Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W mediach burza. Źli lekarze zamknęli przychodnie, pacjenci odbijają się od drzwi,…

W mediach burza. Źli lekarze zamknęli przychodnie, pacjenci odbijają się od drzwi, płacz i zgrzytanie zębów. Dobry minister grozi i straszy karami. Rzecznik praw pacjenta krzyczy o półmilionowych karach. Wszystkie działa wycelowane w gabinety, które nie podpisały nowych umów z Funduszem Zdrowia.

A dlaczego nie podpisały?

Jak już kiedyś pisałam, finansowanie POZ działa na zasadzie ryczałtu - NFZ ma listę pacjentów dla każdej poradni i za każdego co miesiąc płacił kilka złotych. Jeden lekarz może mieć 2750 pacjentów zapisanych do siebie (8 zł za pacjenta). Dodatkowo stosowano przeliczniki za ciężko chorych pacjentów, albo za osoby powyżej 65 roku życia, wtedy "ich wartość" była odpowiednio wyższa niż te 10 zł miesięcznie. Mądre głowy wyliczyły, ze średnio za pacjenta miesięcznie POZ dostawał 10,50 zł.

Za te pieniądze trzeba utrzymać całą poradnię.
Wynająć lokal, ogrzać go, doprowadzić prąd, wodę, internet, dbać okresowo o remonty, zakupić wyposażenie (albo spłacać kredyt na zakup np stołów, krzeseł, kozetek, szafek, sejfów etc).
Trzeba zadbać o leki dostępne na miejscu, sprzęt medyczny (np lampy, EKG), rękawiczki, gazy, plastry i inne duperele, które łącznie co miesiąc kosztują naprawdę spore pieniądze.
Trzeba opłacić umowę z laboratorium (badania krwi, moczu itp), z pracownią rentgenowską, z odbiorem odpadów medycznych, z karetką transportową. To najczęściej ryczałt plus opłaty za każdą wykonaną usługę.
Trzeba wreszcie zapłacić za pracę pielęgniarki (a najczęściej dwóch), lekarza, sprzątaczki.
Większe przychodnie mają odrobinę łatwiej - część kosztów da się rozłożyć na większą ilość pacjentów, ale część zostaje taka sama.
No i najważniejsza kwestia - jeśli do naszej przychodni zapisze się tylko 1000 pacjentów, to dostaniemy tylko 10000 zł. A koszty wcale nie pójdą drastycznie w dół.

Tyle przydługiego wstępu.

Nowa umowa dokłada obowiązków dla lekarzy POZ. Nie obowiązków "badaj dokładnie" - bo to media usiłowały nam przekazać krzycząc o "szkoleniach onkologicznych". Te szkolenia nie miały nic wspólnego z leczeniem, ale z ADMINISTRACJĄ - jak to rozliczać, jakie będą karty, jakie przepisy. Ale pierwszy mały cel osiągnięto - w Polskę poszedł przekaz "lekarzy trzeba uczyć rozpoznawać nowotwory, bo są tępi i sami nie potrafią". Kolejny, że lekarze nie chcą tych szkoleń (bo od początku mówili, że pakiet kolejkowo-onkologiczny to bubel) tylko umocnił wiarę w to, że leczą nas aroganckie nieuki.

Nowe obowiązki dla lekarzy POZ to długa lista badań, które lekarz może zlecić - i za które musi zapłacić. Czy dołożono pieniędzy? O, tu jest haczyk. Bo tak, stawka za pacjenta wzrosła. Ale przecież NFZ nie miał pieniędzy? Tak, dalej nie ma. Te pieniądze zostały przesunięte z... POZ. Tak, dobrze czytacie, z POZ do POZ.
Stawka za osobę wzrosła. Ale zmieniono przeliczniki! Osoby ciężko chore już nie są dodatkowo płatne. Czyli zamiast np 2000*10,50zł mamy 2000*11zł!! Straszna podwyżka! O pięćdziesiąt groszy miesięcznie! to aż 6 zł rocznie na osobę!
Dodatkowo, z list mają zniknąć osoby "nieubezpieczone" - świecące w systemie na czerwono. Ale, jak pewnie wiecie, w systemie jest pełno błędów. I te błędy wychodzą przypadkowo.
Czyli w sytuacji: pan Kowalski nie chodzi do lekarza. W styczniu NFZ wykazał go na czerwono. Przestał płacić. W lipcu Kowalski przychodzi i pokazuje, że jest ubezpieczony - NFZ po wymianie pism wciąga Kowalskiego na listę - ale od lipca! Wcześniej przecież Kowalski nie przyniósł żadnych dowodów na to, że jest ubezpieczony! Innymi słowy, lekarz nie dostaje połowy pieniędzy za tego pacjenta. A takich pacjentów jest około 7% w systemie...

Po podliczeniach mądrych głów: stawka zostaje pi razy oko ta sama. Ale trzeba za nią kupić duuuużo więcej.

Wielu z nas zapomina, że w Polsce nie ma państwowych przychodni. Są same prywatne, które podpisują z NFZ kontrakt na przyjmowanie państwowych pacjentów. To są firmy.
Szefowie firm policzyli, że za te same pieniądze nie da się kupić więcej. Albo trzeba tworzyć fikcję - czyli i tak nie zlecać tych badań, albo ograniczyć badania dla "bardziej zdrowych". Można też obniżyć pensję personelowi, albo kupować gorsze strzykawki. Albo podpisać umowę z firmą transportową "Krzak", która jeździ starym trabantem. Skądś te pieniądze trzeba wziąć, bo NFZ ich nie daje!
Na szczęście przychodnie mają swoje stowarzyszenia, żeby nie być bezbronne i nie musieć w takiej sytuacji jak obecna bać się monopolu Funduszu. Mogą negocjować - już w listopadzie było słychać, że gabinety mogą nie podpisać umów. Czy coś z tego wynikło? Czy ministerstwo albo NFZ coś zmienił? NIE! Spotkań było mnóstwo, żadne nie przyniosło nic poza "więcej wam nie damy, nie chcecie, to nie podpisujcie".

Ale teraz słychać krzyki, że to lekarze są źli, bo nie chcą podpisać niekorzystnych umów. To, że musieliby oszczędzać na pacjentach, badaniach, sprzęcie, nikogo nie obchodzi.

A już najmniej obchodzi pacjentów, którzy najgłośniej krzyczą o pazernych konowałach, co jest bardzo, ale to bardzo smutne.

system jak zwykle

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Traszka
19 39

Pewnie jak zwykle pojawią się komentarze, że uogólniam, że upraszczam, że finansowanie jest bardziej skomplikowane, że badania, że naginam, nie piszę wszystkiego itd itp. Tak, to prawda. Ale to nie artykuł do portalu biznesowego, ale zarys, jak to działa. Próbowałam w pierwszej wersji np doliczać kwoty za pielęgniarki, położne, ale kwoty są bardzo niskie (ok 2 zł za pacjenta), a tekst i wyliczenia zrobiły się kompletnie nieczytelne. Także wybaczcie, ale pewne uproszczenia muszą być :)

Odpowiedz
avatar Taczer
24 28

@Traszka: Przeciwnie. Wreszcie, bo na media w tej kwestii liczyć się nie da, wiem skąd się wzięły te 'większe pieniądze' na pacjenta mimo, że w budżecie nie przewidziano większych środków. Że jest w tym jakieś łgarstwo - tak jak czystym kłamstwem była tablica za Arułkowiczem 31 grudnia pokazująca 90-99% podpisanych kontraktów - było wiadomo. Ale nie potrafiłam dociec, z czego wykręcili ten miliard z okładem, którym tak beztrosko rzucają. Co do podpisywania: lekarz (przychodnia) to firma. Nie ma musu podpisywania czegokolwiek, nawet jeśli jedynym uzasadnieniem miałaby być niepodobająca się gęba kontrahenta. I tyle w temacie 'obowiązku podpisywania umów z NFZ' mam do powiedzenia.

Odpowiedz
avatar dejasu
3 13

@Traszka: już o tym wszystkim pisałam parę postów temu.

Odpowiedz
avatar timo
-3 41

Ciekawe, że niektórym się opłaca i nieźle na tym wychodzą. I nie wypowiadam się na podstawie artykułów prasowych - pół mojej rodziny pracuje w służbie zdrowia, są wśród nich osoby pełniące pewne funkcje w Okręgowej Izbie Lekarskiej, bliski znajomy pracuje w regionalnym oddziale NFZ, jest kilku lekarzy itd. i generalnie te tematy są poruszane przy każdej rodzinnej posiadówie, ale poruszane z punktu widzenia osób z branży. Co ciekawe, absolutnie nikt nie ma takiego zdania, jak Ty. Wszyscy zgodnie twierdzą, że Porozumienie Zielonogórskie to terrorystyczne ugrupowanie chciwych ludzi, którym wiecznie mało i które działa na niekorzyść wspólnego wizerunku wszystkich lekarzy w Polsce.

Odpowiedz
avatar Traszka
26 46

@timo: Każdy ciągnie w swoją stronę. Moja była poradnia też podpisała umowę. Ale wszystkie sprzątaczki i pielęgniarki dostały wypowiedzenia umów o pracę i dostaną kontrakty, czyli dostaną mniej pieniędzy. Jeśli Twoja rodzina bezpośrednio nie dostała po kieszeni, to nie dziwię się, że są zadowoleni. Ale jeśli chcą rzetelnie zlecać badania, wydawać karty onkologiczne, leczyć okulistycznie i dermatologicznie, to nie ma opcji żeby POZ na tym nie tracił. A że ich pensja zostanie na tym samym poziomie a zabiorą innym? A cóż to ich może obchodzić... A tych terrorystów z PZ jednak jakoś obchodzi. Bo to zrzeszenie głównie małych poradni, których nie stać na zwolnienie jednej sprzątaczki dla dopięcia budżetu, bo to jest jedyna sprzątaczka...

Odpowiedz
avatar mamaOli
0 44

@Traszka: Wiesz co? A ja widzę z punktu widzenia pacjenta, że właściciele małych przychodni popychają dużymi, drogimi autami i im mało, widzę, że nie da się uzyskać skierowania na jakiekolwiek badanie, nie mówiąc już o czasie tego badania - ale to inna historia - za to znajomi lekarze robią prostą kalkulację, że to co zostanie po pacjencie - zostaje w ich kieszeni. Widzę, że lekarze zarabiają grubo ponad średnią krajową - i nie piszę tego z zazdrości, czy co, ale mogliby sobie odpuścić 100 lub 200 zł i nie zwalniać sprzątaczek. Widzę też, że w miarę jedzenia apetyt rośnie i jeden lekarz przyjmuje w kilku lub kilkunastu przychodniach, w żadnej nie spędzając tyle czasu ile powinien bo doba jest za krótka, a liczy się kasa. Uważam, że rozpisywanie się lekarzy, którzy marudzą, że im źle w obecnych czasach to po prostu bezczelność. Z drugiej strony widzę, że stare babcie i dziadkowie traktują lekarza jak miejsce spotkań towarzyskich i skoro jest tak źle i tak mało kasy na pacjenta, to niech pacjent przychodząc do lekarza uiszcza opłatę w wysokości 2 zł -symboliczną i ustawową - a automatycznie okaże się, że 10,50 na pacjenta starczy a jeszcze zostanie

Odpowiedz
avatar sixton
19 27

@mamaOli: Proponuję jeszcze spojrzeć z punktu widzenia obywatela. System zdrowia jest tak chory, że będzie prowadził do coraz większych patologii tego typu. I pytanie - czy za systemu też odpowiadają lekarze czy może jednak rząd PO?

