Przepraszam, czy może pan podejść, chciałbym coś zamówić?" Korona by nie spadła. 2. tzw."gównoburza językowa" - do wszystkich, co uważają że tu grammar nazi - i dobrze, że jest! Przez to wasze " nieważne jak napisane, ważne że rozumiecie" musiałam się chwilę zastanowić, żeby zauważyć, gdzie jest błąd. Kiedyś wypatrzyłabym go bez większego problemu ale przez to wasze przyzwolenie na niechlujność językową przestaję zauważać błędy, a co gorsza, zaczynam je popełniać, co mnie wkurza! I dlatego również będę je grzecznie wskazywać "popełniaczom" ( i chętnie takie wskazanie sama przyjmę), na co oni powinni odpowiedzieć "dzięki, już poprawiam" i na tym powinno się skończyć, bez spinania się i pienienia, oraz urażonej niewinności i stada adwokatów-analfabetów.
OdpowiedzHahaha nie rozsmieszaj mnie... musialabys byc straszna idiotka, albo cwierc mozgiem, abys po przeczytaniu kilku historyjek na piekielnych zaczela robic bledy ortograficzne. A jak ktos sto razy powtarza ci klamstwo to tez w nie zaczynasz wierzyc i jeszcze powtarzasz je dalej? Zacisnij warkocza, bo mozg ci sie luzuje...
Odpowiedz@melkos: To nie jest kwestia "kilku historyjek na piekielnych", ale ogólnej tendencji necie. Ludzie piszą byle jak i uważają, że są świetnie rozumiani przez czytelnika. Ty zaś pewnie jesteś łysy, bo nie zaciskałeś jak trzeba było. :D
Odpowiedz@biala_czekolada: jak zwykle uszczypliwa :) nie jesteś osobą wiarygodną skoro wiemy co nieco o Tobie.
Odpowiedz@melkos: pudło, warkoczy nie noszę, i tak, internet czytam od co najmniej -nastu lat, i widząc codziennie masę popełnianych błędów, mimowolnie zaczynam je czasem powielać, ponieważ pamięć mam wzrokową. Trzeba być strasznym idiotą albo ćwierćmózgiem żeby zakładać, że internet ogranicza się do paru historyjek na piekielnych. Na piekielnych dzięki poprawiającym to akurat jeszcze nie jest źle, źle jest tam gdzie ci poprawiający dali się zakrzyczeć tym od "nieważne jak napisane i tak zrozumiesz", a i w takich odmętach internetu bywam. PS. mógłbyś(mogłabyś) się postarać o trochę kulturalniejsze komentarze? Bo mam wrażenie ze z pryszczatym piętnastolatkiem rozmawiam...
Odpowiedz@drumm: Co proszę? Chyba jesteś jedną z tych, którzy uważają, że styczność człowieka z psychiatrą lub psychologiem oznacza, że wszystko, co ten człowiek mówi i robi, jest oznaką niezrównoważenia. :D Chcesz w to wierzyć, to wierz. Weź tylko pod uwagę, że naprawdę niezrównoważeni ludzie trzymają się z dala od specjalistów, bo uważają się za zupełnie zdrowych. No i ja mam w nosie, czy uważasz mnie za kogoś wiarygodnego. W ogóle zdanie: "nie jesteś osobą wiarygodną skoro wiemy co nieco o Tobie." jest pozbawione sensu. Między moją wiarygodnością a tym "co nieco" nie ma najmniejszego związku.
Odpowiedzlepiej po prostu zrezygnuj z picia! bedzie zdrowiej i taniej!
OdpowiedzA mnie intryguje jedno: nie da się zwrocić uwagi na błąd w prywatnym komentarzu? W rzeczywistości też tak mowicie publicznie o czyichś gafach, błędach, zamiast w cztery oczy?
Odpowiedz@Goszka: ja często korzystam z tego, że jest to robione publicznie, np. dziś dowiedziałam się że nie ma powiedzenia " między Bogiem a prawdą", brzmi ono tylko podobnie do oryginalnej wersji. A to zaś skłoniło mnie do poszukania, dlaczego...i już jestem o te wiedzę bogatsza. I zapewne nie ja jedna się tego dziś dowiedziałam. Taką funkcję spełnia publiczne zwrócenie uwagi, jeśli jest to zrobione w spokojny sposób bez szyderstwa, to ujmy tu żadnej i tragedii nie widzę..
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 stycznia 2015 o 19:55
jak was sprawdzanie wypracowań tak frustruje, zawsze można zmienić zawód :p
OdpowiedzNURZ W BŻÓH. Wprowadzić od razu i będzie spokój, bo to się już denne robi.
OdpowiedzHm... nie rozumiem - skoro siedziałeś dłuższą chwilę i kelner nie podchodził, a widziałeś go podchodzącego do innych stolików, to dlaczego go po prostu nie zawołałeś, tylko później wylewasz tutaj swoje żale, że cię kelner nie chciał obsłużyć? Ja zawsze w takiej sytuacji, jak kelner do mnie długo nie podchodzi, po prostu go wołam i nie ma problemu.
Odpowiedz