Odpowiedz
avatar MrSpook
46 62

@timo: A ja z punktu biznesmena nie związanego z medycyną, szarpiącego się systemem od lat, w pełni popieram lekarzy z POZ...po 5-6 lat studiów, LEPie, 2-5 latach specjalizacji/staży, na wyżebranej rezydenturze lekarze mają prawo jeździć tym czym jeżdżą, powinno ich jeszcze stać na gosposie, aby im dom ogarniała, by się skupili na medycynie i dokształcacniu, a nie jebdyli się ze skarbówkami jak reszta przedsiębiorców. Ale, że u nas w kraju, tylko szaraczki potrafią jątrzyć, na tych co mają lepiej, nie zadają sobie pytania, dlaczego mają lepiej. Mają lepiej, bo zapierdylali ciężej niż reszta. Nikt was za darmo nie będzie leczył, odkładacie składki zus, a ta kasa nie idzie bezpośrednio do specjalistów - medyków, ZUS przepierdyla to wszystko na administracje, limuzyny po 300 tys zł, luksusowe budynki, na nietrafne inwestycje, za które nikt nie ponosi kadrowej odpowiedzialności. Szaraczki zamiast wyjść grupą, i przepędzić to bydło z wiejskiej, jątrzą na siebie, na sąsiada, bo kupił lepsze auto nowe/używane, telewizor na kredyt w dodatku... W Holandii, Belgi wyszły 100tysięczne tłumy, jak podnosili wiek emerytalny, a szaraczki polaczki, siedziały przed swoimi telewizorami/komputerami na kredyt. Z garstki świadomych ludzi, którzy wyszli się buntować, media robiły faszystów i oszołomów, wybierając najmniej reprezentatywne osoby z całej grupy, do wyrażenia swoich poglądów w wywiadach na żywo. Wszyscy lecicie na kredycie, ale nie zdajecie z tego sprawy, że spłacacie też kredyty innych, w szczególności, jak państwo wspiera przedsiębiorstwa podejmujące nietrafione inwestycje bez kary dla zarządu/rad nadzorczych... DLA TEGO NIE MA TEŻ NA WASZE LECZENIE. W żadnym państwie nie starcza na leczenie, ale po śledzeniu przetargów publicznych, powiem krótko, należało by to towarzystwo wywieść na Sybir w bydlęcych wagonach, żaden przedsiębiorca nie pozwoliłby sobie na takie marnotrawstwo, jeśli zależało by mu na rozwoju firmy, a nie tylko kupowaniu lepszych aut i wystawienia dużej chałupy...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 11:25

avatar archeoziele
-5 15

@MrSpook: Tylko taka drobna kwestia- lekarze to nie działka ZUS-u tylko NFZ-u.

Odpowiedz
avatar Taczer
10 18

@krogulec: To jedyna przychodnia w promieniu 50 km? Masz wybór, skorzystaj z niego.

Odpowiedz
avatar sla
15 17

@krogulec: Taką przychodnię się zmienia. Nie ma pacjentów - nie ma pieniędzy - nie ma winnicy. Proste. Do najbliższej mi przychodni (znaczek NFZ mają) kolejek rano nie ma, zapisy telefoniczne, nie ma także problemu by przyjąć kogoś potrzebującego 'z biegu'.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 14

@sixton: Za burdel odpowiadają wszystkie rządy począwszy od rządów AWSu za niedorobioną reformę i cała reszta, że nic z tym fantem nie zrobiła. Aż krew mnie zalewa, jak widzę ile pieniędzy idzie na ZUS i NFZ. Składka wynosi 9% wynagrodzenia, emerytury, czy dochodu z umowy cywilnoprawnej. Często można prędzej umrzeć niż dostać się do lekarza.

Odpowiedz
avatar krogulec
-3 9

@Taczer: @sla: A w którym miejscu napisałem, że jestem tam zapisany? Więc nie dorabiajcie czegoś, czego nie było. Wystarczy mieszkać obok, aby wiedzieć co się dzieje.

Odpowiedz
avatar archeoziele
29 31

@macaaron: No dobra, ale jak lekarz rodzinny ma rozpoznać nowotwór we wczesnym stadium? Szklaną kulą czy w fusach po kawie? Aby rozpoznać nowotwór w miarę wcześniej potrzeba specjalistycznych badań. A do specjalistów czeka się u nas sam wiesz ile. Więc to nie wina rodzinnych że nie potrafią.

Odpowiedz
avatar mitzeh
16 18

@macaaron: przyczyny późnego rozpoznania nowotworu mogą być dwie - jedna to to, że lekarz pierwszego kontaktu rzeczywiście będzie najpierw diagnozował wszystko inne, a dopiero potem nowotwór (tymczasem w niektórych krajach działa to na odwrót - jeżeli nawet najbardziej "zwyczajne" objawy mogą, choć nie muszą być objawem nowotworu, lekarz w pierwszej kolejności przeprowadza diagnostykę w kierunku wykluczenia go, o czym zresztą pisałam w komentarzach pod podobną historią). Tutaj rzeczywiście możemy mówić o odpowiedzialności lekarza i zastanawiać się, z czego takie decyzje wynikają - czy lekarze są niedouczeni, czy po prostu nieprzyzwyczajeni do takiej kolejności w diagnostyce, czy może jednak przychodnie nie mają tyle kasy, żeby aż tylu pacjentów diagnozować pod kątem nowotworu przy nieoczywistych objawach, to jest objawach, które równie dobrze mogą świadczyć o zupełnie innej chorobie. Drugą przyczyną późnej diagnostyki nowotworów jest jednak coś innego - mianowicie to, że część chorych nie idzie do lekarza, dopóki nowotwór nie znajduje się w bardziej zaawansowanym stadium, bo zwyczajnie nie orientują się, że coś jest nie tak albo, nawet jeżeli odczuwają jakieś (mniej dotkliwe) dolegliwości, nie chcą "przesadzać". Nowotwór bowiem to podstępna choroba - może rozwijać się w Twoim organizmie przez kilka-kilkanaście lat, zanim poczujesz, że dzieje się coś złego. W Polsce kiepsko jest też z profilaktyką - mimo akcji z mammobusami, mimo tego, że mówi się o konieczności kontrolnego robienia cytologii (które jest "darmowa", tzn. wchodzi w pakiet badań, które wykonywane są na NFZ), choć zachęca się do samodzielnego badania/obserwacji piersi czy jąder, stosunkowo niewielu ludzi się bada.

Odpowiedz
avatar Mahmurluk
14 18

@macaaron: Oddychać... Nie oddychać... O, słyszę złośliwy nowotwór w lewym płucu. Pomijając nawet kolejki do onkologów, ilu ludzi nie idzie do lekarza, "bo mi jeszcze coś znajdą"? A potem taki zaskoczony, że rak się rozwijał od lat.

Odpowiedz
avatar fak_dak
19 33

@done: OK. Pod warunkiem, że pacjenci, na których lekarz rodzinny wydał więcej niż 100zł rocznie wyrównają im za poniesione koszta. System działa tak, że jedni płacą, a nie korzystają, by lekarz mógł leczyć tych, co potrzebują drogich badań i leków kosztujących znacznie powyżej ich składek. Nigdy nie wiesz kiedy z pierwszej grupy trafisz do drugiej. To tak jak z OC samochodu. Jak nie masz wypadku, to jeździsz, płacisz i nic z tego nie masz. Ale jak rozbijesz auto, to dostaniesz odszkodowanie. Ale nikt rozsądny nie rozbija auta celowo, by odebrać zapłacone dotychczas składki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 11:32

avatar sixton
16 24

@done: Gratuluję postawy i stania na jedynie słusznej pozycji Partii. W końcu za cały system opieki zdrowotnej odpowiadają lekarze, tak jak za kiepskie szkolnictwo nauczyciele.

Odpowiedz
avatar fak_dak
15 19

@Rak77: Składkę zdrowotną też płacisz, bo musisz. Jak się rozchorujesz, to też nic z tego nie masz, poza finansowaniem twojego powrotu do zdrowia. Z tym, że składka OC jest rynkowa i gwarancja ubezpieczeniowa pokrywa wartość auta, a składka zdrowotna jest za niska i korzysta z niej wielu niepłacących, dlatego masz kolejni i limity.

Odpowiedz
avatar sla
-5 11

@fak_dak: 'Nigdy nie wiesz kiedy z pierwszej grupy trafisz do drugiej.' Akurat w przypadku POZ (nie całego NFZ, zaznaczam!) mogę powiedzieć, że wiem. Jestem zapisana do przychodni jakieś paręset kilometrów od obecnego miejsca zamieszkania więc siłą rzeczy nie ma szans, bym się tam znalazła. Żeby nie było - nie mam o to pretensji, rozumiem jak działa system, doczepiłam się tylko tego jednego zdania ;].

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 13:55

avatar archeoziele
12 16

@sla: To czemu się nie przepiszesz?

Odpowiedz
avatar fak_dak
19 33

Dzięki na ten tekst. Ludziom trzeba tłumaczyć, bo Arłukowicz i media nimi manipulują. Swoją drogą ma pytanie - gdzie są w tym całym zamieszaniu Izby Lekarskie? Zwiększyli składkę na 60zł/miesiąc, by rzekomo móc w mediach występować w obronie lekarzy, edukować ludzi, rozmawiać z ministrem w imieniu środowiska, a jak na razie nie widać ich wcale.

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 22

@Rak77: Ciebie nie powinno obchodzić, bo nie jesteś lekarzem. Powinno obchodzić mnie i Traszkę. Do niej było pytanie.

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 18

@Zeus_Gromowladny: Czego mamy za dużo? Pieniędzy? Od 20 lat? Chyba robisz sobie żarty. Ja dobrze zarabiam może od 8 lat. Jeszcze bezpośrednio przed strajkami w 2005/2006 roku lekarz bez specjalizacji zarabiał w szpitalu za pełny etat 100zł (sto złotych!) powyżej płacy minimalnej. By jakoś przeżyć, przed uzyskaniem specjalizacji, brałem wszystkie dodatkowe fuchy jakie się trafiały. W szczytowym okresie miałem 14 dyżurów (od 15:00-7:30) w miesiącu, czyli w domu byłem wieczorami do drugi dzień. Specjalista w tym czasie nie osiągał średniej krajowej za pełny etat.

Odpowiedz
avatar sla
3 13

@fak_dak: Już nie przesadzaj z tą manipulacją. Czytam (z nudów) złe media i jakoś prócz przekazywania informacji (tyle podpisało, w tych miejscach, w tych miastach, tyle nie podpisało, trwają/nie trwają negocjacje, ile wynosi stawka roczna etc) nie widzę nic więcej. Nawet nie ma dołożonej do tego opinii. Po prostu suche fakty. Gdzie tu manipulacja złych mediów i gorszego ministra? Jasne, komentarze pod tekstami są jakie są, ale to nie wina artykułu, lecz samego tematu. W naszym kraju każdy, kto się czegokolwiek dorobił (nawet dzięki wiedzy i doświadczeniu) jest uważany za oszusta i złodzieja. Jeśli dołożymy do tego utrudnienia dla społeczeństwa to szansa, że hejt się nie pojawi, jest zerowa.

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 16

@sla: Oglądałem TV Info i tam dziennikarka po przedstawieniu tematu zadała na koniec pytanie retoryczne: "Troska o dobro pacjenta czy zwyczajny skok na kasę, oceńcie państwo sami". Nie powiesz mi, że to nie była ocena.

Odpowiedz
avatar LittleShiloh
3 5

@Zeus_Gromowladny: Dobrze, że przez neta nie da sie komuś przywalić. Ciśnienie mi niebezpiecznie rośnie i nie pogardziłabym dawką epi bo mam niesamowitą alergię na ludzi jak TY. Mój brat ma na karku 4dychy i zap... jak mały samochodzik. ^ lat studiów, specjalizacja, potem druga, zjazdy, szkolenia, sympozja. Przed lata pracował jednocześnie w WOMP-ie, przychodni i wyrabiał dyżury w pogotowiu, bo podstawowa pensja nie wystarczała nawet na pokrycie kosztów wynajmu miezkania i opłacenia rachunków. Nie istniał dla niego weekend, mógł pomarzyć o świątecznym maratonie filmowym. Wyciągał łapy do podłogi żeby kupić dom, samochód i posłać dzieci do przyzwoitej szkoły. Ale Ty i gromie innych cierpicie na nieuleczalny (prywatnie czy na nfz) ból w dole pleców...

Odpowiedz
avatar smal
29 33

Nie powinienem zabierać głosu w tej dyskusji, ponieważ nie jestem obiektywny. (Połowa mojej rodziny to lekarze) Ale trudno - powiem co muszę. Lekarze MAJĄ RACJĘ !!!. I co z tego skoro tę wojnę i tak przegrali. Bez względu na wynik i tak są winni. Wybrali najgorszy z możliwych sposób przeprowadzenia protestu. Zamknięcie przychodni to najbardziej zgrana karta w historii i przysparzająca im najwięcej wrogów. Ich „konferencje prasowe” to jeden wielki bełkot. Brak spójnej , jasnej i konsekwentnej polityki. Nie jest to najbiedniejsza grupa społeczna i stać ich na wynajęcie prawników i specjalistów od PR, ale są tak zadufani w ocenę swoich „zdolności”, że uważają swoje racje za oczywiste. W mediach „szaleje” minister i jemu przychylni politycy. To co mówią to oczywiste kłamstwa, propaganda i krętactwa, ale te bzdury brzmią sensownie i wiarygodnie. Podawane są krótkimi jasnymi zdaniami , ich przekaz skierowany jest do najmniej wyedukowanej części społeczeństwa. Setki tysięcy zwykłych ludzi to przekonuje. Szkoda, że ludzie którzy powinni być prawdziwą elitą – stają się powoli wrogiem publicznym Nr 1 i to niestety na własną prośbę. Mógłbym długo pisać i wskazać właściwą drogę rozwiązania tego problemu, ale po co ? Lekarze wszystko wiedzą lepiej. I przegrywają…..

Odpowiedz
avatar fak_dak
19 25

@smal: Niestety masz rację. Taką funkcję reprezentacji medialnej oraz doradztwa prawnego miały pełnić Izby Lekarskie. A jak to wygląda? Płacę im co miesiąc składkę, a w zamian nie mam niczego. Absolutnie niczego. Izby o wszystkim dowiadują się ostatnie, reagują z opóźnieniem, nie mają speców od PR, mają kiepskich prawników, którzy nie potrafią niczego wygrać przed sądem. Ich radcy prawni pozytywnie zaopiniowali różne ustawy i rozporządzenia, o które potem były awantury, bo okazywały się bublami prawnymi. Najgorsze jest to, że nie można nie należeć do Izby Lekarskiej, bo jest to obowiązek ustawowy. Przymusowa przynależność do korporacji zawodowej na smyczy ministra zdrowia. O jakiem lekarskiej mafii ludzie piszą?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 11:51

avatar smal
22 26

@fak_dak: Kilka miesięcy temu na spacerze w Łazienkach Królewskich, zaczepiła mnie młoda dziennikarka z mikrofonem i zapytała czy znam tego człowieka, który przechadzał się obok niej? Tak znam, to najgorszy prezes Izby Lekarskiej w historii. Człowiek, który w krótkim czasie potrafił skłócić środowisko lekarskie w Polsce, oraz doprowadził do konfliktów między lekarzami, a społeczeństwem. Odpowiedziałem. Nie była zachwycona i moja wypowiedź została skasowana. Ciekawe dlaczego ???

Odpowiedz
avatar Taczer
16 18

@fak_dak: "Najgorsze jest to, że nie można nie należeć do Izby Lekarskiej, bo jest to obowiązek ustawowy." No i masz wyjaśnienie, czemu nic nie robią. Bo nie tylko nie muszą, ale wręcz mają się nie odzywać - nie są zależni od lekarzy, tylko od ustawodawcy, kto karmi, ten stawia wymagania.

Odpowiedz
avatar Kobyszcze
-3 13

Rozumiem, że niektórzy lekarze nie chcą podpisać umów. OK. Ale dlaczego nie chcą wydać dokumentacji medycznej? Jestem astmatykiem, 2 razy na dobę muszę wziąć lek - Seretide Dysk 250. W przeciwnym razie zaczynam się dusić. Niestety, leki mi się kończą. Poszedłem w piątek do przychodni po receptę i dowiedziałem się, że nie podpisali umowy a dokumentacji mi nie wydadzą. Lekarz może wypisać receptę, ale odpłatnie (50 zł.). Mogę przepisać się do innego lekarza, ale on będzie tej dokumentacji potrzebował, żeby receptę wypisać. Szczególnie, że lek jest w większej części refundowany. Czyli czeka mnie wizyta u alergologa a to oznacza min. miesiąc czekania. I co mam zrobić?

Odpowiedz
avatar fak_dak
7 17

@Kobyszcze: Dokumentacja jest własnością poradni, a nie pacjenta. Placówki medyczne miały obowiązek wykonać kserokopię, ale nie miały obowiązku prawnego zrobić tego natychmiast. Prawdą jest, że POWINNY ze względów czysto ludzkich iść pacjentom na rękę i takie kserokopie ostatnich wizyt wydawać tego samego dnia, którego się pacjent po nią zgłosił.

Odpowiedz
avatar Kobyszcze
6 8

@fak_dak: Kserokopii też mi odmówiono (pomimo, że chciałem za nią zapłacić).

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 8

@Kobyszcze: Niestety chyba musisz sie udusic, albo bulic, albo przerwac palic (o ile palisz, jak wielu astmatykow). Czy w Polsce pacjent nie ma aby (bo n.p. w Niemczech ma!) ustawowego prawa do wgladu do calej dokumentacji swojego stanu zdrowotnego, a moze nawet dostania z niej kopii (na wlasny koszt)?

Odpowiedz
avatar Kobyszcze
3 7

@ZaglobaOnufry: Pozostaje mi zapłacić 50 zł. za receptę, albo za lek bez refundacji. Pierwsza opcja jest chyba tańsza.

Odpowiedz
avatar Kobyszcze
1 3

@Taczer: Dziękuję za poradę!

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
13 25

ZLIKWIDOWAĆ NARODOWY FUNDUSZ ZDROWIA I ZUS!Jakim prawem zabiera się mi, jako obywatelowi tysiąc paręset złotych miesięcznie na finansowanie powyższych instytucji? Jakim prawem ja jako osoba aktywna zawodowo i co miesiąc uiszczająca wysoką daninę na "bezpłatną" opiekę medyczną muszę miesiącami czekać w kolejce? Składki na opiekę powinny być dobrowolne. Mam dość finansowania życiowych nieudaczników i nierobów, jak również patologii w której starsze osoby odwiedzają lekarzy w celach towarzyskich. Wolę dajmy na to tysiąc złotych odkładać miesięcznie na czarną godzinę. Nie wierzę lekarzom, nie wierzę w moją przyszłą emeryturę. Nie chcę płacić danin na utrzymanie nierobów. Mam nadzieję, że doczekam za życia końca tych instytucji.

Odpowiedz
avatar fak_dak
12 20

@Zeus_Gromowladny: W pełni popieram. Też jestem za dobrowolnością ubezpieczeń oraz za prywatyzacją ochrony zdrowia, poczynając od ubezpieczycieli, na wykonawcach usług kończąc.

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 11

@mijanou: Gorzej, jak jednak zachorujesz poważnie. A tego, niestety, nikt przewidzieć nie jest w stanie. Ani tego, co będzie za 20 lat. Wiesz, jest takie jedno powiedzonko. Chcesz rozśmieszyć Pana Boga? To powiedz mu o swoich planach!

Odpowiedz
avatar zendra
-1 5

@mijanou: Nie życzę ci spadnięcia z drabiny i uszkodzenia kręgosłupa w młodym wieku, albo niedomykalności zastawki, ale przemyślenie tego powinno ostudzić twój entuzjazm.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 5

@Zeus_Gromowladny: - Składki nie są na "finansowanie powyższych instytucji", tylko na lecznictwo, emerytury, renty, refundację leków, rehabilitację, itd. - Na co ostatnio czekałeś miesiącami w kolejce? A jeżeli czekałeś, to pomyśl, że składka zdrowotna w Polsce jest jedną z najniższych w Europie (procentowo w stosunku do dochodów). - Finansowanie nieudaczników i nierobów akurat nie następuje ze składki zdrowotnej, jest NFZ-towi refundowane z budżetu, ale rozumiem, że chodzi ci ogólnie o podatki. Problem w tym, że opieki medycznej potrzebują nie tylko nieudacznicy i nieroby. Jak nazwiesz osobę, która uległa kalectwu i nie stać jej na leczenie? Poza tym, czy roztropnie jest nazywać wszystkich nieubezpieczonych nieudacznikami i nierobami w kraju, w którym faktyczne (nie oficjalne) bezrobocie wynosi kilkanaście procent? - Jeśli chodzi o nudzących się staruszków, przesiadujących w przychodniach, to już dawno pisałam na tym forum, że powinno się wprowadzić symboliczną opłatę za każdą wizytę, oprócz wizyt kontrolnych zaleconych przez lekarza. O dziwo Porozumienie Zielonogórskie właśnie coś takiego zaproponowało, za co zostało odsądzone od czci i wiary. - Osoby, które usilnie pragną likwidacji NFZ-tu zapominają chyba o drobnym fakcie, że za prywatne ubezpieczenie też trzeba będzie płacić i raczej więcej niż płacą obecnie.

Odpowiedz
avatar Taczer
19 23

@Rak77: Więc traktuj ich jak przedsiębiorców. Bo w tej dyskusji nie chodzi wcale o to, że wypadną z rynku, tylko o grożenie karami za niepodpisywanie umów z NFZ (słowa rzecznika praw pacjenta), oskarżanie o stwarzanie zagrożenia dla zdrowia pacjentów i straszenie publikacją listy nazwisk lekarzy, którzy umów nie podpisali (słowa MZ). Jak Ci hydraulik powie, że za taką kasę kranu nie skręci, to w odwecie naślesz na niego organ kontrolny, prasę i tv czy poszukasz innego - a jeśli nie znajdziesz za proponowaną stawkę, nie zastanowisz się nad zapłaceniem więcej?

Odpowiedz
avatar mesing
24 28

@Rak77: Powiedz mechanikowi żeby zdiagnozował usterkę i naprawił Ci samochód za 100 zł. Fachowiec od lodówek czy pralek za samo otwarcie sprzętu i przegląd woła 50zł. Jak kafelkarz zawoła za położenie metra kafelek w łazience 50zł to nikt się nie burzy że drogo, ale jak lekarz powie, że 8 zł za leczenie jednego pacjenta to mało to robi się larum na cały kraj. Żeby nie było, nie jestem lekarzem.

Odpowiedz
avatar fak_dak
16 20

@Rak77: O czym piszesz? Przecież właśnie ci lekarze NIE CHCĄ PODPISAĆ tych umów, a Minister i reszta próbują ich do tego zmusić. Minister wie, że każde rozwiązanie, poza dotychczas obowiązującym, będzie DROŻSZE. Dlatego nie powie tym lekarzom, adios.

Odpowiedz
avatar archeoziele
9 11

@Rak77: Podstawowa różnica między POZ-em a np. warsztatem jest taka, że warsztat może (a nawet musi) na siebie zarabiać. Jeżeli interes się nie kręci to warsztat plajtuje i tyle. Z POZ jest inaczej. Teoretycznie ma funkcjonować jak prywatny gabinet. Z tym że ma bardzo mocno ograniczone pole do zarobku. Ale mimo tego nie może upaść

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
4 12

@Rak77: Moim zdaniem różnica między ciężko uczącymi się lekarzami, a innymi ciężko się uczącymi jest jedna, ale dość zasadnicza - to, jak lekarz jest przygotowany decyduje o Twoim życiu. Postawienie diagnozy to niekiedy nie lada wyzwanie. To się wydaje takie łatwe. Wcale jednak nie jest w pewnych przypadkach. Ktoś inny popełnia błąd? Może się na nim nauczyć. Lekarz popełnia błąd? Ceną może być życie lub trwały uszczerbek na zdrowiu pacjenta. Więc tak... Jest jednak różnica. Jeszcze odnośnie "wypadnięcia z rynku". Jestem ciekawa, gdzie będzie się leczyć ta 1/3 obywateli, skoro 1/3 lekarzy przestanie przyjmować, a w chwili obecnej są gigantyczne kolejki, a i lekarz rodzinny może mieć pod sobą jedynie "ograniczoną" ilość pacjentów.

Odpowiedz
avatar I_Human
17 21

@Rak77: Och, ach, jakież to dla ciebie wszystko proste i oczywiste - "nie podpisujcie umów i wypadnijcie z rynku". Lekarze nie wypadną z rynku tylko w dużej mierze zaczną leczyć prywatnie za ciężki szmalec, a powszechna (państwowa - zwał jak zwał) służba zdrowia legnie w gruzach. Tylko składki będzie trzeba płacić co miesiąc. A wiesz że w środowisku lekarskim jest mnóstwo ludzi, którzy ciągle to robią jeszcze z poczuciem misji? Poza tym takie porównywanie zawodu lekarza do mechanika to pitolenie i zwyczajne brednie. Jeśli ci mechanik źle zreperuje auto to się zdenerwujesz na zmarnowane pieniądze i ci przejdzie, a jeśli ci lekarz źle zoperuje serce... cóż, to już się nawet nie zdenerwujesz...

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
1 9

@macaaron: "Gdyby uwolnić rynek usług medycznych to 1/3 i tak by odpadła, bo nikt by nie chciał im płacić za wątpliwej jakości usługi." A swoje przekonanie opierasz na jakichś danych statystycznych? Czy tylko na własnym przekonaniu?

Odpowiedz
avatar fak_dak
11 19

@Nietoperzyca: To, tak zwane, święte przekonanie. Ludzie nie zdają sobie sprawy, ze w Polsce jest ogromny niedobór lekarzy. System jeszcze się nie zawalił jedynie dlatego, bo lekarze notorycznie obchodzą normy czasu pracy.

Odpowiedz
avatar I_Human
1 11

@macaaron: "Brak wiedzy, słabe wykształcenie, brak doszkalania, brak odpowiedniej praktyki to niestety codzienność wielu lekarzy w naszym kraju." - obrażasz mnóstwo lekarzy, którzy poświęcili wiele, wiele lat na naukę swojego zawodu. "Gdyby uwolnić rynek usług medycznych to 1/3 i tak by odpadła" - argument powtarzany od lat o prywatyzacji służby zdrowia. CAŁKOWITA prywatyzacja służby zdrowia nie jest rozwiązaniem problemu. To jest prymitywne myślenie, ponieważ te problemy często się nie skalują i nie można ich przenosić liniowo z jednego sektora na drugi. Na przykład coś, co działa z powodzeniem w sektorze bankowym na zasadzie analogii wcale nie musi dobrze działać w służbie zdrowia. "To samo można powiedzieć o osobie, która naprawia Ci hamulce w samochodzie, osobie, która przygotowuje instalację elektryczną w Twoim domu itp. itd." - no właśnie że nie można tego samego powiedzieć. Wielka szkoda że po prostu tego nie rozumiesz.

Odpowiedz
avatar sla
8 10

@macaaron: Bzdura. Dawno nie spotkałam się z niedouczonym lekarzem, wręcz przeciwnie, a do często do nich chodzę. Kilka miesięcy temu jeden dał mi dwa skierowania, na badania poza jego specjalizacją i trafił w 100% - oba badania miały marne wyniki. Jedna wizyta, jedna rozmowa, jedno badanie, diagnoza gotowa.

Odpowiedz
avatar mamaOli
-4 12

@Taczer: oskarżanie o stwarzanie zagrożenia dla zdrowia pacjentów i straszenie publikacją listy nazwisk lekarzy, którzy umów nie podpisali (słowa MZ). A co to jest, jak nie stwarzanie zagrożenia - przeczytaj sobie komentarz tego astmatyka - to raz. Dwa - straszenie publikacją nazwisk?? może właśnie dobrze bo wiadomo od razu don jakiego lekarza nie iść, czy do której przychodni nie iść bo i tak się nie dostanie. Wygląda to tak samo, jak nie chciano stworzyć listy lekarzy zasłaniających się klauzulą sumienia. Tyle, że to sumienie ich nie obowiązywało w prywatnych gabinetach. Żenada

Odpowiedz
avatar Taczer
8 12

@mamaOli: Ochłoń. Lekarz nie niewolnik, żeby pracować za darmo. Albo nie móc negocjować kontraktu - a taki jedynie scenariusz przewiduje MZ. Oraz, nie wiedzieć dlaczego, Ty. To nie lekarz jest odpowiedzialny za to, żeby każdy pacjent miał się gdzie zgłosić po poradę. Ten obowiązek spoczywa na rządzie - ministrze - NFZ. Lekarz oferuje określoną usługę w ramach kontraktu. Może go podpisać, ale wcale nie musi a jeśli warunki kontraktu mu nie odpowiadają, to nie podpisuje. Od 1 stycznia nie zarabia ale też nie ma żadnych (poza dokumentacją) obowiązków w stosunku do pacjentów, których leczył w 2014. Zagrożenie stwarza minister, który beztrosko wdraża plan B: a idźcie sobie na SORy, pacjenci - i nie potrafi przewidzieć, jakie to wywrze skutek na pracę szpitali oraz problemy z brakiem dokumentacji i ciągłości zwolnień; oraz plan C, czyli idź się człowieku zapisz gdzie indziej i nie zawracaj głowy ministrowi swoją chorobą - tu ignoruje fakt, że są miasta, gdzie nie działa żadna przychodnia, o gminach nie wspominając.

Odpowiedz
avatar Taczer
4 8

@mamaOli: Aaa, tak. Lista nazwisk i lista przychodni to dwie różne sprawy. To pierwsze byłoby złamaniem prawa, a to drugie... jest dostępne nawet w prasie lokalnej o stronach NFZ nie wspominając.

Odpowiedz
avatar moodlishka
1 3

@Szyszkowa: a jak Ci mechanik źle hamulce zrobi, to co od niego zależy?

Odpowiedz
avatar moodlishka
0 4

@sla: a ja się z takimi spotykam. Leczona byIam ostatnio na kaszel. Wziełam 4 antybiotyki pod rząd. Nie pomogło. Przez cały czas lekarka "diagnozowała u mnie stany zapalne w płucach. W końcu dała skierowanie do szpitala, jako powód podając zapalenoe płuc opone na antybiotyki, nie robiąc mi w tym czasie żadnych dodatkowych badań, ani nawet nie dając skierowania na prześwietlenie płuc. Lekarka w szpitalu miała niezły ubaw już przy osłuchiwaniu mnie, bo jak się okazało żadneego zapalenia płuc nie miałam. Badania to potwierdziły.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 9

@moodlishka: W sumie lepiej tak, niż gdyby było odwrotnie - bo pewnie już byś nie żyła. Może lepiej "na wszelki wypadek" uznać, że to zapalenie płuc i nafaszerować pacjenta antybiotykiem, niż zdiagnozować "zwykły kaszel" w sytuacji, gdy masz zapalenie płuc, którego syropem "Ambrosol" nie wyleczysz. A jeszcze wracając do tych wielkich trudności w postawieniu trafnej diagnozy, o których ktoś pisał powyżej. Nie mogę wyjść ze zdumienia, jak to możliwe, że 40 lat temu lekarz potrafił postawić trafną diagnozę bez rentgena, USG, tomografu, rezonansu i innych nowoczesnych urządzeń - a tylko na podstawie obserwacji pacjenta, czyli wyglądu jego skóry, paznokci, jamy ustnej, oczu, obfitości zarostu, kształtu sylwetki, miejsc odkładania się tkanki tłuszczowej, wyglądu pięt... i tak dalej, i tak dalej. Ciekawe, kto to jeszcze dzisiaj potrafi?

Odpowiedz
avatar fak_dak
10 14

@Armagedon: Pewnie co raz mniej lekarzy potrafi diagnozować zupełnie bez badań dodatkowych, bo nie ma takiej konieczności. Za to diagnozują więcej chorób i robią to trafniej niż lekarze 40 lat temu. W XIX wieku było jeszcze lepiej. Lekarz znał się na całej medycynie, a jak było trzeba to sam leki zrobił i poród od krowy odebrał. Z tym, że tamta medycyna to był niewielki procent (o ile nie promil) dzisiejszej wiedzy. Informatyk z lat 80' znał się na całej informatyce, dzisiaj masz ludzi, którzy świetnie zajmują się np. bazami danych, za to mają marne pojęcie o innych działach informatyki. Nie oznacza to, ze jakość informatyków się pogorszyła, po prostu wraz z nagromadzeniem wiedzy rośnie tendencja do podziałów i specjalizacji.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 7

@fak_dak: Tyle tylko, że organizm ludzki - to nie są działające niezależnie od siebie organy, które można leczyć każdy z osobna. Dziś lekarz bez specjalistycznego urządzenia jest bezradny, jak dziecko we mgle. Ja się bardzo cieszę, że postęp w medycynie trwa, tyle, że nie można bezkrytycznie wierzyć w niezawodność aparatury diagnostycznej, lub w nieomylność interpretacji wyników. Jeśli pacjent mówi, że boli - to znaczy, że boli, więc nie należy wmawiać pacjentowi, że "nie ma prawa boleć", bo tomograf niczego nie znalazł. Może warto wtedy obejrzeć pacjenta i "skonfrontować" objawy z jego wyglądem? Tylko trzeba się na tym znać!

Odpowiedz
avatar Pennywise
2 6

@Armagedon: A slyszales moze o bolu urojonym? Nie takie znowu niespotykane zjawisko. I co, wtedy tez pacjent ma racje a tomograf nie? Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy ze zlozonosci ludzkiego organizmu. Przy obecnym poziomie wiedzy nie da sie byc ekspertem we wszystkim. Jest takie powiedzenie: jesli znasz sie na wszystkim, to nie znasz sie na niczym.

Odpowiedz
avatar mamaOli
-1 5

@Armagedon: prawdziwi lekarze?? znam takie dwa przypadki - obaj już na emeryturze

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
11 21

Droga Traszko, niestety pisząc nawet 1000 postów, w których wytłumaczysz niezaznajomionym z tematem wszelkie absurdy działania NFZ to i tak będą ludzie, którzy na lekarzach będą psy wieszać. Niestety bolączek lekarzy nie zrozumie nikt, kto nie siedzi w tym od drugiej strony. Szarego obywatela burzy fakt, że przychodnie są zamknięte, a to oburzenie jest tylko podsycane przez media, które starają się zatuszować to, jak wygląda prawda. Na dodatek oliwy do ognia dolewa fakt, że lekarze to dość dobrze usytuowana grupa społeczna. Jedni mają mniej, inni więcej. Ale jednak mają, a to ludzi boli. Bo większość idąc do przychodni uważa, że praca lekarza ogranicza się do zajrzenia w gardło i osłuchania stetoskopem. Mało kto myśli o ogromnej odpowiedzialności idącej za postawieniem diagnozy po badaniu i ogromie wysiłku, jaki trzeba włożyć, żeby rozróżnić ten jeden szmer w płucach od tysiąca innych, jakie mogą się pojawić. Praca lekarza jest pracą ciężką i wyjątkowo niewdzięczną. Szczególnie w przypadku tej grupy, która nie prowadzi prywatnych gabinetów i przychodni, a stara się współpracować z NFZ. Ludzi i ich spojrzenia nie zmienisz, ale życzę cierpliwości i serca do wykonywanej pracy. Najlepszego w Nowym Roku.

Odpowiedz
avatar Jenota
1 13

@Szyszkowa: Ogromna odpowiedzialność - uhaha, aż mi łzy w oczach stanęły. Konował co leczył moją matkę przez trzy miesiące na zapalenie płuc - leczyłby pewnie dłużej, ale zmarła, bo to był rak. Krowa, która po jednym rzucie oka na zmianę skórną u dziecka siada i wypisuje dwa sterydy i trzy inne środki, bredząc o alergii na sierśc - bez pytania o cokolwiek. A to był różowy łupież. Następna wielka mądra - potrzebny antybiotyk, w karcie informacja, ale sama zawsze informuje dodatkowo - uczulenie na penicylinę i pochodne. Wypisuje antybiotyk. Zgadnijcie co? Pochodna penicyliny. Wracam i pytam, czy zdaje sobie sprawę, że dla kogoś kto jest sam z malutkim dzieckiem, w małym miasteczku bez szpitala, obrzęk krtani gwarantowany po przyjęciu tego leku jest czymś więcej niż kłopocik. Skąd pani wie, że by zaszkodziło - nadyma się bóstwo, wypisuje druga receptę, inkasuje za drugą prywatną wizytę (tak tak, bierze kasę drugi raz). Na kolejnej recepcie znów pochodna penicyliny. Jeszcze jedna - moja idolka. W szpitalu. Obrzęk po antybiotyku. Od pierwszego badania pani wie, że nie jestem na nic uczulona. Ja mam astmę. Na sto procent. Ona mnie na astmę będzie leczyć. Co więcej - na drugi dzień po przyjęciu do szpitala, jeszcze spuchnętą i ledwo zipiącą, kieruje mnie na spirometrię, która jest niezbitym dowodem mojej astmy. Przy wypisie dostaję cztery recepty. Jedna nazwa leku z kalendarza na biurku, druga z kalendarza ściennego, trzeci lek doktor spisuje ze swojego długopisu, czwarty - widocznie najlepszy - firmuje osobisty kalendarz pani doktor. I oczywiscie straszenie, że jak się nie zgłoszę do prywatnej kliniki leczenia astmy, to zostanę kaleką. Jak czytam o tej wielkiej odpowiedzialności tych Judymów, co to sami głodują, żeby tylko ludziom pomóc, to mi się słabo robi.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 9

@Jenota: No właśnie. Mamy podobne doświadczenia. BARDZO PODOBNE. Dlatego od kilku lat szpitala unikam, jak ognia. Mało mnie tam nie uśmiercili dwa razy i to za jednym pobytem. O kilkukrotnym zagrożeniu zdrowia w innych szpitalach nie wspomnę. O chamstwie, arogancji i bezduszności pielęgniarek - nie wspomnę. O megalomanii i "nieomylności" lekarzy - nie wspomnę. Dlatego każdemu powtarzam do znudzenia. Idąc do szpitala - "pilnuj swoich tyłów", pytaj o wszystko, patrz na ręce, licz leki, dowiedz się który na co i jak się nazywa, egzekwuj swoje prawa, nie wyrażaj zgody na inwazyjne (niebezpieczne) badania, chyba, że są absolutną koniecznością. Dezynfekuj kibel, dezynfekuj ręce, korzystaj wyłącznie ze swoich sztućców, kubków, a najlepiej też talerzy. MÓW O WSZYSTKICH NOWYCH DOLEGLIWOŚCIACH i wymagaj diagnostyki, oraz konsultacji. A i tak to wszystko może nie wystarczyć.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@Jenota: I tu się z Tobą zgadzam. @Szyszkowa: Powiedz mi gdzie jest odpowiedzialnosć lekarzy w momencie jak opisany powyżej? Co się dzieje z lekarzami którzy zostawią po operacji częsć ekwipunku w pacjencie? (domyslam się, że takich sytuacji jest znikoma ilosć, ale się zdarzają) Tacy lekarze, którzy przez własne niedbalstwo narazili na poważne problemy pacjenta powinni być eliminowani. Nie mam zapewne dosć dużej wiedzy, ale moje informacje sugerują, że lekarze jeszcze się chronią zamiast się wykluczać. Co do lekarzy z porozumienia, nie będę im bronił walki o swoje bo mają do tego prawo i zgadzam się z nimi. To system jest niewłasciwie skonstruowany i to system winię.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 stycznia 2015 o 15:57

avatar ZaglobaOnufry
-3 5

Ciekawa historia i wybitnie pouczajaca. Tyle, ze lekarze w praktykach w n.p. Niemczech, lecza wszystkich pacjentow, a za tych, ubezpieczonych w jednej ze 132 (!) kas chorych, dostaja (n.p. w Hesji) przecietnie niepelne 40€ na kwartal, czyli jakies prawie 160€ na rok. Jest to troche podobne do polskiego systemu, ale jest jednak DUZO roznic. Ale lekarz w Niemczech odpowiada dodatkowo SWOIM CALYM MAJATKIEM za gospodarnosc ("Wirtschaftlichkeit") swojej calej czynnosci medycznej, czyli ilosc skierowan do szpitala, laczna cene przepisanych przez siebie lekarstw, zleconach badan i zuzytych w praktyce medykamentow. To moze skumulowac sie i on moze dowiedziec sie czesto dopiero po paru latach, ze juz dlugo niewinnie "zle gospodarzyl" i dostac kare pieniezna, rujnujaca go doszczetnie, czasem grubo ponad 100.000€. Ale zawsze lekarz jest winny i ma prawie w kazdym wypadku przejac odpowiedzialnosc. Mimo wszystko, da sie zyc, bo czlowiek potrafi dopasowac sie do (prawie) WSZYSTKIEGO.

Odpowiedz
avatar fak_dak
7 9

@ZaglobaOnufry: Nie wiem jak to dokładnie działa u sąsiadów na zachodzie. Wiem jedynie, że to lekarze z Polski wyjeżdżają do Niemiec, nie słyszałem jeszcze o żadnym Niemcu, który przyjechał do Polski za chlebem. Czyli system niemiecki musi być bardziej opłacalny. Czy lekarze niemieccy płaca z tych 160 euro rocznie za wszystkie zlecone badania laboratoryjne i obrazowe, czy jedynie za utrzymanie gabinetu i pensje personelu? Poza tym, ja w moim gabinecie i działalności gospodarczej też odpowiadam za wszystko całym swoim majątkiem. Dlatego mam ubezpieczenia OC na wypadek błędów i roszczeń finansowych.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 13:40

avatar ZaglobaOnufry
2 2

@fak_dak: Pisalem tylko o lekarzach domowych (u specjalistow sa inne stawki, czasem duzo wyzsze). Za badania laboratoryjne (na ktore jest przyznany statystyczny budzet) i obrazowe placa kasy chorych, a wlasciciel praktyki placi za ubezpieczenia, pensje personelu, gabinet i mnostwo innych oplat/skladek (w wiekszosci obowiazkowych), przewaznie duzo wyzszych chyba niz w Polsce, bo tu sa inne ceny i poziomy plac. Tudziez placi 100% sam za wlasna obowiazkowa emeryture (a u zatrudnionych polowe skladek przejmuje pracodawca). A biurokracja jest wprost nieslychana, coraz poglebiajaca i rozszerzajaca sie i to mimo zapewnian politykow od spraw zdrowia, tyle ze pochodzacych z absolutnie niemedycznych zawodow, czyli prawie bez zielonego pojecia, ale decydujacych absolutycznie.

Odpowiedz
avatar sla
0 6

@siwyyy91: Tyle, że w obecnej sytuacji dostanie receptę w szpitalu nawet bez karty.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 3

@sla: Taaaa???

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 4

@siwyyy91: Tutaj (w Niemczech, gdzie studiowalem) nie skladalem zadnej przysiegi, nie byla tez ode mnie wymagana. A jaka przysiege skladal hydraulik, czy mechanik samochodowy, slusznie bardzo szanowane zawody? Kon by sie usmial z tej "glebokiej" znajomosci zawodu lekarza u medycznych laikow, z ktorych KAZDY uwaza sie za wielkiego specjaliste od zdrowia i udziela "fachowych" wywiadow godnych lepszej sprawy, oraz "niezbicie" uzasadnia swoje mniemanie (tyle, ze bez glebszego pojecia o sprawie).

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
11 13

Swoją drogą to niesamowite. Ludzie w większości już wiedzą, że rząd robi ich w karolka. Tak jak doskonale zdają sobie sprawę, że media nie przedstawiają niczego rzetelnie i obiektywnie. A mimo to w kwestii opieki zdrowotnej nadal dają sobą manipulować i jak pelikany łykają wciskany im przez władzę kit. O tym, że pod koniec roku trzeba się zająć negocjowaniem kontraktów wiadomo nie od dziś. O tym, że MZ robi to już nawet nie za pięć a za dwie dwunasta także. A w styczniu jak zwykle - winni są lekarze.

Odpowiedz
avatar fak_dak
17 21

@emajlowa: Przypominam ci, ze to nie lekarzom płacisz składkę zdrowotną, tylko NFZowi. Do nich miej pretensje o kolejki, bo to Fundusz wykupuje dla ciebie świadczenia i ustala limity.

Odpowiedz
avatar archeoziele
10 12

@atikin: Gorzej jak dostaniesz raka albo jakieś inne kosztowne paskudztwo. Wtedy to pieniądze innych będą szły na Ciebie.

Odpowiedz
avatar atikin
-3 9

@archeoziele: Tak podchodząc do sprawy to każdy powinien sam sobie na swoje konto odkładać. A i tak zabraknie. Nikt nie płaci do NFZ tyle żeby starczyło na jego raka. Nasze składki to naczynia połączone. Ale Lekarz tego nie rozumie, Lekarz chce więcej kasy dla siebie.

Odpowiedz
avatar archeoziele
1 7

@atikin: W którym miejscu lekarz chce więcej kasy na siebie? To, że walczą o wyższe finansowanie z NFZ-u nie oznacza, że te pieniądze trafią do ich kieszeni.

Odpowiedz
avatar hasarr
-4 8

Uważam, że to właśnie właściciele przychodni odpowiedzialni są za to że jak to ujęła Traszka lekarze są źli, a minister dobry. Z mojej perspektywy (pacjent, a więc "klient" przychodni) to, że lekarze walczą o lepsze warunki umowy z NFZ i nie chcą podpisać czegoś, co w ich opinii jest niekorzystne uważam za sprawę drugorzędną. Skandalem jest to, że brak podpisanej umowy powoduje, że lekarze zamykają przychodnie na cztery spusty! Traszka, sama trwierdzisz, że w Polsce nie ma państwowych przychodni a tylko prywatne firmy. Brak finansowania państwowej przychodni mógłby skutkować jej zamknięciem, ale dlaczego prywatnej? Dlaczego POZy, które nie podpisały umów nie mogą dalej przyjmować pacjentów, ale za opłatę? Czy NFZ tak przyzwyczaił POZy do stałej i pewnej gotówki z jednego źródła, że całkowicie zapomniały one jak działać bez tego finansowania? Od 8 lat prowadzę prywatny biznes i jakaś firma przestała płacić mi za obsługę jej klientów, nadal próbowałbym tych klientów obsługiwać, jedynie z przeniesieniem kosztów na nich samych. Decydując się na zamknięcie przychodni sami postawiliście się w roli tych złych i straszenie ludzi brakiem dostępu do opieki medycznej (NIE bezpłatnej, a po prostu - opieki medycznej) uważam za terror, któremu minister w żadnym wypadku nie powinien ulec. Jeżeli jestem zadowolony z usług jakiejś przychodni, to zrezygnuję z niej nie wtedy gdy każe mi płacić za swoje usługi a wtedy gdy te usługi przestawnie świadczyć na niewiadomo ile czasu.

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 12

@hasarr: Przecież twój pomysł, to byłby strzał w stopę. Już widzę nagłówki gazet w stylu - "Doktory perfidnie rozwiązały umowy, by przyjmować za pieniądze bezradnych, chorych ludzi". Ja na miejscu lekarzy rodzinnych przyjmowałbym ludzi jak dotychczas, jedynie leki dawał na 100% (bo nie mogą inaczej) i jedynie zlecenia na płatne badania. Dzięki temu społeczeństwo miałoby czas się przyzwyczaić do konfliktu i nie stanęłoby murem za Ministrem.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
4 8

@hasarr: No pewnie! Bo jak by babcia Kowalska z drugiej strony ulicy przyszła, do przychodni i dowiedziała się, że dzisiaj to może zostać przyjęta, ale musi zapłacić za wizytę ze swojej skromnej emerytury to nie byłoby wrzawy? Gdyby odpuścić sobie chwilową sytuację, a za leczenie zacząć pobierać opłaty od pacjentów, to dopiero byłby raban. Już zupełnie by było, że lekarze darmozjady i na kasę łasi.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
3 5

@fak_dak: Pomysł w pewien sposób dość sensowny, ale sądzę, że i tak wielu ludzi nie spojrzałoby dalej niż czubek własnego nosa. Zamiast dopatrywać się problemu na wyższą skalę i tam się buntować i zażalenia składać, to by byli źli, że muszą wykupywać droższe leki i za badania płacić.

Odpowiedz
avatar fak_dak
9 11

@Szyszkowa: Porozumienie Zielonogórskie może jeszcze się uratować PRowsko. Wystarczy, że ogłosi, że przez 2 tygodnie będzie przyjmować pacjentów bezpłatnie bez umowy i daje ministrowi czas na rozwiązanie problemu. Jest szansa, że media i ludzie spojrzą na protestujących lekarzy przychylniejszym okiem. W końcu lekarze złagodzili spór i czas na ruch ministra.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
6 8

@fak_dak: Dobrze by było, gdyby udało jakoś się załagodzić całą sytuację. Ale dla mnie absurdalną rzeczą jest fakt, że musimy przez takie cyrki przechodzić co roku. Bo co roku pojawia się jakiś "cudowny pomysł", który na dłuższą metę okazuje się nie zdawać egzaminu. I jeszcze jednak kwestia - jak wspomniała wyżej Nietoperzyca - złe jest zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę. Mam wrażenie, że MZ robi to specjalnie, żeby lekarze ulegli mając nóż na gardle i tłumy rozwścieczonych pacjentów pod swoimi drzwiami

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 14:33

avatar hasarr
1 7

@fak_dak: twierdzisz, że jak by lekarze zaczęli przyjmować za pieniądze, to zaraz byłaby awantura i fala hejtu skierowana na lekarzy. A czym to się różni od obecnej opinii ludzi? Oczywiście, że Twoja propozycja jest najlepsza (lekarze przyjmują jak do tej pory), ale z historii Traszki wywnioskowałem, że lekarze nie chcą pracować za darmo. Rozumiem i szanuję taką postawę - uważam że mają prawo do zapłaty za swoją pracę jak każdy inny. Stąd moja propozycja by w chwili obecnej pobierali za to opłaty tak, jak to robi każda inna firma z dowolnej branży. @Szyszkowa: babcia Kowalska jak się dowie, że za przyjęcie do lekarza musi zapłacić, to się dwa razy zastanowi, czy idzie do lekarza bo jej coś dolega, czy po prostu pogadać i pożalić się że jej własne dzieci nie odwiedzają i czuje się samotna. Przy mojej propozycji: jeśli faktycznie jej coś dolega i stać ją na to by zapłacić za wizytę w przychodni do której ma najbliżej, to tam się uda. Jeśli jej nie stać, będzie musiała szukać takiej, która kontrakt z NFZ podpisała i przyjmie ją "za darmo" (za darmo teraz, bo kiedyś ZUS płaciła). W chwili obecnej ta sama kobieta NIE MA WYBORU i musi szukać innej przychodni bo jej jest zamknięta. W obecnej sytuacji przekaz idący od lekarzy odbieram następująco: NIE BĘDZIEMY WAS LECZYĆ ani za darmo, ani jeśli będziecie chcieli nam zapłacić. Tak odbieram ZAMKNIĘTE drzwi przychodni.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
1 3

@hasarr: Tylko zapominasz o jednej ważnej kwestii. Za utrzymanie przychodni trzeba zapłacić. Nawet jeśli ma być ona otwarta dla tych, którzy są gotowi wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni na już teraz. Przez co faktycznie może niektórych nie być na to stać, bo co innego przyjmowanie za darmo, a co innego, jak lekarz jeszcze ma dokładać z własnej kieszeni do każdego przyjętego pacjenta, bo każdorazowe otworzenie drzwi przychodni to koszta, koszta i jeszcze raz koszta. Więc i pacjenci nie byliby przyjmowani za powiedzmy 15zł, tylko za bardziej znaczne kwoty. Na co nie każdego stać. Bo owszem, ktoś dobrze zarabiający nie odczuje tego po kieszeni. Ale są całe rzesze ludzi, których dotknie to w znaczniejszym stopniu Przyjmowanie za darmo może zdać egzamin na krótką chwilę. Gdy będzie trwać dłużej i obecna sytuacja będzie się utrzymywać, przychodnie zostaną zamknięte. I wtedy być może "na dobre", bo nie będą w stanie się wygrzebać z zadłużenia jakie powstanie. A co do przykładowej babci Kowalskiej - zastanowi się. I jedna taka nie pójdzie, ale inna pójść będzie musiała. I owszem może szukać innej przychodni ale przeniesienie się pod skrzydła innego lekarza to nie takie hop siup. I należy pamiętać o jakże cudownych limitach obowiązujących każdego kolejnego adepta medycyny. Więc nawet jak części Kowalskich się uda, to część zostanie na lodzie. A taka sytuacja w cywilizowanym państwie nie powinna mieć miejsca!

Odpowiedz
avatar hasarr
0 4

@Szyszkowa: Wcale nie zakładam, że koszt przyjęcia będzie zbliżony do tego, co płaci NFZ za pacjenta. Fakt, nie byłoby to 15 zł, a prędzej 100 zł. Uważam jednak, że jeżeli ktoś podjął się założenia prywatnej działalności i zatrudnienia personelu, to potrafi tak skalkulować koszty i określić stawki "sprzedażowe", aby nie dokładać do interesu. Zgadzam się, że przyjmowanie za darmo w dłuższej perspektywie nie jest dobrym rozwiazaniem, ponieważ doprowadzi przychodnię do bankructwa. Co do "babci Kowalskiej": napisałem, że ta, co będzie pójść musiała, pójdzie. W mojej propozycji osoba którą stać, ma wybór gdzie iść. Do swojej, ale (miejmy nadzieję chwilowo) płatnej, czy innej bezpłatnej. "przeniesienie się pod skrzydła innego lekarza to nie takie hop siup" - a jaki teraz wybór mają Ci ludzie, jeżeli potrzebują opieki lekarskiej a ich własny lekarz nie przyjmuje? Czekać aż im lekarz łaskawie drzwi otworzy po tym jak się dogada z NFZ, jednocześnie licząc że do tego czasu choroba go nie zabije? Kto normalny będzie czekał? Twierdzisz, że w kontekście zmiany lekarza "nawet jak części Kowalskich się uda, to część zostanie na lodzie". W obecnej sytuacji 100% Kowalskich została na lodzie, bo ich przychodnia jest zamknięta. I to jest coś, co "w cywilizowanym państwie nie powinna mieć miejsca". Zwróć jeszcze uwagę na fakt, że zakładamy że w danym mieście są przychodnie które podpisały umowę z NFZ (otwarte) i te które tego nie zrobiły (zamknięte). A co jeśli w mieście żadna przychodnia nie podpisała umowy i wszystkie są zamknięte i nie da się nawet za opłatą uzyskać pomocy? To według Ciebie jest ok. i takie zachowanie (nie leczymy ani za darmo ani za pieniądze) w cywilizowanym państwie jest akceptowalne?

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
3 5

@hasarr: Nie. Nie twierdzę, że opisane przez Ciebie sytuację są ok. Uważam jednak, że państwo powinno przestać zmuszać wszystkich do kombinowania jak koń pod górę. Bo w tej chwili tak to wygląda. Przygotowując plany nowych umów wszyscy w około widzą, jak wygląda sytuacja, a tworzący nowe rozporządzenia zachowują się tak, jak by żyli w innym świecie. Moim zdaniem rozwiązaniem sytuacji powinno być wcześniejsze przygotowanie planów na następny rok i prowadzenie rozmów dotyczących opieki zdrowotnej znacznie wcześniej, a nie na ostatnią chwilę. Bo co roku jest ta sama śpiewka. MZ wymyśla coś, na co większość lekarzy nie chce się zgodzić, a później mamy cyrk na kółkach. Naprawdę z tych wszystkich sytuacji jest aż tak ciężko wyciągnąć logiczne wnioski i na następny raz stworzyć plan, który będzie się trzymał kupy? Służba zdrowia jest traktowana w tym państwie jak wyjątkowo nieprzyjemny pasożyt, który ciągnie, a nic nie daje. Władze państwa skupiają się za bardzo na kosztach, zamiast na obywatelach. I co zabawne skupiają się na tych kosztach sobie stawiając pałace pod samo niebo i trąbiąc jak to lekarze nie chcą leczyć są źli i niedobrzy. I rozwiązaniem sprawy nie są działające za darmo przychodnie, ani przyjmowanie pacjentów za opłatą. Rozwiązaniem sprawy jest podjęcie próby uzdrowienia tego systemu, zamiast rok w rok pchania się głębiej w to samo bagno. Na początku roku jest to samo. I dochodzi do sytuacji, w której odpowiedzialny nie jest rząd i dziwna polityka dotycząca służby zdrowia, a lekarze. I najlepiej, żeby lekarze ratowali sytuację - przyjmując za darmo, reorganizując pracę przychodni, przyjmując pacjentów z innych przychodni. Taka, a nie inna polityka powoduje, że co roku mamy jeden wielki kocioł. I nie jest to dobre dla żadnej ze stron.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 15:45

avatar Szyszkowa
2 4

I jeszcze w kwestii tych pałaców - nie piję absolutnie do polityków. Tylko chodzi mi o chociażby stawianie nowych budynków NFZ i remontowanie starych za ogromną kasę. Czy cała ta biurokracja jest aż tak potrzebna? Czy na każdym kroku trzeba stawiać nowe filie? Na to idą grube miliony, które można by było przeznaczyć na leczenie. Ale nie.... Lepiej dobrze wyglądać, a wszelkie syfy zamiatać pod dywan i zrzucać winę na innych

Odpowiedz
avatar hasarr
2 4

@szyszkowa: Zgadzam się system jest zły i też się zastanawiam dlaczego nie można negocjacji na 2015 rok zacząć w połowie 2014. Jednocześnie jednak uważam, że zamykanie przychodni nie jest żadną próbą uzdrowienia sytuacji, a jedynie formą szantażu. W tym kontekście z mojej perspektywy całe zamieszanie i walka z NFZ o inne warunki umów jest sprawą drugorzędną. W momencie gdy lekarze zamykają przychodnie i nie chcą leczyć ludzi, trudno mi uwierzyć, że jest to działanie dla dobra pacjenta. I jeszcze jedno. Skoro każdorazowe otworzenie drzwi przychodni to koszta, to rozumiem, że teraz cały personel każdej zamkniętej przychodni został wysłany na BEZPŁATNY URLOP i w styczniu wszyscy dostaną pensje pomniejszone o dni zamknięcia. Czy może jest tak, że takie przychodnie zapłacą 100% wynagrodzeń, bo liczą na to że jak się dogadają z NFZ to dostaną też pieniądze za czas swojej nieaktywności? Mam nadzieję, że jest to ta pierwsza opcja (zmniejszone wypłaty i bezpłatne urlopy), bo ta druga stawia lekarzy w jeszcze gorszym świetle.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 9

@hasarr: Z tego, co pamiętam - to Arłukowicz ogłosił wszem wobec, że za okres "strajku" nie zapłaci poradniom ani grosza. Ciekawe, czy dotrzyma słowa? No i jeszcze jedno. Poradnie celowo utrudniają pacjentom dostęp do ich kart zdrowia, lub nawet do możliwości zrobienia odpłatnego duplikatu. Ponieważ doskonale wiedzą czym to grozi. Większość pacjentów nie będzie czekać do usranej śmierci na rozwiązanie konfliktu, tylko pomaszeruje do innych poradni - zmieniając lekarzy. I zbuntowane przychodnie zostaną z garstką pacjentów, generalnie zdrowych, którym ani wizyty, ani recepty na gwałt potrzebne nie były.

Odpowiedz
avatar fak_dak
6 8

@Armagedon: Bardziej chodzi o to, że jak poradnia jest nieczynna i personel na bezpłatnych urlopach, to nie ma kto wydać kserokopii. Choć uważam, że ze względów czysto ludzkich lekarze powinni tam siedzieć i kserować. Przy okazji mieliby możliwość porozmawiania z pacjentami i wytłumaczenia im przyczyn protestu.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 2

@Szyszkowa: Tak to bylo w Niemczech, kiedy wprowadzono JEDNORAZOWA NA KWARTAL oplate 10€ u PIERWSZEGO lekarza (od ktorego mozna bylo brac juz darmowe dalsze przekazy do innych specjalizacji). Zrobil sie straszny krzyk, pacjenci nie chcieli placic i zarzucali lekarzom pazernosc, a to BYLA TYLKO dodatkowa SKLADKA KAS CHORYCH, a nie zadna oplata lekarska. Pacjentow nie ubywalo, tylko w praktykach bywaly straszne awantury, a kasy chorych umywaly naturalnie rece. W miedzyczasie te 10€/kwartal zlikwidowano i kazdy odetchnal, tym bardziej, ze jej mechanizm sterowania czestotliwosci korzystania z uslug medycznych okazal sie poroniony.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 9

@fak_dak: Może i powinni, niemniej tego NIE ROBIĄ. I zaręczam ci, że z powodu, który podałam. Poza tym, coś ci powiem. Może i nie byłam do końca przeciw tym lekarzom. Każdy walczy o swoje, jak potrafi. Co prawda, nie wiem, na co liczą te zbuntowane poradnie, ponieważ nie wyobrażam sobie sytuacji, że część (zdecydowanie mniejsza) lekarzy w nagrodę za szantaż dostanie korzystniejsze umowy, a reszta pozostanie na dotychczasowych. Obawiam się, że to byłoby nie do przyjęcia i groziło totalnym strajkiem. Ale, jako się rzekło, nie byłam do końca przeciw. Do momentu opublikowania listu wyprodukowanego przez "pokrzywdzonych", skierowanego do Kościoła (księży) w celu odczytywania z ambon, by przekabacić pacjentów na swoją stronę. Dlaczego akurat do Kościoła? Bo Kościół NIGDY NIE KŁAMIE - taki był główny argument. Wybacz, ale z takimi lekarzami nie chcę mieć nic wspólnego! P.S. Właśnie słucham sobie na TVN24, jak to w pabianickim szpitalu nie rozpoznano u dziewięciolatki ostrego zapalenia wyrostka robaczkowego i odesłano do domu z diagnozą "zapalenie pęcherza". Pani rzecznik szpitala nie ma lekarzom nic do zarzucenia, działali zgodnie z procedurami. A że diagnoza do dupy? Zdarza się. Dziecko na szczęście przeżyło, zoperowane w ostatniej chwili w innym szpitalu. Już z zapaleniem otrzewnej.

Odpowiedz
avatar mmtt
0 2

@hasarr: zazwyczaj lekarze nie są zatrudniani w przychodniach, lecz rozliczani na podstawi punktów które "zrobią"

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-3 7

Ale dlaczego zamykacie przychodnie? Przecież to najgorszy krok, nie tylko PRowy, jaki można zrobić. Sytuacja z zasadami finansowania POZ powtarza się właściwie co roku, w większym lub mniejszym stopniu. W związku z tym mam pytanie, dlaczego lekarze POZ nie rozmawiają z NFZ, lub rządem odpowiednio wcześniej? Faktem jest, że winny jest system oraz rządy i sejmy, które przez kilkanaście lat nie potrafiły opanować tego bałaganu. I tak już wysoka składka idzie w dużej części na administrację (działalność NFZetów ZUSu i ministerstwa), a na leczenie już nie zostaje wiele.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
6 8

@rodzynek2: I tutaj jest problem. To Ministerstwo zostawia rozmowy i negocjacje na ostatnią chwilę, nie lekarze. Oni muszą zrobić plany, przygotować dokumenty i wszystko inne. Jak są gotowi do prowadzenia rozmów zazwyczaj okazuje się, że czasowo wszyscy są w lesie.

Odpowiedz
avatar I_Human
3 5

@Szyszkowa: Zgadzam się i też mnie to dziwi jakie jest podejście. Ministerstwo Zdrowia i NFZ zachowują się jakby sobie kupowali krzesła do biura, a nie organizowali służbę zdrowia dla wielu milionów obywateli. Dla mnie za zaistniałą sytuację prawie w całości odpowiada tylko NFZ i MZ z ministrem na czele. Ich rolą jest organizowanie tego całego bałaganu. Poza tym chyba mają kalendarze i wiedzą z grubsza kiedy zaczyna się kolejny rok.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
7 7

@rodzynek2: "I tak już wysoka składka idzie w dużej części na administrację (działalność NFZetów ZUSu i ministerstwa), a na leczenie już nie zostaje wiele." I to jest moim zdaniem clou problemu. Dziwię się, że nie zostało to poruszone wcześniej w dyskusji. Bardzo to przykre, że taki niewielki ułamek z naszych comiesięcznych składek na nfz jest rzeczywiście przeznaczany na leczenie, a reszta jest przeżerana przez biurokrację.

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
2 4

@Szyszkowa: O ile pamiętam, umowy były gotowe już w październiku, i już wtedy lekarze mówili że w takiej formie są nie do przyjęcia - ale MZ nie widziało potrzeby negocjacji albo zmieniania czegokolwiek.

Odpowiedz
avatar Bendi
5 7

Czego innego się spodziewać? Rząd od początków istnienia przekonywał, że winę za działania niekompetentne ponosi ktoś inny. To są ludzie, którzy panoszą jak w prywatnym folwarku od dawna a każdą formę protestu uznają wręcz za zdradę stanu. Pan mówi, cham ma słuchać. Jak i czy przychodnie sobie poradzą to nie ich problem.

Odpowiedz
avatar bizarrotron
2 10

Żeby nie było- nie szukam zaczepki, niemniej zastanawia mnie jedno- jak to możliwe ze są województwa w których 100% przychodni podpisało te rzekomo niekorzystne umowy i jakoś nie boja się bankructwa, a z kolei w lubuskim czy na Śląsku są one nagle nie do przyjęcia? O co chodzi? Więcej za ogrzewanie płaca? Czy może pacjenci złośliwie za często do lekarza chodzą? 70% lekarzy (czy ile tam, bo już nie wiadomo komu wierzyć) umie zarządzać na tyle żeby przetrwać za te pieniądze i nadal zarabiać krocie, a reszta nie? Czy może faktycznie mamy do czynienia z grupą która ma zamiar zaszantażować ministerstwo kosztem pacjentów? I nie wiem przy tym czy faktycznie rozpatrujemy tę kwestię w kategoriach wolnego rynku- bo według niego to te przychodnie które nie podpiszą kontraktu z NFZ wypadną z rynku (lub wejdą na mniejsza niszę lecznictwa prywatnego), stracą pacjentów na korzyść tych przychodni które kontrakty podpiszą, przychodnie te w rezultacie dostana więcej pieniędzy z NFZ, i rozszerzą działalność, przy okazji pewnie zatrudniając lekarzy z tych przychodni które padły (nieuniknione, bo lekarzy jest zdaje się niedobór). Czyli zwyczajnie nastąpi konsolidacja rynku i sprawy wrócą do 'normy'- mającej wady, to fakt, ale jednak normy. Tak jak mowię- nie szukam zaczepki, po prostu sytuacja wydaje mi się nielogiczna. Jeśli wyjaśnisz to przekonująco to obiecuję że powtórzę to mojej rodzinie która dziś kur..ła na pazernych konowałów. Niemniej, tak jak ktoś wspomniał we wcześniejszym komentarzu, PR-owo tą bitwę lekarze już przegrali.

Odpowiedz
avatar Taczer
3 7

@bizarrotron: "jak to możliwe ze są województwa w których 100% przychodni podpisało te rzekomo niekorzystne umowy i jakoś nie boja się bankructwa" Odpowiedzią są tzw. SPZOZy, czyli samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej prowadzone przez gminę/powiat/uczelnię/wojewode. Tam jest jeden szef na gminę, urzędnik taki i podpisuje hurtem za wszystkich - szpitale specjalistyczne i opiekę lekarza rodzinnego.

Odpowiedz
avatar bizarrotron
1 5

@Taczer: I w danym województwie stanowią one 100% przychodni? Jakoś nie chce mi się wierzyć.

Odpowiedz
avatar Draco
2 4

@bizarrotron: Tak, jest kilka takich województw. Powstało w nich tyle SPZOZtów, że nie było miejsca i sensu na tworzenie prywatnych przychodni z umowami z NFZ.

Odpowiedz
avatar bizarrotron
0 4

@Draco: I dlaczego nie bankrutują w takim razie? Inne prawa rynku ich dotyczą?

Odpowiedz
avatar Draco
2 4

@bizarrotron: Czemu nie bankrutują? Bo są w nie pompowane pieniądze z gminy/powiatu/uczelni/województwa. W spółkach i przedsiębiorstwach należących do samorządów to jest normalna sprawa, że polityczne decyzje robione są bez względu na koszty. A przypomnę tylko jakie dwie partie wygrały w większości województw i że te partie tam rządzą. A to że samorządy są często zadłużone, albo robią cięcia budżetowe gdzie indziej to już inna sprawa.

Odpowiedz
avatar bizarrotron
2 2

@Draco: Dzięki za wyjaśnienie. Chętnie zobaczyłbym statystyki. Z tego co jak dotąd znalazłem SPZOZy sa jednak częstsze poza duzymi miastami, gdzie jest mniejsza ilość pacjentów a dotowanie słuzy utrzymaniu placówki blisko świadczeniobiorców, bo na kontrakcie z NFZ by nie wyżyli- i to jest poniekąd słuszne. Nadal nie wyjaśnia to sytuacji gdzie w niektórych województwach mamy 100% podpisanych umów, a w innych 25%. Albo regiony te funkcjonują w zupełnie odmiennej rzeczywistości albo jest jakieś drugie dno, moim zdaniem.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 4

Mam jeszcze tylko pytanie. Jestem po zawale serca i muszę brać na stałe pewne leki. W tym tygodniu jeden z nich mi się kończy i muszę iść po receptę do lekarza rodzinnego. Co zrobić w przypadku kiedy gabinet będzie zamknięty z powodu niepodpisania kontraktu? Przecież nawet nie wyciągnę kartoteki z historią choroby, żeby mógł mi to lekarstwo wypisać inny lekarz. Wątpię, żeby mi ktoś uwierzył na słowo, z racji młodego, jak na zawał, wieku, uwierzył, że takowy lek potrzebuję.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 21:04

avatar sla
3 5

@rodzynek2: Teoretycznie, wg zapewnień ministra czy NFZ, nie powinno być problemu z receptą u innego lekarza. Przecież tego typu leki to nie halucynogeny dla nastolatków. Ja bym dodatkowo wzięła historię badań czy chociażby opakowanie zaczętego leku.

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 8

@sla: Powinieneś mieć karty informacyjne ze szpitala. Tam jest napisane, że przebyłeś zawał i jakie leki zalecono do stosowania po szpitalu. Ja nie masz, bo np. zgubiłeś, to w szpitalnym archiwum możesz zamówić odpłatnie kserokopię.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 4

@fak_dak: dzięki bardzo za odpowiedz.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 8

To moze ja nie o finansach: 'poszedł przekaz "lekarzy trzeba uczyć rozpoznawać nowotwory, bo są tępi i sami nie potrafią"' - wyobraź sobie, że są tacy. Tyle, że człowiek to nie jest pomylony drink, a wiec i bardziej sie na to najezdża. I czy aby przychodnie nie maja "umów" z firmami farmaceutycznymi?

Odpowiedz
avatar Draco
1 5

A ja tutaj dodam wyjaśnienie czemu nasza służba zdrowia upada i z roku na rok jest coraz gorzej. Nasza służba zdrowia była i jest oparta na podobnych założeniach co ZUS. Wielu młodych i zdrowych płaci na niewielu starszych i chorych. I wtedy to co opisała Traszka działa świetnie. Niestety dla tego systemu rodzi się coraz mniej dzieci, a ludzie żyją coraz dłużej. Jest też coraz więcej osób chorych przewlekle. W obecnych realiach osób w wieku produkcyjnym jest coraz mniej i coraz mniej jest pieniędzy na utrzymanie opieki medycznej dla osób starszych i chorych.

Odpowiedz
avatar FireWall
0 0

Chwilka, jeśli wierzyć temu wpisowi i założyć, że na każdego pacjenta NFZ daje 15 zł (zawyżyłem żeby uśrednić, powiedzmy, to co jest w rzeczywistości), ludzi w Polsce jest 38 milionów to daje nam to 570-600 mln zł miesięcznie. Rocznie zaś daje nam to 6,8-7,2mld. Zaznaczam, że są to kwoty "na oko" więc dodajmy do tego...hmm... 2mld. Niech zatem będzie, że na pacjentów NFZ daje 10 mld. Budżet na 2015 rok to około 66 mld. Więc jak oni przep...ją pozostałe 50mld, że jest taki syf w NFZ?

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@FireWall: 15 zł to stawka za pacjenta w poradniach rodzinnych. Zapomniałeś o najdroższej części budżetu NFZ: szpitalach, refundacji leków, rehabilitacji, diagnostyce specjalistycznej.

Odpowiedz
avatar CzarnySnajper
0 2

Czytam Piekielnych już od kilku miesięcy ale dopiero ten post wkurzył mnie na tyle żeby założyć konto i skomentować... @Traszka : Piszesz, że to tylko zarys,jak to działa...ale zapomniałaś dodać jednej rzeczy, która diametralnie zmienia całą sytuację- łapówki. Wszyscy o tym milczą ale da się chyba wywnioskować, że minimalna stawka od pacjenta to 20 zł. I jak ktoś już niżej pisał: przychodnie pieniędzy nie mają ale lekarze pomykają coraz to nowszymi autami...Chyba jedynym powodem zamykania gabinetów jest to, że zarabiają za mało :/

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
0 0

Rozumiem dążenia lekarzy - mają przecież prawo do strajku, tak jak każdy. Ale chamstwem jest zamykanie gabinetów nie uprzedzając o tym pacjentów oraz przetrzymywanie ich kart zdrowia. Ludzie zrozumieliby i po prostu zmienili lekarza, chociażby na ten czas. Ale przecież lepiej mieć czym szantażować ministerstwo (zniecierpliwieniem i żalem pacjentów). To już jest zwykłe chamstwo. Nauczyciele też mają wypraszać uczniów ze szkół podczas strajku?

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@Notorious_Cat: Jak słuchałam w telewizji o negocjacjach pomiędzy ministrem a Porozumieniem Zielonogórskim, to oni od początku uprzedzali, że gabinety będą zamknięte, jeżeli nie dojdą do porozumienia. Do zmiany lekarza nie jest potrzebna karta zdrowia. Gabinety zamknięte są zapewne dlatego, że nie ma pieniędzy na płace, skoro nie został podpisany kontrakt z NFZ. Uważam, że w tej kwestii powinny zostać zmienione przepisy, w ten sposób, że właściciel poradni powinien w koszty działalności wkalkulować koszt wydawania dokumentacji medycznej w przypadku, gdy poradnia kończy działalność (niezależnie od powodów).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2015 o 19:53

Udostępnij